Rzeź niewiniątek. Co byś zrobił gdybyś wiedział, że noworodki operuje się bez znieczulenia?

Słyszeliście kiedyś o tym, że ryby nie czują bólu? Kiedy przez foliowe worki masowo dostrzegam podskakujące w agonalnym tańcu ciała karpi mam wrażenie, że jest to ogólnie przyjęte za pewnik. Przepraszam za to porównanie, ale dzisiaj zmierzę się z wyjątkowo trudną dla mnie do opowiedzenia historią. Historią o czasach w których małe dzieci zaliczano do grona „podludzi” niezdolnych do odczuwania emocji, wrażeń i bólu. Nie używano wobec nich już określenia „zwierzęta niższe w ludzkiej formie” – tak jak w 16 wieku, ale… przeczytajcie sami.

Na Oddziale Intensywnej Terapii Noworodka pracuję dopiero/aż 8 lat. Widziałam już naprawdę wiele. Byłam świadkiem narodzin mnóstwa dzieci chorych – wymagających operacji bezpośrednio po narodzinach, a także maleńkich, z pozoru kruchych istotek – wcześniaków. I chociaż dzieci te ważą (w czapce) niejednokrotnie tyle co 1,5-2 kostki masła – dla mnie to prawdziwi, wielcy bohaterowie. Obserwowałam i uczestniczyłam w szpitalnym życiu tych maluchów i ich rodziców. Początek ich życiowej drogi nie jest łatwy. Niejednokrotnie okupiony długotrwałym leczeniem, zabiegami medycznymi, operacjami i potokami łez wylanymi przez rodziców i przez nas (osoby opiekujące się Nimi) także. Podstawą naszej pracy jest minimalizowane i zapobieganie bólowi u dzieci. Robimy to na różne sposoby, między innymi wykonując proste zabiegi medyczne podczas kangurowania czyli w ramionach mamy lub taty.

Znacie to uczucie, kiedy wasze nowo narodzone dziecko przeraźliwie płacze a wy z tej bezsilności płaczecie razem z nim? Rodzice, którzy mają to szczęście posiadania zdrowych dzieci także przeżywają i będą przeżywać każdą krzywdę i ból którego doświadczy jego dziecko. I za przeproszeniem, choćby to miała być tylko „głupia” szczepionka to nie chcemy aby nasze maleństwo bolało. I już. Niedługo (zgodnie z planem będzie to za 5 dni) sama zostanę mamą i chciałabym ochronić moje dziecko przed każdym cierpieniem. Jest to oczywiście nie możliwe. Zdaję sobie sprawę, że czekają go w życiu różne, nieprzyjemne doświadczenia. Musimy być przy nim – po prostu, dając mu maksimum wsparcia emocjonalnego- co jak udowadniano może chronić dzieci przed stresującymi czynnikami środowiskowymi.

Czy po tym wstępie jesteście w stanie mi uwierzyć, że do tej pory kilkukrotnie spotkałam się  z opinią, że noworodek, a wcześniak tym bardziej – nie odczuwa bólu tak jak dorosły?

Jeden z moich ulubionych naukowców – psycholog prof. David B. Chamberlain twierdził, że w 20 wieku stała się rzecz dziwna, bowiem medycyna w krajach rozwiniętych zdominowała proces narodzin i przyniosła ze sobą niedorzeczne, oparte na przesądach i „naukowych” teoriach zaprzeczenie zdolności do odczuwania bólu przez noworodki. Uważał, że ta bolesna kolizja między dziećmi a lekarzami kontynuowana jest do dziś (był to rok 1991) w neonatologii, chirurgii dziecięcej bez zastosowania anestezji, agresywnym położnictwie itd.

Pozwolilibyście zoperować swoje nowo narodzone dziecko bez znieczulenia? Niedawno nie mielibyście wyboru…
W latach 80-tych i wcześniej noworodki wymagające operacji np. jelitach albo na otwartym sercu mogły mieć wykonywane te zabiegi bez znieczulenia i bez jakichkolwiek środków przeciwbólowych. 30 lat temu była to rutyna. Do zabiegów podawano tylko środki zwiotczające, które paraliżują ale nie zmniejszają odczuwania bólu. Zwiotczany lekami noworodek nie był w stanie przekazać żadnego sygnału o tym jak strasznie cierpi. Takie postępowanie wynikało z przekonania, że środki anestetyczne mogą źle wpłynąć (gorzej niż sama operacja) na małe ciałka, a nawet doprowadzić do śmierci z przedawkowania – co w latach 40-tych i 50-tych zdarzało się dość często. Oprócz obawy co do technik anestetycznych wielu lekarzy uważało, że noworodki tak naprawdę nie czują bólu. A już na pewno nie tak jak my dorośli. W nowoczesnych Indiach (na początku lat 90-tych) normą było zapiekanie/znakowanie pępków noworodków za pomocą rozgrzanego żelaza. Także w Stanach Zjednoczonych uważano, że trauma związana z porodem wychodzi dzieciom na dobre, ponieważ zwiększa poziom endorfin i przygotowuje na „prawdziwe życie”, na to aby były twardzielami. Dlaczego w ogóle wiązano poczucie traumy z uwalnianiem endorfin? Jakiś mądrala zauważył, że kiedy się szczury potrząsa za łapki to endorfiny skaczą im nawet o 600%. Za R. Chamberlainem pytam zatem: czy jest jakiś sens aby wstrząsać tymi biednymi szczurami za te małe stópki? Podejrzewam, że w tym badaniu można by oceniać też setki innych wskaźników, które z pewnością wydzielałyby się u tych biednych zwierząt w trakcie maltretowania. Ale po co? Pewne jest, że ból nie jest dobry ani dla ludzi ani dla zwierząt.

Eksperymenty z bólem noworodków:
W latach 1917-68 przeprowadzano liczne eksperymenty oceniające reakcje noworodków na ból. Podstawą tych badań było np. kłucie szpilkami i porażanie niewielką dawką prądu policzków, ramion, nóżek, paluszków dzieci, czym wykazano, że w rzeczy samej – noworodki odbierają bodźce. Sama nie wierzę w to co piszę. Lekarze uznali jednak, że reakcje dzieci są bardzo nieskoordynowane, rozproszone i jakieś takie nieadekwatne do miejsca zadziałania bodźca. Poza tym zauważyli więcej reakcji na stymulację w miarę rozwoju, badając dzieci od dnia narodzin do 12 dnia życia. Wyszło im, że noworodki w pierwszych dniach życia nie są wrażliwe na ból. Nie zwracano natomiast uwagi, że dzieci podczas eksperymentów przeraźliwie płaczą i podkurczają rączki i nóżki, albo że im mamom w trakcie porodu podano środki znieczulające. I tak, szerokim echem pogłoski o tym, że dzieci nie czują bólu poszły w eter.

W latach 40-tych ubiegłego stulecia ukazały się wyniki [1] badań pokazujące, że pewne struktury mózgowia dzieci odpowiadające za przekazywanie impulsów nerwowych nie są do końca aktywne. Wielu lekarzy utwierdziło się wtedy w swoich poglądach, że bodziec bólowy nie dochodzi do mózgu noworodków tylko niczym mgła o poranku rozmywa się zanim dotrze do celu.

Przykładów doświadczeń, w których dzieci były podszczypywane, kłute we śnie i na jawie w różne części ciała, kiedy je podrzucano i łapano, polewano wodą o różnej temperaturze i robiono z nimi – przepraszam – badano, wiele  równie szokujących rzeczy jest mnóstwo. Nie będę się dalej nad wami znęcać i jeśli jesteście zainteresowani to odsyłam do baz medycznych.

Chyba nie trzeba być geniuszem, nie trzeba czytać miliona poradników i badań poświęconych rozwojowi żeby zauważyć, że noworodki czują, pamiętają i reagują na dotyk, zimno, ciepło, dźwięki, światło i na wiele innych stresujących a także miłych bodźców. Trzeba być natomiast totalnym ignorantem żeby pomyśleć, że maleńkie dziecko nie odczuwa bólu fizycznego. I nie trzeba noworodka kłuć szpilkami, żeby ocenić reakcję na ból. O przeżywaniu bólu przez dziecko świadczyć mogą takie objawy jak: płacz, mimika twarzy, ruchy ciała, czynności życiowe (np. przyspieszony oddech, kolor skóry), zmiana zachowania, pamięć bólowa.

Gratuluję poziomu empatii mniejszego niż ma noga od krzesła wszystkim wtórującym opiniom, że dzieci w tym wieku są zbyt małe aby pamiętać przykre doświadczenia np. z wizyt lekarskich, pobierania krwi czy pobytu w szpitalu; że nie doświadczają emocji albo tym, którzy wierzą w ludowe przekonania że dzieci płaczą bo płaczą i przecież muszą się wypłakać. Uprzejmie uprasza się o weryfikację swoich poglądów, spędzenia chwili na przemyśleniach i o naładowanie akumulatorów zdolności współodczuwania.

Pamiętajcie: płacz* dziecka to komunikat!
*Wiecie, że dobrze udokumentowanym zjawiskiem jest płacz dziecka w macicy – rzadka ale dramatyczna oznaka przeżywania bólu przez płód?

Pamięć bólowa była już potwierdzana wielokrotnie. Chociażby przez mamę, która urodziła wcześniaka z wodogłowiem. Dziecko wymagało zabiegu niedługo po narodzinach. Noworodkowi podano tylko leki zwiotczające po czym wykonano duże nacięcie na skórze czaszki, szyi, tułowia i wydrążono dziurkę w czaszce. 10 lat po zabiegu jej syn nigdy nikomu nie dał dotknąć się w operowane okolice. Dziecko na sam widok szpitala zaczynało się intensywnie się pocić, wrzeszczeć, wymiotować, gwałtownie drżeć na całym ciele. Dziwicie się? Ile z osób, pokolenia obecnych 30-to latków miało, a może ma do dziś „niewytłumaczalną” potrzebę omijania szpitali i służby zdrowia szerokim łukiem?

Na szczęście nie wszyscy lekarze dali się złapać na wątpliwe wyniki badań „świadczących” o braku zdolności odczuwania bólu przez noworodki. W późnych latach 80-tych i wczesnych 90-tych badano reakcję stresową [2, 3] dzieci na operacje chirurgiczne. Aż nie chcę sobie tego wyobrażać, ale 16-cioro wcześniaków, które wymagały zabiegów  podzielono na grupy według starej szkoły, czyli bez środków przeciwbólowych i grupę, która dostała leki. No cóż… dzieci, które przez okres operacyjny przechodziły „na żywca” doświadczały nieporównywalnie większego stresu, masę komplikacji pooperacyjnych i częściej umierały. Autor tych artykułów Kanwaljeet Anand stał się pionierem w dziedzinie badań dotyczących bezpiecznej walki z bólem u dzieci i zmian w praktykach medycznych. Wykazał nawet, że człowiek czuje ból jeszcze przed narodzinami.

Należałoby chyba zbiorowo podziękować panu Anand i jego współpracownikom, że nasze dzieci żyją już w innych realiach. Mam nadzieję, że opinie (które słyszałam na własne uszy) zaprzeczające zdolności odczuwania bólu przez noworodki to jakieś nieporozumienie, a osoby te kajają się teraz ze wstydu.

Na podstawie: Babies Remember Pain by David B. Chamberlain Pre- and Perinatal Psychology Journal 1989, 4; oraz BABIES DON’T FEEL PAIN: A CENTURY OF DENIAL IN MEDICINE

1. Myrtle B. McGraw. Neural Maturation as Exemplified in the Changing Reactions of the Infant to Pin Prick. Child Development 1941;1:31-42.
2. Anand KJ i wsp. Randomised trial of fentanyl anaesthesia in preterm babies undergoing surgery: effects on the stress response. Lancet 1987; 1:243-8.
3. Anand KJ I wsp. Halothane-morphine compared with high-dose sufentanil for anesthesia and postoperative analgesia in neonatal cardiac surgery. N Engl J Med 1992; 326:1-9.
4. Zdjęcie dzięki uprzejmości Bogna Altman Photography

Wreszcie mamą synusia (lipiec 2014)!!! Położna- z wykształcenia i zamiłowania, Certyfikowany Doradca Laktacyjny - CDL Nr. rej. CNoL 482/2015/CDL, doradca noszenia ClauWi®, naukowiec, ostatnio także doktor nauk medycznych. Swoją drogą- najlepsza w pisaniu doktoratu z dzieckiem przy piersi;-) Bierze udział w eksperymencie naukowym mającym na celu dowiedzenie, że bez snu też można żyć. Kontakt: danka@mataja.pl

45 komentarzy

  • Odpowiedz 28 lipca, 2014

    Flow Mum

    przeczytałam początek, resztę urywkowo. nie dałam rady…

    • Odpowiedz 25 sierpnia, 2015

      Patuniaka

      Ja tak samo, aż mam gardło ściśnięte. A Hanka z wrażenia wypluła cyca.
      Masakra…

  • Odpowiedz 28 lipca, 2014

    Tedi

    Nie dałam rady dobrnąć do końca :-(. Rozpłakałam się i poszłam popatrzeć na synka, jak śpi…
    Nie rozumiem ludzi i tyle…

  • Odpowiedz 28 lipca, 2014

    Kamelia

    To jest dla mnie nie do pojęcia. Tak samo jak „zimny wychów”. Niedawno czytałam o tym artykuł. Polegało to m.in. na tym, że od urodzenia jak dziecko płakało to rodzice je bili, tak żeby dziecko kojarzyło płacz z bólem i żeby oduczyło się płakać.
    Szczycimy się osiągnięciami medycyny, a rzadko zastanawiamy ile osób musiało poświęcić życie i zdrowie żeby te osiągnięcia mogły zaistnieć…

  • Odpowiedz 28 lipca, 2014

    Beata

    Jestem po prostu w szoku. W takich chwilach po prostu brak słów. Biedne maleństwa. Dziwię się, że w ogóle ktoś wydał zgodę na takie badania. Jakim trzeba być potworem,żeby nie widzieć oznak bólu u takiego dzieciątka..

  • Odpowiedz 28 lipca, 2014

    Ania

    Nie wierzę w to co czytam, mam łzy w oczach. Przerażające, zwłaszcza że to działo się tak niedawno – gdybym miała jako niemowlę operację, to mogłabym tak właśnie być potraktowana, niewiarygodne.

  • Odpowiedz 28 lipca, 2014

    Matka Kwiatka

    Ludzie potrafią być straszni. Nieopisanie straszni.

  • Odpowiedz 31 lipca, 2014

    DziulkaCrew

    Czytałam już o tym w książce „Nie płacz, maleństwo”, o operacjach z samymi środkami zwiotczającymi… I do tej pory mi się ściska gardło jak o tym pomyślę. Sama jestem wcześniakiem, 3 miesiące w szpitalu. W mojej ciąży musiałam spędzić w szpitalu 4 dni i to była trauma. Stawałam na głowie, żeby się stamtąd wypisać. Bez „racjonalnego” powodu musiałam stamtąd uciec i koniec. Ten tekst dał mi do myślenia.

  • Odpowiedz 31 lipca, 2014

    marny puch

    To bardzo ładnie i starannie opracowany tekst. Gratuluję!
    Jak dobrze, że teraz znieczula się dzieci w brzuszkach przy zabiegach prenatalnych, już nie mówiąc o noworodkach. Dla mnie to naturalne, że każdy człowiek czuje ból. Dziwne jest podejrzewanie, że może nie czuć. Stara medycyna zafundowała nam nie jedno bestialstwo w ramach eksperymentów.

  • Odpowiedz 31 lipca, 2014

    Aga

    Nie mogę tego pojąć jak ktoś… Jestem mamą wcześniaków z 28 tc. Nie raz patrzyłam na cierpienie moich maluszków i gdy pomyślę, że ktoś kiedyś uznał, że dziecko nie czuje bólu, więc nie zasługuje tym samym na jego niwelowanie. Przez gardło mi tonprzejsc nie może…, a co dopiero przez myśl…

  • Odpowiedz 31 lipca, 2014

    Mama Ka

    Myślałam, że jestem twarda, ale i ja nie dałam rady dobrnąć do końca…

  • Odpowiedz 31 lipca, 2014

    Hania

    Moja wrażliwość zawsze wynosiła maksimum, po narodzeniu Mikołaja, osiągnęła progi jeszcze większe, zatem jak czytam o takich rzeczach, przypadkach to chce mi się zwyczajnie ryczeć…nie mogłam tego doczytać do końca;(((

  • Odpowiedz 1 sierpnia, 2014

    Lili

    Uff, dobrnęłam do końca – tytuł naprawdę odzwierciedla treść… Niestety, w nauce można znaleźć takie niechlubne kwiatki :(:(:(

  • Odpowiedz 3 sierpnia, 2014

    Ola

    „Należałoby chyba zbiorowo podziękować panu Anand i jego współpracownikom, że nasze dzieci żyją już w innych realiach.” Chyba nie,moja Droga….Obydwie pracowałyśmy z panią Lekarz,która twierdziła,że do punkcji lędzwiowej nie trzeba podawać wcześniakowi znieczulenia miejscowego,bo „przecież go to nie boli”.Pamiętasz?

    • Odpowiedz 3 sierpnia, 2014

      Danka Kozłowska-Rup

      O zgrozo, niestety pamiętam! Tego się nie da zapomnieć! Mam nadzieję, że pani lekarz zmieniła już swoje nastawienie……kilka lat minęło w końcu.

  • Odpowiedz 12 sierpnia, 2014

    Magda

    Ja niestety nie dałam rady tego przeczytać, bo w głowie się już więcej nie pomieści, a ekran zakryty łzami.

  • Odpowiedz 11 października, 2014

    alskdj

    a ja nadal uważam, że małe dziecko nie ma pamięci, świadomości i jest na poziomie ryby. Nie mam żadnych wspomnień z okresu niemowlęctwa i jestem strasznie zła na matkę, że jeździła ze mną na wycieczki po Polsce wtedy, bo nic nie pamiętam, tak jabym nigdy w tych miejscach nie była… Co z tego, że niemowlę poczuje ból, jeśli nie ma wykształconej świadomości i wszystko zapomni… zwierzęta czują więcej niż niemowlęta, mają więcej świadomości, inteligencji (sławetny przykład świni) ale nad nimi nikt się nie użala, bezkarnie skazując wszelkie mniejsze stworzenie na potworne katusze i śmierć. Takie me zdanie…

    • Odpowiedz 18 lutego, 2015

      PedaGorzka

      A pamięta Pani, co Pani jadła na śniadanie równo miesiąc temu? Nie sądzę. Czy to znaczy, że podczas tego śniadania Pani pamięć nie funkcjonowała i można Pani było zrobić cokolwiek, a Pani by tego nie zapamiętała? Oczywista nieprawda. Człowiek zbiera wspomnienia od momentu, kiedy jego mózg dostatecznie się wykształci – czyli już w macicy swojej mamy. Po prostu, już jako dorośli ludzie, nie mamy dostępu do tych wspomnień. Podobno ta naturalna „amnezja” obejmuje cały okres do trzeciego roku życia (ma Pani wspomnienia z drugich urodzin?). Czy to oznacza, że z dzieckiem dwuletnim, czy rocznym można zrobić wszystko, bo „i tak zapomni”? Oczywiście, że nie! Kiedy miałam dwa lata przekłuto mi uszy (na moje własne życzenie) igłą (pistoletów jeszcze nie było). Efekt? Histeria na widok igieł medycznych do 12 roku życia, omdlenie podczas pierwszego samodzielnego (bez towarzystwa rodziców) szczepienia (zrobiono mi wszystkie wyniki – omdlenie było na tle nerwowym, bo żadnych przyczyn „cielesnych” nie znaleziono). Na mamę nie ma się co gniewać, tylko zwiedzać teraz, kiedy ma Pani możliwość swoje wojaże zapamiętać! A zwierzęta to zupełnie inna bajka – zgadzam się, że też mają pamięć i jakiś rodzaj świadomości, ale to naprawdę temat na osobną dyskusję.

      • Odpowiedz 27 lutego, 2016

        paulina

        To chyba żart. To,ze sie nie pamięta nie znaczy ze nie boli. Prosze zapytać jakas matkę czy pamięta ból po porodzie. Gdyby kobiety pamiętały, nie decydowałyby sie na kolejne dzieci. Nie zmienia to faktu,ze poród boli.

    • Odpowiedz 27 czerwca, 2017

      mika

      swiadomie sie nie zapamieta pewnych rzeczy, bo ta swiadomosc przychodzi pozniej. natomiast slad po traumatycznym przezyciu zostaje w podswiadomosci, te mile wspomnienia tez zostaja w podswiadomosci, ale kto o tym w ogole mysli? trauma pozostaje trauma czy sie pamieta ją czy nie…

  • Odpowiedz 14 października, 2014

    Kinga Piątkowska

    Czy na początku lat 90 także to praktykowano? Wiem do rodziców, że jak miałam 8 miesięcy i igła weszła mi w nogę przy raczkowaniu to wyjmowali mi ją na żywca. Nie była to operacja, a raczej dłuższy zabieg mimo to nie podano mi znieczulenia. Podobno wrzeszczałam jak zarzynane prosię.

    • Odpowiedz 14 października, 2014

      Danka Kozłowska-Rup

      Kinga, niestety są i tacy, którzy do tej pory tak myślą. Ale, tak- między innymi w latach 80 i 90 powstawały tego typu badania

  • Odpowiedz 3 stycznia, 2015

    Anna

    o jasny gwint. Duszno mi się zrobiło. Nie dałam rady przeczytać do końca. To jest potworne.

  • Odpowiedz 31 stycznia, 2015

    Ker

    To co piszesz jest dla mnie gigantycznym absurdem. Płacz maleńkich, niewinnych dzieci jest chyba najgorszym dźwiękiem jaki istnieje. Nie wierzę, że ludzkość była taka tępa…

  • Odpowiedz 14 marca, 2015

    Julkowa mama

    nic innego nie pozostaje jak przywiązać do drzewa takich „lekarzy” i lać w ten pusty baniak…

  • Odpowiedz 20 maja, 2015

    SYLWIA

    Zgadzam się w stu procentach z JULKOWĄ MAMĄ. Ci „lekarze” to chyba nie mieli serca zeby tak traktować bezbronne dzieciaczki.
    A tak pozatym porównywanie małych dzieci do świń bez komentarza …

  • Odpowiedz 30 lipca, 2015

    Gabi

    Nie doczytałam do końca..nie mogłam. Mój syn urodził się dwukrotnie owinięty pępowiną. Urodził się zdrowy, bo zawalczyłam o CC, instynktownie czując, że coś jest nie tak (tętno na KTG szalało, a młody wiercił się okropnie jakby było mu źle i niewygodnie). Lekarze cały czas kazali czekać, czekali na rozwarcie (42 t.c), podawali oksytocynę. Efekt? Syn po dziś dzień (ma 22 miesiące) nie znosi mieć zawiązywanych tasiemek pod szyją (takich przy czapkach), histerycznie reaguje na szaliki, chustki i śliniaki. Przypadek?

    • Odpowiedz 17 marca, 2019

      Maryś

      Miałam tak samo. Też urodziłam się dwukrotnie owinięta pępowiną (ostatecznie było cc) i z relacji mamy aż do późnego dzieciństwa za żadne skarby nie dałam sobie zawiązać żadnej czapki pod szyją, szarpałam sie, wyłam, kopałam. Do dzisiaj mam dziwne „irracjonalne” uczucie ucisku na szyi np. w golfie (nie nosze), jak ciaśniej owine szalik bo zimno albo jak leżę i łańciszek leży mi na szyi mam wrazenie jakby ważył kilogram.

  • […] 1.Co byś zrobił gdybyś wiedział, że noworodki operuje się bez znieczulenia? […]

  • Odpowiedz 27 listopada, 2015

    magdalena

    ciężko się to czyta, ale dziękuję za ten tekst
    ciśnie się na usta „ludzie – ludziom… 🙁 ”
    nieogarniam, nierozumiem…

  • Odpowiedz 7 stycznia, 2016

    Madlena

    Zrobiło minsie niedobrze czytając ten tekst. Coś tak potwornego nigdy nie powinno było się zdarzyć.

  • Odpowiedz 28 stycznia, 2016

    WegeMagda

    Ludzie ludziom, ludzie zwierzętom. Nie ma czegoś, co człowiek zrobiłby zwierzęciu, a człowiekowi nie. Jak każdy jestem oburzona takim artykułem, ale nie zdziwił on mnie. Interesuję się tym, co człowiek robi zwierzętom, korelacji zauważyłam wiele i przypuszczałam, że człowieka stać na coś takiego. Niemowlę podkurcza nóżki, a zwierzęta nie podkurczają? „Nie pamięta Pani, co jadła miesiąc temu na śniadanie, ale była wtedy Pani świadoma i czująca prawda?”. A zwierzę? Nawet jeśli jego świadomość różni się od naszej, to też przecież czuje, co potwierdza cała nauka. Myślicie czasem o tym ilu ludzi cierpiało dla nauki? A o zwierzętach myślicie ile z nich dla nas cierpi. Nie. A ja tak, o jednych i drugich. I dlatego artykuł mnie boli, ale nie dziwi;-/

  • Odpowiedz 29 marca, 2016

    kurczak

    To ja tylko potwierdzę teorię, że i dziś są tacy, którzy myślą, że dzieci nie czują a nawet jakby co to i tak zapomną. Otóż tydzień trwała moja batalia z dyrekcją szpitala o preparat znieczulający Emla( mieliśmy serię zapaleń opon na niemowlęcym oddziale)…A jak z moją młodszą ostatnio byłam na 1 szczepieniu i powiedziałam, że przystawię ją do piersi w celu przeciwbólowy, to pani skomentowała, żeby nie wydziwiać.

  • […] ignorancji dorosłych  i zupełnie ludzkim odczuwaniu bólu przez noworodki już kiedyś pisałam (klik). Artykuł ten wzbudził w was sporo emocji. Na szczęście przez lata wiele się zmieniło i […]

  • Odpowiedz 23 stycznia, 2017

    Baśka

    Ja rodziłam 2lata temu,a i tak na oddziale, gdzie leżał mój maluch panie pielęgniarki wciskały mi, że nie czuje bólu i nie było mowy by wykonywały zabiegi podczas kangurowania, zabraniały mi go nawet dotykać, by igły mu nie wypadały…horror cały czas żywy na oddziałach

  • Odpowiedz 23 stycznia, 2017

    Baśka

    Ps. Link o legendzie talmudycznej nie działa, a bardzo mnie ciekawi ten wpis, ładnie proszę o naprawę

    • Odpowiedz 23 stycznia, 2017

      alicja

      Oj niestety to jest wpis, który gdzieś tam zniknął z bloga w trakcie modernizacji 😉

  • Odpowiedz 27 czerwca, 2017

    iaf

    Taaaa 3 mies. temu byłam z moją 3 latka u pani ginekolog z powodu sklejenia/zrosniecia warg sromowych wewnętrznych. Pani obejrzała po czym na żywca, bez żadnego znieczulenia i nawet poinformowania mnie o tym co zrobi, to rozerwala!!! Mowiac ze zaraz przestanie bolec a dziecko nie bedzie pamietalo. Chyba nie muszę mówić że mała darla się i nie dała się tam przemyc i posmarować (co w ramach pielegnacji mialo byc 2x dziennie) przez dluuugi czas:/ oczywiście na kontrolę po 6 tyg.nie poszlysmy do „pani specjalistki od dzieci z polecenia”. Idiotka ;( a wystarczyło znieczulic maścia i odczekać 15 min. 🙁

  • Odpowiedz 27 czerwca, 2017

    elle

    Słyszałam od mamy o tym, że „kiedyś” tak myślano. Tylko teraz jestem ciekawa, co to znaczy kiedyś, bo sama miałam operację trzydzieści lat temu, zawsze zakładałam, że w znieczuleniu ogólnym…

  • Odpowiedz 30 czerwca, 2017

    Olga

    Ja kiedyś przeczytałam (niestety nie pamiętam źródła), że zdarzały się przypadki śmierci noworodków z bólu przy operacji na sercu. Przez kilka nocy po tym nie mogłam spać. Jak ludzie wykształceni i myślący mogli pomyśleć, że dzieci nie odczuwają bólu ze względu na nierozwinięty układ nerwowy – nie mieści mi się w głowie.

  • Odpowiedz 19 sierpnia, 2017

    Młoda

    Rozumiem, że tekst wywołuje emocje u matek – przyszłych, czy obecnych. Ja powiedzmy, że na matkę to za młoda jestem, a blogi przeglądam i się zaczytuję z czystej ciekawości i chęci poznawania świata (to, że teksty są opierane na badaniach i statystykach jest miodem na moje serce).
    Ale tak myślę, że to nieznieczulanie noworodków (oprócz rzecz jasna chorego myślenia, że mały człowiek nie jest do końca człowiekiem) miało jakiś sens. Już tłumaczę o co mi chodzi! Poziom medycyny x lat temu w XX w (oj naprawdę wybaczmy medycynie sprzed 100 lat – w większości chcieli dobrze, a nie mieli odpowiednich narzędzi by to sprawinie ogarnąć) był jaki był – nie ma porównania z dzisiejszą. Tak myślę czy operacja na żywca małego dziecka nie była dla niego w pewien sposób bezpieczniejsza niż próby dobrania odpowiedniej dawki znieczulenia – zwłaszcza gdy byli to ludzie mniej kompetentni. Po prostu myślę, że łatwiej było (no i chyba nadal jest) dobrać odpowiednią dawkę dla osoby dorosłej niż dla noworodka, który jest dużo bardziej podatny na wszystko.
    Nie mam żadnego poparcia moich przemyśleń (no może trochę pamiętam jeszcze z historii znieczuleń), a chcę [muszę – moje prywatne zboczenie] znaleźć jakiś bardziej sensowny powód niż durne przekonanie z wcześniejszych czasów, bo nie uwierzę, że nikt nigdy tego wtedy nie zauważył.
    Pozdrawiam ^^

  • Odpowiedz 17 września, 2017

    Mama Jakuba

    Standardem obecnie jest badanie moczu niemowlaka na szpitalnych izbach przyjęć. Niby nic nadzwyczajnego, przecież niemowlak leje na zawołanie jak z cebra. Tylko, że nikt nie czeka na lanie tylko robi cewnikowanie.

  • Odpowiedz 19 stycznia, 2019

    Hania

    Piszesz o tym w czasie przeszłym, a takie rzeczy dzieją się do dziś. I to na znaczenie większych dzieciach… i nie, nie w jakimś kraju trzeciego świata, tu na naszym podwórku… zobaczycie, im więcej z nas wie tym większa szansa, że to barbarzyństwo wreszcie się skończy…. http://www.bialaczka.org/znieczulica-medyczna/

  • Odpowiedz 4 kwietnia, 2020

    Monika

    Jezu… Płaczę patrząc na mojego ukochanego Noworodka 🙁

  • Odpowiedz 18 maja, 2020

    PawelW

    „(…)Trzeba być natomiast totalnym ignorantem żeby pomyśleć, że maleńkie dziecko nie odczuwa bólu fizycznego.(…)”

    Albo chorym poj**m i skór**m sadystą. Innej możliwości nie ma.

    Dziękuję za artykuł…. na prawdę nie wiedziałem, że jeszcze nie dawno odbywało się takie barbarzyństwo.
    Jak sobie pomyślę jakie cyrki robiliśmy niedawno, ażeby nasz mały synek nie odczuwał traumy przy szczepieniach, np. jakiś słodki smakołyk do buzi w chwili szczepienia, a potem pomyślę sobie co niezliczona ilość dzieciątek musiała przejść, to się aż z fizycznego bólu zwijam.

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj Tedi Anuluj pisanie odpowiedzi