W ramionach mamy przed pierwszym wdechem.

Zastanawialiście się kiedyś po co naszym małym ssaczkom taka długa pępowina? Prawdopodobnie ewolucja dała nam te solidne kilkadziesiąt centymetrów długości nie bez powodu. To przecież jasne! Powodem jest aby znaleźć się w ramionach mamy jeszcze przed zaciśnięciem pępowiny, odcięciem od życia wewnątrzmacicznego i początkiem tego ziemskiego bytu! Ole! W zamierzchłych czasach długa pępowina dawała kobiecie możliwość złapania noworodka i szybkiej ucieczki przed czyhającym zagrożeniem. Dzisiaj, gdy po porodzie nie grożą nam już ataki dzikich zwierząt i pierwotnych dzikich dzikusów z maczugami pępowina stwarza warunki do pierwszego kontaktu skóra do skóry z naszym dzieckiem, jeszcze zanim zaczerpnie ono pierwszy wdech. Ja skorzystałam*. Dzięki ci ewolucjo!

Istnieje jeszcze dodatkowy aspekt medyczny całego zjawiska. Potwierdzono naukowo (w niektórych szpitalach nawet to stosują), że opóźnione zaciśnięcie pępowiny jest pożądane dla dziecka ponieważ zmniejsza ryzyko niedokrwistości z niedoboru żelaza. Chociaż „grawitacyjna teoria” bazuje na zaledwie kilku badaniach, obecnie zaleca się aby dzidziuś po urodzeniu znajdował się na wysokości krocza mamy przez co najmniej minutę, aby krew z łożyska siłą grawitacji właśnie zasiliła układ krwionośny maluszka. Krew z łożyska musi dostać się do dziecka zanim światło pępowiny zostanie na stałe zamknięte. Taki zabieg ma udowodnioną skuteczność w zapobieganiu niedokrwistości z niedoboru żelaza i problemom neurorozwojowym (szczególnie istotne w przypadku wcześniaków), ponieważ aż 1/3 krwi płodowej w ostatnim trymestrze ciąży stale znajduje się w łożysku Nagłe odcięcie od tej objętości krwi, to duża strata dla malucha. Wymaga to jednak przyjęcia wymuszonej, nienaturalnej pozycji i przekazania dziecka w „ramiona” personelu w białych kitlach. A przez te dwie minuty dziecko fika, krzyczy i złości się przeokrutnie.
Niedawno świat obiegło to zdjęcie. Przyjrzyjcie się. Widać na nim wyraźnie różnicę „kolorystyczną” pomiędzy bliźniakami, z których u jednego zastosowano opóźnione zaciśnięcie pępowiny, a u drugiego już nie.

Naukowcy na świecie wciąż mnie zaskakują. Ktoś bowiem- tym razem uczeni z Buenos Aires w Argentynie, zaczęli się zastanawiać czy taki sam efekt (zapobiegania niedokrwistości) będzie widoczny jeśli zamiast w ręce współgrającej z siłą grawitacji położnej noworodek trafi w ramiona mamy- wbrew prawom grawitacji….pod górkę i na brzuch lub klatkę piersiową rodzicielki.
Pacjentki trzech argentyńskich szpitali podzielono na dwie grupy, w których to noworodki na 2 minuty przed zaciśnięciem pępowiny dawano w objęcia mam lub trzymano na wysokości krocza. Każde z dzieci skrupulatnie ważono po narodzinach i po zaciśnięciu pępowiny. W obydwu przypadkach dzieci podobnie przybrały na wadze. Oznacza to, że zyskały taką sama ilość krwi z łożyska niezależnie od pozycji. No, dobra- te na które działała siła grawitacji przybrały 56 gramów, te tulone przybrały 53 gramy:)
Wypowiedź jednego z autorów badania oraz wypasionego manekina porodowego zobaczycie tu:

W sumie jest to logiczne, gdyż macica po porodzie dziecka dalej się kurczy. Skurcze te, a nie grawitacja popychają krew w kierunku pępowiny i do dziecka.

Jest nadzieja, że opóźnione zaciśnięcie pępowiny będzie zdarzało się częściej w szpitalach. Przecież podanie noworodka mamie jest dużo wygodniejsze dla personelu niż trzymanie go kilka minut w pozycji w zgodzie z grawitacją, czyli na wysokości krocza. Oprócz czysto medycznych korzyści takiego postępowania, nie ma to jak budowanie więzi między mamą a jej nowo narodzoną kruszyną. A nie ma lepszych fundamentów dla powstania tej cudownej relacji niż bliski fizyczny kontakt mamy z dzieckiem. Spirala korzyści z takiego kontaktu szybko się sama nakręca i trwa. Obserwacje neurobiologiczne ssaków wskazują, że bezpośredni kontakt z mamą zapewnia podstawowe potrzeby biologiczne młodych, które mają swój wpływ na ich przyszłe zachowania. Badania [2] wskazują ponadto, że wczesny kontakt skóra do skóry wiąże się z tym, że dzieci mniej płaczą po porodzie, a mamy chętniej i dłużej karmią piersią. Więcej o znaczeniu dotyku znajdziecie tu i tu.

Mam też dobre informacja dla mam, które w ciąży były przewlekle zestresowane (więcej o stresie z ciąży tu). Otóż doświadczenia na szczurach wykazały, że jest szansa aby odwrócić niekorzystne działanie stresu wewnątrzmacicznego na dzieci. Prostą metodą okazało się okazywanie młodym szczurkom uwagi, uczucia i zapewnienie kontaktu fizycznego z mamą po porodzie. Podobnie może być z ludzkimi szczeniakami. Wyniki badania [3] ponad 271 kobiet, które w czasie ciąży z różnych przyczyn każdego dnia zmagały się z potężna dawka stresu wykazały, że dzieci (w wieku 29 tygodni) tych mam, które okazywały im dużo pieszczot nie wykazywały problemów behawioralnych. Dotyk i czułość okazywana maluchom chroni przed nadwrażliwością na stres i otwiera furtkę do lepszego rozwoju emocjonalnego.
A po powrocie ze szpitala dalej przytulajcie i noście swoje dzieci.

*Kilka dni temu na świat przyszedł nasz pierwszy synek ukochany. Poprosiłam położną towarzyszącą w porodzie o zapewnienie kontaktu z młodym „wiszącym” na pępowinie aż do ustania jej tętnienia. W trakcie kilku minut przytulałam swoje dziecko, które jeszcze było połączone z moją macicą. Nigdy nie zapomnę tych chwil. Mam nadzieję, że pomogłam mu spokojne pożegnać się z ciepłym i spokojnym światem wewnątrzmacicznym i ułatwiłam przejście na drugą stronę brzucha.

PS.1. Ewolucja dała mi i mojemu dziecku hojny ekwipunek w postaci bardzo długiej pępowiny (grubo ponad metr długości), co zdecydowanie ułatwiło nam tulenie.

PS.2. Pamiętajcie, że macie prawo zaplanować i poprosić położną o zapewnienie wam tego rodzaju kontaktu z noworodkiem po narodzinach.

Piszcie jak było u Was. Czy pępowinę przecinano zaraz po porodzie dziecka czy czekano przez jakiś czas. Jeśli nie pamiętacie, to zapewne pamiętają to tatusiowie angażowani często w ten nożyczkowy proceder.

Na podstawie:
1. Nestor E Vain i wsp. Effect of gravity on volume of placental transfusion: a multicentre, randomised, non-inferiority trial. The Lancet – 19 July 2014 ( Vol. 384, Issue 9939, Pages 235-240 )
2. Moore ER I wsp. Early skin-to-skin contact for mothers and their healthy newborn infants. Cochrane Database of Systematic Reviews 2012, Issue 5. Art. No.: CD003519. DOI: 10.1002/14651858.CD003519.pub3
3. Helen Sharp I wsp. Frequency of Infant Stroking Reported by Mothers Moderates the Effect of Prenatal Depression on Infant Behavioural and Physiological Outcomes PLoS ONE 7(10): e45446.
4. Cudne zdjęcie dzięki talentowi Fotosister.

Wreszcie mamą synusia (lipiec 2014)!!! Położna- z wykształcenia i zamiłowania, Certyfikowany Doradca Laktacyjny - CDL Nr. rej. CNoL 482/2015/CDL, doradca noszenia ClauWi®, naukowiec, ostatnio także doktor nauk medycznych. Swoją drogą- najlepsza w pisaniu doktoratu z dzieckiem przy piersi;-) Bierze udział w eksperymencie naukowym mającym na celu dowiedzenie, że bez snu też można żyć. Kontakt: danka@mataja.pl

20 komentarzy

  • Odpowiedz 8 sierpnia, 2014

    Dziangva

    Synek od razu wylądował u mnie, położna sprawnym ruchem pomogła mi chlupnąć go na mój brzuch (wiwat pozycja wertykalna!) i tak czekaliśmy na odcięcie pępowiny.

  • Odpowiedz 8 sierpnia, 2014

    Alicja

    Za pierwszym razem nie pamiętam, za drugim na pewno poczekali z przecięciem aż przestanie tętnić. Za pierwszym razem nożyce dzierżyła moja mama, za drugim moja doula 😀

  • Odpowiedz 8 sierpnia, 2014

    piwnooka

    U nas rach ciach od razu. Tym razem opóźnione przecięcie pępowiny to jeden z punktów mojego planu porodu.

  • Odpowiedz 8 sierpnia, 2014

    Kamelia

    U mnie za pierwszym i drugim razem dzidziuś był najpierw na klacie, a potem tatuś odcinał pępowinę. 🙂

  • Odpowiedz 17 sierpnia, 2014

    Niciutka

    Mimo iż nie wiedziałam o tym, co napisałaś, też leżałam przez dłuższą chwilę z córeczką, kiedy łączyła nas jeszcze pępowina. Położne musiały się sporo naczekać, zanim zechciałam ją oddać 😉

  • Odpowiedz 17 sierpnia, 2014

    idalicja

    pierwszy synek od razu trafił w moje ramiona i pępowina po jakies chwili została przecięta,to było cudowne,pamiętam każdą sekundę
    drugi syn urodzil się przez cc, tylko mi go pokazano- okropne to było bo nie przeżylam fajerwerków, dla mnie miało to ogromne znaczenie i mam straszny żal ale też poczucie winy,że nie przezyłam tego tak jak przy pierwszym dziecku
    teraz będę mieć kolejnego szkraba, niestety wskazania do cc, czy mam prawo prosic przy cesarce o kontakt z maleństwem skóra przy skórze? czy powinnam to wcześniej uzgodnić z lekarzem który będzie przeprowadzać cięcie?

    • Odpowiedz 19 sierpnia, 2014

      Danka Kozłowska-Rup

      Masz prawo, a nawet obowiązek poprosić o kontakt skóra do skóry z maleństwem po cc. 2 godzinny kontakt należy się każdej mamie i dziecku niezależnie od rodzaju porodu. Takie życzenie możesz ująć w swoim planie porodu. Jakby nie było jest to dokument, który musi być respektowany. Polecam Ci też porozmawiać o twoich oczekiwaniach z lekarzem, który będzie wykonywał cc. Możesz też pójść do szpitala, gdzie będziesz rodziła i porozmawiać z oddziałową z porodówki. Ja przynajmniej bym tak zrobiła. Nie chciałabym stracić możliwości tego kontaktu. W przypadku cc jest on szczególnie ważny dla mamy. Jeśli nie ma takiej możliwości na sali cięć to musi się znaleźć na sali pooperacyjnej. To jest obowiązek szpitala aby Ci to umożliwili. W przypadku mam po cc ważna jest rola taty, który pomoże, przytrzyma, zabezpieczy. Tata także może rozpiąć koszulę, położyć dziecko na klatę i przytulać się 😉

  • Odpowiedz 14 listopada, 2014

    Casciolina

    Czy dobrze rozumiem, ze pepowine mozna przeciac nawet wtedy, kiedy noworodek lezy sobie jeszcze na mamie? Chcialabym miec od razu po porodzie mozliwosc kontaktu skora do skory (polaczone z tzw. breast crawl’em), tylko wlasnie kwestia przeciecia pepowiny mnie intryguje. Czy mozna to zrobic pozostajac w tej pozycji?

  • Odpowiedz 2 grudnia, 2014

    michał

    podobno najlepiej jest gdy matka przegryza pępowinę i zjada łożysko które zawiera specjalne hormony, pozwalające sie zregenerować po porodzie

  • Odpowiedz 2 grudnia, 2014

    sylwik

    U nas pępowina miała zostać aż przestanie pulsować, jednak Daniel miał problem ze złapaniem oddechu i położne postanowiły przeciąć, żeby szybciej zaczął sam oddychać. Mimo wszystko – skóra do skóry od razu, no i w ogóle poród domowy, piękne doświadczenie.

  • Odpowiedz 2 grudnia, 2014

    gemma

    Czekali, czekali… 🙂 wydaje mi się, że nawet 6-7 minut. Miałam taki ‚leniwy’ poród, nikt nie biegał, nie spieszył się. Pani dr neonatolog zbadała dziecko na moim brzuchu, tak też odbył się pomiar długości.

  • Odpowiedz 2 grudnia, 2014

    Hania

    Boże, to straszne, ale nie potrafię sobie przypomnieć, w takim byłam stresie, ale podejrzewam, że została chyba niestety zaraz przecięta. Teraz, po narodzinach pierwszego dziecka, wiem jedno – mam większą na ten i na inne tematy świadomość, a to dzięki takim wpisom;-) Pozdrawiam ciepło!

  • Odpowiedz 2 grudnia, 2014

    Mamuszka

    O jejku, jejku! Wszystko mi się znów zwizualizowało ♡ Doskonale pamiętam poród syna, został odcięty kiedy pepowina była już pusta, nie tętniła. Od razu dostałam go w swoje ramiona, długo nie płakał a jak zaczął – szybko się uspokoił (za to ja drzalam na całym ciele^^). Za chwilę (oby w Nowym Roku!) przywitamy na świecie drugie dziecko i też chcemy, aby procedura odcięcia była podobna:)

  • Odpowiedz 3 grudnia, 2014

    Antyneta

    Poród lotosowy – to dało mnie i synkowi spełnienie totalne. Gdy córkę rodziłam w domu i położne nalegały by już przeciąć pępowinę po ponad pół godzinie od porodu czułam wielki niedosyt, czułam, że to wbrew nam… Gdy znalazłam położną, która zgodziła się na lotosowy poród czułam błogi spokój a syn urodził się jeszcze w czepku z wieloma siódemkami w dacie i godzinie, mój Lucky Lotosik 😉

  • Odpowiedz 29 grudnia, 2014

    Ennn

    Długa pępowina jest po to aby rozwijający płod mógł swobodnie poruszać się w płynie owodniowym co umożliwia prawidłowy rozwoj stawów i narządów wewnetrznych. Płody ktore mialy zbyt krotka pepowine rozwijały sie z narzadami jamy brzusznej poza powlokami brzusznymi i nie były zdolne do zycia tzw body stalk anomaly ( zespół braku pępowiny). Nie wiem co za dowod naukowy mowi ze popowinajest dluga po to zeby dziecko dotknac przed jego pierwszym oddechem 🙂 moze załączajcie źródło badan naukowych zeby kazdy mogl zajrzec? 🙂

    • Odpowiedz 29 grudnia, 2014

      Danka Kozłowska-Rup

      Hej Ennn! Dzięki za twój komentarz. Być może nie wyraziłam się jasno więc sprecyzuję. Artykuł w żadnym wypadku nie przedstawia dowodów naukowych na to, że długa pępowina jest tylko po to aby mamy mogły uchwycić dziecię w ramionach po porodzie. To przecież oczywiste, że pępowina spełnia masę funkcji biologicznych. Przykłady, które podałaś to zaledwie namiastka patologii, które mogą się wiązać m.in z anatomią i funkcją pępowiny. Nie wiem czy tekst wydał Ci się na tyle interesujący aby przeczytać do końca ale artykuł dotyczy badań (nr 1 w źródłach-możesz zajrzeć), które mówią tylko o tym, że transfuzja krwi z łożyska po porodzie może nastąpić także w sytuacji gdy dziecko jest w kontakcie skóra do skóry z mamą i nie trzeba- jak wcześniej sądzono trzymać noworodka na wysokości krocza mamy czy jeszcze niżej. O pozytywnych, medycznych aspektach opóźnionego zaciśnięcia pępowiny już nie wspomnę. A jak się okazuje, nasze pępowina jest na tyle długa, że można taki manewr wykonać-tzn. można trzymać dziecko w ramionach zanim dojdzie do urodzenia łożyska czy zaciśnięcia pępowiny. Zgadza się? Także oprócz wszystkich funkcji, które spełnia w życiu wewnątrzmacicznym może się do czegoś przydać po porodzie 🙂 No nie wiem jak mam to lepiej zobrazować. Pozdrawiam ciepło w ten zimowy dzień.

  • Odpowiedz 10 grudnia, 2015

    groszkowa mama

    ach ach,u mnie niestety nie udało się i mały nie leżał na brzuszku nieodcięty.. a to z tej przyczyny, że miałam niespotykanie krótką pępowinę, która nie chciała Groszka na świat wypuścić 😉 główkę wypychałam już przy pierwszych partych, ale „coś ją wciągało” jak to określiła położna, a przy owym wciąganiu tętno synka spadało do 50.. lekarz szybko podjął decyzję o konieczności użycia kleszczy i sądzę że dzięki temu młody wyszedł do nas bez szwanku (nawiasem mówiąc nie wspominam tego momentu traumatycznie, to były sekundy, a może po prostu nie wspominam bo wyparłam z pamięci 😉 ) i gdyby nie kleszcze to obyłoby się bez nacięcia. Dopiero jak urodziłam łożysko to okazało się że pępowina była bardzo krótka.. Ale upewniłam się, a mąż dopilnował żeby przestała tętnić przed odcięciem 🙂 Mam nadzieję że przy drugim pępowina będzie dłuższa, bo tej utraconej chwili mi bardzo szkoda.. Ale nadrabiamy przytulaniem i noszeniem 🙂

  • Odpowiedz 8 marca, 2016

    Karo

    Bardzo ciekawy artykuł, ale mam pytanie, jak ma się to co Pani pisze o krwi z łożyska i jej spływaniu do dziecka przed zaciśnięciem pępowiny do pobierania krwi pępowinowej?
    Kiedy pobiera się ewentualnie krew pępowinową, czy jak ta krew spłynie z łożyska do dziecka, pępowina zostanie zaciśnięta, to da się jeszcze pobrać krew pępowinową?
    Rozważam pobranie krwi pępowinowej i zdeponowanie jej w banku krwi w celu uzyskania komórek macierzystych, ale najważniejsze jest żeby dziecko podczas porodu otrzymało to co najlepsze i żeby jemu nic nie odbierać.

    • Odpowiedz 29 kwietnia, 2016

      Róża

      Miałam zadać to samo pytanie – czytałam sporo o plusach i minusach pobierania krwi pępowinowej i jako wadę podawano właśnie kwestię odebrania dziecku tej cennej krwi na rzecz zdeponowania jej w banku. Bardzo jestem ciekawa, jak to się ma do badań naukowych. Muszę powiedzieć, że początkowo byłam w 100% za pobraniem krwi pępowinowej, ale teraz waham się coraz bardziej

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj sylwik Anuluj pisanie odpowiedzi