Obnażamy połóg część 2 -co nieco o wydzielinach, płaczących macicach i pełnych….

Zanim przeczytasz ten tekst wróć na chwilę do lektury obowiązkowej z dziedziny „twoje ciało po ciąży się zmienia i nic już nie będzie takie samo”. Jakieś refleksje? Ja mam kilka, a że w temacie jestem na świeżo* dlatego dzisiaj dalszy ciąg połogowych przygód, które cię mogą zaskoczyć. Mnie przygniotło.

1. Płacząca macica
Oglądałaś amerykańskie filmy na których poród przedstawiony jest niczym krwawa rzeźnia? Poród to pikuś w porównaniu z ilością krwi w pierwszych dniach po. Przy każdym ruchu krwi potoki. Podkłady porodowe, majtki siateczkowe i gigantycznych rozmiarów podpaski w dużych ilościach to akcesoria pierwszej potrzeby w ciągu kilku dni po porodzie. Ta krew maciczna w położnictwie została nazwana (zapewne przez facetów położników) ODCHODAMI połogowymi. Podobnie jak urodzenie dziecka i łożyska nazywa się WYDALENIEM płodu i popłodu. Okropieństwo. Zatem jak już wydalimy płód i łożysko rozpoczynamy wydalać odchody połogowe. W miarę upływu czasu ich ilość, jakość i konsystencja ewoluują aż w końcu zanikną bezpowrotnie- do następnego porodu.
Zwał jak zwał. Dla mnie odchody te osiągnęły wymiar wręcz metafizyczny kiedy uznałam, że jest to płacz macicy po utraconym dziecku- taka krwawiąca blizna. Teraz powinny być skrzypce, trąbka albo dzwony……

2. Gdzie jest mój brzuch?
Nie zrozum mnie źle. Brzuch jest, nawet duży. Minie 6-8 tygodni zanim macica wróci do swojego pierwotnego stanu. Ba, bezpośrednio po porodzie możesz wyglądać jakbyś nadal była w 9 miesiącu ciąży. Brzuch może przypominać smutno zwisającą galaretkę ale to wciąż twój brzuch**. Ja jednak zupełnie nie o tym. Teraz znowu powinny być skrzypce……Miałaś bowiem to silne uczucie tęsknoty za ciążowym brzuszkiem? Pierwsze dni po porodzie łapałam się na głaskaniu pustego już brzucha. Powoli mi przechodzi. Dziwnie jest jednak spoglądać na siebie w lustrze bez tego kochanego balastu. Weź się w garść kobieto!

3. Zmęczenie fizyczne
Uczucie totalnego wyczerpania organizmu może towarzyszyć Ci ładnych kilka dni a nawet dłużej. Niedawno w TV widziałam śmiałka, który zapragnął wpław przepłynąć Bałtyk ze Szwecji do Polski. Baltic Challenge – przepłynięcie 160 km w 48 nie powiodło się. Z powodu zbyt wysokich fal i utracie sił po kilku godzinach pan musiał się wycofać. Podobno przepłynięcie 30 km kanału La Manche to wydatek energetyczny rzędu 15 000-20 000 kalorii. Ciekawe ile kalorii traci rodząca w bólach przez 12 h kobieta? A z tej próby nie można się wycofać. W moim przypadku zmęczenie fizyczne po porodzie trwało całe 4 dni. Czułam się jakby po moim ciele przejechało sto ciągników, łamano mnie kołem i poddawano innym średniowiecznym torturom. I nie był to ból związany z uszkodzeniem tkanek po porodzie- o nie. To po prostu stan skrajnego wycieńczenia organizmu. Byłam zmęczona do tego stopnia, że nie potrafiłam podnieść własnego synka. Na szczęście było, minęło.

4. Pełne piersi i skąd do diaska wytrzasnąć stanik?
O Kleopatrze już było. U mnie się sprawdza w 100%. Oprócz egipskiej królowej jest jeszcze jeden aspekt związany z gruczołami mlecznymi, który może zaskoczyć. To znaczy- niby wiadomo że tak będzie ale człowiek się nie spodziewał że aż tak! T a a k bowiem z dnia na dzień powiększał się obwód mego i tak pokaźnego już biustu. Szybko może okazać się, że stanik sprzed ciąży można schować do szafy, a siła grawitacji niemal wbija w ziemię. Ciężko się śpi, ciężko się chodzi. To zwyczajnie boli. Kiedy czwartego dnia zamiast dziecka w dłoniach musisz trzymać własne piersi to najwyższy czas aby udać się do sklepu z bielizną dla karmiących matek. Jeśli dzień tej wyprawy (w połogu to niczym wejście na K2) przypada na szczytowy dzień baby blues’a to robi się niebezpiecznie. Tak też było w moim przypadku. Był to pamiętny dzień, w którym porzuciłam moje dziecko na 30 minut i udałam się do sklepu. Jeśli Pani ze sklepu z bielizną w którym byłam kilka dni temu czyta ten tekst to droga Pani- bardzo przepraszam za moje zachowanie. Cóż sobie mogła pomyśleć owa przemiła osoba kiedy do jej uroczego sklepiku wpada rozmazana, zapłakana, ubrana w dresy kobita z psychozą w oczach i CHCE stanik do karmienia. Pani pokazała mi 6 modeli z których każdy był beznadziejny (co jak się okazuje mówiłam na głos, a nie w myślach). W między czasie płakałam, że zostawiłam dziecko i ono chce jeść na pewno i proszę szybciej. Ręce pani się trzęsły ale dała radę. Ostatecznie wzięłam pierwszy lepszy stanik, który wchodził. Nie omieszkałam skomentować jeszcze, że jest źle leży i mają mały wybór, zapłaciłam 120 zł kartą i uciekłam do domu.
Uważam, że usługa brafittingu po porodzie i 1 stanik powinny być refundowane w ramach NFZ każdej karmiącej mamie. Jeden na ciążę chociaż. Ku zdrowotności!
Teraz już na spokojnie zamierzam sobie kupić kilka odjazdowych staników do karmienia. Jeśli znacie jakieś sklepy z fajną bielizną w dużych rozmiarach to poratujcie.

karmienie

5. Baby blues to nie ściema
W poście Ilony więcej teorii na ten smutny temat. Doświadczyłam na własnej skórze albo raczej głowie. 2 dni wyjęte z życiorysu. Płacz (bynajmniej nie ze szczęścia), nieporadność, rozmemłanie, niezorganizowanie- cechy obce mi na co dzień przejęły kontrolę nad mym umysłem. Do tego duża dawka zmęczenia i baby blues w pełnej krasie.

6. Ataki szczęśliwości
Punkt 6 i 7 można w zasadzie połączyć z 5. Jednak mnogość doznań i obserwacji poczynionych przeze mnie w tym zakresie zdecydowanie wymaga osobnej analizy. Nie zdziw się i ty, że po chwilach załamania, płaczu i zwątpienia we własne siły i matczyne kompetencje niczym promyk słońca możesz doznać nagłych ataków szczęśliwości. Oczywiście to też wiąże się z płaczem. Niepohamowany napad szczęścia dopadł mnie na przykład podczas rozwieszania małych ubranek synka na sznurku. Kolejny bardzo długi atak tej dziwnej przypadłości dopadł mnie podczas któregoś z kolei karmienia piersią albo kiedy trzymałam go na kolanach. Mąż po raz wtóry uraczył mnie wtedy sentencją: „Ty znowu płaczesz? Co się stało? To pewnie przez te piosenki w radio.” Czy wy też tak miałyście?

7. Wiem, że nic nie wiem i jajecznica zamiast mózgu
Obserwacje poczynione w tym zakresie zaskoczyły mnie najbardziej. Ustalmy fakty. Jestem położną, pracuję na oddziale Intensywnej Terapii Noworodka, dużo czytam, dokształcam się i w ogóle. Wszystko to nie stało na przeszkodzie abym po porodzie stwierdziła, że wiem iż nic nie wiem. Nie wiem co to za ślady i krostki na skórze mojego synka, nie potrafię ocenić czy żółtaczka się nasila czy nie, nie wiem czy robi prawidłowe kupy, no i do diaska- chyba nie potrafię karmić. I czy ja w ogóle mam pokarm. Dodatkowo nie potrafię zapamiętać o której jadł, ile jadł i ile moczy pieluszek. Wniosek: niezależnie od wykształcenia i doświadczenia każdego może dopaść martwica mózgu. Niezastąpiony okazał się notatnik i długopis, dzięki którym zaczęłam ogarniać ten chaos i teraz już ich nie potrzebuję.
W tym momencie powinna pojawić się pomoc. W moim przypadku były to: moja kochana położna, która dzielenie ze mną rodziła w domu a potem w szpitalu, położna środowiskowa i kulminacyjny punkt programu czyli doświadczony doradca laktacyjny (anioł laktacyjny rzekłabym nawet)  i moja serdeczna koleżanka w jednym. Nie wspomnę o mamie, tacie, siostrze, przyjaciółce i mężu. Dziękuje wszystkim. Dzięki wam w 12 dobie po porodzie jestem znowu sobą. Wróciła mi zdolność w miarę logicznego myślenia a nawet pisania. Niemrawo jeszcze ale się staram 😉

8. Głodująca położnica
Czy po porodzie byłyście w stanie ogarnąć tak prozaiczną potrzebę fizjologiczną jak zaspokojenie głodu? Ja nie dałam rady. Raz, że zajęta karmieniem nie miałam czasu. Dwa, wyjście do sklepu wydawało mi się nie realne. Dziękuje zatem wszystkim, którzy dostarczali mi pożywienie w formie zdrowych obiadków i przekąsek. No i niech żyje zamrażalnik pełen domowych pierogów i gołąbków.

Z każdym dniem od porodu pojawiają się nowe odczucia i nowe symptomy połogowe. Jednak te 7 pierwszych dni to rewolucja totalna. Czy jeszcze coś was zaskoczyło w połogu? Piszcie, piszcie…..

* Spostrzeżenia zawarte w tekście dotyczą mojego pierwszego tygodnia po porodzie. Starałam się ułożyć je chronologicznie począwszy od najwcześniejszych. 7 dni w trakcie których doświadczyłam tryliona różnych uczuć, myśli i wrażeń. Niezapomniane. Sto lat syneczku!
** Tworzymy galerię brzuchów po porodzie dlatego przypominam i proszę nasze czytelniczki kochane o przysyłanie fotek brzuchów na kontak@mataja.pl. Napiszcie czy było to cięcie cesarskie czy poród siłami natury oraz ile dni, tygodni, lat po porodzie robione było zdjęcie. Ja swoje już zrobiłam. Liczymy na was.

PS. Wiecie co mnie jeszcze zaskoczyło? Dzisiaj zdałam sobie z tego sprawę, że karmienie piersią obudziło we mnie niedźwiedzicę  ale i dało  potężną dawkę pewności siebie. Skoro dałam radę urodzić własne dziecko i zaczęłam z powodzeniem karmić je piersią to chyba jestem mocarzem!

Zdjęcia autorstwa Jade Beall.  Za zgodą autora.

Wreszcie mamą synusia (lipiec 2014)!!! Położna- z wykształcenia i zamiłowania, Certyfikowany Doradca Laktacyjny - CDL Nr. rej. CNoL 482/2015/CDL, doradca noszenia ClauWi®, naukowiec, ostatnio także doktor nauk medycznych. Swoją drogą- najlepsza w pisaniu doktoratu z dzieckiem przy piersi;-) Bierze udział w eksperymencie naukowym mającym na celu dowiedzenie, że bez snu też można żyć. Kontakt: danka@mataja.pl

21 komentarzy

  • Odpowiedz 13 sierpnia, 2014

    Tedi

    Polecam ci firmę Alles jeśli chodzi o biustonosze. Mają taką linię Alles Mama i są świetne i w dodatku w dużych rozmiarach. Ja dwa ich biustonosze nie zajeździłam przez miesiące karmienia. W dodatku kupiłam specjalnie z mniejszym obwodem i dokupiłam sobie takie rozszerzacze. potem, gdy moje żebra zaczęły wracać na miejsce zrezygnowałam z tych rozszerzaczy.
    A co do odchodów poporodowych to ja osobiście byłam zdziwiona, że ich było tak niewiele. Nastawiałam się na rzekę a tu było tego jak z normalnego okresu.

    • Odpowiedz 13 sierpnia, 2014

      Danka Kozłowska-Rup

      Dzięki za staniki. Zaraz sobie coś wybiorę- mam nadzieję. Odnośnie „odchodów”- to oczywiście różnie bywa. Najwyraźniej moja płacząca macica wolniej się obkurczała po porodzie. Szczególnie, że dopadły mnie owe problemy z karmieniem, zmęczenie i wszystko inne.

    • Odpowiedz 14 sierpnia, 2014

      A. Jakubczyk

      Trudno uwierzyć w to co napisałaś, jestem w szoku że tak może się namieszać po porodzie, nawet doświadczonej, wykształconej, oczytanej położnej, to co mają powiedzieć inni……, strach się bać. Pozdrów synka od cioci Ani, poznałam go tylko wewnątrzmacicznie, ale już wtedy jeździł ze mną autem !!! Pozdrawiam i gratuluję potomstwa!!!

      • Odpowiedz 14 sierpnia, 2014

        Danka Kozłowska-Rup

        Hej Ania! Też bym nie uwierzyła gdybym sama nie przeżyła. Na szczęście mija!
        Pozdrawiamy! Ja i Potomek!

  • Odpowiedz 14 sierpnia, 2014

    Natka

    Pozdrawiam z pierwszego nocnego karmienia 😉 rodziłam mojego szkraba 5 tygodni temu i cały czas podkrwawiam, znaczy krwawiłam do zeszłego tygodnia, teraz to tylko krwiste plamienie. Stwierdziłam, że moje ciało mści się za 9 miesięcy braku okresu 😉 podobno może to tak długo trwać po urodzeniu dużego dziecka – mój syn ważył 4315 g. No i skoro obnażamy, to obnażamy – im dłużej trwa ten stan, tym zapach odchodów jest gorszy… W końcu słabnie, ale do jakiegoś 3 tygodnia nie ma komfortu w tej sferze. Zazdroszczę kobietom, które uporały się z całym tym krwawieniem wcześniej – to tak w temacie odchodów.
    A póki co liczę, że wraz z ukończeniem magicznego 6 tygodnia połogu wszystko nagle się u mnie zatrzyma 🙂 Młody nakarmiony, idę spać 🙂

    • Odpowiedz 14 sierpnia, 2014

      Danka Kozłowska-Rup

      Hej Natka! Zainspirowałaś mnie do utworzenia profilu pt. ” nocne rozmowy przy piersi ” ;-). Ja też przy nocnych karmieniach podczytuję co się da. Fakt- odchody połogowe nie pachną. Szczególnie uciążliwe jest to w szpitalu- gdzie jedna toaleta przypada np. na 4 położnice, w niej jest jeden kosz na odpady medyczne, w nim stos wkładek a pani salowa zmienia worki raz na dobę. Niezapomniane wrażenia. Pod prysznicem w takiej łazience można odpłynąć…..
      Gratuluję narodzin synka. Kawał chłopiska. Dałaś radę kobieto.

  • Odpowiedz 14 sierpnia, 2014

    Beata

    Autorko, zaktualizuj podpis:-D mojego rekordu to chyba nikt nie pobije…moje wydalanie odchodów poporodowych trwało… 15 tygodni, przy czym po 12.tygodniach lekarz stwierdził,że nie ma skąd kapać.. zaskoczyło mnie też to, że nie miałam baby bluesa, a byłam pewna,że mnie dopadnie. Za to ze 2 tygodnie przed porodem miałam pełnoobjawową depresję i dopiero ujrzenie mojego Skarba zakończyło ten smutny epizod… Wyobrażacie sobie,że jak zaczęłam płakać w momencie przygotowywania do cc, to skończyłam dopiero jak zobaczyłam Synka?

    • Odpowiedz 14 sierpnia, 2014

      Danka Kozłowska-Rup

      O tak, tak. Autorka zaktualizuje tylko obrobi małego. To będzie koło wieczora. Kolejna rzecz o której zapomniałam. Dzięki.
      15 tygodni powiadasz…..ileś ty wydała na podpaski 😉
      Ja to wciąż jeszcze płaczę jak patrzę na mojego chłopaczka małego. A jak czynię nieudolne próby śpiewania mu kołysanek to już w ogóle.

  • Odpowiedz 14 sierpnia, 2014

    Kamelia

    Moje odchody (jak można było to tak nazwać… :/) mam wrażenie, że zanikają, a jutro mija 2 tygodnie od porodu. Czy to możliwe, że przy drugim dziecku jakoś szybciej to przechodzi…?
    Za brzuszkiem nie tęsknię. W ostatniej fazie ciąży był taki wielki, że przesłaniał mi cały świat. Do tego bardzo ruchliwe dziecko w środku skutecznie obrzydziły mi uroki ostatniego trymestru.
    Co do staników to polecam Panache Nursing Bra bez fiszbin. Piersi pełne mleka są tak wrażliwe, że nie mam serca katować ich fiszbinami. A przy moim rozmiarze biustu (aktualnie 70G) noszę biustonosz również w nocy. Wypróbowałam to w pierwszej ciąży – zapobiega to rozciąganiu się skóry.
    Poza tym jajecznica w mózgu pełną gębą. Roboczo nazywam to żelkami 😉 Pojawiły się jako efekt uboczny trzeciego trymestru. Póki co nie opuściły jeszcze mojej głowy.

  • Odpowiedz 14 sierpnia, 2014

    Beata

    Leciałam na wkładkach, z podpaskami w te upały to bym chyba umarła od otarć..
    Co do płakania, to ja płaczę przy każdym wieczornym masażu i całuję te moje malutkie stópki i brzuszek,i w ogóle wszystko… A mój Skarb ma już 3,5 m-ca 😉 do śpiewania też nie jestem stworzona, ale że nie wyobrażam sobie dzieciństwa bez śpiewania,to śpiewam… Z tym,że repertuar mam wybitnie niekołysankowy:-D top of the tops jest Stokrotka, na drugim miejscu Laleczka z saskiej porcelany, dalej już losowo: Plastikowa biedronka, Hej Kaszuby i Kaczka Dziwaczka. Ahaaa, i jeszcze Pow Wow indiański smyk:-D

  • Odpowiedz 15 sierpnia, 2014

    piwnooka

    Pisałam już o tym pod wcześniejszym wpisie. Bardzo zdziwiło mnie, że krwawienie może niemal zanikać i zmieniać kolor na blado różowy, po czym znów się wzmagać. A poza tym cały czas się zastanawiam, jak to jest dochodzić do siebie bez gojącej się i bolącej rany po nacięciu? Pamietam, że to najbardziej przeszkadzało mi w wygodnym karmieniu i wypoczynku :/

  • Odpowiedz 16 sierpnia, 2014

    cicha

    Cześć, co do odchodów to statystycznie miałam ich chyba nie wiele – 6 dni nie obfitego krawienia a nawet plamienia. Dziecko ponad 4 kg. Byłam niestety ofiarą BB , a właściwie depresji poporodowej z którą zmagałam się przez ponad 7 miesięcy. To ciężki temat o którym nie miałam wcześniej pojęcia, zaskoczyło mnie to już pierwszego dnia po porodzie.

  • Odpowiedz 19 sierpnia, 2014

    Ania

    Mnie zdziwiło w połogu to że mam problem z samodzielnym sikaniem, tzn. żeby cokolwiek ruszyło muszę się posiłkować polewaniem ciepłą wodą. Jestem w 9 dobie po porodzie i dopiero kilka razy udało mi się skorzystać z toalety bez tego polewania, pozostałe razy musiałam tak właśnie wymuszać.
    Nie spodziewałam się też tego jak bardzo ból rany po nacięciu krocza wpłynie na mnie, tzn. wiedziałam że jeżeli będę nacięta to będzie potem bolało, ale nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo wpłynie to na moje funkcjonowanie, tzn. np. jeszcze w szpitalu miałam problem z karmieniem, więc córka płakała dość dużo, a ja miałam problem żeby wstać z łóżka i potem nosić ją żeby się trochę uspokoiła, czy nawet ustać przez chwilę w pozycji pionowej. Każde wstanie z łóżka było wielką operacją, co oczywiście nie pomagało w tym całym chaosie. Od wczoraj mam zdjęte szwy i jest lepiej, chociaż siadanie nadal stanowi problem.
    A, i jeszcze z tego co mnie zdziwiło – spodziewałam się wilczego głodu po porodzie, tymczasem do dzisiaj nie czuję właściwie ochoty na jedzenie i to mąż donosi mi posiłki przypominając że powinnam jednak coś zjeść. Dziwi mnie to dlatego że w ciąży miałam ogromny apetyt i znacznie przytyłam, więc spodziewałam się czegoś podobnego kiedy produkcja mleka pochłania dodatkowe kalorie.

  • Odpowiedz 22 marca, 2015

    Gosia

    Dla mnie karmienie piersia bylo bardziej bolesne niz sam porod! (mialam cesarskie ciecie, ale nawet po nim bol w okolicach blizny byl bardziej znosny) Na poczatku za kazdym razem kiedy przystawialam malego do piersi to zaciskalam zeby z bolu! Czasem mijalo po paru sekundach, ale czasem bolalo przez cale karmienie. Nie pomagaly kremy i maly jadl co 2 godziny…, ale sie nie poddalam! Mialam swietne polozne, ktore dawaly mi zlote rady i za kazdym razem pomagaly przystawiac dziecko do piersi. Pamietam, ze wychodzac z kliniki kiedy sie z nimi zegnalam to rozkleilam sie mowiac, ze wykonuja naprawde wspaniala robote. Dzis moj syn ma 5 miesiecy i nadal jest karmiony juz bez zadnego problemu. Nikt mnie na to nie przygotowal, nikt nie mowil, ze karmienie moze byc tak bolesne i wcale nie takie latwe! Co najlepsze nikt nie mowil, ze na poczatku karmienia bedzie tak duzo mleka, ze bedzie ono sie wylewalo samo jak i kiedy mu sie podoba! Czy to trakcie karmienia, czy podczas snu, spaceru! Na szczescie istnieja wkladki, ktore jakos to mleko absorbuja. Do teraz pamietam moj szok kiedy karmilam syna jedna piersia, a z prawej lecialo ciurkiem jak z kranu! Na szczescie po paru tygodniach wszystko sie unormowalo.
    Co do babyblues to plakalam kiedy moj maz wychodzil wieczorem z szpitalnego pokoju, czulam sie strasznie bezsilna i taka samotna… Po powrocie do domu i kilku dniach wolnego musial wrocic do pracy i na dzien przed tym plakalam jak dziecko… Nie wyobrazalam sobie ze mam zostac z moim dzieckiem sama, to bylo okropne uczucie! Zdarzalo mi sie tez plakanie ze szczescia, bez powodu, zupelnie jak Tobie 🙂 Bo sie maly usmiechnal, bo zasnal na rekach, itp
    Co do brzucha po porodzie to wiedzialam, ze nie wchlonie sie calkowicie, ale i tak bylam w szoku jak widzialam ta pilke nawet pare dni po!

    • Dzięki, że uzupełniłaś moją listę połogową:-) Ja karmię już 7,5 miesiąca a dalej mleko płynie z drugiej piersi podczas karmienia ;-)Pozdrawiam

  • Odpowiedz 8 kwietnia, 2015

    JInx

    Tak się zastanawiam, jeżeli w ciąży zwiększył mi się rozmiar stanika z 65FF do 65J, to po porodzie będzie jeszcze dużo większy? Ratunku, to była największa miseczka, jaką mieli (65J)!

  • Odpowiedz 30 listopada, 2015

    Dorota

    Dokładnie pamiętam jak kłamałam położne w szpitalu gdy pytały o której ostatnio karmiłam, ile kup, o której godzinie, kiedy zmieniałam pieluszkę, jak długo dziecko spało, o której budziło się.. tak bardzo się starałam to wszystko zapamiętać ale pojęcie cyfr i czasu było poza zasięgiem. Nie do opisania. Ten artykuł przypomniał mi to wszystko. Płacz i bezradność, potem ekstaza i zachwyt nad dzieckiem.. To jest nie do wyjaśnienia komuś kto tego nie przeżył. Dziękuję za ten artykuł 🙂

  • Odpowiedz 1 marca, 2016

    Kasia

    bałam się położyć na brzuch, dziecko spało obok, a ja pilnowałam się w nocy żeby nie spac na brzuchu bo zgniotę :))) trwało to ok roku – koszmar jakiś 🙂

  • […] Dla dziecka, skóra to najcenniejsze ubranie. Żaden muślinowy otulacz, bambusowy kocyk, ani nawet kaftanik z organicznej bawełny czy innej wełny merynosów nie może się równać ze zdrową skórą dziecka. A propos tych ostatnich to przypomniało mi się z jakim namaszczeniem sama kupowałam, segregowałam, prałam  i – uwaga – prasowałam malutkie ubranka. Po porodzie to się nawet poryczałam, rozwieszając pierwsze prawdziwe pranie po moim pierwszym prawdziwym dziecku (klik). […]

  • Odpowiedz 22 marca, 2017

    M.

    Jeśli chodzi o staniki to polecam serdecznie staniki sportowe – np. w Pepco w Poznaniu 7 pln sztuka – niezastąpione. Wygodne, komfortowe i jeszcze raz wygodne – bez porównania z 2 stanikami do karmienia zakupionymi za grube pieniądze jeszcze w ciąży. Rozmiary są uniwersalne S/M albo L/XL. Doradziła mi je doradczyni laktacyjna jakoś po dwóch tygodniach od porodu – rewelacja i uważam, że powinni o tym mówić w szkołach rodzenia.

  • Odpowiedz 10 lutego, 2018

    Marta

    Dla mnie najgorszy jest ból. Fizycznie boli wszystko zwijajaca się macica, po prostu każda komórka ciała i przede wszystkim piersi. Brodawki bolą tak że krzyczę przy każdym karmieniu i myślę kto to nazwał bolesnoscia fizjologiczna. I sutki w nawale pokarmowym, coś nie do opisania, a tu trzeba się jeszcze umyć i założyć stanik. Potem jest ból psychiczny, w tym pologu jestem wściekła i agresywna i naprawdę nie potrafię się powstrzymać od docinek i uwag. Mąż jest wyraźnie zaskoczony bo poprzednim razem plakalam i wszystko brałam do siebie a teraz za wszystko jest winien mój mąż. Odliczam dni do końca … Dobrze było przeczytać ten artykuł bo niestety otoczenie nie do końca rozumie te emocje. Mój mąż jest wspaniały tylko jak facet ma typowe zadaniowe podejście do życia a dla mnie nic tylko teraz usiąść i popłakać.

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj 0,23m² do kochania czyli o największym organie twojego dziecka. | Mataja Anuluj pisanie odpowiedzi