Do kogo jest podobne twoje dziecko i dlaczego do ojca?

Odkąd w bólach (klik) narodził nam się syn pierworodny wciąż słyszę achy i ochy, że cały tata. Normalnie ojciec wykapany, kropka w kropkę, wersja mini męża mego. Sama bardzo często utwierdzam go w przekonaniu, że syna się nie wyprze- nie ma opcji. On chodzi dumny jak paw, a mnie wcale nie jest przykro, że Młody nie jest do mnie podobny. Chociaż, niektórzy twierdzą, że obszar pomiędzy dolną wargą a czubkiem bródki jest po mamusi.

Podczas gdy my możemy mieć pewność co do tego, że jesteśmy rodzonymi matkami naszych dzieci, to nasi partnerzy tej pewności mieć już nie mogą. Okazuje się, że mamy głęboko w podświadomości ugruntowane zachowania, które mają utwierdzać ojca dziecka w przekonaniu o jego faktycznym ojcostwie czyli o zbieżności kodów genetycznych nowego członka rodziny i jej „głowy” właśnie. Wtedy subtelne porównania syna lub córki do tatusia mogą złagodzić bądź rozwiać w zupełności męski niepokój w tej kwestii- często także podświadomy. Jest to dobry sposób, aby utwierdzić mężczyzn w przekonaniu o pokrewieństwie z „własnym” dzieckiem zarówno w przypadku żon wiernych jak i tych niewiernych. A co najważniejsze, jeśli ojcowie zobaczą takie podobieństwo, to są bardziej skłonni żywo zaangażować się w bycie rodzicem i w  „zaopiekowanie się” dzieckiem i jego matką.

A teraz mała i bez związku z tematem dygresja odnośnie tego, że i tak kobiecy wkład genetyczny w potomka jest większy niż mężczyzn. Przed chwilą dowiedziałam się, że tożsamość Kuby Rozpruwacza została po latach spektakularnie ustalona. Pomijając fakt, że okazał się być polskim imigrantem, to w odkryciu jego prawdziwych danych pomogło porównanie tzw. DNA mitochondrialnego- materiału genetycznego przekazywanego tylko przez matkę, czyli ta odrobina więcej, której nie dostajemy w spadku po ojcach.

Wracając do podobieństw ojciec- dziecko, to udowodniono że :

  • Podobieństwo noworodka do taty wiąże się nawiązaniem i umacnianiem się więzi między nimi.
  • Podobieństwo ma znacznie większą wartość dla ojców niż dla matek. Dodatkowo, na widok swojej podobizny w twarzy dziecka następuje u nich większa niż u kobiet aktywacja rejonów mózgu odpowiedzialnych m. in. za rozpoznawanie znajomych twarzy.
  • Ojcowie, którzy są sprawcami dzieciobójstwa- brak fizycznego podobieństwa czyli ”ja nie jestem ojcem tego dziecka”, podają także jako przyczynę swojego czynu. Podobnie rzecz ma się z przypadkami wykorzystywania seksualnego czy przemocy małżeńskiej [1, 2, 3, 4 ].

W jednym z ciekawszych badań [1], zapytano rodziców dzieci w wieku od narodzin do 6 oku życia między innymi o to: „do kogo wasze dziecko jest podobne..?” Następnie, zdjęcie dziecka oraz 3 dorosłych- 2 fałszywych i 1 prawdziwego rodzica pokazano 209 niezależnym sędziom do oceny względem podobieństw lub ich braku. Ciekawe jest to, że wszystkie mamy powiedziały, że synkowie są podobni do ojców, 77% mam córek też tak twierdziło. Dużo, prawda? Szanowne grono sędziowskie stwierdziło coś zupełnie przeciwnego- noworodki, zarówno chłopcy jak i dziewczynki zdecydowanie częściej przypominały swoje mamy. Dziewczynkom, w miarę upływu lat tak już pozostało. Z kolei chłopcy zaczęli przypominać ojców między 2 a 3 rokiem życia.

Czy zatem nie wkrada się tu jakaś manipulacja ze strony mam? Czyżby pokrewieństwo, kontynuacja rodu były aż tak ważne dla samców? Najwyraźniej tak. Mając już tą wiedzę dalej wydaje mi się, że mój syn to skóra zdjęta z taty. Może jakiś niezależny sędzia stwierdziłby inaczej…

A jak jest u Was z tym podobieństwem? Tatuś czy mamusia?

Wcześniejsze [5], nieco mniej precyzyjne badania wykazały, że większość dzieci jest jednak podobna do ojców. Być może takie są nasze/ich pragnienia. Ewolucyjne, darwinowskie wytłumaczenie jest takie, że ojciec musi widzieć cząstkę siebie w potomku aby się nim należycie zająć. Musi być w stanie rozpoznać swoje geny i już. I to także naukowcy postanowili sprawdzić [6]. Zaangażowanie ojców w opiekę, kształcenie i wychowanie dzieci jest kluczowe dla ich rozwoju, a nawet przetrwania, szczególnie w krajach takich jak Senegal- gdzie badanie to przeprowadzono.

Na tapetę wzięto 30 rodzin (każda z dwójką dzieci) z kilku wiosek, w których badacze, za pomocą specjalnych metod oceniali zaangażowanie ojców w opiekę nad dziećmi oraz ich podobieństwo oczywiście. Matki wypełniały kwestionariusz, w którym oceniały czas jaki ojcowie spędzają z dziećmi, a nawet pieniądze, które na nie wydają. Byli też niezależni sędziowie, którzy oceniali podobieństwo na drodze wzrokowej (zdjęcia- tak jak wyżej tj. jedno dziecko i trzech „ojców”) oraz, uwaga- węchowej (koszulka dziecka do powąchania i koszulki mężczyzn ze zdjęcia). Analizowano też stan odżywienia dzieci.

I tak w dalekim Senegalu wyszło na jaw, że zaangażowanie ojców w opiekę nad dziećmi związane jest z wykazanym podobieństwem – wzrokowym i węchowym. Dodatkowo, potwierdzono ważny wpływ tegoż zaangażowania na zdrowie dzieci, ich wzrost i stan odżywienia- generalnie lepsze ich traktowanie. Rodziny, w których te podobieństwa wykazano były lepiej sytuowane i miały lepsze warunki życia.

To co z tych dwóch [1, 6] badań  wynika? A to, że :
a. Wbrew wszystkim znakom na niebie i ziemi utwierdzamy siebie i naszych partnerów w przekonaniu (głęboko w to wierzymy), że nasze noworodki są do nich podobne. A widać, że nie do końca 😉 Potwierdzamy tym samym jak ważne dla ojców jest  dziedziczenie genów.

b. Dodatkowo, Ci którzy okażą się być naprawdę podobni do swoich ojców będą mieć całkiem udane życie- dzięki tym cholernym genom właśnie.

Jakieś jeszcze konkluzje?

Pozdrawiam i idę położyć spać mego męża w miniaturce. Niech mu się wiedzie w życiu.

Zdjęcie autorstwa HappyPhotos

 

 

Wreszcie mamą synusia (lipiec 2014)!!! Położna- z wykształcenia i zamiłowania, Certyfikowany Doradca Laktacyjny - CDL Nr. rej. CNoL 482/2015/CDL, doradca noszenia ClauWi®, naukowiec, ostatnio także doktor nauk medycznych. Swoją drogą- najlepsza w pisaniu doktoratu z dzieckiem przy piersi;-) Bierze udział w eksperymencie naukowym mającym na celu dowiedzenie, że bez snu też można żyć. Kontakt: danka@mataja.pl

19 komentarzy

  • Odpowiedz 9 września, 2014

    MatkaPolki

    Świetny tekst. Kurczę coś w tym jest 🙂 Jak się Polka urodziła, to wszyscy mówili, że cały tata, a teraz niby taka mieszanka

  • Odpowiedz 9 września, 2014

    Kamelia

    Moja córcia jest wierną kopią mojego męża. To wzięłam i urodziłam sobie syna, coby chociaż jedno dziecko do mnie było podobne. 😉

  • Odpowiedz 9 września, 2014

    Beata

    Heh, u Nas to jest podobieństwo ocenione przez sędziów niezależnych, bo wszyscy mówią do mojego synka: „mały tatuś”:-)

  • Odpowiedz 10 września, 2014

    Ola

    Super masz te artykuły!!!! Jako psycholog i młoda mama jestem zauroczona!!! A dzidzia oczywiście podobna do taty 😉

    • Odpowiedz 10 września, 2014

      Danka Kozłowska-Rup

      Bardzo dziękuję Olu. Kurcze, jak strasznie miło coś takiego przeczytać. Czuję się zmotywowana do dalszej roboty. Dzięki

  • Odpowiedz 10 września, 2014

    Tedi

    Ja z kolei czytałam niedawno, że dzieci zaraz po urodzeniu przypominają bardziej swoich ojców, bo jest to jakiś element obronny przed odrzuceniem. mój synek był bardzo podobny do męża po urodzeniu, potem już trochę mniej. Jednak, gdy patrzę na zdjęcia męża, gdy miał roczek, to wyglądają identycznie. Czas pokaże do kogo jest faktycznie bardziej podobny. A może do sąsiada? 🙂

    • Odpowiedz 10 września, 2014

      Danka Kozłowska-Rup

      Byle nie do listonosza 😉 O tym właśnie jest ten tekst, że takich sztuczek natura musiała używać aby tatusiowie uznali swoje dzieci.

  • Odpowiedz 11 września, 2014

    radoSHE

    Chciałabym być tą zmanipulowaną, ale sama przed sobą muszę przyznać, że nasza ośmiomiesięczna córka to skóra zdjęta z taty, a po mnie to ma tylko płeć. Mąż był trochę przerażony tym, że będziemy mieli dziewczynkę, wychowywał się bardzo męskim środowisku, bracia, kuzyni etc. A teraz chodzi dumny jak paw, że ona to cały on. Czasami mam wrażenie, że tak chętnie wychodzi z dzieckiem na spacer, aby posłuchać zachwytów sąsiadek nad ich wykapanym podobieństwem 😉

    Btw. Blog po prostu rewelacja. Jak to się stało, że tak późno do Was trafiłam. Tak trzymajcie!

    • Odpowiedz 12 września, 2014

      Ilona Kuczerawy

      Rośnie Wam mała córeczka tatusia 😉
      Ps. Dziękujemy za miłe słowa 🙂

  • Odpowiedz 17 września, 2014

    Kinga

    Moja corka od urodzenia (!!!) byla i jest podobna do meza. Tak przynajmniej twierdza wszyscy niezalezni sedziowie. Gdzie bysmy nie poszli razem to zawsze slysze glosy typu: ooo przynajmniej wiadomo kto jest ojcem. O matce tam sie nikt nie zajaknie. Ja tam podobienstwa nie widze, ale coraz czesciej dostrzegam podobienstwo charakterow, pewnych reakcji, poczucia humoru z tatusiem. Wychodzi na to, ze corka to caly tata. Ale mnie to tez nie martwi, bo w koncu ja wiem ,ze ona moja jest i tego nic na swiecie nie zmieni.

  • Odpowiedz 21 listopada, 2014

    Berta

    To ja chyba będę oryginalna, bo mój Synuś to skóra zdjęta ze mnie;) Ale od każdej reguły wyjątki się znajdą… 😀

  • Odpowiedz 15 grudnia, 2014

    madame b

    U Nas też wykapany tatuś. Nawet obcy ludzie twierdzą, że tata się syna nie wyprze.

  • Odpowiedz 14 kwietnia, 2015

    Asia

    u nas cały tata 🙂 synek ma 8 miesięcy i tylko raz usłyszałam, że trochę do dziadka podobny ( mojego taty) a poza tym wszyscy zgodnie twierdzą ze mną włącznie że mała replika, klonik tatusia 😉 ale teraz moich dwóch ukochanych facetów wygląda tak samo 🙂

  • Odpowiedz 14 kwietnia, 2015

    Mariola

    Na „tapet”, nie „tapetę” i „ci” piszemy z dużej tylko, jeśli się do kogoś zwracamy, czyli nie w przypadku, gdy piszemy np. „ci ludzie”.
    Przepraszam, musiałam. 😛

    Uwielbiam Twoje artykuły. 🙂

    • Odpowiedz 14 kwietnia, 2015

      Danka Kozłowska-Rup

      Mariola dzięki za czujność. Nie przepraszaj:-) Dobrze, że ktoś jest bardziej wyspany i stoi na straży naszej mowy ojczystej. Nigdy się nad tą tapetą nie zastanawiałam. A to ci ciekawe 😉

  • Odpowiedz 26 maja, 2015

    Monia

    U nas trudno stwierdzić, do kogo bardziej podobna córa. Ale oczywiście zdaniem teściowej – do tatusia 🙂 jak zobaczyła pierwszy raz Mlodą to od razu poleciała po zdjecie tatusia w wieku noworodkowym, żeby mi udowodnić 😉 tatuś w Młodej zakochany po uszy, trudno powiedzieć, czy bardziej przez widziane przez niego podobieństwo do siebie , czy fakt, że to pierworodna 😉

  • Odpowiedz 20 lutego, 2016

    k

    Moj syn ani troche nie jest podobny do taty, od pierwszych chwil nie moglabym sie go wyrzec (zeby zle nie zabrzmiało nie chce sie go wyrzekac), prawie rzetelna kopia mnie. Musze poszukac zdjecie kiedy bylam mala i zrobic jakis collage 🙂

  • Odpowiedz 20 lutego, 2016

    Truskava

    Ja próbowałam doszukiwać się podobieństwa naszego Pączka do siebie i męża, ale na razie bez skutku. Okazało się za to, że mógłby udawać brata bliźniaka swojej kuzynki! Są na fotkach jak dwie krople wody, różni ich jedynie płeć i 1,5 roku 😉 a do tej pory wszyscy się zastanawiali do kogo ONA jest podobna, bo też jakoś nikt nie pasował…
    PS. Przeczytałam bloga od deski do deski leżąc z brzuchem na kanapie, teraz jadę drugi raz z Pączkiem na kolanach i pewne wpisy nabierają zupełnie nowego sensu 😉 dziękuję za fantastyczną lekturę 🙂

  • Odpowiedz 23 marca, 2018

    wisznu

    Aż mi się przypomniały rady, jakie stara położna dawała młodej przyszłej pierworódce:
    – Czy wiesz do kogo dziecko powinno być podobne?
    – No, najlepiej do ojca…
    – Głupia! Do męża!
    😀

Leave a Reply