Niemowlę wieczorową porą. Czy to normalne, że moje dziecko aż TAK płacze?

Dzisiaj pełne płaczu, niepokoju i stresu preludium do to tematu kolek niemowlęcych. Chociaż, nie. Tak naprawdę, to przecież wszystko kręci się wokół jednego zagadnienia – nagłego, niewyjaśnionego, przedłużającego się, trudnego do ukojenia płaczu. Płaczu: „nie wiadomo dlaczego, nie wiadomo co się dzieje i zaraz oszaleję”. Płaczu, który sprawia, że i nam chce się wyć. Będzie to bajka o dzieciach, które wpisują się w stereotyp niespokojnych, płaczliwych, marudzących. Niektórzy określają je mianem „niegrzecznych” w przeciwieństwie do tych ”grzecznych”, normalnych niemowląt które oczywiście nie płaczą. Obserwując blogosferę parentingową widzę, że są mamy, którym nie było dane doświadczyć płaczu niemowlęcia. Kokieteria to czy prawda? Jeśli prawda, to zazdraszczam szczerze.

Jak dobrze wiecie, płacz dziecka to część prelingwalnego systemu komunikacji jego potrzeb, czyli sposób porozumiewania się z rodzicami, ze światem. Rodzic odpowiadając na potrzeby dziecka tworzy podstawy emocjonalnego przywiązania, bezpieczeństwa, uczestniczy w tworzeniu relacji i więzi. Natomiast odkąd tylko pamiętam i jeszcze dawniej  tajemniczy płacz niemowląt utożsamiany był z bolesnym, stricte medycznym problemem dotyczącym układu pokarmowego czyli z kolką. Tak jest do dziś. Każde niepokojące zachowanie, każde nóżek prężenie, płacz i lament zwalamy na kolkę. A – i jeszcze na zęby.

O co chodzi z tym płaczem i jak go ugryźć. Podstawowe informacje:

  1. Kiepska to pociecha dla rodziców przeżywających trudne chwile, ale powiem wam to, a niech tam. Niewyjaśniony płacz niemowląt to w zdecydowanej większości normalny fenomen rozwojowy. Dowody naukowe pokazują, że powtarzające się epizody drażliwości i płaczu występują nawet pomimo wrażliwej, odpowiadającej na sygnały dziecka opieki rodzicielskiej. * Po drugie, jest to jeden z częstszych problemów wikłających życie rodziny w pierwszym roku życia dziecka. Niepokój i powracające epizody płaczu są tak powszechne, że 1 na 5 dzieci doświadcza takich sensacji. I to niezależnie od sposobu karmienia, prosto z piersi czy mieszanką z butelki.
  2. Większość płaczących niemowląt jest całkowicie zdrowa a epizody uciążliwych zachowań kończą się spontanicznie ku zaskoczeniu rodziców. Początek tej wątpliwej przyjemności przypada zazwyczaj na 2-3 tydzień życia, szczyt występowania to 6 tydzień by około 3 – 4 miesiąca odejść w zapomnienie ku chwale ojczyzny.
    Swego czasu robiłam czarno-biały dokument fotograficzny z tego okresu życia naszej rodziny. Bo już nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Mamy więc foty jak mały płacze u taty w pozycji A, w pozycji B, jak płacze w kąpieli, po kąpieli, w wózku, na przewijaku, na klacie u mamy. Początek tych pamiątkowych zdjęć datowany jest właśnie na 2 tydzień po porodzie. Mam nadzieję więc, że informacje o normalności i przejściowości tego zjawiska będą jak balsam dla waszych sfrustrowanych dusz. Po to to piszę przecież.
  3. Epizody płaczu i niepokoju mogą występować w ciągu całej doby – wiadomo. Niewyjaśniony płacz niemowląt natomiast może charakteryzować się pewną regularnością odnośnie pory dnia a nawet godziny rozpoczęcia. Najczęściej wszystko zaczyna się pogarszać porą popołudniowo-wieczorową, dlatego zespół niewyjaśnionych popołudniowych zachowań zyskał sobie uroczą nieformalną nazwę, którą zasłyszałam od swojej położnej środowiskowej czyli Popołudniowe Porykiwanie Niemowląt.
  4. Zjawisku temu może towarzyszyć  zwiększona częstotliwość dopominania się o mleko i wtedy pojawia się problem wisielca piersiowego. Bardzo frustrujące to uczucie, kiedy wydaje ci się że twoje dziecko jest ciągle głodne, a twoje piersi puste.  Nie pociesza nawet fakt, że dziecko ogólnie okazem zdrowia i prawidłowo przybiera na wadze.
  5. Po piąte, pierwsze 3 miesiące życia to okres najbardziej dynamicznych zmian rozwojowych. Wzrastająca liczba dowodów naukowych wskazuje, że to dojrzewający układ nerwowy (a nie pokarmowy) odpowiada za wariacje na temat płaczu związane m.in. z indywidualną reaktywnością dziecka na bodźce.
  6. Owszem, zdarza się, że przyczyną nieukojonego płaczu są problemy zdrowotne takie jak np. choroba refluksowa przełyku, alergia pokarmowa i nietolerancja laktozy. Na szczęście jest to bardzo rzadkie i dotyczy około 5% przypadków płaczących niemowląt. Podczas gdy powyższa trójca chorób należy do najczęściej – omyłkowo – stawianych diagnoz w gabinetach lekarskich. W ciągu ostatnich 20 lat udokumentowano szereg negatywnych konsekwencji związanych z nadużywaniem takowych rozpoznań. Trzeba brać pod uwagę, że chociażby niezaspokojony głód i niepokój przy piersi mogą wiązać się z problemami laktacyjnymi powszechnie występującymi podczas pierwszych tygodni życia; regurgitacje to z kolei proces fizjologiczny i często występuje w pierwszych miesiącach życia, nie mówiąc już o nocnych pobudkach, owym fenomenie rozwojowym poruszanym przez nas w wielu wpisach. Prężeniem, zaciskaniem piąstek, podkurczaniem nóżek dzieci mogą wyrażać stres i dawać sygnał: „mamo, tato, rozpaczliwie potrzebuję waszej pomocy abyście mnie ukoili, sam sobie przecież nie poradzę”.
  7. Opieka nad tak wymagającym dzieckiem jest stresująca. Głośny, intensywny, nieprzewidywalny, przedłużający się i oporny na metody uspokajania płacz dziecka potęguje stres, bezsilność i poczucie winy rodziców. Do tego stopnia, że wiąże się ze zwiększonym ryzykiem rozwoju depresji poporodowej i rezygnacji z karmienia piersią. Niestety badania wskazują, że płacz prowokuje niektórych do potrząsania swoim dzieckiem (Syndrom Dziecka Potrząsanego – SBS ) oraz do innych form przemocy. Narodowe Centrum do spraw SBS w Stanach Zjednoczonych upowszechniało materiały zachęcające do podejmowania trzech podstawowych działań przeciwdziałających SBS: zwiększenie kontaktu z dzieckiem, noszenie, chodzenie; po drugie odłożenie dziecka do łóżeczka aby pozwolić ostygnąć swoim rozedrganym emocjom i po trzecie – nie potrząsanie nim podczas „PURPLE CRYING” (i w ogóle – nigdy!). P- oznacza ten nieznośny pik płaczu; U- to unexpected, czyli element zaskoczenia; R- resistance, czyli trudny do ukojenia, oporny na różne metody stosowane przez opiekunów, P- to „pain face”, cierpiący wyraz twarzy nawet pomimo tego, że dziecka nie boli; L- dlatego, że płacz przedłuża się w czasie; i E- jak evening, czyli ta okresowość o której pisałam [1, 2]. Wydaje mi się, że u nas wciąż za mało informacji na ten temat.
  8. Po tym całym ambarasie nachodzą człeka natarczywe myśli czy aby te miesiące płaczu nie wpłyną negatywnie na rozwój potomka. Otóż badania typu foolow-up wskazują, że negatywny wpływ na rozwój społeczny w rodzinach niskiego ryzyka występuje sporadycznie. Niemowlęta płaczące w TEN sposób (TEN sposób nazywany jest często po prostu kolką w literaturze) w porównaniu z dziećmi niepłaczącymi w TEN sposób, nie płaczą więcej w drugim półroczu życia i ich zachowanie nie są postrzegane jako bardziej drażliwe czy coś.

Ze swojego doświadczenia wiem, ze pierwsze dni są najgorsze. Serio, jest ciężko. Szczególnie dopóki rodzice nie oswoją się z trudną sytuacją, nie przestaną panikować i znajdą wreszcie skuteczny sposób jak ukoić lub pozbyć się na zawsze (do następnego wieczora) tego wewnętrznego, złośliwego małego nerwa. Szkopuł w tym, że co działa na jedno dziecko nie koniecznie działa na inne. Jedne lubią kołysanie, noszenie, huśtanie i inne formy fizycznego kontaktu, inne będą wolały zabawkę, jedzenie, dźwięk wodospadu czy ćwiergotu ptaków o poranku. Rozpiętość reakcji rodzicielskich na niepokój dziecka jest bardzo duża. Lecz o tym już w następnych odcinakach telenoweli „K jak kolka”. A miało być tak pięknie – je z jednej piersi, beka, je z drugiej piersi, beka, robi kupkę, siku, idzie spać na 2-3 godziny i od nowa. Nie zapominajmy też, że jest nadzieja na lepsze jutro bowiem  okresy przedłużającego się płaczu niemowląt stopniowo zanikają po 3 miesiącu życia. Potwierdzam!

* To nie tak, że zachowania rodziców nie wpływają na dziecko. Indywidualne zróżnicowanie reakcji i zachowań matki  ale i te wynikające z wpływów kulturowych mogą zdecydowanie złagodzić krzywą płaczu. Pokażę Wam to następnym razem.

Tekst ten powstał w oparciu o raport Okrągłego Stołu pediatrycznego i ten artykuł.

Spodobał Ci się ten wpis? Interesuje Cię rodzicielstwo oparte na dowodach naukowych? Jeżeli tak to zapisz się to naszego newslettera – zero spamu, za to informacje o nowych wpisach będziesz dostawać jako pierwszy. Polub nas także na FB – tam informujemy nie tylko o nowych wpisach, ale też wrzucamy ciekawostki naukowe i wymieniamy się doświadczeniami (klik).

Wreszcie mamą synusia (lipiec 2014)!!! Położna- z wykształcenia i zamiłowania, Certyfikowany Doradca Laktacyjny - CDL Nr. rej. CNoL 482/2015/CDL, doradca noszenia ClauWi®, naukowiec, ostatnio także doktor nauk medycznych. Swoją drogą- najlepsza w pisaniu doktoratu z dzieckiem przy piersi;-) Bierze udział w eksperymencie naukowym mającym na celu dowiedzenie, że bez snu też można żyć. Kontakt: danka@mataja.pl

67 komentarzy

  • Odpowiedz 25 kwietnia, 2015

    Klau

    Dla mnie pani na zdjęciu wygląda bardziej jakby coś na nią sikało 😉
    Pozdrawiam serdecznie Panie z Mataja piękny blog!

    • Odpowiedz 25 kwietnia, 2015

      Danka Kozłowska-Rup

      Dziękujemy i my tez pozdrawiamy. A zdjęcie pewnie było robione w lany poniedziałek 🙂

    • Odpowiedz 19 czerwca, 2015

      Anonim

      No wszystko ładnie, pięknie, ale co z dzieckiem, które ma prawie 5 miesięcy i pod wieczór drze się bardziej niż w pierwszych tygodniach swojego życia? Też normalne?
      Wczoraj zaczęła tak nagle wrzeszczeć, że serce zaczęło mi mocniej walić, bo brzmiało to tak jakby dostała jakiegoś skrętu jelit czy coś podobnego. Wyraz twarzy ma wtedy bardzo bolesny i nie chce mi się wierzyć w to, że ją nic nie boli. Albo jest skrajnie przemęczona?
      Z obserwacji jej na co dzień wiem, że jest bardzo wrażliwa. Wzdryga się jak ktoś kicha, kaszle, szura krzesłem po podłodze, a czasem na te odgłosy potrafi się panicznie rozpłakać.
      Patrzy się na ludzi ze strachem w oczach, dopiero po dłuższej chwili się uśmiecha, albo płacze jak jej osobnik nie podpasuje. Może zna Pani jakieś opracowanie naukowe na temat przewrażliwionych niemowląt? Jak z nimi postępować? Bo mnie czasami opadają już ręce, i pomysły:-(
      Wyciszać cały dzień? Nie bardzo się da. Jest starsze rodzeństwo, czasem dzwoni telefon, czy dzwonek do drzwi, wszystko jej przeszkadza, wszystko ją rozprasza, z czasem doprowadza do rozdzierającego płaczu.

      • Odpowiedz 20 czerwca, 2020

        Gość

        Zna ktoś odpowiedź? Mamy tak samo..

  • Odpowiedz 25 kwietnia, 2015

    Kinia K.

    jak już obcykaliśmy, że pierwszemu synkowi w tym czasie pomaga specyficzna pozycja leżenia + lekkie huśtanie to wtedy zasypia, choć po minie widać było, ze się męczył.. zamiennie każde z nas na swój sposób obejmowało dyżur, mąż nosił maluszka brzuszkiem na dłoni, trzymając za jedna nóżkę, z główką w zgięciu łokcia i czytał swoje książki hobbystyczne, a ja siadałam na łóżku, mały główka jak do odbicia na ramieniu,brzuszek na piersi i odbijałam się stopami od materaca całe się huśtając a przede mną leżał komp i nadrabiałam wszystkie możliwe seriale .. finalnie z uśmiechem wspominam ten okres 🙂 ale najbardziej pomogło nastawienie, że w tym czasie nie będę robić nic innego tylko koić synka w trudnych chwilach a resztę mam gdzieś !

    • Odpowiedz 25 kwietnia, 2015

      Danka Kozłowska-Rup

      o! I bardzo podoba mi się takie podejście! Zdroworozsądkowe a przy okazji trochę przyjemności dla mamy. Ciekawe ile info z tych książek hobbystycznych męża zostało w głowie synka..hehhe. I umieram z ciekawości jakie to hobby?

  • Odpowiedz 25 kwietnia, 2015

    Kasia

    Cały tekst o nas! Czytam po tym jak maluch (2,5 miesiąca) poszedł spać uśpiony w ramionach taty! Szkoda tylko, że taki płacz ma wpływ na przepuklinę naszego malucha:( jeszcze miesiąc i powinno być już lepiej…

  • Odpowiedz 25 kwietnia, 2015

    Maria

    Bardzo dziękuję Ci za ten wpis, żałuję ogromnie że za czasów tego „horroru” (kolek) nie przeczytałam czegoś takiego jak powyżej. Niby wszędzie było napisane, że to normalne, że dziecko płacze, ale jakoś nie mogłam się pogodzić, że aż tak. Nasze kolki zaczęły się ok miesiąca życia córki i trwały do 4,5 miesiąca. Do tej pory uważam, że był to sprawdzian dla mojego małżeństwa. Oprócz tego, że córka była bardzo wymagającym dzieckiem (nadal jest), spała krótko, nie lubiła leżeć i nic nie robić. Właściwie to od początku wymagała tego aby ją zabawiać, zajmować, pokazywać świat a do tego wieczorne histerie. Kieruję się nurtem rodzicielstwa bliskości, jednak miałam wrażenie, że choćbym oferowała jej wszystko co najlepsze to i tak bez skutku. Zaczynało się nagle od wierzgania przy piersi aż przechodziło w płacz nie dający się ukoić w żaden sposób. Robiła się czerwona, brakowało jej tchu, nie reagowała kompletnie na nic. Na początku nosiliśmy, tuliliśmy, ja proponowałam pierś, grzechotki, muzyczki i nic. Dopiero z wycieńczenia padała i zasypiała przy piersi. Później kilka razy pomogła suszarka „na żywo” i z internetu, czasem też odkurzacz, robienie „ciiiiii”. Jednak na dłuższą metę to było na jakieś 10-15 min i darcie dalej. Preparaty na nietolerancje laktazy (tak sugerował lekarz), niemal wszystkie środki na kolki – bez rezultatu. Noszenie w chuście pomagało ale po czasie, i tak najpierw musiała wykrzyczeć swoje, chusta odrobinę łagodziła wszystko. Były dni, że tej chusty z siebie nie ściągałam bo tylko w niej mogła zasnąć w ciągu dnia, uspokoić się z wierzgania przy piersi i wieczorem. Następnie wpadłam na pomysł trzymania córki w chuście i lekkiego balansowania na dużej piłce. I to okazało się jakimiś sukcesem bo raczej pomagało. Niekiedy skakałam tak z 20 min do całkowitego uspokojenia, ale już po kilku minutach mała się wyciszała. Lubiła też patrzeć na lampkę z Ikei tzw. duszek i być jednocześnie wtedy bujana 😉 Pod koniec kolek zafundowała nam kilka akcji, że bałam się czy ona to przeżyje. Ktoś powie, że przecież to tylko płacz, że dzieci płaczą. Ona krzyczała, darła się jak opętana, tak jakbyśmy zdzierali z niej skórę na żywca. Płakałam razem z nią z bezsilności i żalu, że musi to przechodzić. Z początku histeria i darcie było co kilka dni,po ok. 2 tygodniach już codziennie. Od godziny 17-18.30, następnie przesunęło się od 18.30-20, później były to podobne godziny ale krzyki trwały 15-20 min. Po skończeniu 3 miesiąca czekałam jak na zbawienie, że przecież to 3 miesiąc i musi się skończyć! A tu nic z tego. Zdarzały się pojedyncze dni bliżej 3,5 miesiąca, że był spokój. W czwartym miesiącu myślałam, że ten koszmar nigdy się nie skończy, aż powoli zbliżała się połowa 5 miesiąca i zdaliśmy sobie sprawę, że już 2 tygodnie nie było nic i tak do teraz. Po czasie wiem, że to nie był żaden problem z brzuchem. Myślę, że to wszystko było na tle nerwowym. Tak jakby mała nie radziła sobie z bodźcami, z całym otaczającym światem. Teraz córka ma 9 miesięcy, jest bardzo wrażliwym dzieckiem. Nie lubi sama zostawać w pokoju, bardzo długo bała się obcych a nawet rodziny, nienawidziła wózka – spacer z niemowlakiem to dla mnie coś obcego. Nadal nie przepada za bardzo za spacerami, chyba że ma porę drzemki. Dopiero od niedawna jest lepiej tzn. nie płacze jak ktoś podejdzie bliżej lub do niej coś mówi. Śmieje się , zaczepia ale na ręce nie pozwoli się wziąć. Rozwija się prawidłowo i ma niesamowite poczucie humoru jak na tak małe dziecko 🙂 jest słodka i rozkoszna. Po kolkach nie ma śladu, może tylko to jej przywiązanie do nas. Nadal ze mną śpi, nadal karmię piersią i wiem, że nie łatwo będzie to zakończyć przy jej temperamencie. Ludziom, którzy właśnie przechodzą to co ja napiszę co dawało mi otuchę. Mnie trzymała tylko jedna myśl „kiedyś w końcu to minie” i choć mijał 3 miesiąc, 4 i ja nie widziałam zmiany, tylko to trzymało mnie żeby nie zwariować. Mam głęboką nadzieję, że kolejne dzieci nie będą tak cierpiały, ale kto wie jak będzie. Niby po czasie wiem, że wszystko z córką było ok, że nie była na nic chora, że rozwijała się prawidłowo. Pomimo tego, kolki zaburzył w jakiś sposób mój obraz macierzyństwa i tego jak powinno to wyglądać. Zaburzyły moje życie totalnie, zresztą przecież dziecko to rewolucja 😉 Wiedziałam, że może być ciężko, ale nie myślałam, że aż tak. Pozdrawiam i życzę wytrwałości.

    • Odpowiedz 25 kwietnia, 2015

      Danka Kozłowska-Rup

      Nam tez suszarka pomagała i śpiew ptaków na polanie- dzięki ci internecie- bo nie wiem skąd bym miała ptaki w wersji na żywo załatwić 😉 Ale serio, to bardzo trudno w obliczu takich przeżyć zakceptować fakt, że dziecko nie cierpi, że je nie boli, co potwierdzają badania określające poziom kortyzolu we krwi, akcję serca, ciśnienie krwi i inne parametery, które w sytuacjach bólowo-stresowych szybują w górę.

      • Odpowiedz 27 listopada, 2016

        Natalia

        Czytam i widzę Nas. Dziękuję Maria. Nie jestem w tym.sama.

    • Odpowiedz 10 maja, 2015

      Ann.

      Poza niechęcią do wózka to wszystko pozostałe przechodzę z synkiem. Już naprawdę się bałam, że coś robię nie tak albo że coś mu dolega, bo 2 godziny utulania, a on wrzeszczy dalej.
      Zaczynam liczyć w takim razie tygodnie do 3-4 miesięcy…

    • Odpowiedz 25 maja, 2015

      boreśka

      Jak dziwnie by to nie brzmiało, to dobrze się czyta, że nie jest się samemu z takim problemem. Pozdrawiam i gratuluję wytrwałości. No i czekam jeszcze tydzień na cud 😉

    • Odpowiedz 5 stycznia, 2019

      Anna

      Czytam pani wpis i nie dowierzam bo jak bym czytała o mnie i o swoim dziecku?

    • Odpowiedz 4 maja, 2020

      OlaT

      Czytam pani komentarz w 2020 i jakbym czytała nasza obecna historię tylko że jesteśmy w połowie drogi bo synek skończył 2 miesiące.Jak czytam o tych wieczornych historiach to jakbym czytała o nas. Jest to dla nas bardzo przykre i cierpimy niemiłosiernie z synkiem
      Tak…zyje nadzieja że to kiedyś się skończy…

    • Odpowiedz 22 maja, 2020

      Ala

      Jakbym czytała o swojej córce! Nawet godziny krzyku się zgadzają. A piszę to jak zasnęła na mnie w końcu:) powoli to się kończy całe szczęście.

  • Odpowiedz 25 kwietnia, 2015

    Margo

    Ech, dlaczego piszecie o tym tak późno? W pierwszym miesiącu zdiagnozowałam u swojego dziecka WSZYSTKO! Wydawało mi się nieprawdopodobne, że zdrowe dziecko może TYLE płakać. Jednak może…

  • Odpowiedz 25 kwietnia, 2015

    Ania

    Już myślałam, że znajdę coś o naszym przypadku. Moje dziecko już dziesiąty miesiąc jęczy, stęka, popłakuje i wreszcie płacze pełnym głosem przez większość czasu, niezależnie od pory dnia. Już zaczęłam szukać przyczyny w nietolerancji pokarmowej, ale to chyba nie to. Niejaką ulgę odczuwa, kiedy jest na rękach. Chciałam zapisać go na badanie pod kątem zaburzeń integracji sensorycznej, ale powiedzieli mi sceptycznie: „A może po prostu przyzwyczaiła go pani do noszenia?”. Pamiętam dwa jasne okresy w jego życiu: jakieś dwa tygodnie, kiedy miał cztery miesiące i jakieś trzy tygodnie, kiedy miał pół roku. Teraz znowu przyszedł lepszy okres i mam nadzieję, że potrwa jak najdłużej. Dlaczego moje dziecko jest takie nieszczęśliwe przez większość czasu? Co on ma w ogóle z życia, skoro przez większość czasu płacze?

    • Odpowiedz 25 kwietnia, 2015

      Danka Kozłowska-Rup

      Myślę, że zachowanie twojego dziecka z „nieszczęściem” nie ma wiele wspólnego ale może warto posłuchać matczynej intuicji i uderzyć w tą integrację sensoryczną… Trzymam mocno kciuki aby już żadne deszczowe chmurzyska nie przysłoniły wam tego dobrego okresu.

    • Odpowiedz 25 kwietnia, 2015

      też Ania :)

      U nas było podobnie, ale stopniowo zaczęło być lepiej po skończeniu roku, teraz ma 1,5 i dopiero od niedawna mogę naprawdę szczerze powiedzieć,że cieszę się ze wspólnie spędzanego czasu , nie stresuje mnie już wspólne wyjście na spacer, na zakupy czy do znajomych. Niestety niektóre dzieci już takie są wrażliwe. Poczytaj o HNB.

      • Odpowiedz 25 kwietnia, 2015

        Danka Kozłowska-Rup

        dokładnie, tym bardziej jeśli nie ma żadnej przyczyny organicznej takiego zachowania.

        • Odpowiedz 25 kwietnia, 2015

          Ania

          Wiem, co to jest HNB, ale to niezbyt pasuje. Te dzieci podobno wyjątkowo potrzebują bliskości, mojemu dziecku nie o to chodzi. Poza tym określenie „duże potrzeby” sugeruje, że są jakieś potrzeby, które można zaspokoić. A ja żadnych nie umiem zidentyfikować. Nie chodzi o bliskość, jedzenie, spanie, zabawę. Więc czego on jeszcze potrzebuje? Wzięcie na ręce działa na chwilę, potem znowu piszczy, wije się i płacze. Jeśli nie jest nieszczęśliwe, to jakie jest? Na pewno nie jest szczęśliwe… Na razie dobry czas trwa już szósty dzień, oby to już był koniec całego tego złego okresu, bo ja już dałam z siebie wszystko, co mogłam.

          • 26 kwietnia, 2015

            też Ania

            ale niektóre dzieci są „hardcore HNB” jak ja to nazywam (czyli np. mój) i też nie lubił bliskości (odpychał mnie jak go brałam na ręce, nienawidził chusty, nie dał sobie zrobić masażu, nie chciał ssać piersi itp.) i ciągle ta umartwiona mina i ryk. Zrobiłam nawet kurs I stopnia SI , bo tak jak Ty podejrzewałam zaburzenia integracji. Na szczęście, jak już pisałam, sam się „dointegrował” w końcu i jest niebo a ziemia, ale trwało to długo. Obserwuj,jakiego typu stymulacji potrzebuje, może np.przedsionkowej (bujanie, kręcenie,wiszenie do gory nogami – na twoich rękach oczywiście itp.), a może innej. Dzieci zwykle same poszukują takiego typu stymulacji, ktora jest im potrzebna. A konsultacja u dobrego terapeuty SI też na pewno nie zaszkodzi.

  • Odpowiedz 25 kwietnia, 2015

    Anonim

    Jakbym o sobie czytała! Pamietam te straszne nieprzespane noce..synek darl sie pol nocy a ja ryczalam z bezsilnosci. Bylam pewna ze cos mu dolega bo przeciez zdrowe dziecko nie moze tak „plakac”. Bylam wsciekla bo bardzo chcialam byc dobra mama a cokolwiek bym nie zrobila On i tak krzyczal. Potem przychodzila zlosc na niego, ze dlaczego taki jest i znow na siebie,ze nie kocham Go tak jak powinnam bo zloszcze sie na niego. Koszmar! Nocami wertowalam fora szukajac pocieszenia ze kiedys to minie i znow w nocy bede spac. Raz jeden jedyny w chwili totalnego wyczerpania potrzasnelam Nim i nigdy nie zapomne jak zmienil mu sie wtefy eyraz buziulki. Nigdy niczego tak nie zalowalm jak tego. Nawet teraz chce mi sie plakac, ze nie udalo mi sie nad soba zapanoeac…Na szczescie przetrwalismy ten okres i teraz jestem najszczesliwsza mama na swiecie a moj Synus jest kochanym i radosnym dzieckiem przesypiajacym noce 🙂 Zaluje tylko, ze na poczatku nie mialam takiej wiedzy jak dzis i te wszystkie przejscia sprawiaja, ze poczstkow macierzynstwa nie wspominam raczej dobrze. Dzieki za ten artykul:)

  • Odpowiedz 26 kwietnia, 2015

    Kasia

    Dziękuję za ten artykuł. Ciężkie chwilę za mną ale to dopiero początek. Płacz sprawia że głowa mi pęka ale wiem ze będzie dobrze. Pozdrawiam

  • Odpowiedz 26 kwietnia, 2015

    Lili

    Hmm, to teraz takie pytanie – to skoro drze się i drze i drze… mija wieczór, noc…. i drze, to kiedy to jest ten moment, że darcie nie jest tylko darciem i trzeba w te pędy biec na pogotowie? Wiem, że nie ma jednej odpowiedzi, ale na co zwrócić uwagę?

    • Odpowiedz 27 kwietnia, 2015

      Danka Kozłowska-Rup

      Lili w tym filmiku jest to dobrze wyjaśnione. Ten płacz potrafi być jednak nieznośny co, razem z brakiem informacji odnośnie normalności i przejściowości zjawiska i tak często pcha rodziców na pogotowie. Jeśli pojawiają się sprawy nagłe lu ukryte choroby to zazwyczaj będą objawy dodatkowe np. wymioty, biegunka, gorączka, apatia, zaburzenia wzrastania, rozwoju czy milion pięćset innych. W tym przypadku pomiędzy epizodami płaczu dziecko jest bez zarzutu.
      https://www.youtube.com/watch?v=ocBoQ7clAB4

      • Odpowiedz 5 listopada, 2020

        Patryk

        Film jest niedostępny.

  • Odpowiedz 26 kwietnia, 2015

    Wcześniak i co dalej

    U mnie kolki skończyły się nawet wcześniej. Co ciekawe rozpoczęły się w 2 tygodniu życia korygowanego mojego synka, tzn. prawie 3 miesiące po jego urodzeniu. W Najszczęśliwszym niemowlęciu w okolicy czytałam, że to normalne, że wcześniaki zaczynają kolki zgodnie z wiekiem korygowanym. Więc jak dla mnie wszystkie tezy o problemach z brzuszkiem są mocno nadużywane. Dokładnie tak jak piszesz. U mnie kolki się skoczyły kiedy ograniczyłam bodźce i zastosowałam metodę 5 S. U nas to była kwestia nadmiernej stymulacji.

  • Odpowiedz 26 kwietnia, 2015

    piwnooka

    Strasznie ważny wpis, bo dla mnie jako mamy (zwłaszcza z początku, zupełnie zielonej ale za to oczytanej), płacz kojarzył się zawsze z czymś złym. A taki dłuższy niż 5 minut to już w ogóle panika, że ból, cierpienie i pewnie jakaś choroba! Jak widać, płacz choć zawsze coś przekazuje, nie zawsze musi oznaczać coś złego. A co do tych niepłaczących dzieci. Antek wył przed snem, właśnie w tych pierwszych miesiącach. Za to Nina … ja się aż nie chwalę, żeby nie zapeszyć. To dziecko płacze góra 5 minut w ciągu dnia i to zazwyczaj jako sprzeciw wobec bycia odkładaną, kiedy świat trzeba mieć cały czas na oku 😀

  • Odpowiedz 27 kwietnia, 2015

    Emi

    Czy ktoś się spotkał z sytuacją, gdzie dziecko bezkolkowe do tej pory po skończeniu 7 miesiąca popada wieczorem w histeryczny płacz?

    • Odpowiedz 2 lipca, 2020

      Andy

      Tak, mamy wlasnie taką Coreczke. Ma juz 9,5 miesiaca i nadal trwa?‍♂️Jak to sie u Ciebie skonczylo?

  • Odpowiedz 28 kwietnia, 2015

    Anonim

    Wychodzi na to, że jestem mamą wyjątkowego dziecka. U nas taki płacz pojawił się już w pierwszej dobie życia. Po każdym karmieniu płacz przez 1 – 1,5 godziny. Chwila drzemki na rękach i kolejne karmienie i kolejny płacz. I tak przez cały dzień. Spacery tylko krótkie w przerwach na płacz, no i stres towarzyszący każdemu wyjściu, żeby tylko nie zaczęła płakać. Na kolki chyba wszystko spróbowaliśmy co było dostępne. Wtedy lekarz od niechcenia przepisał nam debridat. Dla nas to była rewelacja- z całodobowego płaczu krzyk rano, często przez sen i płacz w typowym czasie dla kolek, czyli pomiędzy 18 a 21. W ciągu dnia płacz zelżał zdecydowanie. Po dodaniu do tego espumisanu prawie wszystko minęło. Nie dokońca wierzę, że dzieci wogóle nie boli podczas płaczu. Jeżeli człowiek ma wzdęcia to też „skręca” go z bólu, więc jeżeli dziecko podczas noszenia na rękach puszcza bączki, to nie sądzę, żeby wogóle nie odczuwał bólów brzuszka.

    • Odpowiedz 19 sierpnia, 2015

      Patuniaka

      U nas dokładnie tak samo. Od pierwszych dni. W drugim tygodniu zapalenie płuc i szpital – nawet tam przerażona lekarka sprawdzała droznosc jelit bo żadne dziecko na oddziale tak nie plakalo, nawet pielęgniarki próbowały ją ululać. Debridat i wszystko co dostępne i niedostępne w kraju nic nie pomogło. Straszne wzdęcia, na które trochę pomagał kateter – uchodziło z niej jak z balonika. W 7 miesiącu, odpukac, trochę lepiej.
      Ech…
      Trzymajcie się, to kiedyś mija.

  • Odpowiedz 28 kwietnia, 2015

    naturalnarodzina

    Oj płacz dziecka jest czymś strasznym i często nie wiadomo w czym problem. Myślę, że płacz dla nas osób dorosłych jest czymś bardzo złym, dla dzieci jest zwróceniem uwagi

  • Odpowiedz 30 kwietnia, 2015

    bess

    Na podstawie mojego doświadczenia- mam 4 dzieci- wyglądało to na „przeładowanie”układu nerwowego, dla którego normalny dzień to za dużo wrażeń (w końcu w brzuchu jest ciszej i ciemniej ). Zazwyczaj pomagał cyc i noszenie, też przez tatę-jeśli mama miała już nerwy na wierzchu.

  • Odpowiedz 2 maja, 2015

    Berta

    Ja, co prawda miałam niemowlaka placzacego mało (raczej marudził jak był głodny albo nie mógł usnąć) ale raz jedyny ryczał i prężył się tak, że nie wiedziałam co zrobić i teraz zagadka się rozwiązała: to był dzień wyjścia ze szpitala. Za dużo wrażeń po prostu;) Dzięki za to, że piszecie tak ciekawie!:)

  • Odpowiedz 29 września, 2015

    Malwina

    U nas też był horror z kolkami, jeszcze doszły takie atrakcje jak strzelajace kupki, jednym słowem przesr*** 😉 ale znaleźlismy źródło tych rewelacji u naszego dziecka, to była nietolerancja laktozy, na szczescie istnieja i na to sposoby, kropelki z enzymem laktazy (kolaktaza) do każdego karmienia i dziecko nam się zmieniło o 180 stopni, usmiechniete, zrelaksowane i przesypiajace niemal całe noce 🙂

  • Odpowiedz 2 listopada, 2015

    Marcela

    Witam ja mam ten sam problem. Lecz u mnie wszystko się zaczęło jak mały miał 2 tygodnie trafił do szpitala z powodu bakterii układu moczowego. Byl tam dwa tygodnie i co przychodziłam na odwiedziny do niego to pielęgniarki mówiły że między 17 a 19 płacze i płacze. po powrocie do domu mały dalej tak ma a ma juz 3 miesiące. w tych godzinach musi popłakać az czasami robi sie bordowy. Na początku myślałam ze dostane do głowy z stresu że cos mu jest. Dawałam mu krople na kolkę, bo wszyscy mówili że to z tego powodu, ale nie pomagało. Teraz widzę że nie jestem wyjątkiem z tym problemem i troszkę poprawiło mi to humor.

  • Odpowiedz 3 stycznia, 2016

    eM

    Podczas, gdy mój mąż właśnie walczy z maluchem w bitwie o spanie, ja, będąc tu po raz pierwszy, już zapisuję się do newslettera. Świetny artykuł! Szperam po więcej 🙂 Pozdrawiam

  • Odpowiedz 8 kwietnia, 2016

    Ewa

    Mój urwis skończył w tym tygodniu trzy miesiące. To co z nim przechodziłam też było dla mnie traumą. Zdarzenie się moich wyobrażeń na temat macierzyństwa z rzeczywistością… Synek strasznie płakał od początku. Zanosil się do braku tchu. Wszystko zrzucalam na wzdęcia, więc poszły wszelkie znane preparaty w aptece. Nic nie pomagało. Znalazłam już informacje o dyschezji niemowlęcej . Teraz wiem bo synka juz poznałam znam jego upodobania ze wszystko jest od zmęczenia ! Płacze w ciągu dnia minęły odkąd reaguje na symptomy zmęczenia. Jak tylko zaczyna trzeć oczy to zabieram dziecko do usypiania. A wieczorem mamy problem nadal z płaczem, ale teraz już wiem ze mały jest zbyt zmęczony na jedzenie po kąpieli. Nie chce być nawet noszony. Odkładam go kiedy zaczyna płakać przy piersi do łóżeczka na brzuszek, daje smoczek, włączam szum suszarki i po chwili śpi. płacz trwa max 10 minut a kiedyś ze dwie godziny bo karmiłam na raty nosząc go bo myślałam że go brzuszek boli, a on po prostu chciał spać 😉

  • Odpowiedz 29 maja, 2016

    ivi

    super artykuł! uspakaja i powoduje uśmiech na mojej twarzy, a już myślałam, że z moją córcią dzieje się coś nie tak… Dzięki 🙂

  • Odpowiedz 12 czerwca, 2016

    Magdalena

    Rety, u nas to samo. Mała ma 8 tygodni, od 6tygodnia zaczęły pojawiać się takie epizody popołudniowego (najczęściej) spazmatycznego ryku – niezależnie od pozycji, ilości snu w ciągu dnia, tego co właśnie robimy, czy tego, co w ciągu dnia robiliśmy. Trwa to około 15 minut, nie umiemy jej wtedy ukoić. Okropność 🙁 Najczęściej nie ma też w tym wszystkim prężenia kolkowego. Brak pomysłu na przyczynę. Potem mija i wszystko jest ok – wieczorna normalna kąpiel, spokojna noc, pogodny poranek, przedpołudniowa drzemka, karmienie, popołudniowa drzemka, w międzyczasie spacer – i od karmienia około 16.00 zaczyna się popołudniowe marudzenie. Ale to marudzenie nie było jakieś trudne do zniesienia, rozumieliśmy, że maluchy po całym dniu popołudniami mogą być marudne. A od jakiegoś czasu no kurcze marudzenie marudzeniem, ale dochodzi do tego te 15 minut ryku 🙁 Czyli, że trzeba przetrwać…. Raczej nie refluks, bo nie ulewa, raczej nie nietolerancja laktozy – nie ma żadnych wysypek, ani „kolek”, kupki ładne no i nie alergia, bo je MM. Ehhh trwajmy więc 🙂

  • Odpowiedz 14 października, 2016

    Angouleme

    Moja córeczka ma niecałe 7 tygodni i w zasadzie to już od szpitala jest uwieszona na piersi. Na początku bardzo się cieszyłam, że uda nam się rozkręcić laktację (chyba jest dobrze, skoro waży już 5 kilo). Za to jak nie jest przy cycu, to płacze, podkurcza nóżki i wygląda jakby walczyła z kupką i gazami (kupki robi normalne kilka razy dziennie zazwyczaj). Czasem udaje się ją ukoić bujaniem góra dół na piłce gimnastycznej, czasem noszeniem na ramieniu i śpiewem, ale zwykle po 15 minutach lądujemy przy cycu. Jak jest głodna, to ciągnie, a poza tym siorbie sobie przez sen. Wy piszecie, drogie panie, że to kwestia popołudnia. Ja mam tak całą dobę. Bujanie ją koi (w samochodzie śpi ładnie), ale jesteśmy za bujanie besztani. Podejrzewaliśmy nietolerancję (bierze delicol i espumisan) i trochę jej chyba pomaga, bo ma dzięki temu trochę spokojnego okresu czuwania, ale po 2 dniach efekt jest coraz gorszy. Mam nadzieję, że to faktycznie minie. Mnie zarzuca się, że mam chudy pokarm (dziecko przybiera na wadze ładnie), że może przejdę na butlę, że powinnam poić koperkiem małą (nie chce), dawać smoczek (przyjmuje tylko na spacerze) albo że dziecko zwyczajnie rozpieszczone… jestem za rodzicielstwem bliskości, ale nie sądzę, żeby to było powodem płaczu Ewy. Oboje z mężem bardzo się staramy, dbamy o nią i wierzę, że płacz minie. ..na razie też się nie uśmiecha.. czekamy na to z utęsknieniem. Pozdrawiam wszystkich rodziców i blogerki Mataja.

  • Odpowiedz 18 stycznia, 2017

    Karola

    U mnie takze to samo. Maly ma niecale 6 tygodni i placze tak przez caly dzien. Nie da sie go wlozyc do lozeczka, bo placz, na rekach po jakims czasie to samo. Jak jest spiacy to 2 godziny zajmuje usypianie, bo maly lubi sie wybudzac po 5 minutach. Wierci sie, kreci. Czesto sie napina, podkurcza nozki, a kupke robi raz dziennie, yle ze w miare rzadka i zielona, a polozne tutaj (uk) i gp mowia, ze to normalne:/ dawalam mu mnostwo lekow na kolke i nic, rumianek tez nie. Czasem jest spokojny, ale przez wiekszosc dnia i ostatnio takze w nocy jest placz, tyle ze w ciagu dnia, zwlaszcza wieczorem jest ryk do czerwonosci, prakyycznie bez tchu, lzy sie leja, a ja bezradna nie wiem co zrobic. Karmie go mlekiem na kolke i wzdecia, ale to malo daje. Wiec maly chyba musi sie wyplakac.

    • Odpowiedz 9 lipca, 2017

      Magda

      temat już pewnie nieaktualny, ale napisze Pani jak to sie skonczylo? Czy cos pomoglo, czy samo przeszlo? Probowala Pani lekow z enzymem na trawienie mleka?

  • Odpowiedz 9 lipca, 2017

    Magda

    U nas też straszne 3h płacze od 3 tyg życia… Niby nietolerancję laktozy ma tylko 5% dzieci, ale u nas po podaniu delicolu (enzym) ten płacz praktycznie jak ręką odjął… Kurację stosowaliśmy ok 4 tyg, stopniowo zmniejszając dawki (wg zaleceń pediatry). Nie sądzę, że była to jakaś trwała „nietolerancja”, ale może faktycznie w tamtym momencie dziecko potrzebowało wsparcia farmakologicznego. Nie wierzę, że moje dziecko wtedy nie cierpiało (były różne napady płaczu, dziecko było bordowe, czasem po wypróżnieniu widać było ulgę). Lek podaliśmy sami, bez konsultacji z lekarzem, bez badań (potem poszliśmy na wizytę). Ogólnie artykuł bardzo mi się podoba, dodaje otuchy tym mamom którym nic nie pomogło, ale jednak brakuje mi jeszcze tych sytuacji, w których leki faktycznie pomagają… Jakby mnie ktoś tak przekonywał, że to takie normalne i zamiast podać lek, dziecko wyłoby mi tak choć jeden dzień dłużej, chyba bym zwariowała 🙁 I szczerze szczere współczuję wszystkim mamom, które muszą się z tym zmagać i nic nie pomaga, jesteście wielkie! :*

  • Odpowiedz 12 sierpnia, 2017

    Ola

    To nie tylko my tak mamy? 🙂
    Mloda ma 2,5 miesiaca. Marudki zaczynaja sie zazwyczaj pod wieczor. Przerwa na kapiel, ktora uwielbia, a potem ryk albo przy pokapielowej toalecie, albo jak przystawiam ja do piersi. Histeria.. Trwa to od kilku do kilkunastu minut i corka usypia zmeczona. Pomaga noszenie i tulenie, ale dzis ja przetrzymalam przy piersi przez chwile i padla tak po prostu. Spi potem tak twardo, ze ciezko ja obudzic, zeby jednak zjadla przed snem. Ale budzi sie jak gdyby nigdy nic sie nie stalo. Jakby ten sen ja resetowal. Mam nadzieje, ze to sie kwalifikuje pod to, o czym piszesz i faktycznie minie 🙂

  • Odpowiedz 3 października, 2017

    Bożena

    Drogie sfrustrowane mamy!
    Poszłam za radą pediatry i zrezygnowałam z podawania dziecku witaminy D3 doustnie. Zasugerował że jeśli dziecko jest drazliwe szczególnie wieczorami to zmienić dawkowanie na naturalne tj. wyssane z mlekiem matki – witaminę przyjmuję ja a on ma wyssac wszystko co potrzebne. Oczywiście dotyczy to matek karmiących piersią. Spróbujcie same a przekonacie się że to nie bujda. Przerabialam dokładnie to samo o czym piszecie w powyższych postach z córką a teraz powtórka z rozrywki z synem. Już miałam to zaakceptować ale na szczęście trafiłam na tego lekarza. Dziecko śpi w końcu spokojnie, cyca z przyjemnoscia i w spokoju no i zapomniałam już co to wieczorne przeboje! Spróbujcie a nie pozalujecie. Serdeczne pozdrowienia

  • Odpowiedz 11 grudnia, 2017

    Anka

    Moja 1,5 miesieczna corka jest taka sama… placze, je albo spi…moze ze razy w ciagu dnia polezy z 10 min, ale potem znowu to samo. Noszenie nie pomaga, zlosci sie po chwili, wierci, pręży, nie ma szans jej uspic przytulajac, uspokaja ja jedynie mocne bujanie, prawie pod sufit. Nie da sie jej tez zwyczajnie ponosic, bo nawet jak biore jajest spokojna tookolica za chwile juz nie pasujema, martwi mnie toto bardzo… ogolnie jest niezadowolona caly dzień..

  • Odpowiedz 15 lipca, 2018

    Nata

    Jeszcze ja proszę o wsparcie 🙁 u nas ten płacz jest za każdym razem po Ok 1,5 godziny aktywności, malutka ma 14 tygodni i beczy tak mniej więcej od Ok 2 tyg ż. Ale co gorsza, jak tylko wyczuwam moment ze ona jest zmęczona, biorę ja na ręce i ona zaczyna wrzeszczeć. Odkładam do łóżeczka-wrzask, nosze wrzask, otulam, wrzask! Nie wiem co robić jestem komoletnie rozstrojona, taki płacz jest od rana do wieczora przed każda drzemka … tak jakby żal jej było zasnąć 🙁 nie pomagają szumy, ptaki, morze -NIC !! Czy ktoś miał taki przypadek …. ?

    • Odpowiedz 3 sierpnia, 2018

      Sylwia

      Wiem,że to marne pocieszenie,ale to minie …
      Moja córka (obecnie 3lata) też miała takie napady w wieku 5 miesięcy.Nic nie pomagało,po prostu samo przeszło.
      Problem mam teraz z druga córka ,ma miesiąc. Od trzech dni jak nie śpi to po prostu wyje…Śpi bardzo ładnie,bo jak zaśnie to cztery godziny ,ale obudzi się zje i ryk.Mija tez troche zanim ją uśpie. Dziś rano to już w ogóle jazda…purpura na buzi?Leki na kolkę nic nie dają,od urodzenia dostaje probiotyk…mam wrażenie,że to nie kolka ,a takie jakby zmęczenie… Najszczęśliwsza jest jak śpi…
      Cały czas się pocieszamy ,że to minie☺Pamiętam przy pierwszym dziecku jak miało napadu płaczu,byłam przerażona i myślałam,że ten stan trwa wiecznie ?na szczescie tak nie jest i to mnie podtrzymuje na duchu jak druga córka się „drze” ☺ Trzymajcie wszystkie Mamusie i Tatusiowie☺
      Damy radę,bo jak nie my to kto ☺
      Potem będziemy popijać drinki z parasolka jak to przetrwamy??

  • Odpowiedz 24 sierpnia, 2018

    Magda

    Moje dziecko ma 2 tygodnie. Praktycznie placze tylko, gdy chce cyca. Caly dzien spi. Ladnie robi kupki i tak dalej…. Ale gdy nadchodzi noc, zaczyna sie…Mala prezy sie, zadziera nozki, steka. Cala noc nie pojawia sie kupa, mimo iz widac, ze dziecko potrzebuje ja zrobic. Wisi na cycu ciut wiecej niz w dzien, ale nie jakos strasznie. Odlozyc zas nie mozna, bo zaraz wymiotuje. Wieczorem dziecko nie beka. W dzien odgłos bekniecia glosny i mocny, nawet kilka razy. Wieczorem i w nocy cisza. Polozysz-steka i jeczy, zadziera nogi, napina brzuch. Polozysz za szybko, bedzie wielki chlust. Przyjdzie 6 rano, pojawi sie kupa, problemy znikna. Jak zyc?

  • Odpowiedz 11 września, 2018

    Marlena

    Hej u nas mlody ma miesiac nie darl sie 3dni w szpitalu na 4dobe w nocy jak zaczal do drzec tak trwa to do dzis…karmimy sie mm dajemy bobotic i biogaje nic mi pomaga sama nie wiem czy to kolki jak uwazaja lekarze…nie placze gdy spi i je chociaz przy jedzeniu tez sie wkurza i przy odbijaniu tez sie prezy.Nie wiem co o tym myslec …ciezko to wytrzymywac nic nie mozna zrobic bo mlody od spania do spania ryczy na spacerze jak sie obudzi tez wyje …przebieranie tez wyje….jestesmy wykonczeni a malucha szkoda ze nie potrafimy mu pomoc bo noszenie nie pomaga lulanie hustawka ani nic….pada ze zmeczenia.

  • Odpowiedz 21 września, 2018

    Klaudia

    Może to marne pocieszenie, ale wszystko mija. Moja mała od momentu porodu płakała dzień i noc. Nie spała a mnie doprowadziła prawie do załamania nerwowego. Bardzo się martwiłam że coś jej jest. Przeszło gdy zaczęła mówić..jest bardzo inteligentna choć ogólnie maruder. Ciężko jest kochać takie dziecko ,ale potem one wszystko nam rekompensują. Powinien być zakaz wyszukiwania chorób w necie 😉 Pozdrawiam mama 3 latki myśląca o drugim(z wielkim strachem)

  • Odpowiedz 19 sierpnia, 2019

    Kwazimodo

    U mnie za każdym razem działa „tygrys na gałęzi”, tzn dziecko leży na ręce rodzica na brzuszku i wygląda jak tygrysek czy inny leniwiec wypoczywający na gałęzi 🙂 działa od razu, bo o przestaje płakać a kołysane usypia.

  • Odpowiedz 20 października, 2019

    Zuza

    Tak, dziala!!!!!
    Ale tak stabilna, jest tylko ręka taty, mężczyzny,
    ręka mamy nie daje takiego bezpieczenstwa dla malucha,

  • Odpowiedz 16 grudnia, 2019

    Mrv

    Jaka jest moja, jako ojca opinia o kolkach? Blef i bzdura. Niedouczeni i ciagle poszukiwani pediatrzy znają tylko to schorzenie. Nawet badacze pochylili sie nad tematem i problem kolki dotyczy jedynie 25-30 procent placzacych dzieci. Reszta to inne problemy. Jak poważne to sobie rodzice nie zdaja sprawy dopoki ich to nie dotknie lub otrą sie o potencjalna mozliwosc. Kupujcie wiec dalej simpleksy i inne dyrdymały, napedzajcie niewiedze.

  • Odpowiedz 29 grudnia, 2019

    Zonia

    U nas płaczliwe wieczory okazały się drożdżakami w układzie pokarmowym. A podejrzewaliśmy już refluks albo nietolerancje laktozy. Polecam kontakt z pediatrą.

  • Odpowiedz 20 stycznia, 2020

    Iza

    Dzięki Ci za ten tekst, bo słuchając tej histerii już sama na siebie chciałam złożyć doniesienie do MOPS-u, bo na pewno Młodego strasznie krzywdzimy. U nas apogeum następuje o 21:00, kiedy dr Jekyll w momencie staje się panem Hyde, choćby dziesięć minut wcześniej był spokojny i zadowolony z życia. Ale byle powód też czasem potrafi urosnąć do rangi totalnej katastrofy. Niestety, sposób, który jednego dnia działa jak magiczna różdżka, drugiego już jest bezużyteczny. Cóż, Młody nam funduje pokój zagadek najwidoczniej.

  • Odpowiedz 10 lutego, 2020

    Monika

    Dzięki za ten wpis, czytając go miałam łzy w oczach, że ten koszmar kiedyś minie… niestety mamy w domu to wszystko, o czym piszesz, razy dwa, czyli wrzeszczące całe popołudnie i wieczór bliźnięta. Obecnie sześciotygodniowe, więc wszystko pasuje – apogeum. Czuję absolutną bezsilność, a piersi mam już całe obolałe od przystawiania, ale nawet pierś nie zawsze pomaga. Doszło do tego, że zaczęłam się zastanawiać, czy macierzyństwo to był na pewno taki dobry pomysł 🙁 nikt, kto nie trzymał na rękach przez niemal cały dzień dwojga krzyczących nie wiadomo dlaczego dzieci tego nie zrozumie.

  • Odpowiedz 19 czerwca, 2020

    Małgorzata

    Jak dobrze że znalazłam ten wpis….Dziękuję, dziękuję, dziękuję….już myślałam że ze mną coś jest nie tak? oczywiście byłam pewna że brak mi pokarmu, już niewiele brakowało żeby skończyć karmić naturalnie…to moje czwarte dziecko aczkolwiek pierwsze gdzie wystąpił taki problem…teraz samej chcę mi się śmiać, bo już nawet kołysanki nie pomagają i różaniec odmawiam przy salwach płaczu…serdecznie dziękuję???

  • Odpowiedz 23 lipca, 2020

    Marcin

    Żona poszła się zrelaksować (na zakupach :O ) a ja biedny ojciec zostałem z naszą 2 miesięczną córką, która od paru dni właśnie dostała PPR-a. Powiem Wam moi drodzy, że miałem ochotę wyrwać sobie wszystkie włosy z głowy a następnie włożyć tę głowę do piekarnika i się usmażyć. Ta bezsilność jest straszna…

    Nie sądzę aby to były kolki, skoro dziecku w innych okresach dnia nic nie jest. Tłumaczenie kolkami nie ma sensu.

    Tak czy siak, życzę wszystkim dużo wytrwałości i dziękuję innym rodzicom za słowa otuchy 🙂

    • Odpowiedz 16 sierpnia, 2020

      Paula

      Marcinie, po wieczornej histerii swojej 8 tygodniowej córki wchodzę załamana nerwowo w ten artykuł i czytam od ponad godziny komentarze innych mam. Po czym na samym końcu trafiam na Twój i zaczynam się śmiać w niebogłosy nieopanowanie. Dzięki, zrobiłeś mi dzień tą usmażona głową w piekarniku. W temacie płaczu – nasza córka jak idzie na ręce do Taty to histeria x2… I bądź tu mądry. Pozdrawiam i życzę cierpliwości.

  • Odpowiedz 5 listopada, 2020

    Patryk

    Co to jest metoda 5S?

    • Odpowiedz 5 listopada, 2020

      Patryk

      Doczytałem o metodzie 5S i na razie pomogło ciasne otulenie w koc z rękami wzdłuż ciała, włączenie suszarki i bujanie z podskokami. Małą momentalnie odcięło a wcześniej jej dawaliśmy delicol, Espumisan, odciagaliśmy gluty z nosa. Śpi jak aniołek tylko boję się wyłączyć suszarkę 🙂

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj Natalia Anuluj pisanie odpowiedzi