O której godzinie rodzą się dzieci? I dlaczego.

Końcówka ciąży, zwłaszcza tej pierwszej to dla większość kobiet okres mało przyjemny. Zgaga, niezborność ruchów, skurcze łydek i niemiłosiernie dający po matczynych trzewiach mały bokser z brzucha… ale nic to – zaciskamy zębiska i każdego ranka wstajemy pełne nadziei, że oto właśnie nastał ten WIELKI DZIEŃ kiedy ze spakowaną od tygodni torbą w podskokach polecimy na porodówkę, a towarzyszyć nam będą tańczące zwierzątka Disneya i śpiewy anielskie (no nie mówcie, że tylko ja to sobie tak wyobrażałam?). Im dalej las tym ta nadzieja bardziej frustruje. Bo ileż u licha można być w tej ciąży?! Zniecierpliwione pytamy wujka Google o to „w którym tygodniu urodziłyście?” i „o której godzinie rodzi się najwięcej dzieci”.

Z doświadczenia wiem jak bardzo ta nieznajomość dnia ani godziny irytuje. Na szczęście dzięki amerykańskim naukowcom (a jakże!), możemy teraz zobaczyć jak to wygląda statystycznie. Kilka dni temu opublikowano bowiem raport, który powstawał w oparciu o najnowsze i niezwykle obszerne dane porodowe (90% porodów w roku 2013 w USA) [1].

Z danych tych wynika, że większość dzieci urodzonych w szpitalach w JU ES and EJ rodzi się w dni robocze (wygrywa wtorek, a zaraz za nim jest poniedziałek). W kategorii godziny najwięcej dzieci wyłazi na świat w dwóch oknach czasowych – pierwsze obejmuje godzinę pomiędzy 8 a 9 rano, a drugie między 12.00 w południe a 13.00. I na tym w zasadzie mogłabym skończyć ten artykuł, ale nie skończę bo należą wam się słowa wyjaśnienia.

Otóż wbrew pozorom duża liczba dzieci, które świat ujrzały pomiędzy 8 a 9 rano lub 12 a 13 nie wynika wcale z tego, że nagle zaczęły one tak masowo wyłazić z głodu zachęcone wonią szpitalnego śniadania/obiadu tylko z tego, że na te godziny przypada najwięcej… planowanych cesarek. Ot i. Cały sekret. Dlatego jeśli chcemy zobaczyć pełny obraz to musimy dane rozbić na grupy związane ze sposobem w jaki na świat przyszli mali obywatele.

I tak w przypadku porodów siłami natury, ale indukowanych najwięcej dzieci przychodziło na świat pomiędzy godziną 11 a 17 ze szczytem porodowym przypadającym na 15. Natomiast jeśli chodzi o zwykłe porody siłami natury, które rozpoczęły się samoistnie to rozkład procentowy ilości narodzin był mniej więcej równomierny w ciągu dnia – zbliżone ilości urodzeń notowano od 7.00 do 19.00.

Co istotne w przypadku wszystkich trzech wymienionych wyżej typów porodów obserwowano wyraźny spadek ilości urodzeń w godzinach wieczorno-nocnych (między 20.00 a 6.00, a już szczególnie między 00.00 a 6.00). Na wykresie wygląda to tak jakby dzieci były niezwykle łaskawe dla matek oraz personelu medycznego i w nocy się masowo na świat nie pchały. Jest jedno ALE. Dane te wyglądają tak tylko i wyłączenie dla porodów szpitalnych.

Jeżeli wyłączymy z analizy dane z przybytków służby zdrowia i zajmiemy się li tylko człowiekami, które na świat przyszły poza nimi, czyli przede wszystkim w domach to okaże się, że większość dzieci na świat pcha się… właśnie w nocy, a ściślej mówiąc pomiędzy 1.00 a 4.59! Zresztą sami zobaczcie:

o ktorej rodza sie dzieci

Różnica między godzinowym rozkładem porodów szpitalnych (zielone), a tych poza szpitalnych (granatowe). Jak widać gdy ilość szpitalnych spada, to ilość poza szpitalnych rośnie. Różnice te pozostają wyraźnie widoczne nawet jeśli będziemy porównywali tylko szpitalne, nieindukowane porody siłami natury z tymi domowymi.

Przypadek? Nie sądzę!

Państwo naukowcy też nie sądzą i insynuują, że tutaj widać różnicę pomiędzy tym w czym paluchy maczała ewolucja, a tym w czym paluchy macza cywilizacja. Dla naszych pra,pra-przodków te porody nocne były znacznie bardziej bezpieczne – bo w nocy generalnie całe plemię siedziało na czterech literach i w razie gdyby coś poszło nie tak, czyli np. smaka na rodzącą poczułby jakiś szablozębny zwierz (może być też prozaiczny wilk, ale to już nie robi takiego wrażenia), którego zwabiła woń świeżutkiej krwi to zawsze znalazło się paru rosłych osiłków z maczugami gotowych do odegnania tegoż. W dzień już tak kolorowo nie było bo całe plemię wędrowało w poszukiwaniu schronienia i strawy – nie uwzględniając na trasie przemarszu przystanków na takie fanaberie jak jakieś tam rodzenie dzieci – więc  rodząca była zdana głównie na siebie.

Podobnie obserwacje dotyczące nocnych porodów poczyniono zresztą także u innych naczelnych i ze świecą szukać chociażby orangutana, który urodził się w ciągu dnia.

Czy to ma jakieś implikacje dla ciężarnych? Nie! Zupełnie żadnych. Nie mamy wszak żadnych danych wskazujących, że bajtle urodzone nocą radzą sobie lepiej z tym całym życiem niż te urodzone w ciągu dnia. Byłoby to zresztą nieco absurdalne bo gdyby tylko godzina narodzin determinowała „co z tym życiem” to cały proces wychowawczy byłby na nic, a ja nie miałabym o czym bloga pisać :))

Póki co nie wiemy też z czego wynikają te czasowe różnice pomiędzy porodami szpitalnymi i nieszpitalnymi. Nie wiemy, ale pewnie wkrótce się dowiemy bowiem przytoczone tu wyniki będą stanowiły punkt wyjścia dla dalszych badań, które pomogą nam lepiej zrozumieć fizjologię porodu i dzięki temu zoptymalizować procedury związane z porodami zmedykalizowanymi.

Dlatego uprzejmie proszę nie bierzcie sobie do serca tych danych i nie róbcie wszystkiego by przeciągnąć ewentualny poród do godzin nocnych – bo „natura tak chciała”. Tym bardziej, że natura swoje, a cywilizacja swoje – z badań przeprowadzonych w USA, Niemczech i Szwecji wynika na przykład, że dzieci, które urodziły się w warunkach szpitalnych w nocy mają nieco mniejsze szanse na przeżycie pierwszego miesiąca [2].

Czemu? Tak naprawdę nie wiemy, ale głównym podejrzanym jest czynnik ludzki. Chodzi o to, że w nocy personel medyczny jest nazwijmy to ogólnie śnięty i jeżeli dziecko rodzi się z jakimś problemem, który wymaga interwencji to być może personelowi trudniej będzie ten problem wyłapać i/lub optymalnie zareagować.

Dlatego nie pozostaje wam nic innego, jak poddać się biegowi czasu i dalej niecierpliwie czekać na to kiedy lokator brzucha zechce łaskawie przywlec swe ciałko na tę stronę. Niemniej parę statystyk zawsze dobrze na głowę robi i odciąga od myślenia o tym czy to właśnie dziś ten WIELKI DZIEŃ.

A wasze malizny o której się urodziły? I gdzie? I jak?

Senek danki miał się urodzić w domu. Ale nie chciał. Przetrzymał w domu biedną rodzicielkę 12 godzin żeby ostatecznie o 14.05 powitać świat w szpitalu (klik) 😉

Ja z kolei siebie nijak rodzącej w domu nie widzę więc obie me progenitury na świat przyszły w szpitalu. Porody rozpoczęły samoistnie i samoistnie zatrzymały… dokładnie w tym samym momencie, przez co wymagały kopa farmakologicznego w postaci kroplóweczki z oksytocynki, oba skończyły się o 19…. z tym, że jeden o 19.45, a drugi 35. 😉

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

121 komentarzy

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    Magda M.

    Moja pierworodna dostała „kopa z oksytocynki” w dzień wyznaczony, gdyż matka, czyli ja, zapadła na cukrzycę ciążową. Oksy zaczęłam przyjmować chyba ok 9 rano a Młoda wyskoczyła na zewnętrze o 19:35 🙂
    PS Alicjo, może te oksytocynowe się rodzą o 19 z minutami? 😉

    • Odpowiedz 25 maja, 2015

      Alicja

      Ach te kopy z oksy co my byśmy bez nich zrobiły 😀 ja bym się pewnie z 200 lat temu przekręciła przy porodzie bez oksy 😉

      • Odpowiedz 4 września, 2017

        Patrycja

        Może jednak coś w tym jest;) Oxy na wywołanie podano mi o 12ej a o 19:45 synek pojawił się na świecie;)) A może przemawia tutaj fakt, że przy wywoływaniu (nie chodzi o podawanie oxy w trakcie porodu, ktory nie postępuje) oxy czesto podawana jest w szpitalach po porannym obchodzie a potem już powoli z górki i berbeć po tych 7-10h ląduje w ramionach 😉 pozdrawiam mamuśki

    • Odpowiedz 26 maja, 2015

      betakobieta

      Może faktycznie ccoś z tym kompem oksy jest? U nas też na kroplówie od 10 a dziec wylazł o 19:40

    • Odpowiedz 29 sierpnia, 2016

      bogna

      Moje dziecie tez po oksy wyszło o 19.20 co prawda dopiero przy drugiej oksy-próbie, ale ważne, że w końcu wyszło 🙂

      • Odpowiedz 17 listopada, 2016

        betakobieta

        Ni to już mogę sprostować, że oksy jednak nie tylko o 19 daje rezultaty, bo przy drugiej próbie dało o 13:40. I dobrze bo do 19 to bym nie dociągnęła – tak mi ta szpitalna zupa pachniała 😉

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    Ewa

    A mówią , że zasada jest prosta ,, kiedy robione wtedy rodzone” 🙂

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    Tedi

    Mój maluch urodził się o 5:45 w szpitalu. Poród naturalny, ale podali mi oksytocynę i miałam też znieczulenie. Ciekawa jestem, czy widać w tych statystykach różnicę między chłopcami a dziewczynkami?

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    aga

    Syn urodził sie o 10.45 rano siłami natury w szpitalu bez wsparcia oksy 🙂

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    Pietruchowa

    Mój łaskawiec postanowił wygramolić się na świat 6 dni po terminie, po oksytocynie, o 3:15 w szpitalu.

    • Odpowiedz 25 maja, 2015

      Alicja

      No to nie zazdroszczę tych 6 dni po! Ja urodziłam przed terminem a i tak już byłam zniecierpliwiona 😉

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    najladniejsza

    bobas sztuk 1. urodzony w szpitalu. godzina urodzenia 2:47. oksytocyny w mojej krwi było… to już raczej należałoby mówić o stężeniu krwi w oksytocynie, a nie odwrotnie. maluch chęć rozpoczęcia procesu przechodzenia na drugą stronę brzucha rozpoczął ok godziny 5 rano dnia poprzedniego i wcale nie było to filmowe odejście wód. i na tym jego współpraca się zakończyła. Nieduży Człowiek zapewnił nam (mi i ojcu swojemu) kilkanaście godzin rozrywki na sali porodowej, a w końcu i tak poczekał aż go dochtory elegancko za czubek głowy odkurzaczem ze mnie wykurzyły…

    • Odpowiedz 25 maja, 2015

      Alicja

      „to już raczej należałoby mówić o stężeniu krwi w oksytocynie, a nie odwrotnie” haha genialne! Przykro mi że się wymęczyłaś ale ważne że w końcu wyszedł 🙂

    • Odpowiedz 25 maja, 2015

      Dominika

      O, moja mała też przyszła na świat o 3:15 w nocy, tylko że aż 10 dni po terminie 🙂

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    Klaudia

    U nas niestety cc :'(
    Odgornie z zalecenia ortopedy, jak na mloda osobe (26lat) moje stawy biodrowr sa w gorszym stanie niz nie jednej babuni, planowana we wtorek,syn na swiecie byl 11:41

    • Odpowiedz 25 maja, 2015

      Alicja

      Czemu smutna buźka! Toż to się cieszyć trzeba że żyjemy w czasach gdzie jest łatwy dostęp do bezpiecznego cc i możecie się w zdrowiu i radości cieszyć sobą :))

    • Odpowiedz 25 maja, 2015

      Marciocha

      Ostatnio trafiłam na taką ciekawą informację, że te „nieprzygotowanie” stawów biodrowych współczesnych młodych kobiet jest związane z niedoborami wit D już za młodu, co nie pozwala tym stawom odpowiednio się wykształcić. Hm…

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    Mania

    U mnie poród był indukowany, przez co bardzo szybki (8 h u pierworódki) i, podobnie jak u Ciebie, urodziłam o 19.30 🙂

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    anka

    Córka, urodzona w domu, godz. 18:20 🙂

    • Odpowiedz 25 maja, 2015

      Alicja

      Zdążyłyście znaczy przed szczytem 🙂

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    madzik.

    Pierwszy poród zaczął się o 4 nad ranem. W szpitalu podali mi oksytocyne (ponoć) ale skończyło się szybką cc o 10:45 syn byl na swiecie. Drugi porod zaczął się koło 5 nad ranem a syn o 10:30 był ze mną. Obyło się bez wspomagaczy:)

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    Marciocha

    Moja pierworodna zaczęła skurczykami dawać znać, ze ma dość ok 2 w nocy. Niestety mimo oksytocyny, problemów było tyle, ze ostatecznie wyjęli ja przez cc o 19:10. Przy drugiej córci nieregularne skurcze od 10 rano, ryzykownie czekaliśmy na rozwój akcji (krotki czas od pierwszego cc i żylaki) i w ostatniej podobno chwili, wyjęta także przez cc o 11:05 dnia następnego. Wiec chyba sie łapiemy w standardy mimo tych cc ( może dlatego, ze same dały znak kiedy toma byc). Szkoda, że przy trzecim pewnie nie pozwolą czekać mi do skurczy…

    • Odpowiedz 25 maja, 2015

      Alicja

      No niestety czasem jest tak że trzeba interweniować. Wymęczył Cię ten pierwszy poród bidulko

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    Marta

    Nam córuś postanowiła zrobić niespodziankę. Miałyśmy stawić się w szpitalu na cc we wtorek, ale w niedzielę wieczorem okazało się, że córa za nic w świecie nie podporządkuje się lekarzom i zmusiła biedaków do nocnej mobilizacji. Pojawiła się na świecie poniedziałek o godzinie 0:15 przez cc.

    • Odpowiedz 25 maja, 2015

      Alicja

      A co jej mieli inni mówić kiedy ona się ma urodzić 🙂

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    Katarzyna

    Moje dzieci, syn i córka urodzeni w szpitalu w nocy.
    Syn, poród indukowany cewnikiem, urodzony w szpitalu o 00.25, w sobotę.
    Córka, poród bez zadnego poganiania, ekspresowy, nic mi nie zdążyli podać, ani znieczulenia, ani gazu. O północy byłam jeszcze w taksowce, a córcia urodziła się o 1.05 w szpitalu, w poniedziałek.

    • Odpowiedz 25 maja, 2015

      Alicja

      Czyli miałaś dwa zupełnie różne doświadczenia porodowe 🙂

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    Dorota

    Obydwaj synowie urodzili się we wtorek:) Pierwszy o 16:10 (niestety poród zakończony cc, ale po ponad 1,5 doby porodu) a drugi o 13:30 (tym razem sn:)). Obydwa porody rozpoczęły się nad ranem…

    • Odpowiedz 25 maja, 2015

      Alicja

      Jakiee tam niestety! No! CC też poród i też fajny :))

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    Martulinek

    Synek przyszedl na świat w środę o 10:20. Porod SN. Rozpoczął sie sam. dostalam oksy na wzmocnienie i wydłużenie skurczy i po 2 godzinach Kajtek byl z nami. Bylam 3 dni po terminie i od dwoch tygodni wyczekiwalam Wielkiego Dnia:)

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    Toczka

    Moja Tosia urodziła się o 15:30, była już grubo ponad tydzień spóźniona, twardo siedziała w środku i wyjść nie chciała. O 8 zaczęła się więc indukcja, szło całkiem gładko, aż do przecięcia pęcherza płodowego, bo okazało się, że są zielone wody. Obserwacja była baczna, a kiedy małej zaczęło spadać tętno, decyzja była błyskawiczna i wylądowałam na stole operacyjnym. Także mam małą carównę 🙂 Bidulka okręciła się pępowiną, jestem wdzięczna losowi, że rodziłam ją w takich, a nie innych czasach ^_^

    • Odpowiedz 25 maja, 2015

      Alicja

      Otóż to! Ja też jestem wdzięczna że rodziłam w takich czasach. Bo jeszcze 100 lat temu to ani ja ani Pierworodna byśmy pierwszego porodu pewnie nie przeżyły.

      • Odpowiedz 19 września, 2017

        Ali mama

        To jest w ogóle bardzo fajny temat na artykuł – porównanie śmiertelności okoloporodowej te nawet 100 lat temu i obecnie.
        Zawsze wkurza mnie takie utyskiwanie na „dzisiejsze” ciężarne, że niby kiedyś to kobiety rodziły na polu kartofli, albo nosiły wiadra gruzu dzień przed porodem. No i fajnie – pytanie ile z nich przeplacilo to życiem.

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    Kate

    Moj synuś urodził się w poniedziałek, planowo pierwszy mój dzień „wolności”od pracy przed porodem, po 23h bardzo mocnych skurczy bez rozwarcia, tuz po godz 22. W szpitalu. I bez oksy 🙂

    • Odpowiedz 25 maja, 2015

      Alicja

      Haha no to faktycznie nie miałaś za dużo tej wolności 😉

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    Izz

    Córa urodzona w środę, w szpitalu, o 12:55.
    Druga będzie za miesiąc, zobaczymy kiedy ona mi mi wylezie;)

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    kakarla

    A moja księżniczka 😉 urodzona 2.05. o 22.30. Siłami natury z pomocą łokcia ordynatora 😉 sama bym jej nie wypchnęła 😉

    • Odpowiedz 25 maja, 2015

      Alicja

      U mnie też za pierwszym razem był chwyt.

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    Ewelina

    Syn urodzony w czwartek o 23:40, 4 dni po termine. Oksy na sam samiusienki koniec porodu bo skurcze zaczeły robić się tak żadnkie ze całemu komitetowi powitalnemu zaczynało sie nudzić. Poród rozpoczął się dzień wczesniej ok.21 😉

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    monika

    Pierwszy syn-poród indukowany, bo bałam się strasznie,że nie zdążę do szpitala:), w poniedziałek-oksy o 11,poród 14:10, drugi, bez oksy,mniej standardowo-o 3:00.Ale za to we wtorek;) Najśmieszniejsze,że na 20:00 w poniedziałek miałam wizytę u lekarza i stwierdził,że chyba jeszcze trochę poczekamy…

    • Odpowiedz 26 maja, 2015

      Alicja

      Hehe miałam tak samo – w czwartek o 19 wizyta i lekarz który uznał, że jeszcze co najmniej tydzień 😉 w piątek zaczął się poród 🙂

      • Odpowiedz 16 listopada, 2016

        Caroll

        Mój lekarz badał mnie o 8:00 i twierdził, że nie ma szans na poród tego dnia, a jak o 12 byłam z powrotem na porodówce to mnie spytał „co pani tu robi?”…żartowniś jeden 😛
        Oba porody SN, pierwszy na oksytocynie i z pomocą vacum, drugi bez wspomagania, zaczął się o 12:00 a o 5:50 synuś był z nami. Oba krótkie dzięki bogu poniżej 6h.

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    przemytniczka arbuzów

    A moja mama mówi, że najwięcej dzieci rodzi się z pełnię … Dziewczyny, co na to amerykańscy naukowcy? Położna z kolei mówiła że w nagłe zmiany pogody:-) mój Pierworodny nie spieszył się 2,5 tyg po terminie lekarze nie wytrzymali presji i nieumiejętnie zaczęli indukować co skończyło się cc – ale to była noc w którą padał pierwszy śnieg:-) zobaczymy jaką pogodę będzie miał drugorodny? jakby we wrześniu padał śnieg to znaczy że powiłam 🙂

    • Odpowiedz 26 maja, 2015

      Alicja

      Fazy księżyca mogą mieć wpływ na ilość porodów – to jak ze snem – udowodniono że faktycznie na niektórych pełnia działa bezsennie 😉

  • Odpowiedz 25 maja, 2015

    margaretka

    U nas carewicz miał cały ten świat w czterech literach (tak mu było wygodnie) więc wydobyli go na drugą stronę brzucha we wtorek o 12.23 planowo na tydzień przed terminem. Nie wiem jak bym wytrzymała nerwowo to wyczekiwanie godziny zero skoro byłam kłębkiem nerwów mimo że znałam dzień i godzinę i to jeszcze tydzień przed terminem czapki z głów dziewczyny!

    • Odpowiedz 26 maja, 2015

      Alicja

      Carewicz po prostu chciał być nieszablonowy 🙂

  • Odpowiedz 26 maja, 2015

    Paula

    Dziewczyny, czy Wy rodzilyscie tak, żeby zdążyć na Wiadomości? 😉
    U nas Pierworodny zaczął dawać sygnały o ewakuacji ok. 5 rano, na porodówce wylądowalismy ok. 8:00, a szczęśliwe powitanie bobasa nastąpiło o 20:10. Na porodówce było happy hour na okoksytocyne, więc skorzystalismy 😉 Jeszcze pozwolę sobie podzielić informacją, że Pierworodny wyszedł na świat salutujac lewą rączką 🙂

    • Odpowiedz 26 maja, 2015

      Alicja

      Och! To jak moje z tą rączką 😀 wszystko zrobią te dzieciaki żeby nam życie utrudnić :))

  • Odpowiedz 26 maja, 2015

    Ewa

    Moja Zlotopiorka urodziła się SN tydzień po terminie o godzinie 20.00 sama wyjsć nie chciała wiec miałyśmy poród wywoływany. O 9.00 podali oksytocynę a aż do 15.00 czytałam książkę czekając na ten wielki moment. Generalnie jej się nie spieszyło 😉

    • Odpowiedz 26 maja, 2015

      Alicja

      Fajnie, że oksy nie dała Ci mocno popalić przez te pierwsze godzin! Poród z książką brzmi świetnie 🙂

  • Odpowiedz 26 maja, 2015

    Kasia

    My wpasowalismy się w statystykę czyli:cc w poniedziałek o 8.10.

  • Odpowiedz 26 maja, 2015

    Julkowa mama

    u mnie indukowany, w szpitalu, miał wyleźć sam około 7 rano, niestety pomogli mu o 8.49 😀

  • Odpowiedz 26 maja, 2015

    Basia

    Poród w szpitalu rozpoczęty i zakończony samoistnie bez znieczulenia i przyspieszaczy. Tydzień po terminie. Wtorek, godz. 17:40. Pierwsze skurcze ok. 7:00, odejście wód na izbie przyjęć o 12.00 🙂

    • Odpowiedz 29 maja, 2015

      Alicja

      Tydzień po terminie pewnie Cię okrutnie frustrował 🙂

    • Odpowiedz 30 maja, 2015

      Marysia

      Hoho, to miałaś wielkie wejście na porodówę 😉

  • Odpowiedz 26 maja, 2015

    Mama Puchatka

    Mój poród był ekspresowy, bo trwał 3h 🙂 Pomogła mi w tym oksytocyna, ale też zbawienne działanie wody – część akcji porodowej spędziłam w wannie (w szpitalu) i szczerze wierzę, że to naprawdę pomaga (przynajmniej nieco łagodzić ból) !

    • Odpowiedz 29 maja, 2015

      Alicja

      Oo tak ja za drugim razem korzystałam z wanny i to było genialne.

  • Odpowiedz 26 maja, 2015

    Mama Puchatka

    Zapomniałam podać godzinę: 13:11 🙂

  • Odpowiedz 26 maja, 2015

    Mała Mi

    Mój synek przyszedł na świat o 12:48 przez CC, więc zmieścił się w najlepszych dla personelu godzinach i to mimo, że cc było nieplanowane 🙂

    • Odpowiedz 29 maja, 2015

      Alicja

      No proszę czyli mały miły człowiek który postanowił wyjść o takiej godzinie by wszystkim pasowało :))

  • Odpowiedz 26 maja, 2015

    Monia

    Nasza Gąska pojawiła sie w niedzielę o 08:08, pięć dni przed terminem 🙂 bardzo mnie to ucieszyło, bo już się niecierpliwiłam – stóp nie widać, buty cieżko wiązać, kurtkę ciążową ledwo dopinałam 😉 poród w szpitalu, siłami natury wspomożonymi łokciem pani doktór 😉

    • Odpowiedz 29 maja, 2015

      Alicja

      Uwielbiam godziny symetycznee! Piękna godzina przyjścia na świat 😀

  • Odpowiedz 26 maja, 2015

    Mama Jana

    A mój Maluszek przeczekał wszystkie trzy prognozowane terminy i przyszedł na świat aż 2 tygodnie po ostatnim terminie. Poród rozpoczął się sam w poniedziałek o 1 w nocy a zakończył w… środę o 2.37 również w nocy. Synek nie miał ochoty sam wyskoczyć i lekarze musieli pomagać oksytocyną razy 2 oraz na sam koniec vacum – a już mnie straszyli że jeszcze 10 minut i będzie cc. Poród jak z horroru ale synek jak z obrazka:):)

    • Odpowiedz 29 maja, 2015

      Alicja

      O rajuśku! Ale Cie potrzymał w niepewności długo. No ale ważne że w końcu wyszedł 🙂

  • Odpowiedz 26 maja, 2015

    Ala

    Idealnie się wstrzelilaś z czasem publikacji, termin mam na dziś 🙂 Póki co cisza, nic się nie dzieje, czekamy na młodzież.

  • Odpowiedz 26 maja, 2015

    SYLWIA

    Mój pierwszy synek urodził sie w czwartek (dodam c ze był to tłusty czwartek a pod koniec ciąży dzień bez pączka był dniem straconym ) po całej nocy nieregularnych skurczy i oksy o 9 rano wyszedł na świat o 13,15 więc prawie się wbił w statystyk. Drugi w poniedzialek przez cc (nie chciał się niestety obrócić ) o 12,15. U nas statystyki mówią prawde.

    • Odpowiedz 29 maja, 2015

      Alicja

      Och jaki sobie apetyczny dzień na rodzenie się wybrał pierwszy synek 🙂

  • Odpowiedz 26 maja, 2015

    Kasia

    Moja pierwsza siłami natury o 6:25, drugi, również siłami natury o 4:40. Trzecia wsparta oksytocyną o 11:15

  • Odpowiedz 26 maja, 2015

    Ania

    Córka urodziła się o 14:15. Lekarka chwilę przed 14:00 stwierdziła że zaraz kończy i ona chce zobaczyć to dziecko, więc mam rodzić 😉

  • Odpowiedz 27 maja, 2015

    Mama Jasia

    Nasz synek urodził się o 7.55 i razem z mężem śmiejemy się, że jeszcze na pierwszą lekcję by zdążył:) Było to cesarskie cięcie po ośmiu godzinach prób urodzenia naturalnie… namęczyłam się strasznie:/ Wspominając poród uważam, że są przyjemniejsze rzeczy w życiu kobiety niż skurcze porodowe:P ,ale taki mały brzdąc wynagradza wszystkie bóle:)

    • Odpowiedz 29 maja, 2015

      Alicja

      Hahah no zdążyłby bez dwóch zdań 😀 będzie prymus! 😀

  • Odpowiedz 28 maja, 2015

    Sylwia

    Nasza Kluska urodziła się SN o 23:20, siedziałyśmy na patologii ciąży i w czwartek miała być indukcja, ale Mała zdecydowała się wyjść dzień wcześniej. Po odejściu wód nie było skurczy więc potrzebny był dopalacz. Jak szliśmy na porodówkę o 17-tej położna mówiła, że mamy dużo czasu i raczej w środę to już się nie urodzi, ale potem szybko poszło i 5h 20 min później Mała już się darła jak obdzierana ze skóry 😉

    • Odpowiedz 29 maja, 2015

      Alicja

      Pięknie że tak szybko poszło z tą indkcją!

  • Odpowiedz 29 maja, 2015

    Marysia

    Hmm, napisalam chyba cos nie w tym oknie i się nie pojawiło. Więc jeszcze raz, bo artykuł przeciekawy.
    Moja corka laskawie wylazła o 13.30, ale po przeczytaniu tak się zastanawiam, czy gdyby nie moja wycieczka do szpitala o północy, to że być może wbiłabym się w „plemienne” statystyki;-) A tak byc moze Zośka uznała, ze plemię z jakiegoś irracjonalnego powodu wybralo się w środku nocy w trasę i trzeba zaczekać na lepszy moment;-) Skurcze (łagodne, ale takie, że wiedzialam, że to coś innego niż przepowiadacze) trwały cały czwartek, a o 22 byly już naprawdę malownicze. Wytrzymałam do 22 i zarządziłam wyjazd, już w stanie lekkiej paniki. A o 00:30 po zrobieniu ktg pani doktor mnie prawie wyśmiała i wyslala moją przyjaciółkę, która miała mi doulować, do domu, żeby się bidula przespala spokojnie, bo generalnie to falszywy alarm. MNie też wysłała do łóżka, po uprzednim wypełnieniu masy papierów. Kiedy w tym łózku dotarło do mnie, że jestem tu sama samiutka, to naprawdę zrobiło mi sie łyso i aż sie popłakałam trochę. Potem stres przeszedł, po kolejnym ktg dwie godziny poźniej trochę wymoglam wpuszczenie na sale porodową i generalnie odzyskałam poczucie mocy;-) Potem przyjechała moja doula i bylo nam już calkiem miło, niemniej jednak o tej 13:30 bylam totalnie nieprzytomna ze zmęczenia i braku snu i generalnie głównie cieszyłam się z tego, że już się skończyło i będę mogla sie przespać;-) Co, jak pewnie wiedzą te, które już urodziły, mi się nie udalo azd o następnej nocy, z powodu adrenaliny, euforii i czego tam jeszcze;-)
    Podsumowujac, ciekawa swoją drogą ta natura, że nie wie, że przyjeżdżamy rodzić do szpitala, tylko traktuje to jako wyprawę w nieznane i uznaje, że lepiej wstrzymać na chwilę akcję!
    Pozdrawiam!

    • Odpowiedz 29 maja, 2015

      Alicja

      Hahaha no tak spanie pierwszej nocy po porodzie rzadko wychodzi :)) na szczęście przy drugim dziecku już się wie że ono raczej nie wymaga tego żeby na nie cały czas patrzeć i już człowiek pośpi 😀 Natomiast ciekawe faktycznie jest to jakby się toczyły wszystkie akcje porodowe nieprzerywne wycieczkami do szpitala – zauważyłaś tu zresztą strasznie fajną rzecz o której nie myślałam, czyli sam fakt podróży i przemieszcznaia się z miejsca na miejsce – ja do tej pory myślałam jedynie o ewentualnych opóźnieniach/przyspieszeniach w akcji które ściśle wiązały się z syndromem białego fartucha i subtelnymi interwenjami personelu w akcje tymczasem to o czym piszesz czyli podróż może rzeczywiście być jednym z czynników! Strasznie fajna uwaga! Wielkie dzięki!

  • Odpowiedz 29 maja, 2015

    Młoda Matka

    U mnie ewolucja z cywilizacją zadziałały do spółki, bo choć w szpitalu, to pierwsze dziecko o 4:05, a drugie – o 4:10 – dwadzieścia miesięcy później. Przy okazji mam doświadczenie rodzenia w szpitalu w noce świąteczne – pierwsze z 3 na 4 maja, drugie z soboty na niedzielę. Cisza, spokój, lajtowy poród do wody. Resztę… wyparłam:)

    • Odpowiedz 29 maja, 2015

      Alicja

      Szkoda, że wspomnienia masz mimo wszystko nie najlepsze

  • Odpowiedz 1 czerwca, 2015

    Klaudia

    Mój leniuszek planowana była na 29.01 tydzień pózniej masaż szyjki i nadal nic! Wiec 11.02 rano kazali stawić sie w szpitalu na wywoływanie, zaczęło sie od kolejnego masażu szyjki koło 11 i nic! Do tego piłka do ćwiczeń i tak cały dzien! O 18 przebicie pęcherzyka co by wody poleciały koło 20 poszła juz oksy. Położne stwierdziły ze na nocnej zmianie małej zobaczyć nie zdarza bo najwcześniej mogę sie jej spodziewać na poczatku rannej zmiany ale pewnie dopiero koło południa to zebym sobie nie myślała ze to tak hop siup! 🙂 no i niespodzianka po 23 sie zaczęło o 00:38 była juz z nami 🙂 Czekala kruszynka do 12.02 co by urodziny obchodzić równiutki miesiąc po mamie 😀

  • Odpowiedz 1 czerwca, 2015

    Mama Niewyspana

    Moja pierwsza córka urodziła sie o 17.10 (podawaną miałam oksytocynę od 9)
    Syn o 2.50 nad ranem, ale skurcze same się pojawiły o północy i urodziłąm bez żadnych wspomagaczy 😉

  • Odpowiedz 1 czerwca, 2015

    Pam

    Syn w domu 2:25, córa w domu 21:27 🙂

  • Odpowiedz 4 czerwca, 2015

    Ew-ek

    A ja zaszalałam, i pojechałam do Rzeszowa, żeby urodzić 🙂 A jestem z Zamościa 🙂 Moja Córka urodziła się o 11.15, poprzez CC 🙂 A CC dlatego, że trafiłam na mądrego lekarza, który uznał wskazania psychologiczne do CC.

  • Odpowiedz 7 czerwca, 2015

    Karola

    Poród siłami natury, 2 dni po terminie. 2.05 w nocy, w niedzielę w samą pełnię. 😀

  • Odpowiedz 8 czerwca, 2015

    Asik

    Moja Panna dwa tygodnie przed terminem, 20:08 z końską dawka oksytocyny. W pół drogi zmieniła zdanie i przestała się pchać 😛

  • Odpowiedz 9 czerwca, 2015

    mila

    ja moja pierworoda urodzilam o 2.48 nad ranem w szpitalu w tempie expresowy caly porod od rozpoczecia bolow krzyzowych trwal cale 4h – bez zadnych wspomagaczy *( o ktore blagalam. no i rowno na dwa tygodnie przed terminem *) – nie kazala na siebie dlugo czekac.

  • Odpowiedz 26 czerwca, 2015

    Carioca da Polonia

    Moja córcia wykluła sie o 18.07 w szpitalu przez CC. Wody odeszly mi kolo 7 rano, acz niemrawo jakos i wcale nie bylam pewna czy to juz, bo skurczow niet. Ale moja doktorynka wyslala mnie o 10 do szpitala celem zbadania – skurcze zaczely sie odzywac w samochodzie. Delikatnie, wiec wraz z mezem spodziewalismy sie, ze nas do domu odesla. Droga minela wiec bezstresowo – podspiewywalismy sobie wraz z radiem. A w szpitalu potwierdzono, ze owszem, to juz. Mial byc porod normalny, ale córcia duza, ustawic sie nie chciala, wiec zaordynowano mi po chyba po 4 godzinac CC. Btw, rodzilam w Brazylii, tu cesarkami obrabiaja chyba 80% populacji. W Polsce pewnie raczej by mi lekarze CC nie zaordynowali. Z tego co czytam, to nad wyraz krytycznej sytuacji nie mialam…

    • Odpowiedz 26 czerwca, 2015

      danka

      W Brazylii zdaje się lubią operować w ogóle 😉 Ależ jestem ciekawa jak tam opieka położnicza wygląda. Pozdrawiamy

  • Odpowiedz 3 lipca, 2015

    Agna

    Moja córa urodziła się w poniedziałek, w 39tyg. Pierwsze symptomy po 8 rano („Hm,czy to sądzą się wody?”),potem skurcze, coraz więcej wód („o matko, to na pewno TO!”),a ja brałam prysznic,jadłam śniadanie…O 11 trafiliśmy na IP,gdzie nie bardzo spieszyli się by mnie zbadać, a bóle były już konkretne. Okazało się, że rozwarcie 7cm. Bez oksy, bez znieczulenia. Urodziłam o 16:30, 2 lutego br.:))

    Rozpisałam się, wybaczcie!:)

  • Odpowiedz 18 sierpnia, 2015

    agnieszka

    w moim przypadku nie wiem, na które statystyki mam patrzyć, bo niby szpital, ale dom narodzin 😉 i rzeczywiście atmosfera była domowa, a córa urodzona w nocy 2:05 😉 i prawdę mówiąc tak sobie zawsze wyobrażałam, że na pewno urodzę nocą 😉

  • Odpowiedz 15 września, 2015

    karola

    Nasz syn urodził się w domu o 1:20 w nocy czym pięknie wpisuje się w statystyki 🙂
    Pozdrawiam 🙂

  • Odpowiedz 18 stycznia, 2016

    weronika86

    U mnie synek urodzil sie naturalnie o 18.40…corcia 12 lat pozniej o 12.30…teraz ciekawi mnie jak bedzie z trzecim 😀

  • Odpowiedz 27 stycznia, 2016

    see

    super blog dziewczyny, czytam od niedawna ale wzdłuż i wszerz :))) to ja podobnie jak Alicja 100 lat temu bym nie urodziła… dzień 1- żel, dzień 2- 13 godzin oxy, dzień 3- 3 godziny oxy i nie wiem co to są skurcze, nie miałam! teraz czekam na planowaną cesarkę bo na nic innego czekać nie mogę 😉 a swoją drogą, jak to jest, od czego to zależy, czy może być dziedziczne (ja to 3 pokolenie które ma problemy z postępem porodu i w drodze ewolucji wytworzyło całkowity brak porodu 🙂

  • Odpowiedz 23 sierpnia, 2016

    Kasia

    Dwa porody sn i oba terminy na 25 – pierworodny urodzony 17 o 8:30 a drugorodna urodzona 14 o 3:15. Ale najlepsze oboje obudzili mnie o 2 w nocy – starszy braciszek jest dzikus a 6 godzin rodzony a siostrzyczka na razie spokojna a ledwo do szpitala zajechali my ze skurczami co 2 minuty?

  • Odpowiedz 16 listopada, 2016

    markdottir

    Dokładnie tydzień przed terminem, 3 w nocy. Niedziela (jak cała niemal rodzina męża). Wody odeszły mi o 6 rano, o 9 byłam w szpitalu, od 11 na oxy z powodu braku skurczy. Skończyło się CC z powodu braku postępu porodu. Ciekawe jak będzie za 2-gim razem.

  • Odpowiedz 16 listopada, 2016

    Angela

    Odeszły mi wody o 19 a o 10.20 dnia następnego była ze mną już na świecie córka. Dostałam oksytocyne bo bez niej to chyba jeszcze z dwa dni bym się meczyla,o godz20 mialam centymetr a o 8 rano dwa a po oksytocynie to już poszło szybko 🙂 Ale co skurcze przez nic mi dały popalić to jeszcze pamiętam 🙂

  • Odpowiedz 16 listopada, 2016

    Ewa mama Adama

    Ja bylam 9h na porodowca po oksie Adas wyskoczyl o 22.25 w niedziele. Oj bylo ciezko

  • Odpowiedz 16 listopada, 2016

    kretucha

    Ja dwa razy rodziłam w szpitalu. Syn po przekłuciu pęcherza płodowego (podejrzenie zielonych wód) i odrobinie oksy urodzony we wtorek o 6:15, córka w pełni naturalnie – w 3 godz. od pierwszego skurczu, nawet znieczulenia nie zdążyli podać 😉 – urodzona w poniedziałek o 21:18 😀

  • Odpowiedz 16 listopada, 2016

    Kasia

    Mój synalek zaskurczył mnie koło 5 rano po raz pierwszy i męczył cały dzień. Wieczorem szpital i dopiero koło północy, albo i po północy dostałam oksytocynę. Konkluzja o 8.00 rano czasu polskiego 😀
    Córka natomiast wcale nie chciała mnie skurczyć i po terminie sama się zgłosiłam do szpitala ze skargą, że po terminie i nic, marudzili mi lekarze pół dnia czy wywołać, czy poczekać i tak od rana do 13 się kręciłam po korytarzach, aż się skurcz pojawił nieśmiały. O 17 położna mnie odłączyła od KTG na pół godziny na prysznic i inne przyjemności. Jak wróciła, nawet nie zdążyła wkłuć wenflonu, bo córa o 17.55 już się darła.
    No więc ja nie wiem, czy ta oksytocyna cokolwiek wspomaga, bo skurcze o wiele silniejsze miałam przy drugim porodzie bez oksy 🙂

  • Odpowiedz 16 listopada, 2016

    Magda

    To moja musiała mieć podwójnego kopa 🙂 „zniknęło” jej tętno podczas badania ktg, po czym po chwili wróciło. Jednak lekarze się przestraszyli i poród wywołali – przebicie pęcherza plodowego + pod sam koniec oksy 🙂 zaczęłam o 9.00, a 14.55 skończyłam 🙂
    PS. W sumie to chwała niebiosom, że tak się skończyło, no bo ile ja bym w tej ciąży chodziła?! 🙂 🙂 🙂 (urodziłam w końcówce 39hbd)

  • Odpowiedz 16 listopada, 2016

    Katarzyna

    U nas zaczęło się o 2 w nocy.. Ojcu daliśmy dospac do 6 rano i wezwalam go na pole bitwy. O 10 pełne rozwarcie, parte, wszystko jak talala, tylko młody miał na to wszystko inny pomysł, chyba się wystraszyl ręki Pana doktora i stwierdził że gdzieś ma kanał rodny. Oksy pół godziny i cc bo gdzieś tętno uciekło. 10:39 usłyszałam ten wielki wrzask. Uf! Ale pewnie gdyby nie tętno to bym go wydarla po 11 czyli w normie! No i poniedziałkowy więc też prawie norma :p

  • Odpowiedz 16 listopada, 2016

    Matka dzieciom

    Alicja urodziła się we Włocławku, miesiąc przed terminem, bez żadnych wspomagaczy, o 17.45. O odejściu wód zorientowałam się o 9 rano. Wojtek ledwo dojechał na porodowke w Policach, 2 dni przed terminem, pod nieobecność ojca. Pęcherz pękł o 16.35, młody dał głos o 18.05, na żadne wspomaganie nie było czasu. Majke pogonili oksytocyna na 3 tygodnie przed terminem w Szczecinie, że względu na cholestazy. od 7.05 do 15.20 nie działo się nic, o 15.35 nasza najmłodsza powitała ojca. Wszystkie trzy porody bez zniszczeń, po 18mcy różnicy między pichlakami

  • Odpowiedz 16 listopada, 2016

    Agnieszka

    Mi po północy odeszły wody, o 8 podano mi oksy, córka urodziła sie po 21… było długo, było znieczulenie i niestety nacinanie. Mam nadzieje że drugie dziecko (jak je wreszcie zrobimy) szybciej wyjdzie :p

  • Odpowiedz 16 listopada, 2016

    Marcysia

    Moja „wywoływana” Córka, po terminie urodziła się o 2.40, po 16 godzinach oksycotyny – bleh. Trochę mnie to zmeczylo, więc Synek się postarał i jak o 8.00 odeszły mi wody (zresztą równo w dzień terminu), to o 16.45 był już na świecie. Oba porody szpitalne, ale drugi w Domu Narodzin – super opcja 😉

  • Odpowiedz 17 listopada, 2016

    Anna

    Pierworodna urodzona w poniedziałek 21.14 sn. Drugorodny urodzony w niedzielę 22.50 sn. Trzeciorodna urodzona w środę o 3.50 sn. No wyspać to mi nie dali ale za to całe rodzinne plemię było w gotowości 😉

  • Odpowiedz 17 listopada, 2016

    IZA

    Mój młody został wyciągniety z brzucha na siłę przez Cc o 18:46( trzy dni przed terminem)po tym jak urządził sobie karuzele we mnie łamiąc mi żebro i akrobatycznie zaplątał się w pępowinę. Wyjścia nie było takiego artystę chciało przywitać paru lekarzy ?

  • Odpowiedz 17 listopada, 2016

    Mamuna

    Pierwsze córka sobota 23.45.blizniaczki wczesniaczki 21.30 i 21.35.synek 2 w nocy jaki dzień nie pamiętam ale wody mi odeszły po niedoszłym meczu na zalanym stadionie narodowym ? córka ostatnia 2 w nocy.maz Krzyczący pod drzwiami ze ma prawo byc na porodzie rodzinnym ?

  • Odpowiedz 23 kwietnia, 2017

    Mka

    Hmm… Ja mam wrażenie, że na fakt, iż w nocy, w szpitalach przychodzi na świat mniej dzieci, ma wpływ podejście personelu medycznego. Wnioskuję tak z doświadczenia mojego i moich znajomych. Odnoszę wrażenie, że praktykuje się wyczekiwanie…albo ogólnie rzecz ujmując – olewkę :/ Bo po co kobiecie pomóc…skoro lepiej żeby się nią zajęła następna zmiana. Co nam tu będzie zajęcie w nocy robić…można zdrzemnąć się w dyżurce,a od 6 to już nie nasz problem. Poważnie. Takie odczucia miałam ja (trafiłam do szpitala o 4) i tak też było w przypadku znajomych, u których poród zaczął się wieczorem lub w nocy. Niechętnie przyjmują taką „petentkę” na oddział (muszą 😉 choć chętnie by pospali…ale co zrobić, jak się uparła że będzie rodzić 😉 ). Na wszelki wypadek każą się położyć i najlepiej nie ruszać 😉 (cisza nocna)…a nuż się uda i „robotę” będzie miała kolejna zmiana, a nie one (położne). Dopiero poranna zmiana zaczyna cokolwiek robić (patrz–> badania, obserwacje, możliwość ruchu, ewentualnie oksytocyna…jeśli po całej nocy w męczarniach akcja porodowa za wolno się rozwija). Z jednej strony – może i dobrze, bo rano zwykle w szpitalu jest więcej specjalistów (na wypadek ewentualnych komplikacji), a personel jest jednak bardziej wypoczęty i mniej znużony pracą niż ten,który kończy zmianę… Z drugiej – przedłuża to wątpliwą przyjemność, jaką funduje nam I faza porodu – boli dłużej, bardziej męczy…ale co tam 😉 Nikt nam w końcu rodzić nie kazał 😉 Same chciałyśmy…to mamy 😉 Ot, i cała tajemnica statystyk, dotyczących nocnych porodów w szpitalu 😉 Lada moment czeka mnie drugi poród…i tym razem wiem, że nie dam się już położyć do łóżka 😉 Będę „wredną” pacjentką, która che urodzić wtedy, kiedy jej ciało i dziecko są na to gotowe…a nie kiedy położna się wyśpi. Mam nadzieję, że nie będę żałować 😉 Pozdrawiam wszystkie przyszłe mamusie 🙂

  • Odpowiedz 12 lipca, 2018

    Ania

    Urodziłam córkę o 14:30, poród SN, 39tc+2, bez oksytocyny.

  • Odpowiedz 15 lipca, 2018

    Julia

    Pierwszy syn się urodził o 23:30 w szpitalu, bez żadnych wspomagaczy. Różne znaki zaczął dawać już od 8 rano, ale dopiero ok. 14 skurcze były na tyle jednoznaczne, że dzwoniłam po męża ;). I było to w 37 tc+1.

    Natomiast aktualnie czekam na córkę! 37 tc skończony z zapasem, więc moja osobista granica została przekroczona, skurcze się pojawiają (nawet teraz, kiedy to piszę) i co jakiś czas robią się na tyle mocne, że zaczynam się poważnie zastanawiać czy to już… ale wciąż nic. Mam nadzieję, że córcia nie przetrzyma mnie aż do terminu i dłużej ;). Póki co odświeżam porodowe artykuły na Matai ;).

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj Kasia Anuluj pisanie odpowiedzi