Synowie potrzebują ciepła czy twardej ręki?

Mam syna. Kiedy go coś boli – płacze i przybiega po ratunek. Kiedy jest smutny wtula swoją zapłakaną buzię we mnie i momentalnie się uspokaja. Kiedy obudzi się w środku nocy i przerazi go panująca wokół ciemność – woła mnie, a ja go tulę aż nie zaśnie ponownie. Kiedy nie ma mnie przy nim, a coś wytrąci go z równowagi woła „chcę do mamy”.

Mój syn jest jeszcze malutki – ma dopiero dwa lata.

Są jednak tacy dla których jest już duży – za duży na takie zachowanie. Dla nich mój syn jest maminsynkiem, bo przecież w tym wieku powinien być już mężczyzną – dzielnym takim, mężnym, niepłaczącym, bo chłopaki nie płaczą i nie chcą do mamy jak jakieś mięczaki. Źle robię – rozmiękczyłam go – myślą niektórzy, a czasem mówią wprost. Trzeba było od początku szorstko, ostro, bez rozczulania.

Pogląd, że chłopca trzeba od pierwszych dni życia urabiać, bo w przeciwnym razie nie wyrośnie na twardego, prawdziwego mężczyznę jest bowiem wciąż bardzo popularny, tymczasem najnowsza publikacja Allana Schore’a, naukowca zajmującego się neurobiologią i psychologią – podważa te twierdzenia.

Schore w swoim potężnym interdyscyplinarnym przeglądzie literatury łączącym badania z zakresu psychologii, neurobiologii, genetyki, endokrynologii, toksykologii i innych krok po kroku analizuje to jak przebiega rozwój emocjonalny i kognitywny chłopców i jakie czynniki mają nań wpływ, stawiając równolegle tezę, która niektórych może oburzyć. Schore sugeruje bowiem, że zarówno w okresie prenatalnym, jak i postnatalnym rozwój pewnych elementów ośrodkowego układu nerwowego w tym m.in. tych odpowiedzialnych za regulację odpowiedzi na stres przebiega u chłopców nieco wolniej niźli u dziewcząt, sprawiając, że chłopcy mogą być bardziej podatni na wpływ nieodpowiedniej opieki rodzicielskiej.

Z przytoczonych przez niego badań wynika m.in. że u noworodków płci męskiej separacja z matką może prowadzić do większych i gorszych w skutkach reakcji stresowych niż u noworodków płci żeńskiej, również w wieku 12 miesięcy chłopięca reakcja na negatywne bodźce jest silniejsza. Mali chłopcy częściej też potrzebują pomocy matki lub ojca przy wyciszaniu i regulacji własnych intensywnych emocji, a nieresponsywność opiekunów może odcisnąć na nich większe piętno niż na dziewczynkach, które jak się wydaje nieco lepiej radzą sobie ze stresem w pierwszych okresach życia.

Ot choćby w jednym z badań wykazano, że funkcje wykonawcze były słabiej rozwinięte u czteroletnich chłopców, których matki 2-3 lata wcześniej wypadały słabo w testach macierzyńskiej wrażliwości i responsywności. U dziewczynek tego typu silnej zależności nie obserwowano.

Podłoża takiego stanu rzeczy są oczywiście zawiłe i wielowymiarowe, więc pozwólcie, że nie będę ich tu przytaczać, ale zainteresowanych zachęcam do zajrzenia do publikacji – jest naszpikowana danymi i objaśnia zawiłości mechanizmów genetycznych, neurobiologicznych i endokrynologicznych stojących u podłoża tez Schore’a. I choć jego analizy mają na celu przede wszystkim rozwikłanie tego dlaczego mali chłopcy są obarczeni większym niż dziewczynki ryzykiem rozwoju psychopatologii, to wiele fragmentów jego pracy sugeruje po prostu (co zauważa również dr Narvaez w swoim artykule na temat tej pracy), że traktowanie małych przedstawicieli płci męskiej oschle, ostro i ozięble – by wyrośli na „prawdziwych mężczyzn” może mieć opłakane skutki. Chyba, że za prawdziwych mężczyzn uznajemy jedynie tych, którzy mają problem z regulacją emocji, a tworzenie silnych związków z innymi ludźmi nastręcza im trudności.

Pomijając jednak badania, ja po prostu nie potrafię zrozumieć czemu niektórym wciąż tak trudno zrozumieć, że mali chłopcy to po prostu mali ludzie, potrzebujący rodzicielskiego ciepła i optymalnie wrażliwej opieki rodziców, którzy nie będą się zamartwiali, że przytulenie małego, płaczącego człowieka, ewidentnie nie radzącego sobie z emocjami nie pozwoli my wyrosnąć na prawdziwego przedstawiciela swojej płci. Dzieci mają przecież prawo do lęków, całej gamy trudnych emocji i szukania schronienia w bezpiecznych ramionach mamy czy taty niezależnie od tego jakiej są płci.

A o wychowanie małych chłopców martwić się i owszem trzeba, ale jak sugerują badania Schore’a, nie powinniśmy się martwić o to czy traktujemy ich wystarczająco po męsku, ale o to czy traktujemy ich wystarczająco… po ludzku.

Allan N. Schore, 2017. All our sons: the developmental neurobiology and neuroendocrinology of boys at risk.

Darcia Narvaez, 2017. Be Worried About Boys, Especially Baby Boys.

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

21 komentarzy

  • Odpowiedz 2 lutego, 2017

    Awa

    Dziękuję, czuję się dostatecznie rozgrzeszona, więc biegnę poprzytulać moich Chłopaków!

  • Odpowiedz 2 lutego, 2017

    Karina

    Wspaniały wpis ! Teraz wiem, że niespełna dwulatka mogę tulić i „lelać” tyle, ile uważam za słuszne ! 🙂

  • Odpowiedz 2 lutego, 2017

    Malwa

    „Nieresponsywność opiekunów „? – bez jaaaaj, miejże litość, już dwudziesta druga się zbliża…..

  • Odpowiedz 2 lutego, 2017

    Mama chłopca

    Dziękuję za ten artykuł! Jak zawsze trafiłaś w punkt. Uwielbiam czytać twoje artykuły, i kolejny raz utwierdzilam się ze dobrze robię bo tulę, całuję i uwielbiam mojego małego chłopczyka 🙂 on tak samo, a nawet moze i bardziej niz dziewczynka potrzebuje miłości rodzicow, a my – rodzice potrzebujemy jego miłości!
    pozdrawiam

  • Odpowiedz 2 lutego, 2017

    Ania

    O dzięki Ci! Moj syn potrafi godzinami się do mnie przytulac … a przerwach robić totalna zawieruche w domu i.moim życiu psychicznym. A teraz … nie przytule go bo nie chce go budzić. I tak uważam ze skoro zasnął chwile przed 22 jest wielkim wyczynem. Tak więc niech śpi. Za jakieś 2 godziny i tak się obudzi na mleczko. Tak … ma równo dwa lata i pije z piersi ile wlezie :D. Dobranoc

    • Odpowiedz 20 sierpnia, 2019

      KM

      Napisałaś o mnie i o moim synku ?

  • Odpowiedz 3 lutego, 2017

    Pietruszka

    Super artykuł, bardzo lubię kiedy piszesz w taki sposób 🙂

  • Odpowiedz 3 lutego, 2017

    Ewelina

    A i tak zostaje już zawsze, że mężczyźni gorzej reagują na stres, są psychicznie mniej odporni. Chociaż badań na ten temat nie podam :))

  • Odpowiedz 3 lutego, 2017

    Tata

    Nie wyobrażam sobie wychowywać mojego dwulatka twardą ręką, uwielbiam go przytulać, rozpieszczać i się z nim bawić a najbardziej się boję, że niedługo z tego wyrośnie i już nie będę mógł tego robić więc korzystam póki mogę:)

  • Odpowiedz 3 lutego, 2017

    Patyk

    Mój mąż jest dzieckiem, które było wychowywane przez swoją matkę na ”twardziela”. W jego rodzinnym domu brakowało czułości, zrozumienia i uczucia. Z takich chłopców nie rosną szczęśliwi ludzie ale zagubieni, zakompleksieni, którzy wiedzą, że muszą pokazać całemu światu jacy są silni. To straszne i smutne!. Bardzo dużo czasu zajęło mi nauczenie go aby mówił o swoich problemach, nauczenie czułości i delikatności w byciu z drugą osobą. Dzisiaj mój mąż jest czułym i kochającym ojcem ale przede wszystkim szczęśliwym człowiekiem. Nie jestem matką chłopca, także nie powinnam nic pisać ale wiem, że jeżeli kiedyś będę miała syna a on będzie mnie potrzebował, ja zawsze będę obok aby przytulić, obcałować i powiedzieć, że kocham. Jestem przekonana, że taki model wychowawczy sprawi, że w przyszłości mój syn wyrośnie na wspaniałego, pewnego siebie, czułego mężczyznę. I to jest dla mnie najważniejsze.

  • Odpowiedz 3 lutego, 2017

    Paulina

    Mój synek ma teraz 2 lata i 10 miesięcy. Jest dużym chłopcem, a do tego przytulaśnym i całuśnym. Jedne co mnie martwi to to, ze tuli się do dzieci nawet jak one tego w ogóle nie chcą. Ale wreszcie i to zrozumie. Ja go przytulam kiedy tylko mi na to pozwala i nigdy nie jest mi dość. Jak będzie miał 15 lat- już nie będę miała takiej przyjemności, więc korzystam do woli i wszystkim mamom proponuję to samo. Dzieci rosną bardzo szybko, szybciej niż byśmy chciały. Cieszcie się każdym dniem. A opinie „życzliwych” włóżcie miedzy kartki.

  • Odpowiedz 4 lutego, 2017

    Ewa

    Synowie to też dzieci, nie ma ich co dyskryminować ze względu na płeć;) bezwzględnie należy im sie czułość;)
    Ale Drogie Panie, pytanie z innej beczki-znacie kogoś kto sie zna na rzeczy i mi powie jak to jest ze spożywaniem odzywek białkowych przy karmieniu piersią 1,5 rocznego młodzieńca?

  • Odpowiedz 5 lutego, 2017

    Iwona

    Alicjo nasze dzieci są w jednakowym wieku i powiem Ci, że ja się nie spotkałam z takimi komentarzami. Zdziwiona jestem takimi uwagami odnośnie niespełna trzyletniego dziecka. Cieszę się, że nie jest mi dane spotykać się z tego typu mądrościami 🙂

  • Odpowiedz 8 lutego, 2017

    Melodia

    Mój jest straszny tulasek i płaczek. Bardzo dużo potrzebuje czułości…

  • Odpowiedz 9 lutego, 2017

    tamarak

    dwa lata! hahaha! mój skończył i nie widzę żadnej różnicy! boski czas! jak będzie miał 14, to raczej nie będę go głaskać lub trzymać za rękę przy zasypianiu, więc korzystam. widzę, jaki wspaniały, wrażliwy człowiek rośnie.

    • Odpowiedz 9 lutego, 2017

      tamarak

      hahaha! no i nie napisałam, ile skończył. 8. (OSIEM)
      😉

  • Odpowiedz 10 lutego, 2017

    Pawel

    Po pierwsze to nie kobieta-matka powinna chciec uczynic z chlopca twardziela, poniewaz wtedy to ona emanuje meskimi cechami, i robi wielka krzywde chlopcu pokazujac, ze kobiety maja w ogole takie nacechowanie. Od robienia z chlopcow mezczyzn sa inni mezczyzni. Jak matka jest samotna to ma problem juz na starcie i powinna rozwiazac problem braku meza.

    Po drugie jak tu czasem czytam w komentarzach, przestanmy myslec, ze nie okazywanie emocji oraz chec pokazywania sily jest jakims kurde zakompleksieniem. To tylko kobieca perspektywa! Gdyby ludzie nie mieli parcia na rozwoj, sukces, wladze, sile, posiadanie autorytetu to wciaz siedzielibysmy przy ognisku. Faceta, ktorego kobieta uczy otwierac sie emocjonalnie tak naprawde go krzywdzi. Faceci maja dzialac, a nie rozkminiac swoje uczucia. W tych dzialaniach czesto sa emocje troska o innych, pomoc, ale jak facet zacznie miec nawyki by gadac o uczuciach, za duzo sie socjalizowac to od razu slabnie.

    Po trzecie majac dziecko – chlopca, od poczatku powinno sie miec na uwadze wychowanie go na mezczyzne, ale bez obsesji, bo nawet gdy bedzie bardziej miekki przez 10 lat to czasem jedno wydarzenie moze nagle wszystko zmienic. Niemniej jednak utrudnia sie chlopakowi zycie, gdy ten proces nie jest swiadomy i plynny.

    • Odpowiedz 1 czerwca, 2017

      Andżelika

      Niestety nie bierze Pan pod uwagę sytuacji kiedy facet ma depresję i niestety bardzo często ze wstydu nie będzie mówił o uczuciach o problemie bo to takie nie męskie przez to pogarsza się sytuację. Facet nie zamieni się w kobietę tylko dlatego, że zacząć mówić i dostrzegać swoje uczucia. Faceta właśnie można skrzywdzić jak od małego wciska mu się kity o takich głupotach co Pan pisze.

    • Odpowiedz 11 sierpnia, 2020

      Ula

      100 procent racji, mnie osobiście wkurza kiedy kobiety w ogóle mówią, co facet powinien myśleć, jak powinien okazywać emocje itd. Nie ukrywam, że dałam się jak wiele innych babek „wyprać” całym rzeszom „Cosmo-ekspertek”. Otworzyła mi oczy książka napisana przez Harveya „Bądź jak dama, myśl jak facet”. To, że facet pracuje często po kilkanaście godzin dziennie, to że pół dnia naprawia coś co ekspert zrobiłby pewnie szybciej, to że dba o prestiż i status materialny – to jego odwieczny sposób na okazanie miłości swojej rodzinie, swojemu stadu. 🙂 Tymczasem baby chcialyby, żeby był on ich psiapsia, z która przeprowadza dogłębną psychoanalize. 😉 Ale to mocno nie na temat. 😀 Oczywiście, mali chłopcy to przede wszystkim dzieci, a wszystkie dzieci potrzebują tego samego – stabilizacji, poczucia bezpieczeństwa, miłości i akceptacji rodziców. To jest potężny filar, z którego wyrastają silni ludzie – choć mężczyźni i kobiety w różny sposób te siłę będą reprezentować. Natomiast nie uważam za dobre przesadzanie w drugą stronę i wręcz namawianie chłopca – możesz płakać, mów o tym co czujesz itd. wystarczy obserwować dzieci, które nam rosną, w pewnym momencie dochodzi do naturalnej inicjacji i „przejścia” spod skrzydeł mamusi w męski świat. I wtedy ważne zadanie matki to wypuścić chłopaka – let him be the Man. 🙂 A i owszem bez ojca obecnego / dziadka / wujka jest próblem, brak wzorców męskich wepchnie dziecko w często nieodpowiednie towarzystwo – wtedy zadaniem matki będzie dyskretne znalezienie autorytetów męskich i otoczenie nimi swojego potomka – ale nie próby kreowania tych wzorów samodzielnie. Jeśli jesteś matką, to znaczy że jesteś kobietą – pokaż mu, jakich kobiet w przyszłości szukać. Wiem, pogląd w dzisiejszych czasach mocno kontrowersyjny, ale w mojej opinii – to działało przez tysiące lat, nie zawracajmy patykiem rzeki. 😉

  • Odpowiedz 10 lutego, 2017

    Dorota

    Generalnie nasze zachodnie społeczeństwo jest mocno upośledzone jeśli chodzi o radzenie sobie z uczuciami. Ale jeśli ktoś nie wie, jak sobie radzić z własnymi emocjami, jak może przekazać dobre wzorce? Nie może. Dlatego dobrze, że istnieje Twój blog 🙂 zawsze dużo się dowiaduję z Twoich postów.

  • Odpowiedz 21 sierpnia, 2019

    Marta

    Mój syn ma 4 lata i 10 miesięcy i jest przytulaśny i generalnie często płacze niezależnie czy się poobija czy dlatego, że nie włączę mu bajki. Jest bardzo emocjonalny, starsza córka akurat w ogóle taka nie była. Ale Młodego przytulam ile tylko potrzebuje bo widocznie on tego potrzebuje. I mało mnie obchodzi, czy to się komuś podoba czy nie. Jak słyszę „ale Ty jesteś chłopakiem, a chłopaki nie płaczą” to mi się czerwone lampki zapalają w oczach i dym idzie z nozdrzy. To jest tylko małe dziecko. Każdy z nas jest inny i każdy ma inne potrzeby, nie można nikogo szufladkować. To nie ma znaczenia czy dziecko jest chłopcem czy dziewczynką, ważne by umieć czytać jego emocje i potrzeby i odpowiednio reagować.

  • Odpowiedz 22 sierpnia, 2019

    Ed

    Mój synek ma 7lat, przytulam ile wlezie, całuję i codziennie po kilka razy mówię mu, że go kocham tak mocno, jak stąd do kosmosu. Gdy się budzi w nocy, przychodzi do mojego łóżka i wkłada swoje stopy pod mój brzuch, a ręką dotyka twarzy i upewnia się, że jestem obok. Gdy upadnie, biegnę przytulić i osuszyć łzy, całuję zranione miejsce i wiecie co? Pomaga od razu! :). Nie uważam, że moja czułość spowoduje, że wyrośnie na mięczaka. Przeciwnie! Sądzę, że będzie umiał okazać miłość i szacunek drugiej osobie. Pozdrawiam wszystkich przytulasów.

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj Mama chłopca Anuluj pisanie odpowiedzi