Co złego jest w pozwalaniu dziewczynkom na bycie dziewczynkami, a chłopcom chłopcami?

Możemy się oszukiwać, że nie wtłaczamy dzieci od małego w schematy, ale to tylko oszustwo i nic ponadto. Dzieci już w momencie narodzin wchodzą w świat różu i niebieskiego, śpioszków z królewną i śpioszków z koparką, półek z zabawkami „dla dziewczynek” i „dla chłopców”. Na tych pierwszych króluje róż, lalki, zestawy herbaciane i zabawkowe mopy. Na tych drugich samochody, narzędzia, kolejki. Dobrze, że są klocki, bo przynajmniej one powtarzają się na półkach dla dziewczyn i chłopców. Gorzej, że nawet klocki odzwierciedlają resztę sklepu – te „dziewczyńskie” są różowe i można z nich zbudować salon piękności, domek dla kotków, sklep, w porywach szpital. Zestawy „chłopięce” to przygoda i akcja – zamki, rycerze, policja, wyścigi, roboty.

Innymi słowy zabawki dla dziewczynek to dbanie o innych (dziecko, gości na przyjęciu, pacjenta, zwierzątka) albo swój wygląd zewnętrzny. Zabawki dla chłopców to konstruowanie, budowanie, bohaterstwo, dominacja i rywalizacja. A przynajmniej tak to wygląda na sklepowych półkach. A jak jest w domach?

Cóż – jakiś czas temu popełniono badanie w którym analizowano zabawkową zawartość pokoi dziewcząt i chłopców w wieku od 1 do 6 lat i okazało się, że chłopcy mają generalnie więcej zabawek. Większa też była ich różnorodność – w chłopięcych pokojach znaleziono więcej zabawek kształtujących poczucie czasu i przestrzeni – sorterów, klocków, zegarków, zabawek konstrukcyjnych. Chłopcy mieli też więcej sprzętu sportowego (piłek, deskorolek, latawców itd.), a także więcej materiałów i zabawek edukacyjnych i artystycznych – mimo że generalnie uchodzą one za zabawki płciowo-neutralne. Co dość proste do przewidzenia chłopcy mieli też więcej pojazdów – sumarycznie w pokojach chłopców znaleziono 375 pojazdów, podczas gdy u dziewczynek było ich zaledwie 17, przy czym żadna z dziewczynek nie miała zabawkowej kolejki, autobusu, łódki, motocykla czy dużego jeździka (takiego na którym można się odpychać nogami i kierować). Pokoje dziewczęce górowały natomiast nad chłopięcymi ilością lalek, domków dla lalek i rzeczy do zabawy w dom (naczynia, zestawy obiadowe, małe kuchenki). Akcesoriów do zabawy w dom prawie nigdy nie znajdowano w pokojach chłopięcych. Były w nich za to lalki – acz tylko męskie – żołnierze, kowboje, superbohaterowie.

Brzmi znajomo? Zamykacie oczy i uznajecie, że powyższy opis przedstawia sztandarowy pokój współczesnego dziecka? Pewnie w wielu wypadkach tak właśnie jest. Tym bardziej zaskakujące jest zatem to, że powyższe badania przeprowadzono na początku lat 70 ubiegłego wieku, czyli prawie 50 lat temu.

Dziś niewiele się zmieniło – jasne mamy trochę większą różnorodność, a w reklamach czasem pojawi się chłopiec wożący lalkę w wózku albo zestaw klocków z superbohaterką dla dziewczynek, ale to wciąż wyjątki, które ze względu na to że pojawiają się tak rzadko budzą ogromne zainteresowanie i żywe dyskusje. Podczas owych dysput zawsze obserwuję argumentację opartą o to, że nie ma nic złego w pozwalaniu dzieciom na zabawę zabawkami przypisanymi do danej płci, bo wszak nie ma nic złego w pozwalaniu dziewczynkom na bycie dziewczynkami, a chłopcom na bycie chłopcami.

Swego czasu podobną argumentacją posługiwał się zresztą Tony Abbot – ongiś premier Australii oburzony kampanią społeczną, której celem była walka z kategoryzowaniem zabawek według płci. Abbot orzekł wówczas, że nie lubi takiej politycznej poprawność i uważa, że powinniśmy pozwolić chłopcom być chłopcami, a dziewczynkom dziewczynkami. Tylko wiecie – w mojej skromnej opinii właśnie tu jest pies pogrzebany.

Bo pomyślcie teraz o waszych znajomych jednej płci. Pomyślcie o waszych koleżankach – czy wszystkie z nich kochają szydełkować, urządzać przyjęcia, pichcić ciasta, chodzić po sklepach w poszukiwaniu nowych kiecek? Czy wszystkie śledzą blogi modowe i z wypiekami na twarzy oglądają tutoriale makijaży na youtube? Czy wszystkie marzą o posiadaniu gromadki dzieci i porzuceniu kariery zawodowej na rzecz opieki nad nimi? Czy wszystkie kochają sukienki i szpilki? Czy wszystkie zaczytują się w poezji roniąc łzy nad miłosnymi wywodami liryków, a ich ulubionych gatunkiem filmowym jest komedia romantyczna?

Czy na podstawie informacji o tym, że ktoś jest kobietą lub mężczyzną naprawdę jesteśmy w stanie przewidzieć jego zainteresowania, ambicje, marzenia, talenty i słabości, temperament czy rolę jaką pełni lub chce pełnić w swojej rodzinie, życiu zawodowym i otoczeniu?

No właśnie.

Dlaczego więc tak radośnie kategoryzujemy dziecięce zabawki na „dziewczęce” i „chłopięce”, zakładając w oparciu li tylko o płeć berbecia co będzie dla niego najbardziej interesujące. My im nie pozwalamy na bycie dziewczynkami i chłopcami (cokolwiek to w ogóle znaczy) – my im każemy bawić się tym co uznamy za odpowiednie dla chłopców albo dziewcząt. I choć nie ma nic złego w tym, że dziewczynka lubi, cała skąpana w różu i brokacie, bawić się fioletowym kucykiem pony, tak jak nie ma nic złego w chłopcu dla którego istnieją tylko samochodziki, tak jest coś smutnego w tym, że od urodzenia z pełną premedytacją ograniczamy im możliwość wyboru.

Bo choćbyśmy nie wiem jak się zapierali – ograniczamy.

Od małego otoczeni są tym co w naszych oczach dziewczyńskie i chłopięce. Rzadko kiedy na pierwsze urodziny dziecko, które jeszcze niekoniecznie potrafi ogarnąć jakiej jest płci i co poza ślinieniem własnych palców mogłoby go potencjalnie interesować dostaje i sztandarowy samochodzik i sztandarową lalką. Szybciej dostanie dwa auta jeśli jest chłopcem i dwie lalki jeśli jest dziewczynką. Ten przekaz jest potem zresztą wzmacniany, bo dzieciaki bombardowane są reklamami zabawek, z których, wedle co najmniej kilku badań wyłania się obraz dominujących i aktywnych chłopców dla których zabawa to przygoda i pasywnych dziewczynek, których aktywność ogranicza się w zasadzie do tańca, a poza tym to siedzą i bawią się lalkami albo koncentrują na tym jak być „glamour” i wyglądać jak księżniczka.

Tym ciekawsze wydają się zatem badania na dzieciach w wieku 18-47 miesięcy, którym pozwolono na swobodną zabawę w pokoju pełnym zabawek zarówno tych stereotypowo przypisanych chłopcom i dziewczętom, jak i tych neutralnych. Okazało się, że dziewczynki najdłużej bawiły się zabawkami neutralnymi, drugie w kolejności były te chłopięce i dopiero na końcu znalazły się te przeznaczone dla dziewczynek. Chłopcy zaś najwięcej uwagi poświęcali zabawkom typowo „chłopięcym”, na drugim miejscu były zabawki neutralne (choć tu przepaść między pierwszym a drugim miejscem nie była tak duża jak u dziewczynek), a na trzecim dziewczęce.

W innym badaniu analizowano zabawę czternastomiesięcznych bobasów i wykazano, że zarówno wśród chłopców, jak i dziewczynek najbardziej popularną zabawką był… serwis herbaciany. Chłopcy bawili się nim dwa razy dłużej niż zestawem złożonym z ciężarówki, pociągu, motocykla i parkingu. Dla dziewczynek zaś powyższy zestaw motoryzacyjni był interesujący w tym samym stopniu co lalki. W jeszcze innym eksperymencie dzieci w wieku od 20 do 40 miesięcy zdecydowanie wolały bawić się pociągiem niż lalką – niezależnie od tego jakiej były płci.

Co z tego wynika? Ano mniej więcej tyle, że dzieci są różne i na różnych etapach życia preferują różne zabawki – czasem zbieżne, a czasem nie z tym co społecznie czy kulturowo uznajemy za właściwe dla ich płci. Tylko tyle i aż tyle.

Pomijając jednak same preferencje co do zabawek jest musimy też pamiętać o tym o czym mówi dr Elizabeth Sweet – badaczka zajmująca się tym czy i jak wierzenia zakorzenione w danej kulturze wiążą się z nierównością społeczną, a szczególnym zainteresowaniem darzy właśnie segregowanie zabawek dla dzieci według płci. Podkreśla ona bowiem, że każda zabawka sprzyja rozwojowi innych umiejętności więc jeśli rodzice ograniczają dziecku dostęp do pewnego typu zabawek tylko i wyłącznie ze względu na to, że są one przypisane według nich do innej płci, mogą potencjalnie ograniczyć dziecku pewne możliwości rozwoju.

Przy czym o ile widzę malutki krok do przodu w przypadku dziewczynek, bo dziewczę z mieczem w dłoni jest coraz częściej uznawane przez otoczenie za niegroźną „łobuzicę”, to jednak chłopiec, który chce powozić w wózku lalkę wciąż budzi niezdrowe emocje. A szkoda – wszak chłopiec ów będzie pewnie kiedyś tatą – przyda mu się trochę umiejętności opiekuńczych wyszkolonych za młodu.

Dlatego może zamiast koncentrować się na pozwalaniu dziewczynkom na bycie dziewczynkami, a chłopcom na bycie chłopcami, pozwolimy im po prostu być sobą? Tak żeby mogli odkryć siebie i to co ich naprawdę interesuje?

Źródła:
Rheingold i Cook, 1975. The contents of boys’ and girls’ rooms as an index of parents’ behavior
Fine i Rush, 2016. Why Does all the Girls have to Buy Pink Stuff?’’ The Ethics and Science of the Gendered Toy Marketing Debate
Sweet, 2016. Sociologist explores how toys fuel stereotypes
Cherney i wsp., 2013.The Effects of Stereotyped Toys and Gender on Play Assessment in Children Aged 18-47 Months
Raport Let toys be toys, 2015. Who gets to play? What do toy ads on UK TV tell children about boys’ and girls’ play?

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

44 komentarze

  • Odpowiedz 14 września, 2017

    Kura Mania

    U nas nagminnie na wszelkie urodziny, itp. córka dostawala od znajomych i rodziny typowo „dziewczynskie” rzeczy mimo, że mówione było co tak naprawdę lubi. Dopiero teraz, mając 5 lat, wreszcie dostaje swoich ukochanych suoerbohaterów i superbohaterki, gadżety z Star Wars i Transformers. I dlatego jedynie, bo potrafi się już elokwetnie wyslowic w temacie tego co chce dostac. Czy to oznacza, że rodzina i znajomi tacy postępowi? O nie! To jedynie oznacza, że dziecko wypaczyłam i zmusiłam do chlopiecych zabawek/hobby, a w ogóle to „dobrze, że choć sukienki nosi”. Apfffff.

    • Odpowiedz 14 września, 2017

      Alicja

      O rajusiu…

      • Odpowiedz 25 stycznia, 2018

        Danka

        Mój 4 letni syn ma długie włosy (przez co non stop musi krzyczeć że nie jest dziewczynką) bawi się klockami i samochodami, chociaż przechodził etap gotowania W przedszkolu nie ma problemu żeby woził lalki w wózkach, a Panie plotą mu warkoczyki bo on to uwielbia. Kupiłam mu lalki, ale go nie interesują. Chyba żyje w dość przyjaznym miejscu w takim razie ?

  • Odpowiedz 14 września, 2017

    Asia

    a moja 4-latka uwielbia koparki, ale tylko raz wzięła swoją ulubioną do przedszkola, bo dowiedziała się wtedy że to przecież dla chłopaków. Było przez to trochę łez no bo presja społeczna już działa :/

    • Odpowiedz 15 września, 2017

      Ela

      Moja 5-latka też co chwilę pyta czy dziewczynki mogą bawić się samochodami… powiedziałam jej, że skoro mamy mogą jeździć samochodami to dziewczynki mogą się bawić samochodami. Miała podobną sytuację jak zaniosła do przedszkola ulubiony wóz strażacki. Dziewczynki uznały, że to nie jest zabawka dla dziewczynek…

  • Odpowiedz 14 września, 2017

    Ali mama

    Lalki mojej 5 latki pełnią w zabawach rolę żeru dla dinozaurów, za to 3 latek od dawna lubi zabawkowe AGD 🙂 swego czasu byłam strasznie ziryrowana szukając odkurzacza, który nie byłby różowy, dla „małej pani domu”. Co u licha tak kobiecego jest w odkurzaczu. Tymi typowymi zabawkami też się bawią 😉 rodzeństwo 2 płci bardzo pomaga w zapewnieniu dzieciom tego wyboru o którym piszesz 🙂

    • Odpowiedz 17 września, 2017

      M.

      Spróbuj znaleźć NIE różowy rowerek dla dziewczynki 😉 powodzenia!

      • Odpowiedz 10 października, 2017

        An

        A czym prócz koloru różnią się rowerki dla dziewczynek i chłopców???

  • Odpowiedz 14 września, 2017

    basiaho

    ja mam przykład z placu zabaw: moja niespełna 2letnia córka wkupiła się w łaski starszych koleżanek (niespełna 3letnich) posiadaniem wózka dla lalek. wszystkie 3 chodziły na plac zabaw, ścigały się każda swoim wózkiem, zamieniały się, zabawa na całego. wtem jedna mama chłopca podchodzi do mnie i mówi: też bym chciała, żeby się z nimi mógł pobawić, ale przecież wózka mu nie kupię…

    przykład ważny, bo myślę, że dużo lepiej jest widziana dziewczynka bawiąca się samochodzikami niż chłopiec z lalką 😀

    • Odpowiedz 16 września, 2017

      Olga

      Tak! To prawda. Ten sam mechanizm, który każe nam akceptować kobietę (dziewczynkę) w spodniach i z krótkimi włosami, a nie pozwala na tolerancję w drugą stronę.

      Wg mnie problem nie polega na tym, że podział istnieje. Tylko że jeden typ zabawek, kolorów, strojów, cech wyglądu, charakteru jest uznawany za gorszy. Nikt nie chce być babą. A każdy chciałby mieć jaja.

  • Odpowiedz 14 września, 2017

    sylwia

    Ja mam wrażenie, że to nie tylko chłopcy spacerujący z wózkami budzą niezdrowe emocje w naszym społeczeństwie, ale nawet sami… ojcowie! Jeden z moich znajomych opowiadał mi, że jak jechał autobusem ze swoim kilkumiesięcznym synem, to czuł się tak, jakby to dziecko ukradł, słysząc komentarze współpasażerów…

  • Odpowiedz 14 września, 2017

    Karo

    I dlatego najlepiej się mają dzieci, których rodzeństwo jest płci przeciwnej – bo mogą się bawić i zabawkami dla dziewczynek i dla chłopców – jak im akurat pasuje 😉 Ja akurat NIGDY sama z siebie nie bawiłam się lalkami – wolałam autka brata no i LEGO (bo chciałam się bawić z nim a nie sama, a on starszy o 5,5 roku to lalkami się bawić nie chciał 😛 ) Barbie wyciągałam z szafy jak przyszły koleżanki – a jak wyszły to znowu lądowały w szafie! 😀

  • Odpowiedz 14 września, 2017

    dzemeuksis

    Na 7 urodziny kupiłem córce zestaw z serii „Sekrety elektroniki”. Bardzo jej się podobało, spędziliśmy z tym razem sporo czasu, ale jednak nie tak wiele, jak z otrzymaną skądinąd „Fabryką glutożelków” (takie małe chemiczne laboratorium) – zachwyt i wniebowzięcie córki.

  • Odpowiedz 14 września, 2017

    Magdalena

    U mnie na zebraniu w żlobku padł pomysł zakupu książek na Mikołaja. Grupa dwulatków. W podziele na dziewczece i chłopięce. Ręcę opadają.

  • Odpowiedz 14 września, 2017

    kasiaj

    A u nas serwisem do herbaty obaj chłopcy bawią się cały czas, do tego maskotki są karmione a młodszy uwielbia chodzić z wózkiem sąsiadki:)i to całym różowym:) sąsiadka za to jak do nas przychodzi to bawi się z chłopcami transformersami, kolejką i samochodami z duplo. Mimo ze takie w domu ma to te u sąsiada są ciekawsze:) chłopcom też zabawki sąsiadki wydają się ciekawsze:) no i obaj chłopcy nosili różowe śpioszki jak byli mali a i kombinezon zimowy mieli w kwiatki, jakoś ani mi ani im to nie przeszkadzało:)

    • Odpowiedz 21 września, 2017

      ak

      Mam nadzieję, że w wieku przedszkolnym i szkolnym pozwolisz chłopakom ubierać się samodzielnie. Bo do dziś pamiętam spuszczona główkę i smutne minki biednego synka sąsiadki, która marząc o dziewczynce chłopca wpinala kokardki we włosy i ubierała jak dziewczynkę. Trauma dla takiego dziecka na całe życie!

  • Odpowiedz 14 września, 2017

    Monika

    Ja probuje troche walczyc z tym. Mam dwoch synow- 4,5latka i poltoraroczniaka. Starszy lubil sie bawic wozkiem i wozil lalki, choc niestety wlasnego nie miał. Za to serwis ‚herbatkowy’ do tej pory jest na tapecie i pare razy w tygodniu parzy nam herbatkę ;). Mikser, mikrofalowka tez byly w uzyciu ;).
    Ale i tak wszystko na razie przegrywa z pociagami i torami ;).

  • Odpowiedz 14 września, 2017

    Anna

    Moja starsza córka jest już niestety skażona tym podziałem na dziewczęce i chłopięce zabawki, ale jara sie tym, ze jak idzie do kolegów, to będzie sie bawic chlopiecymi zabawkami. Za to ma niesamowity dar wkrecania chłopaków w zabawy w rodzine. Żaden nie protestuje, a póki wychodziła z wozkiem to właśnie chlopaki z nim chodzili jako dumni ojcowie 😉 Młodsza natomiast ma kilka samochodów, kolejkę i uwielbia obserwowac prace na budowie czy wywóz śmieci. Za rok do przedszkola, zobaczymy co z tego zostanie…

  • Odpowiedz 15 września, 2017

    Karola

    Mój Starszak uwielbia wózki dla lalek, na w domu choć się już nim nie bawi, za to kiedy pierwszego dnia odbierała go z przedszkola razem z innym chłopcem bawili się właśnie lalką, która przekladali z wózka do fotelika 🙂 Innym razem kiedy odbierałam chrzesniaka z zerówki pewien chłopiec również pcha wózek z lalą-usłyszał, że ma go oddać koleżance bo to zabawka dla dziewczynek… Przykre, ale to bardzo częsta reakcja. Na nas też krzywo patrzyli kiedy Starszak z tym wózkiem i szmacianką biegał. Od wiosny „na tapecie” zabawkowa kuchnia (udało się kupić nie-różową;)) a teraz marzy o robocie kuchennym 🙂 Młodsza ma 11 mies i póki co bawi się tym, co brat, uwielbia piłki i samochody.

  • Odpowiedz 15 września, 2017

    Asia

    Mi się jednak wydaje, że wpis jest nieco nad wyraz. Dzieci, które na codzień bawiły się swoimi dziewczyńskimi, czy chłopiencymi zabawkami w owym badaniu wybiorą zabawki, których w domu nie mają. Gdybyśmy też pozwolili dzieciom wybierać swoje zabawki i wsłuchali się w potrzeby i pragnienia – wpis nie byłby potrzebny.
    Poza tym kwestia opiekuńczość ojców ewoluowała i są bardziej troskliwi, mimo że w latach 80 nikt nie zastanawiał się, czy przypadkiem jego syn ma niedobór dziewczecych zabawek, które wpłyną później na jego zachowanie względem jego dziecka.
    Choć może po prostu dla mnie większość granic jest kwestią ograniczenia osoby je stawiające?

    • Odpowiedz 15 września, 2017

      Alicja

      Nieprawda – chłopcy wybrali głównie zabawki chłopięce, a dziewczynki neutralne – sugerujesz, że nie mają tego w domu?
      Dwa – „Gdybyśmy też pozwolili dzieciom wybierać swoje zabawki i wsłuchali się w potrzeby i pragnienia – wpis nie byłby potrzebny.” – no właśnie – rzecz w tym, że nie pozwalamy i o tym jest ten wpis 😉
      Trzy – „Poza tym kwestia opiekuńczość ojców ewoluowała i są bardziej troskliwi, mimo że w latach 80 nikt nie zastanawiał się, czy przypadkiem jego syn ma niedobór dziewczecych zabawek, które wpłyną później na jego zachowanie względem jego dziecka.” – wiesz ile listów od czytelniczek dostaje dot. tego że ojcowie ich dzieci wstydzą się wyjść z dzieckiem w wózku na spacer (zwłaszcza jeśli wózek w „dziewczyńskich” kolorach), bo wózek jest dla nich synonimem utraty męskości? Takie rzeczy dzieją się tu i teraz, te stereotypy wciąż pokutują w XXI wieku w środku Europy.

    • Odpowiedz 15 września, 2017

      Awa

      To ja chyba w jakimś dziwnym mieście mieszkam 😉 Na naszym bardzo młodym osiedlu, czasem idąc z wózkiem czuję się jakoś nieswojo – wokół sami tatusiowie z wózkami 🙂 pozdrawiam Ełk!

  • Odpowiedz 15 września, 2017

    Mama Mi

    Ja potwierdzam u nas zarówno u córki (1,5) jak i syna (5) lalki i maskotki są ostatnią zabawką do zabawy, zdecydowanie u obu dominują piłki, autka, pociągi i klocki:) cieszę się, że mają wspólny pokój, wspólne zabawki i każdy wybiera to na co w danej chwili ma ochotę:)
    A dla mnie najbardziej problematyczny jest zakup ubranek dla dziewczynki nie różowych:( im starsza dziewczynka tym bardziej wszystko jest różowe, a ja tak tego koloru nie lubię:(

  • Odpowiedz 15 września, 2017

    Ginx

    A u mnie w bloku są trojaczki, dwie dziewczynki i chłopczyk. Cała trójka chodzi z wózkami:-D

  • Odpowiedz 15 września, 2017

    Ela

    Zanim jeszcze byłam w ciąży moja koleżanka z pracy robiła remont pokoju swojej córki, chyba 4-letniej. Jej córka chciała mieć niebieskie ściany i obrazki samochodów na ścianach. Koleżanka wyśmiała w pracy ten pomysł i skomentowała, że przecież oczywiste, że ściany będą różowe. Obiecałam sobie, że nigdy taka nie będę… Sama pamiętam jak byłam mała, to mnie wkurzało, że brat dostaje od cioć super samochody a ja lalki, które tylko mrugają. Z kolei jak moja mała miała około 2 lat, to do domu przyszła koleżanka i widząc zabawkowe śrubokręty, klocki samochody powiedziała: a myślałam że masz dziewczynkę. Na co ja: bo mam. I uwielbia bawić się samochodami. Teraz ma 5 lat i mniej więcej tyle samo czasu poświęca wszytkim rodzajom zabawek

  • Odpowiedz 15 września, 2017

    Moika

    Czy widziałaś może taki norweski reportaż, który nawiązuje do kwestii, które poruszasz w swoim artykule? https://www.youtube.com/watch?v=p5LRdW8xw70 Ma już trochę lat, dotyczy szerzej gender equality, ale jego część jest poświęcona własnie temu jak kształtują się nasze preferencje od najmłodszych lat też w kontekście zabawek jakimi bawią się dzieci i jak to jest wykorzystywane naukowo m.in. w sytuacji gdy dziecko rodzi się hermafrodytą. Jestem ciekawa Twojej opinii.

    • Odpowiedz 16 września, 2017

      Alicja

      Chciałam obejrzeć, ale wyrwanie 40 minut będzie trudne – jak mi się uda to dam znać )

  • Odpowiedz 15 września, 2017

    mamaMarta

    No tak, bo jeśli kupiłam moim synom zabawkową kuchnię, albo zestaw brokatowych pisaków, to nie pozwalam im na bycie chłopcami? A z drugiej strony, jak nie zachęcam do zabawy lalkami i nie ubieram różowych koszulek, to pewnie wtłaczam w stereotypowe role… Jak ciężko być rodzicem;)

    Ale można też po prostu słuchać swoich dzieci i pytać co chciałyby dostać, nie krytykować ich wyborów i uczulać bliskich by te wybory szanowali.

    Urodziłam się w latach ’80tych i nikt mnie do zabawy lalkami nie zmuszał, w wózku woziłam koty (tak, takie żywe zwierzaki…) lubiłam się bawić klockami, a z chłopakami z sąsiedztwa urządzałam bitwy w których amunicją były znoszone z obu mieszkań pluszaki. Nie przeszkodziło mi to wyrosnąć na Matkę Polkę z gatunku Kura Domestica od miesiąca czule zajmującą się trzecią pociechą:)

  • Odpowiedz 15 września, 2017

    Bacha

    A co, jak dziecko (chłopiec) chce chodzić w sukienkach i ze spineczkami? Nie będzie na to przyzwolenia, choćbysmy się skichali… Czasem biedakowi pozwalam i przechodzi to tak dlugo, jak długo ludzie nie wiedzą, że jest chłopczykiem…

  • Odpowiedz 16 września, 2017

    Ela

    Jednym z większych zaskoczeń macierzyństwa było to, jak bardzo mój syn był nastawiony na samochody. Jest tak stereotypowych chłopakiem, że to aż zabawne 😉 Zabawki ma różnego rodzaju, łącznie z lalkami, ale bawi się nimi (lalkami) rzadko. Za to już garnkami, się bawi ale trzeba go zachęcić, sam z siebie raczej po nie raczej nie sięgnie. Tak samo jak po przybory do rysowania, plastelinę itp… Jego pierwszym wyborem zawsze będą auta.

    Za to często mamy rozmowy o tym co „jest dla dziewczyn” a co „dla chłopaków” po rewelacjach jakie przynosi ze szkoły. Co prawda przyznaje, że wszystko jest dla wszystkich, ale też mówi wprost że nie może mieć różowych rzeczy bo by się z niego koledzy śmiali. 4 latek.

    • Odpowiedz 10 października, 2017

      An

      Znam takiego jednego. Jak się dorwał do zabawkowej kuchenki mojej córki to swiata poza nią nie widział 😛 za kuchenka znaczy się 🙂

    • Odpowiedz 20 października, 2017

      Elam

      Masz racje. Mój najstarszy był od małego typowym chłopcem w zachowaniu i zainteresowaniu. Klocki, samochody i budowa. Ile godzin spędziłam obserwując budowę portu albo naprawę ulicy… Zaskoczona byłam jak bardzo różni się od córki koleżanki w tym samym wieku. Zapraszałam koleżanki i posłałam go do szkoły koedukacyjnej. Ma nadal kilka koleżanek, ale mówi, ze zupełnie nie interesują go rzeczy, które interesują dziewczyny. Ma za to wysoka empatię społeczna.
      Drugi syn ma więcej koleżanek, ale tez ma zainteresowani chłopięce, a trzeci od narodzin uwielbia kolor fioletowy i różowy, bawi się przytulankami , ale tez najbardziej zainteresowany jest mechanika. O innych dzieciach mówi ‚osoba’ a nie chłopiec czy dziewczynka.
      Każdy próbował moich kosmetyków ku przerażeniu mojego męża 🙂
      Teraz córka bawi zabawkami braci, świrniętego ze maja siostrzyczkę, dla różnorodności.
      Choć w szpitalu pielęgniarki były zszokowane, ze wiedząc ze urodzę dziewczynkę ubrałam ja w niebieskie śpioszki 🙂

  • Odpowiedz 18 września, 2017

    Agata

    EE tam. U nas jest wszystko – lalki, kuchnie, zamki, kucyki my little pony, dinozaury, jeździki, klocki, sortery, ciężarówki, autobusy, pociągi, puzzle z księżniczkami i z Zygzakien Mcqueen…. Dziewczyny (4 lata i 2.5 roku) bawią się wszystkim i nie mają pojęcia, że niektóre zabawki są „dla chłopców”. A teraz najchętniej bawią się kasztanami….

  • Odpowiedz 18 września, 2017

    mala_Mi

    W pokoju mojego ponad siedmioletniego syna nie ma ani jednego auta. Są miękkie maskotki, drabinka gimnastyczna, mnóstwo książek, trochę planszówek i dużo przyborów do rysowania (kredki, pisaki, ołówki, podręczniki do rysunku), a najważniejszym meblem obecnie jest biurko.
    (klocki Lego schowane w szufladzie nie wyciągane od pół roku, kiedyś najwieksza pasja)

    Chciał chodzić na gimnastykę artystyczną w szkole. Po pierwszych zajęciach stwierdził, że to było upokarzające (cytuję!) – nie dość,że był jedynym facetem na zajęciach (w szkole katolickiej) to pani kazała wszystkim na kolejne zajęcia przynieść getry, bodziaka i baletki… na pewno widziała, że ma chłopca w grupie bo on WYGLĄDA jak facet. I uwielbia tańczyć balet. No cóż, niestety. Szkoła mu tego na pewno nie ułatwi.

    Córka jeździ na dwókołowym rowerku samodzielnie od kiedy ma 3 lata, uwielbia ruch, dawniej puzzle, obecnie prace plastyczne i… lalki. Ubiera, przebiera, nosi, tuli. Jednak swoją najbardziej wymarzoną, najukochańszą lalę podarowałą bratu – i ten siedmiolatek opiekuje się baby Annabel codziennie, w domu i zabiera ją ze sobą. Owszem, budzi powszechne zdziwienie.
    Bo się chce i potrafi opiekować „repliką” noworodka????

    Nadzieja w nas, rodzicach myślących i odważnych 🙂
    Pozdrowienia!

  • Odpowiedz 18 września, 2017

    Paulina

    No to ja tak myślę, jaką ja to miałam postępową mamę 😉 Lalki nie zaznały u mnie spokojnego domu, wiecznie rozebrane i porozwalane po kątach. Za to… uwielbiałam brać młotek i deski i budować im mebelki. Nie wspominając już o samochodach, które wielbiłam i piłce nożnej, w którą kochałam grać. Miałam pełną swobodę 🙂 A teraz patrzę na swojego syna i za Chiny Ludowe nie mogę go odciągnąć od samochodów. Za to uwielbia teoretycznie nieco dziewczyńskie bajki jak „Kraina Lodu” i „Zaplątani” 😉

  • Odpowiedz 19 września, 2017

    Waldemar Lipiński

    Trzeba strać się zrozumieć, że każde lub prawie każde nasze działanie ma u podstaw wzorce zapisane w naszej podświadomości.
    Najczęściej nawet nie zastanawiamy się nad ich istnieniem.
    Oprócz wzorców, o których mówi ten artykuł, jest jeden wzorzec którego poddanymi jest większość kobiet na naszej planecie. Faktem jest, że jest on wspierany programami ewolucyjnymi. Tym niemniej jest jak zaraza niszcząca psychofizyczną konstrukcję człowieka.
    Ten wzorzec to rodzenie kolejnych dzieci w krótkim okresie czasu. Bez uwzględniania potrzeb pierwszego i kolejnego dziecka.
    Ciekaw jestem co Mataja ma do powiedzenia na ten temat.

    • Odpowiedz 20 września, 2017

      Bacha

      ???
      A w ogole – zycie to smiertelna choroba, przenoszona drogą plciową…
      To ile, wedlug Ciebie, należy czekac z urodzeniem kolejnego dziecka??
      Sugerujesz, ze zbyt wielu ufa biologii, zamiast bardziej masowo korzystac z antykoncepcji – dla dobra potencjalnego nienarodzonego?

  • Odpowiedz 21 września, 2017

    Tomasz - TastyWayOfLife

    My na razie odczuwamy ten problem w związku z modą dziecięcą. Tosia ma niemal roczek, ale zawsze przede wszystkim chcieliśmy, żeby wyglądała dobrze (zgodnie z naszym poczuciem smaku) a niekoniecznie bezwzględnie uchodziła za dziewczynkę. Z pewnością kojarzycie wszelkie tiary, róże i kokardy, które mają nie pozostawiać wątpliwości otoczenia, jakiej płci jest niemowlę. Stąd też wielokrotnie była brana za chłopczyka. Zastanawiam się, czy to może denerwować rodziców i dlatego chcą podkreślić płeć już od pierwszych dni? Może z zabawkami jest podobnie? My z żoną chcemy Tośce pokazać świat, taki jaki znamy i cenimy (a całe szczęście zainteresowania mamy i taty są nieco inne), więc pewnie to będzie determinować zabawki i zainteresowania. Mam nadzieję, że nie wpadniemy w pułapkę, o której piszecie.
    Bardzo doceniam ten tekst. Chętnie podzielę się nim na swoim fanpage’u. Wszystkiego dobrego. Tomasz

    • Odpowiedz 28 września, 2017

      Kasia

      Tomasz, dzisiaj kupowałam córce niebieskie body z dinozaurem. Przy kasie sprzedawczyni zapytała, czy wiem, że ta bluzeczka jest chłopięca (mała była ze mną, siedziała w wózku). Nie pierwszy raz mialam do czynienia z taką sytuacją. Aż trudno uwierzyć, że ludzie ciągle kierują się stereotypami w tak podstawowych sprawach.

    • Odpowiedz 10 października, 2017

      An

      Tomasz, plan idealny ale rysą na nim są inni ludzie- babcie, dziadkowie, wszelkiej maści ciocie i wujkowie którzy mogą mieć inne podejście a Twoj dom momentalnie zapełni się różem. Nie kupiłam córce nawet pół lalki a ma ich kilka, wózki tez są, wielki różowy domek dla lalek itd, ale i auta, klocki, plastyczne gadżety. Ważna jest chyba różnorodność żeby dzieciak miał wybór i będzie Ok.

  • Odpowiedz 7 marca, 2018

    Krysia

    U nas zasada jest prosta, bo nastąpił samoistny podział. Babcia i dziadek kupują wnuczce same dziewczyńskie zabawki i różowe ciuszki, drugi dziadek, kupuje co mu się podoba, więc przeważnie neutralne lub chłopięce (córka od dziadka dostała nawet typowo chłopięcy dres z Myszką Miki, bo mu się podobał 😀 ), a my kupujemy jako rodzice neutralne i chłopięce 😀 Mamy zatem sorter, różowego jednorożca, drewniane samochody i książeczki o budowie 😀 Zabawki podzielone na dwie części, żeby na raz ich za dużo nie było i mała bawi się tym, na co ma ochotę 😉 Ja się długo broniłam przed różem, ale w końcu uznałam, że kolor jak każdy inny i o ile córka ma równowagę w kolorach to i róż może być 🙂

  • Odpowiedz 5 czerwca, 2019

    Dorota

    Tekst do niczego…
    Czemu? Piszesz o sobie ” uwielbia podejmowac decyzje w oparciu o to co prawi nauka”. Mysle super, moze dokladne analizy, po czym tekst „tylko wiecie-w MOJEJ skromnej opinii wlasnie tu jest pies pogrzebany”, ” bo choćby nie wiem jak sie zapierali-ograniczamy”. Jeszcze te badania na 14 miesięcznych bobasach!!! Nie wrzucaj wszyskie dzieci pod jedne wyniki!!!Szybki rozwój mózgu dziecka w pierwszych latach jego życia sprawia, że w wieku około 2-3 lat zaczyna się ono zastanawiać nad tym czy jest chłopcem czy dziewczynką. Piszesz ogolnie o dzieciach podając wyniki na 14 miesiecznych bobasach!!! Masakra…. za chwile bedzie tekst w oparciu na dowodach naukowych o tym ze1,5 roczne dzieci uwielbiaja gonic na golasa. Wobec tego Twoj wniosek…. wszyscy dorośli powinni tak robić. Kosmos!!! I aprobata rodzicow ktorzy maja 5, 7 letnie dzieci i majac dziewczynki NIGDY nie kupili nawet corce nawet pół lalki, chłopcom ubierają kombinezony w kwiatki i dzieci sa SKAŻONE podziałem ze cos jest dziewczęce a cos chłopięce. Zastanow sie nad tym co publikujesz….

    • Odpowiedz 17 czerwca, 2019

      Alicja

      Nie wiem czy przeczytałaś – ale są tu wyniki badań na różnych grupach wiekowych 😉 I tak a propo – wszystko co nie jest badaniem i publikacją w periodyku naukowym jest opinią autora. Warto o tym pamiętać przeglądając sieć 😉

      „I aprobata rodzicow ktorzy maja 5, 7 letnie dzieci i majac dziewczynki NIGDY nie kupili nawet corce nawet pół lalki, chłopcom ubierają kombinezony w kwiatki i dzieci sa SKAŻONE podziałem ze cos jest dziewczęce a cos chłopięce. ” – a dorzuciałaś do tego kwestie kulturowe własnie? I to co dzieci przynosza z przedskzola? 😉

  • Odpowiedz 10 września, 2019

    Majka

    To ja miałam mega postepowych rodziców! Te ileś lat temu miałam więcej samochodzikow niż lalek z tego prostego powodu, że uwielbiałam różnego rodzaju wyścigi autek, które organizował mój tata, a lalki leżały sobie odłogiem. Uwielbiałam też klocki i jak mama zabrała mnie do sklepu i pozwoliła wybrać 1 rzecz z duplo, to wybrałam motocykliste 😉 mojej córce też chcę zapewnić wybór.

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj Dorota Anuluj pisanie odpowiedzi