Raczkowanie, chodzenie i pokrewne – kiedy, po czym i jaki odsetek dzieci.

Zanim zaczniecie czytać muszę powiedzieć o dwóch sprawach – po pierwsze układ ruchowy i rozwój motoryczny to kompletnie nie moja działka – nie znam się na tym nijak. Po drugie na podstawie doświadczeń z moją trójką uważam, że absolutnie każdą wątpliwość warto skonsultować z fajnym i zacnym fizjoterapeutą, który podpowie co, jak, gdzie i czemu. I generalnie kwestie tego czy wasze dziecko rozwija się prawidłowo czy ma jakieś problemy należy konsultować ze specjalistą, a nie z doktorem Gugielem. To co znajdziecie poniżej to jedynie zbiór informacji, do których udało mi się dotrzeć i które z perspektywy matki wydają mi się ciekawe. Ale służą one wyłącznie zaspokojeniu częstej rodzicielskiej ciekawości i w absolutnie żadnym wypadku nie mogą być podstawą do negowania tego co mówi specjalista, do ignorowania wątpliwości jakie wami targają albo do założenia że skoro tak na matai napisali to na bank u was wszystko w porządku (albo odwrotnie że u was coś na pewno jest źle) mimo że cokolwiek/ktokolwiek wam mówi że niekoniecznie. Wasze dziecko to indywidualny mały człowieczek i jego żywot należy konsultować indywidualnie. Ze specjalistą takim od dzieci 😉 i nie ma wymówek.

No tośmy se pogadali, a teraz przejdźmy do sedna sprawy. Sedno sprawy miało bowiem swe początki w Wikingu – a jakże. Jest on bowiem takim huncwotem co w pierwszych miesiącach życia znacznie wyprzedzał umiejętnościami motorycznymi rodzeństwo. Szybko skumał że można się turlać celem dotarcia do wybranego miejsca pokoju więc szybko stał się de facto mobilny – co było dla mnie nowością bo starsi nie przemieszczali się w ten sposób, owszem obracali się, ale nie jak kołowrotek chomika na sterydach – tylko z plecków na brzuszek (albo odwrotnie) i finito. Oni wędrować po pokojach zaczęli później, czyli wtedy gdy nauczyli się pełzać. On oczywiście w pewnym momencie też zamienił turlanie na pełzanie, a potem pełzanie na czołganie więc założyłam, że jak on taki szybki gizd to i klasycznie raczkować zacznie szybciej niż rodzeństwo, które w etap takiego typowego czworakowania weszło mają 10 i 10.5 miesiąca (dzieliły ich 2 tygodnie). Cóż minął dziesiąty miesiąc, minęło 10.5, ba minęło 11, a Wikingas dalej ani myślał raczkować. Zrobiłam więc to co zawsze wychodzi mi najlepiej w takich sytuacjach, czyli spanikowałam. Wiadomo.

No i jako że tu się zaczęły uspokajanki znajomych i znajomków, że „nie wszystkie dzieci raczkują”, to stwierdziłam, że warto dać nura w dane żeby się dowiedzieć co znaczy nie wszystkie i generalnie jakie są te średnie czasu raczkowania, jaki to ma wpływ na chodzenie i masę innych rzeczy, które biegają po głowach niewyspanych matek.

Raczkowanie a stanie

Pierwszy artykuł jaki mi się nawinął miał już siwe włosy i sztuczną szczękę, bo pochodził z 1984 roku. Wyróżniono w nim pięć grup dzieciaków w zależności od tego jaka strategia poruszana się dominowała u nich zanim po raz pierwszy osiągnęły pozycję stojącą (rozumianą tu jako stanie przy meblach bez żadnego innego wsparcia czyli np. bez dodatkowego podtrzymywania przez rodzica), czyli tak naprawdę nie wskazano tu ile dzieci generalnie raczkuje, a ile nie, tylko ile raczkuje zanim po raz pierwszy raz wstanie, ale jako że wiem, że rodzice kochają liczby, to ja wam nimi służę, bo ludzka ze mnie pani.

I tak – 82% to były dzieciaki preferujące raczkowanie. 9% poruszało się głównie w pozycji siedzącej przesuwając się na pupie. 1% to były stworki pełzające, 1% się turlało, zaś 7%… po prostu pewnego dnia wstało i cześć pieśni 😉 Warto dodać tutaj, że w artykule wskazano, że wśród pełzających i turlających się dość często obserwowano obniżenie napięcia mięśniowego, więc jak chcecie mieć nową rzecz do martwienia się to jak widać zawsze możecie na mnie liczyć hahah. A tak serio – to co powtarzałam już wyżej – po mojemu konsultacja z dobrym fizjoterapeutą to zawsze spoko sprawa. Dodać zresztą muszę, że ja sama też konsultowałam Wikinga jeszcze zanim zaczął wstawać (co btw zrobił z pełzania) czy raczkować (11.5 miesiąca), bo coś mi mówiło, że jest taka potrzeba i zaiste była, zresztą do dziś jesteśmy pod opieką specjalisty, co cenię sobie wielce.

Raczkowanie, pełzanie, turlanie i szusowanie na pupie a chodzenie.

Zróbmy teraz zium 29 lat do przodu, do badania z 2013 roku przeprowadzonego na dość sporej rzeszy dzieciorów z Norwegii. W badaniu tym, stwierdzono iż azaliż preferowaną techniką przemieszczania się przed rozpoczęciem samodzielnego chodzenia było dla 84,5% dzieci raczkowanie. 7,1% preferowało przesuwanie się na pupie, zaś 8.4% preferowało inne techniki (np. turlanie lub pełzanie). W badaniu tym dzieci przesuwające się na pupie zaczynały chodzić średnio o miesiąc później niż dzieci raczkujące, ale podkreślono też, że jest to kontrowersyjne, bowiem w innych badaniach nie obserwowano takiej zależności. Jeżeli zaś chodzi o dzieci, które wybrały inne techniki przemieszczania się przed samodzielnym chodzeniem to ujęła mnie informacja, że część z nich zaczęła samodzielnie chodzić bardzo wcześnie, a część bardzo późno – no weźcie mi powiedzcie, że to nie jest kwintesencja oczekiwania czegokolwiek od dzieci, bo z nimi nigdy nic nie wiadomo, nawet jak się wielce uczonym uczonym jest.

Kiedy dzieci zaczynają samodzielnie chodzić?

W badaniu sprawdzano także kiedy norweskie dzieci średnio zaczynają chodzić samodzielnie (co definiowano jako minimum 5 samodzielnych kroków) i stwierdzono, że generalnie sprawę ująć można tak, że że 1 na 4 dzieci chodzi samodzielnie w wieku 12 miesięcy, 2 na 4, czyli połowa w wieku 13 miesięcy, zaś 3 na 4 w wieku 14 miesięcy i że nie ma tu różnić między płciami.

Innymi słowy medianą wieku, w którym dzieci chodzą było tu 13 miesięcy. Jest to o tyle ciekawe, że jak sami badacze zauważyli jest to później niźli wynikałoby z Alberta Infant Motor Scale (AIMS) czyli skali na podstawie, której można oceniać rozwój umiejętności motorycznych. W tym całym AIMSie mediana wieku, w którym dzieci zaczynały chodzić to było 11.38 miesiąca, zaś tak jak wspomniałam w norweskiej analizie było to 13 miesięcy. Różnica ponad 1.5 miesiąca, czyli taka dość znaczna – zwłaszcza dla spanikowanego rodzica 😉

Pozycja spania a rozwój motoryczny

Autorzy próbowali oczywiście dociec z czego może wynikać ta różnica i co ciekawe jedną z ich koncepcji była kwestia pozycji spania. AIMS opracowano bowiem zanim kampania AAP rekomendująca kładzenie niemowląt do snu na pleckach jako bezpieczniejszą opcję przybrała na sile, a tak się składa, że są badania sugerujące związek pomiędzy pozycją spania, a rozwojem motorycznym. I tak na przykład w badaniu z 1998 roku zauważono, że dzieci, które śpią na brzuszku (co definiowano jako pozycję w której rodzice najczęściej układają dziecko w wieku do 6 miesięcy do snu) zaczynają szybciej się turlać, pełzać, raczkować i wstawać niźli dzieci, które śpią na pleckach. Badacze podkreślili przy tym, że te różnice nie mogą być podstawą do ignorowania zaleceń AAP w kwestii bezpiecznego snu. Co zresztą mam nadzieję jest oczywiste. Natomiast badanie to jest ciekawe o tyle, że może w pewnym zakresie wyjaśniać czemu starsze pokolenie ma doświadczenie takie, że kiedyś to dzieci wszystko szybciej robiły – może faktycznie ta pozycja spania coś zmieniała, bo z tego co mi wiadomo kładzenie dzieci na brzuszku do snu było ongiś dość popularną opcją.

Ile czasu między początkiem raczkowania a początkiem chodzenia?

Jeśli pamiętacie z początku wpisu to moje starszaki dzieliły 2 tygodnie w kategorii rozpoczęcia raczkowania i tyleż samo czasu w kategorii samodzielne chodzenie. Jedno miało 14.5 miesiąca, drugie 15 – na tej podstawie mogłabym zatem snuć domysły, że jest jakiś związek między tym kiedy dziecko zacznie raczkować, a tym kiedy zacznie chodzić. Ale w badaniach to już nie jest takie proste – ot choćby w jednym z hamerykańskich badań średnia czasu jaki upływał między początkiem raczkowania a początkiem chodzenia wynosiła owszem niecałe 4 miesiące – co zresztą u moich starszaków zgadza się idealnie, bo dokładnie taki był u nich odstęp, ALE. No właśnie – zawsze jest ale jeśli chodzi o dzieci, bo dzieci są różne, przez co w tym samym badaniu było też dziecko, które raczkowało calutkie 8.5 miesiąca zanim zaczęło chodzić i takie, które zaczęło chodzić… tego samego dnia co raczkować (wiecie coś w stylu rano się cieszysz, że łu-hu raczkuje, obdzwaniasz rodzinę i wywieszasz w oknie baner „moje dziecko raczkuje”, a wieczorem patrzysz a ono normalnie, samodzielnie chodzi i musisz wszystko odkręcać, bo sorry ono już nie raczkuje, ono już chodzi). I co zrobisz jak nic nie zrobisz 😉 bo nawet jak najlepszy statystyk wyliczy ci mediany, średnie i inne statystyczne cuda na kiju, to twoje dziecko i tak zrobi po swojemu, a nie jak wnuczek sąsiadki.

Ile czasu pomiędzy początkiem chodzenia przy meblach a początkiem chodzenia?

Otóż w tym samym badaniu co powyżej większość (69%) dzieci miała za sobą przynajmniej 2 miesiące od momentu rozpoczęcia chodzenia bokiem wzdłuż mebli do momentu samodzielnego chodzenia.

Co wpływa na to kiedy dziecko zacznie raczkować?

A pewnie z melon czynników, ale z tych ciekawszych to w małym badaniu z 1998 roku stwierdzono, że „mniejsze, smuklejsze niemowlęta o bardziej ‘dorosłych’ proporcjach wykazują tendencję do raczkowania wcześniej niż te większe, bardziej pucołowate niemowlęta”. Z innych ciekawostek to zauważono, że dzieci urodzone zimą raczkują nieco szybciej niż pozostałe. Czemu? Nie wiemy, ale sugeruje się, że w momencie w którym są gotowe na rozpoczęcie raczkowania są najbardziej sprzyjające warunki – bo gdy mają już te kilka porządnych miesięcy jest lato, jest ciepło, jest miło, rodzice nie obwijają ich w 429732973 warstwy ubrań, tylko ubierają lekko i dawaj na podłogę z dzidziusiem więc dzidziuś może śmiało próbować raczkować.

Kiedy dzieci zaczynają raczkować?

No myślę, że z powyższego już wam jasno wynika, że generalnie kiedy chcą hahaha, ale tak poważnie to w 2006 WHO wydało taki dokument, który jest czymś w rodzaju nazwijmy to siatki centylowej kroków milowych w rozwoju motorycznym, no i z niego wychodzi, że 8.3 miesiąca to mediana dla raczkowania na dłoniach i kolanach, co oznacza, że w tym wieku połowa dzieci raczkowała, a połowa jeszcze nie. Rozstrzał zaś był od 5.2 miesiąca – 1 centyl, do 13.5 – 99 centyl. Po środku mieliśmy jeszcze 25 centyl, który przypadał na 7,4 miesiąca i 75, który przypadał na 9,3 miesiąca. Przy czym z całej tej grupy na podstawie, której stworzono te dane 35 dzieciaków, czyli 4.3% nie raczkowało wcale w trakcie trwania obserwacji.

Masz tam jeszcze coś ciekawego?

Ano mam – dla mnie zaskakująca informacją było to, że z obserwacji antropologów wynika, że nie we wszystkich plemionach dzieci raczkują, ba, podobno są (i były) takie, w których jedyną w zasadzie formą poruszania się niemowląt zanim zaczną chodzić jest np. posuwanie się na pupie, raczkujących tam nie zobaczycie. Konkluzji mądrej wam z tego nie zrobię, ale ciekawe to bez wątpienia jest 🙂 O! Albo jest taki artykuł z uwaga 1900 roku, którego autor opisuje, że wówczas mniej więcej 40% niemowląt z amerykańskiej klasy średniej nie raczkowało, a zamiast tego obierało inną strategię poruszania się – przy czym za najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie takich statystyk uważa się kwestię… ubioru. Wtedy bowiem dzidziusie odziewano w długie suknie, które mogły się plątać przy próbach raczkowania więc możliwe, że sprytne dzieciuchy wymyślały, że łatwiej będzie jak dotrą do celu za pomocą innej strategii

Naczytaliście się i dalej nie macie pojęcia jak to będzie z waszym berbeciem? Cóż, jakby to wam powiedzieć – witamy w rodzicielstwie, przyzwyczajcie się, tak to wygląda. Wątpliwości konsultujcie ze specjalistą – on wam je albo rozwieje albo pomoże przezwyciężyć trudności. Specjaliści są spoko! I na koniec powiem wam, że w trakcie grzebania w źródłach znalazłam artykuł, który po raz kolejny pokazuje, że niemowlaki to niesamowite stworzenia. Bo wiecie co oni tam usiłowali rozwikłać za zagadkę? Otóż oni się zastanawiali czemu dzieci, które przecież są w pełni zdolne do samodzielnego poruszania się, bo raczkują i to zwykle raczkują wybornie, pewnie i szybko, dążą w ogóle do chodzenia, które przecież jest dla nich trudne, bywa że bolesne (łoj te upadki na tyłek) i pozbawione jest tej pewności, która towarzyszy im przy czworakowaniu. No i sami powiedzcie – myśleliście kiedyś o tym w ten sposób? I czy kiedy o tym tak pomyślicie, to nie staje się to aby z miejsca jeszcze bardziej zadziwiające i magiczne niż wcześniej? 🙂

Robson, 1984. Prewalking locomotor movements and their use in predicting standing and walking

Storvold i wsp., 2013. Age for onset of walking and prewalking strategies

Davis i wsp., 1998. Effects of Sleep Position on Infant Motor Development

Adolph i wsp., 1998. Learning to Crawl

Bai i wsp., 2018. The relationship between birth season and early childhood development: Evidence from northwest rural China

WHO 2006. WHO Motor Development Study: Windows of achievement for sixgross motor development milestones

Trettien, 1900. Creeping and walking.

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

10 komentarzy

  • Odpowiedz 4 czerwca, 2019

    Eska

    „kołowrotek chomika na sterydach” ??? sikam ze śmiechu! A tak na poważnie to moja Anula pełzała, z pełzania wstała przy meblach, później zaczęła raczkować i do teraz nie chodzi ? ma 14 miesięcy… Tak więc, fajnie się czyta ten artykuł ale moje dziecko się rządzi swoimi prawami ?

  • Odpowiedz 4 czerwca, 2019

    Nina

    Uwielbiam Cię kobieto! Jedyny blog na jaki kiedykolwiek zaglądam:) nic, tylko czekać, aż księżniczka zacznie raczkować. Co do fizjo, to mam mieszane uczucia, z jednej strony jasne, warto sprawdzić, z drugiej, przecież oni z tego żyją (czytaj, każdemu coś dolega i trzeba leczyć).

  • Odpowiedz 4 czerwca, 2019

    Remia

    Mi się zawsze wydawało, że dzieci dążą do chodzenia, bo wszyscy inni tak robią, no i chcą mieć wolne ręce podczas poruszania się. ?
    Ta średnia różnica między raczkowaniem a chodzeniem zgadza mi się u drugiego dziecia, bo 7.5 a 11.5. Starszy miał mniejszą, bo odpowiednio 9 i 11.5. Za to w wieku 7,5 miesiąca podciągał się do stania. I w sumie może coś z tym spaniem na brzuchu jest, bo młodsza zaczęła spać na brzuchu od dnia ukończenia 6 miesięcy i wcześnie raczkowała ?

  • Odpowiedz 4 czerwca, 2019

    Zok

    Ooo temat dla mnie 🙂 ileż sama kilka lat temu grzebałam w poszukiwaniu informacji czy wszystko ok. Pierwszy syn zaczął bowiem stać przy meblach gdy mial… 6 msc. i 3 tyg. Chodził trzymajac sie mebli, czyjegoś palca, lub czegokolwiek co mial w dloni i dawało mu poczucie bezpieczeństwa – miesiąc później. A bez trzymanki dopiero jak mial 15,5 :O
    Raczkowal na jednym kolanie. Drugą nogą wyprzedzal ręce. Ciezko to opisac, bylo śmiesznie. Chyba, ze akurat panikowalam i latałam do fizjoterapeuty 😉

  • Odpowiedz 7 czerwca, 2019

    wisznu

    A nikt nie zauważył korelacji miedzy brakiem raczkowania a późniejszymi problemami z (bodajże) czytaniem?
    Ponoć coś jest na rzeczy…

    • Odpowiedz 17 czerwca, 2019

      Kasia

      Też o tym słyszałam, nawet fizjoterapeuta potwierdzał, że widzi taką zależność w swojej praktyce. Ja jako przypadek nieraczkujący zaprzeczam. Uważam, że podstawowa jest tu praca u podstaw, ale to też z tego powodu, że wśród moich rówieśników i młodszych widziałam, że papierek o dys zwalnia od starania się uczenia się ortografii, liczenia, czy ładnego pisania. Nikt nie rodzi się mistrzem. Mięśnie, jak chce się mieć ładne to trzeba nad nimi pracować, bo sfleczeją.

  • Odpowiedz 15 czerwca, 2019

    Ola Gałecka

    Mój mały bardzo długo nie chodził samodzielnie. Miał już grubo ponad rok, ale jak przypadkiem się puścił, to zaskoczył nas wszystkich i samego siebie do tego stopnia, że już zawsze chciał chodzić sam. Podejrzewam, że było to czyste lenistwo i chęć chodzenia z nami za rękę. No ale jak mówię, jak już raz puścił rękę, zrobił taki rozbieg, że już nigdy nie przestał biec (że tak metaforycznie zabrzmię). 😉

  • Odpowiedz 17 czerwca, 2019

    Kasia

    Ja mam dwoje dzieci i faktycznie każde inne mimo, że tej samej płci. Pierwsze do raczkowania zmusił… ekhm zachęcił fizjoterapeuta, bo wolało się czołgać, jak żołnierz niż pełzać czy raczkować. Ogółem panikowałam często wtedy tym bardziej, że moje dziecię miało prawidłowe, ale swoje żółwie tempo rozwoju. To jesienna dzidzia. Drugie za to totalne przeciwieństwo. Wszystko szybko, chodziło już swobodnie po domu mając 11 miesięcy. Faktem jest, że młodsze chciało spać tylko na brzuchu i to najczęściej na mnie więc nie raz bałam się, że spadnie, jak zasnę. No i jest zimowe, więc latem w pieluszce na trawce leżało co raz chyba, że na kocyk jakoś dotarło.

  • Odpowiedz 18 października, 2019

    Monika

    Hej. Jesli trafisz na dobrego fizjo to otwarcie Ci powie, ze nic dziecku nie jest, albo wystarczy je czesciej klasc na brzuchu, zeby się wzmocnilo.
    Moja córa wszystko, co ruchowe, osiągała wolniej, kiedy miala 18miesięcy okazalo się, ze ma dziecięce porażenie mózgowe, jednostronne. I byla juz wszesniej rehabilitowana, wtedy juz tylko intensywniej.
    A po drodze milion razy slyszalam, ze panikuje, ze dziecko ma czas, ze niektore nie raczkują, nie chodzą do 2.roku, a pozniej bum szakalaka i wszystko jest cudownie.
    Pewnie bywa, ale dzieki fizjo moje dziecko teraz chodzi i niezle sobie radzi, a gdybym trafila tam pozniej- moze nie byloby tak kolorowo.
    Wiec polecam konsultacje. I intuicje. Jesli czujesz, ze ktos Cie nabija w butelke- idź do kogoś innego. Jesli kilka osób powie to samo, warto wziac pod uwagę.
    Życzę zdrowych dzieci, bez przygod.

  • Odpowiedz 7 listopada, 2019

    Monia

    Fantastyczne poczucie humoru! Wpis oczywiście też! Leżę obok mojego raczkujàcego synka (8,5) i rechoczę 🙂 Dziękuję!

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj Nina Anuluj pisanie odpowiedzi