Takich radosnych czasów dożyliśmy, że skandalistą może zostać każdy – nawet prowadząca nudnawy żywot matka dzieciom, czyli ja. I nie musiałam nawet uwodzić w tym celu cudzych mężów, pokazywać nagich pośladków ani nawet karmić publicznie sami-wiecie-czym. Nie! Wystarczyło, że pokazałam zdjęcie chłopczyka bawiącego się wózkiem dla lalek i już internet zawrzał. Skrajnie konserwatywne portale piały z oburzenia, bo jak to tak, że chłopiec i dziewczyński wózek? Wstyd i gańba. I choć zupełnie mnie to nie dziwi, bo wszak ultrakonserwatywnych oburza byle teletubiś z taśką, to jednak nie mogę tematu zostawić, bo chłopczyk bawiący się lalkami wzbudza konsternację również wśród osób o umiarkowanych poglądach.
Wiem, bo do ulubionych zabawek mojego syna należą: pociągi, autka i… wózek z lalą. Różowy wózek dodam. Ba! Syn mój – prowokator i hultaj – zamiast bawić się wózkiem w ukryciu często ostentacyjnie zabiera go na spacer. Nigdy nie zapomnę jak któregoś dnia spotkała nas sąsiadka mojej mamy – kobieta bardzo miła i sympatyczna, zawsze z uśmiechem odnosząca się do moich dzieci, ale kiedy zobaczyła młodego z wózkiem stanęła jak wryta i wyraźnie zakłopotana próbowała mnie pocieszyć (?) mówiąc: „oo on tak z wózkiem chodzi… ale… ale niech się pani nie martwi, teraz to już nie taki wstyd, poza tym na pewno kiedyś z tego wyrośnie, on się na starszą siostrę zapatrzył i dlatego pewnie tak ma”.
Jeszcze większym zaskoczeniem była spotkanie z dawno niewidzianym znajomym – wykształconym, obytym w świecie, trzydziestoparolatkiem z dużego miasta, a przy okazji ojcem chłopca w wieku Drugorodnego. W pewnym momencie rozmowa zeszła na dzieci i zabawki i jak się okazało kolega „nie chciałby żeby jego syn miał wózek dla lalek albo nawet samą lalkę, bo to śmieszne i dziwne”.
Śmieszne. Dziwne. Wstyd.
Nie wiem czemu obrazek chłopca z lalką budzi w ludziach taki lęk i tak skrajne emocje, ale uważam, że najwyższy czas ten obrazek znormalizować – tym bardziej, że lalka, jak każda zabawka, czegoś malucha uczy. I podczas gdy zabawa resorakami rozwija m.in. koordynację wzrokowo-ruchową, a zabawa klockami chociażby wyobraźnię przestrzenną, to zabawa lalką promuje rozwój postaw opiekuńczych i empatii, wspiera rozwój motoryki (ubieranie, przewijanie i troskliwe opatulanie lali kocykiem wymaga od małych dłoni nie lada sprawności), a także rozwój… mowy [1]. Czemu? Po pierwsze dzieci do lali mówią częściej niż do np. klocków, po drugie w jednym badań wykazano, że sposób w jaki rodzice mówią do dziecka zmienia się w zależności od tego jaką zabawką się z nim bawią. W badaniu porównywano zabawę pojazdami, sorterem i lalkami właśnie. I tak zabawa sorterami obfitowała w instrukcje, ale generalnie charakteryzowała się niezbyt dużym zróżnicowaniem rodzicielskiej mowy, zabawa samochodzikami prawie wcale nie angażowała rodziców językowo (wiecie tam się głównie bip-bip i tu-tu robi), ale już zabawa lalkami była bogata językowo, obfitowała w zróżnicowane słownictwo i pytania, dzięki czemu zachęcała dziecię do udziału w wymianie zdań – co, jak zasugerowali autorzy, może przyczyniać się do tego, że dzieci, które mają okazję bawić się lalkami mają też więcej okazji ku temu by szkolić umiejętności językowe.
Ba! Zabawa lalką może być pomocna w radzeniu sobie z sytuacjami stresowymi i trudnymi emocjami, bo umożliwia dziecku przeniesienie ogromnego dla nich świata dorosłych do miniaturowej i w pełni kontrolowanej przez siebie wersji [2]. Zgodzimy się chyba, że są to umiejętności przydatne w życiu niezależnie od tego jakiej się jest płci, dlatego nie odbierajmy proszę chłopcom możliwości bawienia się lalkami.
I nie, wbrew temu co sobie myślą niektórzy, nie chodzi o to by chłopca zmuszać i zabrać mu „męskie zabawki” niech się bawi lalką i li tylko lalką – chodzi o to by dać mu wybór i nie zamykać go panicznie wyłącznie w kręgu tego co „przystoi chłopcom”. By dwulatek, który zobaczył lalkę podczas odwiedzin u koleżanki po czym sam zażądał lalki – nie budził konsternacji i przerażenia rodziców. Bo to tylko kilkulatek i tylko lalka. Normalne dziecko i normalna zabawka. Naprawdę nie wiem jak można widzieć w tym coś nagannego, niewłaściwego, niestosownego.
Lalka przecież nie sfeminizuje chłopca, tak jak autko nie maskulinizuje dziewczynki. Tu zresztą widać naszą hipokryzję – dziewczynka dzierżąca w dłoni autko generalnie nie budzi aż tak silnych emocji (choć oczywiście, zdarzają się środowiska w których to jest źle widziane) jak chłopiec z lalką. Ba! Hipokryzja sięga głębiej, jestem bowiem pewna, że gdyby syn naszego znajomego bawiłby się Batmanem albo innym człowiekiem-pająkiem to nie byłoby to śmieszne ani dziwne tylko normalne – a czym jeśli nie lalką jest postać Batmana?
Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że dwulatek wożący w wózku lalkę-dzidziusia z dużym prawdopodobieństwem będzie kiedyś ojcem, fajnie by zatem było gdybyśmy przestali chłopcom wpierać, że pokazanie się na mieście z wózkiem to wstyd – może dzięki temu za 20 lat jakaś blogerka nie będzie dostawać maili w których świeżo upieczone i potrzebujące chwili wytchnienia matki żalą się, że ojciec ich dziecka nie chce sam wyjść z dzieckiem na spacer, bo się z tym wózkiem niemęsko czuje. Ja naprawdę dostaję takie maile!
Dlatego mam wam coś ważnego do powiedzenia. Otóż #mójsynmalalkę. Ma też wózek. Czasem wozi w nim swoje samochody, a czasem lalkę właśnie – z radością mówi wtedy o sobie „jestem tatusiem”, ba, często żąda do tej zabawy biało-niebieskiej koszuli z kołnierzykiem. Koszuli, którą darzy niezwykłą estymą, bo jego tata nosi podobne do pracy. Młodzian jest wtedy przeszczęśliwy, bo jest jak tatuś – ma swoje dziecko, którym się opiekuje i z którym się bawi zupełnie tak jak jego tata, którego podziwia i chce naśladować, opiekuje się i bawi z nim. I kiedy mój dwuletni syn dumnie wychodzi na spacer ze swoim „dzieckiem” w wózku, dorośli czują się zażenowani i doszukują podtekstów.
Żeby więc nie stawiać dorosłych w tej jakże niekomfortowej dla nich sytuacji wpadłyśmy na pomysł by zrobić mały krok ku normalizacji tego obrazka – jeżeli chcecie nam pomóc przyłączcie się do naszej akcji #mójsynmalalkę. Jak to zrobić? Możecie chociażby umieścić zdjęcie z tym hashtagiem w mediach społecznościowych i jeśli macie ochotę dołączyć do niego link do tego tekstu. Jeśli ze zdjęciem wam nie po drodze możecie po prostu udostępnić ten tekst albo napisać własny opatrując go hashtagiem #mójsynmalalkę. Może kiedy ludzie będą mieli okazję się naczytać i napatrzeć przestaną dostawać silnych palpitacji serca na widok chłopca z lalką i zaczną zwracać uwagę na dużo ważniejsze i ciekawsze rzeczy, które dzieją się wokół nich? Może wtedy za skandal będziemy uznawać to co naprawdę jest skandaliczne, a chłopcy i dziewczynki będą mogli się w końcu w spokoju bawić tym co sprawia im w danym momencie najwięcej frajdy – niezależnie od tego czy będą to lalki, zestawy herbaciane, samochody, czołgi czy puzzle.
Drugorodny rok temu – zdjęcie stare, ale moje ulubione, bo „czyta” na nim swojej lali.
A tu synek mojej znajomej, która wtajemniczona w akcję zgodziła się na publikację zdjęcia swojego synka i jego lali!
I DankoSyn też ma lalkę.
Do dzieła, zatem matajoludzie, bo #MójSynMaLalkę i nie ma w tym nic złego, zdrożnego ani skandalicznego.
A tu możesz polubić fanpage mataja.pl na FB klik
Awa
Kiedy mój Synek gania z wózkiem po domu lub troskliwie układa synka do snu, ja też czasem słyszę: no tak, na starszą siostrę się zapatrzył… Guzik prawda! Starsza Córka nie skalała się zabawą lalkami. Nawet, gdy bawiła się „w przedszkole”, to role dzieci zwykle odgrywały resoraki 😉
greg
SUPER… !!!
Mama_dziewczynki
Kiedy moja dwuletnia córka dostała różowy wózek od dziadków, jej pięcioletni kuzyn zachwycił się. W związku z tym dziadek pognał do sklepu i kupił drugi taki sam. I teraz radośnie wędrują z takimi samymi wózkami oboje. Jedno w środku ma lalę a drugie autko.
Agata
Autko w wózku? Jaki słodki widok 😀
Kara
Wspaniala akcja! Moj poltoraroczniak co prawda jeszcze lali nie ma, ale zamierzam mu ja sprawic, bo widzę zainteresowanie gdy odwiedzamy „dzieciatych” znajomych.
Karola
Długo sie zastanawiałam czy kupić mojemu 2,5 Latkowi lalkę czy wystarcza mu wizytybu kuzynki. Po tym tekście wiem co znajdzie sie pod choinka 🙂
kretucha
Akcję popieram, choć mój syn nie ma lalki. Nie chciał. W pierwszych dniach przedszkola widziałam jak latał z wózkiem i lalą po sali, ale potem wrócił do klocków i samochodów.
Merry
Mój dwulatek nie ma wprawdzie lalki, ale dwie starsze siostry, z którymi bawi się w dom pełniąc rolę tatusia. A że jego tata wozi najmłodszego w wózku to i synek wozi lale. Przecież chce być jak tata 🙂
Ania
Mój syn (co to się ma pojawić po tej stronie brzucha niebawem) na bank będzie miał lalkę. Starsza siostra się o to zatroszczy 😉
Misia
Bardzo mądry tekst! Dziękuję.
Marzena
Mój syn (już 18 – letni) miał lalki, gumowe małe- Jasia i Małgosię i dużą lalę – chłopczyka, którego woził różowym w kwiatki wózkiem. Wózek był od znajomej dziewczynki. A kiedy chłopak przećwiczy rolę ojca? Nie dajmy się zwariować!
Joanna
Mój synek lali nie ma, ale do teraz pamiętam przerażenie mojego męża, kiedy zobaczył synka „karmiacego” swojego pieska …piersią (brzuszkiem) i noszącego go w chuście… Synek miał wtedy dwa lata i trzymiesięczną siostrę… Dla mnie to bylo normalne- przecież cały dzień na to patrzył to się bawił, wiec uspokoiłam męża, że mu to przejdzie… I przeszło… A teraz siostra ma 2 lata, synek prawie 4 i bawią się w dzidziusia – na zmianę jedno z moich jest mamą a drugie dzidziusiem… 🙂
Ewa
Ja co prawda nie mam syna, ale córkę ale akcje popieram. Często koledzy Emilki bawią sie jej wózkiem na lalki i niestety trzeba tłumaczyć osoba postronnym ze sa tatusiami i maja prawo do takiej zabawy.
Karola
W mojej przedszkolnej grupie mam 12 chłopców i 2 dziewczynki. O co najczęściej kłócą się chłopcy? A o to kto się dzisiaj będzie bawił wózkiem i lalką.
Także ja tu owszem, widzę powód do wstydu. Dla rodziców którzy odbierają swoim synom możliwość swobodnego wyboru zabawek (a przez to pełnego i harmonijnego rozwoju) w imię niezrozumiałych dla mnie kompleksów.
Aga
#mojbratmiallalke
Mój obecnie 23-letni, młodszy brat miał całe stado lekko przerażających „ruskich” lalek (tych zamykających oczy), bawiliśmy się w jakieś dzikie pląsy oboje poprzebierani w sukienki ale też oboje przesiadywaliśmy w garażu wysmarowani różnymi olejami itp po czubki uszu. Najlepsze zabawy z dzieciństwa z bratem to właśnie te, do których nikt dorosły nam się nie mieszał (oczywiście dopóki było bezpiecznie), na szczęście nikt nie komentował że brat kładzie lalkę spać w kołysce itp. Dzięki temu teraz jest wspaniałym wujkiem dla mojej 5-miesiecznej córki.
Szczęśliwie Żonaty :D
Jak się można czuć nie męsko z wózkiem ? Przecież trudno o bardziej męski atrybut, co więcej laski na to lecą 😛
anna
Jakiś czas temu pracowałam w Anglii jako opiekunka. Miałam pod opieką 3,5 letniego chłopca. Pewnego razu cała rodzina wróciła z zakupów z wózkiem i lalką właśnie dla Ksawerego. Opiekował się tą lalą z wieelkim zaangażowaniem. Również brał ją czasem w wózku na spacer. Też na początku wzbudzało to moja konsternację. W końcu pomyślałam: bez przesady, to tylko lalka. Zobaczyłam, jaki on jest opiekuńczy wobec tej lalki (przykrywał pieluszką, karmił, rozmawiał z nią itd.) Zrozumiałam, że ta zabawa kształtuje jego empatię właśnie i opiekuńczość. Któregoś dnia poszliśmy z tym wózeczkiem odebrać ze szkoły jego starszą siostrę. Na jego widok zrobiła ogromne oczy i rzuciła „to nie jest mój brat”. W okolicy mieszkało sporo Polaków. Polskie mamy na ten widok również się podśmiechiwały. Ja nie reagowałam. I nagle w tłumie minęliśmy Anglika. Spojrzał, uśmiechnął się szeroko, pogłaskał małego po głowie i powiedział „good job!” 😉 różnica w mentalności ogromna…
Kamila
Mój trzylatka też uwielbia wózek i lalkę swojej starszej siostry, która w zasadzie została jego lalką, bo siostra nie wykazuje większego nią zainteresowania 🙂
Joanna
A mnie nawet przez myśl nie przeszło, że ktoś coś takiego może źle odebrać. Powiem więcej, gdy zobaczyłam rzeczone zdjęcie gazetki na insta lub fejsie, pomyślałam sobie „fajnie, jak w Ikea” a później jeszcze, że ja bym tego chłopca przy „niewłaściwej” zabawce nawet bym nie zauważyła w tej gazetce. To normalne przecież.
natalia
W wieku przedszkolnym bawiliśmy się z moim o rok młodszym bratem w bal, obydwoje byliśmy damami i każde z nas miało na sobie sukienkę mamy, a duże misie były naszymi tancerzami 🙂
Aha, zapomniałabym o Kajtku. Kajtek to szmaciana lalka z gumową głową i włosami z niebieskiej włóczki. Lalka była raczej płci męskiej i należała do mojego brata (!) dostał ją w prezencie od jakiejś dalszej rodziny czy znajomych, miał wtedy może ze 3 latka. Od tej pory Kajtek był nieodłącznym towarzyszem mojego brata i powodem mojej wielkiej zazdrości 🙂
Marta
A wiesz, co było fajne? Jak wrzuciłaś zdjęcie tej gazetki, to musiałam dobrą chwilę pomyśleć, zanim zaskoczyłam, czym Ty się właściwie zachwycasz i co na tym obrazku jest takiego nadzwyczajnego 😉 Chyba, że to brak snu… W każdym razie nie mam syna, który mógłby mieć lalkę, ale jak będę miała, to mu nie zabronię 😉
Kasia Be
A mój syn ma i lalkę i wózek i często spacerek urządza ba nawet kucyka sobie każe robić to dopiero zgorszenie po wsi robi a jak ustawia się w kolejce do malowania paznokci to o zgrozo grzmoty walą ale jak córa za tatusiem z małą taczka biega to wspaniała córcia tatusia Akcje popierać
Malwa
Niewiarygodne. Nie sądziłam, że to jeszcze kogokolwiek elektryzuje. Elektryzowało 8 lat temu gdy mój starszy syn latał po placu z wózkiem od koleżanki, ale teraz? Nie, myślałam, że dorośli bardziej dorośli przez ten czas.
Malwa
Młodszy syn czasem też nosi bodziaka z różowym napisem „kocham mamusię”, nawet nie zwróciłam uwagi na kolor jakim jest to napisane okazuje się, że to też jest tylko dla dziewczynek zarezerwowane. A dorośli faceci w różowych koszulkach są sexy i to jest fajne – hipokryzja razy tryliard.
Karolina
Heheh, to ja muszę przyznać, że żyję na postępowym osiedlu. Mój synek ma wózek i lalkę – kupiłam mu kiedyś, bo wiecznie podkradał wózki innym dzieciom na placu zabaw. Celowo napisałam „dzieciom”, bo na naszym osiedlu z wózkami prowadzają się i dziewczynki, i chłopcy. Ba, pamiętam taką sytuację z lata – na placu zabaw kilkoro dzieci płci różnej, a obok placu zaparkowane 3 wózki dla lalek, przy czym żaden z nich nie należał do dziewczynki. 😉
abakercja
śmieszy mnie dyskusja czym powinny bawić się dzieci. mogą się bawić, czym chcą. wiadomo, że nie ostrymi narzędziami, ale czy lalki czy samochodziki to już powinien być wybór dziecka. i tak rodzice decydują o tak wielu sprawach. niech dziecko przynajmniej zabawki ma prawo wybierać samodzielnie.
mayaxandra
Ja niby taka postępowa, a jak zobaczyłam w żłobku córki jednego z chłopców prowadzącego nowiutki, różowiutki wózek po sali to coś mnie jakoś tak… po chwili zastanowiłam się, czy ruszyło by mnie to tak gdyby wózek był np czarny? no nie, chodziło o różowy kolor. Człowiek sam siebie zaskakuje.
W każdym razie, jeśli kiedyś będzie syn, będzie też miał wózek, bo to nieodmiennie jeden z największych przebojów zabawkowych wśród dzieciaków, więc co ja tu będę wózka (z lalą lub bez) żałować dzieiakom?
iza
Moi bliźniacy też się bawili i teraz też z siostrami bawią lalkami i wózkami. Zdecydowanie jednak wolą samochody. Nie uważam żeby to było coś nie tak, po prostu poznają świat. Dodam jeszcze, że moje poglądy są raczej konserwatywne.
S.
Lepiej bym tego nie ujęła.
A z własnego podwórka, ale trochę innej beczki. Synek nasz ma dwie książeczki z tej samej serii: jedną niebieską o piratach, drugą różową o wróżkach (fairies, po angielsku to chyba nie ma rodzaju). Kiedy zauważyliśmy, że wśród piratów jest piratka Hannah, ale wśród wróżek nie ma wróżka, to przechrzciliśmy jedną z postaci na Petera (nawet wyglądała trochę na chłopca :D). A bo to chłopcy nie chcą mieć skrzydełek i korony??? ;D
A młody (14m) uwielbia różowy kolor. Ja nie cierpię różowego i ubieram go we wszystko inne, co się da, ale gdy tylko zobaczy różowo ubraną dziewczynkę, to od razu chce za nią lecieć. A jeśli gdzieś na tkaninie są kwiatuszki lub motylki, to już w ogóle szał (ma fazę na motylki, szuka ich we wszystkich książkach i książeczkach w domu).
Karolina
Ostatnio podczas porządków wyszarpałam ze strychu karton (o którego istnieniu totalnie zapomniałam) z moimi jeszcze zabawkami. Oczywiście, mój prawie roczny Syn wpadł w karton i hulaj dusza. Największym dla niego zaskoczeniem / uciechą / radochą była właśnie lalka. Może nie chodzi z nią po całym domu, ale weszła w top 5 ulubionych zabawek, które skutecznie wywołują u niego uśmiech. (Przypuszczam, że głównie dlatego, że w końcu może ‚komuś’ wsadzić palec do oka, a lala oka mu nie zamyka). I jak wydawało mi się, że „ale po co chłopcu lalka”, to tak przyglądając się synowi pomyślałam, że rozwija go to bardziej, niż bym się spodziewała. Ogląda dziennie z zainteresowaniem lalkowe stópki, rączki, paluszki, uszka i pokazuje na siebie, głaszcze po głowie i sam nastawia swoją, żeby go pogłaskać.
Także rękami i nogami się z Tobą zgadzam i jeśli chłopiec wykazuje chęć posiadania Lalki to będzie z tego więcej korzyści niż, jak niektórym się wydaje, szkody.
Buziaki!
Blanka
a ja bym bardzo chciała, żeby #mójSynMaLalke, bo właśnie się spodziewam córeczki i nawet mieliśmy taki pomysł terapeutyczno-rodzicielski, żeby miał „swoją dzidzię”, niestety próby kończyły się wyrzucaniem lalki z wózka w daleki kąt… Bo wózek tak, jak najbardziej, nawet różowy w niczym mu nie przeszkadza, ale lalki za skarby nie chce ;( mam tylko nadzieję, że szybko zaakceptuje siostrę, bo jak widziałam to rzucanie lalkami o podłogę, to mnie trochę przeraził…
Alicja
#mojsynmalake
takajakaś
podejście typu „bo to nie jest męskie” jest dosyć dziwne. nie wiem kiedy dokładnie nastąpiło „przejście” poglądów, ale dawniej (w XVI wieku jeszcze na pewno, co potem to nie wiem) chłopcy pod opieką matki ubierani byli w sukienki i na pewno nie mieli nazbyt męskich zabaw do 5 roku życia, dopiero później uczyli się od ojców męskiego „sposobu życia” i obowiązków.
Attis
myślę, że głównym problemem omawianym powyżej, jest złe rozumienie gengeryzmu. Normalne dziecko, ciekawe świata obserwuje otoczenie, a poprzez zabawę, lepiej przyswaja rządzące nim reguły. Jego aparat pojęciowy jest na ogół jeszcze dość ubogi, ale sposób postrzegania świata zadziwiająco szeroki i wrażliwy. Nie potrafi wieu rzeczy nazwać
Ola
mój synek np. usypia lalę i „karmi piersią”. Normalnie kładzie się z „małą” przy piersi, karmi i mówi, że ją usypia….. Robi dokładnie to samo co ja z jego młodszą siostrą 🙂
Radomska
Jestem między młotem a kowadłem, bo bardzo wspieram obalanie stereotypów,jednak firma, w której pracuje widzi jasno – ludzie ciągle posługuja się kategoriami „róż= dziewczynki”, chłopcy= niebieski. Dlatego bojkotuję na własną rękę i siostrzeńcom kupiłam komplety kucharskie! Na pochybel stereotypom, a Lenon dostanie klocki konstrukcyjne od mojej siostry, a mamy chłopców!
Polecam komplety,bo sa jak prawdziwe! http://kupzabawke.pl/zestawy-do-zabawy/261-zestaw-mala-kucharka-z-serii-natalia.html?search_query=zestaw+kucharski&results=2
sh
Mój ma 4 i pół roku i zawsze bierze ze sobą coś do reki na spacer.. Czasem autko, czasem superbohatera, czasem maskotkę – Prosiaczka – tego ze Stumilowego Lasu… Od dawna ma cały komplet zgrai z tego własnie lasu, ale tak sobie upodobał, że na spacer idzie z Prosiaczkiem. Ostatnio chłopak z mniej więcej moim wieku (lekko po 30) uśmiechnał się od ucha do ucha na jego widok – popatrzył na synka, potem na mnie i minąłął nas z tym uśmiechem. Zastanawiałam się co pomyślał.. bo wydaje mi się, że to był uśmiech pełen akceptacji 😉 a nie wyśmiewający.. No ale nie dowiem się 🙂
Synek akurat lalkami się nie interesował ale nie raz maskotki pomogły nam np w rozmowie – maskotkom chętniej opowiada o tym co w przedszkolu u babci itd – albo jeśli pojawia się problem a synek nie pali sie jakoś do rozmowy, wystarczy Puchatek, Kłapouchy lub ktoś z tej paczki kto zada pytanie a synek wtedy się otwiera, opowiada itd..
Michalina
#Mójsynmalalkę, a nawet dwie. Takie duże bobasy z mojego dzieciństwa. A największy problem ma z tym mój mąż, najbardziej opiekuńczy tata na świecie…
Agata
Miałam dwójkę braci. Zazwyczaj czas organizowaliśmy sobie sami. Mieliśmy duże podwórko, stare pomieszczenia gospodarcze.. Wszyscy bawiliśmy się domek, lalkami, samochodami, klockami, w Indian i graliśmy w piłkę. Jakoś nie zaszkodziło nam to. Rodzice nie widzieli w tym nic złego.
wisznu
Kiedyś widziałem fajną infografikę – oczywiście teraz nie jestem w stanie jej odnaleźć… (jak znajdę to dorzucę)
W każdym razie jej kwintesencję mozna zawrzeć w jednym zdaniu:
zabawki, które do zabawy dzielimy ze względu na płeć – nie są dla dzieci
😉
Rudziutka
Mój syn nie ma lalki, ma bobasa bo sobie zażyczył w wieku lat około dwóch. Bobas ma gumową głowę i ubranko w kolorze biało fioletowym z różowymi kropkami. Swego czasu jeździliśmy z nim na zakupy i zabierał go do dzieci do żłobka bo chciał. Nie miałam z tym żadnego problemu. Trudniej było znaleźć bobasa który nie miał ceny trzycyfrowej i nie był w całości ubrany na różowo 😉
Paweł
Uważam że w stereotypie prawdy coś jest. W niosek wysunąłem z własnego życia.
Katarzyna Remesz
Nasz syn ma wózek, jeździ z nim na spacery. Ba! Ma nawet swoje lalki, które też wyprowadza. Ma też dom dla lalek. Jeszcze nie spotkałam się z negatywnymi komentarzami, jeśli już jest jakaś reakcja, to pozytywna. Za to ja często prowokacyjnie komentuję sytuację 😉 Sprawdzam z ciekawością reakcję. Raz ktoś spytał o powód. Powiedziałam, że syn chce być jak tata: tata troszczy się o młodszą siostrę synka, on też chce jeździć z wózkiem na spacer. Jak tata 🙂
łukasz
tak
ZB
Super wpis. Będziemy wspierać akcję #mojsynmalalkę
Wero
To mój synek poszedł o krok dalej, nie dość ze ma lalkę i lubi ją tulić, wozić w wózku, to ostatnio wskazał na szafę siostry, wybrał piękną sukienkę i zrozumiałam ze chce ja założyć. Pochodził w niej kilka minut i pokazał by ja zdjąć. Potem bawiliśmy się samochodami, a potem robiliśmy pranie, gotowaliśmy. Ma 20 miesięcy 🙂
Magda
Witam,
a ja właśnie zastanawiałam się czy wypada kupić synkowi lalkę, przeszukałam mnóstwo stron, czytałam artykuły i teraz wiem, że warto to zrobić. Syn uwielbia się bawić lalkami koleżanek, zawsze to właśnie lalki przykuwają jego uwagę najbardziej. Ciekawe czy w domu też będzie się nimi bawił, bo na razie choć ma półtora roku to nie interesują go zabawki, lubi jedynie misie i książki, a super samochody sprawiają frajdę tylko tacie 🙂
Super wpis, dziękuję za takie słowa 🙂