Błąd popełniany przez wielu rodziców

Impreza dla dzieciaków w klubie malucha.

Dwu-, trzyletni Antoś chce dać dwu-, trzyletniej Julce rączkę i tańczyć z nią w kółeczku.

Dwu-, trzyletnia Julka zdecydowanie nie chce podać raczki Antosiowi. Odsuwa się i niepewnie chowa dłonie za plecy.

Dwu-, trzyletni Antoś zaczyna płakać.

Babcia Antosia zrywa się z krzesła, biegnie do chłopca, przytula go i mówi: „Antosiu dziewczynka jest niegrzeczna, bo nie chce Ci podać rączki, ale nie płacz już, nie płacz”, ciskając przy tym wzrokowe gromy w kierunku Julki.

Ja z oburzenia rozdziawiam dziób, ale trzymam język za zębami, bo przecież obok Julki stoi mama i zaraz weźmie Julkę w obronę.

Jakże daleka od prawdy jestem – mama Julki wyraźnie speszona i przerażona tym, że jakaś obca kobieta uznała jej córkę za niegrzeczną jak nie zacznie Julki nakłaniać, prosić, przekonywać, że chłopczyk jest miły i chce zatańczyć i niech da tę rękę, bo chłopcu będzie smutno, no widzi przecież Julka, że chłopczyk płacze.

Julka jest twarda, nie daje się. Dalej chowa rękę, ale babcia chlipiącego Antosia dalej ciska gromy. Mama Julki sięga więc po najcięższy oręż i argumentując „no nie bądź niegrzeczna” łapie Julkę za rękę. Wspólnymi siłami (dosłownie) babci Antosia i mamie Julki udaje się w końcu połączyć tę dwójkę w tańczące, radosne kółeczko. Radosne dla Antosia, jego babci i mamy Julki. Julka natomiast wygląda jakby zaraz miała się rozpłakać, ale stara się trzymać. Pewnie nie chce żeby znowu ktoś pomyślał, że jest niegrzeczna, poza tym przecież Antoś jest taki miły…

Kilka minut na zwykłej zabawie dla maluchów, a jednak w tym krótkim czasie Antoś zdążył się sporo nauczyć.

Nauczył się chociażby, że ten kto nie robi tego czego sobie Antoś życzy jest niegrzeczny i że jak się jest silniejszym to można tego ktosia zmusić do zrobienia tego czego Antoś żąda i nie ma w tym nic złego.

A Julka?

Fiu, fiu ta to dopiero dostała lekcję.

Julka nauczyła się bowiem, że różne Antosie mogą mogą nią do woli dysponować, bo nawet jeśli czegoś nie ma ochoty zrobić, to powinna, bo po pierwsze odmawiając staje się z automatu niegrzeczną dziewczynką, po drugie sprawia tym przykrość innej osobie, więc niechże da tę rękę, niechże się nie wydurnia, niechże nie będzie niegrzeczna. Och jakże ta lekcja może zaprocentować kiedy nastoletni Antoś powie nastoletniej Julce, że będzie mu przykro jak się Julka (wbrew sobie) z nim nie prześpi. O ile Antoś zapyta, bo może uznać, że skoro jest silniejszy i bardzo chce to może Julkę zmusić siłą. Ciekawe czy mama Julii i babcia Antka też będą wtedy takie radosne.

Czemu dorosłym tak trudno jest zrozumieć, że dzieci nie muszą wszystkich lubić, nie muszą się ze wszystkimi bawić ani dzielić, nie muszą dawać każdemu ręki, całuska, buziaka? Nie muszą też, ba, nie powinny reagować na idiotyczny emocjonalny szantaż typu „bo będzie przykro”. Umiejętność mówienia nie i jasnego stawiania własnych granic pomimo nacisku chociażby grupy rówieśniczej to przydatne w życiu umiejętności. Umiejętność akceptowania odmowy bez odbierania jej jako coś umniejszającego własnej wartości i szanowanie cudzych granic są równie ważne. Dajmy dzieciakom szansę i pozwólmy im się tego nauczyć.

Nadchodzi czas mikołaja, świąt, bali karnawałowych – pełne emocji maluchy co i rusz będą wystawiane na ciężkie próby, zmuszane do interakcji z dorosłymi i dziećmi, których nie znają za dobrze, siedzenia na mikołajowych/wujkowych kolanach i hojnego rozdawania całusków, a ich „grzeczność” będzie podlegała nieustannej ocenie przez postronnych – jeśli nasze dziecię będzie się czuło z tym niekomfortowo to nie popełnijmy błędu i zamiast udowadniać wszystkim jakie to mamy grzeczne dziecko raczej postarajmy się zapewnić mu wsparcie – może nie zawsze zyska to aprobatę wujka, ciotki czy innej babci, może i uznają nasze dziecko za niegrzeczne i niewychowane, ale cóż znaczy ich opinia wobec tego czego nauczymy nasze dziecko i jak różna będzie to lekcja w porównaniu do tej, którą otrzymali Antoś i Julka…

Może Cię także zainteresować:

  1. Drobne zmiany w rodzicielstwie, które pomogą uchronić dziecko przed molestowaniem.
  2. Czy warto uczyć dzielenia się zabawkami?

Polub Fanpage mataja.pl na FB – klik

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

86 komentarzy

  • Odpowiedz 21 listopada, 2016

    Lami

    Trafiłam tutaj w sobotę wieczorem – w sumie już nie wiem jakim sposobem – i czytam, czytam, czytam.. Aż małżonek leżący obok przed swoim „ołtarzykiem” zapytał po kolejnym chichocie „co Ty czytasz??”. Dzisiejszy post bardzo na czasie i jakże życiowy. Szantaż emocjonalny i np. próba całowania na siłę (pisałyście o tym w poście o drobnych zmianach w rodzicielstwie) są praktykowane i na chłopcach. Osobiście miałam przeprawę z teściową i jej rodziną, bo gremialnie usiłowali całować mojego syna … w usta !@#$% Zrobiłam dym i trzymiesięczny szlaban na wizyty, aż teściowa przyszła i przyznała mi rację. Jestem jędzą.. tylko jak teraz to piszę to się zastanawiam, czy moje dziecko nie uznało że jak powrzeszczy to coś ugra – wzorem mamusi.. i bądź tu mądry..
    Ps. nawrzeszczałam bo mały ewidentnie się wyrywał a one nic.. wrrrr

    • Odpowiedz 20 maja, 2019

      Kategoryczna M.

      Całowanie dzieci w usta powinno być karane paragrafem i ścigane z urzędu. Ja od początku wprowadziłam zakaz całowania w usta. Nawet my, będąc rodzicami, tego nie robiliśmy i nie robimy w stosunku do naszego Bąbla. Na całusy w dłoń też nie pozwalałam. Nauczyłam Szkraba buziaków w czółko i dziś jest tak (ma 2 lata), że jak chce, to nadstawi główkę. Jeśli nie chce, a ktokolwiek nalega, głosem nieznoszącym sprzeciwu mówię za Malca „MOŻE następnym razem”. Początki były trudne, rodziły powszechne oburzenie. Powoli rodzina akceptuje moją „lwią postawę”, choć nie przychodzi im to łatwo i nie raz słyszę przejawy dezaprobaty w stosunku do mojej osoby. Dlatego wszystkim mądrym Mamom życzę długofalowej wierności swoim przekonaniom i ogromu cierpliwości 🙂

  • Odpowiedz 21 listopada, 2016

    Ola

    Bardzo, bardzo ważny i mądry tekst! Tez zawsze o tym mysle w tych kategoriach! Dziękuję!

  • Odpowiedz 21 listopada, 2016

    Edyta

    Gdyby tak każdy z rodziców lub dziadków czy nian był choć w połowie tak mądry, jak Wy dziewczyny, to świat byłby o wiele piękniejszy i zdrowszy… Nikt sobie chyba nie zdaje sprawy z tego, jak takie zachowania w wieku przedszkolnym wpływają na późniejsze, dorosłe życie… Zawsze drazniło mnie ZMUSZANIE do czegokolwiek i znęcanie się psychiczne, bo Tak to trzeba nazwać… Potem rodzą się patologie i ludzkie dramaty… Choćby niewinne symulowanie: „bo będę płakać” mówione do małego dziecka jest już szantażem emocjonalnym…
    Dziękuję Alicjo za Tak Ważny wpis 🙂

  • Odpowiedz 21 listopada, 2016

    Kasia

    Bardzo ciekawy wpis. Przeczytałam i tuż po przeczytaniu stwierdziłam, że się z nim zgadzam, po czym pojawiło się pewne ale… Co z wizytą u lekarza? Przecież tu też dziecko może nie chcieć, nie rozumieć istotny tego, że powinno się np. w całości do badania rozebrać (zwłaszcza dziecko gorączkujące), a także być dotykane przez czasem obcą (sytuacja dyżurowa) osobę. Ma pełne prawo czuć się niekomfortowo, a badanie przeprowadzić trzeba. Co by Pani radziła w tej kwestii?

    • Odpowiedz 23 listopada, 2016

      nina

      Dziecku w wieku od lat 3 możesz spokojnie tłumaczyć, że nikt obcy (nikt oprócz rodziców) nie może go oglądać /dotykać kiedy jest rozebrane, ro bardzo ważne w świecie gdzie tyle się słyszy o molestowaniu dzieci. A sytuacji u lekarza mozesz powiedzieć dziecku że jest z tatusiem /mamusią i wszystko w porządku, że przy rodzicach może być taja sytuacja. Warto uczyć maluchy od najmłodszych lat takich zachowań żeby czuło się bezpieczne

  • Odpowiedz 21 listopada, 2016

    Olga

    Pięknie napisane 🙂 Byłam takim „niegrzecznym” dzieckiem, które nie chciało całować krewnych na komendę, a z czasem nawet potrafiło odpyskować. Ale moi rodzice bardzo mnie w tym wspierali i pewnie dzięki temu (między innymi) nie mam problemu z asertywnością. Dziecko to nie tresowana małpka, żeby robiło różne rzeczy, kiedy się mu każe…

  • Odpowiedz 21 listopada, 2016

    Asia

    Dziękuję za ten tekst!
    Moja 3-latka bawi się tylko z ludźmi, których już dobrze zna, nie ważne, czy mały, czy duży, jeśli spotyka kogoś dopiero pierwszy, czy drugi raz trzyma się z daleka, obserwuje sytuację.
    Nie raz mi się już dostało wprost i za plecami za to, że jej na to pozwalam, że jej nie zmuszam bo to przecież rozpieszczanie jeśli nie szantażuję własnego dziecka, żeby bawiło się z kimś kogo zwyczajnie nie zna lub nie lubi- mały człowiek przecież musi lubić wszystkich.
    Sama pod tym obstrzałem dobrych rad, jak ją „przełamać” czułam się nie raz zaszczuta, a co dopiero dziecko.

  • Odpowiedz 21 listopada, 2016

    Anna Kwiatek-Kucharska

    To się wydarzyło na prawdę?

    Ja się boję, że mam jakąś paranoję, bo wszędzie widzę takie niebezpieczne szczegóły a na określenie „grzeczne dziecko” to mam już alergię.

    • Odpowiedz 23 listopada, 2016

      An

      To to właśnie! Modlę się, żaby moje dziecko tylko nie było grzeczne i niech nikt mi tylko nie próbuje grzeczności wywierać na dziecku!
      Młoda ma dopiero 1,5 roku ale cały czas sobie potarzam, żeby jej do niczego nie zmuszać i starać się jej słuchać, żeby była asertywna, ufała sobie, miała własne zdanie i myślała a nie słuchała się. Chcę żeby moje dziecko było szczęśliwe i bezpieczne a nie grzeczne – po prostu. Wielkie dzięki za ten tekst. Przypominajcie nam czasem o tych bardzo ważnych sprawach. :*

      • Odpowiedz 24 listopada, 2016

        justyna

        Może warto byłoby zachować jednak trochę zdrowego rozsądku. Między ‚zmuszaniem do wszystkiego’ a ‚nie zmuszaniem do niczego’ jest jeszcze spora przestrzeń do zagospodarowania. Dziecko powinno nauczyć się życia w grupie a nie rosnąć na pępek świata.W szkole szybko dowie się, że tak się nie da i że czasem jednak trzeba się dostosować. I będzie to bardzo bolesna lekcja, i dla dziecka, i dla jego rodziców. Nie ma to oczywiście nic wspólnego ze zmuszaniem do ‚lubienia kogoś’ na siłę, TYLKO dlatego, że temu komuś będzie przykro.

        • Odpowiedz 24 listopada, 2016

          gracka

          JUSTYNA- dziękuję za „głos rozsądku”, bo czytając inne komentarze byłam aż wystraszona tymi „pępkami”. Żadna skrajność nie jest fajna…

        • Odpowiedz 5 stycznia, 2017

          jola

          Justyna – dziękuję również za głos rozsądku 🙂 Jeśli dzieciom pozwala się dokładnie na wszystko, to tracą poczucie bezpieczeństwa i tak naprawdę bardzo cierpią. Warto o tym pamiętać! Asertywność to jedno, a umiejętność zdrowego funkcjonowania w społeczeństwie to drugie. Warto też pamiętać, że asertywność to nie umiejętność mówienia „nie” – to umiejętność dokonywania wyboru w zgodzie ze sobą bez ranienia innych. Oczywiście zmuszanie do kontaktu, na który nie ma się ochoty jest absurdalne, ale już oczekiwanie, że dziecko powie „dzień dobry” czy „do widzenia” powinno być wg mnie standardem. Ps: A co jeśli Antoś byłby zmuszony do tańczenia z Julką? 😉

          • 8 stycznia, 2017

            alicja

            to byłoby to równie kretyńskie

          • 26 lutego, 2017

            ika

            A co z mutyzmem wybiórczym? Mój syn ma problem z witaniem i żegnaniem się z nieznajomymi, milczy jak zaklęty. Mam go zmuszać, bo tak jest uprzejmie? Przecież to bez sensu. On nas obserwuje i pewne rzeczy z czasem same mu przychodzą, np. mówienie proszę, dziękuję czy przepraszam. Z czasem nauczy się też mówić dzień dobry.

          • 19 października, 2017

            S.

            Myślę, Justyno, że odpowiedzią na Twoją wątpliwość byłoby zapoznanie się z metodami Montessori, Region Emilia, albo rodzicielstwa bliskości.

            Wszystkie te koncepcje zakładają, w moim odczuciu, że człowiek jest z natury dobry, i że dzieciom wcale nie potrzeba kija i marchewki, by zachowywały się ‚dobrze’. Przede wszystkim dzieci najwięcej uczą się przez obserwację rodziców. Jeżeli więc Ty będziesz przymuszać do czegoś dziecko, to ono stwierdzi, że przymuszanie słabszych jest ok. Jeżeli jednak pozwolisz dziecku działać samodzielnie, to okaże się, że ono nauczy się samo kultury, naśladując wszystko to, co robisz: będzie mówić proszę i dziękuję, będzie tulić inne dzieci, gdy się uderzą, powyciera stolik, gdy rozleje mleko itd.
            Jeżeli więc jesteś osobą kulturalną, to i Twoje dziecko będzie. Przymuszanie jest tu po prostu niepotrzebne. Bez obaw 🙂

  • Odpowiedz 22 listopada, 2016

    Angelika

    Tak!Moja córka od zawsze była troche z boku,wolala bawić sie sama niż z dziećmi. Nigdy jej nie zmuszałam do przytulania,całowania lub czego innego,zawsze tez broniłam jak ktos inny ją namawiał. Sama tez nie chciałabym być zmuszana wiec dlaczego mam robić to dziecku?

    • Odpowiedz 17 maja, 2017

      Lucusia

      Ja mam starsze dzieci i mam wrażenie, że batdzo wiele ich przyjaciół jednak się nie nauczyło. I zachowują się tak, jak ich nauczono -jeśli rodzice sobie chcą mówić dzień dobry i dziękuję, to niech mówią, oni nie MUSZĄ.

  • Odpowiedz 22 listopada, 2016

    Angelika

    A mam pytanie troche z innej beczki-jak reagować jak dziecko nas uderzy? Mojej dwulatce czasami w złości sie zdarzy,tłumacze jej ze to mnie boli itp ale to chyba niezbyt do niej dochodzi :/

    • Odpowiedz 22 listopada, 2016

      Marta

      U mnie jest podobnie, z tym, że mój syn ma lekko ponad rok. Zawsze myślałam, że dzieci, które biją rodziców same są bite, ale nie… Mały nigdy nie został uderzony (klaps to dla mnie też bicie) ani przeze mnie, ani przez tatę, ani babcię, dziadka… Nigdy nawet nie widział, żeby ktoś dorosły bił innego człowieka. Trochę tłumaczę sobie to tak, że syn nie zdaje sobie sprawy z tego, że to co robi może zaboleć, że nie ogarnia zależności przyczyna-skutek. Wkurzam się, bo nie znam powodu i motywu takiego zachowania. Bawimy się, wyciąga do mnie ręce, przytulam go i liść w twarz… No kurde! O co chodzi!? Odkładam, mówię, że nie wolno, że mamie jest przykro + smutna mina. Sytuacja powtórzyła się jeszcze 3 razy, więc to nie przypadkowe machnięcie ręką.

      Jest tu ktoś, kto to ogarnia? Kto wie czemu to tak? Jeśli zrozumiem jak to wygląda z punktu widzenia dziecka będzie mi na pewno łatwiej.

      A może ktoś mądry zrobił kiedyś badania na ten temat?

      Dodam jeszcze, że syn nie ogląda bajek, filmów, w ogóle zero tv. Nie dostaje również telefonu do zabawy czy tabletu. W gry 18+ na komputerze tym bardziej nie gra 😉

      • Odpowiedz 22 listopada, 2016

        Magda

        Przyczyny uderzania czy też bicia przez dzieci mogą być bardzo różne. Warrto obserwować w jakich sytuacjach dochodzi do uderzania, co wyzwala w dziecku tą silną potrzebę. Z moich obserwacji oraz wiedzy jaką posiadam (pracuję w żłobku) mogę wymienić kilka przyczyn:
        1. Dziecko jest pod wpływem bardzo silnych emocji, z którymi nie potrafi sobie poradzić, pojawia się w nim napięcie mięśni, które musi w jakiś sposób rozładować. Stąd może uderzać/ bić.
        2. Dziecko jest bardzo podekscytowane (sytuacja j.w). Próbuje biciem nawiązać kontakt, a nie zdaje sobie sprawy, że to może boleć.
        3. Problemy z czuciem głębokim tzn.: dziecko może słabiej odczuwać dotyk stąd chęć bicia, żeby poczuć „normalnie”. W tej sytuacji trzeba obserwować czy prócz bicia pojawiają się inne symptomy i warto o tym poczytać (temat integracji sensorycznej)

        Zawsze w przypadku uderzenia, trzeba przerwać bicie stanowczym (ale nie zdenerwowanym) głosem, ewentualnie gestem np.: zatrzymaniem bijącej ręki (stanowczo ale delikatnie bo to dziecko, a nie bokser), komunikatem „stop” i powiedzeniem: to mnie boli. Widzę, że chyba jesteś zdenerwowany/podekscytowany itp dlatego bijesz, ale mnie to boli. Jak chcesz możesz uderzyć poduszkę (przekierowanie).
        Jeśli dziecko bije inne dziecko to zazwyczaj z tych samych powodów jakie wymieniłam na górze : ekscytacja, emocje, stres, sensoryka. Wtedy też należy oddzielić dzieci i wytłumaczyć spokojnie sytuację, jednocześnie mówiąc, że nie zgadasz się na bicie.

        Bicie i gryzienie najczęściej nie są przejawami agresji, takiej jak ją pojmujemy my dorośli (czyli chęci dokuczenia, zemsty) , oczywiście zalezy jeszcze w jakim wieku jest dziecko. 5 latek może mieć wyuczony nawyk: bicie=zwrócenie uwagi na siebie.
        Oserwować i reagować, nie zgadzać się ale bez agresji i nerwów. Zazwyczaj dziecko w ten sposób coś komunikuje, tak samo jest kiedy płacze, krzyczy lub śmieje się.

      • Odpowiedz 22 listopada, 2016

        annarech

        odn. pytania powyżej, czyli bicia przez dzieci: w takim wieku, o którym mowa, dziecko eksperymentuje, sprawdza swoją siłę, testuje reakcje innych na swoje działanie. nie zdaje sobie sprawy z tego, co robi dopóki nie wykona kilku/kilkunastu/kilkudziesięciu prób.Działa, jak naukowiec: co się stanie, kiedy zrobię to i to? a potem? czy reakcja się powtórzy? czy każdorazowo będzie taka sama? A zatem bicie przez malutkie dzieci jest naturalne i w pewien sposób potrzebne. ale, ale… To oczywiście nie znaczy, że należy na nie pozwalać. Wówczas najlepiej jest zatrzymać rączkę dziecka i zdecydowanym, wyraźnym głosem powiedzieć: „nie, nie wolno bić”. Nie krzyczeć (bo przestraszy się, choć przecież nie miało złych zamiarów – przecież tylko testuje świat, a to akurat dobrze. nie chcemy przecież zabić w dziecku tej ciekawości, prawda?), nie udawać płaczu (różnie tu może być: albo potraktuje to jako zabawę, albo to, co powyżej, czyli się wystraszy). Za pierwszym razem najpewniej nie podziała, ale z czasem zapamięta ten wzorzec reakcji. I przestanie bić, bo już zaspokoi swoją ciekawość poznawczą. Potem – w okresie nierównowagi – znów może bić, niszczyć, ale wtedy to jeszcze nieco inna sprawa… Pozdrawiam ja – potrójna mama, a do tego psycholog 🙂

        • Odpowiedz 23 listopada, 2016

          Marta

          ANNARECH i MAGDA, dziękuję, za odpowiedź na moje pytanie „dlaczego tak jest”. To wiele wyjaśnia i pozwala spokojniej podejść do tematu. Super, że wypowiedziały się osoby, które znają prawdziwy powód takiego zachowania i potrafią to w prosty sposób wyjaśnić. Jeszcze raz dziękuję 🙂

      • Odpowiedz 22 listopada, 2016

        marta85

        Trzeba się uzbroić w cierpliwość i spokojnie tłumaczyć, że takie zachowanie jest złe i to boli. Mój dwulatek od dawna tak próbuje i czasami mama dostaje po głowie z liścia albo zatopi swe małe ząbki w ciele, a na moje nieszczęście nie ma jeszcze wyczucia? tłumaczę mu że tak robić nie wolno i przez długi czas mam spokój do momentu aż znowu mu się przypomni i mama znowu z siniakami chodzi? tylko cierpliwość wygrywa?

      • Odpowiedz 23 listopada, 2016

        Alicja

        Ja tylko dodam, że Drgorodny kiedy był młodszy miał epizod bicia – z frustracji kiedy sobie nie radził – mówiłam, że boli i nie chce i odsuwałam się. Przeszło 😉

        • Odpowiedz 24 listopada, 2016

          Angela

          Bardzo dziękuję za odpowiedzi. Dużo mi wyjasnily i teraz wiem co kieruje córką i jak reagować na takie zachowanie.

          • 24 listopada, 2016

            S.

            Ostatnio zaobserwowałam u naszego małego ciekawą rzecz, która może dodać kolejny aspekt do tematu „bicia”. Otóż, w pewnym momencie mały zaczął nas okładać po głowie zabawką. Tłumaczyliśmy mu że to źle itp., a on dalej. Dopiero po chwili dotarło do nas, że on po prostu stara się nas naśladować. Nieudolnie powtarzał zabawę w „chodzenie” zabawką po innej osobie. Innymi słowy, coś, co dla nas wydaje się biciem, jest po prostu nieporozumieniem.

  • Odpowiedz 22 listopada, 2016

    Kaska

    Mam wątek na kolejny temat – czy któraś mama ma problem z innym kolega dziecka ktory wiecznie na przywitanie chwali sie czego on nie ma-do waszego dziecka. A to nowym samochodzikiem, a to nowymi rękawiczkami, a to z śniadaniem zrobionym przez mamusie – jak reagować? Powiedzieć mamie? Powiedziec tamtemu dziecku? Czy jak to wytłumaczyć waszemu dziecku?

    • Odpowiedz 22 listopada, 2016

      marta85

      Też mam podobny problem z kolegą mojego synka. Tamten zawsze chwali się mojemu czego to on nie ma albo że po niego przychodzi tata do przedszkola a po mojego synka tylko mama, ale z doświadczenia wiem, że z rozmową z rodzicami innych dzieci może być ciężko, bo nikt nie lubi kiedy oskarża się inne dzieci, że robią coś źle. Najlepiej swojemu tłumaczyć, że nie potrzebuje mnóstwa zabawek, bo np. jemu wystarczą kredki, bądź klocki do tego by świetnie się bawić, z moim synkiem robimy różne doświadczenia, którymi mógłby się „pochwalić” kolegom co zaobserwował, obserwujemy zachowania ptaków, a z odbieraniem z przedszkola, to mówię mojemu synkowi, że tatuś codziennie zawozi go do przedszkola, a odbiera mama ponieważ tatuś pracuje do takiej godziny, że nie może go odbierać. No cóż, to my jesteśmy przewodnikami naszych dzieci i to jak nam się uda przedstawić świat swoim pociechom, tym lepiej będą go rozumiały. Powodzenia

    • Odpowiedz 23 listopada, 2016

      Alicja

      Dużo dzieci tak ma. Ja moją staram się nieco w tym chwaleniu stopować wyjaśniając jej w domu o co chodzi, a kiedy inne dziecko się chwali to ja zazwyczaj reaguję słwami – że fajnie i że się cieszę 😉

  • Odpowiedz 22 listopada, 2016

    szymon - ojciec

    W całej tej historyce moim zdaniem błędny był sposób rozmowy z dzieckiem… szantaż.emocjonalny i w ogóle zachowanie dorosłych. Próba namówienia Julki do zabawy z Antosiem (odpowiednio umotywowana i przedstawiona) nie jest błędem bo uczy Julkę funkcjonowania w społeczeństwie. Każdorazowe pozwolenie Julce na zachowanie się tak jak ma na to ochotę (bez rozmowy z nią) doprowadzi do podobnego efektu jaki przewiduje autorka u Antosia że Julka jest najważniejsza i że to co ona pomyśli to tak musi być…
    Więcej rozmawiajmy z dziećmi, nawet tymi 3 letnimi o ich życiu, ich radościach i problemach, ale też uczmy ich że wokół nas są inni ludzie i oni tez mają swoje radości i problemy i że one wszystkie są powiązane między sobą…

  • Odpowiedz 22 listopada, 2016

    Margit

    Bardzo się cieszę, że przeczytałam ten wpis, to strasznie ważne, żeby od najwcześniejszych lat uczyć dzieci asertywności i poszanowania ich woli. Mam jeszcze tylko pytanie do Autorki, która jak zrozumiałam była świadkiem opisywanej sytuacji – czy próbowała Pani porozmawiać z Mamą i Babcią, a jeśli tak, to jakimi słowami i z jakim skutkiem? Pytam, bo po lekturze zaczęłam się zastanawiać, jak powinnam zareagować, gdybym to ja widziała podobną scenę. Chodzi mi o to, że samo stwierdzenie: „Skoro mówi, że nie chce, to nie chce” albo: „Proszę nie wymuszać/nie szantażować dziecka” to trochę mało, że spowoduje to tylko wybuch oburzenia na niewychowaną matkę a nie zrozumienie, dlaczego to ważne. Więc jeśli rozmawiała Pani z bohaterkami wpisu, to czy mogłaby Pani też o tym opowiedzieć? Bardzo dziękuję!

    • Odpowiedz 22 listopada, 2016

      Madzik

      Ja kiedyś byłam świadkiem, jak mądra babcia zdzieliła? swojego wnuczka w głowę, bo ten wg niej zachował się niegrzecznie. Nikt nie zareagował, oprócz mnie, podeszłam i powiedziałam, proszę nie bić wnuka w głowę, bo po pierwsze jest to bardzo upokarzające dla niego a poza tym powstają mikro urazy w mózgu. Ja się nigdy nie zastanawiam co powiedzieć, mówię co myślę, i argumentuję i tyle

  • Odpowiedz 22 listopada, 2016

    Ona

    Najbardziej przykre jest to, że to dorosły człowiek okazuje się głupszy od tego małego człowieka. Byłam nianią. Miałam bardzo rozkapryszonego 4-letniego podopiecznego. Taki rozpieszczony jedynak z ‚rozbitego’ domu, któremu się nie odmawia. Pamiętam jeszcze dobrze przeprawę jaką musiałam stoczyć, by mały nauczył się czym jest dotrzymywanie słowa. W jego domu ciągle rzucano słowa na wiatr, czegoś mu zakazywano a potem i tak nawet jeśli faktycznie był niegrzeczny i tak mu odpuszczano. Byłam przerażona tak wielką niekonsekwencją. Bo czego dziecko się nauczy? Że może wszystko i nie musi szanować drugiego człowieka a i tak dostanie to czego chce.
    I wdrożyłam metodę „coś-za-coś”. Jeśli coś chciał – umawiałam się z nim, że dam mu jeśli np. odłoży zabawki do pudełka. Jeśli nie odkładał nie dostawał tego czego chciał. Szybko nauczył się, że musi u mnie dotrzymywać obietnic, bo inaczej nic nie ugra. Tak samo, nigdy mu nie tłumaczono, dlaczego czegoś nie może. Zero argumentacji – nie bo nie. Czy dorosłego człowieka zadowala taka odpowiedź? Nie. Więc uaktywniłam większą cierpliwość tłumaczyłam. I nagle z kapryśnego dziecka stał się fajny chłopak. Który umie słuchać i który zna swoje obowiązki. Tylko trochę więcej cierpliwości i konsekwencji. Niestety dorośli często tego nie potrafią.

  • Odpowiedz 22 listopada, 2016

    paulina

    warto by bylo przeslac ten gekstniektorym paniom z przedszkoli szkol moze zmieniky by nastweinie do niektorych dzieci ktore maja swoje zdanie

  • Odpowiedz 22 listopada, 2016

    Asia

    A teraz rachunek sumienia – czy ja nigdy nie popchnęłam Julki „w objęcia” Antosia? Kiedy myślę o tym na zimno, wydaje mi się to głupie, ale ja sama jestem jednym wielkim oczekiwaniem innych, więc zmrożona wzrokiem babci Antosia mogłam to zrobić. Może nawet nie raz.
    Ale może to, że nie mogę sobie takiej sytuacji przypomnieć oznacza że tak nie było.

  • Odpowiedz 22 listopada, 2016

    Ruda

    Oj, jak ja dobrze pamiętam takie zmuszanie do siadania na kolanach Mikołaja czy śpiewania kolęd przed wszystkimi… I podawania rączki, całowania się w policzki z dziećmi, które za plecami mamy ciągnęły mnie za włosy. Koszmar! 🙁

  • Odpowiedz 22 listopada, 2016

    K8

    Bardzo dobry tekst! mam szesciomiesięczną córkę. juz rozróżnia twarze i wie kto jest „swój” a kto „obcy”. Ostatni rodzinny obiad z wujkami srójkami, których widzimy raz na ruski rok i wszyscy chcą mą biedną córke wziąc na ręce. „och jak sie usmiecha, jest taka grzeczna i jaka okrąglutka” bleeeee Oddaje jednej ciotce i tak ustawił sie rządek i dziecko zaczęło wyć. Dziecko mądrzejsze niż ja durna, najdurniejsza
    Obym sie jeszcze sama nauczyła być bardziej asertywna!! Na łopatki mnie jednak rozwaliło jak j jeszcze chcieli karmić!! przynajmniej tutaj powiedziałam Nie! ahhh jakże trudno samemu ogarnąc się w takich sytuacjach :((

  • Odpowiedz 22 listopada, 2016

    Rafał

    Nie popadajmy ze skrajności w skrajność. Niezbyt rozgarnięta ta babcia Antosia i to jest niezaprzeczalny fakt, jednak jeśli idziemy z dzieckiem na zabawę z rówieśnikami to w naszym interesie nakłonić je do zabawy z innymi dziećmi, a nie uczyć alienowania się „bo chce”. Serio uważacie, ze 2-3 letnie dzieci wiedza czego chcą ? Może gdyby babcia Antosia i Mama Julki wzięły dzieci za ręce i zaczęły razem tańczyć, to i Julka poczuła by się swobodniej i „odblokowała” często spotykane „nie bo nie”.

    • Odpowiedz 22 listopada, 2016

      BABCIA

      Dobry pomysł.Zachęćmy te szkraby.Pokażmy im a nóż się spodoba?

    • Odpowiedz 23 listopada, 2016

      An

      Pewnie, że zachęcić do zabawy z Antosiem można było, czy wspólnie się pobawić, ale nic na siłę. W przeciwieństwie do pana Rafała uważam, że 2-3 latek wie czy i jak chce się bawić i jak na coś nie ma ochoty to po co zmuszać?

    • Odpowiedz 7 maja, 2017

      Andżelika

      Ja na przykład z nam swoje dzieci. I starsza wchodząc na taką imprezę na pewno nie poszła by odrazu siedziała by przyglądała i dopiero po jakimś czasie by zaczęła się bawić. Schody zaczynają się kiedy rodzic to odważna pewna siebie przebojowa osoba a dziecko nieśmiałe i bardzo wrażliwe wtedy kompletnie taki rodzic będzie miał problem wczuć się w położenie dziecka.
      P. Strona. 2,3 letnie dzieci nie są głupie.

  • Odpowiedz 22 listopada, 2016

    Ola

    ogólnie się zgadzam co do zasady, ale (sic!) wszystko zależy od sytuacji
    odmowa tańczenia z chlopcem na imprezie to jednak co innego niż odmowa pójścia na spacer z rodzicami, gdy dziecko akurat ma fazę na inna zabawę
    Wiadomo, żaden rodzic nie będzie na siłę odciągał dziecka od pysznej zabawy (chyba że jest masochistą 😉 ), ale czasem trzeba wykorzystac ładną pogodę albo po prostu dotlenić dziecko
    I co, szanujemy wolę trzylatka?

    • Odpowiedz 23 listopada, 2016

      Alicja

      Ale to jest post dotyczący konkretnych sytuacji nie ma co go przekładać na wszystko 🙂

    • Odpowiedz 24 listopada, 2016

      najladniejsza

      Olu, ja myślę, że szanujemy.
      Jeśli jednak mamy mocne poczucie, że ma być „po naszemu”, to nakłaniamy dziecko, przekonujemy, argumentujemy. Ale jego wolę szanujemy.

  • Odpowiedz 22 listopada, 2016

    Ola

    P.S. opisana sytuacja i wnioski z niej – cudowne, pełna zgoda
    ale nie zawsze łatwo jest postawić granice, czasem nie uczynienie komuś przykrości jest bardzo ważne
    gdyby Antoś był chory, na przykład, a dziewczynka nie chciała tanczyć bo sie brzydzi… to jednak rolą rodzica jest zachęcić do przełamania niechęci

  • Odpowiedz 22 listopada, 2016

    Mo

    trochę śmieszne to wszystko – czyli jak chłopcu jest przykro to nie szkodzi, nie trzeba się przejmować, a jak mamie jest przykro bo dostała z liścia to robimy smutną minę chłopca i dziecko ma nagle być empatyczne? sorry, żałosna wybiórcza logika

    • Odpowiedz 24 listopada, 2016

      MAGDA

      Chłopcu było przykro, bo nie dostał, czego chciał – a nie zawsze w życiu będzie tak, że będą spełniane wszystkie jego zachcianki, co moim zdaniem powinien usłyszeć, zamiast tego, że Julka jest niegrzeczna. Nie jest to jednoznaczne z nie przejmowaniem się jego stanem, prawda? Na miejscu mamy Julki spróbowałabym natomiast dociec, dlaczego nie chce podać rączki chłopczykowi, zamiast bez pardonu nakłaniać ją, żeby zachowała się inaczej, niż czuła w danym momencie.
      Analogicznie przy biciu dzieci – za każdym razem trzeba tłumaczyć i przerywać takie zachowania, robienie smutnej miny pomaga pokazać dziecku emocje, których werbalnie może jeszcze nie rozumieć, ale równie dobrze możesz być poważna w takiej sytuacji, to zależy tylko od Ciebie.

  • Odpowiedz 22 listopada, 2016

    pracownia szpILKI

    Bo NIE oznacza NIE. W dorosłym jak i dziecięcym świecie.

    Dobrym tematem było by „no daj wujkowi buziaka, to dostaniesz lizaka…….”

  • Odpowiedz 22 listopada, 2016

    Nefertari

    Świetny tekst! I to jak potrzebny!
    Dokładnie… Chcemy być tacy „cacy” w oczach obcych (sic!) ludzi, że czasem robimy coś wbrew sobie… I czego uczymy kolejne pokolenia?

    Ja tak miałam. Miałam właśnie grzecznie się witać, wierszyki opowiadać na spotkaniach rodzinnych, siadać na kolanach wujka, kiedy przyjeżdżał z Niemiec… A teraz jako dorosła baba mam problem z wyrażaniem sprzeciwu, własnego zdania, z niezgodą na sytuacje, które wymagają ode mnie reakcji. Ludzie mi często dosłownie wchodzą na głowę, bo nie wiem, jak mam im na to nie pozwolić – nikt mnie tego nie nauczył… A jak – zgodnie ze sobą – się nie zgodzę, zawalczę o siebie, to potem czuję się roztrzęsiona wewnętrznie… Chociaż powinnam tryumfować… Straszne to…

    U siebie na blogu pisałam ostatnio coś w podobnym duchu.
    Ten wujek i siadanie na jego kolanach… To było irytujące dla mnie jako dziecka, ale miarka się przebrała, gdy już jako nastolatkę przywitał mnie… oblizaniem ucha. Zwyczajnie wcześniej mu moi rodzice czy dziadkowie pozwalali na „zbliżenia”, więc pewnie nie czuł w ogóle, że robi coś „złego”… A ja czułam się upokorzona i zmolestowana. Masakra… 🙁

    Dlatego nie chcę, by moje dzieci miały kiedyś podobny problem…
    Ostatnio mój synek wyszedł na niegrzecznego, bo nie chciał pozować do wspólnego zdjęcia na urodzinach mojej babci, siedząc na kolanach dziadka. Wolał objęcia taty. I ja mu się wcale nie dziwię. Dziadkowi wyjaśniliśmy grzecznie, że Młody nigdzie się z rąk taty nie rusza, ale dyskusja trwała chwilę… A potem na forum był chwalony kuzyn Młodego, który na te kolana się zgodził – że taki grzeczny, że kochany, że ojej jaki fajny… Na szczęście mam za małe dziecko, by skumało aluzję, ale mnie krew zalała… :/

    Dziecko nie może być na zawołanie dorosłego – zawsze gotowe, by grzecznie dygać, rączkę podawać i w ogóle bez zająknięcia spełniać zachcianki starszych… Niby z jakiej racji? A potem się dziwimy, że nasze dzieci bywają niesamodzielne albo nie radzą sobie z czymś w życiu, są nieszczęśliwe albo nie potrafią się dobrze komunikować… Nikt ich tego nie nauczył!

  • Odpowiedz 22 listopada, 2016

    BABCIA

    Fantastyczny tekst.Jestem pielęgniarką w Przychodni dla Dzieci a zarazem babcią.Bardzo często spotykam się z podobnymi sytuacjami.Wchodzi przerażone dziecko z babcią czy mamą i słyszę tylko powiedz dzień dobry-jesteś niegrzeczny-Pani cię zabierze zrobi zastrzyk……..itp.Zawsze gdy takie rzeczy słyszę zwracam uwagę oczywiście przy dziecku mówiąc Ja nie robię tu za Babę Jagę i proszę mną dziecka nie straszyć.Każde dziecko zawsze dostaje odznakę Dzielnego Pacjenta,Książeczkę-co firma da.Dzieci się nie tresuje z dziećmi się rozmawia.To procentuje.

  • Odpowiedz 23 listopada, 2016

    JestemMama.pl

    Niezwykle smutna historia ukazująca rzeczywistość. Niestety takie sytuacje się zdarzają i czasem nie wiadomo jak na nie zareagować, żeby nie być „wścibskim” ale nie pozostać biernym.
    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za ten wpis. Można się z niego wiele nauczyć.

  • Odpowiedz 23 listopada, 2016

    Anna

    a czy w tej sytuacji należy cokolwiek powiedzieć, zrobić? w sensie Julce? Czy w ogóle zostawić sytuację? nie to nie, jasne że Julka nie musi, że zmuszać i szantażować nie należy. To dla mnie jasne i mocno się z tym identyfikuję. Ale jednocześnie ostatnio zastanawiam się, czy w takich sytuacjach rozmawiać z „Julką”. W analogicznych (np moja „Julka” od urodzenia z dystansem, bez całusków, przytulania, nawet babci i dziadków – ku ich rozpaczy a czasami i złości). Teraz ma 4,5 roku i choć zmiana jest delikatna, to jednak „oschłe” zachowania są, i tu nie chodzi o to, że oczekuje się od niej ogromnej wylewności, ale o codzienne uprzejmości, nie wiem, przychodzimy do babci, babcia podaje rękę, woła, pyta – a „Julka” odwraca głowę, odchodzi, nie reaguje na pytania. I tu mam kłopot, czy zostawiać to, bo z czasem będzie inaczej? (mogłaby np odpowiedzieć na pytanie: „babciu, nie chcę rozmawiać” – cokolwiek. A ściana). Czy jednak rozmawiać, ze to nieuprzejme, że jak babcia mówi do „Julki”, to „Julka” powinna odpowiedzieć… Mam mętlik w tym aktualnie, a wsparcia w rodzicach i teściach niema, ale krytyka nas rodziców i naszych dzieci, którym „na wszystko pozwalamy”. Będę wdzięczna za pomoc w tej kwestii 🙂

    • Odpowiedz 25 listopada, 2016

      Karolina

      To może ja opowiem, jak to u nas wygląda. A. ma prawie 3,5 roku i ponieważ mnie nikt w asertywnych zachowaniach nie wspierał i teraz mam z tym problem, to staram się jak potrafię wspierać jego. Natomiast żadna też ze mnie lwica rycząca na babcie i ciocie 😉 Uważam, że uczucia innych oraz stosunki rodzinne i towarzyskie to też jest wartość, o którą należy dbać. No więc z jednej strony nie chciałbym, żeby mój syn tańczył jak mu zagrają, byle się przypodobać i nie zrobić przykrości, a z drugiej strony nie chciałabym, żeby myślał tylko o sobie. W sytuacji np. powitania/pożegnania z babcią, kiedy babcia domaga się buziaka, ja po prostu pytam A. „chcesz dać babci buziaka?” Wie, że może odmówić i czasem odmawia, a czasem daje. Natomiast w sytuacji, kiedy A. nie chce w żaden sposób się przywitać czy pożegnać z babcią to często, o ile jest taka możliwość, mówię mu np. „chodź tu na bok, chcę ci coś powiedzieć na uszko” i na uboczu po cichu mówię mu, że babci na pewno byłoby bardzo miło, gdyby się z nią przywitał/pożegnał.” Generalnie staram się go uwrażliwiać na uczucia innych w taki sposób, który szanował by też jego uczucia.

      • Odpowiedz 25 listopada, 2016

        Karolina

        P.s. Jeszcze takie małe dopowiedzenie – tak samo staram się robić ze słowem „dziękuję”. Unikam tradycyjnego „powiedz <>” bo chciałbym, żeby podziękowania były szczere, a nie wyuczone. W sytuacji, kiedy ktoś coś A. daje, a on sam nie powie nic, dziękuję ja. Tak samo, jak dziękuję A. kiedy on coś mi da, albo coś dla mnie zrobi. I widzę, że to procentuje, bo A. coraz częściej dziękuje sam i widzę, że robi to świadomie, a nie z automatu. To jest super uczucie, kiedy dziecko mówi Ci samo z siebie „dzięki mamo, że mi w tym pomogłaś”. Człowiek naprawdę czuje wartość tych słów 😀

  • Odpowiedz 23 listopada, 2016

    Mama Ewci

    Córeczka mojej siostry jest z tych wstydljwych, co do każdego nie podejdą. Wiele razy różni obcy dorośli zachęcali ją do przywitań i zabawy z nimi. Mała Ania konsekwentnie odmawia i na szczęście jej Rodzice to szanują. Za to moja córeczka prawie do każdego pójdzie i często w sytuacji, gdy są obie na jednej „imprezie” moje dziecko jest wychwalane, że takie śmiałe, nie boi sie itd. Zawsze wtedy bronię siostrzenicy i mówię, że Ania ma inny charakter niz moja Ewa i ma prawo nie być chętna do kontaktów z obcymi. Kiedyś może to zaprocentować w sytuacji opisanej przez Alicję: duża Ania powie nie, gdy bedzie czemuś przeciwna. Oby moja Ewa też się nauczyła odmawiać…

  • Odpowiedz 24 listopada, 2016

    Kasia Choma

    W przypadku tego problemu, o którym piszesz, wydaje mi się, że jest kilka bardzo cienkich granic i łatwo je przekroczyć również w tę złą stronę. Oczywiście nigdy bym nie zmusiła córki do jakiegoś wspólnego tańca, jeśli ona by nie miała na to ochoty i nigdy bym nie pozwoliła, żeby jakaś obca kobieta obrażała moje dziecko, tylko dlatego, że nie spełnia oczekiwań i nie zadowala jej dziecka. Jednak zawsze chciałam, żeby moja córka była empatyczna i rozumiała uczucia drugiego człowieka. Oczywiście nie robiła nic na siłę i wbrew sobie, ale jednak starała się zrozumieć innych. Na przykład często rodzice mówią, że jego dziecko nie musi się dzielić zabawkami. Jego zabawki, jego decyzje! Jasne, ale czy jeśli to dziecko ma kilka zabawek, a drugie nie ma przy sobie ani jednej, to czy nie lepiej i fajniej jest się podzielić i miło spędzić czas przy wspólnej zabawie?
    Wiem, że co innego jest dzielić się zabawkami, a co innego zmuszać do kontaktu fizycznego, bo taniec bez wątpienia jest formą takiego kontaktu, ale po prostu mam wrażenie, że ludzie czasami przeginają również tę drugą stronę.

    • Odpowiedz 24 listopada, 2016

      S.

      Wydaje mi się, że nie ma uniwersalnej odpowiedzi, bo to zależy nie tylko od sytuacji, ale i od wieku dziecka. Świetnie znamy się na fizycznych wyznacznikach rozwoju, a tak mało na psychicznych. O ileż łatwiej jest zrozumieć nie tylko swoje dziecko, ale i cudze, gdy ma się świadomość, że ono na pewne zachowania jest po prostu za małe.

  • Odpowiedz 24 listopada, 2016

    On

    Bardzo mądre spostrzeżenie. A co Pani zrobiła w tej sytuacji?

  • Odpowiedz 26 listopada, 2016

    Olcha Sosnowa

    Gdyby J i A przyszli z ojcami w ogóle nie byłoby tematu 🙂 Antek nie widzisz dziewczynka nie chce tańczyć, poszukaj kogoś innego. Jestem pewna, że ral by wlasnie to wyglądało!

  • Odpowiedz 1 grudnia, 2016

    Alicja

    Co prawda nigdy córki nie zmuszałam do zabawy z innymi dziećmi, ale raczej dlatego, że ona ma tak silny charakter, że pewnie i tak by się nie dala przekonać, ale ten tekst dał mi duuużo do myślenia. Dzięki niemu będę reagowała tez na namawianie innych dzieci na podawanie sobie rączek i taki tam. Dzieki!

  • Odpowiedz 1 grudnia, 2016

    Agnieszka

    Dużo prawdy. Przez całe dzieciństwo, kiedy coś mi się nie podobało, od bliskiej osoby (która poza tym jest wspaniałym człowiekiem) słyszałam: „To co ty chcesz, to jest mało ważne”. Zgadnijmy, kto teraz ma problemy z mówieniem „nie”.

  • Odpowiedz 13 grudnia, 2016

    Paweł z pierwszego piętra

    Z uwagą przeczytałem powyższy tekst i doprawdy jestem zdumiony. Podobną sytuacje zaobserwowałem ostatnio na placu zabaw niedaleko mojego domu. Sytuacja była podobna ale nie identyczna 🙂 – tym razem to ciut starsza dziewczynka chciała się bawić z młodszym chłopcem, który nie miał na to absolutnie ochoty. Również i w tym przypadku w sukurs dziewczynce przybyli opiekunowie dzieci, namawiając chłopca do większej uległości i grzecznego zachowania. Niestety nie jestem psychologiem i nie potrafię trafnie ocenić skutków tego zdażenia… Pani Alicjo, czy korzystając ze swojego doświadczenia zawodowego i posiadanej wiedzy może Pani i tym razem przeanalizować opisaną przeze mnie sytuację, wraz z podaniem przykładów niebezpieczeństw, jakie mogą czyhać na te maluchy już w dorosłym życiu ??

    • Odpowiedz 14 grudnia, 2016

      alicja

      nie trzeba być psychologiem żeby to wiedzieć, sytuacja jest ta sama niezależnie od płci – jesteś większy i silniejszy możesz zmusić mniejszego i słabszego wbrew jego woli.

  • Odpowiedz 31 grudnia, 2016

    Gustavo Woltmann

    Bardzo, bardzo mądry post i bardzo ważny dla każdego rodzica. Powinna to być przymusowa lektura i nie tylko dla mamy i taty, ale też dla babć i dziadków itp.

  • Odpowiedz 4 stycznia, 2017

    Jorguś

    Mądrze napisane. Mała Julka może mieć teraz uraz, a Antoś może myśleć, że jeśli będzie płakał wystarczająco długo to dostanie wszystko.
    Dziwie się mamie Julki. Widzi, że jej córka nie chce bawić się z Antosiem, jednak ją do tego zmusza. Współczuje małej.

  • Odpowiedz 10 stycznia, 2017

    Iwona

    A ta mama pewnie została również wychowana w duchu grzeczności, podobnie jak jej matka. Bardzo trudno jest przerwać krąg, póki się nie jest go świadomym. Bardzo wartościowy tekst, trzeba by było go pokazać każdej mamie 🙂

  • Odpowiedz 29 stycznia, 2017

    Agnieszka

    Szczególnie gdzie dziecko czuje, że może manipulować… no mimo wszystko są to trudne decyzje dla rodzica, szczególnie gdy uświadomi sobie jak wiele błędów popełnia.

  • Odpowiedz 1 lutego, 2017

    Fotograf Lublin

    Świetny blog , dużo daje do myślenia ten artykuł. Dorośli nie zdają sobie nawet sprawy z tego jak ich zachowania mogą wpłynąć na dziecko.

  • Odpowiedz 28 lutego, 2017

    Młoda matka

    Niestety, rodzice, dziadkowie przenoszą często na dzieci swoje różne, często bzdurne przekonania, ego, itp. Nie mniej trudno się dziwić, czasem tak bardzo kochają to dziecko, że niemalże są w stanie zrobić za nie wszystko, aby tylko było dokładnie takie jak chcą… Oczywiście to droga donikąd…

  • Odpowiedz 12 kwietnia, 2017

    Monika

    Niestety ale często wiele osób nie bierze pod uwagę tego, że dziecko też ma prawo do swojego zdania. Gdy to dorosły czegoś odmawia nie oburzamy się na niego tylko podziwiamy, że jest asertywny, a dziecko? Zmuszamy je do zachowań, których nie chcą 🙁 Nie powinno tak być.

  • Odpowiedz 19 kwietnia, 2017

    Iriska

    Super wpis, uważam, że dziecka nie powinno się do niczego zmuszać. Wróć do pisania! 🙂

  • Odpowiedz 16 maja, 2017

    Magdalena

    Tak bardzo w punkt! Dzięki za ten tekst! 🙂

  • Odpowiedz 17 maja, 2017

    Ted

    Sprawa dla mnie oczywista, w 100% zgadzam się z autorka wpisu. Ale wielka niedoróbka. łatwo powiedzieć, że sytuacja nie w porządku, a trudniej podpowiedzieć co konkretnie powiedzieć. Jak odpowiedzieć babsztylowi, który ocenia nie swoje dziecko, co powiedzieć dziecku?

  • Odpowiedz 29 czerwca, 2017

    Basia

    Jestem w szoku… Jak można się tak zachować? Ktoś tu chyba kiepsko się spełnia w swojej roli. Bardzo dobry wpis, każdy powinien czytać tego typu historie!

  • Odpowiedz 11 lipca, 2017

    polak z niemczech

    Bardzo pouczające 🙂

  • Odpowiedz 26 lipca, 2017

    Ameta

    Bardzo mądre. Uważam, że nie należy wymuszać zachowań – one pojawiają się naturalne, gdy dziecko ma dobre wzorce. Dziękuję i pozdrawiam!

  • Odpowiedz 21 września, 2017

    Emilia

    Odgrzebałam ten wpis po ostatniej imprezie firmowej – takiej z przytupem, w wynajętej sali i z orkiestrą i mogłabym dopisać epilog. 30 lat później Julka zostaje przez część współpracowników określona wredną rurą, bo nie chciała zatańczyć z podciętym Antosiem, który nagabywał ją raz i drugi.

  • Odpowiedz 23 września, 2017

    50-latka , mama dorosłych dzieci

    Absolutnie zgadzam się z autorką. Grzeczne dziewczynki to takie, które boją się być sobą. Mama Julki zapewne też miała być dawniej grzeczną dziewczynką. Teraz , jako dorosła nieświadoma kobieta, nadal chce być grzeczna. Wiem co mówię, mam skończone 50 lat, też miałam być jako kilkuletnia dziewczyna grzeczna, potem jako nastolatka chciałam być grzeczna, bojąc się odrzucenia, krytyki. Obecnie pracuję nad tym, aby być niegrzeczną czyli mówić „nie”, jeśli tak czuję ;). Każdy ma prawo do szacunku, małoletnie dzieci również są ludźmi. Rodzice dając przykład swoim zachowaniem, dając wsparcie dziecku,akceptacją sprawią, że dziecko z czasem nauczy się zachowań społecznych, ale zgodnie ze swoją osobowością. W starszym wieku będzie doświadczać i uczyć się , jak bardzo należy być konformistą, a na ile może odmawiać.

  • Odpowiedz 6 października, 2017

    Mariolaa

    Dobrze powiedziane nie należy wymuszać zachowań. Tylko czasem ciężko jest wytłumaczyć innej osobie oceniającej.

  • Odpowiedz 11 września, 2018

    Łukasz z Krakowa

    Wpis fajny, ale trochę seksistowski. Ale nie tak od razu.

    Pierwsza lekcja dla chłopca była zupełnie inna. Zaraz po rozpoczęciu płaczu, babcia nie zapytała go, czemu płacze – „wiedziała” od razu. A może on wogóle nie chciał być na tej imprezie?

    Lekcja druga dla obojga – nie wazne co myslicie, czy macie jakiekolwiek plany – babcia i mama i tak was wyswatają.

    Jestem za równouprawnieniem – konsekwentnie go wdrażam (ostatnio poprosiłem pewną panią, by mi ustąpiła miejsce) i egzekwuję – ale nie znoszę manipulowania i krecenia. Obaj mali bohaterowie w tym epizodzie byli pokrzywdzeni. Przez starszych. Przez starsze kobiety. Takie powolne przyuczanie do manipulowania. Przyjrzyjcie się dobrze treściom zdań wypowiedzianym przez mamę i babcię. No i ten najwazniejszy element – niewerbalna mowa ciała. Od początku uczymy dzieci tego, że w zasadzie nie musimy niczego powiedzieć, by mimiką i grą ciała wymusić… bo i tak nic nie będzie do udowodnienia („A czy ja coś mówiłam?”)… i to porozumienie jajników (mamy i babci) – „wygrałyśmy”

  • Odpowiedz 21 maja, 2019

    mamazośki

    Czytałam już ten tekst kiedyś a teraz na fb znów na niego trafiłam i przypomniała mi się sytuacja z mojego dzieciństwa. Pamiętam to jak dziś. Lata 90-te. Choinka w zerówce albo pierwszej klasie szkoły podstawowej. Pani wychowawczyni zarządziła, że dziewczynki mają prosić chłopców do tańca. Wszyscy dobrali się w pary, zostałam ja i kolega z klasy. Nie lubiłam go i nie chciałam z nim tańczyć. Mówiłam, że nie chcę ale nikt mnie nie słuchał. Dostałam ochrzan od swojej mamy, matki tego chłopaka i pani wychowawczyni i zostałam siłą (dosłownie) zmuszona do zatańczenia z nim. To było dla mnie straszne… serio. I może komuś wydawać się to śmieszne ale jak sobie przypomnę tą sytuację to przechodzi mnie dreszcz i zaczynam się denerwować. Teraz sama jestem mamą. Mam córkę i jak widzę, że nie ma ochoty się z kimś bawić to mówię jej: „okej, jeśli nie chcesz to nie musisz” i mówię głośno obecnym w takiej sytuacji, że ona ma prawo do tego, żeby kogoś nie lubić lub nie mieć ochoty na zabawę z tym czy z tą. Po prostu 🙂

  • Odpowiedz 21 maja, 2019

    ania toja

    u nas sytuacja wujek kontra moja córka. Córka nie jest zbyt wylewna jeśli chodzi o osoby spoza domu. Rodzice babci i wujek z którym mieszkamy przytulasy, całusy wygłupy jak najbardziej tak. Pozostała część rodziny już nie koniecznie.
    Przypominają mi się niedawne spotkanie rodzinne. Tekst do mojej córki daj wujkowi buzi na powitanie (dla mnie przywitanie i tak też ją uczę to jak powie dzień dobry lub cześć) ten ją przytrzymuje ta się wyrywa. Ona nie chce i tekst do mnie ale ją mama wychowałaś tak nigdy żadnego chłopaka nie będzie mieć. A ja mówię nie ma ochoty daj jej spokój jej prawo i ją odsuwam – obraza na mnie na całego, że nie kazałam jej wbrew jej woli całować wujka na powitanie.I za każdym razem jej powtarzam nie chcesz dawać całusów, rączki nie dawaj masz prawo i powiedz że nie chcesz. Wg nich jestem dziwna bo nie każe mojemu dziecku tego co dorosły sobie życzy tylko pokazuje jej że może mieć własne zdanie z którym dorośli powinni się liczyć.

  • Odpowiedz 25 maja, 2019

    Ania

    Mądry tekst bardzo zastanawia mnie jedna kwestia np. W stosunku zachowanoa dziecka do dziadków. Moja córka (4,5 roku) ma dni kiedy za nic w świecie nie chce się przywitać/pożegnać nie mówię tu nawet o buziakach ale nawet o zwyklym podaniu ręki, żółwiku, czy nawet powiedzeniu dzień dobry czy do widzenia. Z jednej strony jest to niekulturalne bo nie chcemy wychować tak dziecka, żeby wszystko miało gdzieś a z drugiej strony narzucanie już bo powinno się przywitać/pożegnać. Co byś poradziła w takiej sytuacji?:)

  • Odpowiedz 18 czerwca, 2020

    Majka

    Jak Uczy dwulatka asertywności? Mame tuli ile moze ale inne dzieci jak podchodzą czuje się niepewnie i nie lubi przytulania. Szuka mnie wzrokiem ale jakby czekał aż go wezme. Czasem probowalam w formie zabawy zeby uciekał ale nie wkem czy to dobra opcja poza tym że średnio dziala..

Leave a Reply