Czy warto uczyć dzielenia się zabawkami?

Inspirowane sytuacją z placu zabaw. Pierworodna piłkę dostała. Paskudną taką, fioletowo-różową i zapałała do niej afektem ogromnym. Następnego dnia poszłyśmy na plac zabaw. Z piłką rzecz jasna – wiecie to jak z pierścionkiem zaręczynowym, jak dostaniesz to przez kilka dni nosisz go tak żeby wszyscy dookoła widzieli. Ja i moje wielkie brzuszysko zasiedliśmy na ławeczce, a dziecie me biegało sobie po placu z piłką pod pachą. Po kilkunastu minutach zaczął za nią biegać jakiś chłopczyk (a za nimi jego mama). Pierworodna ewidentnie nie miała ochoty na interakcje z chłopcem, niemniej nie ingerowałam, bo dzieciaki najlepiej radzą sobie w takich sytuacjach same, ale kiedy po jakimś czasie moje dziecko podbiegło do mnie i powiedziało „mamo ja nie chcę się bawić z tym chłopcem i nie chcę mu oddać mojej piłki” bez mrugnięcia okiem powiedziałam, że jeśli nie ma ochoty to nie musi. Dla mnie to logiczne. Jednak dla mamy chłopca logiczne nie było bo te słowa wzburzyły ją mocno i mi reprymendę rodzicielską walnęła, że powinnam dziecko uczyć, że z innymi trzeba się:
a) bawić
b) dzielić

I generalnie z powyższym się zgadzam, ale do pewnego stopnia. Bo chciałabym ją też nauczyć, że jeżeli nie ma na coś ochoty to ma pełne prawo powiedzieć nie i nie musi się z tym czuć źle. Równie mocno chciałabym aby wiedziała, że nie musi w utrzymywać męczących ją relacji (w tym bawić się z tymi z którymi nie chce), bo przecież żyje się najfajniej kiedy otaczamy się ludźmi, których lubimy.

Nie byłbym sobą gdybym nie sprawdziła czy są jakieś badania na ten temat. I udało mi się znaleźć cykl fajnych doświadczeń, które miały wykazać co skłania małe dzieci do dzielenia się z innymi. W skrócie – schemat był następujący – dzieciom w wieku od 3 do 5 lat wręczono w prezencie naklejkę, po czym pokazano im pluszowego pieska i powiedziano, że piesek jest dzisiaj bardzo smutny. Następnie dzieci podzielono na 3 grupy – tak jak na poniższym schemacie:

dzieenie schematNa podstawie Chernyak i Kushnir, 2013, zmienione

Dzieci zrobiły to co im nakazano i podjęły decyzje odnośnie naklejek. Następnie dzieciom z wszystkich grup pokazano kolejnego, równie smutnego pluszaka – tym razem był to słonik Ellie. Przed dziećmi położono naklejki i poinformowano, że te naklejki są dla nich, ale Ellie też się bardzo podobają. Po czym powiedziano dzieciom, że mogą zatrzymać wszystkie naklejki dla siebie, albo też oddać część (lub wszystkie) Ellie i poprawić jej humor. Eksperymentatorzy byli sprytni i wręczyli dzieciom po 3 naklejki tak, żeby można było łatwo rozpoznać czy priorytetem dla dziecka było uszczęśliwienie siebie czy słonika.

Rezultat zaskoczył wszystkich. 67% dzieci które poprzednio były w grupie trudnego wyboru oddało większość lub wszystkie swoje naklejki Ellie. Dla dzieci z pozostałych dwóch grup odsetek ten wynosił odpowiednio 29% i 33%.

Wniosek? Nic nie działa lepiej na wzmocnienie zachowań prospołecznych i naukę dzielenia się jak pozostawienie dzieciakom wolnego wyboru. Zmuszanie do podjęcia określonych decyzji (oddaj mu tę piłkę) lub pozostawianie wyboru który nie wiąże się dla dziecka z żadnym kosztem ani korzyścią (w stylu oddaj tę piłkę chłopcu albo ją zabiorę bo nie umiesz się dzielić) nie przynosi w tej kwestii spektakularnych efektów. Nie oznacza to oczywiście, że nie mamy zachęcać dziecka do dzielenia się i wspólnej zabawy! Wręcz przeciwnie trzeba uczyć żyć w społeczeństwie, ale nie można maluchów do niczego zmuszać, a zdaje się tego oczekiwała ode mnie kobieta z placu zabaw.

Parę ciekawostek na które natknęłam się przy poszukiwaniu badań na temat dzielenia się:

– już 14-miesięczne dzieci wykazują ogromną chęć bezinteresownej pomocy innym – wykazano to w wielu wariantach doświadczalnych. Jeden z nich można zobaczyć na tym filmiku klik (dziecko ma 18 miesięcy, chodzi o pierwszy filmik z kompilacji) – jak widać dzieci spontanicznie udzielały pomocy. Według mnie facet z książkami powinien dostać Oscara za tę rolę!

– wręczanie 20-miesięcznym dzieciom materialnych nagród za to, że były dla kogoś pomocne demotywuje je do pomagania w przyszłości i w sposób istotny zmniejsza liczbę zachowań altruistycznych. Wydaje się, że sytuacja taka jest konsekwencją skierowania myśli dziecka na tory: „dorośli płacą mi za to co zrobiłem, zatem musi to być coś czego nie chcę robić”

I najważniejsze dla mnie:

– dwulatek nie jest w stanie pojąć koncepcji dzielenia się – ten etap nastaje koło 3-4 roku życia

I jeszcze jedno, któryś z artykułów poruszających kwestię dzielenia się miał fajną konkluzję:

„od 18 latka który dostał na urodziny samochód nikt nie oczekuje, że odda kluczyki i pozwoli pojeździć przyjaciołom, dlaczego więc oczekujemy takich zachowań od dwulatka”

Do mnie trafia.

Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł i chcesz być na bieżąco z tym co na temat rodzicielstwa mówi nauka zapraszamy do śledzenia nas na FB (klik), zachęcamy też do subskrybcji e-mail.

Źródła:

1. Chernyak N, Kushnik T. Giving Preschoolers Choice Increases Sharing Behavior. Psychological Science October 2013; 24(10): 1971-1979
2. Warneken F, Tomasello M. Extrinsic rewards undermine altruistic tendencies in 20-month-olds. Developmental Psychology  2008; 44(6): 1785 – 1788.
3. Warneken F, Tomasello M. Altruistic helping in human infants and young chimpanzees. Science, 2006; 311: 1301-1303.
4. Brownell CA, Svetlova M, Anderson R, Nichols SR, and Drummond J. Socialization of Early Prosocial Behavior: Parents’ Talk about Emotions is Associated with Sharing and Helping in Toddlers. Infancy 2013; 18:91-119
5. Child development 2-3 years. Government of Western Australia. Department of Health.

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

57 komentarzy

  • Odpowiedz 28 kwietnia, 2014

    Anonim

    Świetny artykuł.Flimik jest kapitalny!

    • Odpowiedz 29 kwietnia, 2014

      Alicja

      Dziękuję!
      Filmik mnie urzekł. Jeżeli ktoś ma ochotę na więcej to pod tym linkiem:
      http://www.eva.mpg.de/psycho/study-videos.php może obejrzeć filmy z innych wariantów doświadczalnych.

      • Odpowiedz 23 października, 2014

        Marzena

        Z jednej strony rozumiem Pani punkt widzenia i w pewnym stopniu się z nim zgadzam ale od razu nasuwają mi się zdarzenia z życia w których trudno byłoby mi zastosować prezentowaną w artykule postawę. Mianowicie: co Pani zdaniem zrobić jeśli 2,5 letnie dziecko zabiera innym każdą zabawkę, niezależnie czy jest u siebie w domu, czy u kogoś. Dodam, że jest to dziewczynka, która zachowuje się tak w stosunku do 1,5 rocznego kuzyna którego lubi i z którym ma częsty kontakt. W takiej sytuacji wydaje się być zrozumiałe, że matka młodszego dziecka może „oczekiwać” od matki 2,5 latki aby ta zareagowała.

        • Odpowiedz 23 października, 2014

          Alicja

          Według mnie jest duża różnica pomiędzy zmuszaniem dziecka do tego żeby się podzieliło swoją zabawką (niezależnie od tego gdzie) a dzieckiem które wyrywa innym zabawki. Nie można zmuszać do dzielenia się swoją własnością, ale można uczyć poszanowania cudzej własności. Swojej 2,5-latce tłumaczyłam w takich sytuacjach że to należy do XY i tak samo jak ona nie musi oddawać swojego misia iksigrekowi tak samo XY nie musi oddawać jej swojego. U nas działało.

          • 24 października, 2014

            Marzena

            Ma Pani rację, dodam tylko od siebie, że jeśli gościmy u siebie jakiegoś małego gościa to powinniśmy moim zdaniem uczyć dziecko, aby zaproponowało czym kolega/ koleżanka może się pobawić w zamian za zabawkę, która jest zajęta.

  • Odpowiedz 14 maja, 2014

    Wronkowa mama

    Bardzo mądry i rzeczowy artykuł. Trafiłam tu przez przypadek, ale już widzę, że zmądrzeję, jak sobie tu trochę poczytam 🙂

  • Odpowiedz 14 maja, 2014

    Alicja

    Witamy Wronkową Mamę w naszych skromnych progach! 🙂

  • Świetny tekst! Do rodzicielstwa jeszcze trochę nam daleko, ale bardzo przyjemna lektura. Pozdrawiamy! 🙂

  • Odpowiedz 26 maja, 2014

    ozdoba

    Dziękuję!!!

  • Odpowiedz 18 czerwca, 2014

    ilona

    Super artykuł, a ja zawsze właśnie na placu zabaw próbowałam zmuszać dziecko do zabawy z innymi dziećmi bo myślałam, że tak trzeba.

    • Odpowiedz 18 czerwca, 2014

      Alicja

      Cieszę się, że artykuł się przydał w takim razie!

  • Odpowiedz 26 czerwca, 2014

    Kamil

    Nie wiem skąd Ty bierzesz te wszystkie badania, ale wyjdę z tego bloga dziesięć razy mądrzejszy, niż tu przyszedłem 🙂

    • Odpowiedz 27 czerwca, 2014

      Alicja

      Kilka lat praktyki w pracy naukowej robi swoje i znalezienie artykułu na dowolny temat zajmuje potem kilka sekund 😉
      Dzięki za miłe słowa. Nie mamy nic przeciwko temu abyś podzielił się informacją o istnieniu takiego mądrego bloga ze światem 😀

  • Odpowiedz 2 lipca, 2014

    Gagatkowa Mama

    Moje dziecko samo nauczyło się dzielić. Dojrzała do tego, że lepiej jest się bawić razem niż samemu. Nigdy jej nie zmuszałam (choć czasem mówiłam, że wczoraj nie miałyśmy zabawek do piasku i Zuzia nam pożyczyła, więc byłoby miło dziś pożyczyć Zuzi), ona decydowała. Zresztą ja zawsze byłam matką obserwującą, nie wchodzącą zbytnio w sprawy dzieci.
    Sytuacja z dziś, Agu usłyszała od dziewczynki, że nie może się z nią bawić, było jej smutno, mój mąż wychodził z siebie, bo chciał jakoś zareagować. Ja mówię daj spokój i już po chwili się dogadały.

    • Odpowiedz 3 lipca, 2014

      Alicja

      Też mi się wydaje, że dzieciaki lepiej zostawić w spokoju bo wtedy najlepiej rozwiążą swoje konflikty.

  • Odpowiedz 8 lipca, 2014

    Hania

    Genialny post! No i te badania, wow! Podobnie myślimy.;-)

  • Odpowiedz 7 sierpnia, 2014

    SzafaSkrajnej

    Moja córka chętnie się dzieli. Czasem są takie sytuacje, że jednak zabawka koleżanki jest atrakcyjniejsza i chcą ją miec. Próbują ją wtedy namówic na „zamianę”. To działa gdy wychodzimy na plac zabaw z jej wózeczkiem i jest np. koleżanka z wózkiem, ale innym.
    Ale zauważyłam, że takie podejście jak w poście jest rzadko spotykane…Prędzej spotykam się ze zmuszaniem mam aby ich dzieci się dzieliły..

  • Odpowiedz 5 września, 2014

    Monika

    Zgadzam sie ze zdecydowana wiekszoscia. Artykul bardzo dobry i fajnie napisany. Jedyne co mogla bym poddac w watpliwosc lub zaprosic do rozwazan to kwestia ktora zostala poruszona we wstepie: nie musi w utrzymywać męczących ją relacji (w tym bawić się z tymi z którymi nie chce), bo przecież żyje się najfajniej kiedy otaczamy się ludźmi, których lubimy. A co z tymi dziecmi z ktorymi nikt nie ma ochoty sie bawic? W pracy jestesmy codzinnie otoczeni ludzmi ktorzy nie sa najlepszym materialem na przyjaciol. Najlatwiej bedzie mysle dziecku jezeli bedzie uczone wczesnie roznicy miedzy zabawa z dziecmi z piaskownicy a zabawa z przyjacielem. Dzieci potrafia sie bawic z roznymi innymi dziecmi ale naprawde ciesza sie jak widza przyjaciela.

    • Odpowiedz 5 września, 2014

      Alicja

      Monika dzięki za podjęcie dyskusji! To lubię!!! 🙂 Nad tymi męczącymi relacjami kiedyś dużo myślałam. Ja wyplątywania się ze znajomości i relacji, które mnie męczyły uczyłam się bardzo długo i tak naprawdę dopiero niedawno opanowałam tę trudną sztukę co wiąże się np. z ograniczeniem do minimum spotkań z ludźmi, którzy gdzieś tam w gronie znajomych zawsze się kręcili, ale ich towarzystwo z wielu różnych powód nie zawsze mi odpowiadało. Dlatego chciałabym aby moje dzieci miały świadomość tego, że nie muszą tkwić w takowych jeśli nie chcą. Praca jest takim miejscem gdzie nie zawsze się to da zrobić, ale w życiu prywatnym już jak najbardziej można. Nie chodzi o to by były obcesowe, niegrzeczne i niemiłe wobec innych. Tylko o to by umiały się z takich relacji dyskretnie, ale konsekwentnie uwolnić lub najlepiej w ogóle nie wikłać. Przy czym to jest moja wizja a nie naukowa. O tym czy postępuje słusznie przekonam się jak moje dzieci dorosną. Bo wydaje mi się, że dopiero wtedy można ocenić czy jakiekolwiek wybory rodzicielskie były słuszne. Dzięki jeszcze raz i zapraszam do dalszej dyskusji tak tu jak i w innych tematach. Bo chcemy, żeby mataja była nie tylko miejscem gdzie piszemy co myśli nauka, ale też miejscem gdzie można wymienić własne doświadczenia.

  • Odpowiedz 19 września, 2014

    kasia

    „od 18 latka który dostał na urodziny samochód nikt nie oczekuje, że odda kluczyki i pozwoli pojeździć przyjaciołom, dlaczego więc oczekujemy takich zachowań od dwulatka” i to mój także od dawna argument dla mam, które zmuszają swoje dzieci do podzielenia się czymś z Tosią – 2 i 4 m…a Tosia rozumie, że jak dziecko powiedziało, że nie można (o co sama pyta zazwyczaj), to nie można i sama ma takie sam wybór 🙂 dziękuję za zebranie naukowych do tego potwierdzeń. Trafiłam dziś na Pani blog i już 5 artykuł z ciekawością pochłaniam…tymczasem oddalam się, bo moja córka od paru dni znów nie śpi nieprzerwanie, co powoduje i moje nie wyspanie…a niepokój też ustąpił po przeczytaniu Pani wpisu.

  • Odpowiedz 23 września, 2014

    ola

    miło jest poczytać mądre rzeczy i po raz kolejny przypomnieć sobie, że jest się „normalną” mamą i ma się takie same pytania i wątpliwości jak więkoszość rodziców 🙂

    blog , jak dla mnie, SUPER !

  • Odpowiedz 26 października, 2014

    Anna

    Świetny tekst. Ku przestrodze rodzicom podzielę się moją historią. Mam 31 lat, jednak do dziś ciągnie się za mną widmo wychowania w duchu „podziel się”. Przyszłam na świat jako pierwsze dziecko, nieco ponad rok później urodził się mój brat. Do dziś rozbrzmiewają mi w uszach nauki: „jako starsza siostra powinnaś…” i tu cała lista – a to opiekować się bratem, a to dbać o jego bezpieczeństwo, a to mu pomagać i w końcu – dzielić się absolutnie wszystkim. To zdecydowanie przesadzone narzucanie kilku-, a potem już kilkunastolatce, odpowiedzialności za młodsze rodzeństwo, ale także konieczności pamiętania o nim na każdym kroku i dzielenia się wszystkim dokładnie pół na pół, sprawiło, że:
    – przez większość życia nienawidziłam brata, którego traktowałam jak kulę u nogi (i dopiero od czasu, kiedy przestaliśmy mieszkać pod jednym dachem, nasze relacje się nieco prostują);
    – nie potrafiłam korzystać sama z przedmiotów – dopóki ktoś nie pobawił się moją zabawką, byłam nieszczęśliwa i nie chciałam jej, dopóki ktoś nie poczesał się moją szczotką… itp., itd.;
    – często nie potrafiłam sama spożywać posiłków (!) – pamiętam, że jako 7-latka trafiłam na 3 miesiące do sanatorium. Rodzice wyposażyli mnie w mnóstwo słodyczy (miałam nawet niemal niedostępne w tamtych czasach batoniki „Bounty”). Nic z tych rzeczy nie zjadłam, bo nie było przy mnie żadnego członka rodziny, który mógłby sobie ugryźć kawałek, zanim zacznę jeść. Ostatecznie słodycze, zalegające tygodniami w szafce przy łóżku, rozkradły dzieci, które zdążyły się dowiedzieć o ich istnieniu.
    A dziś? Dziś walczę z patologią tego wychowania, chociaż nadal mam problem z cieszeniem się życiem, z korzystaniem z niego. Wpojenie mi, że żyję dla kogoś (bo przecież nawet swoim życiem trzeba się dzielić, nie można być egoistą) stworzyło swego rodzaju męczennicę – nie umiem zrobić nic dla siebie, odczuwam za to satysfakcję, gdy innym „wejdę w tyłek”. Szczęśliwa nie jestem jednak chyba nigdy. I nadal nie potrafię jeść w czyjejś obecności, jeśli ta osoba również nie je.

    • Odpowiedz 26 października, 2014

      Alicja

      Dziękuję za to, że podzieliłaś się swoją historią. Obarczanie starszego rodzeństwa odpowiedzialnością za młodszaka jest niestety dosyć częstą praktyką. Smutno się czytało… Mam nadzieję, że odnajdziesz siebie w sobie. Jakolwiek idiotycznie to brzmi. Trzymam kciuki!Powodzenia.

  • Odpowiedz 11 stycznia, 2015

    Martyna

    Dopiero wczoraj odkryłam i przeczytałam ten artykuł. Mam 2 córki – starsza Iga ma 2 lata i 2 m-ce, młodsza Daria 7 m-cy. Nigdy przesadnie nie strofujemy starszej, aby oddała coś młodszej, choć drobne upomnienia się zdarzają. Po przeczytaniu tego artykułu postanowiliśmy sprawdzić co będzie, jeśli całkowicie damy jej wolny wybór w kwestii dzielenia się zabawkami. Iga wstała trochę niewyspana po popołudniowej drzemce i od razu w ręce wpadły jej 2 zielone gumowe (obleśne) żaby – ulubione zabawki. Daria oczywiście też zapragnęła się akurat w tym momencie nimi bawić. Młodsza zabierała, starsza wyła i zabierała z powrotem, młodsza zaczynała płakać – standard. Nie reagowaliśmy zanadto. W pewnym momencie powiedziałam do Igi: „Daria jest smutna, bo nie ma żaby”. Powtórzyłam to jeszcze 2 razy. Iga przestała płakać, spojrzała na nas poważnie i powiedziała: „KUPIĆ NOWE”. Szczęki nam z mężem opadły. Kurtyna 🙂

  • Odpowiedz 13 stycznia, 2015

    TATA GABRYSIA

    Trafiłem przypadkiem, myślałem że mnie nie zainteresuje nic, a tu niespodzianka tata też może poczytać i go to wciąga. I na pewno tutaj wrócę.
    Pozdrawiam 🙂

  • Odpowiedz 9 lutego, 2015

    Dorota

    To ja jeszcze dodam świetne rozwiązanie problemu „podziel się bo on jest gościem” czyli temat dzielenia się zabawkami, kiedy jesteśmy na czyimś terenie (nie jestem taka mądra, żebym to sama wymyśliła, ale mam bardzo mądrą przyjaciółkę pedagoga). Kiedy odwiedzamy z synem (4 lata) kogoś, zawsze mamy ze sobą kilka jego zabawek. Jeśli idziemy do innych dorosłych to logiczne – niech się chłopak ma czym zająć. Jeśli do kogoś, kto ma dziecko – niech ma coś na wymianę. Niech nie będzie skazany na łaskę i niełaskę innego dziecka (które też przeciez może odmówić dzielenia się swoimi zabawkami). Dziecku-Gospodarzowi też jest łatwiej wtedy podzielić się swoimi zabawkami, bo widzi, że jak odda swój samochodzik, to może będzie mógł się pobawić naszym…. I tak dalej. Jeśli natomiast to u nas ma się pojawić obce dziecko, rozmawiamy wcześniej z synem o tym, które zabawki udostępni, a które chce zachować dla siebie (np. chowamy lego kiedy mamy mieć rocznego gościa).

  • Odpowiedz 15 lutego, 2015

    asia

    Pani Alicjo. Cieszę się, że tu trafiłam 😀 świetnie, że są takie fajne Mamy 😀
    Mój Synek niegdyś zawsze oddawał zabawki innym, gdy nastąpił przełom, że się tak wyraze 🙂 Miał 18 ms, gdy jak zwykle tam gdzie od czasu do czasu zainteresował się kasą. Przyszła do niego starsza dziewczynka, próbowała wyrwać mu zabawkę, a on wyjątkowo nie oddawał! Zdziwilam się, ale czekałam. Trzymał mocno, nawet, gdy ta dziewczynka … 🙁 zaczęła go dosłownie OOkładać! Najpierw w ramię, później w twarz! 🙁 podzielam! Kasy nie oddał. Nie wiedziałam co zrobić, powiedzieć 🙁 choć minął prawie rok, ciągle to pamiętam i jest mi niezmiernie przykro 🙁 ciągle mam go przed oczami stojącego tam nieruchomo i obserwujacego odchodzaca dziewczynkę 🙁

  • Odpowiedz 17 lutego, 2015

    Anita

    Znajoma podlinkowała dzisiaj Twój artykuł i wracam do niego po kilku miesiącach. Dziękuję! I wiesz co? Jesteście najlepszym blogiem specjalistycznym, ja już Was mianowałam na Blog Roku 🙂

    • Odpowiedz 17 lutego, 2015

      Alicja

      Anita Ty jesteś dla mnie blogiem roku :))

  • Odpowiedz 17 kwietnia, 2015

    najladniejsza

    nigdy nie pomyślałam o takim przetłumaczeniu sobie jak z tymi kluczykami do samochodu-proste i genialne. no i przekonujące!

  • Odpowiedz 17 kwietnia, 2015

    Kosmetomama

    Też tak jak Ty uważam , że są granicie we wszystkim. Trzeba uczyć dzieci dzielić się z innymi ale jeśli dziecko wyraźnie nie chce to czemu go do tego zmuszać, przecież dorosły też nie dzieli się wszystkim że świeżo poznaną osobą.

  • Odpowiedz 4 maja, 2015

    Anonim

    artykuł dobrze napisany, to bez wątpienia:) dobrze się czyta, jednak od razu widać, że chodzi o dziewczynkę, która jeszcze nie ma rodzeństwa i może się dzielić, kiedy chce i z kim chce, sytuacja się zmienia, gdy chodzi o rodzeństwo z małą różnicą wieku i kiedy sytuacje jak z artykułu zdarzają się codziennie po kilka razy, a wtedy łopatologiczne porównanie zabawki dziecka do samochodu po prostu jest nie do przyjęcia, łatwo bronić swojego dziecka i swojej zabawki, ale w rodzeństwie wiele zabawek jest po prostu wspólnych a zasada dzielenia się nimi lub wymiany po prostu kluczowa.

    Na place zabaw chodzę bardzo często i jeśli moje dzieci nie chcą się czymś podzielić, to nie wymuszam, ale zazwyczaj pytam, czy na pewno, jeśli potwierdzają, że na pewno „nie”, to wyciągam „coś ekstra” z wózka (zawsze mam dodatkowe foremki czy łopatki do piaskownicy albo coś do poczęstowania, paluszki, chrupki) dla „odrzuconego” dziecka, bo mi go zwyczajnie szkoda, a jak nic nie mam, to przynajmniej zagadam do niego – dlaczego? z moich obserwacji wynika, że często dziecko chce naszą zabawkę, nie dlatego, że mu się tak strasznie podoba (choć to też się zdarza), ale dlatego, że nie ma się z kim bawić, bo opiekun siedzi na ławce i palcem nie kiwnie, czasem dziecko domagając się innej zabawki, po prostu chce zwrócić na siebie uwagę.

    • Odpowiedz 5 maja, 2015

      Alicja

      Dziewczynka z artykułu ma brata młodszego o 2 lata – w moim podejściu do dzielenia się niewiele to zmienia 😉

    • Odpowiedz 22 listopada, 2016

      Angelina

      Jeśli chodzi o rzeczy wspólne to myślę,że trzeba zastosować zasadę „kto pierwszy ten lepszy”,konkretniej: jeśli dziecko A pierwsze zaczęło się bawić np wspólną lalą to dziecko B musi zaczekać aż dziecko A skończy się bawić i lalka będzie wolna lub dziecko A postanowi dać dziecku B lalę (bo tak chce a nie musi). Jeśli konsekwentnie będzie się stosować tą zasadę to z czasem dzieci nauczą się,że nie zawsze się dostaje odrazu to czego się chce,że wszystkich obowiązują pewne zasady. Jeśli chodzi o rzeczy „osobiste”,czyli przypisane do konkretnego dziecka to powinna być zasada,że najpierw należy zapytać właściciela o zgodę. Nawet przy sporej różnicy wieku nie można ustępować młodszemu tylko dlatego,że jest młodsze – to się nigdy nie zmieni,a młodsze zyska nieuzasadnioną przewagę a starsze będzie poszkodowane. W efekcie może to doprowadzić do poczucia niesprawiedliwości i odsunąć dzieci od siebie, a z czasem i od rodziców, emocjonalnie.

      • Odpowiedz 28 marca, 2017

        Ewelina

        Popieram mam dokładnie tę samą rożnicę córka rok, syn trochę ponad 3 lata i zasada kto pierwszy ten lepszy, raz córką,raz syn, bo nie może być tak że on czuję się gorszy i musi ciągle oddawać bo córka mała. Bawi się ten kto pierwszy wziął, jak skończy się bawić i zostawi może następna osoba. Są jeszcze sytuacje, że syn np się rozpłacze bo chce i koniec, ale nie odpuszczam, przytulam tłumaczę,proponuję inną zabawę i zazwyczja coraz mniej już tego:)

  • […] Może Cię także zainteresować: 1. Jak często chorują dzieci? 2. Czy warto uczyć dzielenia się zabawkami? […]

  • […] Rezultat zaskoczył wszystkich. 67% dzieci które poprzednio były w grupie trudnego wyboru oddało większość lub wszystkie swoje naklejki Ellie. Dla dzieci z pozostałych dwóch grup odsetek ten wynosił odpowiednio 29% i 33%”. [1] […]

  • Odpowiedz 5 listopada, 2015

    Weronika

    Magda Gerber, twórczyni RIE (respecful parenting-rodziecielstwo oparte na szacunku wobec dziecka) zawsze powtarzała:
    DO LESS, OBSERVE MORE, ENJOY MORE
    czyli mniej rób, więcej obserwuj, więcej z tego będzie uciechy 🙂

    Ja tak robię we wszystkim i to jest cudne, to działa. Mój dwuipółlatek jest taki pewny siebie, decyzyjny, zna swoje prawa i zna swoją wartość, jest samodzielny i zaradny.

    Jak nie muszę, nie ingeruję. W zasadzie nie ingeruję, chyba że ktoś z piąstkami do mojego malca podchodzi;) bo mój nie bije-my w domu nie podnosimy ręki, wiec skąd by miał taki odruch bicia innych..

    NIGDY NIE POWIEDZIALAM DZIECKU: no daj, podziel się, oddaj na troche.

    Bo to jest jego, on decyduje. Dziecku należy się prawo i poczucie własności. Tak jak nam.
    Czy ktoś nam może zabrać nagle laptop i sobie go przegladac? Albo mój ulubiony kubek, pilot od tv – czy chciałabym żeby ktoś mi się nimi rzadzil i robil co chciał? albo bawil moja torebka z moim rzeczami? Moje to moje. Dam to dam, nie dam to nie dam. Ja rzadze moimi rzeczami, nikt inny.

    Tak samo dzieci. Obserwuja nas. Chca tak jak my mieć te same prawa. Te same przywileje. Tego samego doswiadczac. Jestesmy dla nich jak guru;)
    One wiec co maja…? W zasadzie tylko zabawki. Wiec to sa ich mega cenne przedmioty. A nie raz slysze durne babcie krzyczące na placach zabaw: no podziel się, nie bądź sknera, nie zaluj…I biednym dzieciom wyrywa się przedmiot byle tylko dac go „na chwile” komu innemu… Nie dziwne ze dziecko zawsze się wtedy buntuje, nie podoba mu się, ze ktoś mu cos wyrywa i kaze się na sile, wbrew jego woli, dzielic… Tylko w imie jakichś chorych regul pseudospołecznych, a tak naprawdę bedacych wyrazem dyktatury rodzicielskiej…

    Dziecko placze bo czuje, ze jest to nie fair. Ze on sam ma prawo decydować o (i tak malym) kawałku jego zycia… A rodzice robia z dzieci kompletnie nie samodzielne, niedecyzyjne istoty, odbierając im resztki praw do decydowania o sobie..A potem rosna niezaradne „ciapy”, wiecznie zależne od rodzicow, od ich decyzji, nie umiejące stanowic same o sobie, nie znające poczucia własnej wartości.. Nie czuja się ważne, nie czuja, ze ich glos jest brany pod uwagę…

    Ludzie, więcej rozumu..
    Myslcie już dziś, kogo wychowujecie na przyszlosc… Dajcie dzieciom „porzadzic”, dajcie im glos, słuchajcie ich potrzeb, odczuc, ich zdania.

  • Odpowiedz 11 stycznia, 2016

    Friday

    TAK TAK TAK! Ja uważam, że zmuszanie dzieci do dzielenia się jest IDIOTYCZNE i w takich sytuacjach mówię do mam- tatusiów: „a może mi pan/pani oddać swoje auto albo komórkę, bo przecież trzeba się dzielić”. I wtedy część z nich łapie, a część z nich: „ale to co innego…”. Mój mały zawsze miał wybór i w większości sytuacji po czasie sam się dzielił. Nigdy go nie zmuszałam do tzw. dzielenia się. To kolejny kretynizm wychowawczy w stylu „czy jesteś grzecznym chłopczykiem”. Pozdrawiam serdecznie, świetna stronka 🙂

  • Haj Wy to robicie, że nawet osoby, które nie mają dzieci nie mogą się od tego bloga oderwać to nie wiem. Wbrew sobie wychodzę, bo jest słoneczne niedzielne popołudnie 🙂
    Fantastyczny tekst!

  • […] decyzję w tym zakresie. I to nie jest tylko i wyłącznie moja opinia. Takie wnioski płyną z badania Chernyak i Kushnir, którzy dzieciom między 3 a 5 rokiem życia dali naklejki. Następnie pokazali im smutnego […]

  • Odpowiedz 18 lipca, 2016

    Gościa

    Moja córcia (prawie 3 l.) nie bardzo chce się dzielić swoimi zabawkami z gośćmi… Ze starszymi dziewczynkami jeszcze jako tako, ale z młodszymi berbeciami- nie. Nie ma rodzeństwa i nie uczęszcza do przedszkola, ale chodzi do niani, gdzie są jeszcze dwie inne dziewczynki i jakoś się dogadują. Głupio mi czasem, jak ktoś do nas przyjdzie i niczym nie może się pobawić. Nie zmuszam, próbuję przekonać, ale chyba lepiej przeczekać… Z drugiej strony często prosi inne dzieci o pożyczenie czegoś, czego akurat zapomniałyśmy wziąć, np. wiaderka do piaskownicy – może za jakiś czas skuma zależność. Artykuł trochę mnie uspokoił, dzięki! sama jestem chyba mało asertywna, jako najstarsza z rodzeństwa czuję wieczną „nadodpowiedzialność” – trudno mi wyluzować.

  • Odpowiedz 2 sierpnia, 2016

    Melodia

    A ja wymiękam i zapisuję się u Ciebie na korki 😀

  • Odpowiedz 27 sierpnia, 2016

    MamaKarolka

    To jak państwo sobie wyobrażają spotkanie 2ki kuzynów, chłopiec 2l, dziewczynka 1rok. On jej wszystko zabiera, ona płacze. Zabiera jej swoje i JEJ ZABAWKI. Skoro on nie rozumie, ze tamte sa jej, to jak mu powiexziec, ze nie ma zabierać??

  • Odpowiedz 22 listopada, 2016

    Zuzanna

    Hmmm…. jak to jest z tym dwulatkiem…? Kiedy moja pieciolatka chce zabrac dwulatce (2 i 3 mies.) zabawke jest wrzask. Wtedy interweniuje i pytam dwulatke spokojnie, czy chce sie podzielic z siostra. W 90% przypadkow dzieli sie z radoscia. Oczywiscie jesli nie chce, nie naciskam. Czyli jak, ona nie rozumie? Moim zdaniem rozumie. I to bardzo dobrze. Czasem jak dostaja np. po kawalku czekolady, podaje mlodszej obydwie porcje i mowie zeby dala siostrze. Zawsze jej poda pierwszej i wyraza zadowolenie.

  • Odpowiedz 26 listopada, 2016

    Joanna

    A ja pracuję w przedszkolu. Nigdy nie mówiłam do dzieci, aby oddały tę zabawkę którą się akurat bawią, bo ktoś chce ją teraz. Zawsze mówię, aby dziecko poczekało, wzięło inną zabawkę skoro ta jest zajęta. Jeśli ktoś bawi się cały czas tą zabawką to trudno. Tak samo robię w domu, nikt nie musi dzielić się swoją własnością.
    Kochani a czy wy np. stojąc na przystanku oddalibyście swój telefon komuś kto przyszedł i mówi do Was „Pani już ma długo ten telefon, teraz moja kolej, oddaj go!”.
    OCZYWIŚCIE, ŻE NIE! Nazwalibyście to kradzieżą, dlaczego też mamy pozwalać aby ktoś kradł dany przedmiot naszym dzieciom.

  • Odpowiedz 15 lutego, 2017

    Jaga

    Bardzo ciekawy artykuł. Jednak jak czytałam fragment: <> to wydaje mi się, że wyjaśnienie jest inne. Rozumiem, że to był wniosek autorów artykułu, jednak dużo bardziej prawdopodobne jest wyjaśnienie na gruncie teorii autodeterminacji Ryana i Deciego. Wnioskiem z ich bardzo szerokich badań jest to, że złym pomysłem jest zastępowanie motywacji wewnętrzej – zewnętrzną opartą o nagrody, bo szybko prowadzi to do spadku motywacji i pogorszenia wytrwałości i zaangażowania w dane działanie.

    To tylko taka mała uwaga, bo akurat tym się zajmuję zawodowo/naukowo 🙂 Jeszcze raz gratuluję zacięcia naukowego i lekkiego pióra!

  • Odpowiedz 15 lutego, 2017

    Jaga

    Bardzo ciekawy artykuł. Jednak jak czytałam fragment: „wręczanie 20-miesięcznym dzieciom materialnych nagród za to, że były dla kogoś pomocne demotywuje je do pomagania w przyszłości i w sposób istotny zmniejsza liczbę zachowań altruistycznych. Wydaje się, że sytuacja taka jest konsekwencją skierowania myśli dziecka na tory: „dorośli płacą mi za to co zrobiłem, zatem musi to być coś czego nie chcę robić”” to wydaje mi się, że wyjaśnienie jest inne. Rozumiem, że to był wniosek autorów artykułu, jednak dużo bardziej prawdopodobne jest wyjaśnienie na gruncie teorii autodeterminacji Ryana i Deciego. Wnioskiem z ich bardzo szerokich badań jest to, że złym pomysłem jest zastępowanie motywacji wewnętrzej – zewnętrzną opartą o nagrody, bo szybko prowadzi to do spadku motywacji i pogorszenia wytrwałości i zaangażowania w dane działanie.

    To tylko taka mała uwaga, bo akurat tym się zajmuję zawodowo/naukowo ? Jeszcze raz gratuluję zacięcia naukowego i lekkiego pióra!

  • Odpowiedz 18 lutego, 2017

    Dla

    Bardzo ciekawy post. Nie przyszło mi do głowy żeby poszukać jakiś badań dotyczących tej kwestii. Z moim osobistym dzieckiem nie miałam okazji na takie rozmowy (7 m-cy) ale często spotykam się z podobnymi sytuacjami w pracy. W grupach dzieci, z którymi miałam przyjemność pracować – intuicyjnie – narzucałam zasadę, że dzielimy się zabawkami, które są wspólne np. przedszkolne (dzieci same ustalały zasady podziału przy wsparciu osoby dorosłej). Natomiast gdy zabawka została przeniesiona z domu to decyzje kto będzie się nią bawił i czy w ogóle, podejmował właściciel. Osoba dorosła jedynie dzielnie przypominała o zasadzie. Zazwyczaj to się sprawdzało… ☺

  • Odpowiedz 17 marca, 2017

    Gosia

    Potwierdzam DZIALA!!!Aczkolwiek najpierw musialam sama ze soba przero ic temat bo presja mam z piaskownicy ogromna aale jak tylko zaczelam tlumaczyc malej ze jak nie chce to nie musi sie dzielic albo jak sie boi ze dziecko nie odda to niech go poinformuje ze zwrocic i gigantycznie zmniejszyly sie problemy w piaskownicy Corka zaczela innym dZieciom tlumaczyc ze pozyczy jak skonczy sie bawic … i zazwyczaj nastepuje to za chwile

  • Odpowiedz 28 marca, 2017

    Ewelina

    U nas ciągle z tym problem, żeby przetłumaczyć to Mężowi i reszcie rodziny. (zaraz mu podsunę artykuł:D) Sytuacja z ostatniej imprezy u nas w domu. Dzieciaki latają, bawią się, u synka w pokoju, u córki itd Syn bawi się swoim ukochanym wozem strażackim i pieskami z psiego patrolu. Dodam, że synek jest typem, który bardzo lubi się bawić,ustawiąc rzeczy według jakiegoś planu. I tak podchodzi do niego młodszy kuzyn lat 2,5(syn3,5) i zaczyna zabierać pieski, na początku obserwuję, potem widzę że podchodzi mama chłopca i mówi żeby sie z nim podzielił wozem którym syn jeździł,ten się zaczyna już ostron denerwować. Więc podchodzę do Synka i pytam czy mógłby się z nim pobawić razem, że może jakiś korek ustawimy itd. Na co Syn mówi, że zaplanował właśnie pieskom akcję i jest w trakcie realizacji:D więc mówię ok i odpuściłam. No i wtedy się trochę zaczeło, ciągle staram się tłumaczyć Mężowi ze przecież nie jest tak że wszystko chowa przed nimi i broni jak niepodległości,poprostu wziął sobie to czym chciał się akurat bawić i się bawi, nie jest tak że tym co akurat sobie zaplanował i ustawia sobie musi od razu oddawać kuzynowi,bo ten młodszy. Ukręcili z tego lekką afere, a w tym czasie syn skońćzył akcję z pieskami i bawił się od tego momentu z kuzynem dalej. Straszne jest to przekonanie ludzi że wszytscy wszystkim absolutnie muszą się dzielić,a już szczególnie dzieci tak jakby trochę na pokaz przed drugimi rodzicami…

  • Odpowiedz 12 kwietnia, 2017

    pawel

    Ogólnie dobry art, w sumie zmienia trochę perspektywę patrzenia na tę kwestię. Ale nie mogę zgodzić się z przykładem analogii 18-latka i jego samochodu. Może kluczyków nie daje ale podwozi każdego, kogo może. Także dzieli się autem jak najbardziej, więc i w przypadku dzieci takie „kontrolowane dzielenie się” powinno chyba mieć miejsce 🙂

  • Odpowiedz 22 maja, 2017

    Mimi

    Z jednej strony masz trochę racji. Z drugiej trzyletnia siostrzenica, nie chce dzielić się zabawkami z moim piętnastomiesięcznym synkiem, ale za to chce bawić się jego zabawkami. I co teraz? Bo na razie jak mówię „Ale jak nie dasz bawić się Przemkowi Twoimi zabawkami, to On nie da Ci się bawić swoimi” i wychodzę na wredną.

  • Odpowiedz 25 sierpnia, 2017

    Mama

    A ja dzisiaj pierwszy raz byłam świadkiem rozpaczy mojego 22 miesięcznego Synka, kiedy odwiedzili Go kuzyni (3,5 i 7 lat). Wiadomo, jak to dzieci, zaczęli bawić się różnymi zabawkami. Najpierw, mój prawie dwulatek, reagował złością pokazując na siebie i krzycząc (coś w stylu to jest moje, nie dotykaj). Później zaczęło się wyrywanie i płacz a skończyło się na histerii na podłodze i łzach. Co ja robiłam? Starałam się wytłumaczyć, że dzieci pobawią się i oddadzą zabawkę lub odwracać uwagę inną zabawką… bez rezultatu. Jak się zachować w sytuacji odwiedzin dzieci jak to miało miejsce w naszym przypadku? Przecież nie będę mówić, że mają nie dotykać żadnych zabawek. Czy jedyne rozwiązanie to unikać zapraszania gości z małymi dziećmi do czasu aż dziecko zrozumie zasadę dzielenia się? Dodam, że moje dziecko rozumie pojęcie moje-twoje i na placu zabaw nie ma żadnego problemu (w sensie wyrywanie zabawek innym dzieciom), pilnuje swoich zabawek i tylko nimi się bawi.

  • Odpowiedz 30 kwietnia, 2018

    ZłaMamuśka

    Świetny tekst! Moja córka ma dwa i pół roku i ten temat jest mi bardzo znany :-). Chociaż jest raczej dzieckiem „ugodowym” to zdarzają się sytuacje kiedy nie ma ochoty bawić się z innymi dzieciakami ani tym bardziej dzielić z nimi zabawkami. Dla mnie jest to normalne. To tak samo jak my dorośli możemy nie mieć na coś ochoty i to jest ok, wiec dlaczego id dziecka wymaga się więcej? Wymaga się aby maluch zrozumiał i zachowal się zgodnie z oczekiwaniami innych… miałam ostatnio nieprzyjemna sytuację. Moja córka i pewna dziewczynka bawiły się zabawkami. Bawiły się obok siebie ale każda miała jakaś swoją zabawkę. W pewnym momencie dziewczynka chciała zabrać mojej córce zabawkę, którą moja miała w ręce, na co moja oczywiście się nie zgadzała. Dziewczynka zaczęła płakać a jej mama podeszła i próbowała załagodzić sytuację i przetłumaczyć małej, że nie może teraz dostać tamtej zabawki bo bawi się nie inne dziecko. Niestety nie pomogło tłumaczenie i dziewczynka zaczęła histerycznie płakać. Wtedy matka tej małej wyrwała mojej córce tę zabawkę tłumacząc, że musi to zrobić, gdyż jej córka się zaraz „zajdzie”… Szczęka mi opadła do ziemi. Wyraziłam swoje zdanie na ten temat i kobieta zaraz się ulotniła z dzieckiem ale cała sytuacja strasznie mnie zdenerwowała. Nie rozumiem jak tak można… nie chodzi o to, że to było moje dziecko. Było to dziecko, któremu dorosły zabiera zabawkę a ono nie rozumie dlaczego… W ogóle nie rozumiem wtrąca nią się dorosłych do dzieci (pod warunkiem, że nikomu nie dzieje się krzywda). Czytałam kiedyś fajny artykuł, że dzieciaki powinny same rozwiązywać drobne konflikty pomiędzy sobą. Były też podane dowody naukowe jak to wpływa na dalszy rozwój. Nie pamiętam kto był autorem ale tekst bardzo mi się podobał. I ja się tym zgadzam :-). Tak samo jak w tekstem powyżej. Brawo. Uwielbiam wasz blog 🙂

  • Odpowiedz 20 maja, 2019

    Mych

    Znam to z autopsji. Moja córka też biegała z piłką na placu zabaw. Często się dzieli, ale decyduje o tym sama. Pewnego dnia jakiś chłopiec chciał zabrać piłkę, ale córka moja nie pozwoliła tłumacząc chłopcu, że powinien spytać czy może i że nie może bo to jej własność. Matka chłopca nawrzeszczała na moje dziecko, że jest niewychowanym bahorem. Wkroczyłam do akcji broniąc córkę. Podeszłam do kobiety i mówię do niej: daj mi swoją torebkę, ponoszę sobie. Ona oczy szeroko ze zdziwienia i mówi że nie ma mowy. Odpowiedziałam jej, że tak samo zareagowała moja córka, bo ma do tego prawo.

  • Odpowiedz 7 września, 2019

    Ania U.

    Wiem ze artykuł napisany dawno. Ale spotkałam się ostatnio z rozterką rodziców którzy pozwalali żeby ich niespełna dwuletnia córeczka była niejeden raz popychana przez inne dzieci, zabierano jej zabawki, a nawet raz została uderzona łopatką a rodzice nic…bo usłyszeli gdzieś że dzieci same sobie poradzą…i żeby nie ingerować. Dziecko wycofało się, bo ze strony rówieśników doświadczało więcej złego niż dobrego. Powtarzanie z ust do ust ze dzieci same sobie poradza bez ingerencji doroslych nie do konca jest prawda. Jestem zawodowa opiekunka. Dzieci (zwlaszcza do 3r.z.) w sytuacjach konfliktu/stresu sa zazwyczaj pod wplywem impulsów płynących z niższych ośrodków mózgowych. Krzyczą, kopią, gryzą, biją itp… Dla mnie oczywiste jest wspieranie Maluchów w kontaktach rówieśniczych i pokazywanie właściwych wzorców zachowań.

Leave a Reply