Jak ułatwić sobie życie z małym dzieckiem? 13 życiowo-naukowych wskazówek.

Są dwa blogi prowadzone przez trzy kobiety. My i one. One mówią Make life easier. My mówimy „Make parenting easier”.

Życie z dzieckiem naprawdę może być przyjemne i łatwe! Choć znacznie prościej jest przy drugim dziecku. Nie ma się bowiem wówczas absolutnie żadnych oczekiwań co do tego że się człowiek cokolwiek zrobi w domu, a każda godzina snu cieszy niczym niespodziewany spadek po wujku z hameryki. Poza tym za drugim razem ma się większą świadomość tego, że wszystkie niedogodności okresu niemowlęcego szybko przeminą i będzie się tęskniło za tą małą, pyzatą istotą, która cieszyła całą papę tylko dlatego, że zobaczyła facjatę rodzicielki. Nawet jeśli facjata ta nie nosiła śladu makijażu za to włosy ją okalające nosiły wyraźne ślady nocnego rzygu mlekiem.

No to do rzeczy. Trochę poważnie, a trochę z przymrużeniem oka. Waszej szczególnej uwadze polecam kilka ostatnich punktów.

1. Ucz się od personelu szpitala.
Pytaj o kąpiel, pielęgnację, ubieranie, każdą bzdurę która przyjdzie Ci do głowy. Wbrew obiegowej opinii w szpitalach nie pracują same niedouczone buce. Jak to w życiu bywa są dobre i złe położne. Są dobrzy i źli lekarze. Jest więc duża szansa, że w ciągu tych 48-72 godzin po porodzie trafisz na kogoś kompetentnego i chętnego do pomocy. Pewność, że robisz wszystko tak jak trzeba da Ci dużo spokoju, który udzieli się dziecku.

2. Rób zakupy on-line.
Jeśli nie mieszkasz w zapadłej wiosce w Polsce E to jest duża szansa, że w okolicy jest jakiś sklep, który dowozi żarcie pod drzwi. Gdyby nie alma24 i Tesco to prawdopodobnie jedlibyśmy tynk. A tak jednym klikiem kupuję to co aktualnie jest mi potrzebne. Zamawiasz dostawę o dogodnej dla Ciebie i na dogodna dla Ciebie porę, miły pan przynosi Ci zakupy do domu. I tak! Możesz płacić kartą! Bonus: (Wirgiliusz nie czytaj) panowie bywają mili także dla oka 🙂

3. Karm piersią.
Pozwólcie, że pominę kwestie które i tak wszędzie poruszają czyli, że z mlekiem modyfikowanym więcej roboty (bo wyparzanie, bo trzeba w razie wyjścia targać ze sobą pół walizy akcesoriów, bo…). Jesteśmy blogiem naukowym więc powiem krótko – wiele badań wykazało, że matki karmiące piersią śpią w nocy mniej więcej 40-45 minut dłużej niż matki karmiące mlekiem modyfikowanym lub w sposób mieszany [1]. Co więcej jak widać na poniższym wykresie matki karmiące piersią mają w ciągu dnia zdecydowanie więcej energii:

energia kpNa podstawie Kendall-Tacket i wsp., 2011, zmienione [2]. Karmienie: KP – piersią, mix – mieszane, MM – mlekiem modyfikowanym, średni poziom energii matki w ciągu dnia w 5cio stopniowej skali

4. Nie prasuj.
Serio. Miej litość dla siebie i dla dziecka i nie jeździj żelazkiem po ciuszkach rozmiaru 62. Dziecko nie musi i w żadnym wypadku nie powinno (przeczytaj to!) żyć w sterylnych warunkach więc nie musisz wypranych ciuchów dezynfekować prasując je w najwyższej możliwej temperaturze. Kwestia estetyki ubranek też do mnie nie przemawia bo a) można powiesić rzeczy tak żeby wyglądały w miarę po ludzku po zdjęciu z suszarki b) przy moich dzieciach estetyka i tak była chwilowa bo po 5 minutach od założenia cud-miód śpiochów na śpiochach lądowało ulane mleko albo ślina.

5. Śpij z dzieckiem.
Jeśli karmisz piersią śpisz więcej – to już wiemy. Jeśli dodatkowo śpisz z dzieckiem to już wychodzi na to, że śpiąca królewna cierpi przy Tobie na bezsenność. Tak, na to tez mamy dowody naukowe [3]. Ja wiem, że to nie dla każdego. Sama się zapierałam nogami i rękami przed spaniem z Pierworodną. W związku z tym po nocnym karmieniu, brałam ją i łaziłam jak kretynka aż nie odbiła (czasem to zajmowało minutę czasem 20), a potem łaziłam z nią na rękach żeby usnęła, a jak już usnęła to odkładałam ją do łóżeczka. I wtedy się budziła, więc znowu, jak to ciele, łaziłam z nią po domu. Poddałam się po paru miesiącach i spała z nami. Przy Drugorodnym jestem mądrzejsza. Wieczorem owszem kładę go w łóżeczku, ale po pierwszym karmieniu śpi już z nami. Jak się obudzi na kolejne karmienie to otwieram jedno oko, podaje pierś i śpię dalej, a on się karmi sam (nie biorę go do odbijania, budzę się dopiero rano). Tym sposobem noc jest z grubsza przespana i wszyscy są szczęśliwi.

Btw jeśli karmisz butlą to wspólne spanie nie ma wpływu na długość Twojego snu.

6. Nie patrz w nocy na zegarek
Jeśli nie śpisz z dzieckiem tylko wstajesz na karmienia to w żadnym wypadku nie spoglądaj na zegar i nie licz ile godzin przespałaś, ile karmiłaś i ile czasu minęło zanim dziecko zasnęło. Syndrom męczennicy, czyli „padam z nóg – spałam dziś tylko 4 godziny” dokucza nawet bardziej niż sam deficyt snu.

7. Zrób listę kontaktów
Zrób sobie podręczną listę z numerami telefonów do doradcy laktacyjnego, położnej środowiskowej i pediatry, którzy przyjdą na wizytę domową nawet w środku nocy. Piersi i dzieci mają to do siebie, że psują się wtedy kiedy przychodnie są zamknięte.

8. Zabierz dziecko do łazienki
„Nie mam się czasu nawet umyć”. Brzmi znajomo? Zamiast chybcikiem wskakiwać pod prysznic po to żeby wyskoczyć z niego po 15 sekundach bo dziecko płacze, wsadź młode do wózka/leżaczka i zabierz ze sobą do łazienki. Szum lecącej wody uspokaja znakomitą większość dzieci, więc dziecko zasypia albo zainteresowane słucha, a Ty masz 20 minut na taplanie się w wodzie. Ciepła kąpiel zwiększa poziom oksytocyny w Twoim organizmie i wszyscy są szczęśliwi. Niby proste ale mało kto na to wpada.

9. Zaplanuj sobie rodzenie na wiosnę
Pierworodną rodziłam w lutym. Drugorodnego rodziłam w maju. Różnica jest diametralna. Wiem co mówię.

10. Mądrze wybierz miejsce porodu
Pozytywne doświadczenie porodowe rzutuje w ogromnym stopniu na Twój macierzyński start, więc nie zaniedbaj tej kwestii. Lekarza prowadzącego ciąże i tak raczej nie spotkasz w trakcie porodu, więc olej zioma i zdecyduj się na poród tam gdzie się dobrze rodzi, a nie tam gdzie pracuje doktorek.

11. Znajdź grupę wsparcia
Jeżeli masz znajomych oczekujących w tym samym czasie na potomstwo to świetnie. Jeśli nie masz tego szczęścia to przejrzyj fora internetowe w poszukiwaniu kobiet, które są na tym samym etapie ciąży (np. tu). Przez okresy burzy i naporu przechodzi się łatwiej ze świadomością, że ktoś inny też nie przespał nocy z powodu noworodkowych problemów z wydalaniem. W grupie raźniej i zawsze znajdzie się parę mądrych kobiet, które doradzą, wesprą i uświadomią Cie, że konsystencja niemowlęcej kupy nie powinna Ci spędzać snu z powiek. Poza tym na urlopie macierzyńskim naprawdę fajnie jest móc wymienić refleksje na temat życia z kimś kto ma zęby i więcej niż 60 cm wzrostu.

12. Myśl globalnie
Wkurza Cię, że dziecko domaga się jedzenia co godzinę i „wisi na cycku”? Albo nie chce zasnąć samo w swoim łóżeczku? Spójrz z innej perspektywy. 200 milionów dzieci pójdzie dziś do łóżka głodnych [4]. 3,1 miliona dzieci poniżej 5 roku życia umrze w tym roku z głodu [5] Że niby Tobie jest ciężko bo w kółko tylko karmisz i przewijasz? To wyobraź sobie jak ciężko ma matka która nie ma czym nakarmić dziecka. O ile potrafisz. Ja nie potrafię.

13. Przeczytaj to. Koniecznie.
Świetnie sobie radzisz. Serio! Wydałaś na świat małego człowieka i teraz musisz się nim opiekować i pokazać mu że świat jest fajniejszym miejscem do życia niż ciemne czeluści Twojej macicy. Nie bój się – doskonale wiesz jak poprowadzić swoje dziecko ku dorosłości. Urodziłaś się po ty by być matką. Nie wierzysz? My w Ciebie wierzymy – zerknij na nasze logo (już nieaktualne, ale kiedyś byłyśmy nader natchnione i pod mataja.pl widniało „born to be parents”…). Powodzenia!

A Wam co ułatwiło życie w tych pierwszych tygodniach? Rady bardziej praktyczne mile widziane 🙂 A zdjęcie główne jest oczywiście autorstwa Fotosister!

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

57 komentarzy

  • Odpowiedz 7 lipca, 2014

    piwnooka

    Uwielbiam takie porady. Kiedyś w erze pre-Internetowej były babcie i ciocie, które wspierały życiowymi radami. Teraz na szczęście mamy jeszcze blogi. Chyba każda młoda mama, zaopatrzona w mądry podręcznik dowiaduje się między innymi, aby: prasować i absolutnie nie karmić w półśnie! Takie wpisy, jak ten powyższy oszczędzą przynajmniej stresu i czasu. Bo o życiu tu mówimy, nie teorii 🙂 Pozdrawiam.

    • Odpowiedz 9 września, 2016

      bella

      czytam ten artykuł po dwóch latach ponownie (wówczas byłam na finiszu pierwszej ciąży) i uświadamiam sobie, że te rady są bardzo bardzo praktyczne i wiele z nich wcieliłam w życie, prócz karmienia w łóżku, którego nie praktykowałam, bo szybko nasza Pierworodna nauczyła się spać całą noc i jako niemowlak łóżeczko traktowała jak swoje królestwo;) dzięki powyższym radom okres noworodkowy wspominam jako sielankę! serio! mój mąż też powiada to: „były czasy”;) czekamy teraz na Drugorodną i odświeżenie takich informacji jest bezcenne:)
      a jednocześnie mam obawy, że teraz tak gładko nie pójdzie, bo oprócz noworodka, będzie pierwsze dziecko, które jeszcze nie jest w pełni samodzielne…
      p.s. odnośnie prasowania jak Pierwowrodna miała kilka miesięcy i spała cala noc a potem po 2-3h w ciągu dnia prasowanie było przyjemnością, ale teraz nie prasuję i jakoś żyjemy;)

    • Odpowiedz 19 maja, 2018

      Agnieszka

      Rada nt. zabierania dziecka na leżaczku do łazienki jest bardzo trafna. Ja niestety wpadłam na to dość późno, ale odkąd odkryłam tę opcję, miałam codziennie rano czas na kąpiel z masażem brzucha pilingiem, facefitness i inne zabiegi! Córcia uwielbiała patrzeć i słuchać lejącej się wody, a w ostateczności kąpałam się, śpiewając jej ulubione piosenki 🙂 Działania w kuchni także stały się znacznie prostsze dzięki leżaczkowi 🙂 Nie prasowaliśmy nigdy.
      Córcia zasypiała niestety tylko przy piersi lub na rękach, z jednym wyjątkiem – kiedy po nocnym karmieniu mimo wszystko nie zasnęła, brałam ją do łóżka i wtedy – o dziwo – zasypiała bardzo szybko samodzielnie i spała znacznie lepiej oraz 1,5 h dłużej niż w swoim łózeczku!!!

  • Odpowiedz 7 lipca, 2014

    Beata

    Co jak co,ale nie wyobrażam sobie karmienia na śpiocha, noszenia po domu nocą zresztą też:-D w nocy biorę Małego do łóżka,karmię na siedząco, jak się naje to leży mi na kolanach (czasem minutę,a czasem godzinę) aż zaczyna zasypiać. Wtedy następuje ewakuacja do łóżeczka i śpimy. Ale trochę dziwi mnie to,że w dzień najchętniej zasypia noszony na rękach, nie zawsze, ale tak najchętniej i jeśli nie zostaje odłożony,to potrafi spać nawet dwie godziny.. a jak leży na kanapie to max 30 minut i pobudka. w sobotę, podczas wizyty u fryzjera zostałam obdarzona niemal pogardliwymi spojrzeniami, kiwaniem głową i kąśliwymi uwagami w stylu, że „mama tak przyzwyczaiła i teraz będzie mieć problem”… I tak się zastanawiam teraz czy niemowlę z tego samo wyrasta czy faktycznie się przyzwyczaja? Jak było z Pierworodną? W dzień też zasypiała na rękach?

    • Odpowiedz 7 lipca, 2014

      Alicja Kost

      Mam nadzieję, że fryzjerka była bardziej kompetentna w kwestii obcinania włosów niż w kwestii wychowania dzieci ;). Jak słyszę nie noś bo się przyzwyczai to mnie telepie. Tu już zresztą o tym pisałam http://mataja.pl/2014/04/40-dzieci-nie-tworzy-bezpiecznej-wiezi-z-rodzicami/
      Pierworodna zasypiała w dzień na rękach, a jakże :), ale w pewnym momencie (nie pamiętam kiedy dokładnie) przestało to jej być potrzebne i zasypiała wtulona w nas. Ja uważam, że nie ma nic złego w tym wspólnym zasypianiu. To takie fajne podsumowanie dnia które buduje poczucie bezpieczeństwa. W końcu wiekszość dzieciaków nie widzi swoich rodziców przez znaczną część dnia więc chociaż wieczorem przed snem mogą się wyprzytulać.

  • Odpowiedz 7 lipca, 2014

    PasjoMatka

    Skąd ja to znam. ;D Do kuchni też spokojnie dziecko zabrać można. 🙂

  • Odpowiedz 7 lipca, 2014

    Beata

    Hahaha, no z włosami też nie najlepiej wyszło;-) dziękuję za upewnienie mnie w moim intuicyjnym programie rodzicielskim:-* dziś mieliśmy dzień bez noszenia (ale za to co chwilę przy piersi;-) ) i tragedii nie było:-D mam nadzieję,że noszenie przestanie być potrzebne zanim mi kręgosłup wysiądzie;-)

    • Odpowiedz 8 lipca, 2014

      Alicja Kost

      Haha zanim pójdzie do szkoły na pewno nauczy się zasypiać w inny sposób 😀 Noś jeśli tego potrzebuje, kiedy go będziesz nosić jak nie teraz kiedy jest maleńki. Potem pójdzie do szkoły, znajdzie kolegów, dziewczynę i będzie miał w nosie matkę i przytulanie się z nią 😉

  • Odpowiedz 8 lipca, 2014

    Lili

    Tak na marginesie przy zabieraniu ssaka do kuchni, łazienki etc – sprawa w plemionach pierwotnych wygląda podobnie jak tu Ala opisała. W Afryce lub u Indian, to chyba trudno o takie warunki jak u nas i dzieciaki są noszone wszędzie, zdaje się że do mniej więcej 2 roku życia, a potem „wygania się” do starszego rodzeństwa i reszty dzieciaków we wsi.

    • Odpowiedz 8 lipca, 2014

      Alicja Kost

      Jakiś czas temu czytałam artykuł w którym stwierdzili, że taki model jak opisujesz przyczynia się m.in. do braku słynnego buntu dwulatka u plemion afrykańskich m.in. ale nie umiem go odkopać, żeby coś mądrzejszego na ten temat napisać, a że Pierworodna wstała dziś o 5.10 to mózg nie funkcjonuje mi na tyle żebym sama z siebie coś mądrego powiedziała 😀

  • Odpowiedz 8 lipca, 2014

    Beata

    Oooo, jak noszenie ma zapobiec buntowi dwulatka,to wolę nosić:-D zresztą już opanowałam korzystanie z toalety, makijaż,wieszanie prania, przygotowywanie kąpieli i śniadania z dzieckiem na rękach, o jedzeniu nawet nie wspomnę:-D

    • Odpowiedz 8 lipca, 2014

      Danka Kozłowska-Rup

      jak już o tym noszeniu rozmawiamy to polecam chusty- dwie ręce wolne i życie staje się proste:)

      • Odpowiedz 14 czerwca, 2017

        mio

        A czy jest szansa, że się dziecko jednak do chusty przekona? Bardzo chciałam nosić, jednak moja córka się pręży i płacze jak się chustujemy. Myślę, że nie lubi być ciasno otulona. Jak śpi to też z rozrzuconymi kończynami. Ma dwa miesiące.

  • Odpowiedz 9 lipca, 2014

    Magda

    Pojęcie żywiowo – naukowych wskazówek w tym przypadku jest dla mnie totalnie przesadzone.
    I najlepszy ŻART tego artykułu: „9. Zaplanuj sobie rodzenie na wiosnę” to mnie już totalnie rozkłada!!! No fakt naukowo udowodnione jest przecież to że zachodzenie w ciążę planuje się tak cyklicznie jak cotygodniowe zakupy w markecie.

    • Odpowiedz 9 lipca, 2014

      Alicja Kost

      To taki rodzaj abstrakcyjnego humoru. Jak widać nie dla wszystkich zrozumiały… A szkoda bo to mi nasuwa na myśl 14 naukowo-życiową wskazówkę

      14. Zachowaj dystans i dobry humor. To pomaga. Na wszystko.

      I jestem przekonana, że jakby mi się chciało to bym znalazła badania, które to udowodnią 😀

    • Odpowiedz 31 marca, 2015

      asiay

      Oj tam oj tam, ja sobie zaplanowalam poród. Co prawda wyszedł wczesniak i przez cc ale i tak rodzilam na wiosnę 😀

      • Odpowiedz 31 marca, 2015

        Alicja

        No dzici powinny się rodzić tylko na wiosnę! 😀

    • Odpowiedz 1 kwietnia, 2015

      Bellis

      A ja planowałam rodzenie, trzy razy. Z kalendarzem w ręku. Stosujemy npr i mamy trójkę stuprocentowo zaplanowanych dzeci, z czego dwójka urodziła sie w lutym (dokładnie w tym samym dniu, tylko drugie kilka lat później) a jedno w kwietniu. Wiosną faktycznie łatwiej 🙂

  • Odpowiedz 9 lipca, 2014

    MAGDA

    No to z tego całego artykułu podpisze się tylko pod tym punktem 14.
    A odnośnie reszty to:
    Nie każde dziecko robi się w 5 minut i da się to wszystko zaplanować.
    Nie każda ciąża kończy się porodem.
    Nie każde piersi pełne mleka oznaczają tyle, że da się tym pokarmem wykarmić własne dziecko…
    Badania, dowody i sugestie… a życie życiem!
    A może staniesz koło osoby jeżdżącej na wózku inwalidzkim i powiesz mu tak:
    „NO WSTAWAJ!!!
    IDŹ!!!
    RÓB KROKI!!!
    Przecież udowodniono naukowo, że dzieci do 2rż powinny już chodzić”
    Zbyt jednostronne spojrzenie na sprawy pielęgnacji, wychowania, karmienia itp czynią z nas strasznych ignorantów aż przykro czytać taką nagonkę czasami.

    • Odpowiedz 9 lipca, 2014

      Alicja Kost

      Nie pomyślałabym, że artykuł napisany z przymrużeniem oka (co jest zaznaczone w tekście) wzbudzi wzbudzi w kimś tyle emocji. Że dziecka nie robi się w 5 minut? Jedne się robi, inne nie. Oczywista sprawa dla każdej myślącej istoty. Że nie każda ciąża kończy się porodem – też oczywista. Nie każde piersi pełne mleka oznaczają…? Jasne, że nie niemniej szacuje się, że karmić nie jest w stanie 2% kobiet, reszta da radę jak uwierzy w siebie. Nie bardzo jednak wiem co to ma do treści wpisu?
      Przykładu z wózkiem mój ciasny umysł w ogóle nie pojmuje, więc pominę milczeniem.
      Nagonki w tekście nie widzę żadnej.
      Evidence-based parenting nam odpowiada. Tobie nie musi. Na szczęście internet pełen jest innych treści więc nikt nie jest skazany na nas 😉
      Mam nadzieję, że Ty znalazłaś drogę wychowawczą, która pasuje Tobie i Twojemu dziecku. Powodzenia!

    • Odpowiedz 8 kwietnia, 2015

      Ola

      Magdo o jakiej nagonce mówisz? Masz z czymś ewidentny problem i nie widzisz jasno i obiektywnie.
      Jeśli nie odpowiada Ci ten blog – jest masę innych. Po co plujesz hejtem tutaj?

    • Odpowiedz 17 marca, 2018

      Ela

      Jeeze autorka próbuje tylko pomoc radami które same wypróbowała. Życie jest życiem i zdążają się poronienia, brak mleka itp ale to są tylko porady nie trzeba ich stosować. Ja mam drugie dzecko w drodze i całkowicie zgadzam się z autorka. Cyc, prasowanie, zakupy itp. Trochę luzu kobieto

  • Odpowiedz 9 lipca, 2014

    Lili

    Wydaje mi się, że posty takie jak Magdy są poniekąd potrzebne, bo pokazują, że evidence-based parenting to nie tylko podejście naukowe, ale też pewien sposób patrzenia na świata, który każdy sobie wybiera (przynajmniej w jakiejś części jest to wolny wybór).

    Przeglądając mataja.pl zastanawiałam się, kiedy ktoś z czytelników pieprznie ręką w stół i powie właśnie te słowa: „Badania, dowody i sugestie… a życie życiem!”.
    Osoby o zacięciu naukowym, czy to potwierdzonym w CV czy nie, zdają sobie sprawę, że badania opierają się na statystyce, a statystyka nie dotyczy pojedynczych przypadków, tylko zjawisk o większej skali, stąd może i jest ogólna tendencja do nauczenia się chodzenia do 2.rż. albo karmienia cycem, ale zdarzają się odchylenia od przeciętnego poziomu/ogółu/itp. Takie osoby mają sobie zgodę na to, że może to właśnie one staną się tą odchyłką, niestety, ale nie szukają 100%-skutecznej recepty na życie, bo tego nie da nauka…(w obecnej fazie). Ostatecznie też badania są prowadzone na sytuacjach z życia… ale ja wiem, czasami fajnie jest nie wiedzieć prawdy, zwłaszcza tej trudnej.

  • Odpowiedz 9 lipca, 2014

    Asia

    z podpunktu 9. się pośmiałam. nie wolno brać wszystkiego na poważnie. dla mnie to lekki i przyjemny artykuł z przymrużeniem oka. a co najważniejsze, „ukryte” jest w nim wiele cennych informacji i rad.

  • Odpowiedz 9 lipca, 2014

    Monika

    Każdy ma swój rozum i zawsze robi to co uważa za stosowne dla siebie i dziecka. Wiadomo że w życiu są różne sytuacje – szczęśliwe lub mniej.
    Tak samo jak nie należy brać wszystkiego co pisze w artykułach dosłownie. Każde dziecko jest inne, coś innego na nie działa. Każdy jest inny i co innego poprawia mu humor a co innego dołuje.
    Ten artykuł jest lekki i przyjemny. Podnosi na duchu, pojawia się uśmiech na twarzy gdy się go trzyma, daje do myślenia.

  • Odpowiedz 9 lipca, 2014

    MAGDA

    Alicja no widzisz dobrze się pisze artykuły jak każdy chwali i bije brawo, jak ktoś poważa te „naukowo-życiowe” kompendium już nie jest tak różowo… czytać i komentować wolno każdemu nawet jak ktoś nie popiera może zostawić tu swój ślad i jednak jako autor powinnaś umieć się z tym zmierzyć 😉
    Alicja aż się dziwię że nie rozumiesz mojej aluzji o inwalidzie. Istnieją kobiety, które nie zapładniają się na zawołanie. A są i takie, które wiedzą, że dobrze jest karmić piersią ale tego poprostu nie robią z różnych względów. I takie kobiety też mogą czytać Twój artykuł i twoje „przymrożenie oka” i twój żart nie jest aż taki trafiony… ale co osoba to sytuacja…
    Uważam, że na świecie istnieje zbytni trend do generalizowania… wyciągania statystyk i mówienia, że takie podejście jest dobre a takie nie… boli mnie taka zagorzałość i bojkot na używanie tylko jednych rozwiązań dla ogółu (bo to jest udowodnione i potwierdzone – więc to jest dobre.) Naprawdę można przyjąć różne drogi wychowania i opieki nie konieczne potwierdzone naukowo a dzieci mogą być równie szczęśliwe i mieć zapewniony prawidłowy rozwój… wszystko zależy od sytuacji i rodziny.
    Byłam tu zupełnym przypadkiem więc głos po mnie zaginie i będziecie dalej spokojnie klepać się po ramieniu mówiąc, że tylko to co tu sprawdzone i potwierdzone jest dobre i przynosi dobre efekty.

    • Odpowiedz 9 lipca, 2014

      Alicja Kost

      Domyślam się o co Ci chodziło z niepełnosprawnością ale do mnie takie porównanie nie trafia i nie ma nic do rzeczy. Wiem, że są kobiety które mają problem z zajściem w ciąże. Ba, mamy nawet taką na pokładzie autorskim – nic mi nie wiadomo o tym aby punkt 9 sprawiał jej przykrość. Kwestia poczucia humoru. Jedni łykają Monty Pythona inni nie.

      Czytać i komentować wolno każdemu – nie mam z tym problemu. Gdybym miała to wrzuciłabym Twój komentarz do kosza i nikt poza Tobą i mną by o nim nie wiedział 😉

      Wciąż nie wiem gdzie w artykule widzisz zagorzałość i nagonkę na kogokolwiek. Nie twierdzę też, że to co tu napisałam rozwiąże wszystkie problemy. Jak ktoś nie chce karmić piersią to niech nie karmi. To jest jego wybór. Nie oceniam, dostarczam jedynie dowodów naukowych na to, że prawdopodobnie jeśli zdecyduje się na KP jego życie będzie łatwiejsze. Ot i. Zresztą sam punkt 13 powinien rozwiązać wszelkie wątpliwości w kwestii tego czy kogokolwiek oceniam.

      Uważam, ze warto pisać o tym co udowodnione i potwierdzone bo zazwyczaj sprawdza się dla ogółu. Aspiryna u większości zbije gorączkę, ale u jednej osoby może spowodować zgon. Nie widzę w tym jednak powodu aby nie pisać o tym, że aspiryna jest generalnie fajną sprawą.

      A co do punktu 9 to on bardzo ułatwia życie. Żeby wyjść na spacer z Pierworodną musiałam ją okutać w tonę ubrań i kombinezonów. Siebie też i zanim byłyśmy gotowe do wyjścia trzeba było ją rozebrać żeby zmienić pieluchę. Teraz młodego ubieram w body sama wskakuję w klapki i jesteśmy gotowi. 🙂

  • Odpowiedz 9 lipca, 2014

    Beata

    Tak się zastanawiam w jaki sposób artykuł o ułatwianiu sobie życia może być nagonką… Ale na co niby ta nagonka???
    Druga sprawa- przecież nikt nie każe tak robić, chodzi o to,że jeśli robisz tak a nie inaczej, ale słyszysz „dobre dusze” mówiące,że robisz źle, to w pewnym momencie się gubisz.. ten artykuł upewnia, że nic się nie stanie,jeśli nie wyprasujemy ubranek, ale nie każe tak robić. Ja np. nie wyobrażam sobie karmić na śpiocha i po przeczytaniu tego artykułu ani się nad tym nie zastanawiam, ani nie czuję się do tego zmuszona, ani z tego powodu gorsza… W dodatku nie widzę sprzeczności tego artykułu z tekstem,że badania badaniami, a życie życiem.. wyjątki potwierdzają regułę, po prostu:-)

  • Odpowiedz 9 lipca, 2014

    Ruda

    Ależ oczywiście, że to nagonka… Na poczucie humoru, dystans do siebie i świata oraz na zrównoważone psychicznie matki rodzicielki 😉
    Dlatego idąc z dzieckiem na spacer zamiast samotnej szwędaczki bez celu po pokonaniu 800 metrów ląduję na kawie (zbożowej) u koleżanki na pogaduchach a mały dotlenia się statycznie w wózku obok nas.
    Dlatego karmię piersią, bo laktacja siedzi w głowie a ja nie wyobrażałam sobie, że mogłoby być inaczej. W końcu natura uczyniła z nas ssaki a „odpiersiował” nas chyba postęp techniczny i powszechne wygodnictwo (co jest wygodnego w wyparzaniu butelek ja się pytam?)

    I prasuję ubranka, bo lubię stroić mojego malucha (może to jakiś niedosyt z okresu dzieciństwa kiedy nie było tylu sukienek dla lalek to sobie na dziecku przebieranki odbiję) a pogniecione „kreacje” wyglądają mniej estetycznie.

    Pozdrawiam autorkę artykułu 🙂

  • Odpowiedz 9 lipca, 2014

    Alicja Kost

    Cieszę się, że nie wszyscy widzą ten wpis w negatywnym świetle. Bo co jak co, ale cała mataja powstała po to by wspierać kobiety i pokazać, że macierzyństwo i zachowania rodzicielskie mają we krwi i świetnie sobie radzą 😉

    I podziw ogromny wyrażam dla wszystkich prasujących ubranka! U nas w domu tylko Wirgiliusz chodzi odprasowany, ja i dzieci jesteśmy wymiętoleni. Dlatego nie mogę prowadzić bloga modowego 😀

  • Odpowiedz 17 lipca, 2014

    b.

    Ależ mi się ten post spodobał! I czuję się „taka mądra”, bo na kilka z tych rzeczy wpadłam mając dopiero Pierwsze-Czteromiesięczne i nawet teraz zdarza mi się mieć makijaż i pomalowane paznokcie :). Będę tu częściej zaglądać.

  • Odpowiedz 17 lipca, 2014

    InspiracjeOnline

    Szkoda, że taka nagonka na ten artykuł się pojawiła, wystarczyło napisac, że nie ze wszystkim się ktoś zgadza, ale chyba niektórzy nie potrafią się zdystansować i biorą zbyt wiele rzeczy na poważnie.

    A ja siadałam w łozku opierając się o ścianę, karmiłam, kładłam na sobie smyka i nieprzytomna czekalam aż odbije, a potem hop – z powrotem do łóżeczka.
    I jakoś nie potrafię sobie odpuścic prasowania, chociaż marnuję na nim czas, ale lubie mieć w szafce wszystko tak picus glancuś;)

  • Odpowiedz 24 lipca, 2014

    Szpilka

    Zakupy on-line i brak prasowania to podstawa:) Do tego zaplanowanie porodu na wiosnę pewnie też pomocne. Ja celowałam na maj/czerwiec, ale coś nie wyszło i przesunęło się na wrzesień , life is brutal;) Te rady i inne proponuję jednak stosować już przy pierwszym dziecku – tak, tak, można jak się chce.
    Ja dodaję do złotych rad:
    – Przyzwyczajaj dziecko do ludzi, hałasu, różnych sytuacji np: wychodź z nim do znajomych, zapraszaj, chodź z nim do restauracji, nie ściszaj domofonu, radia itp, a już na pewno nie mów znajomym, że mają wysłać sms jak będą pod twoimi drzwiami, a ty wtedy otworzysz – o zgrozo!
    – nie wycieraj podłogi 100 razy dziennie i nie wyparzaj każdej rzeczy, które dziecko wzięło do buzi czy może wziąć
    -wychodź z domu – idź na zakupy, na fitness, a dziecko zostaw z mężem/partnerem. Naprawdę nic się nie stanie jeśli poleży z kupą 5 minut dłużej i zje 20 minut później
    -nie gadaj tylko o zupkach i kupkach
    -….ok starczy, a pewnie i tak część zaraz spojrzy na mnie wrogo, że to niemożliwe – a ja mówię, że możliwe i namawiam wszystkie babki do tego:)

  • Odpowiedz 4 sierpnia, 2014

    TunaLove

    Dzień dobry bardzo – a raczej dobry wieczór.
    Wow nie sądziłam, że artykuł na którym uśmialiśmy się co nie miara wywoła tyle negatywnych emocji.
    Czasami wydaje mi się, że ludzie robią to specjalnie tak dla zasady bo nie mają czym czasu zapełnić.
    Co tam, nie ma co się nad tym zagłębiać tacy ludzie też istnieją a my dalej idziemy z uśmiechem przez życie;)
    Na naszej stronie umieściliśmy także umieściliśmy kilka wskazówek http://www.facebook.com/tunaloveblog.
    P.S Super piszecie, nie ulegajcie – matajaholicy 😉

    • Odpowiedz 4 sierpnia, 2014

      Alicja

      Ooo matajoholicy! Lubimy takich 😀 Cześć w takim razie. Miałam produkować post na środę, ale idę poczytać co Wy piszecie!

  • Odpowiedz 21 sierpnia, 2014

    Ula

    Swietny artykuł i porady. Większość z nich zastosowałam intuicyjnie i to przy pierwszym dziecku, mimo że również zarzekałam się że np. Mała będzie spała w swoim łóżeczku – oczywiście spała z nami, i to często do 9, 10 rano. Byłam wyspana bardziej niż gdy wstawałam do pracy;-)

    • Odpowiedz 22 sierpnia, 2014

      Alicja

      Do 9? Oooo zazdroszczę! U nas 7.30 to jest późna pobudka haha.

  • Odpowiedz 13 lutego, 2015

    Michalina

    Super artykuł ;D
    Do tego bym dodała, że najlepszym podgrzewaczem do butelek jest dziecko 😉 Niepotrzebnie biegałam do kuchni by wstawić butelkę z odciągniętym mlekiem do miseczki z ciepłą wodą. Przecież można włożyć zamkniętą butelkę dziecku pod kołderkę. Zwłaszcza gdy dziecko śpi w dostawce przy łóżku i jest na wyciągnięcie ręki.

  • Odpowiedz 31 marca, 2015

    Beata

    U nas nie sprawdziło sie nie odbijanie w nocy, jak po karmieniu nie było bekania to było ulewanie i wybudzanie. Ale za to odkryłam ze można całkiem wygodnie spać na siedząco

  • Odpowiedz 1 kwietnia, 2015

    Natalia

    Fajne:) Ale z tym rodzeniem na wiosnę to głupota na resorach! Urodziłam w październiku i jestem mega zadowolona z faktu, że z takim maluszeńkiem mogliśmy sobie przejść zimę w pieleszach, że córeczka była schowana w gondolce, nie musiała być bombardowana bodźcami, tylko niejako była przed nimi ukryta, a teraz na wiosnę, gdy budzi się wszystko do życia, ona ma skończone 5 miesięcy i gdy przyjdzie czas na rozszerzanie diety, będzie mogła podjadać warzywka z ogródka od babci:) Nie wspomnę o tym, że poród w październiku był dla mnie idealnym terminem – mogłam jeść pyszne owoce i warzywa w sezonie, gdy dzidziuś rozwijał się w brzusiu, nie musiałam inwestować w specjalną garderobę ( w lecie brzuch chował się pod tunikami, a zimę z wielkim brzuchem ciężko ukryć pod kurtką wygrzebaną z szafy), a poród i okres największego brzucha był wtedy, gdy za oknem nie było ani upału, ani zimna, tylko było w sam raz.
    Mówiąc szczerze – ostatnia pora roku w której chciałabym rodzić to właśnie okres między styczniem a kwietniem!!

  • Odpowiedz 1 kwietnia, 2015

    Natalia

    AAAAAAA i jeszcze jedno – bobas 6-12 miesięczny, który jest coraz bardziej zaczarowany odkrywaniem świata, może w pełni z tego korzystać na placach zabaw, na plaży, etc. właśnie w okresie od 6 do 12 miesięcy:) A te bidy rodzone na wiosnę? Zaczną chodzić, gdy na zewnątrz szarówa, na placach zabaw dziecka nie uświadczysz i generalnie spacery przy polskich warunkach pogodowych są średnią przyjemnością. NIGDY w życiu nie chciałabym planowo urodzić dziecka „na wiosnę” 😀

  • Odpowiedz 1 kwietnia, 2015

    Natalia

    AAAAAAA i jeszcze jedno – bobas 6-12 miesięczny, który jest coraz bardziej zaczarowany odkrywaniem świata, może w pełni z tego korzystać na placach zabaw, na plaży, etc. właśnie w okresie od kwietnia do października:) A te bidy rodzone na wiosnę? Zaczną chodzić, gdy na zewnątrz szarówa, na placach zabaw dziecka nie uświadczysz i generalnie spacery przy polskich warunkach pogodowych są średnią przyjemnością. NIGDY w życiu nie chciałabym planowo urodzić dziecka „na wiosnę” 😀

  • Odpowiedz 1 kwietnia, 2015

    najladniejsza

    a jakaś rada jak zmienić pieluchę uciekającemu bobasowi? próby powstrzymania ucieczki kończą się histerycznym płaczem o końcu świata, plagach egipskich, zgubionym smoczku i obdzieraniu ze skóry

    • Odpowiedz 1 kwietnia, 2015

      Danka Kozłowska-Rup

      Jesteśmy na tym etapie. Jak można marnować 3 sekundy na bezsensowne leżenie ja się pytam. U nas nie ma złotego środka. Czasem jakaś fajna rzecz do ręki lub wygłupy matki zadziałają a czasem nie. O czuję kupę! Czas na nas. Oby się udało

  • Odpowiedz 1 kwietnia, 2015

    Mała Mi

    Fajne zestawienie. Nie podpisuję się tylko pod dwoma. Karmienie piersią wspominam jako największy koszmar mojego życia, a i z premedytacją zaplanowałam drugi poród na zimę (pierwszy wyszedł zimą przez przypadek – bo plan zakładał w sumie kwiecień:) Fajnie jest jak latem dzieciak może siedzieć i bawić się pod parasolką na plaży, a i świeże morelki chętnie zajda.

  • Odpowiedz 1 kwietnia, 2015

    najladniejsza

    przynajmniej nie ja jedyna mam z tym problem 🙂

    • Odpowiedz 1 kwietnia, 2015

      najladniejsza

      jakaś pomroczność czy inne tropikalne coś-dopiero teraz widze funkcję „odpowiedz”…

  • Odpowiedz 1 kwietnia, 2015

    TRIS

    A ja kladlam mala na piersiach, jadla zawsze lezac na mnie na brzuszku (tak do 4-5 miesiaca) i w ten spoosb zasypiala na mnie i sama tez sie odbijala. Ta metoda karmienia eliminowala u niej kolki (w tej pozycji duzo trudniej jest ssac, wolniej sie je i polyka sie mniej powietrza): Czesto tak spalysmy bo nie mialam sily nawet jej zdjac z siebie albo zanim skonczyla ja juz spalam Z perspektywy czasu moge sie podpisac cala lapka pod tekstem. Usmialam sie zwlaszcza z punktu 5 bo na poczatku robilam dokladnie tak samo, pozniej juz nie bo padalam zwyczajnie z wycienczenia. Pozdrawiam cieplo. P.S. Corke urodzilam przed zima… Ale dobry pomysl z tym majem… :).

  • Odpowiedz 21 listopada, 2015

    KI

    Bardzo nie lubię pocieszania w stylu „inni mają gorzej”. W końcu jak to może podnieść na duchu? Zawsze czuję się wtedy jeszcze bardziej do chrzanu i bardzo zirytowana. W końcu 1. Mam czelność źle się czuć, martwić się i narzekać, a inni mają bardziej do chrzanu… 2. Inni mają do chrzanu jaki ten świat jest straszny i niesprawiedliwy, a ja kompletnie nic nie jestem w stanie z tym zrobić – czytaj jestem do niczego.
    Ale może mam taki parszywy charakter, że na mnie działa to odwrotnie niż trzeba. Chociaż jak czytałam opinie kobiet po poronieniu, które dostawały pocieszenia „inni mają gorzej-dzieci niepełnosprawne z chorobami genetycznymi itp.” Też nie były zbyt zadowolone…

    • Odpowiedz 16 maja, 2016

      ki

      Co nie zmienia faktu, że z resztą artykułu się jak najbardziej zgadzam;) chyba najbardziej z tą częścią ze karmienie mieszane jest najbardziej wykanczajace;ppp wiele tłumaczy… Może drugiego dziecia lepiej będę umiała obsłużyć;)

  • Odpowiedz 28 lutego, 2016

    Ola

    :)) Przy drugim wpadłam na to, żeby nie prasować. Ale mam bonus w postaci suszarki, suszę w wysokiej temperaturze i czuję się całkowicie rozgrzeszona 🙂 Nie mam pojęcia, kiedy miałabym przy dwójce małych dzieci znaleźć czas na prasowanie.

    Nie wiem, czy to ułatwia życie z dzieckiem, czy utrudnia, ale przy pierwszym wyrobiłam sobie następujące zdanie w kwestii noszenia i usypiania na rękach: jeśli nic innego nie działa (a chyba przy większości dzieci nie działa), to nosić i usypiać na rękach bez żadnych wyrzutów sumienia, zwłaszcza póki jest malutkie! Moim zdaniem to bujda, że „się przyzwyczai”, małe dziecko mnóstwo razy zmienia przyzwyczajenia. Moja starsza córeczka była przez kilka miesięcy usypiana na rękach, do tego trzeba było ją odpowiednio bujać i jeszcze śpiewać, a w wieku ok. 1,5 roku nauczyła się zasypiać sama w swoim łóżeczku, w dzień nawet bez smoczka. Po prostu kładę ją, całuję i wychodzę.

    Życzę jak najwięcej pomysłów na ułatwienie sobie życia wszystkim Mamom.

  • Odpowiedz 23 marca, 2017

    Izula

    Wielkie dzięki za artykuł i za komentarze. Na dziś najbardziej trafia do mnie uspokojenie, że niszenie na rękach nie szkodzi ani nie osuje dziecka 😉 Moja Mała ma dni kiedy nie znosi łóżeczka i cały dzień i noc spędza albo przy piersi albo na rękach (chusty i bujaczka nie akceptuje). A wymęczona matka sama zaczyna zadawać sobie pytanie, czy tak już będzie zawsze – no wszyscy wokół tak właśnie mnie ostrzegają.

  • Odpowiedz 23 marca, 2017

    Izula

    *nie szkodzi ani nie psuje dziecka (ah, ta komórkowa klawiatura)

  • Odpowiedz 31 sierpnia, 2017

    Diana

    „matki karmiące piersią śpią w nocy mniej więcej 40-45 minut dłużej” – w życiu się tak nie uśmiałam! Karmiąc piersią spałam może po 2-3h na dobę, bo dziecko budziło się co 2h na jedzenie, a karmienie trwało 1-1,5h i musiałam pilnować żeby się przy nim nie udusiła… Kiedy w końcu po 6 tygodniach męki przeszłam na butelkę okazało się, ze dziecko potrafi spać 4-5h po kąpieli, a później budzi się po 3-4h i po 10min karmienia śpi dalej. Już mając 3 miesiące budziła się w nocy tylko raz. Odkąd karmię butelką śpi cały czas w łóżeczku i w ogóle nie marudzi. Współczuję z całego serca tym które „śpią” w nocy z dzieckiem w łóżku i co chwile przebudzają się żeby sprawdzić czy dziecko jeszcze oddycha czy może udusiło się pod kołdrą.

  • Odpowiedz 16 sierpnia, 2018

    Lily

    „niedogodności okresu niemowlęcego szybko przeminą” – czyli kiedy? Moj diabełek ma 3tygodnie i od 5 dni prawie w ogóle nie śpi w dzień. 5 minutowych drzemek na poduszce do karmienia nie liczę. Gdyby ona jeszcze cake noce przesypiala… ale nie, śpi 2x3h i koniec, od czwartej rano jest aktywna. Powoli internety mi się kończą do przeglądania… Mam dość i powtarzanie sobie „to minie” powoli przestaje działać

  • Odpowiedz 22 maja, 2019

    EWELINA

    Szkoda, że dopiero teraz tutaj trafiłam, może te rady pomogłyby mi w tych ciężkich pierwszych tygodniach przy pierwszym dziecku. Rodziłam w styczniu, więc prawie wszystko wtedy było ciemne i czarne. Też uważam, że wiosna to piękny czas na narodziny:) Obecnie jestem w drugiej ciąży. Niestety / stety termin mam na wrzesień, ale tego akurat nigdy nie byłam w stanie zaplanować. Ten artykuł sobie wydrukuję, a inne wydrukuję dla męża do poczytania. Mimo, że to druga ciąża nadal potrzebuję rad i podpowiedzi mimo, że już co nieco wiem 😉 Lubię takie wypunktowanie rzeczy, które mogą się przydać. Dopisałabym, żeby zatrudnić Panią do sprzątania 😉 ja miałam strasznego bzika na to sprzątanie, że syn nie może wychowywać się w takim brudzie, kurzu itp. Nie wpadłam na to, żeby kąpać się przy dziecku i zakupy on line to też strzał w dziesiątkę. Obecnie też myślę o jedzeniu pudełkowym w pierwszych tygodniach. Bo przy pierwszym dziecku zapominałam o jedzeniu i zwyczajnie nie miałam czasu na jego przygotowywanie. Do pełnej radości potrzebowałabym wypunktowany rytm dnia z czterolatkiem i noworodkiem 🙂 szczególnie boję się wieczoru i kąpieli… Jak to wszystko zaplanować, żeby działało i nie było płaczu jednego lub drugiego. Niestety będę bardzo często sama z wieczornymi rytuałami bo mąż pracuje na zmiany. Jestem świadoma, że z czasem dojdziemy do tego, ale na pierwsze dni potrzebuję podpowiedzi – ściągi. Cieszę się, że tu trafiłam, że mogę przeczytać tyle pomocnych artykułów. ŚWIETNA ROBOTA !!!

Leave a Reply