Nowy, najmłodszy w rodzinie – kryzys czy radość?

Wpis o klątwie ciążącej na Pierworodnych żyje własnym życiem. Od czasu jego publikacji dostaję masę szalenie miłych wiadomości od kobiet które przeszły to samo i dręczyły się myślami „jestem wyrodną matką”. Bardzo się cieszę, że mogłam Wam pomóc. Z drugiej jednak strony wielu planujących drugiego potomka tamten wpis przeraził na tyle, że są skłonni zarzucić plany prokreacyjne. Nie chcę brać na siebie odpowiedzialności za niski przyrost naturalny. Dlatego dziś o tym czy nowy, najmłodszy w rodzinie jest zawsze przyczyną kryzysu.

Wszystkie informacje, które znajdziecie poniżej oparte są o dzieło prof. Volling, która włożyła mnóstwo pracy w zebranie i przeanalizowanie badań opublikowanych w ciągu ostatnich 40 lat i dotyczących tego jak wygląda okres przemiany jedynka w starsze rodzeństwo.

Jak jest?
Czasem jest dobrze. Czasem jest źle. Nie ma uniwersalnego schematu. Zaraz, zaraz – nie takich wniosków się spodziewaliście? Pewnie nie, ale dla mnie to jest właśnie najważniejszy wniosek. Mnie przez całą ciąże wszyscy straszyli jak źle będzie. Nikt nie powiedział, że może być całkiem ok przez co faktycznie przez całą ciężę drżałam o to jak będzie. Wyobraźcie sobie zatem jak bardzo byłam zdziwiona gdy okazało się, że moja córka na brata zareagowała… normalnie. Po prostu. Narodziny brata nie sprawiły, że jej życie nagle nabrało sensu i blasku, ale też nie spowodowały, że pogrążyła się w rozpaczy i zaczęła się zachowywać inaczej.

Niestety nie ma prostej recepty na to co zrobić by transformacja w większą rodzinę poszła gładko. Czemu? Bo na ostateczny rezultat ma wpływ bardzo wiele czynników m.in. temperament młodszego dziecka, temperament starszego dziecka, jego płeć, etap rozwojowy i wiek, status socjoekonomiczny rodziny, wsparcie dalszej rodziny i społeczności, sposób przygotowania dziecka na pojawienie się malucha, zmiany dodatkowe które mogą towarzyszyć narodzinom rodzeństwa jak pójście do przedszkola, zmiana łóżka, pokoju albo nawet miejsca zamieszkania. Przykłady można by mnożyć. Pozwolę sobie zatem podkreślić jedynie jak duże znaczenie mają często niedoceniane…

Emocje taty
Tak drogie taty wiemy, że Wam też nie jest łatwo. Wiemy, że możecie przechodzić baby blues i depresję. Wiemy, że jesteście zmęczeni i nawet bardziej niewyspani niż mamy (klik). Jednak badania sugerują, że klątwa pierworodnych nie ma nad Wami władzy. Relacja tata-pierworodny nie ulega zmianie, więc zróbcie wszystko by wziąć się w garść i pozostać oazą spokoju w tym wariatkowie. Ktoś musi. Serio mówię. Im bardziej chmurny i przygnębiony tata tym gorzej dziecko się adaptuje do nowej roli. Możliwe, że ma to nawet większy wpływ niż emocje jakie miotają mamą. Co ciekawe wydaje się, że na emocje taty bardziej wrażliwe są dziewczynki, a na emocje mamy chłopcy. Przy okazji emocji taty – bądźcie świadomi, że czasem to nie tylko z dzieckiem trzeba sobie na nowo poukładać relacje.

Relacja mama-tata
Ok przyznajmy, że po pojawieniu się drugiego dziecka trudno sobie spijać z dzióbków i paczeć co wieczór głęboko w oczy. Przy pierwszym też nie jest łatwo, ale jest inaczej bo można wspólnie chociażby kąpać malucha czy chodzić na spacer ramię w ramię i pochylając się nad wózkiem wznosić ochy i achy z gatunku „zobacz jakie piękne dziecko nam wyszło”. Przy dwójce gdy przychodzi pora kąpieli następuje rzucanie monetą o to kto dziś szoruje którego, na spacerze jedna osoba prowadzi wózek a druga goni kilkulatka, jedno zostaje w domu z młodszym a drugie prowadzi na imprezę urodzinową szkolnego kolegi starsze itd. No generalnie romantyzm wziął w łeb. W badaniach wykazano zresztą, że etap następujący bezpośrednio po pojawieniu się drugiego potomka był postrzegany przez większość rodziców jako najtrudniejszy okres małżeństwa. Warto o tym pamiętać bo świadomość tego, ze to ogólna tendencja a nie tylko nam-jednym-na-całym-świecie-nie-wychodzi pozwala nabrać dystansu i zwrócić więcej uwagi na tę drugą osobę. Zwłaszcza, że im cieplejsza i bardziej pozytywna jest relacja między rodzicami tym łatwiejsza adaptacja starszaka i silniejsza więź między rodzeństwem i to już po 6 miesiącach od porodu. Same truizmy Wam dziś serwuję!

Warto się rozmnażać
Powyższe może nie napawać optymizmem, ale musicie wiedzieć, że wniosek stanowiący ostateczny rezultat wielu lat pracy wspomnianej wyżej badaczki jest taki, że pojawienie się nowego, najmłodszego członka rodziny nie musi wiązać się z traumą dla starszego dziecka lub nasileniem jego negatywnych zachowań, a tym samym z kryzysem rodziny. Często oczywiście może, ale równie często albo nie obserwuje się żadnych zmian albo wręcz przeciwnie zachowania dziecka pozytywnie zaskakują i zmieniają się na lepsze np. dziecko staje się bardziej samodzielne i opiekuńcze. Oczywiście najczęściej prawda leży gdzieś pośrodku, niemniej znakomita większość rodziców przyznaje, że spodziewała się znacznie gorszej reakcji ze strony starszego dziecka.

Niech więc przekleństwo pierworodnych nie odstrasza od planów prokreacyjnych. Na to jak Wasze pierwsze dziecko przyjmie to drugie ma wpływ wiele czynników z których nie wszystkie jesteśmy w stanie kontrolować i odstawienie starszaka na boczny tor przez matkę jest tylko maleńkim wycinkiem całości.

Życie nie polega zresztą tylko na byciu głaskanym po główce. Narodziny młodszego rodzeństwa to bez wątpienia duże wydarzenie – tak jak każda duża zmiana – przeprowadzka do nowego domu albo powrót mamy do pracy. W każdej z tych sytuacji najlepszym co można zrobić jest wykrzesanie z siebie masy ciepłych uczuć, empatii i cierpliwości. Jak pokazują badania nie tylko wobec Waszej pierworodnej dumy, ale i wobec siebie. Wcześniej czy później powinno zaprocentować. Napisałam ja – mama dwójki dzieci i siostra dwóch sióstr.

Jakie są Wasze doświadczenia? A może pamiętacie swoją reakcję na młodsze rodzeństwo?

Może Cię także zainteresować:
1. Widnows nie był pierwszy. Błędy w systemie operacyjnym małych dzieci.
2. Czy samotna matka może wychować szczęśliwe dziecko?

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

13 komentarzy

  • Odpowiedz 1 października, 2014

    zielona

    Po pierwsze świetny post!
    Po drugie, miałam 3,5roczku jak rodzice przynieśli pewnego dnia takie małe zawiniątko i mówili że to mój mały braciszek. Za wiele nie pamiętam z tego okresu, no może zaciśnięte zęby – to chyba z zazdrości, no nie wiem. Za to mama wspominając tamten okres podkreśla, że byłam bardzo opiekuńczą starszą siostrą, siadałam przy Michałku i robiłam mu cały czas „cacy” 😀
    Po trzecie, już nie mogę się doczekać jak mój synuś (obecnie pięciomiesięczniak) zareaguje na rodzeństwo 🙂

    • Odpowiedz 1 października, 2014

      Alicja

      Dziękuję! A kiedy planujesz obdarzyć syna rodzeństwem?:))

      • Odpowiedz 1 października, 2014

        zielona

        Postaram się uwinąć szybciej niż moi rodzice 😉

  • Odpowiedz 1 października, 2014

    Beata

    A ja właśnie jestem przerażona wizją drugiego dziecka. Nadal. Teraz do wizji wyrodnej matki, pokrzywdzonego synka (już całkiem masakra,bo moje fanaberie bardziej Go dotkną), doszła jeszcze beznadziejna żona…

    • Odpowiedz 1 października, 2014

      Alicja

      Tak zupełnie nienaukowo a bardzo życiowo – skoro jesteś przerażona to się nie spiesz. Jak przyjdzie Twój czas to nie będziesz przerażona. A jak nie przyjdzie to nie daj sobie wmówić że jedynak coś traci 🙂

  • Odpowiedz 2 października, 2014

    Beata

    Tak, tyle że ja zawsze marzyłam o dwójce albo trójce maluchów… Po porodzie tylko się co do tego upewniłam. Aż tu nagle od mamy usłyszałam jak to starsze dziecko jest pokrzywdzone i od tego momentu nie ma dnia, żebym o tym nie myślała.. wiem, że ta sytuacja „pokrzywdzenia” jest przejściowa itp.,itd., ale jak sobie wyobrażę moje maleństwo w takiej sytuacji to jakoś ogarnia mnie rozpacz. No i druga kwestia,że nie można poświęcić 100% dwójce,zawsze któreś będzie musiało zaczekać itd. A trzecia kwestia to tak sobie myślę,że to drugie dziecko też będzie trochę stratne, bo teraz np. mogę pół godziny leżeć z moim synusiem i rozpływać się w zachwytach i czułościach, a przy starszaku takie zachowanie z młodszym nie wchodzi w grę.. Może trochę wyolbrzymiam i uprawiam czarnowidztwo (zawsze wolę być przygotwana na najgorsze scenariusze),bo przecież rodzeństwo generalnie jest pożądane i sama też mam młodszego brata i jakoś nie pamiętam specjalnie pokrzywdzenia (chociaż to,że wydawałam się być taka duża i za duża na niektóre rzeczy to bardzo dobrze pamiętam, bo dość długo pokutowało)…

  • Odpowiedz 2 października, 2014

    Edyta

    Chyba też należę do większości, bo mam obawy co do reakcji mojego 5-latka. „Na szczęście” teraz w drodze drugi synek bo dziewczyny są beee 🙂

  • Odpowiedz 2 października, 2014

    Monika

    Bardzo fajny wpis 😉 i taki życiowy
    Ja też się bałam jak mój starszak zareaguje na siostrę. Tym bardziej że wszyscy właśnie straszyli , że będzie zazdrość , może być bicie itp. Owszem kolorowo nie jest zawsze , ale nie ma też tragicznie 😉
    Między moimi dziećmi jest 2 lata różnicy. Kiedy mąż przyszedł ze starszym po mnie do szpitala już wiedziałam że będzie dobrze 😉 Starszy skakał z radości i ciągle powtarzał imię siostrzyczki. W domu głaskał , całował i tulił. Garnie się do kapania małej , jak i przebierania, pociesza , podaje upuszczone zabawki. Ale także złości się gdy siostra leżąc na macie mając w pobliżu jego zabawkę zaraz ją łapie.
    Z czystym sumieniem moge napisac że nie widzę zazdrości pomiędzy moimi dziećmi. Mogę także napisać że cieszę się że zdecydowaliśmy się na taką różnicę wieku. Oraz że nie ma co się bać 😉 Tak jak pisze w artykule to jak dzieci będą na siebie reagowały zalezy od wielu czynników

  • Odpowiedz 2 października, 2014

    Mały Wielki Skarb

    U nas przez pierwsze trzy miesiące było bardzo dobrze. Jak wróciliśmy ze szpitala, a było to w Mikołajki, nasz Starszak (wtedy nieco ponaddwuletni) przywitał siostrę jak oczywistą oczywistość – po prostu już nie jest w brzuchu, tylko w nosidełku:) Nastąpiła wymiana prezentów – bo Mikołaj zostawił i w domu i w szpitalu upominki dla obojga, i było naprawdę dobrze. Potem cały tacierzyński (trwał miesiąc), kiedy wszyscy byliśmy razem też ok. No ale później trochę się pozmieniało. Jakieś przepychanki, walka o to, kto na ręce do mamy itp. Na to nałożył się skok rozwojowy, bunt dwulatka, przedszkole teraz… Ale ufam, że taki los brata i siostry na pewnym etapie i robimy, co możemy. Na szczęscie jakby co, to brat za siostrą w ogień pójdzie:)

  • Odpowiedz 2 października, 2014

    Kamelia

    My jesteśmy jeszcze w fazie chaosu, więc ciężko jeszcze jednoznacznie powiedzieć jak poszło. Córka przyjęła brata inaczej niż się spodziewałam. Na początku go ignorowała, potem go pokochała i teraz chce go cały czas całować i przytulać. Była jednak zła na mnie i początkowo nie chciała nawet przyjść na kolana do mamy. Dla męża to była nowość i frajda zarazem, bo po raz pierwszy to on był dla córeczki numerem jeden. 🙂
    Z drugim dzieckiem faktycznie jest inaczej. Już nie siedzę przy synku nocami nie słucham jak oddycha, tylko normalnie idę spać. Nie gadam do niego godzinami wypatrując pierwszych uśmiechów i nie robię miliona zdjęć każdego dnia. Z pewnymi rzeczami jest łatwiej, bo człowiek bardziej pewny siebie jest. Ciężej jest na pewno z wygospodarowaniem czasu dla samego siebie i z zachowaniem zdrowych zmysłów w tym chaosie. 😉

  • Odpowiedz 18 listopada, 2014

    Karolina

    Nasz „Nowy” ma 2 tygodnie, trochę się pospieszył z przyjściem:)
    Spodziewałam się pogorszenia zachowania starszaka (2lata i 3 mies) i się nie pomyliłam, jest masakra. Starszy stał się strasznie agresywny w stosunku do nas, bicie, plucie, krzyki, kopanie, rzucanie rzeczami to nasz chleb powszedni, do tego bardzo grymasi przy jedzeniu (czasem cały dzień jest o suchej bułce, bo nic innego nie zje) Celowo wylewa zupę czy picie. Pierwsza kąpiel maluszka to był atak histerii bo to jego wanienka, jego woda…od tej pory kąpiemy oddzielnie.
    W żłobku panie też zgłaszają pogorszenie zachowania.
    Do brata ma stosunek obojętny, nie zauważa go.
    Mam nadzieję, że to wkrótce minie…

  • Odpowiedz 20 lutego, 2016

    Joanna

    będąc już mamą, stwierdzam, że decyzja o drugim potomku jest tak chyba z 500 razy trudniejsza niż o pierwszym. Bo kiedy? jaka różnica wieku będzie najlepsza? bo jak zareaguje to starsze? bo co z moją pracą? .itd. no i przede wszystkim już wiemy jak to pachnie na początku, a właściwiie jak śmierdzi ..;) dlatego jestem mega wdzięczna losowi, że podjął decyzję za mnie i obdarował bliźniakami:) no i wszystkie problemy z głowy:) teraz tylko pozostaje rozkmina czy na tym koniec, czy fundować im jeszcze kolejne rodzeństwo? ale tak sobie myślę, że w przypadku trzeciego jest już jakoś łatwiej, a przynajmniej mam nadzieję:)

  • Odpowiedz 7 lutego, 2018

    Paulina

    Ja jestem jedynaczką, córką jedynaczki i to chyba wpływa na moje obawy najbardziej – bo nie wiem jak wychowuje się dwójkę, nie wiem jakich błędów moich rodziców chciałabym uniknąć 😛

    Między pierwszą a drugą Gwiazdą będzie prawie co do dnia 3 lata różnicy – nie mam zielonego pojęcia jaka będzie reakcja, ale dużo rozmawiamy, czytamy książki o rodzeństwie i przyzwyczajamy się jak to może jak będzie dzidziuś.

    Dodatkowo, 6 tygodni po porodzie Młodszej przeprowadzamy się na drugi koniec świata – czyli z daleka od babć, dziadków, przedszkola, znajomych miejsc i ojczystego języka. Wierzę, ze w tym wieku obecność rodziców jest najważniejsza, ale boje się, ze bariera komunikacyjna i strach przed nowym nie pomogą Starszej w ogarnięciu sytuacji….

    Pozostaje wierzyć, że mi i mężowi wystarczy miłości i cierpliwości, żeby jak najlepiej ułożyć życie po tych zmianach 🙂

Leave a Reply