Windows nie był pierwszy. Błędy w systemie operacyjnym małych dzieci.

Rodzinna wycieczka do ZOO. Snujemy się wśród tłumu, który wpadł na taki sam pomysł spędzenia niedzieli i usiłujemy pokazać Pierworodnej co ciekawsze gatunki zwierząt. Owszem słoń ją zachwyca, ale reszta nie robi na niej wrażenia więc gdy kątem oka dostrzega skąpany w palącym słońcu plac zabaw zarządza udanie się właśnie „TAM” a kiedy ze względu na dokuczliwy upał usiłujemy jej wyjaśnić że to kiepski pomysł – wpada we wściekłość. Wszyscy wokół patrzą na nas. Znacie?

Na pewno znacie bo takie reakcje są dla małych dzieci czymś zupełnie normalnym. Podobne ataki furii stwierdza się u 87% dzieci w wieku 18-24 miesięcy, 91% 30-36 miesięcy i u 59% dzieci w wieku 42-48 miesięcy [1]. Przy czym około 20% dwulatków, 18% trzylatków i 10% czterolatków miewa je codziennie. [2].

Powszechność zjawiska spowodowała, że w trakcie naszej krótkiej wycieczki widzieliśmy co najmniej pięć takich sytuacji. Sytuacji, które powodowały, że rodzice dziecka czuli się zawstydzeni, niekompetentni i nieudolni przez co czasami z frustracji zaczynali traktować swoje dzieci mało przyjaźnie. To odruch, który w zasadzie można próbować zrozumieć bowiem znakomita część ludzkości uważa, że bycie dobrym rodzicem jest równoznaczne z posiadaniem dzieci, które zawsze zachowują się tak jakbyśmy sobie tego życzyli. W związku z tym dziecięce ataki furii odbieramy jako osobista porażkę rodzicielską i/lub przejaw złych intencji dziecka. To bardzo narcystyczne podejście bo po pierwsze w tych atakach naprawdę nie chodzi o Was, a po drugie jeżeli uważacie, że dziecko robi Wam na złość wściekając się na środku sklepu to ewidentnie przeceniacie możliwości intelektualne dwulatka. Na szczęście jeżeli zrozumiecie czemu dzieci tak robią łatwiej Wam będzie przetrwać te trudne chwile. W związku z tym przyjmijcie taktykę programisty. Traktujcie mózg dziecka jak twardy dysk, który ma wgrany system operacyjny w wersji beta. Dopiero w fazie testów. Będzie w końcu najnowocześniejszym komputerem na rynku, ale zanim to się stanie to Wy – jego konstruktorzy musicie mu jakoś pomóc.

Poczekaj aż uruchomi się ponownie
Jakiś czas temu zasugerowano, że dziecięce ataki złości mogą mieć stały rytm i wzór emocjonalny [3]. W badaniu tym ustalono, że kiedy atak się zaczyna dzieckiem miotają dwie emocje jednocześnie – złość i smutek. Jednak po kilku chwilach złość odpuszcza i smutek pozostaje na polu bitwy sam. To właśnie ten moment jest najlepszym czasem na rodzicielską interwencję. Wcześniej kiedy mózg naszego dziecka trawi złość, wysyłanie do niego nawet najprostszych komunikatów jest bezcelowe. Ba! Może przedłużać czas trwania ataku. Wszystko przez to, że w tym czasie przetwarzanie jakichkolwiek informacji jest dla dziecka trudne, a dodawanie do i tak już przeciążonego systemu komunikatów w rodzaju „czemu płaczesz” tylko pogorszy sprawę. Zupełnie jak z komputerem – jeżeli każecie mu przetworzyć zbyt wiele informacji naraz to nawet najnowocześniejsza bestia się w końcu zawiesi.  Nie oznacza to jednak, że mamy zostawić dziecko same w trakcie ataku złości. Wręcz przeciwnie trzeba trwać przy nim i wyłapać chwilę w której będzie gotowe na to byśmy mogli pomóc mu uporać się z jego emocjami. Na szczęście nie trwa to zbyt długo bo średnio ataki furii trwają jakieś 3-4 minuty, a pamiętajcie, że złość odpuszcza szybciej.

Nie wal w klawiaturę
Robicie coś ważnego i nagle komputer się wiesza – wkurzacie się, walicie pięścią w klawiaturę i wrzeszczycie „no uspokój się nie ma się co wieszać!”. Z pewnością macie na to ochotę. Ja mam – teraz kiedy piszę ten post co chwilę rozłącza mi internet – frustracja każe mi roztrzaskać router, ale tego nie robię bo wiem, że jedynym rezultatem takiej akcji będzie zniszczenie sprzętu. Ucierpi sprzęt, ucierpię ja. Czy z dzieckiem i jego niedoskonałym system operacyjnym jest inaczej?

Żeby to sprawdzić naukowcy śledzili przez 1,5 roku losy kilkuset rodzin [4]. W badaniu sprawdzano jak zachowują się dzieci z tych rodzin gdy miały 9, 18 i 27 miesięcy. Równolegle analizowano sposób reakcji rodziców na „złe” zachowanie dzieci. Analizę przeprowadzono w siedmiostopniowej skali gdzie 1 oznaczało łagodną i spokojną reakcję, a 7 krzyk i gniew. Gdy dokładnie przeanalizowano wyniki oczom naukowców ukazał się pewien wzór. Przede wszystkim dzieci które w wieku niemowlęcym były temperamentne i podatne na zmienne nastroje i złość były równie mocno charakterne w wieku 27 miesięcy. Powiecie, że widać taka ich natura? Niby tak, ale co ciekawe okazało się, że rodzice tej właśnie grupy dzieci reagowali na ich złe zachowanie bardzo negatywnymi, intensywnymi emocjami i złością. Powiecie, że tym bardziej taka ich natura bo mają temperament po rodzicach? Niby tak, ale co jeszcze ciekawsze wszystkie dzieci biorące udział w eksperymencie były … adoptowane! I nawet gdy wzięto pod uwagę temperament rodziców biologicznych badanych dzieci, który owszem miał i to całkiem spory wpływ na to jak podatne na złe nastroje było dziecko to jednak spokój i opanowanie rodzica adopcyjnego pozostawały najlepszą reakcją na trudne emocje dziecka łagodząc nieco i modulując w pewnym zakresie wpływ dziedzictwa genetycznego. Nie krzyk, nie obrażanie się. Spokój. I to już od pierwszych dni bo jak możemy przypuszczać na podstawie tego badania już 9cio miesięczne dzieci naśladują emocje i czyny swoich rodziców.

Naładuj baterie
Kolejny czynnik, który wpływa na częstotliwość i intensywność ataków furii to stopień zużycia baterii. Rozładowana bateria sprawi, że nawet najnowocześniejszy laptop nie będzie działał tak jak trzeba. Dziecko też ma baterie które mogą się rozładować. Może mu spaść poziom cukru we krwi, a o tym, że głodny nie jesteś sobą wiedzą nawet spece od reklamy. Może być zmęczone i przez to bardziej podatne na irytację. Może wreszcie cierpieć na niedostatek uwagi rodziców, a tak się składa, że wszyscy mamy baterię emocjonalną, którą trzeba regularnie uzupełniać w przeciwnym razie wchodzimy na prostą drogę do frustracji. Głód i potrzebę odpoczynku możemy łatwo zaspokoić poprzez unikanie wyjść w godzinach posiłku czy drzemek. Baterię emocjonalną też łatwo naładować – wystarczy chwila zabawy w kontakcie fizycznym z rodzicem np. kotłowanie się po łóżku i kontakt wzrokowy z dzieckiem nawet w trakcie najkrótszej wymiany zdań. Te drobiazgi sprawiają, że w organizmie naszego dziecka wydziela się więcej oksytocyny i endorfin, czyli hormonów które mają działanie kojące i dają poczucie szczęścia przez co dziecko jest mniej podatne na frustracje. A i wiecie co – to nie są moje mądrości. To zalecenia Amerykańskiego Stowarzyszenia Pediatrów. Łatwiej bowiem zapobiegać niż leczyć. Całkiem fajnym sposobem na zapobieganie atakom złości jest zapisywanie sobie kiedy i gdzie nastąpiły po to by wyłapać jakiś wzór i odkryć co najczęściej wyzwala ataki furii u dziecka.

Zaktualizuj bazę danych. Swoją.
Pisałam wyżej, że spokój jest najlepszą reakcją. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić prawda? Mnie też czasem telepie gdy Pierworodna wpada w histerię, ale wtedy przypominam sobie o tym że to tylko mały człowieczek, który po prostu nie radzi sobie z emocjami. Wyobraź sobie taką sytuację – dzieci zasnęły snem sprawiedliwego, nalewasz więc sobie pełną wannę wody, zapalasz świeczki i kiedy już zanurzysz się po szyję i zaczynasz odpływać w krainę błogości słyszysz „mamo pić!”. No szlag Cię trafia czyż nie? A czym różni się ta sytuacja od takiej w której dziecko bawi się w najlepsze a Ty przychodzisz i mówisz koniec zabawy chodź na obiad. Z perspektywy dziecka ma go prawo trafić szlag. Problem w tym, że Twój mózg i ta jego część zwana korą przedczołową są już na tyle dojrzałe, że na hasło mamo pić nie rzucasz się na podłogę i nie wijesz w histerycznym tańcu. Natomiast mózg Twojego dziecka ciągle się rozwija, a cała ta kora przedczołowa odpowiadająca za emocje i zachowania społeczne zaczyna dojrzewać dopiero w okolicach czwartego roku życia. Ma to swoje dobre strony bo prawdopodobnie dzięki temu dzieci łatwiej uczą się języka, ale z drugiej strony trudno im zapanować emocjami i łatwiej wpadają w histerię. Innymi słowy mózg dziecka to genialny dysk twardy, który jak gąbka chłonie emocje, ale nie ma jeszcze wgranego programu, który pomoże mu je zrozumieć, usystematyzować i reagować adekwatnie do bodźca. Skoro więc już przebrnąłeś przez ten tekst i wiesz więcej o systemie operacyjnym swojego dziecka, to następnym kiedy wpadnie w histerię z błahego według Ciebie powodu zachowaj spokój, pomyśl o tym, że to normalne i nie czerwień się jak burak ze wstydu bo inni patrzą na Ciebie potępiającym wzrokiem. Po pierwsze nie umiesz czytać w myślach więc nie wiesz czy naprawdę odsądzają Cię od czci i wiary. Po drugie nawet jeśli myślą, że jesteś złym rodzicem to co z tego? Wiem, że nie jest Ci łatwo poradzić sobie z tą sytuacją w środku przepełnionego centrum handlowego, ale ważniejsze jest byś pomógł swojemu dziecku uprać się z jego emocjami – dzięki temu wgrasz do jego mózgu stabilny system operacyjny emocji na którym będzie mogło bazować do końca życia.

Zdjęcie przewodnie – Andreas Kleinke – zmodyfikowane i opublikowane za zgodą autora. Congratulations on your new baby Andreas!

Zajrzyjcie też do wpisu o tym czy warto uczyć dzielenia się zabawkami (klik!)

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

21 komentarzy

  • Odpowiedz 3 września, 2014

    Tedi

    Świetny tekst, warty do zapamiętania 🙂
    Aż wstyd się przyznać, że czasami trudno jest zapanować nad własnymi emocjami…

  • Odpowiedz 3 września, 2014

    Śladem bosych stóp

    Dokładnie tak jest- spokojna reakcja wiele mnie- bardzo temperamentalną osobę- kosztuje. I w związku z tym, jak możecie się domyślać, mój Syn do spokojnych nie należy;)

  • Odpowiedz 3 września, 2014

    Beata

    Trafione w samo sedno. Dziękuję za ten artykuł!

  • Odpowiedz 3 września, 2014

    piwnooka

    Teoria o kolejności emocji sprawdza się u nas w 100%. My już znamy ten schemat – najpierw złość, którą trzeba przeczekać (bo i tak wszystko jest odrzucane i negowane) a po chwili płacz z czystego smutku i prośba przytulenia. Gorzej, jak jesteśmy u rodziny i w takiej sytuacji każdy dookoła próbuje rozweselić synka (oferując mu gwiazdkę z nieba) a my musimy tłumaczyć, nawet zmuszać, żeby wszyscy się – mówiąc wprost – odczepili i przeczekali. Z kolei co do sklepów i innych miejsc publicznych – jeśli mamy scenę, to stoimy spokojnie i czekamy i to chyba nasza reakcja wzbudza więcej uwagi, niż histeria syna 😉

    • Odpowiedz 27 lipca, 2017

      Katsumi

      O tak, znam to. Dziecko płacze, bo chce jeść i w sumie chce szynke, ale może jednak ser. Nie, jednak nie chce jeść. Jestem głooodnaaa! A dziadkowie zamiast cierpliwie przeczekać to proponują wszystko co aktualnie mają w lodówce, a dziecko nakręca się jeszcze bardziej. Na nic tłumaczenia 😉 Całe szczęście mowa o mojej bratanicy. Synek dopiero 5 miesięcy i spokojny jak baranek, ale jeszcze wszystko przed nami 😉

  • Odpowiedz 4 września, 2014

    Kamelia

    Wpis idealnie na czasie dla nas, dzięki. 🙂 Nawet mój mężulek przeczytał z zainteresowaniem!
    U nas takie zachowanie się córki zbiegło się w czasie z narodzinami syna, do tego moje rozstrojone nerwy po porodzie i mam wrażenie, że siedzimy na rozbrojonym granacie. 😉
    Najgorsze dla mnie jest uciekanie córki. W sytuacji kiedy jestem sama na spacerze z nią i synkiem w wózku, ona wyrywa się, uwiesza mi się na ręce, kładzie. Wszystko po to żebym ją puściła i żeby mogła uciec. Nie wiem wtedy czy gonić ją i zostawić syna, czy cierpliwie czekać aż wróci. Obie metody mam wrażenie, że są nieskuteczne. Poważnie zastanawiam się nad kupnem szelek dla niej. Ja za każdym razem umieram ze strachu, że coś jej się stanie.

    • Odpowiedz 4 września, 2014

      Alicja

      No u nas też ucieczki na tapecie. To też taki etap związany z poznawaniem świata i odkrywaniem własnej niezależności coś tam o tym wspomniałam we wpisie o ryzykownych zabawach. Problem w tym, że i u Ciebie i u mnie dochodzi problem z wózkiem i frustracją starszaka związaną z młodszakiem. Ile dokładnie ma Twoja córka? Moja ma 2 lata i 7 miesięcy i powoli opanowujemy te ucieczki – mamy po prostu umowę, że może biec ile chce dopóki nie powiem stop. Kilka miesięcy tłumaczenia za każdym razem, że to niebezpieczne bo auta jeżdżą zaczyna dawać jakieś rezultaty. Łączę się w bólu z rozstrojonymi hormonami i nerwami po porodzie. Cierpię na to samo. W przyszłym tygodniu chyba o tym wpis strzelę właśnie w kontekście starszego dziecka.

      • Odpowiedz 4 września, 2014

        Kamelia

        Moja ma rok i 10 miesięcy. Ucieczki zaczęły się jakieś 2 miesiące temu. Z dwojga złego wolę je teraz, bo bieganie za nią w 9 miesiącu ciąży było dość męczące. 😉
        Też jej tłumaczę za każdym razem, ale widzę, że nie dociera. Dla niej to zabawa, strasznie się cieszy jak to robi. Pozwalam jej na ucieczki na łące, albo gdzieś w parku, mówiąc teraz możesz, a zabraniam jej przy ulicy. A teraz jak czytam, że to jeszcze kilka miesięcy może trwać…
        Cierpliwość nigdy nie była moją mocną stroną, teraz odnajduję jej takie pokłady, o które bym siebie nigdy wcześniej nie podejrzewała. Niestety momentami to nie wystarcza. 😉
        Dla przykładu dzisiaj moja córcia ćwicząc nowo nabytą umiejętność rozbierania się, zdjęła ubranie i pieluszkę w łóżeczku, a następnie zrobiła kupę na poduszkę. Potem zaczęła krzyczeć: „Mamusia zrobiłam kupę”. Wydawała się być bardzo zadowolona kiedy zobaczyła moją minę.

        • Odpowiedz 4 września, 2014

          Alicja

          Eno to jeszcze maluch straszny z niej! Nasz dopiero teraz ogarnęła te całe ucieczki. A zaczęła je sobie cenić też trochę później bo na pewno już miała ponad dwa lata. I dopiero teraz dochodzimy z tym do ładu – choć też nie zawsze bo tak ja mówisz dla niej to świetna zabawa. Rodzicielstwo faktycznie pozwala odnaleźć nieznane dotychczas pokłady cierpliwości. Trzymajcie się jakoś! Mam nadzieję, że z czasem będzie Ci lżej na duchu.

          • 8 września, 2014

            Kamelia

            Dzięki dziewczyny za słowa wsparcia. Dobrze jest wiedzieć, że gdzieś tam na świecie tysiące matek zmaga się z podobnymi problemami… 🙂
            Pozdrowienia!

  • Odpowiedz 4 września, 2014

    Mother of appointment

    Czasem trudno byc oaza spokoju… Moje dzieci skutecznie mnie trenuja 😉

  • Odpowiedz 5 września, 2014

    vixen

    Moja córka, dwa dni młodsza od Twojej, nie ucieka, jest zbyt leniwa 😀
    Ale wpadłam na to, że nie warto dziecku w tym wieku organizować jakichś super atrakcji, bo i tak kupa piachu i zjeżdżalnia przebijają wszystko.
    A najgorzej działa na dzieci centrum handlowe i sklepy moim zdaniem, jak ognia należy tego unikać z większością maluchów, bo i tak zakupów ciuchowych się robić nie da, co krok awantura i szkoda nerwów.

    A najbardziej mnie drażni popularna metoda calkowitego ingorowania malucha w ataku histerii, udawania, że się tego nie widzi.

    • Odpowiedz 5 września, 2014

      Alicja

      Zabieranie dziecka do centrum handlowego to zazwyczaj strzał w stopę. Niemniej rozumiem, że czasem trzeba bo nie wszyscy mają takie fajne babcie jak my do pomocy, a jak braknie niedziurawych skarpetek to wyjścia nie ma;)

      Moja ma chyba jakiś gen ucieczki po Wirgiliuszu. On jako dzieciak bez przerwy uciekł. Najbardziej spektakularna była ucieczka z domu babci do domu własnego – 10 km pokonał na pieszo jako czterolatek.

  • Odpowiedz 15 lutego, 2015

    Matka Polka

    super wpis.musze to wydrukować i powiesić. my mamy łatwiej bo jeden uciekinier i twórca pomysłów, ktore sa genialne, sprytne i błyskotliwe, aczkolwiek realizowane byc nie powinny. Tak dla zdrowia fizycznego Twórcy i zdrowia psychicznego otoczenia;).my sobie bardzo pomagamy braniem na ręce i w nosidło na plecy. ja to mam tak cienkie nerwy ze czesto ulegają samoistnemu pęknieciu;) wiec złota dla Nas zasada to unikać sytuacji skrajnie stresujących. Nasz synek2lata i 3m jest żywiołowy i ma ambitne pomysły wiec wole sie nasłuchać ze znów niosę do domu klocka(bo nie wozkowy)niż z siatami stawać w zimę na głowie jak Go okiełznać gdy jest zmęczony.i tłumacze setny raz ze skrzynki z elektrycznością, skrzynki z gazem, ulica i szyby do piwnicy sa niebezpieczne itp. i ze proszę dlatego by sie tam nie pakował:) i cierpliwie wierze ze to pomoże. z fotelikiem samochodowym tak było i pewnego dnia stopniowo dawał sie zapinać a teraz jeździ z radością. my zaś jesteśmy szczęśliwi i czujemy sie bardziej kompetentni wiedząc ze nie pacyfikowalismy Go siła. wydrukuje i powieszę na lodowce by głęboko oddychać gdy Syn rzuca sie na chodnik i chce tak leżeć itp.(nawet czasem bez krzyku tylko tak z przekory i dla zabawy),a jak nie mam siły to zaciągam mu kaptur od kombinezonu i czekam az mu przejdzie i modlę sie by nikt nie szedł;)

  • Odpowiedz 10 listopada, 2015

    Ula_mamaWojtka

    Świetny tekst 🙂 Rzadko czytam blogi, ale ten chyba wpiszę do stałego repertuaru. Doskonale wpisuje się w mój gust czytelniczy – trochę faktów naukowych pisanych lekko i z humorem.
    Pozdrawiam autorkę i życzę wytrwałości przy Szkodnikach i dalszej pasji do pisania 😉

  • Odpowiedz 10 listopada, 2015

    Alicja 2.0

    Właśnie tego artykułu dzisiaj potrzebowałam. Dzięki!

  • Odpowiedz 30 marca, 2016

    Beata

    Ja niestety mam ataki histerii trwające od 30 min do 1,5h. W tym czasie nie tylko dziecko próbuje uspokoić ale i siebie i drugie dziecko i męża. Masakra

  • […] Musimy zdać sobie z tego sprawę. Dzieci NIE ROBIĄ nam na złość zachowując się w ten sposób. One dopiero się uczą. Co ciekawe podobne ataki furii stwierdza się u 87% dzieci w wieku 18-24 miesięcy, 91% 30-36 miesięcy i u 59% dzieci w wieku 42-48 miesięcy (źródło). […]

  • Odpowiedz 8 października, 2016

    Dorota

    Super artykul. Mam pomysl, moze cie zainreresuje, na nast artykul. O starych babach i dzieciach. Zazwyczaj jesli ktos sie przyczepia do zachowania moich dzieci to baby po 50tce. Wiem, ze w ich czasach dziecko grzecznevto bylo takie, ktorego nie widac i nie slychac, a jednak ich nierealne oczekiwania i brak zrozumienia dzieci doprowadza mnie do pasji.

  • Odpowiedz 17 stycznia, 2018

    Beata

    Mój synek ma 22 miesiące. Od kilku tygodni jest bardzo uzależniony od smoczka. Jak tylko coś sie dzieje nie pi jego myśli, wpada w szał i szuka histerycznie smoczka. Jak go nie znajduje jest tragedia. Chciałabym go tego oduczyć, aby w inny sposob panował nad emocjami. Ale chodzi do żłobka, a tam smoczki są do dyspozycji dzieci. Nie wiem co z tym fantem zrobić. Jakieś sugestie?

  • Odpowiedz 8 maja, 2019

    Sławek

    Alicjo, fajnie piszesz, tak ze swadą, ale Twoja interpunkcja jest mocno zaniedbana. Stawiasz o 75% za mało przecinków, czasem brakuje też innych znaków interpunkcyjnych, np. pauz. Chciałem Cię dobrze zrozumieć, ale błędy interpunkcyjne bardzo utrudniały mi odbiór Twojego tekstu. Myślę, że portal powinien zainwestować w korektę.

Leave a Reply