Twoje dziecko – moja sprawa, czyli 5 bzdur na temat klapsów

Wkurza mnie przemoc. Każda. A ostatnio o różnych przejawach przemocy w społeczeństwie słyszę i czytam bez przerwy. Dlatego dziś parę słów o źródełku przemocy wszelakiej – klapsach i bzdurach, które na ich temat słyszę.

1. Klaps to nie bicie

A co? Głaskanie?

Masaż może? Czy jak podaje słownik języka polskiego „uderzenie dłonią na płask, najczęściej w pośladki”? Klaps to też bicie, tylko schowane za niewinnym słówkiem. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza, że niedawne badanie pokazuje jak duża jest rola języka w usprawiedliwianiu przemocy rodzicielskiej – zmiana słowa określającego dokładnie ten sam rodzaj kary cielesnej (np. z danie dziecku klapsa na uderzenie dziecka), miała ogromny wpływ na to jak postrzegały dany akt osoby postronne – z większą akceptacją dla klapsa i znacznie mniejszą dla uderzenia dziecka [1]. Mimo że to to samo. Nazywajmy więc sprawy po imieniu – dając klapsa – bijesz dziecko.

2. Będę dawać klapsy, bo sam dostawałem i wyrosłem na porządnego człowieka

Wyrosłeś na człowieka, który uważa, że są sytuacje w których uderzenie drugiej, zwłaszcza słabszej fizycznie i/lub emocjonalnie osoby jest uzasadnione. W mojej ocenie etyczno-moralnej podobną postawę prezentują osoby tłumaczące, że wykorzystywanie przewagi fizycznej nad żoną, bo w kątach jest kurz, a kwiatek się zgubił, nie jest przemocą tylko wołaniem o miłość.

3. Prawo nic nie mówi o klapsach

Nie moja działka więc poprosiłam o interpretację specjalistę od prawa, proszę bardzo, czytajcie pana mecenasa:

„W dniu 1 sierpnia 2010 r. do Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego dodano art. 961 zgodnie z którym: „Osobom wykonującym władzę rodzicielską oraz sprawującym opiekę lub pieczę nad małoletnim zakazuje się stosowania kar cielesnych.

Zacytowany przepis ma fundamentalne znaczenie z punktu widzenia prawnej oceny stosowania klapsów przez rodziców. Począwszy bowiem od wskazanej daty nie można powoływać się na kontratyp karcenia wychowawczego, w ramach postępowań karnych, jako podstawę wyłączenia bezprawności konkretnego czynu.

Spróbuję przedstawić to przystępnie – rodzice w procesie wychowawczym często podejmują szereg działań, które gdyby podlegały ocenie pomiędzy dorosłymi (abstrakcyjnej), wówczas wypełniałyby znamiona czynów zabronionych. Przykładowo – jeśli zdarzyło wam się zmusić dziecko do określonego zachowania (np. zjedzenia czegoś / ubrania ciepłej czapeczki), którego ono nie chciało, pomagając sobie przy tym siłą fizyczną lub groźbą, co jest bardzo pojemną kategorią, albo nie pozwoliliście mu oddalić się w sobie tylko znanym celu w siną dal, to gdybyście odnieśli to do zachowań pomiędzy dorosłymi, to najpewniej byście stwierdzili, że warto zadzwonić po policję, gdy ktoś siłą wmusza w was jedzenie, albo obleka w gryzący sweter wbrew protestom, lub zamknął was na klucz, żebyście nie mogli korzystać z waszej wolności. To oczywiście wielkie uproszczenie, bo nie każda z tych sytuacji wypełniałaby automatycznie znamiona poszczególnych przestępstw z Kodeksu karnego – tym niemniej chęć uniknięcia nieracjonalnych lub niesprawiedliwych postępowań karnych doprowadziła do wykształcenia się tzw. kontratypów, tj. okoliczności, które wyłączają bezprawność zachowań, które oceniane abstrakcyjnie stanowiłyby czyn zabroniony. Najpopularniejszym kontratypem, który zrobił zawrotną karierę medialną, jest oczywiście obrona konieczna – której to chyba nie trzeba szerzej przedstawiać, bo literatura i filmy każdego z nas zapoznały z tym terminem.

Nieszczęście dzieciaków polegało jednak na tym, iż w ramach słusznie sformułowanego kontratypu karcenia wychowawczego część komentatorów, a także orzecznictwo, dopuszczała klapsy, jako jedno z możliwych zachowań, które po spełnieniu piętrowych wymogów nie jest bezprawne, bo miało rzekomo społeczne uzasadnienie (opis ten ujawnia chyba jednocześnie mój własny pogląd co do takich poglądów). Po 1 sierpnia 2010 r. można już wreszcie pożegnać się z tym nurtem – obecnie zarówno w orzecznictwie, jak i w doktrynie, choć zawsze jakieś wyjątki się znajdą, bo to część uroku świata prawniczego, przyjmuje się, że klapsy nie mieszczą się w ramach wskazanego kontratypu, a tym samym nie można się zasłaniać procesem wychowawczym dla wyłączenia bezprawności klapsów.

Oczywiście powyższe nie oznacza, że każdy klaps skończy się postępowaniem karnym, tym niemniej nie można tego scenariusza wykluczyć – i dobrze, bo takie poczucie ma prowadzić do większej autorefleksji, a także zmiany postaw społecznych. Podsumowując – ustawodawca nie chce, by rodzice stosowali kary cielesne.”

4. Moje dziecko – nie Twoja sprawa jak je wychowuję

Wręcz przeciwnie, bo już pomijając to, że stosujesz wobec istoty, która nie może ci się sprzeciwić ani w jakikolwiek sposób się przed Tobą obronić, przemoc fizyczną i moim obowiązkiem jest interweniowanie i głośne wyrażanie sprzeciwu wobec Twoich czynów, to Twoje dziecko jest moją sprawą także z innego powodu.

Bo wiesz, moje dziecko będzie chodziło z Twoim do przedszkola i szkoły, a jak podaje AAP „klapsy modelują agresywne zachowanie jako metodę rozwiązywania konfliktów, a ich stosowanie może wiązać się ze zwiększonym poziomem agresji u dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym” [2,3].

Bo moje dziecko będzie żyło ramię w ramię z Twoim – będą dla siebie sąsiadami, kolegami z pracy, podwładnymi, szefami, może nawet losy splotą ich w bliższą lub dalszą rodzinę. Będą razem tworzyli społeczeństwo, a jak podaje Komitet Praw Dziecka przy ONZ [4] dążenie do braku akceptacji, a tym samym eliminacji wszelkich form kar fizycznych wobec dzieci jest kluczowe dla zapobiegania wszystkim przejawom przemocy w społeczeństwie, co prowadzi nas bezpośrednio do kolejnego punktu, czyli:

5. Bez klapsów wyrośnie nam rozbrykana, przestępcza młodzież

W 1979 roku w Szwecji podnoszono podobne lamenty – Szwecja była bowiem pierwszym krajem na świecie w którym ustawowo zakazano klapsów. Badania, które przeprowadzono od tamtego czasu uspakajają jednak obawy społeczeństwa – po pierwsze brak bicia nie oznaczał braku dyscypliny – rodzice po prostu częściej zaczęli stosować inne, pozbawione przemocy metody korygujące zachowanie, a po drugie porównanie statystyk przestępstw i wykroczeń popełnianych przez nieletnich z lat 1975-79, czyli przed wprowadzeniem zakazu klasów, a tych z lat 1992-96, czyli wtedy kiedy zakaz był już mocno ugruntowany w społeczeństwie pokazał wyraźnie, że po wprowadzeniu zakazu ilość nieletnich skazanych za:

  • kradzieże spadła o 21%
  • handel narkotykami o 51%
  • gwałty o 48%

Ponadto ilość nieletnich konsumujących alkohol spadła o 13%, próbujących narkotyków o 28%, kontynuujących zażywanie narkotyków o 59%, a współczynnik samobójstw spadł o 20%. Obserwowano jedynie wzrost w ilości napaści, ale było to związane z wprowadzeniem do szkół programów mających przeciwdziałać znęcaniu się, zastraszaniu i molestowaniu, które to programy sprawiły, że to co w latach siedemdziesiątych było uznawane za normalne, a nawet oczekiwane wśród nastolatków zachowanie teraz definiowano jako napaści na tle różnym, a jako że równocześnie dyrektorzy szkół zostali zobowiązani do zgłaszania każdej tego typu nawet drobnej napaści na policję, to ich odsetek w statystykach policyjnych po prostu musiał wzrosnąć. I choć oczywiście wymienione wyżej zmiany w statystykach policyjnych nie można w prosty sposób łączyć z prawem zakazującym kar fizycznych – co zgodnie przyznają nawet najbardziej zasłużeni na polu klapsów badacze, to jednak możemy spokojnie stwierdzić, że wbrew początkowym obawom szwedzkiego społeczeństwa wprowadzenie ustawowego zakazu klapsów nie spowodowało rozbestwienia wśród młodzieży i nie doprowadziło do zwiększenia ilości przestępstw i wykroczeń.

Nie zmienia to faktu, że w podsumowaniu potężnej i wyczerpującej publikacji na temat klapsów [5] na której zresztą oparty jest ten punkt, jej autorzy – naukowcy od lat badający skutki społeczne klapsów, podkreślają, że choć zakaz klapsów i faktyczne stosowanie się do niego nie zapobiegną wszystkim problemom świata, to mogą przyczynić się do tego, że będzie to świat bardziej ludzki, z mniejsza ilością osób zmagających się z problemami natury psychologicznej, lepszymi relacjami międzyludzkimi i mniejszą ilością przemocy i zbrodni. Czyli właśnie taki świat jaki myślę nie tylko ja, ale też my wszyscy chcielibyśmy dla naszych dzieci. Skończmy zatem ze społecznym przyzwoleniem dla klapsów. A jeśli dajesz klapsy i nie wiesz jak z tym skończyć zajrzyj TU.

1. Brown i wsp., 2016. Spank, Slap, or Hit? How Labels Alter Perceptions of Child Discipline
2. Taylor i wsp., 2010. Mothers’ Spanking of 3-Year-Old Children and Subsequent Risk of Children’s Aggressive Behavior
3. AAP, 1998. Guidance for Effective Discipline.
4. Committee on the Rights of the Child, General Comment No. 8, 2006.
5. Straus, Douglas, Medeiros. 2013. The Primordial Violence: Spanking Children and its Effect on Cognitive Development and Crime.

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

32 komentarze

  • Odpowiedz 27 kwietnia, 2017

    Zok

    Uwaga do pkt 3. „Będę dawać klapsy, bo sam dostawałem i wyrosłem na porządnego człowieka” – mało kto potrafi powiedzieć, że było mu źle z postępowaniem rodziców. Bo jak się przyznać w towarzystwie – rodzice mnie bili? Czy to znaczy, że jestem z patologicznego domu? Przecież ich kocham, usprawiedliwiam, zapomniałem, nie mam czego wybaczać. Swoim postępowaniem wybielam tych, których nie chcę strącić z piedestału we własnym sercu. Smutne.

    • Odpowiedz 27 maja, 2017

      Luni8

      Mało kto też powie że było mu źle jak rodzice nie kupili mu tego świetnego resoraka który jeździ skacze i zmienia kolory.

  • Odpowiedz 27 kwietnia, 2017

    Daria

    Ad. 2: <3 <3 <3

  • Odpowiedz 27 kwietnia, 2017

    MOVICA

    a wiesz, ze doswiadczylam ostanio tego, o czym piszesz w punkcie 4? to naprawde jest tak, ze agresja stosowana wobec slabszych zostaje przeniesiona przez osoby w ten sposob krzywdzone na te jeszcze slabsze od nich 🙁 bylismy ostanio w hali zabaw. Poirytowanej kobietki z trojka dzieci nie dalo sie nie zauwazyc, tak bardzo odstawala zachowaniem i aura od reszty odwiedzajacych…co chwile czepiala sie okolo 7mioletniej dziewczynki, z ktora przyszla, syczala do niej, burczala na nia, sciagnela z trampoliny, nawrzeszczala tlumionym glosem i kazala siedziec przy stoliku. A kiedy wyszla przed hale na papierosa i kazala tej dziewczynce pilnowac chlopcow, 4letnego i moze 1,5rocznego, powielony wzorzec po prostu rzucal sie w oczy ;( cos sie dziewczynce nie spodobalo w zachowaniu czterolatka, ktory bez najmniejszej dyskucji zostal najpierw szarpniety a pozniej dostal od niej po glowie… Mlodej winic nie mozna, bo to dokladnie to, czego najprawdopodobniej doswiadcza czesto ze strony swojej opiekunki czy mamy… Serce pekalo na sam widok 🙁 ale tez cala scena byla przyslowiowym kublem lodowatej wody, bo wiadomo – badania za Oceanem badaniami, naukowe artykuly naukowymi artykulami, ale jak cos takiego dzieje sie przed wlasnym nosem…akcja i reakcja w przeciagu paru chwil…wlos sie jezy na glowie!!

    • Odpowiedz 15 maja, 2017

      Piotr1975

      może miała zaburzenia typu zespół aspergera a nie ze była bita

  • Odpowiedz 27 kwietnia, 2017

    An

    Nigdy nie uwierzę w to , ze człowiek dający klapsa myśli sobie „o to jest moment żeby zastosować taka metodę wychowawcza bo to będzie najlepsze dla mojego dziecka” . Bzdura. Ludzie to chyba robią żeby się wyżyć, bo sa wściekli a tłumacza sobie to dobrem dziecka żeby we własnych oczach nie wyjść na takiego co sam nad sobą nie panuje. Chyba to przeraża takiego człowieka najbardziej.

  • Odpowiedz 27 kwietnia, 2017

    tuti

    „ciąża i rodzicielstwo oparte na dowodach naukowych”, tylko tych dowodów coś nie widać.

    AD1.

    Dyskusja w ten sposób nie ma sensu. To czy klaps jest biciem czy nie, w kategoriach językowych, ma zupełnie żadne znaczenie w tej dyskusji. Istotne jest czy klaps może być w jakiś sposób metodą wychowawczą i czy bardziej szkodzi czy bardziej pomaga. Zabawy językowe są nie na miejscu.

    „zmiana słowa określającego dokładnie ten sam rodzaj kary cielesnej (np. z danie dziecku klapsa na uderzenie dziecka), miała ogromny wpływ na to jak postrzegały dany akt osoby postronne”

    podobnie będzie z sytuacją, gdy zmuszanie do nauki nazwiemy gwałtem, zabranie kieszonkowego kradzieżą, a haracz podatkiem.

    AD2.

    „Wyrosłeś na człowieka, który uważa, że są sytuacje w których uderzenie drugiej, zwłaszcza słabszej fizycznie i/lub emocjonalnie osoby jest uzasadnione.”

    Bo jest. Przemoc jest nieodłącznym elementem naszego życia. Dzięki niej utrzymujemy ład społeczny na obecnym poziomie. Przemoc ma różny wymiar – psychiczny, ekonomiczny, fizyczny, itd. ale nadal jest to przemoc i jestem przekonany, że stosujesz ją nawet o tym niewiedząc.

    AD3.

    Nie wiem kto może tak twierdzić, skoro dyskusja, w czasie uchwalania tej ustawy, była na tyle głośna, że przez miesiąc z lodówki wychodzili eksperci ds. wychowywania dzieci.

    AD4.

    Stosowanie klapsów wiąże się ze zwiększonym poziomem agresji, czy może się wiązać? Bo to takie troszkę gdybanie, ale nikt nie zaprotestuje, bo dobrze brzmi.
    Dodatkowo – jeżeli chcesz wpływać na sposób wychowywania mojego dziecka, bo będzie z Twoim chodziło do szkoły, to ja również chce móc wpływać na proces wychowywania Twojego. Niestety wiem, że „klaps” nie jest jedynym (o ile nim jest) czynnikiem, który powoduje, że moje dziecko będzie miało kiepskiego kolegę.

    AD5.

    Czy w tym punkcie korelacja nie jest mylona z zależnością? W dodatku takie statystyki nie mają absolutnie żadnej wartości. Spójrz chociażby na nasze statystyki:

    http://www.statystyka.policja.pl/st/wybrane-statystyki/przestepczosc-nieletni/50256,PRZESTEPCZOSC-NIELETNICH-w-LATACH-1990-2013.html

    można wybrać przedziały w zależności od teorii, którą chce się potwierdzić.
    Na przestępczość wpływ mają setki czynników. Nie można na podstawie takich statystyk wyciągać wniosków, bo będą błędne.

    Zresztą już mniejsza o to, ale jak można napisać, że ilość gwałtów spadła o połowę dzięki braku klapsów? Ja dopuszczam, że klapsy mogą mieć negatywny wpływ na dzieci, ale widząc takie rewelacje zapala mi się czerwona lampka. Tobie nie?

  • Odpowiedz 28 kwietnia, 2017

    Patyk

    Zawsze uważałam, że klaps to nic innego jak przemoc fizyczna. W momencie, gdy zostałam mamą, moje poglądy nie uległy zmianie, wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej się w tym przekonaniu umocniłam. Głośno wypowiadam swoje opinie i często spotykam się ze stwierdzenie, że właśnie klaps to nie jest bicie oraz ‘ Mnie rodzicie również bili i wyrosłam na grzeczną dziewczynę a Ty co’? No tak. Ja nigdy nie zostałam uderzoną przez rodziców, przez co jestem asertywna strasznie. Chodzące zło!. Ale nie o tym chciałam. Zawsze próbuję takiej osobie uświadomić, że dziecko jest słabsze i nie bijemy go, bo na to zasłużyło, ale z własnej bezsilności! Nie mamy innych argumentów, nie chce nam się, nie mamy czasu na tłumaczenia, tak jest szybciej. Problem nie tkwi w dziecku, tylko w nas! Co by było, gdyby dorośli ludzie kłócąc się, zaczęli się okładać po twarzy czy tyłkach? Śmieszne? Nie, żałosne. To dlaczego w momencie kiedy nasze dziecko ma odmienne zdanie, nie chce czegoś wykonać, bijemy je? Tą małą, bezbronną istotę, która kocha nas ponad życie, jest w nas ślepo wpatrzona, jesteśmy dla niej całym światem i ufa nam bezgranicznie? No właśnie.

    • Odpowiedz 24 września, 2019

      Ann

      Tak samo uważam

  • Odpowiedz 28 kwietnia, 2017

    xpil

    Czytam Twojego bloga regularnie, chociaż rzadko się wypowiadam 😉

    Wszystko jest kwestią punktu widzenia. Ja oberwałem w życiu kilka razy. Nie byłem regularnie bity, ale ze dwa albo trzy razy zdarzył się klaps w domu albo targanie za ucho lub bicie drewnianą linijką po łapach w szkole.

    Czy zmieniło to mnie w coś gorszego albo lepszego?

    Nie mam pojęcia. Nie zrobiłem się ani bardziej agresywny w stosunku do innych, ani bardziej ciapowaty – tak przynajmniej mi się wydaje. Ale nie mogę wyciągać ogólnych wniosków z mojego pojedynczego przypadku, bo tak statystyka nie działa.

    Sądzę, że dla mnie jako dziecka istotnym elementem był nie ból fizyczny ani nie nakładanie ograniczeń tylko świadomość, że takie zachowania lub ograniczenia znajdują się w wachlarzu możliwości osób, które mnie wychowują. Jeżeli będę bity lub poniżany regularnie to oczywiście prędzej czy później mi odpieprzy (może nawet dużo później). Ale jeżeli coś takiego przytrafi mi się bardzo, bardzo rzadko, nie zaszkodzi mi, a może pomóc w szerszej perspektywie.

    Natomiast absolutnie zgadzam się, że nigdy, przenigdy nie wolno stosować klapsów wtedy, kiedy jest się na dziecko wściekłym. Chęć uczynienia krzywdy dla samej krzywdy absolutnie mija się z jakimkolwiek celem. Wyładować własną agresję można na tysiąc innych sposobów.

    Zakańczając ten nudny wywód powiem jeszcze, że sam nie używam klapsów (mamy dwójkę dzieci), ale potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której bym to zrobił i nie miałbym z tego powodu wyrzutów sumienia. Znam osobiście rodziców, którzy stosowali klapsy wobec własnych dzieci. I wiem, że niektóre z tych dzieci wyrosły potem na szczęśliwych ludzi, a niektóre nie. Bo czynników, które sprawiają, że dziecko wyrośnie na szczęśliwego człowieka jest więcej niż tylko ten, czy dostało się w dzieciństwie klapsa czy nie.

    Świat dorosłych jest pełen „klapsów”. Warto być na nie przygotowanym.

    Pozdrawiam zza blogowej miedzy!

    A teraz czekam na gromy 🙂

    • Odpowiedz 4 maja, 2017

      Alicja

      Słusznie czekasz, dopuszczasz bicie małego człowieka, nie bardzo jest się czym chwalić.

    • Odpowiedz 26 maja, 2017

      weronika

      Świat jest też pełen gwałtów, na to też warto dziecko przygotować.

  • Odpowiedz 29 kwietnia, 2017

    Ka Pa

    Fajne i trafne przemyślenia

  • Odpowiedz 29 kwietnia, 2017

    M.

    A ja może dodam takie jedno zdanie, znane na pewno większości z nas: „Cokolwiek uczynicie jednemu z tych najmniejszych, mnieście uczynili”.

  • Odpowiedz 2 maja, 2017

    Sylwka

    Prawie dwa lata temu dałam pierwszego i ostatniego klapsa mojej córce. Wstyd mi do teraz. I cieszę się tylko że była wtedy za malutka by zapamiętać, że własna mamusia ją uderzyła.

  • Odpowiedz 7 maja, 2017

    D.

    TUTI, pogięło Cię?

    Ad. 1 – idziesz w pseudofilozoficzny, średnio zrozumiały bełkot, z którego w sumie nic nie wynika. Niezależnie od tego, jak nazwiesz uderzenie drugiego człowieka, przemoc pozostaje przemocą.
    Ad. 2. – „Przemoc jest nieodłącznym elementem naszego życia” – czyli co? Mamy w związku z tym ją praktykować, powielać, usprawiedliwiać?
    Ad. 4. – „wiąże się” czy „może się wiązać” – czy Ty właśnie wrociłaś/eś z jakiegoś kursu filozoficznego? Co za różnica? Nie w tym rzecz, żeby robić analizę językową treści tego postu, a zdaje się, że chyba na tym się usilnie koncentrujesz. Poza tym odnosząc się do pkt. 4 – klaps faktycznie nie bywa jedynym czynnikiem wpływającym na złe zachowania dzieci, ale na pewno powoduje wysokie prawdopodobieństwo wystąpienia u nich dysfunkcyjnych zachowań. Każdy psycholog Ci powie, że złe schematy wyniesione z domu rodzinnego wpływają na zachowanie dorosłych już osób.
    Ad. 4 – statystyki często kłamią, nie ma co z nich robić wyznacznika obiektywnej prawdy

    • Odpowiedz 29 maja, 2017

      Leon

      Trochę wstyd nie znać się na logicznym myśleniu i traktować filozofię jak obelgę…
      Tutti ma dużo racji i słusznie zarzucił Autorce luki w argumentowaniu.

  • Odpowiedz 8 maja, 2017

    wisznu

    Ech, temat rzeka…

    Zacznijmy od początku:
    Czy dopuszczalne jest stosowanie przemocy przez policję?

    • Odpowiedz 2 sierpnia, 2017

      kry

      To proste: nie jest dopuszczalne przez policję bicie jakiegokolwiek człowieka (czy też inna przemoc).

      Chyba mylisz „przemoc policji” ze środkami przymusu (spowodowanymi jakimś realnym zagrożeniem dla społeczeństwa), które czasem mogą być stosowane, ale to już inna bajka i nie ma to już nic do bicia dzieci, bo są niegrzeczne lub z podobnego powodu.

  • Odpowiedz 15 maja, 2017

    Piotr1975

    A ja jestem tradycyjnym rodzicem i wiem że dziecko nie może wejść na głowę i czasem niestety ale nie widzę innej możliwości niż kara cielesna czy groźba kary cielesnej.

    • Odpowiedz 26 maja, 2017

      weronika

      No cóż, niektórzy są mocno ograniczeni. Ale jest jeszcze dla ciebie nadzieja – jest sporo książek na ten temat, są prowadzone specjalne szkoły dla rodziców, uczące jak wychowywać. Jeśli chcesz być lepszym rodzicem, to mógłbyś się zainteresować.
      Coś jednak podejrzewam, że wolisz być ograniczonym rodzicem, który jak trzeba to przywali i po sprawie.

      • Odpowiedz 30 maja, 2017

        wisznu

        Obstawiam, że za X lat furorę będzie robić wychowanie dzieci zgodnie z naturą. Oparte na obserwacji zwierzęcych matek, które kiedy trzeba potrafią przytulić i wylizać futerko, a kiedy maluchy broją za bardzo potrafią też odsunąć, trzepnąć łapą, boleśnie ugryźć – żeby dać dziecku znać, że robi coś źle. Bo przecież ból jest naturalnym nośnikiem informacji, że jakąś czynność wykonało się nieprawidłowo. jak uderzenie młotkiem w palec.

        Bo któryś naukowiec w końcu dokona wiekopomnego odkrycia, że świat jest pełen przemocy i zawsze będzie. I tylko mając z nią do czynienia od dziecka można dziecko przygotować do stawienia jej czoła. Bo niestety bywa tak, że tylko właściwie wykorzystana przemoc może pokonać czyjąś agresję. Dlatego policjanci noszą tonfy, kajdanki i pistolety.

        Mało tego – sądzę, że w końcu ktoś zauważy, że wychowanie bliskości także jest pełne ukrytej przemocy wobec dziecka. Kiedy wynosi się dziecko ze sklepu, bo nie docierają tłumaczenia, kiedy trzeba dziecko przytrzymać na szczepieniu, by się nie szarpało, kiedy trzeba opierające się dziecko ubrać bo się spieszymy do żłobka… To wszystko jest przemoc.

        • Odpowiedz 2 sierpnia, 2017

          kry

          Nie będzie żadnej furory takiego wychowania o jakim piszesz.
          To prawda, będzie (i już jest!) wychowanie zgodne z naturą, ale naturą nam właściwą czyli naturą człowieka.
          Zwierzęta wychowują swoje dzieci zgodnie ze swoją naturą i dlatego nie tłumaczą dzieciom cierpliwie o tym albo owym 😉 My dostaliśmy rozum, sumienie, wiele rzeczy. Jak ktoś nie chce ich stosować, cóż..

          „Logiczne” rozumowanie w stylu stosujmy przemoc wobec dzieci, żeby je przygotować na przemoc „świata” pokazuje jedną rzecz. Bliżej takiemu logikowi do tych osób z owego „świata” niż do tych, którzy cenią sobie różne wartości. I chcą je dziecku przekazać.

          Szukanie na siłę „przemocy wobec dzieci” w tak sztandarowych zachowaniach rodzicielstwa bliskości (ironia) jak „przytrzymaniu dzieci na szczepieniu” czy „potrzebie ubrania opierającego się dziecka, bo się spieszymy do żłobka” pozostawiam bez komentarza.

          Zgodzę się z jednym: różne zachowania dzieci muszą powodować różne reakcje rodziców, bo dziecko musi wiedzieć, że są rzeczy dobre i zle. Bicia dzieci (przy obecnej świadomości człowieka) nie da się już obronić, co zostało wykazane we wpisie pani Alicji. Natomiast jakiś czas temu (w dużo trudniejszych czasach i przy mniejszej świadomości) służyło ono, lepiej lub gorzej, celowi rozróżnienia dobrego od złego. Ale człowiek od dawna już wie, że niedobrym biciem nie powinno się uczyć dobra.

        • Odpowiedz 21 czerwca, 2018

          Hanna

          Jaki mądry komentarz.

          Powiem tak – zanim zostałam matką, nasłuchałam się sporo na temat niemoralności klapsów, że to przemoc, że przejaw bezsilności, bla, bla.

          Potem matką zostałam, moja Córka ma teraz niecałe półtora roku. Dużo z nią rozmawiam, dużo tłumaczę. Ale zdarzają się sytuacje, kiedy z premedytacją robi krzywdę naszemu zwierzątku domowemu albo nam. I wszelkie próby wytłumaczenia, nawet podniesionym głosem, że tak nie wolno, że to boli, że zrobiła osobie/zwierzątku duże kuku” są nieskuteczne – dziecko albo nie reaguje albo śmieje mi się w twarz. Dopiero, gdy zastosować jakiś sygnał fizyczny – przytrzymać mocniej rączkę, zrobić jej to samo, co ona nam/zwierzątku (nie tak, żeby zrobić trwałą krzywdę, ale by poczuła) czy – o zgrozo! – dać klapsa, rozumie, że coś jest nie tak.

          Żebym nie została źle zrozumiana – nie jestem zwolennikiem maltretowania dzieci. Kocham moją Córkę najmocniej na świecie i chcę dla niej jak najlepiej. Co za tym idzie, nie chcę, żeby wyrosła na chowanego bezstresowo roszczeniowca, który uważa, że wszystko może. Jasne, rozmawiajmy, rozmawiajmy i jeszcze raz rozmawiajmy. Tyle, że nie zawsze słowa wystarczą, szczególnie w przypadku tak małego dziecka, które rozumuje kategoriami akcji- reakcji: „Zrobiłam siusiu na nocnik – mama bije brawo brawo; ciągnęłam zwierzątko za uszy – teraz boli mnie rączka – niefajnie gdy boli, więc nie powinnam ciągnąć”. Nie pozwolę krzywdzić siebie i innych w imię bezstresowego wychowania.

          • 21 czerwca, 2018

            admin

            Dziecko półtoraoczne nie jest w stanie niczego zrobić z premedytacją… Jego mózg nie działa jeszcze tak dobrze…

          • 21 czerwca, 2018

            Atia

            Zgadzam się z Panią. I tak jak mówię, nikt nam nie podpowiada jak sobie radzić z tymi cudownymi brzdącami. Jeśli nasze dziecko jest jeszcze małe i nie reaguje na rozmowy, a my już jesteśmy na tyle ogarnięci, że nie chcemy go bić, to jesteśmy sami, musimy sami wymyślać jak dać takiemu małemu dziecku do zrozumienia że robi źle.
            Bo niestety wszyscy Ci mądrzy ludzie swoje dzieci bili jak były tak małe, a dopiero potem osiągnęli tą „mądrość” która nam tak ochoczo wciskają.

  • Odpowiedz 17 lipca, 2017

    Ela

    Patrzymy na problem tylko z jednej strony. Stosowania przemocy wobec dziecka. A co z rodzicem? Łatwo jest powiesić na nim psy, choćby ta kobieta z trójką (może samotna, może skrajnie zmęczona, może nieradząca sobie z własnymi emocjami, może wyszła na tego papierosa żeby ochlonąć). Jak łatwo sami rzucacie kamieniem… A może te dzieciaki od rana są nieznośne, może 7latka dokucza rodzenstwu, może nie słucha poleceń. Nie wiemy. Widzimy tylko „efekt”. I już mamy w głowie piękny obraz patologicznej pseudomatki.
    Ja dopuszczam i pewnie nieraz mi się zdarzy. Co może zrobić czwórka dzieci kiedy jestem z niki sama przez 3 doby możecie sobie wyobrazić. Nie jestem z tego dumna. Pracuję nad sobą, ale żeby klapsów było mniej, nie wystarczy prawo.
    Potrzebna jest pomoc RODZICOM.
    Myślę że gorsze od klapsa jest to, gdy my „normalni rodzice” walimy w tych słabych kamieniami słów.

    • Odpowiedz 17 lipca, 2017

      admin

      Ale właśnie dla nich jest na końcu link do wpisu, który pomoże im okiełznać emocje

    • Odpowiedz 2 sierpnia, 2017

      kry

      Nie chodzi tu, jak myślę, o wieszanie psów na różnych ludziach. Nie krytykuje się tu poszczególnego człowieka, ale pewne zachowanie.

      Trzeba mówić o tym, że są lepsze rozwiazania niż bicie dzieci i je argumentować. Bo są. I nie zmieni tego fakt posiadania trójki dzieci i brak pomocy w ich wychowaniu. Taka osoba niewątpliwie potrzebuje wsparcia i pewnego współczucia i.. wiedzy, że są lepsze rozwiazania niż bicie dzieci. Jeśli jej trudno może to robić małymi krokami, ale.. lepiej wielkimi krokami. Powodzenia.

  • Odpowiedz 21 czerwca, 2018

    Atia

    A ja chciałabym zauważyć że o klapsach zawsze piszecie (mam tu myśli szerokie grono blogerów, psychologów i innych „internetowych mądrali) w taki sam sposób. Próbując straszyć, obarczać poczuciem winy, pokazując cierpienia dzieci „bitych”. I ciągle czytam tylko wypowiedzi ludzi, którzy swoje dzieci bili ( i teraz tego żałują i będą szkoli innych).
    A nigdzie nie widzę porad jak sobie radzić z rezolutnym 1,5-2 letnim dzieckiem, które nie mówi, raczej ma w nosie wszelkie tłumaczenie i nie podziała na nie odwracanie uwagi.
    Usprawiedliwiacie przytrzymywanie i „przytulanie” siłą, dla bezpieczeństwa dziecka.
    Ja sama jestem matką 2 latki i nie bije jej ani klapsów nie sprzedaję. Ale jestem strasznie samotna z wymyślaniem jak sobie radzić z wychowaniem bez kar.
    Może zamiast kolejnego straszenia przyłoży się Pani następnym razem żeby opisać jak sobie radzić z niechcianymi zachowaniami MAŁEGO dziecka z którym nie da się porozmawiać (najlepiej z przykładami z życia, gdzie często jest bieg, stres i całe życie nie tylko nasz jedyny hajnidek)

    • Odpowiedz 22 czerwca, 2018

      admin

      W sieci jest masa stron na których można poczytać takie porady (łącznie z tym blogiem). W księgarni jest tysiące książek na ten temat. A w poradniach psychologicznych są psychologowie którzy szczegółowo omówią każdy przypadek (ot choćby bliskie miejsce – mają nawet konsultacje on line, więc to że ktoś mieszka w małej wiosce na końcu Polski nie ma znaczenia). Wystarczy się rozejrzeć. Albo poczytać o rozwoju dziecka i wtedy się rozumie, że dwulatki to po prostu takie istoty, którym trudno pewne rzeczy ogarnąć i że kontrola własnego zachowania przyjdzie z czasem.

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj weronika Anuluj pisanie odpowiedzi