Nurty artystyczne wśród dzieci na występach przedszkolnych

Dobra, dobra obiecuję, że w przyszłym tygodniu będą same rzeczy oparte o badania, ale dziś ze względu na zbliżające się wielkimi krokami występy przedszkolne z okazji dnia babci i dziadka, nie mogłam się powstrzymać i stworzyłam katalog dziecięcych frakcji artystycznych, które to frakcje można zaobserwować na każdym przedszkolnym występie – co wnoszę po rozmowach ze znajomymi mamami przedszkolaków. Przejdźmy zatem do krótkich charakterystyk każdej z frakcji. Jeśli któregoś nurtu według was brakuje – dopisujcie śmiało w komentarzach!

Frakcja „wyjcowo 2018” – obecność tej grupy zwłaszcza wśród młodszaków stanowi tak nieodłączny element każdego występu, że zaczynam podejrzewać, że to nie jest wcale wielka improwizacja tylko starannie rozpisane i ćwiczone tygodniami role, które miejscami mają podnieść dramaturgię występu, a czasem przemycić element komiczny. Przedstawicieli tej grupy poznamy po drżącej bródce, dziobie ułożonym w podkówkę, rączkach wyciągniętych w stronę publiki w dramatycznym geście, łzach spływających po czerwonym obliczu i rozpaczliwych okrzykach „ja ce do mamyyyyyy buuuuuuuuuuuuuuu”. Okrzyk ów to jest zresztą punkt kulminacyjny, bo zwykle wtedy następuje dramatyczna próba odbicia dziecka przez rodzica (jeśli panie są z frakcji „da radę, spokojnie”) lub dramatyczna próba odesłania dziecka do rodzica przez panie (jeśli rodzice są z frakcji „da radę, spokojnie”). Podczas ostatniego występu w przedszkolu moich dzieci, frakcja wyjcowo to był zresztą gwóźdź programu bowiem trupa teatralna złożona z 4 istot przebranych za baranki co to poganiane były przez pastuszków do stajenki, tak bardzo wzięła sobie do serca swoje role, że dopóki nie została odbita przez rodziców dopóty… beczała chóralnie, zbiorowo i z wielkim zaangażowaniem. Owce pełną gębą, panie!

Frakcja „to tylko alergia” – nie ma prawda w roku ważniejszego wydarzenia w niż występ w przedszkolu i nie można go za nic, naprawdę za nic w świecie przegapić w związku z czym przedstawiciele tej frakcji są obecni zawsze. Nawet gdy „to tylko alergia” przybiera siłę dziesięciu stopni w skali Beauforta Kaszląta oraz stu stopni w skali Celcjusza Katarjusza. Mali przedstawiciele tego obozu charakteryzują się frywolnym i nadmiernym wydzielaniem zielonego gluta, którego to gluta wcierają sobie radośnie w łapki, po czym równie radośnie chwytają tymi łapkami kolejne dzieci, bo wszak jak występ to taniec, nie ma inaczej. Totylkoalergicy często też nadają wyjątkowy rytm każdej piosence podkreślając każde forte i piano kaszlnięciem typu „wyrwało mi płuco, hej!”. Nie ma jednak powodu do obaw, bowiem to przecież tylko alergia, a alergią nie da się zarazić i to czysty przypadek, że 2 dni po odtańczeniu kółeczka z totylkoalergią twoje dziecie padło na zarazę noszącą znamiona cholery. Tej cholery co Tobą trzęsie zawsze gdy słyszysz tekst „to tylko alergia”.

Frakcja błąd braku sera – przedstawiciele tej grupy charakteryzują się mniej lub bardziej chwilowym zwieszeniem systemu, można ich rozpoznać po nieobecnym wzroku, rozdziawionej paszczy i postawie muru oporowego,, czyli tak zwanym „ani drgnie”. Przedstawicieli tego nurtu artystycznego często poznajemy z imienia bowiem przedszkolny sufler konspiracyjnym szeptem stara się przebić przez mur mówiąc „Wojtuś idziemy, idziemy!” „Ania teraz Ty! Ania! Ania…”

Frakcja trzymająca władzę rąbek – czyli ci wszyscy mali ludzie, którzy trochę śpiewają, trochę się uśmiechają, ale najbardziej to wkręcają sobie paluchy w rąbek u spódnicy albo koszuli.

Frakcja dyrygentów aka „ja tu rządze” – nie jest to frakcja liczna, ale zawsze jest choć jeden dzieć co zaangażowanie wielkie przejawia, zna teksty wszystkich dzieci na pamięć, co wykoncypować można na podstawie śledzenia ruchu warg delikwenta. Dyrygent pogania i strofuje dzieci, które na chwile się zagapiły, a już najbardziej to nęka wyznawców nurtu błąd braku sera.

Frakcja od przedszkola do Opola – czyli frakcja najbardziej znienawidzona przez wszystkich, bo nawet nie ma się z niej jak ponabijać. Jej przedstawiciele brawurowo odgrywają swoje role i mówią na tyle wyraźnie że w sumie to wszyscy zgromadzeni wiedzą co podmiot liryczny miał na myśli i nawet jeśli wpadli w ostatniej chwili to są w stanie się zorientować czy aktor mówi o świętach, dniu babci czy może taty.

Frakcja klub dyskusyjny – frakcja będąca przeciwieństwiem frakcji wyjcowo – na małych ludziach którzy stanowią trzon klubu dyskusyjnego występy, spięcie pań „żeby wszystko wyszło pięknie”, tłumy wpatrzonych rodziców i dziadków nie robią bowiem żadnego wrażenia. Klub dyskusyjny nie zaprząta sobie zwykle głowy jakimś tam występowaniem i żwawo, mimo srogich pogderywań i gromów ciskanych wzrokiem przez panie, kontynuuje dyskusje, która zaczęła się najprawdopodobniej na długo przed występem. Czasem dyskusja przybiera formę bardziej fizyczną, kiedy to potok słów ustępuje miejsca radosnym kuksańcom, szturchnięciom i rechotowi.

Frakcja eksploratorów to tak naprawdę grupa nadrzędna wobec pozostałych bowiem może nakładać się na każdą inną frakcję. I doskonale się składa, bo to właśnie oni stanowią przyszłość narodu – ci mali zdobywcy i odkrywcy, sięgający bez kompleksów tam gdzie wzrok nie sięga. Ich pasja do eksplorowania otworów nosowych i otchłani gębowej jest bowiem godna podziwu i nieustępliwa. To oni najszybciej – zupełnym przypadkiem, oczywiście – zaczynają przejawiać objawy bliźniacze do tych prezentowanych przez przedstawicieli frakcji „to tylko alergia” – i można by przypuszczać że to wszystko przez to że zaaplikowali sobie zarazę od totylkoalergii wprost na śluzóweczkę noska, ale przecież to tylko alergia więc zarazić się, prawda, nie mogli. Ot przypadeczek taki, bo jak wiadomo przypadki chodzą po artystach.

Frakcja topiąca serce – oj ta frakcja jest doprawdy bardzo nieliczna, nawet dyrygentów bywa więcej, ale nic to, bo wszak to właśnie ta frakcja najbardziej zapada w pamięć. Niezależnie bowiem od tego czy rodzice przedstawicieli tej frakcji wpisują się do obozu „wzrusz i szkliste oczy” czy obozu „ubaw po pachy i klepanie się z uciechy po kolanach” to i tak frakcja ta sprawia że gula dumy zastyga w gardle, a po łbie kołaczą się myśli „jak to możliwe że ten mały ledwo co urodzony różowy wrzaskun, już taki duży”. Tak moi mili – niezależnie od tego w który z wyżej wymienionych nurtów wpisuje się nasza latorośl, my i tak mamy serducha wypełnione taką łechtającą dumą i szczęściem, bo kurcze wyszły nam fajnie te dzieci, nie? Tak fajne, że gdy zasną my zamiast korzystać z wolności zaczniemy z uśmiechem na licu namiętnie oglądać filmiki nagrane podczas występu – dzięki czemu zresztą zobaczymy go z wielu innych perspektyw bowiem jednego możemy być pewni – na pierwszym planie wcale nie będą dzieci – tam będą telefony innych rodziców próbujących złapać jak najlepszy kard :))

ps. 2 jako że FB zmienił politykę wyświetlania postów i rzadziej będzie wam pokazywał posty stron to umożliwiłam obserwowanie mojego profilu prywatnego na Fb (klik), jeśli nie chcecie by posty wam umykały możecie też zaznaczyć „wyświetlaj najpierw” gdy wejdziecie na fanpage bloga (klik) -> obserwowanie

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

9 komentarzy

  • Odpowiedz 18 stycznia, 2018

    Paulina F

    Kliknelam „obserwuj”, poczułam się jak stalker ?
    PS. Jak nazwać nurt tych artystów, co to nawet do sali gdzie ma być babciowo-dziadkowe show, nie wejda, bo bunt i „janiechce”? 🙂

  • Odpowiedz 19 stycznia, 2018

    Agnieszka

    Myślę i wymyślić nie umiem skąd nazwa „błąd braku sera”? A muszę wiedzieć, bo mój ostatnioroczny przedszkolak chyba w tej frakcji się znowu znajdzie ? A tak w ogóle to jak zwykle padłam ?

    • Odpowiedz 21 stycznia, 2018

      madziara

      prawdopodobnie Terry Pratchett, i jego ksiazki o swiecie dysku

    • Odpowiedz 22 stycznia, 2018

      Alicja

      Madziara racje ma:)

  • Odpowiedz 19 stycznia, 2018

    Ewa

    Padłam, ze śmiechu 🙂 Świetny tekst.Czy przypadkiem nikt Ci nigdy nie proponował roli w kabarecie?

  • Odpowiedz 20 stycznia, 2018

    wisznu

    brakuje jeszcze kategorii do których należy moje dziecko:
    Bierze udział w próbach, ale nigdy nie wystąpi w samym przedstawieniu. Z różnych powodów:
    a) dzień wcześniej dostaje gorączki i całe dzień przedstawienia siedzi w domu. Choćby przez cały rok był zdrowy, to tego dnia nie. Następnego już znowu jest zdrowy
    b) bo zobaczył właśnie rodziców/dziadka z babcią. Dopóki ich nie widział to jeszcze współpracował.
    c) bo nie ma ochoty. Mamy nagrane, jak całe przedstawienie przesiedział na środku podestu. I jeszcze sąsiadow namawiał, żeby się przysiedli, bo co będzie „tak sam tu siedział” (cytując klasyka;))

    • Odpowiedz 22 stycznia, 2018

      Alicja

      A co ma być ziom jak wszyscy! Niech robi jak jemu pasuje :))

  • Odpowiedz 24 stycznia, 2018

    Tina

    Ooooo, to moja córka z tej samej kategori co syn Wisznu…:)

  • Odpowiedz 26 stycznia, 2018

    Michalina

    U nas do grupy „totylkoalergia” zaliczyła się ostatnio przedszkolanka. No i po pasowaniu na przedszkolaka mieliśmy ospa party :/
    A mój syn zalicza się do kategorii „niezsynchronizowanych” – bierze udział w przedstawieniu, ale wszystkie kroki i słowa są kilka sekund po wszystkich ?

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj Ewa Anuluj pisanie odpowiedzi