Kołyszesz i bujasz dziecko do snu? Przeczytaj.

Pewne kwestie rodzicielskie są jak bałagan w mojej kuchni, czyli nie da się ich pozbyć z oczu ani masowej świadomości. Jedną z takich kwestii jest tulenie, lulanie, noszenie i reagowanie na płacz niemowlęcia, które to wedle ludności cywilnej nieprzyzwoicie rozpieszczają dziecię. To przekonanie nie wzięło się znikąd – porady, w których stało by nie brać dziecka na ręce gdy płacze i zostawiać w łóżeczku w spokoju między karmieniami, bowiem przeciwne działanie nauczy je, że „płakanie sprawia, że dostaje czego chce, a to wystarczy by mieć rozpieszczone, kapryśne dziecko – prawdziwego tyrana domowego, którego nieustające żądania zrobią z matki niewolnicę” naprawdę pojawiały się w poradnikach dla rodziców.

Tak moi państwo, to cytat z oficjalnych hamerykańskich zaleceń obowiązujących jeszcze w latach czterdziestych ubiegłego wieku, podtrzymywanych potem w mniejszym lub większym stopniu przez 2-3 kolejne dekady, kiedy to zaczęły się pojawiać pierwsze nieśmiałe badania sugerujące, że może jednak ta cała bliskość z rodzicem to nie taka zła, ba, może i nawet całkiem dobra, a nawet niezbędna dla rozwoju jest.

Niemniej jakby nie było wizja bycia niewolnicą małego wrednego, półmetrowego tyrana jest dość przerażająca więc nic dziwnego, że ludzie, chcąc uniknąć takiego losu dali się porwać tej narracji. Kiedy więc kolejny raz was ktoś w ten sposób „przestrzega” przez rozpieszczaniem berbecia – to zamiast się frustrować weźcie głęboki oddech i pomyślcie, że to tak z dobroci serca i troski o was i życie od razu stanie się lepsze. Życie zwykle staje się bowiem lepsze gdy rozumiemy pewne procesy i ich źródło.

A tak się składa, że jednym z procesów, które prowadzą do upragnionego przez rodziców słodkiego noworodkowego/niemowlęcego snu jest kołysanie. Znaczy jasne są maluchy, które odłożone do łóżeczka odpływają bez szemrania w sen, są takie, którym wystarczy leżenie na rodzicielskiej klacie, są takie, które odpływają przy piersi/butli, ale są też takie, którym czasem (często?) trzeba pomóc kołysaniem. Rodzice tych ostatnich lekko nie mają – te pełne współczucia spojrzenia, że sami temu winni, to zmęczenie pleców i ramion od lulania małej kluski, ta bezsilność gdy wszystkie inne sposoby zawiodą i trzeba w środku nocy wstać i pobujać, a kołderka taka ciepła i powieki takie ciężkie…

Domyślam się, że w takich chwilach może człowiekowi przez głowę przemknąć myśl, że ci wszyscy od rozpieszczania mieli jednak rację i że stworzyliśmy sobie małego tyrana, który robi z nami co chce. A to – cóż, raczej nie pomaga poradzić sobie z emocjami, które buzują w niewyspanym, zmęczonym człowieku, który stara się odnaleźć w nowej roli życiowej.

W takich chwilach moi mili pomyślcie sobie o myszkach. Na pewno kojarzycie – takie małe, puchate stworzonka z ruchliwymi wąsikami. Tak się bowiem składa, że całkiem niedawno grupa naukowców wzięła takie myszki i normalnie zaczęła je kołysać do snu. I nie uwierzycie! Myszęta zasypiały znacznie szybciej gdy się je bujało! Takie małe, rozwydrzone tyrany z nich.

Ba! Ta sama grupa badawcza prowadziła także inny eksperyment do którego zwerbowała młodych dorosłych ochotników – po czym zamknęła ich na 3 noce w laboratorium – pierwsza noc miała na celu „zapoznanie ich” ze spaniem laboratorium, drugą noc spędzili na kołyszącym się łóżku, trzecią zaś na tym samym łóżku, niemniej tym razem się ono nie bujało. Co też się okazało? Otóż dorośli ochotnicy również zasypiali szybciej gdy ich bujano do snu, ba, spali wtedy dłużej i mocniej.

Zresztą to nie powinno nikogo dziwić – chyba każdy z nas wie jak miło się zasypia w hamaku. A to przecież tylko kawał szmaty – ramiona rodzica to dla małego dziecka coś znacznie bardziej cennego niż kawał szmaty. Ramiona rodzica oferują też przyjemne ciepło, zapach kojarzący się z bezpieczeństwem i bliskość człowieka, który jest dla nas całym światem. Ba! Ludzcy rodzice (z naciskiem na ludzkie matki) mają tendencję do trzymania małego człowieka w taki sposób, że jego głowa znajduje się po lewej stronie ciała rodziciela – i to niezależnie od tego czy rodzic jest prawo- czy leworęczny. Podobną preferencję trzymania lalek, ale nie innych przedmiotów o porównywalnej wielkości, wykazują także dzieci – zwłaszcza dziewczynki – w wieku od lat trzech. Tak jest zresztą od wieków – analiza starych i pochodzących różnych kultur fotografii i dzieł sztuki wykazała, że utrwaleni na nich dorośli również trzymają niemowlęta z lewej strony swego ciała.

Czemu? Tak naprawdę nie wiemy, ale jedna z hipotez łączy to z intuicyjnym przekonaniem rodziców, że dźwięk bijącego serca matuli/tatula uspokoi małego człowieka. Do całego pakietu miłych doznań płynących z bujania w ramionach rodzica dochodzi więc może być może także kwestia wsłuchiwania się w znajomy rytm serca.

Zatem choć w pełni rozumiem zmęczenie, frustracje i wszystkie emocje jakie potencjalnie mogą towarzyszyć kołysaniu do snu. I choć z perspektywy kręgosłupa, stanu psychicznego i codzienności matki trojga stanowczo rekomendowałabym świeżo upieczonym rodzicom szukanie już od pierwszych godzin życia mniej wymagających form odsyłania berbecia w ramiona Morfeusza i sięgania po bujanie kiedy już naprawdę nic innego nie działa. To jednak gdy z jakiegoś powodu to się nie uda – pamiętajcie, że nie jest to przejaw tego, że młody człowiek jest rozpieszczonym tyranem, który chce z was zrobić niewolnika. To po prostu naturalny i, jak pokazuje przykład myszek, międzygatunkowy mechanizm, regulowany najprawdopodobniej przez układ przedsionkowy, który sprawia, że jest błogo i zasypiamy. Co ciekawe optymalna prędkość bujania dla myszek jest 4 razy szybsza niż ludzka –  autorzy spekulują, że może to wiązać się z tym, że ludzkie maluchy noszone są w ramionach, zaś mysie transportowane są w pyszczku matuli co zapewnia trochę inne, szybsze wrażenia lulające, choć jak sami podkreślają jest to ledwie hipoteza i trudno póki co rozsądzać o mechanizmach za tym stojących. Zresztą nie to jest dla nich najważniejsze, bo oni generalnie prowadzą swoje badania po to by pomóc ludziom zmagającym się z bezsennością.

Niemniej w mojej opinii dodatkowo pomagają rodzicom, którym ta wiedza może pomóc przetrwać trudne chwile bez wchodzenia w górne rejony skrajnych emocji. Bo wiecie kiedyś przeczytałam takie zdanie, które choć budzi we mnie trochę sprzecznych uczuć, bo zrzuca duży ciężar na barki matki, to jednak trudno się z nim nie zgodzić kiedy popatrzy się z perspektywy noworodka czy małego niemowlaczka:

dla dziecka, które pochłonęło Twój świat, Ty jesteś całym światem

Trzymam za was kciuki

Perrault i wsp. Whole-Night Continuous Rocking Entrains Spontaneous Neural Oscillations with Benefits for Sleep and Memory.

Kompotis i wsp. Rocking Promotes Sleep in Mice through Rhythmic Stimulation of the Vestibular System.

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

18 komentarzy

  • Odpowiedz 30 stycznia, 2019

    Zielonampg

    Dziękuję za ten tekst. Moje obie dziewczynki zasypialy tylko noszone (najlepiej w tańcu przy Wodeckim), ewentualnie, jak były starsze to bujane w wózku, ale z ręką na głowie lub brzuszku. I mimo wielu nieprzespanych nocy, bólu pleców i rąk, frustracji i czego tam jeszcze, zawsze cobie powtarzałam, że „czas i tak minie” i kiedyś zaczną zasypiac w swoim łóżku, a póki tak potrzebują to pewnie wiedzą lepiej co dla nich najlepsze. Cieszę się, że umiałam to głośno powiedzieć i nie zwracać uwagi na komentarze. A teraz jak córcie mają 3 i 6 lat oczywiście tęsknię za tamtymi czasami, dobrze, że czasem włącza im się mamoza ? czasem…

  • Odpowiedz 30 stycznia, 2019

    Wiktoria

    Mam dwie córki, obie uwielbiaja bujanie. Starsza już wyrosła ale 4miesieczna codziennie tak usypiam. Bardzo mi w tym pomaga piłka do fitnessu (trik polecony w szkole rodzenia). Ja bujam się na piłce trzymając mała w ramionach – mnie wygodnie i mogę godzinami a i córka zadowolona że się buja. 🙂

  • Odpowiedz 31 stycznia, 2019

    Kasia

    Dziękuję <3 Bo od tych "no tak przyzwyczailiście" i "a nie mówiłam że tak będzie" zwariować można. Mój 8-miesięczny dzieć od 3 miesiąca zasypia tylko. I. Wyłącznie. bujany na rękach lub w chuście. I tak 4 razy dziennie. Na nic próby usypiania przy piersi, na piłce, w wózku… Ale poprawa jest bo do niedawna w grę wchodziła tylko chusta + chodzenie po schodach w górę i w dół. Także tego 😛 Pozdrawiam, łączę się w bólu ze wszystkimi co też w ten sposób zaliczają codzienny fitness i dziękuję za ten tekst! 🙂

  • Odpowiedz 31 stycznia, 2019

    Zokeia

    Chcąc poświęcić Starszemu dziecku dużo czasu po pojawieniu się Młodszego, postanowiłam tegoż następcę usypiać efektywnie – w ramionach. Na szczęście nie przepadał za piersią, więc zjadał, został wybujany w 3 minuty i lulu. Dziecię szczęśliwe, a starsze nie straciło mojej uwagi.
    Młodszy ma już półtorej roku, jest bykiem jakich mało, ale dalej go bujam. Bo wiem, że mu minie. W końcu zrozumie, że wystarczy przyłożyć głowę do poduszki.
    Nie znam 15 latków chcących spać z mamą. Biorę póki mogę 🙂

  • Odpowiedz 31 stycznia, 2019

    Agnieszka

    A ja nie bujam (zasypia przyssany), noszę na prawej stronie i nienawidzę hamaków, od razu mnie mdli. Statystka to dziwka ?

  • Odpowiedz 31 stycznia, 2019

    Aleksandra

    Miło przeczytać ,że nie tylko moje dzieci/piersi (?) są takie zepsute że dzieci przy ssaniu nie usypiają! tylko bujanie, tylko na rękach – żadne tam foteliki samochodowe. Starszy się nauczył się usypiać przy piersi jak miał 8 miesięcy, młodsza ma 10 miesięcy i zaczęła w końcu usypiać w wózku… przy piersi chyba już nie zacznie… tracę nadzieję. I siły.
    A google nie wie jak nauczyć dziecko usypiać przy piersi….

  • Odpowiedz 31 stycznia, 2019

    Anelle

    A to nie jest tak z tym noszeniem dziecka po lewej stronie, że osoby praworęczne mają wtedy wolną prawą rękę i mogą coś równocześnie robić?

    • Odpowiedz 1 lutego, 2019

      Alicja

      Nie – gdyby tak było to nie byłoby takiej tendencji i u prawo- i u leworęcznych

  • Odpowiedz 31 stycznia, 2019

    Ula

    Dziękuję za artykuł. A jak się ma do tego wszystkiego skakanie na piłce gimnastycznej?? Moi synowie mają 10 mc, kazdy po 11kg, i nie potrafią zasnąć bez kilku luk kilkudziesięciu minut skoków na piłce… Dzieci robią się coraz cięższe, a plecy bolą coraz bardziej… Czy są jakieś badania że jest to korzystne lub niekorzystne i jak powoli odzwyczajać je od tego skakania?? Pozdrawiam.

  • Odpowiedz 31 stycznia, 2019

    Karina

    Ja tez bujam (po prawej stronie jednak) juz drugie dziecie. Syn 3,5 latek byl bujany do 2 r.z! Mloda ma 8 mcy i tylk tak zasypia. Z pierwszym troche sie buntowalam, szukalam sposobow, z cora od razu zaczelam bujac, bo to jednak najszybsza metoda. No i uwielbiam ta bliskosc. Choc kregoslup daje sie we znaki…

  • Odpowiedz 1 lutego, 2019

    Barbara Aleksandra

    Kurczę, Alicja, detektywie naukowy nasz, daaawno temu pisząc magisterkę, natknęłam się na pubmedzie na takie badania o wpływie kołysania na… regenerację tkanek czy coś. Badania były prowadzone na hodowlach komórkowych i niestety tylko tyle pamiętam. Ale pamiętam, że robiłam wielkie oczy i mnie to zachwyciło. Może Ty odnajdziesz? 🙂

    • Odpowiedz 1 lutego, 2019

      alicja

      poszukam, brzmi ciekawe – hodowle komórkowe zwykle zresztą się w którymś momencie buja ;))

  • Odpowiedz 1 lutego, 2019

    Mama Ewci i Maciusia

    Tak, starsza córcia usypiała przy piersi, czasem też bujana. Mogła też przytulić się i być noszona przez tatę, co ja równie szybko usypiało, gdy mnie nie było. Potem wystarczylo jej położyć się przy mamie do spania. A młodszak to dopiero agent; od małego chce być lulany przy piersi, od 3 miesiąca też na rękach. Bywalo tak, że mógł być smoczek i bujanie, to wtedy też usnął. Obecnie (13 miesięcy) nadal chce być lulany na rękach, najlepiej przy piersi. Ew. może być bez mleka, ale lulanie jest the best. Nie widzę na razie opcji zmiany. ?

  • Odpowiedz 5 lutego, 2019

    Angelika

    Faktycznie,zawsze wybieram lewą stronę 🙂 właśnie usypiam córkę na rękach i myślę sobie o lulaniu i – a poczytam mataje. I co? O lulaniu. Normalnie koncert życzeń 😀

  • Odpowiedz 7 lutego, 2019

    Sylwia

    W sedno! Człowiek jednak jeszcze nie odciął się od swojej natury jak to by niektórzy chcieli, dzieci nam o tym przypominają 😉 Bujanie jest fajne, problem pojawia się kiedy delikwenta trzeba odłożyć do łóżeczka… macie na to jakieś sposoby? Bo ja czasem mam ochotę bujać go całą noc, byle tylko nie rozbudzić przy kolejnej próbie odłożenia ?

    • Odpowiedz 7 lutego, 2019

      Angelika

      No właśnie 🙂 Nie sztuka uspac,sztuka odłożyć 😀

  • Odpowiedz 19 marca, 2019

    emi

    super!

  • Odpowiedz 18 kwietnia, 2019

    Joanna tj

    Ja gdzieś czytałam że dzieci mają cykle snu po 20 minut, więc odkładamy nie od razu jak zaśnie ale też nie pod koniec cyklu. I nas się sprawdzało po 5 do max 10 minut odkładanie bo w innym wypadku się wybudzal. Sprawdzałam z zegarkiem, bo jak syn usnął to trudno było mi wytrzymać i od razu chciałam odkładać go. Dwie 3 minutowe piosenki, kawałek audiobooka mi dawały poczucie niemarnowania cennych chwil i odmierzamy czas. Teraz nadal rządzi audiobook, ja się wyciszam syn słyszy że wolniej oddycham i się wyciszam i usypia ( słucham na słuchawkach, telefon pod poduszką).

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj Agnieszka Anuluj pisanie odpowiedzi