czyli o tym jak zająć malucha na długie godziny (i przy okazji czegoś go nauczyć) za pomocą tego co mamy w kuchni. Niestety nie jestem matką, która lubi z dziećmi wycinać, rysować i kombinować. Nie dla mnie zabawy plastyczne, masy solne itp. Nie potrafię i już. Na szczęście tak się składa, że 1/3 swojego żywota spędziłam w laboratoriach robiąc różne dziwne rzeczy, dzięki czemu lubię i mogę się z Pierworodną bawić w laboratorium i eksperymentowanie. Tym samym zaczynamy na blogu nowy cykl – doświadczenia naukowe dla małych dzieci!
Dziś o „kolorowych bulkach”. Świetna zabawa, która będzie tak samo fascynować dwulatka, jak i dwunastolatka. Ba! Dorośli też się przy tym dobrze bawią i choć można spokojnie zostawić malucha samego to i tak wszyscy chcą mu towarzyszyć.
Do zabawy potrzebujemy:
– octu (1,80 zł)
– sody oczyszczonej (80 gr)
– barwników spożywczych (świetnie sprawdzają się te ok 3,50 zł sztuka) – nie są niezbędne dla reakcji, ale zdecydowanie ją uatrakcyjniają
Bawić można się w kilku wariantach:
I – chyba najmniej widowiskowy
1. Sodę wysypujemy na duży talerz. Ja w tym momencie wręczam młodej wykałaczkę, żeby sobie porysowała „na piasku” – w ten sposób zyskujemy kilkanaście minut dodatkowej zabawy. Fajnie jest też odciskać ślady palcami, łyżką, piłeczką lub czymkolwiek innym.
2. Na sodę nakrapiamy trochę barwników
3. Do miski wlewamy ocet i wręczamy dziecku łyżkę, zakraplacz (np. taki) lub małą chochelkę (a najlepiej wszystko po kolei żeby maluch wprawiał się w manipulacji różnymi narzędziami) i polecamy mu nalać/nakropić ocet na sodę z barwnikami. W rezultacie otrzymujemy widowiskową reakcję – o taką:
Piękna, sycząca piana, a kolory fantastycznie się mieszają! My dodatkowo zawsze bierzemy wykałaczki i robimy sobie esy-floresy żeby je jeszcze bardziej wymieszać. Nakraplać można naprawdę długo, a reakcja zachodzi i zachodzi…
W zależności od tego jakie mamy barwniki można przy okazji dziecku w fajny sposób pokazać co powstaje z połączenia różnych kolorów
Wariant II – nasz ulubiony!
1. Sodę traktujemy jak w wariancie I czyli wysypujemy na duży talerz.
2. Przygotowujemy sobie tyle misek ile mamy barwników – wlewamy do nich barwniki a następnie dolewamy ocet (ilość zależy od barwnika – wlewajcie po prostu tak żeby uzyskać ładny, intensywny kolor).
3. Nakrapiamy zabarwiony ocet na sodę. Reakcja jest ładniejsza wizualnie bo barwniki są już rozpuszczone i kolory „bulek” są przyjemniejsze dla oka (nie są tak skondensowane), plus kolorowa „woda” cieszy każdego berbecia.
Na koniec (jak już się ocet skończy) uzyskujemy piękną breję w której znowu robimy esy floresy!
III wariant – najbardziej widowiskowy ze względu na siłę reakcji, za to trwa najkrócej bo najszybciej wyczerpują się składniki 😉
1. Rozpuszczamy barwniki w miskach podobnie jak w pkt. 2 wariantu II.
2. Do kolejnej miski wsypujemy sodę.
3. Wręczamy dziecku łyżkę i każemy wsypywać sodę do misek z octem – im więcej wsypiemy tym większa szansa, że bulki „wyjdą” z misek co niezmiernie ucieszy każdego małego eksperymentatora.
„Mamo! Mamo! Bulki idą!!!”
Pierworodna barrrrdzo lubi tę zabawę. Kiedy ostatnio skończyła nam się soda (poszła cała paczka – tak dobrze się bawiliśmy!), zakrzyknęła:
„Jeszcze chcę bulki! Jeszcze! Jeszcze! Proszę!”
Czy można mieć lepszą rekomendację?
Jeśli chcecie dodać do zabawy jeszcze trochę walorów edukacyjnych to można wykorzystać dodatkowo np. mąkę i wodę – wyglądają podobnie, a reakcja nie będzie zachodzić (ocet dodajemy do mąki, wodę do sody itp.), więc dziecko uświadomi sobie, że tylko niektóre substancje reagują w specyficzny sposób.
Uwagi techniczne
– trochę się przy tym bałaganu robi
– trochę przy tym śmierdzi (octem) więc to zabawa na ciepłe dni kiedy można otworzyć okno – świetnie sprawdzi się też na balkonie czy w ogrodzie (w trakcie imprezy można całe stado dzieciaków zająć robieniem kolorowych bulek!)
– żadne trwałe szkody na odzieniu raczej nie powinny mieć miejsca, niemniej mogą się zdarzyć silnie barwiące barwniki i w związku z tym lepiej nie bawić w się w sukience „niedzielowej”
– najlepsze będą barwniki sztuczne – te naturalne typu sok z buraka, nie dają tak spektakularnych efektów kolorystycznych
Uwagi chemiczne
gdyby jakiś starszak pytał o to co się dzieje w tej reakcji to:
Ocet to wodny roztwór kwasu octowego, tenże kwas octowy reaguje z wodorowęglanem sodu (soda) – kiedy je zmieszamy – powstaje octan sodu i kwas węglowy. Ten ostatni czyli kwas węglowy jest wysoce niestabilny i natychmiast rozpada się na dwutlenek węgla i wodę. Dwutlenek węgla to gaz, który ucieka nam do góry i stąd „bulki”.
A na koniec zlewamy zawartość wszystkich misek i próbujemy odtworzyć pierwotny bulion!
A przy okazji jeśli poszukujecie kreatywnych zabaw z rodzaju wycinanki, DIY, układanki i zabawy językowe to zajrzyjcie tu i tu – dziewczyny doskonale wiedzą co robią 🙂
Marcin
Dobry patent!
To teraz poproszę coś bez octu, bo zapachu nie zdzierżę…
Alicja
Będzie za niedługo bez octu a równie kolorowe, obiecuję 🙂
Joanna
oooo super moje dziecie lubi takie rzeczy! Ale będzie zaskoczone 🙂
Zuzanna
Witam, potrzebuję uzyskać z łatwo dostępnych składników efekt zbliżony do działania kwaśnych opadów. Mam nadzieję, ze da się to zrobić. Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam