Poniższy tekst powstał w ramach współpracy reklamowej z marką Kapitan Nauka – partner nie miał wpływu na poniższy tekst ani na wybór produktów do prezentacji.
Gdybym miała wskazać coś, co ułatwia współczesne rodzicielstwo, to nie byłby to ani pieluchy, ani słoiczki, ani Internet, ani setki poradników dla rodziców (które przecież sama też piszę!), ale… planszówki. W obliczu braku „całej wioski” współcześni rodzice muszą bowiem tę całą wioskę zastąpić. Mało kto jednak wie, że są takie interpretacje tego powiedzenia – dodajmy, interpretacje ludzi uczonych np. Judith Harris – w których nacisk wcale nie jest kładziony na tabun dorosłych do noszenia niemowlęcia, tylko raczej na tabun dzieci, które naturalnie i radośnie zajmują zabawą inne dzieci. Dorośli zajmują się dorosłymi sprawami, a dzieci dziecięcymi, czyli zabawą – mityczną całą wioskę tworzą więc głównie inne dzieciaki. W naszych realiach my przejmujemy zatem nie tylko funkcje innych dorosłych pomagierów, ale też dziecięcych kompanów. Sęk w tym, że rodzice są na takim etapie życia, że niekoniecznie z łatwością przychodzi im wcielanie się w beztroskie maluchy. Dla większości dorosłych zabawa w typowo dziecięce zabawy jest raczej nudna i męcząca. Tymczasem planszówki pozwalają się spotkać gdzieś pośrodku – dając frajdę i jednej, i drugiej stronie. Ja nie mogłam się doczekać aż moje dzieciaki dojdą do etapu gier, a jednymi z pierwszych, jakie nam towarzyszyły były te od Kapitana Nauki. Moje dzieci zresztą w sporej mierze wyrosły na produktach Kapitana, który nie dość, że zapewnił nam świetną zabawę, to jeszcze teraz dzieci kapitalnie się uczą. Przypadek? 😀
Dziś zatem przybywam do was z informacją, że w dniach 6-8.05.2025 mam kod rabatowy MATAJA40 na calusieńki asortyment Kapitana Nauki dostępny na stronie https://www.kapitannauka.pl/, który da wam 40% rabatu (promocje nie łączą się, ale jeśli coś jest aktualnie w promocji 20%, to kod dobije wam do 40 po prostu). Polecam przejrzenie całej strony i znalezienie czegoś pod siebie i swoje upodobania, bo jest w czym wybierać – są i książki, i gry, i quizy, i inne zabawy. Dla maluszków, przedszkolaków i szkolaków. A poniżej kilka propozycji ode mnie dla tych, którzy mają ochotę na poznanie moich konkretnych polecajek. Będzie kilka nowości i kilka klasyków. Dla przedszkolaków i tych młodszych szkolaków też.
Wiek: 3+ (ja bym powiedziała przedszkole po prostu)


Ta gra po wsze czasy będzie w moim top, topów najfajniejszych gier dla dzieci. Absolutnie fenomenalna zabawa angażująca ciało i aparat mowy. Dostajemy świetną rozgrywkę z zadaniami, które mają rozruszać i dać upust nadmiarowi energii przedszkolaka oraz poćwiczyć jego buzię, bo wyzwania jakie gra przed nami stawia, obejmują również ćwiczenia logopedyczne. A wszystko to w pięknej oprawie uroczych ilustracji.


Jest śmiesznie, jest angażująco, jest fajnie. Absolutna rewelacja dla przedszkolaków. I dla rodziców też, bo ja też sobie zawsze robiłam te zadania z dzieckiem coby moje stare gnaty rozruszać. Prezentuje tę grę komu mogę na urodziny i inne okazje. Polecam też komu mogę. Kocham! 😀
Wiek: 3+ (też bym rzekła, że przedszkole po prostu)


Gra spokojniejsza niźli Leśny Bal więc fajna, gdy chcecie trochę odsapnąć albo pokazać małemu człowiekowi, że czasem siedzenie też jest fajne (wielu małych człowieków tego nie ogarnia wszak :D). Kolejnym plusem gierki jest to, że można w nią grać w pojedynkę (więc wy możecie obierać kartofle, a dziecię w tym czasie grać) oraz to, że gra jest kooperacyjna, znaczy gracie razem, a nie przeciwko sobie, znaczy nie będzie rabanu, że ktoś przegrał, a ktoś wygrał, bo siedzimy w tym po uszy razem. Dzieciom podoba się też to, że nie rzucamy tu klasyczną kostką, tylko kręcimy kołem. Wskazówka koła pokazuje nam bowiem jak po planszy poruszać ma się nasz misiu, polujący na miodek, a jednocześnie na jakim kolorze kwiatka ma usiąść jedna z naszych pszczółek.

Te kwiaty mają spore znaczenie, bo kwiatów w danym kolorze np. żółtym jest na planszy kilka, ale naszym zadaniem jest zaplanowanie rozmieszczenia pszczółek tak, żeby jak najszybciej ułożyć je w rzędy (ukośne, poziome lub pionowe). Gdyż albowiem za każdym razem, gdy uda nam się posadzić pszczółki w jednym rzędzie, to uda nam się też ukryć kolejny plasterek miodu przed łakomym miśkiem. Jest więc element budowania strategii i planowania godny grupy wiekowej, której gra jest przeznaczona.
Wiek: 4+ (wg mnie przedszkole i początki edukacji wczesnoszkolnej)



To jest taka gra, która, choć dziecię me najmłodsze rośnie i wiele gierek poszło już w odstawkę, bo dzieć „za duży”, to ta nadal nam towarzyszy i nadal lubimy wrócić. Znaczy evergreen. Gra jest kooperacyjna – my zwykle gramy we dwójkę i oboje mamy frajdę, ale podobnie jak w miśku i pszczołach można grać w pojedynkę. Przyznam też, że gra ma dla mnie element rozczulający, bo clue rozgrywki jest dotarcie do skarbów, zanim duch, przeciw któremu gramy, dotrze do szczytu zamkowej wieży. W każdej rozgrywce wybieramy 4 żetony z szerokiej puli skarbów i moje dziecię zawsze przy wyborze zasypuje mnie skarbami w stylu kolczyki, korale, pierścionki i robi to z tak wielką radością i namaszczeniem, że ujmuje me serduszko. System poruszania się po planszy, celem dotarcia do skarbów jest nieoczywisty i ciekawy, bo poruszamy się zgodnie z wytycznymi kart-strzałek, których kierunek możemy jednak po losowaniu nieco zmodyfikować pod nasze potrzeby (to ten element kodowania). My jak już siądziemy do Zakodowanego zamku to potrafimy całkiem sporo partyjek z rządu trzasnąć i nigdy nam się nie nudzi 😀
Bójki – coś dla matematyków i humanistów 😀
Wiek: 5/7+ (końcówka przedszkola i szkoła)

Moje najmłodsze dziecko jest wielkim fanem matematyki, to jest taki konik małego człowieka, który zauważyliśmy jak miał jakieś 3 latka i tak już (póki co oczywiście) zostało. On kocha liczyć, dodawać, rozwiązywać zagadki matematyczne, sudoku i tak dalej (łącznie z tym przestrzennym elementem matmy, czyli bryłami czy klockami). Tę jego zajawkę staramy się wspierać w różnych zabawach, ale też w grach, za którymi młody przepada. I tak się składa, że gros tych gier pochodzi od Kapitana Nauki właśnie.
Nowością, którą „łyknął jak pelikan” i teraz spędzamy tak czas są „Bójki” – u nas oczywiście królują Bójki matematyczne, czyli na dodawanie i mnożenie, ale są też Bójki dla tych, których bardziej pociągają kwestie językowe – Bójka na czytanie czy Bójki na słówka (do wyboru angielskie albo hiszpańskie). Gra polega na tym, że na kartach szukamy par – pary mogą być tym samym równaniem, tym samym wynikiem albo równaniem i jego wynikiem. Kto pierwszy ten lepszy, a dla utrudnienia, gdy parą są dwa równania albo dwa wyniki, trzeba podać albo wynik równania albo jakieś równanie, którego wynik będzie taki jak wynik z pary. W opisie to brzmi może dość skomplikowanie, ale w praktyce jest dość proste. I przede wszystkim fajne. Są trzy poziomy trudności:
- łatwy (dodawanie do 10)
- średni (dodawanie do 20)
- trudny (dodawanie do 100).

Analogicznie sprawa się ma z mnożeniem. Ćwiczymy więc nie tylko szybkość liczenia, ale też spostrzegawczość (i serio czasem wcale nie tak łatwo zauważyć parę!), a także łączenie w pary mniej oczywistych elementów. Szybka, przyjemna rozgrywka dla tych co lubią takie rzeczy.
Inne kapitańskie gry powiązane z matmą po które chętnie sięgamy to:
- Licz dobrze Bobrze (dobre dla tych na wstępnych etapach liczenia)
- wspomniany Zakodowany zamek (mamy zarówno edycję specjalną, jak i zwykłą, obie są super – specjalna jest troszkę rozbudowana po prostu)
- Kumaci piraci
Po starszakach mamy też fajne kapitańskie sudoku dla dzieci, które było elementem serii łamigłówki i zagadki, ale to zdaje się już nie jest w ofercie – są jednakowoż inne łamigłówki o TUTAJ można zerknąć dla grupy 3-6, a TU dla 6+. Ja tych nowych nie znam za bardzo, bo wciąż mamy stare serie po starszakach (co tylko pokazuje ich jakość i uniwersalność!), ale to zawsze były świetne zabawy i idealnie sprawdzały się w podróżach – bo to małe, wszędzie się zmieści i można z dzieciem rozwiązywać czy w pociągu, czy w samolocie, czy w kolejce na Kasprowy Wierch (no dobra może trochę przesadziłam z tym ostatnim).
Wiek: 9+


I na koniec również nowość – dla starszych dzieci, więc uczciwie zaznaczam, że w praktyce tego jeszcze nie wypróbowaliśmy, bo moje starsze dzieci są już za stare, a najmłodsze jeszcze za młode, ale po pierwsze wygląda dobrze jako pomoc, gdy trzeba coś przećwiczyć szkolakowego. Po drugie myślę, że niedługo sięgniemy po ułamki, bo jak przejrzałam karty, to jest naprawdę fajnie wizualnie wyjaśnione czym są ułamki i dlaczego ¼ to to samo co 0,25 albo 3/12. Przydać się mogą też znaki drogowe celem powtórki przed zdawaniem karty rowerowej, bo jak kojarzę z klas moich dzieci, to pogrom na teoretycznej części karty był gargantuiczny, a ta karta naprawdę się im w życiu przydaje by mogły się spokojnie i na legalu poruszać samodzielnie rowerem po świecie. Poza wizualnymi wyjaśnieniami pewnych konceptów seria jest tak skonstruowana, że można wykorzystywać karty nie tylko jako „fiszki”, ale też do przyjemnego grania w kilku różnych wariantach, więc można połączyć przyjemne z pożytecznym. Dla mnie wygląda spoko jako wspierajka przy takich kwestiach, jeśli stanowią problem lub dziecię chce samo wcześniej poznać.
To przypomnę raz jeszcze – kod MATAJA40 obowiązuje do 8 maja, a potem pyk i koniec 😉 Zbliża się Dzień Dziecka, a Kapitan ma nie dość, że fajne produkty to jeszcze zwykle przyjazne dla kieszeni więc moim zdaniem warto. Udanych łowów i udanej zabawy! Link do strony Kapitana TUTAJ.