Ta jedna rzecz, która sprawi, że Twoje dziecko będzie rzadziej chorowało.

Sezon na gluty i inne paskudztwa w pełni. Internet oszalał – z każdej strony atakują nas reklamy środków na wzmocnienie odporności i artykuły oferujące sekretne receptury syropków babci Eli, które przeciwdziałają przeziębieniom, tłumią cholerę w zarodku i powalają dżumę na kolana. I choć dopóki porady te nie ocierają się o złote rady żula Edka, który twierdzi, że kto pije i pali ten nie ma robali, bo wszak on sam alkoholizuje się od lat, a ostatni raz przeziębiony był w przedszkolu ergo wóda wzmacnia odporność, dopóty nie ma w nich tak naprawdę nic złego, to jednak jako matka istot w wieku wyjątkowo podatnym na zaglucenie wolałabym znać sposoby, których działanie naprawdę potwierdzono. Bo choć placebo zawsze spoko, a dodatkowa porcja cebuli dziennie jeszcze nikomu nie zaszkodziła, to w takie dni jak dziś, kiedy okazuje się, że w przedszkolu jest ledwie 16 z 50 dzieci, bo pozostałych wymiotła epidemia, wolałabym wiedzieć co naprawdę działa.

Rzuciłam się zatem w wir przeszukiwania baz danych i znalazłam piękną publikację, całkiem świeżą, bo z 2014 roku w której to mądrzy ludzie zrobili przegląd dotychczas dostępnej literatury by sprawdzić co naprawdę pomaga w zapobieganiu przeziębieniom [1].

Okazało się, że na przeanalizowane metody uznawane w opowieściach ludowych za skuteczne takie jak podawanie echinacei (w formie soku lub ekstraktu), dodatkową suplementację witaminą D lub C, środki homeopatyczne, suplementy zawierające czosnek lub żeń szeń, probiotyki lub codzienną dawkę ćwiczeń fizycznych trudno było znaleźć twarde, a w niektórych przypadkach jakiekolwiek dowody wskazujące na ich skuteczność i jedynie dwie metody można było z dużym prawdopodobieństwem uznać za działające.

Pierwsza z nich to suplementacja cynku. Tak jest, nie witaminy C, a cynku. Rzecz w tym, że w mojej skromnej opinii nawet suplementy winno się przyjmować li tylko pod nadzorem i po konsultacji z lekarzem – zwłaszcza jeśli mamy podawać je tak małym dzieciom – warte zresztą podkreślenia jest to, że badania nad jego skutecznością w prewencji przeziębień prowadzono wśród dzieci w wieku szkolnym, a zatem wśród starszaków. Co więcej kilkoro dzieci z badań skarżyło się w trakcie suplementacji na niewielkie dolegliwości ze strony układu pokarmowego, dlatego też ja na podawanie moim dzieciakom dodatkowego cynku się bez wskazań lekarskich nie porywam, bo generalnie podawanie jakichkolwiek suplementów czy leków bez zalecenia lekarza jest według mnie nie do końca trafne.

Sięgamy za to ochoczo po hit metod prewencyjnych, bohatera z premedytacją zastosowanego tabloidowego tytułu, który zazwyczaj przewodzi tego typu treściom, tytułu którego nienawidzicie, a w który i tak klikacie, mimo że w środku z reguły nic odkrywczego nie czeka. Obawiam się, że tym razem będzie podobnie, bowiem metodą faktycznie redukującą częstotliwość zapadania na przeziębienia i inne paskudztwa, metodą, która jak stwierdzono w jednym z badań w skrajnych przypadkach może zmniejszać częstotliwość zapadania na infekcje układu oddechowego wśród dzieci w wieku do lat pięciu nawet o połowę jest… pospolite mycie rąk.

Jest tylko jeden mały problem.

Większość dzieciaków myć rąk nie potrafi. Wśród dorosłych dobrze, czyli w sposób, który naprawdę pomaga w zapobieganiu i rozprzestrzenianiu zarazy, robi to jedynie 5%, a przynajmniej tak wynika z niedawnego badania, które przeprowadzono w publicznych toaletach, czyli miejscu w którym wydawałoby się ludzie pucują ręce wyjątkowo troskliwie [2]. Wśród dzieci odsetek ten musi zatem oscylować w okolicach 0.

W związku z tym zanim sięgniecie po czarujące internetowe sposoby na zarazę wszelaką albo wydacie fortunę na apteczne cukierki z witaminami wróćcie na chwilę do podstaw i nauczcie dziecinę jak myć ręce, bo to umiejętność, która raz opanowana chroni na zawsze – również w dorosłości. I to również potwierdzają badania.

Ot choćby to w którym w grupie rekrutów amerykańskiej armii wprowadzono program zwany „operacja kaszel stop” – który to program miał nauczyć rekrutów prawidłowych nawyków mycia rąk. Po dwóch latach od jego wprowadzenia częstotliwość zapadania na infekcje układu oddechowego wśród rekrutów tej grupy była o 45% niższa niż wśród pozostałych rekrutów [3]. Również brytyjskie badanie przeprowadzone w 16 000 gospodarstw domowych wykazało, że mieszkańcy tych domów, które objęto specjalnym internetowym programem edukacyjnym krzewiącym wiedzę na temat prawidłowego sposobu mycia rąk i jego roli w rozprzestrzenianiu chorób rzadziej zapadali na infekcje układu oddechowego i jelitówki, rzadziej też zlecano im antybiotykoterapię [4].

Dlatego jakiś czas temu się zawzięłam i jedną z rzeczy, które obrałam sobie za rodzicielski punkt honoru było nauczenie Pierworodnej porządnego mycia rąk (Drugorodnego na razie nadzoruję w trakcie tej czynności więc to inna bajka). Pokazałam jej jak się powinno czyścić łapki i że nie chodzi tylko o milusie muskanie mydełkiem.

Wam też polecam zabranie się za to, bo mycie rąk to sprawdzona, tania i skuteczna metoda, która wyjdzie na zdrowie nie tylko waszym dzieciom, ale też moim i całej reszcie populacji. TU znajdziecie instrukcję prawidłowego mycia rąk. Pamiętajcie też, że równie ważne jak mycie jest porządne wysuszenie.

I pamiętajcie tu nie chodzi o trzymanie dzieciaka w sterylnych warunkach, bo to przynosi odwrotne efekty, chodzi tylko o prawidłowe nawyki mycia rąk – maluchy mają bowiem tendencję do dłubania w nosku czy wkładania paluszków do buzi, aplikując chorobotwórcze paskudy wprost na śluzóweczkę i ułatwiając im dość znacznie zasiedlenie swej skromnej osoby. Całkiem chorować i tak nie przestaną, bo to dzieci, a dzieci chorują, ale może choć nieco uda się dzięki temu prostemu przecież sposobowi zniwelować częstotliwość.

ps. i nauczcie dzieciaki, że kicha i kaszle się w zgięcie łokcia – kichanie w dłoń jest kiepskim pomysłem, bo potem dzieci taką zakichaną, nieumyta dłonią dotykają wszystkiego i wszystkich, a zaraza rycząc z radości przenosi się na kolejnych ludzi.

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

43 komentarze

  • Odpowiedz 19 stycznia, 2017

    Piwnooka

    Coś mi się pokićkało i „Sto Lat” śpiewam przy myciu zębów. Ale wolno ? Te złe nawyki w myciu rąk to jak nie dom, to przedszkole. Jak odbieram Antka, zawsze proszę żeby skorzystał z toalety i zawsze zawracam go, żeby ręce umył. 2 sekundy to trwa. A Nina to obecnie lubuje się w namydlaniu, więc każdorazowo minimum 5 minut nam schodzi w łaziencez

  • Odpowiedz 19 stycznia, 2017

    mania

    I potem miliony papierowych ręczników wędrują na wysypiska… A wystarczy mieć przy sobie kilka czystych, wypranych chusteczek (takich jak używały nasze babcie) i potem siup do pralki.

    • Odpowiedz 19 stycznia, 2017

      alicja

      Ależ nikt Ci nie broni noszenia przy sobie takowych 😉 przy okazji pranie takich chusteczek tez nie jest obojętne dla środowiska 😉

      • Odpowiedz 19 stycznia, 2017

        Magdalena

        mam podejrzenia, że wypranie malutkiej chusteczki ze standardowym praniem zużyje dużo mniej wody, niż wyprodukowanie takiej papierowej bielonej chlorem, a zapewne nawet nie zużyje jej wcale, bo pranie i tak zrobić trzeba, a taki ładunek raczej wsadu nie obciąży ;p

        • Odpowiedz 19 stycznia, 2017

          alicja

          No jasne, ale jak już jestesmy eko to bądźmy eko i uzywajmy tych chusteczek tam gdzie rzeczywiscie ich schodzo dużo czyli w domu na smarki i wtedy idą Ci te chustki jak woda i trzeba ich w znacznie większych ilościach i praniach niż jedna wizyta na miesiac w publicznej toalecie 😉

          • 20 stycznia, 2017

            Magdalena

            tak właśnie robię, mam dla dziecka chusteczki z flaneli, są dużo lepsze o jednorazówek, nie podrażniają noska i zawsze są miękkie. koszt wykonania prawie zerowy: pocięłam starą poszewkę z poduszki. a w toalecie wycieram dziecięce łapki w mały ręczniczek, który zawsze jest gdzieś w odmętach mojej torby (choć od urodzenia synka ta torba jest raczej jego hehhe)

          • 20 stycznia, 2017

            Alicja

            to szacun 😉

  • Odpowiedz 19 stycznia, 2017

    Michewka

    A co powiesz na psikanie nosa woda morska po przyjściu do domu? Chodzi o wymycie lub zmianę otoczenia na nieprzyjemne dla wirusów…
    taki sposób sprzedała mi pani laryngolog ze wschodu,gdy byłam u niej na konsultacji w ciazy 🙂

    • Odpowiedz 19 stycznia, 2017

      alicja

      A tak widzisz – tam też pisali o płukaniu, ale przede wszystkim gardła i wodą – dowody mętne tak jak w pozostałych przypadkach, choć na oko bardziej skuteczne niźli echinacea czy witamina d, co do których pisali, że nieskuteczne, ale na równi z dowodami na żeń szeń czy ćwiczenia fizyczne co do których pisali, że niejasne i niekonkluzywne

      • Odpowiedz 12 lipca, 2018

        Kiki

        Japonczycy maja zwyczaj plukania gardla kilka razy na dzien – czezto po powrocie do domu.
        W japonskich ddrogeriach sa specjalne polki z plynami do ugai. 🙂

  • Odpowiedz 19 stycznia, 2017

    Kasiabob

    Ależ napięcie zbudowałaś, moja droga, normalnie jak Hitchcock 🙂 !

  • Odpowiedz 19 stycznia, 2017

    Ayayaya

    Kiedyś będac w miejscu publicznym, gdzie wydawać by się mogło przychodzą ludzie na poziomie, poczyniłam obserwację. Stałam w kolejce do toalety i zupełnie bez takiego zamiaru patrzyłam ile kobiet myje ręce po wyjściu z toalety. Wyniki były szokujące. Większość nie myła. Co trzecia,czasem co czwarta osoba szła do umywalki. To jest przerażajace.
    Może nie będę pisać o obserwacjach miejsc, gdzie zasady higieny powinny być szczególnie przestrzegane.

    • Odpowiedz 19 stycznia, 2017

      alicja

      no oni niestety mieli w tym badaniu podobne obserwacje, że część nie myła – może nie większość ale spora część.

      • Odpowiedz 20 stycznia, 2017

        Mama Mimi

        Rece mozna umyc najdokladniej jak sie umie,ale potem trzeba otworzyc drzwi 😉 i czym sie tej klamki brudnej dotyka? Heh… Ci co rak nie myja tez jej dotykaja :/

        • Odpowiedz 24 stycznia, 2017

          Paulina

          Ja otwieram łokciem 😉

    • Odpowiedz 25 stycznia, 2017

      ania

      mój osobisty hit: w szpitalu w łazience pełno plakatów, żeby myć ręce… ale mydła brak!

  • Odpowiedz 19 stycznia, 2017

    Ania

    Artykuł super (jak zawsze) i zdecydowanie się zgadzam (jak zawsze), ale może popraw tę śluzóweczkę 🙂 I niestety link do sposobu mycia rąk na stronie Lanceta wymaga logowania :/

    • Odpowiedz 19 stycznia, 2017

      admin

      Link i śluzotwór już poprawione jakiś czas temu – więc link powinien chodzić – może odśwież stronę?

  • Odpowiedz 19 stycznia, 2017

    root

    Widziałam odcinek Pogromców Mitów w którym badali jaka metoda kaszlenia, kichania i wycierania nosa jest najczystsza i najmniej roznosi zarazki dookoła – wyszło właśnie zgięcie łokcia. Wszystkie inne powodowały rozsiewanie na kilka metrów fontanny zarazy i roznoszenie po wszystkim czego kichający się tknął.

    • Odpowiedz 19 stycznia, 2017

      admin

      o widzisz! dzięki za info!

  • Odpowiedz 19 stycznia, 2017

    maja

    uwielbiam Twojego blogaaaa! ja po ostatnich pobytach z Mloda w szpitalu na zapalenie pluc (ciagle sie leczymy) rozwazam nawet, oprocz wlasnie porzadnego mycia rak, zakup na tą zimę takiego plynu do dezynfekcji jaki maja w szpitalach.. moze to troche przesada, ale 2 pobyty w szpitalu w ciagu niecalego miesiaca sprawiaja ze nie chce wiecej:) a propos plukania sola , przeczytalam dzis artykul: http://smoglab.pl/prof-czarnobilska-mowi-co-smog-robi-ze-zdrowiem-i-radzi-jak-sie-chronic/

    • Odpowiedz 19 stycznia, 2017

      alicja

      Fantastyczne – dziękuję!

    • Odpowiedz 20 stycznia, 2017

      Tasza

      Niestety takie płyny mają to do siebie że zabijają naszą naturalną florę (tą ktora siedzi w porach skóry) a ktora jest potrzebna do walki z tymi zlymi bakteriami!! A dobre mycie bez problemu zmyje „zle” drobnoustroje.

    • Odpowiedz 22 lutego, 2017

      Mysz

      Zdziwiło mnie zalecenie „niewietrzenia”w razie smogu. Jakoś utkwiło mi w głowie wskutek wieloletniego powtarzania, że powietrze w mieszkaniu” samo się zanieczyszcza” – bez wentylacji jest zbyt wilgotne, zawiera bakterie, wirusy, zarodniki pleśni, kurz z roztoczami, nadmiar dwutlenku węgla, niedomiar tlenu, radon, resztki lotnych substancji uwalnianych z farb i tworzyw sztucznych… Najlepiej się tego wszystkiego pozbyć wietrząc / otwierając okna. Unikanie wietrzenia z kolei słabo chroni przed smogiem, bo wymiana powietrza i tak następuje…

  • Odpowiedz 19 stycznia, 2017

    Paulina

    Moja latorośl jeszcze młodziutka bardzo, 1 rok i 8 miesięcy, a myjemy rączki za każdym razem po powrocie ze żłobka, przed jedzeniem, po zmianie pieluchy itp. Uwielbia myć ręce, można się przy tym pobawić i nawet czasem najeść ( mydłem) jak mama nie była dość szybka 😉 I oczywiście do zabrania się za tę naukę zainspirował mnie tekst przeczytany właśnie tu i ogromne wyrzuty sumienia, że jako matka, wzór i przykład, sama ręcę myłam w domu tak rzadko ;/

    • Odpowiedz 20 stycznia, 2017

      Mama Mimi

      ..a mi wlasnie doradzono w sprawie okrutnie suchej skory na dloniach-za czesto pani myje rece 😉

      • Odpowiedz 30 sierpnia, 2017

        Mania

        To najlepsza opcja to zmienić mydło na takie, które ma mniej agresywne detergenty – typowe mydło może powodować suchość. To nie reklama, ale ja ostatnio odkryłam firmę Yope i nagle jakoś nie muszę co chwilę szukać kremu do rąk ?

  • Odpowiedz 19 stycznia, 2017

    Mama Ewci

    Oj, nie zapomnę, jak w dzieciństwie mój Tata zawsze przy jakiejś infekcji głośno nas upominał: „Zasłaniaj usta, kiedy kaszlesz kub kichasz! Nie roznoś dalej choroby!’. I właśnie prosił, żeby używać do tego celu łokci. Sam tak robił, więc przykład szedł z góry. 😉

  • Odpowiedz 20 stycznia, 2017

    Małgosia

    Cześć odnalazłam wasz blog przez przypadek i czerpie z niego garściami. Wasze wpisy/ artykuły są dla mnie czasem nieoceniona pomocą. Jednak chciałabym sie dowiedzieć jak mogę pomoc mojemu synkowi w ciagu ostatniego roku miał 5 razy zapalenie ucha i anginę ropna wiec 6 razy w ciagu 12 miesięcy brał antybiotyk !!! O zgrozo zapalenie ucha miał teraz w święta i wróciło teraz po 2 tygodniach. Janek ma 23 miesiące w tej chwili jest bunt 2 latka wszystko na nie/ ja sam oraz przechodzimy bunt jedzeniowy nie chce spróbować żadnej wędliny sera jajek w jakiej kolwiek postaci kiełbasy parówek itp. Mięso je bardzo rzadko i niechętnie wiec go nie zmuszam. Przemycam jak tylko mi sie uda jajko w kluskach lanych mięso czasem w zupie zmiele. Mieszkamy na stałe w Szkocji wiec szanse by zobaczyć sie z pediatra są równe 0 a internista mówi ze on dobrze wyglada. Jednak martwi mnie ilośc i częstotliwość antybiotyku który dostajemy. Jak zapobiegać zapaleniu ucha ?

    • Odpowiedz 20 stycznia, 2017

      Alicja

      Zapalenie ucha zwykle bierze się z kataru tak naprawdę pilnuj żeby często dmuchał nosek, każ mu dmuchać baloniki albo słomkę włóż w wodę niech w nią dmucha żeby się bulki robiły, jest też takie coś jak inhalacje AMSA – cykl 10 zabiegów w PL około 150-200 zł może w Szkocji znajdziesz gdzieś? A jak nie to może przy pobycie w Polsce się uda? Ja bym uderzyła do laryngologa, bo ucho boli mocno, ale nie zawsze jest przy nim potrzebny antybiotyk 🙁

    • Odpowiedz 23 stycznia, 2017

      Paula

      Hej tez mieszkam w Szkocji. Corka czesto chorowala tak jak twoj syn trafilismy na super lekarza gp i dal skierowanie na badania krwi i wymaz gardla. Okazalo sie, ze mala ma anemie i do tego wyszedl w duzej liczbie paciorkowiec. Pol roku leczylismy anemie. Od tego czasu minelo 2 lata corka nie choruje, zlapie katar jak to dziecko i przeziebienia. Ale juz bez antybiotykow i innych lekow. Popros gp o skierowania, na pewno przy tak czestym stosowaniu antybiotykow beda to chcieli sprawdzić.

    • Odpowiedz 23 stycznia, 2017

      Paula

      A na katar polecam sinusrinse. Butelka ktora pluczesz nos z kataru, roztworem fizjologicznym. Mozna kupic na ebay. Cala moja rodzina uzywa (kazdy ma swoja ?). Na youtube pelno filmikow jest jak to uzywac .

  • Odpowiedz 20 stycznia, 2017

    lopo

    Bardzo słuszne uwagi w temacie mycia rąk. Faktycznie większość ludzi nie robi tego poprawnie, a to świetny sposób na zmniejszenie ryzyka zachorowania. Chociaż nie do końca zgodzę się, że jeśli już przeziębienie nas dopadnie, to nie da się nic zrobić. Chociażby wspomniana w artykule witamina C podawana w odpowiedniej formie (liposomalnej a nie w proszku albo tabletkach) i odpowiednio dużej dawce może skutecznie skrócić czas trwania infekcji. Dzięki za wpis!

    • Odpowiedz 23 stycznia, 2017

      Alicja

      Ale ja nie pisałam nic o momencie w którym dopadnie nas przeziębienie tylko o zapobieganiu tymże 😉

  • Odpowiedz 21 stycznia, 2017

    Rita

    Bardzo przydatny wpis, super! Muszę jeszcze tylko wypracować jakiś mądry sposób, jak myć rączki mojej trzymiesięcznej koneserki własnych piąstek 😛
    Przy okazji, trafiłam ostatnio na artykuł, z którego wynika, że przyjmowanie witaminy C jako środka zaradczego przed przeziębieniem rzeczywiście nie ma większego sensu, to jednak skraca ona czas trwania infekcji, zwłaszcza u dzieci: http://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1002/14651858.CD000980.pub4/abstract

    • Odpowiedz 23 stycznia, 2017

      Alicja

      Tak rzeczywiście są przesłanki sugerujące, że wit C przy przeziębieniu może skrócić czas jego trwania.

  • Odpowiedz 21 stycznia, 2017

    K.K.

    Też akurat przechodzimy zapalenie ucha, więc się podepnę. Te baloniki i słomkę to trzeba dmuchać nosem??? Czy normalnie buzią?

    • Odpowiedz 23 stycznia, 2017

      Alicja

      Buzią normalnie tak – mamy wprawę bo moje starsze z uszami miało problem długo, acz u nas czynnik genetyczny zdaje się przeważył 😉

  • Odpowiedz 23 stycznia, 2017

    wisznu

    to ja chciałbym podrzucić informację o entitisie:

    http://pogromcyreklam.blogspot.com/2016/11/entitis-na-nawracajace-infekcje-garda-i.html
    http://www.calareszta.pl/moje-dzieci-juz-nie-choruja/
    http://www.wiz.pl/8,1833.html (tu uwaga – wpis jest sponsorowany)

    z prywatnego doświadczenia mogę powiedzieć, że u nas skrócił ilość zachorowań (i nieobecności w żłobku) o połowę

  • Odpowiedz 30 stycznia, 2017

    mamuska_karo

    kiedy moj maluch wybieral sie do przedszkola chcialam go dobrze do tego przygotowac, chodzi mi tu o odpornosc, bo wiadomo jak to jest z chorowaniem dzieci w przedszkolach…wiecej dni choruja niz chodza do przedszkola..dlatego zrobilam mojemu maluchowi kuracje polyvaccinum, to szczepionka w formie kropli do nosa, uodparnia ona na rozne choroby gornych drog oddechowych, ktore to zdarzaja sie dzieciakom najczesciej! byla to bardzo dobra decyzja, bo widze ze teraz dzeici duzo choruja, a moj malec dzielnie chodzi co dzien do przedszkola, infekcje wogole go nie lapia!!

  • Odpowiedz 12 czerwca, 2017

    Paula

    Świetnie Pani pisze, aż miło czytać ??
    Pozdr i powodzenia w prowadzeniu bloga ?

  • Odpowiedz 31 sierpnia, 2017

    E.M.

    Czytam tego bloga od dawna i innym też polecam- chociaż zazwyczaj nie komentuję, to za ten wpis muszę gorąco podziękować 🙂 Jako lekarz „dzieciowy” non stop dostaje milony pytań o witaminki, syropki i różne cuda na odporność. Dzieci chorują, rodzice chcą pomóc, a przemysł farmaceutyczny bombarduje podpowiedziami i ciężko jest wytłumaczyć co ma udowodniona skuteczność w zapobieganiu infekcjom. Mam nadzieję, że ten artykuł uświadomił jak najwięcej rodzicow. Jeszcze raz 100 krotne dzięki i powodzenia w dalszym pisaniu!

  • Odpowiedz 18 września, 2018

    L.S.

    Dziekuje za ten post, jako mama, ale i jako naukowiec pracujacy nad zapobieganiem chorobom zakaznym. Bedac na wakacjach w Polsce, przerazila mnie ilosc reklam super-lekarstw/suplementow jakimi jestesmy bobmardowani z radia i telewizji. Zapominamy o tym najprostszym i najtanszym sposobie ochrony naszych dzieci i nas samych przed wieloma chorobami; myciu rak. Jako dowod naukowy dorzucam jeszcze kilka referencji :
    https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16023513/
    https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/9052131/

    A na deser poradnik w obrazkach dla rodziciw :
    http://raisingchildren.net.au/articles/pip_hygiene.html

    Pozdrawiam i zycze powodzenia w dalszym pisaniu

Leave a Reply