Jak zadbać o to by małe dziewczynki nie traciły wiary w siebie

Badania opublikowane niedawno w Science pozbawiły mnie resztek złudzeń, że w kategorii naszego postrzegania dziewczynek, tego co mogą albo czego nie mogą, coś się od TEGO wpisu zmieniło.

Cóż takiego wykazały te badania? Ano w wielkim skrócie i uproszczeniu zasugerowały, że między 5 a 6 rokiem życie zmienia się dziewczęce postrzeganie własnej płci i własnych możliwości intelektualnych, bowiem o ile pięcioletnie dziewczynki z częstotliwością równie dużą jak pięcioletni chłopcy zakładały, że osobą wyjątkowo inteligentną może być kobieta, o tyle w grupie dzieci sześcioletnich następowała zmiana – chłopcy nadal częściej zakładali, że osobą wyjątkowo błyskotliwą jest przedstawiciel ich płci, dziewczynki jednak – częściej zaczynały zakładać, że osobą tą jest mężczyzna.

Co więcej pomiędzy 5 a 6 rokiem życia dziewczynki biorące udział w badaniu, zaczynały uważać, że pewne zajęcia nie są dla nich, bo… nie są wystarczająco mądre by się z nimi zmierzyć. Chłopcy takich dylematów nie mieli. Niestety wspomniana publikacja nie odpowiada na pytanie dlaczego tak się dzieje, niemniej jako matka pięcioletniej córki czuję potrzebę by wziąć sprawę w swoje ręce i stanąć na uszach by u mojego dziecka tego typu kryzys wiary w siebie ze względu na płeć nie nastąpił. By moja córka nie bała się wyzwań ani przejmowania dowodzenia tylko dlatego, że jest dziewczynką, by postrzegała fizykę jako przedmiot, który można lubić lub nie, ale nie można go z góry uznawać za ten z którym radzą sobie tylko chłopcy i tak dalej, i tak dalej. Z mojej grzebaniny powstała zatem pierwsza część mam nadzieję dłuższego cyklu poświęconego temu jak podbić córczyną samoocenę i nie wbijać jej nieświadomie do głowy, że dziewczyny są „gorsze” – zwłaszcza intelektualnie – od chłopców.

Punkt pierwszy. Uważaj co myślisz. I mówisz. I robisz.

Możemy się oburzać, że przecież w XXI wieku nikt tak o dziewczynkach nie myśli, ale jak wyjaśnić to, że w 2014 roku amerykańscy rodzice wpisywali w Google frazę „czy mój syn jest wybitnie uzdolniony” ponad dwukrotnie częściej niż frazę „czy moja córka jest wybitnie uzdolniona” (na 25 zapytań o chłopca przypadało 10 o dziewczynkę). Dla (nie)równowagi frazami wpisywanymi zdecydowanie częściej w kontekście dziewczynek było „czy moja córka ma nadwagę” albo „czy moja córka jest brzydka”.

Inne badania wykazały z kolei, że w muzeach, centrach nauki i tego typu placówkach rodzice częściej zachęcali synów niż córki do tego by doświadczali, eksperymentowali, sprawdzali czy mówiąc ogólniej poznawali to co dana placówka ma do zaoferowania. Dogłębne wyjaśnienie tego o co w danym eksponacie/pomocy naukowej chodzi też trzykrotnie częściej oferowano chłopcom. I nie, nie wynika to z tego, że chłopcy częściej o nie prosili.

Dziewczynki są chwalone za to, że są ładne, grzeczne, miłe, skromne. Chłopcy za to, że są pomysłowi, mądrzy, ciekawscy, asertywni. Dziewczynki się rządzą i są despotyczne, chłopcy lubią dominować i są urodzonymi przywódcami. Nie zawsze, oczywiście, że nie, ale w mojej opinii wystarczająco często by zasiać w młodych umysłach ziarno niepewności.

A stereotypy dotyczące płci krzywdzą bardzo – zasugerowano chociażby, że dziewczynki, które wiedzą o tym że istnieje stereotyp typu „chłopcy są lepsi w matmie” radzą sobie z matmą gorzej niźli chłopcy, zaś jeśli sprawdzimy jak wygląda matematyka u dziewcząt, które o istnieniu tego stereotypu pojęcia nie mają to okaże się, że radzą sobie z matmą równie dobrze jak chłopcy i nie ma różnic między płciami. Podobnie sprawa wyglądała gdy powiedziano się 4-7-latkom, że w jakiejś grze to chłopcy są dobrzy.

Waż więc człowieku słowa i powstrzymaj się od kłapania ozorem, bo każde Twoje zdanie to ważny komunikat na bazie którego mały człowiek buduje obraz swojego miejsca w świecie.

Punkt drugi. Tata do garów.

Panowie moi mili, badania sugerują, że córki tych łojców, którzy forsują i angażują się we w miarę równy podział obowiązków w domu, mają wyższe aspiracje i szersze zainteresowania zawodowe. Czyny mówią więcej niż słowa, bo nawet jeśli ojcowie deklarowali jasne i wyraźne stanowisko w sprawie równości płci, ale w domu panował tradycyjny podział obowiązków – to córki mimo tych ojcowskich deklaracji częściej ograniczały wizje swojej przyszłości zawodowej do tych uznawanych za stereotypowo kobiece zawody lub aktywności. I choć nie znalazłam badań w odmiennej konfiguracji to myślę, że matki też mogą wziąć sprawy w swoje ręce i kiedy tata będzie przy garach wbić gdzieś parę gwoździ dla rozrywki 😉

Punkt trzeci. Wskaż wzór do naśladowania.

Badania sugerują, że silne wzorce do naśladowania zasiewają w małych człowiekach płci żeńskiej (i nie tylko) dobry grunt. Takim wzorcem może być postać z bajki – dla mojej córki jest nią np. doktor Dośka, dla starszych dzieci może być Hermiona z Harry’ego Pottera (że zacytuję Emmę Watson – „małym dziewczynkom mówiono dotąd, że powinny być subtelnymi księżniczkami, Hermiona pokazała, że mogą też być wojowniczkami”). Wzorca jednak nie trzeba szukać w filmach ani literaturze, wzorzec może być bardziej namacalny, bowiem… możesz być nim po prostu Ty matko. Rozeznanie przeprowadzone wśród dziewcząt w wieku od 13 do 18 lat pokazało, że aż 63% nastolatek za wzór do naśladowania uznaje swoją mamę. Jestem przekonana, że wśród młodszych dzieciaków ten odsetek będzie jeszcze większy. Niech więc ten wzór nigdy przenigdy nie skala swych ust stwierdzeniem, że chłopcy są lepsi w matmie, a dziewczynom to generalnie tylko latanie za chłopakami albo ciuchy w głowie – obie kwestie miałam niestety okazję słyszeć na własne uszy z ust kobiet, które miały córki…

Punkt czwarty. Burząc jeden mur, nie buduj kolejnego.

Jakoś tak wyszło, że ostatnio często poruszam tematy stereotypów związanych z dziewczynkami i chłopcami i co jakiś czas pojawiają się głosy, że ktoś nie chce swojej córki w te stereotypy wtłaczać dlatego nigdy nie kupi jej lalki ani zabawkowej, różowej kuchenki. Mogę się mylić, ale uważam, że nie tędy droga. Walka ze stereotypami dotyczącymi tego co mogą robić dziewczynki, a co chłopcy nie polega w mojej opinii na tym by otwierając jedne drzwi zamknąć drugie, tylko na tym by dać dziecku wybór tak by mogło znaleźć to co sprawia mu najwięcej frajdy.

Bo są dziewczynki, które chcą się bawić pociągami, są takie które wolą zabawkową kuchnie, a są też takie które płynnie przeskakują z jednego na drugie. Są takie które na pozycji lidera będą czuły się jak ryba w wodzie, a są takie, które wolą gdy ktoś inny dowodzi. Jedne będą wymiatały w matmie, inne w 3 sekundy ogarną język obcy. Część w przyszłości z radością zostanie w domu z dziećmi, cześć z ulgą wróci do pracy po urlopie macierzyńskim. Żadna z nich nie jest lepsza lub gorsza. Każda jest inna i każda realizuje się w tym co lubi. I tylko o to by mogły się realizować zawodowo, edukacyjnie i życiowo w tym co lubią bez barier narzucanych im od malińkości i związanych z tym co jako dziewczynki mogą a czego nie, chodzi. Dajmy im więc wybór i pokażmy opcje – bez segregowania ze względu na płeć.

Bo niestety chłopcy często muszą zakładać maskę twardziela i prawdziwego mężczyzny, dziewczynki zaś potulnej i skromnej istotki. Małych przedstawicieli obu płci krzywdzimy wtłaczając na siłę w ramy i nasze widzimisie – czasem zupełnie nieświadomie. Fajnie by było gdyby udało się to zmienić.

Może Cię także zainteresować:

Synowie potrzebują ciepła czy twardej ręki?

Naucz dziecko co robić zanim się zgubi.

Źródła tu. A nasz fanpage na FB tu gdyby ktoś miał ochotę 😉

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

23 komentarze

  • Odpowiedz 13 lutego, 2017

    ja

    Bardzo fajny wpis. Nasza córka wzorce ma odwrotne, bo ja jestem inżynierem, a mąż artystą grafikiem.
    Ale chciałam o tym, że niestety uważam, że to właśnie same kobiety pakują dziewczynki w stereotypy. Nawet nie tym co mówią, ale tym co robią. Niestety mam tylko kilka koleżanek, z którymi mogę porozmawiać o czym innym niż o gotowaniu, sprzątaniu i ogólnych plotach. Jak wyciągam jakiś temat technologiczny to tylko mężczyźni niestety podchwycają. I w sumie nie byłoby w tym nic złego, bo rozumiem, że nie każdego musi to interesować, ale chodzi mi o ten ich własny komentarz ze słodką miną „nic z tego nie rozumiem” to mówię „to ci wytlumacze” – „eee i tak Nie zrozumiem…”

    • Odpowiedz 16 lutego, 2017

      Kasia

      Bo być może jest tak, że Twoje koleżanki właśnie w takich stereotypach rosły. I niestety, takie rzeczy zostają w głowie.
      Od siebie dodam, że dzieciństwo to jedno, drugie to cała reszta życia. Jestem inżynierem, informatyki dokładniej, zdarzało mi się usłyszeć od profesorów na studiach, że przyszłam znaleźć męża. Że mogę sobie odpocząć, bo kolega za mnie to zrobi. Od starszych kolegów z kierunku – że jestem za ładna na te studia i na pewno odpadnę po pierwszym roku. Z miejsca zakładali, że jestem z biotechnologii, bo przecież nie wyglądam na laskę z informatyki. Można się z tego pośmiać, można powiedzieć, że kurcze – masz dziewczyno lat 20 czy 23, powinnaś być odporna, ale takie rzeczy zostają. Najpierw jest to nieprzyjemne, a potem część moich osiągnięć dedykuję tym krytykom, co nie wróżyli mi przyszłości. Ale później, wahając się w pracy zastanawiam się czy jestem tak krytyczna, bo faktycznie mam braki czy jestem tak krytyczna, bo kiedyś mi ktoś powiedział, że jako kobieta się do tego nie nadaję?

      W temacie innej oceny zachowań chłopców i dziewcząt to to również zostaje dalej. Prosty przykład – kiedyś gość z firmy, z którą współpracowaliśmy w złości zasugerował, że zataiłam przed nim jakąś informację. Odpisałam mu kulturalnie, ale stanowczo, że nie życzę sobie takich insynuacji i że informowałam go zgodnie ze stanem mojej wiedzy. Mój szef po tym powiedział, że ostro pojechałam w mailu, ale jak go spytałam to jak on by odpisał – stwierdził, że tak samo.
      Później na spotkaniu z tym facetem wrócił temat nieporozumienia i jak ten pan przywołał tamtą sytuację? „Wtedy, kiedy strzeliłaś focha.” Myślałam, że mu strzelę w twarz, na szczęście mój szef zareagował, że nie życzy sobie takich sformułowań w moją stronę. Ale jestem pewna, że gdyby na moim miejscu stałby facet nikt by mu nie zarzucił strzelenia focha.
      Wymagający szef jest wymagającym szefem, wymagająca szefowa często jest suką (wybaczcie za sformułowanie).

      Problem nie sprowadza się do pięcio i sześciolatków. Jasne, wtedy wiele zaczyna się w nas kształtować, ale później cały czas w okół ta kwestia krąży. Powinniśmy nie tylko zwracać uwagę na to w jaki sposób wychowujemy dziewczynki, ale też na chłopców, bo to dalej oni stoją w pozycji tego silniejszego. I nawet jeśli jakiś szowinista nie zareaguje na moje uwagi albo zarzuci strzelanie focha to warto, żeby obok był inny facet, który powie mu, że zachowuje się źle.

      • Odpowiedz 8 marca, 2018

        Aśka

        Cóż, ja też jestem po informatyce (skończyłam 2lata temu) i mam inne doświadczenie. Przez całe 5 lat tylko od jednego prowadzącego usłyszałam szowinistyczne „żarty” na wykładzie (typu „teraz porozmawiamy o talerzach dyskowych, panie coś już o tym wiedzą bo myją talerze w kuchni, hahaha”). Od kolegów nigdy nie usłyszałam żadnego złego słowa czy nawet innego traktowania, a zdarzało się, że na zajęciach byłam jedyną kobietą na sali (mężczyzna-prowadzący zajęcia, 15 studentów-mężczyzn i jedna ja). Więc powoli się to zmienia 🙂 Albo moja politechnika taka nowoczesna 😉

  • Odpowiedz 13 lutego, 2017

    magmala

    Ja akurat siedzę w garach, a jakże, ale córka ( 4 lata ) często widzi mamę z młotkiem, piłą lub wiertarą. Na bal przebierańców uszyłam jej piękną królewską suknię, bo jest dziewczynką i chciała. Myślę, że tu chodzi o silną i niezależną PSYCHICZNIE mamę – jeśli ta nie wyobraża sobie pójścia na bal bez 2 godzin u kosmetyczki i tyleż samo u fryzjera, musi mieć makijaż permanentny, boć to codziennie odświeżać by trzeba, a tak to tylko myk-myk, hybrydy najnowsze na pazurach posiada, to nawet 5 fakultetów nie pomoże, bo córka też będzie miała zniewolony umysł. Ja wiem, że trzeba, że takie mamy czasy, ale kobiety!!! Niby takie wyzwolone, a niewolnice własnego lica! Chcecie mądrych córek? Pokażcie, że da się żyć bez szaleństwa na punkcie wyglądu, a wtedy Wasze równouprawnienie wypływa z głębi a nie jest pustym sloganem. Ja męża zagonić nie dam rady do kuchi itp. Na to się zgodziłam, ale córka jest pieruńsko inteligentna i silna. I oby tak zostało. Dodam, że ma 2 braci ( rok i 7 lat ).

    • Odpowiedz 16 lutego, 2017

      Kasia

      Ale to też nie jest rozwiązanie! Mataja również o tym pisze, żeby nie budować ścian burząc inne. Mam być w jakiś sposób „zaniedbana” (wiem, to nie jest najlepsze słowo) i czuć się mniej kobieco tylko dlatego, żeby ktoś nie pomyślał, że jestem mniej inteligentna? Mam ochotę zrobić sobie makijaż i ubrać obcisłą sukienkę to to robię. Mam ochotę być w dresie i spiętych włosach – okej. Każda forma dla mnie jest w porządku, dopóki wiem, że nie wynika to z narzuconych mi wymagań. Nasz wygląd, jakikolwiek by nie był, nie powinien świadczyć o naszej inteligencji czy zainteresowaniach.

      • Odpowiedz 3 marca, 2017

        JVD

        Oczywiście, że masz rację. Ale myślę, że Magmala bardziej ma na myśli skrajność. W naturze kobiety, tak sądzę, jest to, że chce się czuć piękna. I moim zdaniem to zdrowe. Tylko sęk w tym, że piękno to nie jest tylko kwestia wyglądu. A niejednokrotnie wygląd zewnętrzny dla kobiety jest tak ważny, że nie wyobraża sobie pójścia po bułki do sklepu bez makijażu. Dla mnie to jasny komunikat: nie mogę się nikomu pokazać na oczy taka jaka jestem, muszę założyć „maskę”.
        Ile jest takich sytuacji kiedy kobieta zupełnie „normalna”, bez makijażu, w zwykłych ciuchach, ma w sobie taki blask, że po prostu jest piękna. Jak we wszystkim, po prostu potrzebny jest umiar. Skrajności w każdym aspekcie są niewskazane.

    • Odpowiedz 8 marca, 2018

      ewa

      Jeżeli ojciec nie robi żadnych prac „kobiecych’ gotowanie, sprzątanie itp, a mama robi prace „męskie ” wbijanie gwoździ, naprawy w domu, to dla dzieci sygnał jest też taki, że kobieta ma w życiu więcej do zrobienia od mężczyzny. I taka dziewczynka sobie patrzy i myśli, wolę być mężczyzną bo mają łatwiej. I inna kwestia dlaczego gotowanie jest gorsze, mniej ważne niż wiercenie? często kobiety tak myślą i z wielu komentarzy na tym blogu można tak wnioskować.

  • Odpowiedz 13 lutego, 2017

    Malwa

    Myślę, że bardziej otwarte są kobiety spełniające się w tych „męskich” zawodach, które same się przekonały że płeć nie musi być wyznacznikiem zainteresowań, pasji itd. Jestem pewna, że one przekazują córkom komunikat „możesz wszystko, a kto powiedział, że to tylko dla chłopców, nie jesteś gorsza od żadnego chłopca”. Wśród pozostałych pewnie są jakieś wyjątki bardziej otwarte i świadome, ale większość niestety ma te ograniczenia w głowie i tym samym nic innego nie przekaże córce.

  • Odpowiedz 13 lutego, 2017

    Asia

    Jako matka córki (i syna też) i kobieta, a co gorsza, kobieta-naukowiec o dość ścisłym profilu mogę tylko przyklasnąć. Ale ogólnie mam wrażenie, że nadchodzi całkiem niezły czas dla dziewczynek. Są dziesiątki akcji typu „Dziewczyny na politechniki”, są specjalnie warsztaty programowania dla dziewczynek, ba, ostatnie kilka filmów Disneya to opowieści o fajnych, charakternych bohaterkach.
    Gorzej z chłopcami. Zapisanie córki na piłkę nożną jest już „w kanonie nowoczesnego rodzica”, ale kto odważny zapisze syna na balet? Ba, jak słyszałam w przedszkolnych kuluarach, nawet plastyka jest niewystarczająco męska 😉 Chłopak nadal musi rżnąć w gałę, ścigać się na rowerze i nie umieć śpiewać, bo inaczej budzi niepokój społeczny.
    A przy okazji: jeśli szukasz inspiracji na przyszłe posty, to chętnie przeczytałabym naukowy punkt widzenia na determinanty wzrostu dzieci.

  • Odpowiedz 13 lutego, 2017

    Far Minka

    Nie wiedziałam, że 5-6 rok życia to taki kluczowy moment, kiedy dziewczynki zmieniają swój sposób postrzegania. Gdybyś kontynuowała cykl, to ja bym z chęcią poczytała o tym, jak wzmocnić wiarę w siebie u takiej małej dziewczynki w grupie rówieśniczej. Trafiły nam się wyjątkowo mocne i dominujące charaktery w klasie i nie jest lekko…

  • Odpowiedz 13 lutego, 2017

    Ewa

    Artykuł super, ale w sumie to bardziej dały mi do myślenia da powyższe komentarze. Bardzo stereotypowe na temat kobiet.
    Ciekawosc rozmowy nie zależy tylko od jednej strony. To ze z kimś rozmawiamy tylko o sprzątaniu, gotowaniu i ogólnie plotkach nie jest po części nasza winą? Ciekawe sa nie tylko tematy technologiczne, można rozmawiać o podróżach, o filmie, literaturze, sporcie, marzeniach i pragnieniach danej osoby. To ze jestem kobieta nie oznacza ze jedyne co mnie interesuje to dom, kościół i dzieci.
    Po drugie, jestem mama zajmująca sie dzieckiem i domem i był to nasz świadomy wybor. Nie uważam, ze nie przekazuje jej komunikatu „możesz wszystko”. Zachęcam ja do próbowania nowych rzeczy i przede wszystkim samodzielności. Nie ograniczam jej. Moje znajome rownież na etacie mamy myślą podobnie.
    Według mnie to jaki przekaz mam dla swojego dziecka zależy ode mnie, a nie od tego jaki zawód wykonuje.

    • Odpowiedz 14 lutego, 2017

      ja

      Ja nie uczestniczyłam w rozmowach o praniu, po prostu przez 5 letnie studnia przysłuchiwałam się o czym rozmawiają moje koleżanki. Zgadzam się, że to stereotypowe podejście, ale niestety skądś się te stereotypy wzięły. Też żałuję… No i rozmowy mogą być różne, ale właśnie często jest tak, że jak z jakąś dziewczyną da się porozmawiać o książkach, to da się z nią też porozmawiać o tym, dlaczego łódka nie tonie. Ale to chyba jest po prostu kwestia ogólnego wykształcenia. Rozmawialam z koleżankami bez technicznego wykształcenia np dlaczego nie da sięodparować etanolu do 100% albo jak działa generator prądu. To są takie trochę ciekawostki, ale trzeba mieć trochę ciekawości świata, a niestety częściej ją spotykam u mężczyzn.

  • Odpowiedz 14 lutego, 2017

    wisznu

    Ja man pytanie do stwierdzenia: „zasugerowano chociażby, że dziewczynki, które wiedzą o tym że istnieje stereotyp typu „chłopcy są lepsi w matmie” radzą sobie z matmą gorzej niźli chłopcy, zaś jeśli sprawdzimy jak wygląda matematyka u dziewcząt, które o istnieniu tego stereotypu pojęcia nie mają to okaże się, że radzą sobie z matmą równie dobrze jak chłopcy i nie ma różnic między płciami”

    Czy samo usłyszenie stwierdzenie pogarsza zdolności do nauk ścisłych? Czy świadomość, że to tylko stereotyp ma jakiś wpływ na radzenie sobie z matmą względem umiejętności dziewczyny, która nigdy tego zdania nie usłyszała?

  • Amen!

  • Odpowiedz 14 lutego, 2017

    BTI

    Rodzice rodzicami, ale pojechać jeszcze trzeba po nauczycielach. Oni utrwalają niestety często stereotypy. Zaczyna się od przedszkola. I ROZMAWIAĆ z dziećmi. One weryfikują u rodziców zasłyszane poglądy, nawet jeżeli „honor” nastolatka im w tym przeszkadza. Tak wynika z mojego doświadczenia.

    • Odpowiedz 14 lutego, 2017

      Ola

      Tak… ja słyszałam przez całe liceum na fizyce: „Dawidku, narysuj wyraźnie, tak, żeby dziewczynki też zrozumiały”… Bez komentarza…

  • Odpowiedz 15 lutego, 2017

    Paulina

    Ja tak tylko tutaj położę „Grzeczną” Gro Dahle 🙂 Dla dziewczynek.

    Polecam i pozdrawiam

  • Odpowiedz 26 lutego, 2017

    DominikaS

    „Ronja córka zbójnika” A. Lindgren to powinna być ważna książka na liście dla dziewczynek, w moim życiu była ważna bardzo i Synowi też przeczytam!! Niech wie, że dziewczyny potrafią równie dobrze biegać po lesie i oswajać dzikie konie.

  • Odpowiedz 1 czerwca, 2017

    KK

    Książka o kobietach – są tu siostry Williams, Maria Skłodowska-Curie, Frida Kahlo i inne. Dla dziewczynek, żeby wiedziały, że mogą.

    https://www.youtube.com/watch?v=8TEinRv6sBM

    https://books.google.pl/books/about/Good_Night_Stories_for_Rebel_Girls.html?id=ykSvDQAAQBAJ&source=kp_cover&redir_esc=y

  • Odpowiedz 8 marca, 2018

    Mama dwóch Dziewuszek

    Niestety, wszędzie stereotypy… co z tego, że w domu walczymy ze stereotypami, jak w przedszkolu dzieci bawią się w dom wg. znanego schematu.
    Czytałam kiedyś artykuł o pracownikach naukowych największej na świecie korporacji na literkę „G”, i zauważono tam, że nawet kobiety po 30-tce na najwyższych szczeblach kariery w pewnym momencie usuwają się same w cień, by zadbać o dom i rodzinę. Myślę, że jest to większa i głębsza kwestia, gdyż kobiety (nie zawsze!), ale zazwyczaj biorą na siebie np trud samotnego macierzyństwa (częściej niż mężczyźni), bo są bardziej emocjonalne, świadome i gotowe na trudne kroki. Jest dla nich co innego ważne, co innego bardziej wartościowe. Nie lubią wyścigów szczurów. Zdrowy rozsądek po prostu. Natomiast mężczyzna ma za zadanie tylko pracować (najczęstszy stereotyp) i nic mu w tej pracy nie przeszkodzi.

  • Odpowiedz 8 marca, 2018

    Angelika

    Właśnie sama się zastanawiam czy chłopcy nie mają mimo wszystko nie dokońca tak dobrze. W moim otoczeniu mało kogo już dziwi widok dziewczynki bawiącej się autami, grającą w piłkę itd. Problem jest kiedy nagle to chłopiec chce bawić się lalkami, wózkiem jakoś trudniej innym to przełknąć. Mój znajomy szyje, ma nawet własną działalność. Ile musiał się wysłuchać, krytyki komentarzy i wyśmiewania zwłaszcza że strony męskiej. Nie poddał się. Teraz ci co się śmiali zazdroszczą mu. Ale swoje przeżył.

  • Odpowiedz 8 marca, 2018

    ewa

    Podoba mi się ten wpis, a przede wszystkim podoba mi się akapit o zamykaniu innych drzwi. To jest ogromny współczesny problem wychowawczy. Wreszcie ktoś to zauważył bo już mam dosyć tych komentarzy w stylu „moja córka jest taka fajna bo woli Gwiezdne Wojny od Krainy lodu” albo „jestem lepsza bo się nie maluję co dzień i interesuje mnie alternator”. Słyszałam to i czytałam wiele razy z ust takich 30-letnich matek. I to zawsze robią kobiety, matki, a ojcowie maja to gdzieś. Jeżeli nie chcemy determinowania dziecka ze względu na płeć to miejmy gdzieś to czy lepszymi matkami będziemy będąc elektrykiem czy kosmetyczką. Miejmy gdzieś czy nasza córka zakłada różowe czy czarne rajstopy. Inaczej wtłaczamy ją w schemat: lepiej rób chłopięce rzeczy bo dziewczęce są głupsze. Stąd tylko krok do stwierdzenia, że skoro zainteresowania dziewcząt są gorsze to kobiety w ogóle są gorsze. Odpowiedzmy sobie szczerze ile razy byłyśmy bardziej dumne i oczekiwałyśmy od córki, że wybierze auto zamiast Barbie, że będzie chciała przebrać się za zorro zamiast za księżniczkę. Dlaczego przez to, że pobiega dwa lata w tiulowej spódniczce ma mieć poczucie że sprawia matce zawód?, Zwłaszcza, że jej brat może w tym czasie biegać w koszulce z Lewandowskim i rodzice są dumni? Tak wybrali, tak wybierze ogromna większość dzieci i pozwólmy im na to bo zainteresowania dziewczynek nie są gorsze od zainteresowań chłopców.

    • Odpowiedz 9 marca, 2018

      Angela

      Świetnie napisane. Moja córka to taka mieszanka. Gra w drużynie piłki nożnej, ale jej marzenie mieć swój salon kosmetyczny. Uwielbia sukienki, tiul a z z drugiej strony pomaga tacie przy malowaniu. Mi kompletnie jest bez różnicy czy zostanie kosmetyczką, fryzjerką, informatykiem itd. Niech robi to co lubi.

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj KK Anuluj pisanie odpowiedzi