Bezsilność jest wtedy gdy nie możesz ochronić swojego dziecka

Dbanie o to by dziecko miało optymalne warunki do zdrowego życia i rozwoju zaczynamy zwykle już na etapie planowania ciąży, a gdy uda się w nią zajść to dopiero się zaczyna, bo wszyscy każą nam dbać o siebie jeszcze bardziej. O nas właściwie. Bo jest nas dwoje. Dbamy więc. Bardziej uważamy na to co jemy i długie wieczory filmowe z mega paką chipsów pochłoniętą na raz idą w odstawkę. Znamy listy produktów zakazanych, tych które trzeba ograniczać i tych które warto wprowadzić do diety nawet jeśli reagujemy na nie jak przysłowiowy berbeć na szpinak. Dbamy o aktywność fizyczną, spokój ducha, relaks, odstawiamy co oczywiste alkohol i uciekamy gdzie pieprz rośnie gdy ktoś pali obok nas papierosa.

Ale czasem nie da się uciec.

Czasem wystarczy, że wyjdę z domu, chociażby po to by odprowadzić starszaki do przedszkola i już wystawiam nas wszystkich na realne zagrożenie dla zdrowia. Nie takie rozdmuchane, wyimaginowane, wyspiskowane.

Nie.

Na takie prawdziwe przed którym wszystkie organizacje zdrowotne, naukowe, medyczne ostrzegają.

Takie przed którym nie da się uciec.

Na powietrze nas wystawiam.

Tak wiem – przewracacie oczami, bo nuda z tym zanieczyszczeniem, zawsze było, a wszyscy żyją, a poza tym zanieczyszczenie to Śląsk, Kraków, a u was jest spoko takie tam 180% normy dla pm 2.5 – da się żyć, nie jest źle (to autentyczny komentarz pod jednym z moich postów). No da pewnie, że da, ale że tak spytam czy machnęlibyście ręką gdyby z kranu przez połowę albo chociaż ćwiartkę roku regularnie płynęła woda w której normy byłyby tak samo przekroczone? Nie? To czemu u licha zgadzacie się na to by wasze dzieci oddychały takim powietrzem? Czemu pozwalacie by temat był bagatelizowany. Czemu pozwalacie by naruszano jedno z ich podstawowych praw? Prawo człowieka do życia w czystym środowisku, które nie zagraża jego życiu i zdrowiu.

Bo nie wiem czy wiecie, ale zanieczyszczenie powietrza stanowi zagrożenie jeszcze na długo przed tym zanim maluch przyjdzie na świat.

Ciężarne (a właściwie ich dzieci) to bowiem jedna z tych grup – obok dzieci już narodzonych i osób starszych – dla których jest ono najbardziej szkodliwe. I nie musimy daleko szukać dowodów na to – mamy bowiem badania rodzimych naukowców z Collegium Medicum UJ, którzy razem z kolegami z Nowego Jorku prowadzili w Krakowie badania nad wpływem zanieczyszczenia powietrza w trakcie ciąży (II i III trymestr) na zdrowie dziecka. I już pal licho co im wyszło w kwestii innych zanieczyszczeń (nic fajnego – żeby nie było) – skupmy się li tylko na pyłach, czyli tym co każdy z nas może dziś na bieżąco sprawdzać w aplikacjach.

Otóż kobiety, które w okresie ciąży były narażone na duże stężenie PM 2,5 rodziły dzieci z zauważalnie niższą masą urodzeniową, mniejszym obwodem główki i mniejszą długością ciała. Wykazano też, że duża ekspozycja nawet na stosunkowo niskie stężenia PM 2,5 (powyżej 20 ug/m3) w okresie prenatalnym zwiększała późniejszą podatność maluchów na nawracające zapalenie oskrzeli i zapalenie płuc, zarówno u dzieci astmatycznych, jak i tych u których astmy nie stwierdzono.

Podobne obserwacje poczyniono w wielu innych badaniach na całym świecie, w tym także w tych naprawdę potężnych prowadzonych w kilku krajach jednocześnie, wykazując, że ekspozycja na zanieczyszczenie powietrza w okresie prenatalnym może łączyć się z ograniczeniem wzrostu płodu, niską masą urodzeniową i większym ryzykiem przedwczesnego porodu.

Z kolei z badań opublikowanych na początku tego roku w JAMA Pediatrics – czasopiśmie stojącym wysoko w hierarchii naukowej wynika, że dzieci, których matule w trakcie ciąży były narażone na wyższe stężenia PM 2,5 przychodzą na świat z krótszymi telomerami. Dla tych którym słowo to jest obce wyjaśniam, że telomery to końcóweczki naszych chromosomów, niemniej choć to „tylko” końcówki to ich rola w życiu naszych komórek jest dość istotna, bo to takie trochę ochraniacze dla całego chromosomu. Jak to jednak z ochraniaczami bywa i te się zużywają i z każdym rokiem naszego życia ulegają skróceniu, a na ich dodatkowe skracanie mają także wpływ niekorzystne czynnik środowiskowe, nasz styl życia i inne tego typu standardy. Zatem jeżeli telomery są krótsze już przy narodzinach to może to wiązać się z krótszym przewidywanym czasem życia i mniejszą zdolnością do buforowania niekorzystnych czynników wpływających na ich dalsze skracanie w ciągu żywota naszej latorośli, co – jeśli się rzeczywiście potwierdzi – nie jest raczej najlepszą z możliwych perspektyw.

Z pojedynczych badań wyłaniają się także przesłanki sugerujące, że ekspozycja na zanieczyszczenie powietrza pyłami może wiązać się z większym ryzykiem wystąpienia stanu przedrzucawkowego u matuli oraz z nieznacznie podniesionym ryzykiem martwego urodzenia. Z kolei badania przeprowadzone w Chinach, których wyniki opublikowane zostały w Nature, zasugerowały także korelację pomiędzy prenatalnym narażeniem na duże stężenia PM 2,5 a występowaniem wrodzonych wad serca.

I mogłabym tak przytaczać inne pojedyncze badania w których wykazano związek zanieczyszczenia powietrza pyłami w trakcie ciąży z innymi mało ciekawymi rezultatami związanymi czy to z występowaniem chorób czy nieprawidłowości rozwojowych, ale nie będę, bo to oczywiście to nie jest tak, że jak ciężarna jest mocno narażona na zanieczyszczenie powietrza to z pewnością urodzi przedwcześnie maciupeńkie dziecko z wrodzoną wadą serca, ultrakrótkimi telomerami, które będzie jednym ciągłym zapaleniem płucek i masą innych nieciekawych schorzeń, a sama ledwo ujdzie z tego wszystkiego z życiem przez stan rzucawkowy, bo jak zawsze to wszystko jest wypadkową mieszaniny czynników – stopnia skażenia właściwego dla środowiska w którym najczęściej przebywa ciężarna, czasu przez jaki była narażona na zanieczyszczenie danej wielkości, tego kiedy i w którym trymestrze nastąpił szczyt ekspozycji, jej generalnego stanu zdrowia, a także masy czynników dodatkowych, ale jedno jest pewne – zanieczyszczenie powietrza nieważne czy pyłami zawieszonymi czy całą resztą szkodzi. I to nie tylko nam, ale przede wszystkim naszym dzieciom – również tym, które jeszcze nie miały nawet szans by wziąć pierwszy oddech…

I to nie jest wyimaginowane zagrożenie, które możemy sobie ignorować. Nie. Nie możemy. Powinniśmy walczyć na wszelkie sposoby by to się zmieniło. Dla nich – dla naszych dzieci. I ich dzieci.

O ile takowe się pojawią, bo jeśli nadal będziemy sobie radośnie w kwestii powietrza stawiać na jakoś zamiast na jakość i zostawiać to jako problem do rozwiązania na kiedyś to raczej w płodzeniu kolejnych pokoleń nie zdobędziemy złota olimpijskiego. Bo, że pozwolę sobie zacytować wprost konkluzję z artykułu przeglądowego opublikowanego w roku 2017: „zarówno badania na zwierzętach jak i ludziach podtrzymują koncepcję, że zanieczyszczenia powietrza powodują powstawanie nieprawidłowości w trakcie gametogenezy prowadząc do zmniejszenia możliwości reprodukcyjnych u narażonych populacji. Jakość powietrza ma wpływ nie tylko na ogólny stan zdrowia, ale też funkcje rozrodcze, dlatego potrzebne jest zwiększanie świadomości na temat konieczności ochrony środowiska zarówno wśród ogółu społeczeństwa, jak i władz”.

Fajnie więc, że prowadzimy kampanie prozdrowotne i prorodzinne. Cool. Dzieci są super i nic lepszego nie trafiło mi się w życiu. Wiem o czym mówię – właśnie czekam na numer 3. Ale może warto byłoby postarać się przy tym trochę mocniej o to by kiedy te wszystkie dzieci już przyjdą na świat to nie musiały już od pierwszego wdechu poznawać gorzkiego smaku skażonego powietrza?

Pozdrawiamy z porannego spacerku na „świeżym powietrzu” do przedszkola. Tak było też wczoraj, tak, a czasem i gorzej będzie jeszcze wiele razy w najbliższych miesiącach.

Źródła:
Hooven i wsp., 2011. Air Pollution, Blood Pressure, and the Risk of Hypertensive Complications During Pregnancy
Dadvand i wsp., 2013. Ambient Air Pollution and Preeclampsia: A Spatiotemporal Analysis
Nachman i wsp., 2016. Intrauterine Inflammation and Maternal Exposure to Ambient PM2.5 during Preconception and Specific Periods of Pregnancy: The Boston Birth Cohort
Dadvans i wsp., 2013. Maternal Exposure to Particulate Air Pollution and Term Birth Weight: A Multi-Country Evaluation of Effect and Heterogeneity
Martens i wsp., 2017. Prenatal Air Pollution and Newborns’ Predisposition to Accelerated Biological Aging
DeFranco i wsp., 2015. Air Pollution and Stillbirth Risk: Exposure to Airborne Particulate Matter during Pregnancy Is Associated with Fetal Death
Zhang i wsp., 2016. Maternal exposure to air pollutant PM2.5 and PM10 during pregnancy and risk of congenital heart defects.
Trasande i wsp., 2013. Exploring prenatal outdoor air pollution, birth outcomes and neonatal health care utilization in a nationally representative sample

Carre i wsp., 2017. Does air pollution play a role in infertility?: a systematic review

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

18 komentarzy

  • Odpowiedz 16 listopada, 2017

    Zuza

    20 lat temu moja mama większą część ciąży spędziła w Gdańsku, a pod koniec przeprowadziliśmy się do Krakowa i tam urodziła. Do dzisiaj wspomina, że moja młodsza siostra baardzo odstawała od pozostałych dzieci na oddziale poporodowym. Była o wiele wiele większa, pomimo tego, że nie ważyła specjalnie dużo, kiedy przyszła na świat, trochę ponad 3 kg. Aż nie chce się wierzyć, że tyle czasu minęło, a niewiele się w temacie zanieczyszczenia powietrza w Polsce zmieniło…

  • Odpowiedz 16 listopada, 2017

    Oo

    Mój 2 i 3 trymestr przypadał na pierwsze półrocze 2017. W Krakowie. Co robić – oczywiście najchętniej zwinęłabym się na L4 do Trójmiasta, ale się nie dało 😉 caly styczeń i luty to powietrze z normami poprzekraczanymi conajmniej 5-krotnie – dzień w dzień. Maskę nosiłam, ale co z tego skoro wewnątrz pomieszczeń było niewiele lepiej. Kogo stać ten kupuje oczyszczacze powietrza, żłobki, przedszkola czy kluby fitnes wybiera się też pod kątem używanych przez nie oczyszczaczy. Patologia, ale Kraków i Małopolska jednak coś z tym problemem robią, zresztą już widać że centrum Krakowa ma powietrze o niebo lepsze (wręcz bez przekroczeń norm) w porównaniu z okolicznymi wsiami (Ojców, Niepołomice obok puszczy – najgorszy syf). Także nadzieja nie ginie.
    Tymczasem syn urodzony zdrów, ciężki i foremny 😉 Alergie już przejawia, ale to też po mamusi. Nasz dom jest zaopatrzony jak bunkier atomowy: oczyszczacz z pomiarem pyłów, włącza się sam gdy normy w domu są przekroczone (obecnie chodzi non stop i po miesiącu filtr już jest czarny). „Pralki” powietrza które głównie zwiększają wilgotność, ale i czyszczą powietrze. Do tego czekam na zamówiony mobilny oczyszczacz powietrza do wózka dziecięcego i samochodu. Super sprawa, tyle że to wszystko kosztuje mnóstwo hajsu i zachodu. Ale inaczej się po prostu nie da, chyba że się świadomie położy laskę na to czym oddychamy i nasze dziecko. No więc płacz i płać, no i módl się o wiatr, bo w Krakowie wiatr w zimie to szczęście niepojęte i zaraz wszyscy wyłażą na ulice poodychać 😉

  • Odpowiedz 16 listopada, 2017

    Alice

    Jestem przerażona, wściekła i mam dosc. Zeszła zimę chodziłam w ciązy w masce, a w domu pracował oczyszczacz. Mieszkam w Gliwicach i pomimo obiecującej kariery realizowanej na Śląsku i w Małopolsce rozważam wyprowadzkę …. w zeszła zimę takie było zanieczyszczenie powietrz ze u kolegów na rezonansie magnetycznym włączył sie czujnik dymu, a to tylko smog był.
    Mobilny oczyszczacz powietrza domwozka i auta – błagam o namiary

  • Odpowiedz 16 listopada, 2017

    Angelika

    Tekst, strzał w dziesiątkę – jakby o mnie i moim przypadku. Mieszkam w Krakowie, mój trzeci trymestr przypadł na okres grzewczy w tamtym roku. Zanieczyszczenie powietrza było ogromne, nie dało się oddychać. Piłam strasznie dużo wody, mimo to w gardle czułam jakbym oddychala piaskiem. Oczywiście zaopatrzylam się w maskę i oczyszczacz powietrza, niestety to nas nie uchronilo – syn urodzil się przedwczesnie w 35 tygodniu z hipotrofia płodu i wagą 1800 g, a ja miałam stan przedrzucawkowy.

  • Odpowiedz 16 listopada, 2017

    N

    U mnie to samo. Czasem aż płakać się chce z bezsilności, bo cały okres grzewczy okna się nie da otworzyć. I jeszcze wszyscy twierdzą, że przesadzam, bo oni nic nie czują. To straszne jak człowiek przyzwyczaja się do kiepskiej jakości powietrza. A niestety, wystarczy 4 sąsiadów i już cała dzielnica zasmrodzona. U starszej widać nawracający katar i ataki kaszlu, na które pomagają tylko inhalacje. Młodsza jeszcze w brzuchu i staram się ją chronić ile się da, ale niestety, nie bardzo się da.

  • Odpowiedz 16 listopada, 2017

    Nika

    Mój syn potwierdza te badania. Mieszkamy w Krakowie. Pierwszy rok po pójściu do żłobka to maraton zapaleń oskrzeli i jedno obturacyjne zapalenie płuc. 2,5 roku na sterydach. Od roku jest już spokój, ale nie mam pojęcia jak to będzie z jego zdrowiem w przyszłości.

  • Odpowiedz 17 listopada, 2017

    Sylwia

    Pozdrowienia z Rybnika 🙂
    Nasz filtr w oczyszczaczu też padł po 1 miesiącu choć producent zaleca wymianę co 3 miesiące.

  • Odpowiedz 17 listopada, 2017

    Patatay

    Jak się cieszę, że mieszkam na Podlasiu… Chociaż ludzie lubią tutaj palić w piecach byle czym (co mnie niezmierne wkurza), to jednak ludzi tu mniej, a pól i lasów więcej. A to się wprost przekłada na jakość powietrza 🙂

  • Odpowiedz 17 listopada, 2017

    Ewelina

    Potrzeba jeszcze więcej przynudzania w tym temacie bo wciąż mam wrażenie że mało kto zdaje sobie sprawę co robi z powietrzem. Mieszkam na osiedlu domów i jestem przerażona tym co widzę z kominów, tym jak mało śmieci segregowanych ludzie wystawiają na wywóz. Mam ogrzewanie gazowe i widzę ile mam śmieci w porównaniu do sąsiadów. Obawiam się że oni to po prostu palą. W pierwszej ciazy byłam w lepszym czasie. Pierwszy trymestr kiedy jeszcze byl smog i tak przelezalam a pozniej wiosna lato. Teraz termin na początek kwietnia więc ciąża przypadła mi chyba na najgorszy czas.

  • Odpowiedz 17 listopada, 2017

    Algo

    Mieszkam 20 km od Katowic i myślałam że u mnie jest masakra (Osiedle gdzie wszyscy palą węglem). Zawsze całą zimę miałam chrypkę. A od tego roku pracuje w Kato i potwierdzam: jest gorzej. Już nie tylko chrypka ale męczący suchy kaszel. Mam dość.

  • Odpowiedz 17 listopada, 2017

    PaulaEr

    To co piszesz jest przerażające! Jestem z centralnej Polski, obecnie mieszkam w Olsztynie i pierwszy raz czytam taki artykuł. Owszem, coś słyszałam o jakimś smogu na Południu kraju. Ale dopiero jak poczytałam komentarze, że każda z was ma oczyszczacz powietrza w domu to mi się oczy otworzyły ze zdziwienia i zamknąć nie mogą… To jest po prostu straszne. Prawie się popłakałam, jak czytałam o tym, jak to wpływa na matki w ciąży i te maleństwa, które nie mogą przecież w żaden sposób się bronić. Nie wiem, może da się podać władze miasta czy konkretne firmy do jakiegoś trybunału czy coś? Przecież trzeba coś z tym zrobić!

  • Odpowiedz 28 listopada, 2017

    Angelika

    Mieszkam w Słupsku, powietrze mamy czyste i jestem w szoku! Dopiero po przeczytaniu komentarzy zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji…. Nie wyobrażam sobie abym musiała brać ze sobą mobilny oczyszczacz wychodząc z domu…. A co z profilaktyka zdrowia?

  • Odpowiedz 13 października, 2019

    Monika

    Bardzo ciekawy wpis. Niewiele osób podchodzi serio do problemów z powietrzem i jego zanieszczyszczeniem. Powinno się o tym mówić zdecydowanie więcej!

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj N Anuluj pisanie odpowiedzi