Książka kucharska rodzica – 4 szybkie przepisy na obiady i desery przygotowywane z dziećmi!

O tym, że gotowanie z dziećmi ma na nie dobry wpływ pisałam już nie raz – z badań wynika, że dzieci, które czynnie uczestniczą w przygotowywaniu posiłków w domu częściej sięgają po zdrowsze wybory żywieniowe. Gotowanie pozwala na ćwiczenie małej motoryki, jest świetną zabawą sensoryczną (gdzie indziej tyle struktur i konsystencji znajdziemy?), genialną wprawką matematyczną (odmierzanie, ogarnianie miar i wag, proporcje) i prawdziwie naukową zabawą, bo kuchnia to najprawdziwsze z laboratoriów. A jakby plusów było mało to moim skromnym zdaniem bardzo ważne jest to, że jeśli dzieci uczestniczą w przygotowaniu posiłków, to widzą ile nakładów energii i pracy to wymaga – moi towarzyszą mi więc w gotowaniu od zawsze, choć akurat ja to częściej piekę niż gotuję, no ale liczy się sam akt sterczenia w kuchni!

Dodatkowym plusem jest to, że moje dzieci zawsze sterczą przed piekarnikiem przez cały czas pieczenia!

A jako że Ci którzy obserwują moje poczynania na instagramie już od dawna prosili mnie o zrobienie zestawienia przepisów na pyszności, które robię w asyście dzieciaków, to dziś wraz z marką Ambition (klik), dbającą o wyposażenie kuchni i jadalni mam dla was 4 szybkie przepisy obiadowe i 4 propozycje słodkich (takich naprawdę słodkich, a nie że z buraka) i szybkich wypieków, które robimy w domu regularnie, w tym także sekretny przepis na świąteczny piernik Wirigliusza (kocha go tak mocno, że pieczemy go cały rok, a nie tylko w święta, ale możemy uznać, że świąteczny). Na końcu mam też świąteczną niespodziankę 🙂 Zacznijmy więc od obiadów, bo wszyscy wiemy, że bywają dni kiedy przygotowanie (i wymyślenie) obiadu to wyścig z czasem.

SEKCJA  OBIADY

Mafijny makaron z brokułami wciągany przez dzieci w 3 sekundy!

Pierwsza propozycja to ekspresowy, wyśmienity makaron z brokułami według przepisu rodziny Soprano! Nie wiem czy kojarzycie ten serial, ale myśmy lata temu oglądali namiętnie i zawsze doprowadzało mnie to do skurczu żołądka, bo oni tam ciągle JEDLI MAKARON. A ja makaron kocham. Kupiliśmy więc książkę kucharska rodziny Soprano i uskuteczniali przepis za przepisem – niestety większość z nich jest dość czasochłonna, ale ten jeden makaron ostał się z nami do czasów dzieciowych, bo robi się szybko, można przemycić minikawałki brokuła do diety dziecka jedzącego li tylko makaron, a brokułem gardzącego, no i u nas jadły go maluchy w ramach blw odkąd dieta była już na tyle mocno rozszerzona. I kiedy mówię, że dzieci go wtranżalają piorunem to naprawdę wiem co mówię – teraz kiedy to piszę moja córka je właśnie drugą dokładkę, a mój syn trzecią!!

Czego potrzebujecie?

1 brokuła – pokrojonego na różyczki wielkości jednego kęsa
300 g makaronu rurki albo jakiego tam macie w szafce
¼ szklanki oliwy
4 ząbki czosnku pokrojonego na plasterki
1 łyżeczka czerwonej, słodkiej papryki
Dużo pysznego potartego sera pecorino romano lub parmigiano-reggiano

Ile robicie?

Jakieś 20 minut

Kropeczkowy i uwielbiany przez dzieciarnię (i matki, bo można myć w zmywarce i się nie szoruje) zestaw obiadowy Dotty (klik) poleca się.

Jak robicie?

Pokrojonego brokuła wrzucamy do wrzącej, osolonej wody i gotujemy 5 minut. W tym czasie rozgrzewamy w dużym garnku oliwę, wrzucamy doń łyżeczkę papryki i czosnek i smażymy aż czosnek się lekko przyrumieni (około 2 minuty). Powinno nam się to zgrać w czasie z gotującym się brokułem więc kiedy minie czas gotowania łyżką cedzakową lub sitkiem przerzucamy brokuła z garnka z wodą do garnka z oliwą, czosnkiem i papryką. Smażymy 10 minut, od czasu do czasu mieszając, aż brokuły będą miękkie.

W międzyczasie wodzie po gotowaniu brokuła gotujemy makaron zgodnie z przepisem na opakowaniu, ale tylko do wersji al dente – makaron nie może być zbyt miękki. Ugotowany makaron przekładamy łyżką cedzakową do garnka z brokułami, dolewamy do tego ¾ szklanki wody pozostałej z gotowania brokułów i makaronu i gotujemy razem 5 minut, często mieszając, aż woda całkowicie odparuje. Posypujemy obficie startym serem i przystępujemy do konsumpcji.

A pan garczek Loremis Plus pomieści, wielki jednogarnkowy obiad dla całej rodziny. Albo i zupę na 2 dni!

Co robią dzieci?

Muszą pofragmentować brokuła na kawałki, rozsypują parmezan w promieniu 5 metrów posypując nim swoje porcje, proszą o dokładki.

Łosoś speedy gonzales z wielce wyrafinowanym sosem bazyliowo-śmietankowym

Czego potrzebujecie?

Filetu z łososia: jakieś 30-40 dag albo więcej jeśli wasza familia to rybożercy
Śmietanki kremowej 30%: 100-150 ml
Połowę listków ze świeżej bazylii z doniczki (lub wszystkie listki – zależy jak intensywnie chcecie bazylię czuć).
Pieprz, sól, oliwa.

Ile robicie?

Jakieś 15-20 minut

Czyż to nie jest najpiękniejsze zdjęcie potrawy jakie w życiu widzieliście?

Jak robicie?

Piekarnik nagrzewamy do 220 stopni (góra, dół). Fileta z pana ryby myjemy, osuszamy, skrapiamy z góry oliwą i delikatnie posypujemy solą, następnie kładziemy skórką do dołu na rozgrzaną blachę – w zależności od grubości fileta pieczemy jakieś 10-15 minut.

Kiedy pan ryba się piecze, wy nie pozostajecie bezczynni i wlewacie śmietankę do małego rondelka dorzucając do tego frywolne listki bazylii – całość trzeba zagotować, po czym odstawić z ognia i zblendować na gładki sosik. Doprawić solą i pieprzem do smaku. Jak ktoś lubi posmaczek czosnku to może do gotowego sosu dorzucić przepołowiony ząbek czosnku. Upieczoną rybę, polewacie tak przygotowanym sosem i podajcie do tego suchą bułę aka bagietkę żeby dzieci też coś zjadły. Upajacie się smaczkiem – naprawdę! Nawet moja mama i Wirgiliusz, którzy rybami gardzą twierdzą, że w tej wersji to nawet rybsko jest jadalne.

Co robią dzieci?

Obrywają listki z bazylii i je porządnie pucują, potem wrzucają do garnka, zalewają śmietanką, a na koniec dzierżą z dumą blendera miażdżąc nieszczęsne listki.

Arcyobłędne zielone naleśniki Orlean, co smakują jak w najlepszej restauracji świata!

Ile robicie?

Emmm no dobra to nie jest jakiś super szybki przepis, bo trzeba upiec naleśniory, a na to trochę schodzi, ale ludziska to jest tak pyszne, że warto!

To zresztą przepis, który też towarzyszy nam od czasów sprzed dzieci – wyczajony lata temu w Men’s Health, które prenumerowaliśmy dla wyjątkowych przepisów właśnie. Te naleśniki są tak pyszne, że uszy się trzęsą – połączenie zielonych naleśniorów, z kurczakiem o posmaku curry, słodyczą suszonych pomidorów, rozpływającą się w ustach mozzarellą i co najważniejsze – sosem o tak nieprawdopodobnym połączeniu – majonez, jogurt, miód, sok z pomarańczy (w przepisie jest jeszcze z cytryny, ale ja daje tylko pomarańczę) i… koperek, że byłam przekonana, że będzie smakowało koszmarnie, a to smakuje naprawdę tak doskonale, że trzeba spróbować. Cudo. Absolutne cudo. I do tego bardzo sycące – 2 naleśniki i odpadają największe głodomory. Oryginalny przepis znajdziecie TU – ja jednak wiedziona doświadczeniem podwajam lub nawet potrajam składniki na naleśniki i dolewam więcej mleka (na oko), bo ciasto z przepisu jest straszliwie gęste i mi się źle rozlewa, przygotowuję też 50-60 dag piersi z kuraka, zużywamy cały mały słoik suszonych pomidorów w oleju i plus minus dwie kule mozzarelli, ale – uwaga, uwaga – to wszystko nam wystarcza na dwa dni kulinarnej rozpusty. Naprawdę polecam z głębi serca i kubków smakowych.

Kurczaka do tego typu dań zawsze podsmażam na patelni grillowej – jest wtedy znacznie bardziej soczysty, robi się szybciej i mniej tłusto.

Co robią dzieci?

Młodsze rwą mozzarellę na kawałki, starsze kroją pomidory, wszystkie zajmują się myciem zieleniny do naleśników i wrzucaniem składników do michy, moje wyciskają też sok z pomarańczy do sosu i odmierzają sosowe składniki.

Tortille z kurakiem i warzywami skąpane w sosie z tłuściutkiej śmietanki ze szczypiorkiem

Czego potrzebujecie?

Gotowych tortilli pszennych – 6 sztuk
40-50 dag piersi z kurczaka
Pół czerwonej i pół żółtej papryki (względnie jedną całą w jednym wybranym kolorze)
1 małą cebulę czerwoną
1 małą puszkę kukurydzy i taką samą puszkę fasoli czerwonej (względnie jedną dużą puszkę kukurydzy z fasolą, bo takie też mają)
1 puszka pomidorów lub pół butelki passaty (ja wolę z passatą)
Po 1 łyżce oregano i bazylii
Po 2 łyżki słodkiej papryki w proszku i kminu rzymskiego
Sól, pieprz, oliwa

Do sosu:

Mały kubeczek śmietany 18%, pęczek szczypiorku, pieprz

Ile robicie?

Jakieś 25 minut.

Jak robicie?

Pokrojoną w kosteczkę cebulę wrzucacie na rozgrzaną patelnię – chwilę podsmażacie, dodajecie pokrojoną w kostkę paprykę i razem z cebulką podsmażacie ze 2 minutki, mieszając co jakiś czas. Podsmażone w ten sposób warzywka spychacie następnie na skraj patelni, a na środek wrzucacie pokrojonego w drobną kosteczkę, natartego solą, słodką papryką i pieprzem kuraka. Smażycie aż się zetnie i przyrumieni. Jak już kurak będzie gotowy to mieszacie wszystko ze sobą i dolewacie passaty lub pomidorów w puszce. Jednocześnie dorzucacie bazylię, oregano, kmin rzymski (on nadaje smaczku!) i pozostałą paprykę słodką – trzymacie na patelni aż sos pomidorowy nie odparuje do końca. Jak już sos się ładnie zredukuje dorzucie odcedzoną kukurydzę i fasolę – mieszacie i trzymacie razem na ogniu przez 2 minutki. Tak przygotowany farsz przerzucacie na tortille – zawijacie w kopertki (instrukcje zawijania są zawsze na opakowaniu) i kładziecie na suchą rozgrzaną patelnię grillową – grillujecie z każdej strony aż odbiją się chrupiące wzorki i podajecie razem z sosem zrobionym ze śmietany wymieszanej z posiekanym szczypiorkiem i pieprzem. Smaczengo!

Tortille podpieczone na patelni grillowej zyskują cudnego posmaczku więc nie polecam omijać tego kroku i podawać bez grillowania :). O patelniach z kolekcji Taurus z powłoką Teflon Platiunum Plus – poczytacie TU, a z rzeczy ciekawych, dzięki wysoce odpornej powłoce dozwolone jest używanie na nich metalowych łopatek, więc jak się znowu zagapicie to nie porysujecie całej patelni! Można ich używać także w piekarniku do chociażby zapiekania i na wszystkich rodzajach kuchenek, w tym także na płytach indukcyjnych.

Co robią dzieci?

Kroją paprykę, ładują farsz do tortilli, tną nożyczkami szczypiorek do śmietany, marudzą, że w sosie jest coś zielonego :D, ale wy ich ripostujecie tekstem, że w końcu same go tam wkroiły to co marudzą 😉

UWAGA! SEKCJA SŁODYCZE!!

Parszywie brzydkie, ale za to jakie pyszne ciasteczka pachnące dzieciństwem – z mlekiem w proszku i białą czekoladą.

Czas przygotowania: 10-15 minut.

Czas pieczenia: 10 minut więc dziatwa nie ma zbyt dużo czasu na zadawanie pytań „a kiedy będzie gotowe”

Czas znikania: jedna rodzinna herbatka i tak ze 2-3 zostają nam na drugi dzień – dobre do śniadaniówki pracowej/szkolnej w ramach deserku, bo życie na samej kaszy z jarmużem jest smutne 😉

Te ciasteczka to najczęściej goszczące na naszym stole wypieki. Nie podbijają serc urodą więc nie podacie tego na fikuśnym przyjęciu, ale w długie zimowe wieczory chętnie władujecie je do paszczy. Smakują pysznie (ludu złoty mleko w proszku plus biała czekolada!!!), słodko i pachną dzieciństwem. Nie da się ich zepsuć. Ja mam już taki nawyk, że składniki zawsze są u nas w domu jeśli najdzie nas ochota na szybkie pichcenie. Przepis i listę składników (niezbyt długą, a ja dodatkowo olewam w niej zawsze esencję waniliową i robię wersję ekstremalnie fit, bo dodaję tylko 100 zamiast 125 przepisowych gramów czekolady białej gdyż albowiem ze sknerstwa szkoda mi otwierać nowej tabliczki) znajdziecie TU, nam jednak zwykle góra 15 sztuk a nie 30 jak w oryginale, ale nam takie większe bardziej pasują. No i muszę to napisać – kocham te ciastka <3

Co robią dzieci?

Wyciągają wszystkie składniki z szafek, pomagają je odmierzyć, łamią czekoladę na kawałki, dosypują składniki gdy rodzic miksuje, a na koniec najlepsza zabawa – czyli dziecięce łapki formują kuleczki albo inne stwory z ciasta!

Ekspresowy, aksamitny torcik czekoladowy z bombastycznym kremem

Czas przygotowania: 20-25 minut

Czas pieczenia: około 40 minut

Trzeba dodać też czas stygnięcia, bo nie nałożycie kremu na gorące ciacho, no i choć takie świeże też jest dobre to naj, naj, najlepiej smakuje na drugi dzień po przezimowaniu w lodówce. Wtedy jest jak z najlepszej kawiarni – czekoladowe niebo w gębie.

Czas znikania: przez to że matka jest fanatyczką tego ciasta w wersji przechłodzonnej to pilnuję by przeleżakowało w lodówce więc starczy nam na 2-3 dni doherbatkowania.

Przepis na ciasto torcikowe znajdziecie TU – ja w przepisie pomijam co jasne alkohol. Samo ciasto jest natomiast naprawdę banalnie proste i nie można go zepsuć – nie ma mowy. Gdy już się upiecze wprowadzam jeszcze jedną modyfikację, bowiem nie przekładam ciasta marmeladą i nie robię kremu z oryginału, bo mam wstręta do kremów z surowym jajem więc uwaga, uwaga robię najtrudniejszy na świecie krem w skład którego wchodzi jedno opakowanie (125 g) serka Philadelpha i jedna dość obfita łyżka Nutelli (co jak co, ale powiadam wam – połączenie lekko słonego serka i mocno słodkiego kremu to jest coś rozpieszczającego kubole smakowe do granic) – wymieszane łychą do jednolitej konsystencji i koloru. Skosztujcie oczywiście jak smakuje na świeżo (dzieci i tak wszystko zeżrą), ale moim zdaniem ono nabiera charakteru na drugi dzień kiedy to rozpływa się w ustach. Om niom, niom. Polecam tego ciateczkowicza!

Ślady kremu na nosie sugerują, że ktoś po nałożeniu kremu na ciasto wylizywał michę… (pamiętajcie, że wylizywanie akcesoriów kuchennych to ekstremalnie ważny element dzieciństwa zapewniający ciepłe i smaczne wspomnienia na całe życie!!!)

Co robią dzieci?

Wyciągają wszystkie składniki z szafek, pomagają je odmierzyć, łamią czekoladę na kawałki, przesiewają składniki i dosypują gdy rodzic miksuje, a na koniec znowu najlepsze – muszą się pomęczyć z wymieszaniem serka z nutellą do jednolitej konsystencji, a potem naciapać krem łyżką na wierzch ciasta rzeźbiąc w nim wzroki i kolce. Ubaw po pachy!

Słodkie esy floresy, fantasmagorie – niewiele ich zostaje, bo zjadają się szybko, czyli prościuchne babeczki z nutellą, które pozwalają wyżyć się artystycznie.

Czas przygotowania: 15 minut

Czas pieczenia: około 25 minut

Czas znikania: zbyt szybki!

Mięciutkie, tłuściutkie babeczki z chrupiącą powłoczką z Nutelli na wierzchu – czy może być coś lepszego na rozgrzanie po zimowym szaleństwie na śniegu? Proste i szybkie do zrobienia, a dzieci mają z ich tworzenia mnóstwo radości, bo przed włożeniem babeczek do piekarnika mogą robić to co dzieci lubią najbardziej, czyli dłubać w ciastowej ciapie wykałaczką i robić wzorki z Nutelli. Mniam. Przepis TU.

Piernik ojca Wirgiliusza.

To sekretny familijny przepis na piernik przekazywany w rodzinie męża mego od pokoleń. Mam nadzieję, że się mnie nie wyrzekną za zdradzenie sekretu, ale piernik jest prosty, smaczny i długo świeży więc muszę się nim z wami przed świętami podzielić.

Czas przygotowania: 20 minut

Czas układania w formie: łooo pani zależy czy idziecie ścieżką lenia czy prawilną, bo przy prawilnej to schodzi, a przy leniwej mrugnięcie oka

Czas pieczenia: łooo panie, różnie bywa

Czas znikania: jeśli zrobicie z całej a nie połowy porcji to styknie na całe święta i o 2 dni dłużej.

Temperatura pieczenia: cytuję „to jest stary przepis, nie ma temperatury – się po prostu wkładało ciasto do piekarnika gazowego, kto by tam wiedział jaka tam temperatura była” więc ja piekę w 180 stopniach.

Składniki (na 2 blachy – nie pytajcie o wymiary mi za każdym razem wychodzi inaczej haha bo to zależy od tego jak cienko uda wam się ciasto rozłożyć)

¼ kg cukru
½ kg miodu
¼ kg margaryny
1 kg mąki
4 jajka
1 duża łyżka ciemnego kakao
1 paczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 paczka przyprawy do pierników
Do przełożenia: 3 słoiki powideł śliwkowych
Na lukier: 1,5 szklanki cukieru puderu i sok z całej cytryny.

Wykonanie:

3 pierwsze składniki (cukier, miód, margaryna) roztopić razem w dużym garnku – gdy się roztopią, zgasić ogień i dosypywać kolejno pozostałe składniki, czyli mąkę, kakao, proszek do pieczenia, sodę, przyprawę, jajka (ja tego nigdy nawet nie przesiewam) i całość zmiksować mikserem. Blachy wyłożyć papierem do pieczenia i teraz tak:

– w wersji prawilnej, przekazywanej od dziada pradziada w rodzinie: nałożyć cienką warstwę ciasta, posmarować powidłami, a następnie przykryć cienko kolejną warstwą ciasta (ciasto jest przeraźliwie lepkie, więc najlepiej przygotować sobie łaty i układać koło siebie – mogą być odstępy, bo po upieczeniu ciasto się rozszerzy i połączy, warto też maczać paluchy w zimnej wodzie to lepiej ciasto schodzi z łapencji) – wsadzić do piekarnika i piec aż będzie gotowe – u mojej teściowej gotowe jest po 30 minutach, bo ona się stara i układa cienko, u mnie z reguły po 50-60 minutach, bo u mnie ciasto rozrzucają dzieci więc jest „grubo”.

– w innowacyjnej wersji dla leni wprowadzonej przeze mnie i zbywanej pogardliwym prychnięciem przez Wirgiliusza mimo że smakuje tak samo – rozlać ciasto między 2 blachy włożyć do piekarnika, piec do suchego patyczka (30-60 minut – zależy jak grube będzie ciasto w waszej blaszce) i dopiero po upieczeniu i ostygnięciu, przekroić na pół i posmarować grubachno powidłami.

W obu wersjach na koniec lukrujemy, a lukier uzyskujemy ucierając długo, bo około 15 minut 1,5 szklanki cukru pudru, 1 łyżeczkę gorącej wody i sok z całej cytryny – lukier powinien być bardzo gęsty więc jak wam mimo ucierania długiego nie będzie gęstniało dosypcie nieco cukra pudra.

Nam ostatnio wyszły 2 takie blaszki – jedna bardzo duża, druga mała, czasem wychodzą 2 duże, a czasem 2 okrągłe. No loteria haha, ale ostateczny rezultat jest zawsze pyszny. Garczek w tle to Loremis + (klik) – pomieści całe ciacho na piernik ojca Wirgiliusza!

Co robią dzieci?

To samo co we wcześniejszych przepisach plus mają masę radochy z grzebania w mocno klejącym się cieście i ciapania go do foremki, świetnie też radzą sobie z nakładaniem powideł.

No mam nadzieję, że wam posmakuje i znajdziecie masę radochy z pichcenia z dziećmi. Ja tam szkolę moich namiętnie w gotowaniu, bo to naprawdę ważna życiowa umiejętność! A dla was mam obiecaną wcześniej niespodziankę – do końca grudnia na hasło AMBITNE-GOTOWANIE otrzymacie bowiem 10% rabatu na produkty Ambition w sklepie Dajar (klik) – zaoszczędzone pieniądze możecie wtedy wydać na najprostszy i najszybszy przepis na świecie – pójście do cukierni i kupienie waszego ulubionego ciacha! :))

Post powstał w ramach współpracy z marką

zerknijcie na ich stronę internetową by zobaczyć jakie jeszcze cudeńka mają w ofercie (klik)

Jeśli udało mi się was rozbawić, zainspirować lub wyzwolić ciastkowy ślinotok to będzie mi miło jeśli polubicie ten wpis. Z radością też poznam wasze hity, bo inspiracji nigdy dość

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

24 komentarze

  • Odpowiedz 12 grudnia, 2017

    Ania

    Z tym pilnowaniem piekarnika to będę musiała moją nauczyć jak już zacznie czaić temat… ja mam takie cud serniki co dwie godziny siedzą w piekarniku 🙂

    • Odpowiedz 12 grudnia, 2017

      Alicja

      haha no program pizza/ciasto i bawełna 60 stopni to najlepsze programy świata 🙂

      • Odpowiedz 12 grudnia, 2017

        Ania

        pizza to krótko ale ciasto i bawełna super 🙂 a bawełna z praniem wstępnym plus dodatkowe płukanie i opcja łatwe prasowanie to będę miała pół dnia wolnego 😀 You made my day 🙂

        • Odpowiedz 14 grudnia, 2017

          Iwona

          Jakby dorzucić do tego jeszcze suszenie w bębnie.. ..?

  • Odpowiedz 12 grudnia, 2017

    Mama Ewci i Maciusia

    Mniam, ciasto torcikowe wygląda obłędnie! Inne rzeczy też kuszą wyglądem. ? U nas babeczki są często bananowe, też super się robi z córeczką. Syn na razie jest noworodkiem, ale jak tylko będzie się dało, to zaproszę go do współpracy kuchennej razem z siostrą. Z obiadowych (albo i nie :-P) dań moja Ewcia robi ze mną naleśniki. Cała kuchnia jest w mące, ale radość dziecka bezcenna. 🙂

    • Odpowiedz 13 grudnia, 2017

      Alicja

      Słusznie! Chłopaczyska też muszą umieć gotować, a mam wrażenie, że wciąż częściej w obowiązki związane z gotowaniem wdrażane są córki.

  • Odpowiedz 12 grudnia, 2017

    Natalia

    Boskie!!! Rżałam ze śmiechu i jednoczEśnie jako matka dostrzegłam same życiowe prawdy w tym poście. Uwielbiam Cię Alicjo!

    • Odpowiedz 13 grudnia, 2017

      Alicja

      Aww dziękuję <3

  • Odpowiedz 12 grudnia, 2017

    Haankaa

    Piernik! ❤

  • Odpowiedz 12 grudnia, 2017

    Ewa

    Łoo rety, wpadam za chwilę do Was żeby zjeść te wszystkie pyszności, po kolei. A jako że jestem w 9-tym miesiącu z trzecim dzieckiem to pewnie z przejedzenia zaraz bym urodziła. Jutro robię tortille z Twojego przepisu. U nas ( dzieci 5 i 3 lata ) sprawdza się odmierzanie składników na muffinki do miski i wkładanie jarzyn i przypraw do garnka na zupę i zalewanie ich wodą. Bardzo lubią babrać się w mące. Pozdrawiam, niech Ci ciąża lekką będzie ?

    • Odpowiedz 13 grudnia, 2017

      Alicja

      Chodź! tylko u nas trzeba szybko przychodzić – zaraz po wyjęciu z piekarnika bo inaczej znika ;))

  • Odpowiedz 13 grudnia, 2017

    algo

    No nie dopiero co dwa dni temu przyjechały do mnie nowe garnki z Ambition a Ty mi tu teraz rabat wrzucasz?! No i nie kupię sobie ciasta 😉
    Ja też mistrzostwo w szybkich przepisach osiągam. U nas rządzi kasza z warzywami w dziesiątkach odsłon. A i polecam przepis na najszybsze ciasto czekoladowe: https://czytajsklad.com/najszybsze-ciasto/
    Przepis banalny i idealny do wykonania z dzieckiem. Testowałam kilka razy. Pyszne wyszło z sokiem marchewkowym.

    • Odpowiedz 13 grudnia, 2017

      Alicja

      kup kolejne garnki i wtedy za zaoszczędzone będzie na ciasto haha 😀

  • Odpowiedz 13 grudnia, 2017

    Angelika

    Córka lubi robić ze mną zupy-dodaje liście laurowe,kulki czyli ziele angielskie,pozwalam jej trochę posolić i popietrzyc,próbuje czy dobra. Robi też ze mną pulpety,wrzuca kulki do sosu,dodaje składniki.Obiera tez ziemniaki plastikowym obierakiem,dwie godziny jednego 🙂 Przy robieniu pierogów tez jej daje drugi wałek i sobie walkuje.Zauważyłam że jak mi pomaga to bardziej jej smakuje,jest bardzo dumna ze zrobiła to wspólnie ze mna

  • Odpowiedz 13 grudnia, 2017

    Izabela

    Ja dziś zrobiłam tortille i ciasteczka. Wszystko pyszne. Dziękuję. Za blog też 🙂

  • Odpowiedz 14 grudnia, 2017

    Dominika

    Alicjo, same pysznosci, tylko tak mi przyszlo do glowy skojarzenie „slodycze-mycie zebow” i mam wielka prosbe, czy moglabys zrobic post o pastach do zebow? Z fluorem czy bez? Kogo sluchac? Bede dozgonnie wdzieczna!

  • Odpowiedz 15 grudnia, 2017

    Gosia

    Wdzięczna Ci jestem szalenie za ten wpis, bo ostatnio mam wrażenie, że żyję w jakimś dniu świstaka i non stop gotuję to samo, także zmiana jest pożądana – szczególnie to brokułowe żarełko do mnie przemawia, będzie jutro jedozne (u nas makaron z brokułem rozgniecionym widelcem jada syn, przy czym informujemy go, że to pesto – raz jadł w restauracji i mu smakowało,więc tak jakby żal było nie skorzystać 😉

    Jako, że podzielasz miłość do czekolady, to podzielę się przepisem na brownie idealne, przepis ma milion lat i pochodzi z Wysokich Obcasów z czasów, jak ja jeszcze w liceum byłam. Jest super łatwe, zawsze wychodzi i ma idealną konsystencję, no pokarm bogów.
    2 tabliczki gorzkiej czekolady
    6 jajaek
    300 g cukru
    100 g mąki
    1 kostka masła.

    W rondelku czekoladę roztopić z masłem. Lekko przestudzić. Zmiksować jajka z cukrem, potem dodać mąkę, na końcu, ciągle miksując, wlać masę maślano- czekoladową. Brytfanna wyłożona papierem do pieczenia, do piekarnika na ok.18 minut na 200 st.
    Z tego ciasta można też zrobić tzw lava cakes, wystarczy wlać ją do foremek na muffiny i skrócić czas pieczenia. Jak długo to nie powoem, zależy od wielkości foremek, mnie zadowalająco płynne wnętrze wychodzi po ok. 12 minutach. Jak się zetnie za bardzo to nic nie szkodzi, bo otrzymujemy babeczkę brownie, więc w sumie mamy win-win 🙂

  • Odpowiedz 19 grudnia, 2017

    Karolina

    eee…czy mi sie zdaje, czy nie ma przepisu na ciasteczka? 🙂

    • Odpowiedz 19 grudnia, 2017

      Karolina

      aaa ok.juz sie dopatrzyłam. gapa ze mnie 😉

  • Odpowiedz 20 grudnia, 2017

    Blanka

    Piernik zrobię na święta 🙂

  • Odpowiedz 22 grudnia, 2017

    Agnieszka

    W ciagu ostatniego tygodnia zrobilam wszystkie cztery obiady. 3/4 sa przecudnie boskie! Makaron z brokulami okreslilabym jako „ok”. A tak to pycha no, pycha po prostu. Nawet maz wzeral nalesniki i nawet z sosem, choc sos nie w jego stylu. Jestem zachwycona. Moze bys tak rozwazyla nowa rubryczke tu na blogu? Bo ja takich przepisow wiecej potrzebuje (szczegolnie takich 10 minutowych ;)). Pozdrawiam!

  • Odpowiedz 2 lutego, 2018

    Malgosia

    WAZNE: Jakiego serka Philadelphia uzywasz do kremu czekoladowego? Balance, czy Cremig czy jeszcze innego?

    • Odpowiedz 6 lutego, 2018

      Alicja

      Tego najzwyklejszego original philadelphia z krafta 🙂

  • Odpowiedz 18 lipca, 2018

    Pelasia

    Te zielona naleśniki to poezja… Zajadamy się nimi, serwujemy na imprezach (bo można przygotować nawet 2dni wcześniej) i jeździmy z nimi w gości. Obłęd totalny. Dziękuję

Leave a Reply