Niemowlę i małe dziecko, a baseny i inne akweny – co warto wiedzieć przed wakacjami.

Partnerem wpisu jest marka Pampers

Nasze wakacje już stety-niestety za nami. Spędziliśmy je na wyspie Kos w pięknych okolicznościach przyrody, w otoczeniu wody i co jasne dzieci. Było wspaniale, choć przed wyjazdem dość mocno stresowałam się kwestią bezpieczeństwa Wikinga w pobliżu akwenów, bo chłopiec ten zasady bezpieczeństwa i prawa fizyki typu grawitacja ma głęboko w nosie, a że jest szybki jak błyskawica, to trzeba mieć przy nim oczy dookoła głowy. A do tego równania musimy jeszcze przecież dodać dwójkę starszaków, których też trzeba pilnować, bo choć w porównaniu do ich młodszego brata wydają mi się już duzi i odpowiedzialni, to wszak to ciągle małe dzieci.

Szczęśliwie tak się złożyło, że w maju, kiedy my planowaliśmy wyjazd – AAP, czyli Amerykańska Akademia Pediatrii uaktualniła swoje stanowisko w sprawie bezpieczeństwa dzieci w otoczeniu wody i powiem wam, że tym co przeczytałam byłam dość zaskoczona. I nie mówię tu nawet o kwestiach bezpieczeństwa samego w sobie, bo to jakoś wielce zaskakujące nie jest, ale konfrontacja tego co myślałam, że wiem o niemowlętach i basenach z tym co faktycznie nomen omen wypływa z danych była dla mnie sporym zaskoczeniem i przy okazji impulsem by pogrzebać dalej, a wyniki moich poszukiwań opisałam poniżej. Do tego wszystkiego dorzuciłam ponadto kwestię bezpieczeństwa niemowląt na słońcu. Dodać jednak muszę, że w absolutnie każdym źródle do jakiego dotarłam podkreślono, że każda z poruszanych kwestii jest sprawą indywidualną dla danego dziecka i choć co jasne istnieją pewne ogólne rekomendacje czy wytyczne, to jednak każdorazowo w przypadku danego małego człowieka zalecana jest indywidualna konsultacja ze specjalistą (np. pediatrą, dermatologiem, fizjoterapeutą czy kimkolwiek innym), który rozwieje wątpliwości i wskaże najlepszy sposób działania w przypadku waszego dziecka w zależności od jego sytuacji i predyspozycji. Innymi słowy wszystko co przeczytacie w sieci nie zastąpi indywidualnej porady specjalisty.

Pracować zaś nad wpisem mogłam dzięki współpracy z marką Pampers, która w swojej ofercie ma także bardzo fajne pieluszki Pampers Splashers – dla tych małych ludzi, którzy chcą się popluskać w wodzie i które to pieluszki towarzyszyły nam i wybornie się sprawdzały przez całe wakacje – są elastyczne, miękkie, nie krępują ruchów, są łatwe do ściągnięcia nawet po namoczeniu, a przy tym doskonale przylegają do ciała co jest ekstremalnie ważne ze względów higienicznych, bo zawartość pieluszki nie wydostanie się na zewnątrz nawet przy intensywnym kopaniu nóżkami w wodzie.

Zresztą z kwestią pieluszek do wody wiąże się wesoła i autentycznie autentyczna historia, w której to jako obowiązkowa i przykładna matka jednego dziecka zapisałam Pierworodną na zajęcia z pływania gdy ta miała 4 miesiące. Przygotowując się sumiennie na pierwsze zajęcia pomyślałam sobie, że jestem spryciarz totalny i po co ja mam kupować specjalne pieluchy na basen, wszak pielucha to pielucha więc mogę jej założyć takiego zwykłego Pampersa i będzie ok, prawda? Szczęśliwie postanowiłam to sprawdzić zanim udamy się na basen i wsadziłam ją tak do wanny. Cóż… nie róbcie tego w domu :))) nie warto, bo te pieluszki są naprawdę chłonne, a pielucha która pochłonęła połowę wanny przybiera naprawdę imponujące rozmiary i wagę 😀

No tośmy się pośmiali z mojej głupoty, a teraz zajmijmy się oświeceniem – jako i mnie wówczas oświeciło, że chciałam być za sprytna. Wakacje bowiem to czas intensywnej ekspozycji na słońce, której – o ile nie wybieramy się w regiony chłodne i deszczowe, raczej trudno uniknąć.

Niemowlę i małe dziecko, a ochrona przed słońcem

Lubię być na bieżąco więc przed wyjazdem zerknęłam na strony AAP, AAD (czyli organizacji bliźniaczej do AAP tylko zrzeszającej dermatologów) i FDA by dowiedzieć się czy i co tam piszą w kategorii ochrona przeciwsłoneczna dla maluchów.

No i generalnie wszyscy mają dość zbieżne stanowisko by niemowlęta i małe dzieci trzymać po prostu z dala od bezpośredniej ekspozycji na promienie słoneczne, zwłaszcza jeśli dziecko ma mniej niż 6 miesięcy. Zarówno AAP, jak i AAD sugerują także by w celu ochrony przed słońcem ubierać niemowlęta w lekkie, acz zapewniające ochronę przed słońcem, ubranka z długim rękawem i długimi nogawkami, a także nakładać im na główki kapelutki z szerokim rondem i stosować np. przy wózku parasole z materiałów, które chronią przed UV. I o ile w Grecji niekoniecznie udawało mi się zapewnić takie ubranka młodemu, o tyle w Polsce odkąd pamiętam staram się stosować tę zasadę przy niemowlaku przez co latem miewam odwrotność pytań o czapeczkę, bo dręczą mnie pytaniami o to czemu moje dziecko ma długie spodenki skoro jest cieplutko i mogłoby wygrzać nóżki w słoneczku 😉 Jeśli zastanawiacie się jakie ubranka zapewniają ochronę przed słońcem to FDA pisze np. by kierować się tu zdrowym rozsądkiem i jeśli ubranko jest z tkaniny, która prześwituje tak, że kiedy trzymamy ją w ręce widzimy skórę to prawdopodobnie nie zapewni ona wystarczającej ochrony przed słońcem.

Nam w kategorii ochrona przed słonkiem za pomocą ubranka wybornie się sprawdził strój do pływania ala surfer – ubieraliśmy go młodemu zawsze gdy byliśmy nad wodą w godzinach 10-18. Zaś później – gdy przychodziliśmy na plażę obejrzeć zachodzące słońce pozwalałam mu buszować w piasku w samej pieluszce do pływania i koszulce – wszak to fajne doświadczenie sensoryczne taki piasek 🙂

Obie organizacje też generalnie zgadzają się by minimalizować używanie kremu z filtrem u dzieci w wieku poniżej 6 miesięcy i używać go tylko gdy nie da się zapewnić ochrony ubraniami lub schować przed słońcem, bo pierwszą naczelną zasadą w przypadku tak małych dzieci jest po prostu unikanie ekspozycji na słońce.

W przypadku dzieci starszych niż 6 miesięcy oczywiście również staramy się zapewnić ochronę za pomocą ubrań i generalnie trzymać się z dala od słońca, ale umówmy się – to nie zawsze jest możliwe, bo dzieci już bywają mobilne i wcale nie chcą siedzieć w wózku pod parasolem, już nie mówiąc o tym, że na wakacjach czasem po prostu fajnie posiedzieć w tym basenie czy innym morzu, a trudno jednak pływać z parasolem z materiału, chroniącego przed UV (już nie mówiąc o tym, że woda odbija promienie) – wtedy więc wszystkie części ciała, które nie będą ukryte przed słońcem zaleca się posmarować kremem z filtrem (u młodszych oczywiście też stosujemy filtr jeśli nie da się zapewnić w inny sposób ochrony, ale pamiętamy by strać się przede wszystkim nie wystawiać takiego malucha na słońce).

Jaki krem z filtrem wybrać? Nikt nie wskazuje z nazwy niemniej i AAP i AAD piszą, że kremy w których składzie znajdziecie titanium dioxide lub zinc oxide w charakterze filtrów z mniejszym prawdopodobieństwem podrażnią dziecięcą skórę. AAP podaje także, że warto unikać kremów, które w składzie mają oxybenzone. Bardzo ciekawą informacją było dla mnie natomiast to, że o ile w Europie kremy z filtrami są traktowane jak kosmetyki o tyle w USA jako… leki przez wzgląd na to, że ich deklarowanym działaniem jest przeciwdziałanie poparzeniom słonecznym, zmniejszenie ryzyka raka skóry i zabezpieczenia skóry przed przedwczesnym starzeniem powodowanym przez słońce, czyli coś co przekracza wartość li tylko kosmetyczną.

Jeżeli zaś chodzi o wartość SPF to AAP pisze o tym by było to przynajmniej 15, zaś AAD sugeruje by w przypadku niemowląt młodszych niż 6 miesięcy używać SPF o wartości przynajmniej 30 gdy inny rodzaj ochrony (np. ubraniem) nie może być zapewniony.

Gdy zaś już wybierzecie filtr to trzeba pamiętać o tym, że:

filtry nakładamy 30 minut przed ekspozycją na słońce – potrzebują one bowiem czasu by zadziałać

– nakładamy je ponownie po 2 godzinach i każdorazowo po kąpieli czy wytarciu ręcznikiem

– nakładamy odpowiednio grubą warstwę produktu – większość ludzi aplikuje je w zbyt małej ilości. Przy nakładaniu pamiętamy także o posmarowaniu chociażby uszek czy wierzchu stóp.

Bezpieczeństwo w wodzie

Przejdźmy teraz do uaktualnionego stanowiska AAP i niestety od spraw smutnych, czyli tego, że utonięcia są wiodącą przyczyną śmierci w następstwie obrażeń wśród dzieci w wieku od 1 do 4 lat. To zapewne nie jest informacja, o której chce się czytać w upalne letnie poranki/popołudnia/wieczory, ale uważam, że koniecznie trzeba o tym mówić w okresie wakacyjnym by wzmóc swą czujność.

W swym stanowisku AAP kładzie zresztą na czujność dość spory nacisk, podkreślając, że w przypadku niemowląt i dzieci konieczna i absolutnie niezbędna jest bliska, nieustanna i uważna obecność w akwenie osoby dorosłej, która w dodatku powinna znajdować maksymalnie na odległość „wyciągnięcia ręki” od bawiącego się w wodzie dziecka. Podkreślono bowiem, że zatonięcie jest ciche i bardzo szybkie. To jest szczególnie warte uwagi, bo wciąż wiele osób ma filmowy obraz osoby tonącej, która miota się, macha rękami i krzyczy „pomocy, tonę”, tymczasem wiele źródeł wskazuje, że jest to obraz mylący i przekłamany, a przez to szkodliwy, bo usypiający czujność.

Podkreślono także, że dorosły powinien znać zasady udzielania pierwszej pomocy więc jeśli jeszcze tego nie zrobiliście to przed wakacjami musowo przypomnijcie sobie jak to było – to wiedza, którą naprawdę warto odświeżać.

Ale pierwsza pomoc to nie wszystko czego powinniśmy się nauczyć – AAP wskazuje, że zarówno dzieci, jak i rodzice powinny umieć pływać i rekomenduje rozpoczęcie lekcji pływania gdy tylko dziecko będzie gotowe, wskazując, że niektóre dzieci mogą być gotowe do podjęcia takowych zajęć już od pierwszych urodzin – niemniej gotowość ta jest kwestią indywidualną zależną od umiejętności i sytuacji danego dziecka. Ciekawostką natomiast było dla mnie to, że jeszcze niedawno, bo do 2010 roku AAP podchodziło dość sceptycznie do nauki pływania wśród dzieci w wieku poniżej lat 4. Teraz jednak, ze względu na pojawienie się badań, sugerujących, że uczestnictwo w profesjonalnych lekcjach pływania może zmniejszyć ryzyko utonięcia wśród dzieci z grupy wiekowej od 1 do 4 lat, AAP złagodziło swoje stanowisko w sprawie lekcji pływania w tej grupie wiekowej. Autorzy stanowiska podkreślają przy tym by nie dać się zwieść złudnemu poczuciu bezpieczeństwa i przeświadczeniu, że dziecko już umie pływać, bo przecież chodzi na lekcje więc możemy sobie odpuścić bliski, ciągły i uważny nadzór. Otóż nie, nie możemy.

Jeśli natomiast znacie język angielski lub hiszpański to bardzo polecam wam zajrzeć TU – to podstrona AAP, która w całości poświęcona jest rekomendacjom dla rodziców w zakresie tego jak zapewnić dzieciakom bezpieczeństwo w otoczeniu wody (i to nie tylko takiej basenowej lub naturalnych akwenach, ale też po prostu w domu czy w przydomowych ogródkach), przy czym rekomendacje są rozdzielone ze względu na wiek dzieciaków, bo każdy wiek to inne wyzwania.

Lekcje pływania dla niemowląt

No dobra, a co z lekcjami pływania dla dzieci młodszych niż jeden rok? I tu moi mili dla mnie kolejne zaskoczenie, bo AAP wskazuje, że przed pierwszymi urodzinami dzieci nie są zdolne do tego by nauczyć się skomplikowanych ruchów niezbędnych do pływania i połączyć je z oddechem i nie ma póki co danych sugerujących, że lekcje pływania dla dzieci przed pierwszymi urodzinami są skuteczne i faktycznie uczą dziecko pływać. W związku z czym na stronie przeznaczonej dla rodziców pod pytaniem „Czy AAP rekomenduje lekcje pływania dla niemowląt” przeczytamy, że nie. Niemniej zanim w pośpiechu zaczniecie rezygnować z zajęć na które chodzicie lub planowaliście chodzić, muszę dodać, że dalej przeczytamy też, że nie ma nic złego w uczestniczeniu w zajęciach dla rodziców i niemowląt na basenie by oswoić dziecko z wodą i spędzić fajnie razem czas. Ja to rozumiem zatem tak, że nie powinniśmy po prostu takich zajęć traktować jako „lekcji pływania”, które mogą dać złudne poczucie bezpieczeństwa, tylko jako element fajnej aktywność rodzinnej i tyle. Czyli w kontekście zbliżających się wakacji i radosnego pluskania się w wodzie – idealnie.

Nie zmienia to faktu, że ta informacja mnie uderzyła, bo choć sami przez rok chodziliśmy z Pierworodną na takie zajęcia więc wiem, że nie umie po tym pływać, bo to była tylko zabawa, to i tak gdzieś w podświadomości miałam zakodowane, że uczymy ją przecież pływać i że generalnie za kwestią niemowlęta + baseny stoją potężne dane, bo tak roiło się w mojej głowie.

Basen dla niemowląt a umiejętności motoryczne

Postanowiłam zatem pójść za ciosem i zostawić AAP i ich stanowisko, które w całości skupione było li tylko na bezpieczeństwie i zapobieganiu utonięciom i poszukać czy znajdę badania na temat niemowlęcych lekcji pływania w jakiś innych aspektach. I choć byłam pewna, że znajdę multum badań i trzasnę epopeję to… nie znalazłam w zasadzie niczego, a znakomita większość tego co znalazłam dotyczyła kwestii stricte medycznych związanych np. z alergiami, atopią czy astmą (swoją drogą badania te są również bardzo ciekawe i miejscami zaskakujące).

W kategorii rozwój umiejętności motorycznych udało mi się znaleźć jedynie dwa niewielkie badania. W pierwszym z nich 12 niemowląt podzielono na dwie grupy – eksperymentalną i kontrolną, przy czym ta pierwsza uczestniczyła w 16 lekcjach pływania, ta druga zaś – nie. Okazało się, że po upływie czasu trwania badania rozwój motoryczny maluchów z grupy eksperymentalnej był nieco lepszy niż z grupy kontrolnej, niemniej sami autorzy piszą, że mała grupa badawcza i metodologia badania nie pozwalają by na tej podstawie wysnuć jakieś konkluzywne wnioski i rekomendacje.

W drugim zaś porównywano grupę 19 czterolatków, którzy w wieku niemowlęcym regularnie uczestniczyli w lekcjach pływania z grupą 19 czterolatków, która tego typu doświadczeń w niemowlęctwie nie miała i okazało się, że mali pływacy lepiej wypadali w jednym z testów równowagi i testach związanych z chwytaniem przedmiotów. Badacze wskazują przy tym, że być może pływanie daje jeszcze inne, poza motorycznymi, korzyści rozwojowe i że wymaga to dalszych badań. Niestety choć od publikacji upłynęła dekada, to niczego nowego, uaktualnionego nie udało mi się znaleźć, a szkoda, bo przecież to bardzo ciekawy temat i fajnie byłoby opierać się na wiedzy, a nie tylko domysłach i pomysłach.

Pewne jest natomiast to, że ten przegląd nieco uspokoił moje galopujące wyrzuty sumienia, że z pierwszym niemowlakiem na basen chodziliśmy regularnie, a z drugim i trzecim to regularnie mieliśmy już tylko wory pod oczami, a nie milion kreatywnych pomysłów na to gdzie by tu ich jeszcze zabrać i jak rozwijać ;)). Stanowisko AAP upewniło mnie natomiast w przekonaniu, że koniecznie muszę wygospodarować dla starszaków czas i pieniądze na profesjonalne zajęcia z pływania, w którym to przekonaniu upewniłam się dodatkowo podczas naszych wakacji. Obiecałam im zresztą, że na przyszłe wakacje już będą umieli pływać, a ja zawsze dotrzymuję danego im słowa. W przypadku zaś Wikinga postanowienie mam jedno – to lato zamierzam wykorzystać na ile się da i taplać się w basenach i jeziorach z radością, ale bez spiny. W przeciwieństwie bowiem do mych pierwszych atemptów macierzyńskich tym razem wypraw na basen nie zamierzam już traktować w górnolotnych kategoriach wspierania rozwoju, motoryki czy nauki tego i owego. Tego lata zamierzam po prostu tworzyć wspomnienia – beztroskie, radosne, będące kwintesencją wakacji, czyli dokładnie takie jakie mam z Grecji. Czego i wam w nadchodzące wakacje życzę! I zostawiam z garścią zdjęć 🙂

ps. pomijając Pampers Splashers to w Grecji świetnie sprawdziły mi się Pampers Pure – mimo nieziemskich upałów i ze względu na podróże, nie zawsze sprzyjających warunków do prawidłowego przewinięcia małego człowieka (czyli porządnego umycia i wysuszenia okolic pieluszkowych przed założeniem następnej pieluchy) nie było ani jednego odparzenia, zaczerwienienia czy przejawów dyskomfortu ze strony malucha – a bałam się tego dość mocno, bo choć w domu się z tym nigdy nie borykamy, to byłam przekonana, że upalny wyspiarski klimat może coś zmienić. Serio polecam je bardzo, bardzo.

Powyższy wpis ma jedynie wartość informacyjną i nie może zastąpić indywidualnej porady lekarskiej ani innej specjalistycznej.

Źródła:

Jorge i wsp., 2013. PILOT STUDY ON INFANT SWIMMING CLASSES AND EARLY MOTOR DEVELOPMENT.

Sigmundsson i Hopkins, 2009. Baby swimming: exploring the effects of early intervention on subsequent motor abilities.

Deny i wsp., 2019. Prevention of Drowning. AAP

http://www.aap.org/en-us/about-the-aap/aap-press-room/news-features-and-safety-tips/Pages/Sun-Safety-and-Protection.aspx

http://www.healthychildren.org/English/safety-prevention/at-play/Pages/Sun-Safety.aspx

http://www.healthychildren.org/English/ages-stages/baby/bathing-skin-care/Pages/Baby-Sunburn-Prevention.aspx

http://www.aad.org/media/news-releases/sun-protection-for-kids

http://www.fda.gov/drugs/understanding-over-counter-medicines/sunscreen-how-help-protect-your-skin-sun

http://www.fda.gov/consumers/consumer-updates/should-you-put-sunscreen-infants-not-usually

http://www.healthychildren.org/English/safety-prevention/at-play/Pages/Swim-Lessons.aspx

Powyższy wpis ma jedynie wartość informacyjną i nie może zastąpić indywidualnej porady lekarskiej ani innej specjalistycznej. Dla pełnej informacji zachęcam do przeczytana również powyższych danych źródłowych.

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

11 komentarzy

  • Odpowiedz 26 czerwca, 2019

    Rainha

    Powiem tyle- moja córka była w zwykłym pamperze na basenie. Plus 10 kg, ale za to jaka wyporność 😉 nie miałam wyboru. Ale żyje 🙂
    Czy basen coś wnosi, czy nie, chodzę z moimi bajtlami oboma, bo to dla nas po prostu przyjemność. I polecam wszystkim!

    • Odpowiedz 26 czerwca, 2019

      alicja

      Haha no wyporność mogła być duża 😀 dla przyjemności – super. Dla nas to w pewnym momencie przestała być przyjemność bo zajęcia zaczynały się w sobotę o 8.30 więc trzeba się było szybko zbierać w weekend a my lubimy chodzić w piżamach 🙂

  • Odpowiedz 26 czerwca, 2019

    Evita

    Nie używam już Pampersów bo nie ma wersji biodegradowalnej. Ubolewam nad tym.

  • Odpowiedz 27 czerwca, 2019

    Karo

    A czy ktokolwiek zauważył, że wszystkie (sprawdzałam chyba wszystkie dostępne) pieluchy do wody przepuszczają mocz?? Bo ja byłam tym faktem meeega zdziwiona, ze takie pieluchy chronią tylko przed grubsza sprawą 😛

    • Odpowiedz 28 czerwca, 2019

      Justyna

      Dlatego zainwestowałam w 2 wielorazówki ;p Spokojnie wystarczają, tym bardziej że przy żadnym z wypadów na basen z 2 dzieciaków nie zdarzyło nam się coś innego niż siku 🙂

      • Odpowiedz 28 czerwca, 2019

        Alicja

        Ja miałam wielorazówkę, ale ona tak fajnie nie opinała jak jednorazówka (mimo że miała regulację napami czy jak się tam zwie taki dzyngs) – ja tam się bałam że wyleci coś przy intensywnym ruchu, zwłaszcza że niemowlaki robią czasem dość płynne „2”

        • Odpowiedz 1 lipca, 2019

          Justyna

          Nasze były na podwójnych gumkach, bez napów i dolegały jak pieluchomajtki. przed wzięciem ich na basen przetestowałam w domu (tak w razie W) i na szczęście nic nie wypływało. Ale to może też efekt tego że szyła je ciocia więc włożyła w ochronę dzieci więcej serca ;p Choć z drugiej strony nie miała o tym zielonego pojęcia i brała inspiracje z internetu 🙂 Potem nawet dzieciom od kuzynostwa szyła bo się patent spodobał ;p

  • Odpowiedz 27 czerwca, 2019

    Dominika

    Ja również bardzo naukowo przygotowałam się do dziecka na słońcu, chroniłam jak lwica, przykrywałam co mogłam (a moja mama odkrywała jak tylko nie patrzyłam), sama również smaruję się kremem z filtrem religijnie, ale wyznam że od kiedy trafiłam na ten artykuł: https://www.outsideonline.com/2380751/sunscreen-sun-exposure-skin-cancer-science – stonowałam swój zapał. Nadal smaruję siebie i synka, i deceniam przewiewne ale okrywające ciało ubrania, ale to, na co zwracam uwage najbardziej to unikanie poparzeń, a opalenizna sama w sobie przestała niepokoić.

  • Odpowiedz 8 lipca, 2019

    Mama i ogród

    Bardzo przydatny wpis…na pewno będę wpadać częściej

  • Odpowiedz 23 lipca, 2019

    Ali

    A nas w wielorazówce na basen na zajęcia dla niemowlaków nie chcieli wpuścić – dlatego, że mieli przypadki, że takowe przeciekły, to stworzyli zasadę, że tylko jednorazówki. Kupiłam i nie mogłam używać, więc się obraziłam na kąpieluszki wielorazowe 😉

  • Odpowiedz 27 sierpnia, 2019

    Dariusz Czepiel

    Ja to jeszcze mam dodatkową traumę, sam nie umiem pływać i jak tylko dzieciaki się zbliżają do wody to mam podniesione ciśnienie 🙂

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj Alicja Anuluj pisanie odpowiedzi