Ratunku moje dziecko gryzie! A moje zostało pogryzione!

Wrzesień – z czym wam się kojarzy? Ze szkołą? Z sezonem na kasztany? Z sezonem na gile? Zapewne tak. Ale nie kojarzy się wam z sezonem na pogryzienia w żłobkach i przedszkolach, a tymczasem dane wskazują, że to właśnie wrzesień jest miesiącem pogryzień. Tak – to właśnie wtedy w placówkach notuje się najwięcej ataków zębicznych na kolegów z grupy.

Tym bowiem z czego trzeba zdawać sobie sprawę jest fakt, że gryzienie jest – czy tego chcemy czy nie – raczej częstym, a także, jak wskazuje na swoich stronach American Psychological Association „normalnym zachowaniem wśród dzieci poniżej lat 3”.

Niektóre dzieci po prostu gryzą.

A kiedy jedne gryzą – inne są pogryzione. W dość już wiekowych, ale z dużą dozą pewności nadal aktualnych badaniach zauważono chociażby, że w grupie 224 dzieciaków, które obserwowano przez ponad 3 lata – 104 zostały pogryzione. Łącznie pogryzień było zaś aż 347. W innym, w którym 133 dzieciaki obserwowano przez rok – 66 odczuło na sobie zębiska kolegi/koleżanki.

Z tego wprost wynika, że świat jest pełen rodziców, których gryzienie dotyka. Jednym jest źle z tym, że ich dziecko tak robi, innym źle z tym, że jakieś dziecko zrobiło tak ich dziecku. A jeszcze inni są jednocześnie tu i tu.

„Z gryzieniem wiążę się piętno – wśród dorosłych panuje przekonanie, że dzieci, które gryzą wyrosną na problemowych dorosłych, napadających na banki. Wielu rodziców nie zdaje sobie bowiem sprawy z tego, że gryzienie jest normalnym zachowaniem na pewnym etapie rozwoju.”

Stanley Goldstein dla American Psychological Association

Gryzienie jest też zmorą opiekunów w placówkach, bo rodzice pogryzieńców mają – zupełnie zrozumiałe – pretensje, że do takiej sytuacji doszło. Też miałam – moje dzieci były akurat z tych „niegryzących”, ale za to jedno zostało pogryzione i to raz tak mocno, że siniak został z nami na dość długo. Myślałam, że rozniosę przedszkole. Niestety brutalna prawda jest taka, że mając pod opieką dużą grupę dzieci można kombinować i próbować, ale zapobieganie takim pojedynczym aktom wcale nie jest łatwe, bo jak czytamy w jednej z prac na ten temat „dzieci, które gryzą, uderzają błyskawicznie”.  I weź spróbuj takiej błyskawicy zapobiec skoro odwróciłeś się tyko na chwilę żeby wytrzeć gile Krzysiowi. Sytuacja jest zatem trudna dla wszystkich – dla gryzola też – ujęło mnie przeczytane gdzieś zdanie, że dziecko które ugryzło też jest przecież tylko małym człowieczkiem, który po prostu z czymś sobie nie poradził i tak to wyraził. Więc o ile rozumiem totalne wkurzenie rodziców dzieci pogryzionych, to staram się też odnaleźć w sobie zrozumienie dla całej reszty uczestników.

Oczywiście fakt, że epizody gryzienia są w populacji małych ludzi częste nie oznacza, że mamy je olewać, bo przecież wyrośnie i samo przejdzie i włączyć ignora, oddając się piciu cieplutkiej kawki. Nie – każde gryzienie wymaga uwagi opiekunów i pewnych interwencji – wyjaśnienia dziecku czemu to jest niefajne, prób zrozumienia co doprowadziło do sytuacji i wskazania jak sobie z tym następnym razem lepiej poradzić. A jeśli takie gryzienie zdarza się częściej niż epizodycznie to warto też skonsultować się ze specjalistą, który pomoże ustalić przyczynę zachowania i pomoże ustalić postępowanie, które będzie zapobiegało takim sytuacjom. Takie indywidualne podejście może ułatwić poradzenie sobie ze sprawą, bo chęć gryzienia może wynikać z wielu przyczyn.

Czasem frustracji, którą na tym etapie rozwoju mało kto potrafi wyrazić werbalnie deklamując ogniście: „Czcigodni współtowarzysze Wasze zachowanie i panujący tu hałas mnie szalenie irytują, a poza tym nieodparcie pożądam tego pojazdu w kolorze karmazynowym, którym bawi się chwilowo milord Antoni. Mocium panie czy byłby pan łaskaw pozwolić mi na niego zerknąć?”. Czasem z ekscytacji choćby rzeczonym pojazdem. Czasem ze stresu. Czasem z przebodźcowania. Czasem ze zwiększonej potrzeby stymulacji w obrębie jamy ustnej. Czasem z powodu tak trywialnej sprawy jak ząbkowanie. A czasem z wielu zupełnie innych powodów.

Natomiast do takich uniwersalnych porad na które trafiałam w literaturze i które mogą coś tam ułatwić, a raczej nie powinny zaszkodzić więc mogę je tu ze spokojnym sumieniem wypunktować należą:

– stosowanie krótkich, klarownych i spokojnych komunikatów po wydarzeniu np. Nie gryziemy. Gryzienie boli. Plus oczywiście wyjaśnianie – na tyle na ile to możliwe – jak poradzić sobie w inny sposób z tym co spowodowało gryzolczy atak.

– zwrócenie uwagi na dziecko, które zostało pogryzione i zajęcie się nim – bywa, że tym dzieckiem, którym wszyscy zajmują się jest w zasadzie wyłącznie to, które pogryzło, ofiara zaś jest olewana lub idzie się do niej na szarym końcu, no jest to przyznajmy trochę lipa

– nie oddajemy – czasem odruchowo dorośli chcą ugryźć gryzącego żeby zrozumiał, że to niefajne, ale to nie jest dobra droga, to trochę jak gaszenie ognia rozpaloną żerdzią 😉

W każdym razie jeśli waszemu dzieciu zdarza się gryzienie – to nie tylko jemu, nie świadczy to o tym, że jesteście złymi rodzicami, nie oznacza też, że ma większe zadatki na rabusia bankowego. Jak sprawa się powtarza, nasila albo budzi jakiekolwiek wątpliwości warto zawsze zasięgnąć porady profesjonalisty żeby się nie frustrować.

Na pocieszenie dodam też, że koleżanka, która pogryzła mi córkę na wstępie przedszkola była potem jej dobrą kumpelą, do dziś spotykają się czasem na podwórku mimo że ich drogi placówkowe dawno się rozeszły. Trzymcie się rodzice gryzoli, rodzice pogryzionych i cała reszta!

Canadian Paediatric Society. A bite in the playroom: Managing human bites in day care settings

Solomons i wsp.. Biting in day care centers: Incidence, prevention, and intervention

American Psychological Association  Biting questions. When a toddler bites, how do you handle the biter, the victim — and both sets of parents?

Zero to three. Toddlers and Biting: Finding the Right Response

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

2 komentarze

  • Odpowiedz 8 września, 2021

    Mulinek

    Właśnie wstąpiliśmy na drogę żłobkowych gryzoni. Już mamy zapowiedź od cioć, że będą akcje, aby się nastawić pozytywnie, że jest to naturalne. Gryzienie, było jest i będzie. Fajnie wyjaśniłaś temat, grunt to się nie bać, ale fakt boli, bo młody nie ma wyczucia gryzie na maksa… i boli co by nie gadać.

  • Odpowiedz 15 września, 2021

    K

    Jest gryzienie i Gryzienie… W żłobku było dziecko, które gryzło inne dzieci, w tym moje, codziennie, bardzo mocno, tak, że gdy odbierałam syna ze żłobka, miał na rękach czarne siniaki. Pediatra podczas konsultacji była wyraźnie zaniepokojona i podejrzewała przemoc domową. Nie bardzo chciałam mieć na głowie dzielnicowego, kuratora itp. więc codziennie w żłobku robiłam dziecku zdjęcia i poprosiłam personel o odnotowywanie tych incydentów. Miała miejsce również rozmowa z personelem żłobka i matką „gryzola” (Personel początkowo chciał również obecności dzieci, na co nie wyraziłam zgody.) Z tego, co wiem, dalszym krokiem była psychoterapia. Tylko gdy poznałam bliżej rodziców dziecka, myślę, że problem nie leżał w dziecku, ale w rodzicach, w sytuacji w domu, i dziecko być może w ten sposób odreagowywało.

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj K Anuluj pisanie odpowiedzi