Śpij kiedy dziecko śpi – to nie jest głupia rada!

Śpij kiedy dziecko śpi – to wyświechtane hasło, które łatwo wyśmiać. I tak też się dzieje – ta „pradawna mądrość” jest aktualnie dość ochoczo wyszydzana w memach i reelsach, pokazujących matule zasypiające na spacerach w parku i na stojąco z dzieckiem w nosidle albo poprzez dopisywanie dalszego ciągu typu: sprzątaj kiedy dziecko sprząta, gotuj kiedy gotuje.

To zabawne. Nie przeczę. I choć totalnie rozumiem podłoże tych heheszków, to jednocześnie od dawna mnie one trochę gniotą, bo pokazują czemu nadajemy najwyższy priorytet. Znaczy sprzątaniu, gotowaniu i praniu.

Z dziką rozkoszą zareagowałam więc na przepyszny komentarz badawczy opublikowany całkiem niedawno na łamach Biological Psychiatry.

W pracy tej autorzy przyglądają się bowiem temu jak działa na nas deprywacja snu, zwłaszcza tak ciągła jakiej doświadczają zwykle młodzi rodzice (z naciskiem na matule), zastanawiając się dlaczego tak mało mówimy i przyglądamy się snowi, a właściwie jego braku, w aspekcie rozwoju depresji poporodowej. I czy nie warto byłoby zachęcać specjalistów do tego by młodym matulom poza całym szeregiem dotychczasowych działań, przepisywali i zalecali również… sen.

Wiem, wiem, wszyscy prychnęliśmy, bo choć idea klawa, to w praktyce wykonanie średnio realne, prawda? Cóż, ludzie stojący za tą analizą, nie spadli z choinki – dobrze wiedzą jak wygląda życie, stąd w badaniu pada wprost stwierdzenie, że samo powiedzenie matulom żeby spały więcej jest:

równie niedorzeczne jak zalecanie im żeby nauczyły się fruwać

Przytomnie zauważają też, że dotychczasowe próby poprawy matczynego snu skupiały się głównie na poprawianiu snu dziecka, co w pierwszych 6 miesiącach jego żywota przynosi raczej lipne rezultaty. Dlatego w zamian wskazują, że ochrona snu matki wymaga zakwestionowania kulturowych i społecznych norm, które stoją za tym jak postrzegamy jej sen. Stąd wśród ich postulatów znajdziemy:

Po pierwsze nacisk na zmianę obowiązującej doktryny. Czyli powszechne uznanie dbania o siebie i swoje zdrowie (zamiast stawiania na piedestale udręczonego matczynego samopoświęcenia) jako ważnego elementu składowego bycia „dobrą mamą”. Pomóżmy rodzicielkom zrozumieć, że dbanie o ich sen jest ważne dla zdrowia całej rodziny.

Po drugie proponują nieustępliwe podkreślanie, że nocna opieka i karmienia to nie jest zadanie dla jednej osoby. No ile to możliwe werbujmy pomoc dla mam. Młodzi rodzice, a nie tylko mama – co jest najpowszechniejszym rozwiązaniem – mogą brać na zmianę elastyczne dyżury nocne, dzięki którym każdy będzie miał możliwość przespania ciągiem kilku godzin. Nacisk na opcje przespania ciągiem 4-5h i potem dospania kolejnych 2-3, daje bowiem lepsze rezultaty niż bycie budzonym całą noc co 2 godziny. Nie żeby odkryli Amerykę 😛 ale wciąż to za rzadko podkreślany przekaz.

Oni proponują rozwiązanie,w którym partnerzy dzielą się nockami na przykład w następujący sposób: ten który odsypia swój ciąg śpi w osobnym, cichym pokoiku, zaś dyżurny jest z dzieckiem w sypialni (i karmi np. w przypadku gdy dziecko jest wyłącznie na piersi, a dyżurny ich chwilowo nie posiada – odciągniętym wcześniej mlekiem albo podaje dziecko do piersi wyłączenie na czas karmienia, a potem ogarnia resztę), po czym w połowie nocy następuje zmiana, by każda z osób miała opcje na swój „ciąg”. Co mnie niezmiernie rozczula w analizie napisano wprost, że osoba, która danego dnia ma swoje spanko jako pierwsza powinna się udać do łóżka na tyle wcześnie na ile się da i zapomnieć o brudnych naczyniach. Tak serio piszą o naczyniach. Oczywiście to jedynie przykład – inne rozwiązania, wygodne i sprawdzające się w danym duecie też są spoko – ważne by sen każdego był uznawany za równie ważny.

Śpij kiedy dziecko śpi nie zawsze jest możliwe, ja to doskonale wiem, mam – jakby ktoś się jeszcze nie kapnął – trójkę dzieci.

Ale możliwa jest zmiana społecznego postrzegania i norm tak by lśniący na połysk dom miał dla młodych rodziców (z naciskiem na mamy bo to one nadal najczęściej biorąc na siebie większa część opieki nocnej) mniejszy priorytet niż zdrowy sen. Możliwe jest też w końcu odejście od tego, że to mama i tylko mama jest od nocnej opieki i że trudno trzeba przetrwać, zatyrać się i zajechać, bo taki los matki. Słuchajmy ludzi nauki, oni wiedzą co mówią 😊

Dobranoc!

Leistikow i wsp., 2022. Prescribing Sleep: An Overlooked Treatment for Postpartum Depression

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

1 Comment

  • Odpowiedz 17 lutego, 2023

    Aga

    Piękna koncepcja! Trzeba jeszcze sobie jasno powiedzieć że nie tylko tatuś rano idzie do pracy i musi być wyspany. Mama też.

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj Aga Anuluj pisanie odpowiedzi