Pucio w walce o dobre nawyki. I misia do tulenia!

Wpis powstał we współpracy reklamowej z wydawnictwem Nasza Księgarnia.

Znacie Pucia? Jeśli się nie mylę to jedna z pierwszych pozycji stworzonych z intencją wspierania mowy maluchów. Co więcej jest to pozycja stworzona przez osobę, która wspieraniem mowy u młodocianych zajmuje się zawodowo, a nie kogoś kto przy obieraniu kartofli pomyślał „a może by tak rzucić wszystko, wyjechać w Bieszczady i napisać książkę wspierającą rozwój mowy maluchów”. Pucio narodził się bowiem w czeluściach zwojów mózgowych doktor Marty Galewskiej-Kustry – logopedki i pedagożki.

Pierwszy Pucio – jeśli dobrze liczę, powinien pójść w tym roku do szkoły, bo skończy biedaczysko 7 lat. A co więcej jego rodzina się od tego czasu bardzo rozrosła, stając wielodzietną familią 7 dużych książek i kilku ciekawych dodatków. I ja dziś o takim dodatku – małym, ale niezwykle smakowitym rzec chciałam. A właściwie to o… dwóch dodatkach.

Pierwszy to nowa książeczka z serii „Uczę się z Puciem”, czyli „Pucio rośnie zdrowo”, która ma wspierać nabywanie rozmaitych, zdrowych nawyków, bowiem młodzi adepci czytelnictwa dowiedzą się z niej m.in. tego:

  • jak dobierać ubrania do pogody i że czapka chroniąca przed słońcem to nie jest taki zły pomysł
  • że nie tylko im starzy każą jeździć w kasku, a nawet ochraniaczach jak chcą popylać na biegówce i generalnie że na dworze dobrze jest się poruszać i pobawić
  • ba Pucio nam tu pięknie zaświeci przykładem wybierając wodę zwykłą najzwyklejszą zamiast kolorowego napoju w parkowej budzie nęcącej dziatwę smakołykami

To oczywiście nie wszystko – na kartach powieści – szanowny Puciosław zachęci i zarekomenduje jeszcze kilka innych ważnych nawyków, lokując nawet wyraziście kalafiora w treści swej, ale nie mogę wam przecież spoilerować całej księgi, nie? Mogę zdradzić jedynie, że towarzyszymy Puciowi od rana do wieczora, a każdy styrany rodzic wie, że cały dzień to naprawdę dużo momentów, w których zagranie kartą „a teraz umyjemy rączki” albo „pójdziemy spać” JAK PUCIO jest autentycznym wyciągnięciem asa z rękawa. Jeśli więc macie w domu maluchy na etapie na którym uczą się tego „jak żyć” (to jest takie 0-2 lata myślę) to będzie to naprawdę obłędna propozycja. Ciekawym urozmaiceniem jest to, że mamy tu nie tylko tekst, ale też interaktywne pytania, które wciągają małych ludzi w akcję wartką i chyżą. Przewiduję, że będzie hicior!

Drugim Pucio-smaczkiem jest z kolei Misia do tulenia. Czyli pluszowa wersja Misi (siostry Puciocha) do miętoszenia w małych łapkach. Jakiś czas temu doczekaliśmy się małego, pluszkowego Pucia idealnego dla małych, dziecięcych rączek. Dziś dostaliśmy także Misię, która zapewne również ma wielu fanów i ucieszy niejedno małe lico, a może nawet zgodnie z nazwą potowarzyszy w utulaniu na dobranoc?

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

Be first to comment