Nowości i klasyki od Kapitana Nauki – na Dzień dziecka, podróż i wakacje!

Wpis powstał w ramach współpracy reklamowej – partner nie miał wpływu na tekst ani opinię o produktach.

Kolejny raz wracam do Was z propozycjami od Kapitana Nauki, a wiecie za co tak lubię Kapitana? Nie tylko za fajne produkty, które całej trójce moich dzieci towarzyszyły (szczególnie na etapie przedszkolnym), bo to rozumie się samo przez się – propozycji reklam tutaj mam bez liku, ale tylko nieliczni przechodzą selekcję. Ba, lubię Kapitana nie tylko dlatego, że większość tych produktów jest przystępna cenowo (jeśli się nie mylę to ze zniżką wszystkie poniższe propozycje wyjdą taniej niż 40 zł!). Ale też dlatego, że gry i inne propozycje od Kapitana to w większości rodzime pomysły, rodzimych autorów i ilustratorów, produkowane w Polsce. Wspieramy więc tutaj rodzimą pomysłowość i przedsiębiorczość, a to wydaje mi się całkiem klawe, nie sądzicie?

Dziś podrzucę wam zatem kilka propozycji (w tym nowości), które mogą zainspirować w zakresie np. prezentów na Dzień Dziecka albo które mogą przydać się na wakacjach, bo te już czają się za rogiem 😉Inne polecajki z kapitanowej oferty znajdziecie TUTAJ lub TUTAJ. Zerknijcie do tych wpisów jeśli potrzebujecie inspiracji, bo na nie też działa kod rabatowy – na hasło MATAJA24 dostaniecie bowiem 40% rabatu na całą ofertę Kapitana od cen detalicznych, kod jest ważny w dniach 21-28.05.24

W opisie każdego produktu odsyłam też bezpośrednio to strony Kapitana na której znajdziecie i szerszy opis danego produktu (a czasem nawet filmiki z rozgrywki) i zdjęcia lepszej jakości niż robię ja – fotograf, który nawet w kategorii amatorzy jest amatorem do kwadratu – zachęcam do zerknięcia gdy was coś zainteresuje byście mieli pełen obraz 😉

Maluch mówi: Pierwsze słowa i dźwięki.

Wiek: 1-3 wg Kapitana, ja bym tego typu książeczek używała między niemowlakiem a dwulatkiem, ale to też zależy od stopnia rozgadania berbecia.

Wiecie, że ja to niemal zapominałam już, że z takimi maluchami to się całymi dniami ogląda książeczki z obrazkami i mówi: to jest króóówka, króówka robi muuuuuu? Ekscytujące, że fiu fiu 😀 Wciąż jednak pamiętam, że takie książeczki to zawsze były hiciorami jak dzieci były malutkie i spędzało się godziny na ślinieniu, oglądaniu i opowiadaniu o tym co jest w książeczce. Tutaj macie zestaw trzech takich książeczek – z placem zabaw, leśnymi zwierzętami i roślinami oraz hitem każdego malucha znaczy wsią.

Ciekawą dla mnie odmianą w stosunku do czasów gdy moje dzieciaki były malutkie jest to, że ja operowałam na książeczkach z namalowanymi ilustracjami-obrazkami (czasami wybitnie paskudnymi :D), te mają po prostu zdjęcia i myślę, że to jest fajniejsza opcja. Dodatkowo w zestawie są naklejki z ilustracją i wyrazem dźwiękonaśladowczym pod nią, więc można sobie przykleić albo na stosownej stronie w książeczce albo gdziekolwiek indziej (moje dzieci przyklejały na tym etapie życia wszystkie naklejki na własne łóżka, przynajmniej dopóki nie wpadłam żeby im kupić zeszyt do naklejek). Myślę, że to szczególnie fajny zestaw na prezent jak się idzie do jakiegoś małego bobo! Dostępne TU.

Gra Gotowanie

Wiek: 3-9 wg Kapitana, ja bym jednak obniżyła do maks 7 te górną granicę, ale to tylko na podstawie moich dzieci.

No dobra to nie jest nowość, to jest prawdę mówiąc taka starość, że powinno ją łupać już w krzyżu, dlatego nigdy wam jej nie opisywałam, bo myślałam, że po tylu latach to nawet jej nie ma w ofercie :D.

Ale skoro jest to niniejszym nadrabiam, bo grałam w to ze starszymi, grałam z najmłodszym. Koncept gry jest oparty na tej samej kanwie co moje ukochane kapitanowe Loteryjki, które polecałam wam wielokrotnie i polecam tak samo gorąco i dziś. Też mamy żetony, których poszukujemy trochę jak w grze w memory, też mamy specjalne plansze do których te nasze żetony muszą pasować. Różnica taka, że tu gotujemy jedzonko i/lub kompletujemy listy zakupów – ja pamiętam, że liczyłam, że oswajając w ten sposób mojego niejada-wybiórczaka z różnymi produktami przekonam go do rozszerzenia palety spożywanych pokarmów, ale nie uwierzycie – nie dało to spektakularnych sukcesów hehehe. Natomiast dało nam wiele godzin fajnej zabawy, podczas których nie musiałam udawać, że robimy przyjęcie herbaciane albo rozmawiamy krowami z klocków, bo graliśmy w gotowanko i heja 😉

Gra ma w instrukcji 12 wariantów rozgrywki (w tym kilka z wykorzystaniem języka angielskiego jak ktoś se życzy, podejrzewam, że to przez nie górna granica kategorii wiekowej jest taka wysoka). My i tak graliśmy w zasadzie zawsze jednym (ósmym bodaj wg instrukcji), bo więcej nam do szczęścia nie trzeba było – ot po prostu lubimy taki tryb gier 😉 Generalnie Loteryjki i Gotowanie to dość podobne w założeniach gry – dla dzieci, które lubią zakupy, gotowanie i takie tam pewnie milsze będzie Gotowanie, dla dzieci o innych zainteresowaniach na bank znajdziecie odpowiednie wydanie Loteryjki. Obie gry uważam za super i mają status klasyków w naszym domu, bo cała trójka grała w nie za dzieciaka 😉Gotowanie dostępne TUTAJ. A Loteryjki TU.

Leśne harce. Zabawy logopedyczne.

Wiek: 3-7

Kompaktowa, a przez to idealna do zabrania np. na wakacje wariacja na temat genialnej, bestsellerowej gry Leśny bal (ciekawostka – jak macie Leśny bal to można go rozszerzyć o Leśne harce i macie wielką pakę super zadań!). Tu nie mamy bowiem planszy ani pionków – są jedynie karty z zadaniami, które rozruszają ciało i buzię, bo to zabawy ruchowe i logopedyczne (te ostatnie opracowane przez neurologopedkę Urszulę Petrycką-Frugę, super kobietę zresztą!).

Jak klikniecie na zdjęcie to wyświetli się lepsza rozdzielczość żebyście mogli poznać przykładowe pytania 🙂

Dlaczego to gra dobra nie tylko do domu i na wakacje, ale też na podróż? Otóż jeśli przed wami długa droga to możecie śmiało wykorzystać tylko zielone karty by zająć, znudzonego małego człeka zadaniami dla jamy ustnej. A w trakcie przerwy w podróży, oczekiwania na środek transportu lub gdy już dotrzecie na miejsce sięgacie po karty niebieskie z zadaniami ruchowymi i próbujecie zmęczyć latorośl fizycznie (powodzenia…). Osobiście i z głębi serca uważam, że Leśny bal i Leśne harce to jedne z najlepszych propozycji dla przedszkolaków jakie istnieją na rynku. Serio, serio. Są fajne zarówno pod względem rozrywkowym, jaki i z mojej perspektywy niewiele wymagające od rodzica, a dodatkowo dające coś więcej niż tylko rozrywkę, bo to są przemyślane zabawy. Leśne harce dostępne TUTAJ.

Myślę też, że na wakacje (np. piesze wędrówki) lub trasę wakacyjną sprawdzi się gierka Znajdź to: Na dworze. My mamy znajdź to: W domu i w sezonie zimowym wielokrotnie sięgaliśmy po propozycje tego co dziecię ma znaleźć i przynieść by zająć przedszkolaka, który nie miał pomysłu na to czym się zająć. Ba, dobrze się sprawdzało na całe grupy przedszkolaków. Znajdź to: Na dworze działa na tej samej zasadzie tylko do znalezienia są rzeczy w stylu suchy liść, coś popękanego, coś w kropki, coś z drewna itd. Oczywiście w aucie czy pociągu dziecko nie będzie mogło nam tego fizycznie przynieść, ale może wypatrywać przez szyby i w ten sposób zająć swoją główkę, a my dla naszej będziemy mieli gotowe propozycje z kart by nie musieć ich dodatkowo wymyślać (ja pamiętam, że miałam takie etapy macierzyństwa gdzie takie wymyślanie mnie bardzo męczyło, byłabym wówczas bardzo wdzięczna za gotowe pomysły rozpisane na kartach). Gry Znajdź to TUTAJ i TUTAJ.

Kalambury gra dla dzieci.

Wiek: 3+

W dawnych czasach, kiedy telefony komórkowe co prawda już istniały, ale sms kosztował 40 groszy, a internet w telefonie to był pomysł, który w głowach ludzi się nie mieścił, bo mało kto go miał w komputerze nawet – uwielbialiśmy grać na wyjazdach w kalambury. Nie mieliśmy wtedy jeszcze dzieci, ale mieliśmy jeszcze znajomych (hahaha!) i dzieliliśmy się na grupy, a potem w grupach odgadywaliśmy i tworzyli hasła. Ubaw po pachy był. Dziś często gramy w kalambury z dzieciorami, ale dzieciorom wymyślanie haseł nie zawsze przychodzi z łatwością i tutaj z pomocą może przyjść gra Kalambury.

Co mamy w środku? Otóż instrukcje i karty z ilustracjami (tak by nie trzeba było umieć czytać gdy wylosuje się hasło). Na ilustracjach mamy pojedyncze obrazki – filiżanka, biedronka, helikopter, ptaszek, pierścionek, dynia. Poza tym karty różnią się symbolami i kolorami na odwrocie. Gra polega na tym, że gracz losuje sobie kartę, a następnie na podstawie ilustracji ma wymyślić hasło – dowolne hasło związane w jakiś sposób z ilustracją. Kiedy więc mamy ilustracje samolotu może postawić na sam samolot,  wyprawę na wakacje, na hasło „panie pilocie dziura w samolocie”, ba, możemy wymyślić zawód (pilotka, steward) i cokolwiek innego co uznamy za skojarzenie z obrazkiem.

Kiedy już wymyślimy to całe na biało wchodzą kolory/symbole na odwrocie każdej z kart. Jeden z nich wskazuje bowiem, że wymyślone hasło mamy reszcie przedstawić za pomocą paszczy, znaczy słów, znaczy opowiedzieć. Oczywiście na obkoło a nie wprost 😉 Inny nakazuje nam przybliżenie hasła za pomocą dźwięków (mi z automatu przychodzi scena z Rejsu i nam chodzi o odgłos paszczą – cóż to za geniusz sztuki filmowej był!). Kolejny wskazuje by hasło pokazać ciałem – bez mówienia, bez wydawania dźwięków. A ostatni to stare dobre rysowanie.

Może to być więc przemiłe urozmaicenie rodzinnego wieczoru czy wyjazdu – zwłaszcza gdy was za mało na to by podzielić się na grupy i w grupach wymyślać najbardziej odjechane hasła w historii kalambur. Moja jedyna obawa dotycząca tej gry jest taka, że młodsze dzieci nie zawsze mogą wiedzieć co wymyślić z obrazka, ale tutaj z pomocą może przyjść podzielenie się na grupy: jeden rodzic z dzieckiem czy rodzeństwo kontra rodzice. Ze starszymi bałam się powtarzalności haseł po jakimś czasie, ale też starsze przy dobrej fantazji potrafią lepiej koncypować. Kalambury TUTAJ.

Polska przyroda – gra edukacyjna.

Wiek: 6-99

To już absolutna nowość i propozycja dla starszych wiekiem i wiedzą, w dodatku dla fanów rozgrywek do których trzeba zasiąść i przysiąść. To nie będzie szybka, dynamiczna rozgrywka, tu trzeba się rozłożyć. I to tak na serio – samo rozkładanie kilka minut zajmie, bo trzeba karty w odpowiednich miejscach planszy umieścić, a sam czas rozgrywki szacowany jest na 20-40 minut.


Będzie to za to przyjemna podróż palcem po mapie dla tych, którzy fanami tego typu gier są, a w dodatku lubią podróże, geografię i ciekawostki przyrodnicze. Plansza to bowiem mapa Polski po której poruszamy się wędrując od parku narodowego do parku narodowego z przerwami na biwak. Wylosowane na początku gry karty celu determinują to co musimy w trakcie naszej rozgrywki osiągnąć, bowiem zadaniem każdego gracza jest zebranie odpowiedniej ilości „pieczątek” z parków narodowych określonego rodzaju (parki podzielono na wodne, górskie i leśne). Żeby zdobyć pieczątkę trzeba się nie tylko odpowiednio poruszyć po planszy, ale też odpowiedzieć poprawnie na pytanie dotyczące danego parku. Większość ludzi zapewne nie zna z głowy odpowiedzi na te pytania, więc żeby wyrównać szanse, to dorośli biorący udział w zabawie odpowiadają z głowy lub strzelają, natomiast dzieciakom możemy odczytać najpierw ciekawostkę dotyczącą danego parku, która znajduje się na odwrocie każdej karty z pytaniami, a dopiero potem zadać pytanie – uważne słuchanie i zapamiętanie faktów sprawi, że odpowiedź nie powinna być dla dziecka trudna.

Strona z ciekawostkami, a po drugiej stronie mamy pytania – jak klikniecie na zdjęcie to wyświetli się większy format do odczytania 🙂

Ćwiczymy więc i słuchanie i koncentracje, a i dorośli się czegoś dowiedzą, do tego oswajamy mapę i parki narodowe (prawdę mówiąc ja to w większości nawet ich nazwy kojarzyłam tak sobie :D). Potem będziecie mieć tyle ciekawostek w głowie, że nic tylko do teleturnieju iść. I wygrywać. Fani tego typu rozgrywek powinni być ukontentowani. Gra dostępna TUTAJ.

A jeśli potrzebujecie dalszych inspiracji, wszak ile dzieci, tyle potrzeb i zajawek, to więcej prezentów na Dzień Dziecka dla przedszkolaków znajdziecie TUTAJ i to w świetnie skatalogowanej formie, zaś więcej prezentów na Dzień Dziecka dla uczniów TUTAJ.

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

Be first to comment