Ile urośnie córka po pierwszym okresie, jak nauczyć dziecko sceptycyzmu do treści w sieci, o rodzicach niejadków i alergików i inne szorty naukowe

Cześć ludzie,

Minęło chyba 5 tygodni od poprzednich szortów (jakoś mi czas w tym wrześniu uciekał, bo ostatnio jakiś taki bardziej napięty okres mamy), więc czas na nowy przegląd. Pamiętacie, że w ten sposób ćwiczymy skupienie się na dłuższym tekście, czyli ćwiczymy nasze spracowane, starzejące się mózgownice. I że jak zawsze to tylko skróty i ciekawostki – nic ponadto!

Rodzice dzieci z alergiami pokarmowymi doświadczają sporego stresu.

Trzy czwarte opiekunów małych ludzi z alergiami pokarmowymi odczuwa z tego powodu napięcie i stres. To co ich najbardziej dręczy to lęk przed zaufaniem innym ludziom w opiece nad ich dzieckiem i obawy o to, że inni bagatelizują powagę sytuacji wynikającą z alergii dziecka. Ponadto w głowach opiekunów lęgną się liczne troski związane z tym jak alergia pokarmowa wpłynie na życie dziecka i niepokoje o to czy dziecko nie stanie się z powodu alergii obiektem bullyingu ze strony rówieśników. Także nie mają letko ci rodziciele.

Ile rosną dziewczynki po pierwszym okresie?

Obowiązującym dogmatem, którego uczono mnie jeszcze na studiach było dotychczas to, że po dostaniu pierwszego okresu dziewczyny mogą urosnąć jeszcze maksymalnie o 6 w porywach do 8 centymetrów. Rodzice dziewczynek w typie metr pięćdziesiąt w kapeluszu, które dostawały pierwszy okres w okolicach 9 urodzin (a takie są coraz liczniejsze) byli więc często przerażeni wizją tego, że ich latorośl nigdy nie osiągnie wzrostu pozwalającego na wyciągnięcie talerza z szafki bez wsparcia drabiny. Liczne doniesienia o tym, że dziewczęta zaczynają dojrzewać szybciej przywodziły zaś tym z co bogatszą wyobraźnią iście krasnoludzką wizję przyszłych pokoleń.

Nowiuteńkie badanie sugeruje jednak, że choć mediana wzrostu po pierwszym okresie faktycznie wynosi te przepisowe 7 cm, to jednocześnie jest bardzo duże zróżnicowanie pomiędzy poszczególnymi dziewczynkami. Rozstrzał pookresowego przyrostu we wzroście wynosił bowiem od komicznego 0.2 cm (czyli 2 milimetry) aż do imponujących 31 centymetrów. A tym co wydawało się mieć znaczenie dla tego ile jeszcze dziewczę może urosnąć było to w jakim wieku ten okres się pojawił. I tak u dziewcząt, które pierwszy okres miały przed dwunastymi urodzinami mediana dalszego wzrostu wynosiła aż 13 centymetrów. W przypadku zaś tych, które dostały go w wieku 14 (i później) lat rosło się jeszcze o jakieś 3 centymetry.

Do ciekawych obserwacji z badania należy również to, że niskie BMI w dzieciństwie oraz posiadanie wysokich rodziców łączą się z późniejszym wiekiem pierwszego okresu. Natomiast wysokie BMI w dzieciństwie łączy się z wcześniejszym wiekiem i niższą wysokością ostateczną. Natomiast to było widoczne głównie na poziomie grup, na poziomie indywidualnym zaś różnice są dość intensywne.

Co robić gdy dziecko narzeka, że je coś boli?

Otóż analiza rodem z Kangurlolandii sugeruje rodzicom i pracownikom ochrony zdrowia, że powinni poważnie traktować dziecięce deklaracje na temat tego, że coś boli – niezależnie od tego czy jest to ból wynikający z drobnego skaleczenia czy czegoś poważniejszego. Pokazanie dziecku, że jego odczucia, emocje i zachowania są akceptowane i rozumiane, może bowiem pomóc dziecku zbudować zaufanie i relacje zarówno z opiekunem, jak i np. lekarzem prowadzącym. Ponadto jak tłumaczą – regulacja emocji i doświadczenia bólu mają dużo wspólnego, a jeśli w przyszłości u dziecka będą jakieś problemy zdrowotne związane z bólem, to poczucie bycia „usłyszanym” w tej kwestii za młodu, pomoże mu to sobie lepiej radzić z jego komunikowaniem, doświadczaniem i leczeniem. Znaczy trzeba ojojać. Bo ojojane boli mniej – wiedza stara jak świat, a Ci to odkryli w XXI wieku. No ludzie!

Skąd się biorą niejadki?

Na temat tego badania będzie duży osobny artykuł, ale duży artykuł przeczytają wyłącznie ludzie cierpiący na bezsenność albo rodzice niejadków, a fajnie by było gdyby ta wiedza trafiła do wszystkich więc w dużym uproszczeniu – wybiórczość pokarmowa (nie mówimy o etapie neofobii żywieniowej, który przechodzi większość dzieci) ma całkiem istotne podłoże genetyczne, proszę się zatem nie czepiać notorycznie rodziców, że to ich wina, bo coś zrobili źle albo jakby przegłodzili to by dziecko zjadło, a że są mientcy to nie je. Także wara od umęczonych starych niejadów. Im – tak jak starym alergików – jest wystarczająco trudno bez przemądrzałych mądralińskich jęczących nad uchem.

Jak nauczyć dziecko sceptycyzmu do treści przedstawianych on line?

Otóż człowieki z UC Berkeley twierdzą, że eksponowanie dzieciaków – już we wczesnym wieku – na dezinformację może je nauczyć bardziej sceptycznego patrzenia na treści z jakimi spotkają się on line (a tu dezinformacji w bród) i wgrać w nie zwyczaj fact-checkingu. W badaniu wzięły udział dzieciaki w wieku 4-7 lat, z których część była eksponowana na dezinformacje w ebookach. Dezinformacja ta była kalibru takiego, że przykładowo na stronie o zebrze pisało że zebry są zielono-czerwone, choć zebra jak byk była biała-czarna. Druga grupa dzieci czytała ebooki tylko z prawdziwymi informacjami. Następnie badacze zasymulowali dzieciakom sytuacje podobną do tej jaką otrzymuje się przy wyszukiwaniu w sieci.

W rezultacie dzieciaki otrzymywały wieści o kosmicznym gatunku Zorpies. Wieści te były opatrzone obrazkiem, na którym widać było 20 jego przedstawicieli. Większość z nich miała oczy zasłonięte okularami przeciwsłonecznymi, ale jeden gagatek był bez okularów, więc wyraźnie było widać, że ma trzy oczka. Dzieciaki pytano następnie o cechy tego gatunku w tym to ile oczu mają kosmici gatunku Zorpies. Dzieci mogły zrobić fact-checking poprzez kliknięcie na obrazu takiej ilości kosmitów jaką chcą i zdjęcie im okularów z mordek. Okazało się jednak, że dziećmi, które były najbardziej skrupulatne w robieniu tego swoistego fact-checkingu w formie zdjęcia okularów, były te dzieci, które wcześniej eksponowano na dezinformację w ebookach. Dzieci, które dostawały same wiarygodne, prawdziwe informacje częściej mniej przykładały się do weryfikacji zadowalając się zerknięciem na jednego czy dwóch osobników, pomijając całą resztę.

Jak oni to ładnie napisali w badanku „dzieci zwiększają swoje standardy dla dowodów na nowe twierdzenia w środowiskach, które zawierają pewne dezinformacje”. Oczywiście od pokazania czterolatkowi krowy i powiedzenia, że jest różowa w żółte łatki oraz daje soczek pomarańczowy w warunkach eksperymentalnych do odróżniania przez nastolatka fejurów, którymi sieć stoi jest jeszcze dłuuuuuga droga. I oni sami to w dyskusji przyznają. Ale ja czytając tak sobie myślałam (może błędnie, a może inspirująco), że my rodzice często boimy się w dzisiejszych czasach eksponować dzieci na treści z którymi się nie zgadzamy. To jest bardzo widoczne w przypadku starych książek dla dzieci – gdy czytamy własnym latoroślom ulubione książki własnego dzieciństwa, to czasem na słowa grzęzną w gardle, bo okazuje się, że treść jest obfita w stereotypy albo zachowania i powiedzenia, które teraz budzą raczej oburzenie. A może zamiast te książki palić na stosie, potraktować je jak ekspozycje na dezinformację? Hasło o tym, że dziewczynki są emocjonalne, a chłopcy silni potraktować jako coś do przegadania z dzieckiem, pokazania mu jak krytycznie podchodzić do treści, które będą do niego spływały szeroką strugą? Oni co prawda nie badali tego w tych kontekstach, ale jak piszą „wczesna ekspozycja na zróżnicowane środowiska informacyjne, może pozwolić dzieciom poćwiczyć mięśnie sceptycyzmu” i rozwinąć umiejętności zdobywania informacji. No to czemużby nie?

Jak zawsze zachęcam do komentowania, wymieniania się refleksjami (np. rodzice niejadów i alergików, albo pomysły i przykłady na budowanie sceptycyzmu) – ale w komentarzach na blogasku jak za starych czasów albo w wiadomościach na IG 🙂

Dopływy Odry, znaczy źródełka:

Knibb i wsp., 2024. Global availability and uptake of psychological services for adults, caregivers and children with food allergy

Gårdstedt-Berghog, ,2024. Timing of menarche and pubertal growth patterns using the QEPS growth model

Wallwork i wsp., 2024. “I hear you”. Validation in the context of children’s pain as an untapped opportunity to prevent chronic pain.

Orticio i wsp., 2024. Exposure to detectable inaccuracies makes children more diligent fact-checkers of novel claims

Nas i wsp., 2024. Nature and nurture in fussy eating from toddlerhood to early adolescence: findings from the Gemini twin cohort

Ruiz-Grao i wsp., 2024. Trends in the Incidence of Type 1 Diabetes in European Children and Adolescents from 1994 to 2022: A Systematic Review and Meta-Analysis

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

Be first to comment