Rok po narodzinach dziecka czyli 15 beznadziejnie przyziemnych rzeczy, które mnie zaskoczyły w macierzyństwie.

Cześć!

Jestem Danusia i mam 1 roczek.
Wszystko co wydarzyło się w moim życiu przed narodzinami syna jest jakieś odległe, inne, abstrakcyjne. Przedtem moje życie było niczym rwący potok – ale ten miał uregulowany bieg i raczej nie wylewał. Podczas oczekiwania na Nowe potok przyjemnie zwolnił. Było bardzo miło gdy tak sobie wolno płynął przez 40 tygodni ciesząc się każdym dniem. Uważał się też już za stary, doświadczony potok, który ma wiedzę o nadchodzącym Nowym.

Aż pewnego dnia narodziło się dziecko.

I potok zdębiał…

Co mnie zaskoczyło w macierzyństwie – oto moja top lista.

Nie wiedziałam między innymi, że..

    1. Matka tak długo może mieć  superpower a połóg to aż tak ekstremalne przeżycie
      Zaraz po porodzie zaczęłam przecierać oczy ze zdumienia. Przeczytacie o tym tu.  To, że moje ciało wyprodukowało już 346 000 ml mleka (sprawdź jak jest u ciebie – klik) i nadal je produkuje wciąż mnie zadziwia. Pod względem biologicznym i każdym innym.
    2. Czas matkę goni i matką pogania
      To już rok minął? Brakuje mi dni, tygodni, miesięcy. Nie nadążam. Teoretycznie pod względem wrażeń i wydarzeń mogę orzec, że był to rekordowo najintensywniejszy rok mojego życia. W tym czasie ktoś mi podmieniał dziecko co najmniej kilkanaście razy.
    3. Matka nie śpi w nocy (anijednej przespanej nocy w ciągu roku!)
      W życiu nie przypuszczałam, że noc przed nocą, w której zaczęłam rodzić będzie moją ostatnią przespaną w całości nocą. Niby wiedziałam, że dzieci się budzą i wiedziałam czemu i że to normalne. Ale rok? Odliczanie trwa. Obiecałam sobie, że będę spamować jak najęta na naszym fejsbuku matajowym w dniu kiedy prześpię cięgiem chociaż 7 godzin. Także czekajcie! Jeszcze jedno. Odkąd mamy dziecko w naszym domu panuje nowy kult – kult drzemki.

Na tym filmiku to my (1min16sek), chociażby na ostatnich naszych wakacjach. Bez komentarza.

4. Matka może być aż tak wykończona. Oraz to, że nawet słowo plażing należałoby redefiniować w swojej kapucynie. Bo urlop też może być męczący. Co ja gadam, przecież ja już rok mam urlop i nic nie robię tylko siedzę w domu.

5. Matka nie czyta książek (a mogłaby bo przecież nie śpi w nocy)
Przyznaję się. W ciągu tych 366 dni nie przeczytałam ANIJEDNEJ, powtarzam ani jednej książki ku rozrywce ducha i ciała (te naukowe niestety musiałam ogarnąć). Ostatnią moją przeczytaną księgą rozrywkową był Pan Mercedes S. Kinga. Od liceum towarzyszy mi takie zboczenie, że każdego lata kupuję jednego Kinga. On mnie  relaksuje wakacyjnie. W tym roku też kupiłam, a co, książkę o tytule Cujo – to chyba o jakimś zmutowanym psie. Nie wiem, jak na razie nosi ona ślady zębów mego pierworodnego.  Poza tym przeczytałam zaledwie kilka stron,  ale już zapomniałam, więc będę czytać od początku.

6. Matka nie lubi gotować. Przez rok czasu nie ugotowałam ANIJEDEGO obiadu z przyjemnością. To mnie akurat bardzo dziwi, bo przed Nową erą lubiłam. A teraz mnie się obrzydło. W związku z powyższym chętnie przyjmujemy wszystkie zaproszenia od rodziny na darmowe żarcie. Jak ktoś coś to ja tylko czekam. Tylko ostrzegam, że wbijamy się całą rodziną. Albo przynajmniej ja i młode moje. Zapomniałabym. Nie sądziłam, że dziecko musi mieć gotową zupę między 12.00 a 13.00 bo jak nie, to jest źle.

7. Matka nie pija gorącej kawy 
I love kawe. Od zawsze. Miłością wzajemną. Sytuacja zmusiła mnie do polubienia zimnej i też jest okej. Na szczęście. Dobra, koloryzuję. Zdarza się że piję ciepłą. Ale wówczas celebruję te chwile z wyjątkowym namaszczeniem.  Zazwyczaj w towarzystwie pudełka lodów czy innych bez. A kiedyś mnie do słodyczy nie ciągnęło. Jak to jest?

„bo..kawę trzeba pić wtedy kiedy można a nie wtedy kiedy się chce. . . „– jak powiada Joanna, jedna z naszych czytelniczek ;-) Mądre mamy te czytelniczki co nie.

8. Matka musi zaakceptować swoje mamowe kształty
Nie sądziłam, że kiedyś to powiem ale tak się stało. Nagle okazało się, że mam ważniejsze rzeczy na głowie niż idealna talia i rozstępy na udach. Oczywiście zadowolona ze swojego ciała nie jestem i pewnie nigdy nie będę ale już mnie te sprawy nie dołują tak jak drzewiej bywało.

9. Matka nie pija kawy w towarzystwie Perfekcyjnej Pani domu (to akurat dobrze), ale co najwyżej w towarzystwie ChPD (to akurat jeszcze lepiej)
Nasz dom jest opętany przez bałagan. Żadne egzorcyzmy nie pomagają. Co jest zadziwiające bo nigdy wcześniej tak często nie sprzątałam. Nigdy nie sprzątałam w nocy, a teraz zdarza mi się przed snem przetrzeć blat jeden z drugim. Nie rozumiem co tu się dzieje. To muszą być jakieś bardzo zue moce. A codzienne, regularne sprzątanie w kółko tego samego mnie wnerwia, żeby nie powiedzieć przygnębia. Dlatego w głębsze regiony mieszkania się nawet nie zapuszczam. Nauczyłam się odpuszczać. Wolę mieć bałagan ale za to poturlać się z młodym po podłodze. I dziękuję sobie samej, że kiedyś miałam fanaberię i kupiłam iRobota Roomba. Bardziej nie będę produkować się w tym temacie bowiem Alicja mi to z ust wyjęła w ostatnim wpisie (tu). Mogę tylko żałować, że ma dwa pokoje a zdecydowanie przydałby się jeszcze jeden, w którym mógłby zamieszkać bałagan.

10. Matka nie lubi żelazka.
No, ANIJEDEN raz nie zrobiłam prasowania z prawdziwego zdarzenia (takiego z wyjęciem deski) ubranek synka. Wyprasowałam je raz, zanim się urodził. Na tym koniec. Zdecydowanie stopień mojej fascynacji ubrankami dziecięcymi nie jest wprost proporcjonalny do miłości do żelazka. Nie po drodze nam do siebie.

11. Matka TAK często pierze
Wiedziałam, że dziecko brudzi, okej. Ale nie wiedziałam, że dziecko brudzi matkę, która też kilka razy dziennie może zmieniać ubranie. Ale przecież to pralka pierze a nie ja więc nie mogę się o to rzucać.

12. Matce szkoda czasu
Z powyższego wynika, że nic nie robię. Tylko dlaczego wiecznie nie mam czasu i ciągle się z czymś spieszę? Doba się chyba skróciła albo ja jestem taka nierozgarnięta. Dlatego zdecydowanie szkoda mi teraz czasu na bylejakość. Jak mam robić coś do czego nie jestem przekonana, coś co nie jest dobre, fajne albo mnie nie kręci to po prostu tego nie robię.

13. Matka bywa pokiereszowana
Nie wiedziałam, że dziecku tak szybko rosną pazury. Nie wiedziałam, że po obcięciu są takie ostre. Nie wiedziałam, że dzieci gryzą wszystko nie oszczędzając matki. Tylko czekam na złamany ząb lub co gorsza nos, bo dyńka pracuje, że tak się wyrażę. Więcej dziwactw na temat dzieci, a dokładniej noworodków znajdziecie tu i tu.

14. Matka powinna mieć  kondycję jak maratończyk
Czy tylko ja mam małego sprinterokaskadera? Dzięki niemu dużo się ruszam. Niedawno na przykład, w 100 – stopniowym upale chodziliśmy sobie po klatce schodowej. Góra, dół, góra, dół i tak przez godzinę. Fajowsko było.

15. Ewolucja kpi z matki, która to powtórnie zaczyna przypominać szympansa
Matka nie szanuje ewolucji i cofnęła się do pozycji półzgięciowej. Pozostaje w niej przez większość dnia. Matka potrzebuję dobrego fizjo.

Ale hola, hola. Zaskoczyło mnie jeszcze kilka innych przyziemnych spraw. Między innymi, że

  • Każdego dnia można umierać z miłości a jednak żyć;
  • można mieć ochotę pożreć własne dziecko (klik);
  • można się tak bać o drugiego człowieka;
  • można się stęsknić za kimś po 3 godzinach od rozstania;
  • można poryczeć się po spojrzeniu w oczy własnego dziecka.

No i nie przypuszczałam, że w rok po narodzinach syna:

IMG_1911 #Będę doktorę #Będę doradcą laktacyjnym #Będę blogerę, współautorką najchętniej polecanego parentingowego bloga w Polsce! Nie sądziłam też, że kiedykolwiek odważę się zamieścić swoją fotkę w tej głupiej czapce. Zmarszczki, cienie pod oczami jak i zakurzenia na doktoracie są obrzydliwie autentyczne. Teraz spadam rozwieszać stertę prania. Oczywiście wykorzystam do tego specjalną technikę aby później nie musieć prasować. A za rok pewnie uśmieję się z tego wpisu.

Macierzyństwo mnie zmieniło. Jestem w zupełnie innej rzeczywistości. Teraz moje życie to jak spływ dziką rzeką (tą od Meryl Streep). I to bez trzymanki. I nigdy bym tej jazdy nie zamieniła!

Kocham cię synku najbardziej na świecie. A dlaczego się porycałam jak to pisałam to nie wiem. Przecież to straszne jest 😉

Mama

Wreszcie mamą synusia (lipiec 2014)!!! Położna- z wykształcenia i zamiłowania, Certyfikowany Doradca Laktacyjny - CDL Nr. rej. CNoL 482/2015/CDL, doradca noszenia ClauWi®, naukowiec, ostatnio także doktor nauk medycznych. Swoją drogą- najlepsza w pisaniu doktoratu z dzieckiem przy piersi;-) Bierze udział w eksperymencie naukowym mającym na celu dowiedzenie, że bez snu też można żyć. Kontakt: danka@mataja.pl

61 komentarzy

  • Odpowiedz 20 sierpnia, 2015

    julkowa mama

    o jeżu,120% to samo,włącznie z porykiem,dzięki dziewczyny za Waszego bloga,mój syn 9 września kończy rok-też nie wiem,kiedy to zleciało…

    • Odpowiedz 20 sierpnia, 2015

      Danka Kozłowska-Rup

      O to już niedługo! Wszystkiego dobrego

      • Odpowiedz 20 sierpnia, 2015

        najladniejsza

        mam prawie tak samo-poza książkami o dzieciach (liczą się??) przeczytałam 1 dla przyjemności-fajowo było!! kosztem snu oczywiście. ale jak zwykle była za krótka i zajeła tylko dwa wieczory. (Camila Lackberg-polecam!)
        poza tym to nic nie robienie na urlopie z zimną kawą, kubełkiem lodów, bez obiadu, ze stertą prania (brudnego/mokrego/wyschniętego) i podstępnymi zabawkami atakującymi stopy bywa zabawne ale na pewno w niczym nie przypomina urlopowania sprzed pojawienia się Niedużego Człowieka.
        ps. ja już nawet nie wiem kiedy była ostatnia moja przespana noc bo jakoś dwa ostatnie miesiące ciąży mój mikroskopijny pęcherz budził mnie co godzinę

      • Odpowiedz 23 sierpnia, 2015

        Julkowa mama

        dzięki 😀

    • Odpowiedz 21 sierpnia, 2015

      Anonim

      No genialne. Prawdziwe, a punkty 3, 5, 7, 8, 11, 12 są jakby o mnie pisane. Co do 15 polecam jogę otwiera klatkę piersiową, prostuje, leczy ciało i umysł. Pisze to ja: mama 4-latki i 1,5-roczniaka. Ciąża, karmienie, mix, ciąża, karmienie i tak do dziś… i nie sądzę bym była rekordzistką. Są jednak plusy tej sytuacji: 4 lata i 7 miesięcy bez okresu.
      A żeby ktoś spał całą noc? Fanaberia 🙂

    • Odpowiedz 9 grudnia, 2015

      groszkowa mama

      och, mój szkrab ma dopiero niecałe 3 miesiące, a ja już pod większością tych punktów mogę się podpisać! 🙂 ale ale, aż mi się humor poprawił że nie jestem jedyną matką polką zmęczoną i jednocześnie zakochaną do granic możliwości. a to dopiero początek 🙂

  • Odpowiedz 20 sierpnia, 2015

    Nika

    Fajny wpis. Pocieszę, że po pierwszym roku u nas synek zaczął sypiać w nocy dłużej, więc jest nadzieja. Co do czytania książek to tęsknię za tymi dobrymi czasami, kiedy młody wisiał na piersi, a ja mogłam swobodnie czytać. A i jeszcze odnośnie pokiereszowania, to dziś dostałam drewnianym marakasem w nasadę nosa, więc jak mówi moja znajoma „Nic się nie martw, będzie tylko gorzej” 😉

    • Odpowiedz 20 sierpnia, 2015

      Danka Kozłowska-Rup

      Ja niestety ten czas kiedy wisiał przy piersi musiałam wykorzystać na czytanie publikacji naukowych i pisanie doktoratu. Mam nadzieję, że przy drugim dziecku sobie odbiję i przeczytam wtedy wszystkich Kingów świata 😉

      • Odpowiedz 20 sierpnia, 2015

        Izz

        nie wiem czy Cię nie zmartwię, ale ja przy pierwszym macierzyńskiego nie miałam i musiałam pracować – z dzieckiem u piersi klikałam milion wiadomości mailowych itp. „Przy drugim sobie odbiję” myślałam, bo przecież karmienia tak długo trwają, co ja będę robić??? I powiem tak – jeśli pierwsze dziecię nie chodzi do żłobka/przedszkola/szkoły nie ma szans na odrobienie zaległości czytelniczych. No nie ma. W szczególności jeśli pierwsze jest mega energicznym dwulatkiem/dwulatką o pomysłach niczym „Makgajwer” i dodatkowo zawsze, ale to ZAWSZE chce jeść/spać, sikać na nocnik etc wtedy kiedy karmię lub usypiam drugorodne. Więc drugie dziecię dodatkowo ma sporą szansę nabawić się nerwicy przy tak dużej ilości przerwanych posiłków, czy zakłóconego snu.

        • Odpowiedz 22 sierpnia, 2015

          Andzia

          Przy drugim dziecku więcej czasu…. :):):), mam 4 letniego synka i roczną córeczkę, jak byłam w ciąży synek poszedł do przedszkola, ale jak to bywa pierwszy rok, prawie cały przechorował, więc z wielkim brzuchem, pracą, zajmowałam się też chorym dzieckiem. Po porodzie, okazało się, że mam dziecko przy piersi, chore dziecko przy nodze (bo pierworodne, często „zniżają się” do poziomu niemowlaka z zazdrości), a do tego telefon przy uchu, bo mam własną działalność gospodarczą.
          Podumowując mój wywód – jak ja miała dużo czasu przed pierwszą ciążą :))))

          Poza tym kocham moje Skarby, jestem wykończona jak pewnie większość z Was i cieszę się, że znalazłam Wasz blog, bo czuję, że nie zwariowałam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

  • Odpowiedz 20 sierpnia, 2015

    szania

    Ileż prawdy w Twych słowach. Zgadzam się i przeżywam większość! Córcia 14.08 skończyła roczek 🙂
    Dodałabym odkrycie zdolności ośmiornicy: trzymać np tace z kawą, jakiś owoc, zabawke, butelke, dziecko, telefon i jeszcze podnosić cos z podlogi JEDNOCZEŚNIE. I nie wylać tejże kawy lub trzymać dziecko zakupy telefon zsbawka i odkluczac drzwi.Dzis to juz norma lecz inni sie dziwią tak jak ja rok temu 🙂
    Pozdrawiam mamy ośmiornice

    • Odpowiedz 20 sierpnia, 2015

      najladniejsza

      oj tak! ta ośmiornicowatość to coś czego kompletnie nie ogarnia mój mąż!

  • Odpowiedz 20 sierpnia, 2015

    K

    Poczekaj, aż będzie drugie dziecko… 😀

    • Odpowiedz 20 sierpnia, 2015

      Danka Kozłowska-Rup

      A siostra mi mówiła, że przy drugim to już łatwiej 😉

      • Odpowiedz 28 sierpnia, 2015

        Sylwia

        Ja swój doktorat (który w sumie zajął mi 5,5 roku) skończyłam i obroniłam właśnie przy drugim dziecku 🙂 Zaczęłam w złotych czasach przeddzieciowych, potem pisałam w pierwszej ciąży, potem z niemowlęciem, potem z niemowlęciem i drugiej ciąży. Skończyłam w III trymestrze, ostatnie egzaminy miałam 2 tygodnie przed porodem 🙂 Obroniłam jak dzieciaki miały kolejno 2 miesiące i 15,5 miesiąca. Uważam, że na dyplomie powinnam mieć specjalną adnotację o pracy w ciężkich warunkach 😀 Także gratuluję sukcesów!!! Wiem, jaki to wysiłek. Poza tym, to chciałam jeszcze napisać, że trafiłam do Was niedawno, przeczytałam wszystko i jesteście świetne!

  • Odpowiedz 20 sierpnia, 2015

    Poli

    Stu lat dla synka!
    I proszę, zdradź tę tajemną technikę wieszania prania, coby potem nie wymagało prasowania.

    • Odpowiedz 20 sierpnia, 2015

      Danka Kozłowska-Rup

      strzepnięcie trzy razy na północ, raz na południe, rozciągnięcie i delikatniutko aczkolwiek pewnym posuwistym ruchem żabkami do sznura 😉 Serio to może perfekcyjna pani domu wie lepiej 😉

  • Odpowiedz 20 sierpnia, 2015

    Mag da

    Strasznie mnie zirytował ten post. Nie rozumiem czemu niedbanie o siebie zrzucane jest na posiadanie dziecka. Mam sztuk jedno, które pół roku się turla po świecie i przesypiam ciągiem 7 godzin, uprawiam sport z wózkiem, przeczytalam od początku roku 26 książek, kawę mam zawsze gorącą, a jak jestem zmęczona to oddaje dziecko mężowi

    • Odpowiedz 20 sierpnia, 2015

      Danka Kozłowska-Rup

      super! bardzo się cieszę, że twoje dziecię śpi. Zazdraszczam nawet. Ale gdzie jest napisane, że o siebie nie dbam…

    • Odpowiedz 21 sierpnia, 2015

      mistgirl

      Masakra. Weź pod uwagę, że autorka z dzieckiem u piersi napisała pracę doktorską i współtworzyła fantastyczny portal parentingowy. Moje dziecko też spało cięgiem 8h ( to mija!), a ja przeczytałam jakieś 40 książek podczas ,,urlopu” macierzyńskiego i zdałam dość trudny egzamin. Ale mój doktorat leży i pokrywa go pół kilo kurzu. Pani Danuto, za ten doktorat z ssakiem u piersi – ogromny szacunek! Ja jedną ręką jakoś nie mogłam…

      • Odpowiedz 25 sierpnia, 2015

        Magda

        Pani Danusiu, wielki szacunek jeśli chodzi o doktorat. Moja Panna Migotka ma niecałe 11 miesięcy. Wszystko się zgadza co do kropki. Jedyny wyjątek to waga: los łaskawie mnie potraktował i w miesiąc po porodzie straciłam nie tylko ciążowe kilogramy ale i nadwagę sprzed ciąży. Stres, niespanie i karmienie – cudowna mieszanka odchudzająca.
        Bardzo lubię Pani teksty już wiele razy podniosły mnie na duchu po kolejnej zarwanej nocy z pobudkami co pół godziny. Świetne ciepłe poczucie humoru i mądre podejście. Trzymam kciuki 🙂

  • Odpowiedz 20 sierpnia, 2015

    Monika

    Nie wiem czy to Cię pocieszy ale ja nie przespałam ani jednej całej nocy od 3,5roku 😛 Ale zdarza się że pośpię ciągiem 4-5h , ale były też noce gdzie wstawałam większość nocy co 20min z zegarkiem w ręku.
    I o dziwo matka chyba tak jak i dziecko bierze siły z kosmosu bo potem normalnie funkcjonuje, tu obiadek, spacerek i ogólnie obowiązki domowe i rodzicielskie i to często z uśmiechem na ustach 😀
    No i jeszcze – jest godz 22.15 a co robi moje najmłodsze 15m dziecko? szaleje i nie zamierza iść spać ….. ( skąd ona siły bierze jak nie śpi od 12.30 )

    A co do książek to polecał czytać przy karmieniu , ja tak robię i tym sposobem mogę poczytać co uwielbiam 🙂

    Pozdrawiam

  • Odpowiedz 20 sierpnia, 2015

    Ola oops!!

    A dalej tez nie lepiej.
    Ale podoba mi sie Twoj blog!!
    Pozdrawiam.

  • Odpowiedz 20 sierpnia, 2015

    Agna

    Wprawdzie u mnie dopiero połowa tej drogi, bo córa ma obecnie 6,5miesiaca, ale napiszę truizm: wszystko zależy od dziecka, nie można tego uogólniać na każde macierzyństwo. Zgodzę się z pkt.1, mój połóg był koszmarny, otarłam się o depresję poporodową, baby blues to zdecydowanie za mało powiedziane…a przy tym dla dziecka mogłam zrobić wszystko(dla siebie niemal nic) oraz z pkt. 2 – czas pędzi zbyt szybko, nie spodziewałam się, że aż tak. A także ten o bałaganie. Sprzatajacy robocik pomaga, wiem! Natomiast w moim macierzyństwie nie ma tego co tu padło w punktach: 3, 4, 5, 7. Jest to li i jedynie zasługa temperamentu mojego dziecka, błogosławieństwo Boże;) Podczas kp czytam, zarówno blogi, jak i książki. Reszta punktów- różnie:)

    • Odpowiedz 21 sierpnia, 2015

      Danka Kozłowska-Rup

      zdecydowanie nie można uogólniać. Tym razem pisałam tylko o sobie. Także to tylko moja subiektywna lista 😉

  • Odpowiedz 21 sierpnia, 2015

    Pionka

    Chyba od dziecka zależy. Moje ma 3 miesiące i prawie co noc śpię po 7h czego i Tobie życzę.

    Pozdrawiam 😉

    • Odpowiedz 27 listopada, 2015

      Ika

      Moje jak mialo 3 miesiace tez tyle spalo 😉

  • Odpowiedz 21 sierpnia, 2015

    m_ysz_ka

    Ech z taką nostalgią przeczytałam ten wpis, bo mój synek ma już 4 lata. I jakoś tak mi się zdaje, że wcale nie aż tak wiele się zmieniło. Bałagan jak był tak jest, czasu jak nie było tak nie ma. Tylko kawę pijam gorącą i często obok razem synek pije inkę 😉 I jeszcze mówi zdrówko i stuka w kubek. Pozdrawiam!

  • Odpowiedz 21 sierpnia, 2015

    Emi

    Mój drugorodny 31.07 skończył rok. I o ile pierwszy przewrócił świat do góry nogami to drugi zrobił to sto razy intensywniej. Przy pierwszym śmiałam się jak ktoś bez dzieci mówił że nie ma czasu („hehe, zobaczysz jak jest z dzieckiem”), teraz ten czas JEST! tylko jest to kwestią organizacji i priorytetów, oraz współpracy rodziców. Tego nas nie drugi nauczył ale obaj na raz.
    Co do snu to ostatni miesiąc ciąży dał mi się chyba bardziej we znaki nocą (ból). Też bardzo czekam na 6-7 godzin snum. BARDZO BARDZO czekam. Szczególnie że za kilka dni wracam do pracy i O JEZU CO TO BĘDZIE. A moje dziecko jak jest niania ma mnie w nosie bo się świetnie bawi. Taki duży chłop już…

  • Odpowiedz 21 sierpnia, 2015

    file

    Bardzo Cię lubię, dziewczyno 🙂
    Twoje wpisy da jednocześnie lajtowe, wyważone i o CZYMŚ 🙂
    Tym razem jest 100% o mnie. Szczegolnie o energii z kosmosu. Rok juz nie spie, ale co rano wstaje i bawie sie caly dzien. Sprzątanie porzucilam. Przy karmieniach zamiast ksiazek czytam mataje. Padam na kask, ale z wesołą piosenką na ustach 😉

    P.S. Rzadko kiedy czytam komentarze czytelników czegokolwiek, ale Wasz blog jest wyjątkiem. Zgromadzilyscie wokół siebie tylu fajnych ludzi, że hej termy mogą czuć się nieswojo 🙂
    Pozdrowienia urodzinowe od mojego prawie-roczniaka.

  • Odpowiedz 21 sierpnia, 2015

    Matka karmiąco-nosząca

    Wszystko to prawda. Sześć najpiękniejszych i jednocześnie najbardziej wykańczających miesięcy za nami :). Tak naprawdę wszystko zależy od temperamentu małego człowieka, trafił nam się książkowy egzemplarz searsowego hnb, który przemeblował nasze życie niczym tajfun. A widuję takich, którym nie zmieniło się zbyt wiele, ot dzieć po prostu sobie jest i nie przeszkadza. Tym niemniej za nic bym się nie zamieniła, doświadczamy rodzicielstwa bardzo intensywnie i cieszymy się każdym dniem. I z każdej drzemki 😉

  • Odpowiedz 21 sierpnia, 2015

    Ania

    Błagam popraw literówki i błędy.
    Bo aż razi…
    Prowadzenie bloga zobowiązuje do stosowania poprawnej polszczyzny.
    Nie zdołałam doczytać do końca.

    • Odpowiedz 22 sierpnia, 2015

      Danka Kozłowska-Rup

      Ania! Nie poprawiam. Dodaję do mej listy za to punkt 16. Matka nie zawsze ma ochotę na poprawną polszczyznę 😉 Jak na razie kilkadziesiąt tysięcy osób dało radę szczęśliwie dobrnąć do końca także mam nadzieję, że nie jest aż tak źle. Pozdrawiam

  • Odpowiedz 21 sierpnia, 2015

    Kosmetomama

    Zgadzam sie kochana z tobą w 100% to właśnie życie matki jest 🙂 dobrze że nie tylko ja tak mam 🙂

  • Odpowiedz 21 sierpnia, 2015

    Anusha

    Kurcze, też się wzruszyłam jak to przeczytałam, mimo że to nie mój syn 😉 a te wszystkie punkty… so true… jakby to był scenariusz mojego życia – no może poza kawą, bo póki co jakoś daję radę wypić ciepłą i to kiedy ja chcę! 😉

  • Odpowiedz 21 sierpnia, 2015

    Pati

    hej, ja dopiero w 21 tc jestem i jak czytam takie wpisy to jestem lekko przerażona,ale…ciągle trzyma mnie ta naiwna myśl, że może jakimś cudem u mnie będzie inaczej:) i że przecież nie może być aż tak źle skoro dałaś radę tyle osiągnąć (patrz zdjęcie powyżej :D)…i tej naiwnej myśli będę się trzymała,chociaż nie powiem- to dla mnie też dobra lekcja żeby te pozostałe 19 tygodni spędzić – rozkoszując się ciszą i wolno płynącym czasem… 🙂 a ja serio nie mogę się doczekać tej jazdy bez trzymanki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 🙂

    • Odpowiedz 23 sierpnia, 2015

      Julkowa mama

      nie stresuj się, grunt to przyjazne otoczenie; nikt nie mówił, że będzie łatwo- ja mam ultra spokojne dziecię, ale są dni, kiedy bym je zamknęła na balkonie i uciekła do Meksyku; najważniejsze to nie dać się zwariować i mieć kontakt z podobnymi… powodzenia!!!

  • Odpowiedz 21 sierpnia, 2015

    Joanna

    Życie…tak prawdziwe, jakbym czytala o sobie-matka prawie dwulatka 😉

  • Odpowiedz 21 sierpnia, 2015

    Freelance Mama

    Cudowne podsumowanie 😀

  • Odpowiedz 21 sierpnia, 2015

    Patis

    Suuuuper! znam, znam i co mogę polecić w celu ulepszenia „wakacji” to:
    1) suszarka bębnowa!!! to jest hit! tylko trzeba mieć baczenie, że pierdzioch jak tylko okiełzna chodzenie, będzie ją z lubością nastawiał, ze szczególnym upodobaniem zabawek na baterie – co to to wylewa się w ciepełku 😉
    2) no i czytnik ebooków – ale to tylko na dni,gdy masz mnóstwo energii i nie przytniesz komara zasypiając z małym na drzemce 🙂
    Potem przychodzi jeszcze czas kiedy starsze dziecię zapisujesz do przedszkola i ciszysz się jak głupia, że wreszcie skończą się awantury z młodszym dzieciem a za sekundę ryczysz, że nie oddasz i koniec kropka. A potem prowadzisz do przedszkola „na próbę” i wybywasz z duszą
    na ramieniu do pobliskiego dyskontu podleczyć nerwy słodyczami a jak wracasz to musisz stoczyć godzinną batalię, żeby twoje dziecię zechciało łaskawie do domu wrócić:) Już oczyma wyobraźni widzę woodstock za parę lat i z niemężem się zastanawiamy jak to szpiegowsko ogarnąć 🙂

  • Odpowiedz 21 sierpnia, 2015

    AnaMama

    Świetny artykuł! Nic dodać nic ująć! Podziwiam za osiągnięcia i lekkość pióra 😉

  • Odpowiedz 21 sierpnia, 2015

    Dordor

    Tak sobie czytam i odhaczam w myślach poszczególne punkty, bo też mam prawie rocznego potomka. No i tak: śpię w nocy, książki czytam regularnie (w wannie-polecam!), gotuję, prasuję, choć że sprzątaniem to od zawsze trochę mi nie po drodze i ciułamy na iRobota z małżonkiem:-p Do tego nawet rozwijam nowe hobby – szyję. Więc tak się zastanawiam nad Twoją listą, że chyba coś jest nie tak… Ale po odczytaniu do końca chylę czoła! Niesamowicie duzo osiągnęłaś przez ten rok, gratuluję!

  • Odpowiedz 21 sierpnia, 2015

    Matka Debiutująca

    Doktorat ze ssakiem przy piersi – been there, done that, tak więc piona! Ech ta dyskusja pisana między północą a czwartą, gdy panna robiła dłuższe spanie. I wszystkim wszystkim kobitom powtarzam, że prasowanie jest wybitnie przereklamowane!.
    I samych radości dla synka!! .

  • Odpowiedz 22 sierpnia, 2015

    Olga

    Ja nie przeczytałam ani jednej książki przez ostatnie 16 msc. Znam jednak jedną mamę roczniaka której częstotliwość czytania się nie zmieniła od porodu… nie wiem jak ona to robi… może podczas karmienia? może zamiast karmienia? nie wiem…

  • Odpowiedz 22 sierpnia, 2015

    ala

    Ja przy karmieniu często czytam MATAJĘ. Nowe i stare wpisy. Czasem nawet na głos mężowi, żeby sie razem pośmiać 🙂

  • Cześć.Jestem matką dwójki maluchów:córka 2 latka i synek 4 miesiące.I cóż mogę stwierdzić:doba mogłaby mieć choć o 4 godziny więcej.Do ogarnięcia mam dzieci,porządki domowe,pranie,prasowanie,gotowanie,sprzedaż internetową-czyli taka dodatkowa praca i męża,który wieczorem też potrzebuje trochę” bliskości”I dodam jeszcze że mąż bardzo dużo pracuje i rzadko jest w domu!A do tego wszystkiego jeszcze zmobilizowałam się i mam dietę-taką ustaloną przez dietetyczkę,co się wiąże z przygotowywaniem dodatkowych posiłków dla mnie coś innego,dla reszty też coś innego.Żeby było mało córka jest niejadkiem,wiec dużo energii zużywam na tzw.wciskaniu żeby cokolwiek było w brzuszku.Pomimo dobrych chęci małego karmię mlekiem modyfikowanym.Pokarmu miałam mało,z jednej piersi po 20 minutach nie najadał się,wiec potem przystawiałam do drugiej i dalej mało,miedzy tym było noszenie do odbicia.Wszystko brzmi normalnie,ale takie nie było.Córka w tym czasie protestowała,a ja spędzałam czasami 2 godziny (z małymi przerwami )na karmieniu w towarzystwie płaczu i wrzasków…więc zaczęłam dokarmiać sztucznym,ale mieszanka źle na niego wpływała…wymiotował wszystko.Zrezygnowałam więc z piersi!Sytuacja się poprawiła.Synek się najadał,nie miał kolek,długo spał.A teraz kiedy ma prawie 4 miesiące są dni,kiedy prześpi może 2 godziny w ciągu całego dnia.Jest dobrze,jak z drzemką zgrają się z córką…to mam chwilę czasu wolnego…i wtedy nie wiem w co ręce włożyć.Przydałoby się zrobić jakiś obiad i czekają na mnie okna do mycia i porządki w szafie i sterta prasowania i jeszcze wiele innych rzeczy które przychodzą wtedy do głowy.Stawiam na jakąś zupkę i biorę się za prasowanie,potem może zdążę jeszcze poodkurzać i umyć podłogi.Zdążę poprasować kilka ubranek i słyszę… płacze.Plany idą w łeb,karmienie,zmiana pieluszki,trochę zabawy.Budzi się córka…kończę zupę,karmię córkę(co nie jest łatwe)Potem przydałby się jakiś spacer,wyjście na powietrze,potem jeszcze coś czasami uda mi się zrobić jak mały ma drzemką a córka bawi się w robienie bałaganu :)I tak dzień minie,nawet nie wiem kiedy.Kompanie jednego i drugiego,karmienie.Sprzątanie zabawek i różnych gadżetów powyciąganych z kuchni.Kolacja dla mnie,siadam do zamówień internetowych,trwa to do późnych godzin wieczornych.Kładę się po 23.00 a czasem i później.I tak wygląda mój dzień.Moją rozrywką jest wypad do sklepu spożywczego w dni,kiedy mąż jest po południu w domu. A kawę piję w tzw.międzyczasie 🙂

    • Odpowiedz 18 listopada, 2015

      azul

      Pozdrawiam Cię serdecznie:) Ja mam dwuletnią córeczkę (dwa dni temu skończyła dwa latka) i rocznego synka (dziś kończy roczek). Ech…co tu gadać. Chyba rozumiemy się bez słów:) Życzę Tobie i sobie dużo sił i cierpliwości:*

  • Odpowiedz 23 sierpnia, 2015

    Malwa

    Wpis z tytułu tych „soł tru”, no i cóż tu pisać, sooo true!!! Też miewam kawę gorąca ale co z tego jak w tzw.międzyczasie tu „tylko” raz szmatą przejadę, tam „szybciutko” rozwieszę pranko i mam ice coffee. Pozostaje polubić.

    Gratuluję osiągnięć zawodowych 🙂

    To, co lubię najbardziej u Was dziewczyny, to że piszecie nawet naukowe rzeczy, które normalnie powodują ziew w normalny sposób, lajtowo, z poczuciem humoru, bez zbędnej spinki i napinki, bez zadęcia, mimo tytułów, które nie jednemu pozwoliłyby taki stan osiągnąć, i że w d*pie macie literówki bo „e” czy „ę” w jednym słowie nie razi ani nie zmienia kontekstu tegoż postu dla normalnych ludzi ani trochę – za to Wam chwała! (musiałam, bo tak mnie wkur***ją takie komenty, że masakra!)

  • Odpowiedz 23 sierpnia, 2015

    Magda /dwa plus dwa

    U mnie minął rok, ale z drugim dzieckiem i patrząc z perspektywy, to „co ja u diabła mając tylko jedno z czasem robiłam”… Szkoda, że wtedy tego nie wiedziałam 🙂

  • Odpowiedz 23 sierpnia, 2015

    Osowiała Sowa

    Dobrze chociaż, że ja kawy nie piję 😉

  • Odpowiedz 23 sierpnia, 2015

    Ania

    Ja się podpisuję obiema rękami pod punktem 12. To mnie zaskoczyło chyba najbardziej, ale pozytywnie, zrezygnowałam ze wszystkiego co nie jest super i jest byle jakie – z aktywności, ale także znajomych! Macierzyństwo doskonale uregulowało moje życie. Pozbyłam się męczących ludzi z mojego życia i zachowałam tylko wartościowe znajomości. To jest bardzo pozytywna zaleta posiadania dzieci.

    Do komentatorki co martwi się jak wróci do pracy nie przesypiając 6h z rzędu. Kochana ja po urlopie macierzyńskim z pierworodnym (jeszcze tym krótkim urlopie) przez ponad 8 miesięcy pracowałam sypiając po 3-4h na dobę (i to nie ciągiem, ani nie podzielone na pół – marzyłam o takim spaniu) i dałam radę i nie byłam gorszym pracownikiem od innych. Mamy mają POWER!

    Gratulacje dla autorki. Danusiu jesteś wielka z tym doktoratem! Ja teraz tylko prace na studia podyplomowe pisałam mając miesięczne niemowlę i nie było łatwo, ale praca krótka więc szybko się uwinęłam, a doktorat to jest coś. Podziwiam i nie zazdroszczę wysiłku jaki musiałaś włożyć. Szacun

  • Odpowiedz 24 sierpnia, 2015

    Oj mama mama!!

    Ode mnie nobel za ten wpis, dzięki niemu w mózgu mi sie poukładało, ze to co u nas sie dzieje to stan normalny a nie czyste szaleństwo. Ostatnia książkę miałam w ręce jak synuś mając 6 miesięcy drzemał sobie wakacyjnie na plazy To był pamiętny moment bo od narodzin złapałam po raz pierwszy „głębszy relaksacyjny oddech”. Wtedy jednak okazało sie ze dosłownie jakimś cudem druga dzidzia już jest w drodze by do nas dołączyć. Śmiać sie, cieszyć czy płakać wtedy nie wiedziałam i targana ciazowymu hormonami robiłam wszystko na zmianę a czasami nawet na raz. Teraz senior ma 1,5 roku a młodszy 5 miesięcy… Jazda jest nieustanna. Są dni ze zasypiam na stojąco pod prysznicem ale są i takie ze ” wyrwę” sie na bieganie. Także dla amatorów mocnych wrażeń polecam macierzyństwo hurtowe…cóż tam sie rozdrabniać z jednym dzieciaczkiem! Ostatnio mój starszy nabalaganil jedzeniem, które akurat nie przypadło mu do gustu a ja już zmordowana i umęczona zdołałam pod nosem wymamrotac tylko oj mały, mały…. Na co dostałam odpowiedz ( od swojego 1,5 rocznego dowcipnisia) równie ciężkim i zmęczonym głosem: oj mama, mama…(…) i jak tu nie umierać z miłości!!!

  • Odpowiedz 25 września, 2015

    sylwik

    Byłabym bardzo wdzięczna gdyby któraś z Was drogie blogerki napisała kiedyś jak łączy(ła) macierzyństwo z doktoratem. Ja to robię, czasem wydaje mi się że jakoś idzie, że jest ok, a czasem myślę że ani jednego ani drugiego nie robię dobrze. Fakt że zaczęłam doktorat zaraz po zaczęciu ciąży, teraz skończyłam pierwszy rok, a mały ma 10 miesięcy. Typowego urlopu miałam bardzo mało, bo tylko 3 miesiące, pracowałam do 38 tyg. ciąży, a teraz wymieniamy się z mężem, czasem jestem na uczelni o 6.00 rano, czasem wychodzę po 21.00, ale wtedy w środku dnia jestem z małym i.. jakoś od czasu do czasu dopadają mnie wyrzuty sumienia, że za mało z nim jestem albo że za mało naukowo robię, a skoro Wy jakoś to pogodziłyście, to chętnie bym przeczytała coś w temacie żeby się podnieść na duchu.. 😉

  • Odpowiedz 5 października, 2015

    Alicja

    „a za rok pewnie uśmieję się z tego wpisu” – mój młody właśnie skończył 2 lata i wcale nie jest lepiej. jest gorzej, bo rok temu wróciłam do pracy, co zabrało mi 9 godzin tego czasu, którego przecież miałam wciąż za mało. i nadal nie przespałam ciurkiem więcej niż 5 godzin, a nawet te 5 jest rzadkim luksusem. w pierwszym roku życia synka przeczytałam coś około 40 książek, w drugim raptem 3 (wszystkie „dla rodziców”)

    ale nigdy, za nic nie chciałam bym wrócić do czasu przed.

  • Odpowiedz 10 października, 2015

    Moniqe

    Te podpunkty pasowały do mnie przez pierwsze 3 miesiące po narodzinach dziecka. Nie mogę narzekać, że się nie wysypiam, bo moje dziecko śpi w nocy średnio 10 – 11 godzin. A później ma 3 drzemki w ciągu dnia. Jak dziecko śpi, to czytam jakąś książkę.
    Jednak mimo wszystko jestem padnięta, bo w 90% czasu to ja się zajmuję dzieckiem. Nie mam do pomocy kompletnie nikogo, a mąż dość często późno wraca z pracy.
    Po roku takiego funkcjonowania zaczynam „chodzić po ścianach”.
    Zaraz zwariuję. Ale i tak uważam, że macierzyństwo jest piękne.
    Gdybym miała kogokolwiek do pomocy żeby choć ze 2 czy 3 godziny zajął się dzieckiem, to chyba nic do szczęścia więcej bym nie potrzebowała.

  • Odpowiedz 18 listopada, 2015

    mama Kubuśka

    Zdradź proszę tą metodę wieszania prania, żeby nie trzeba było prasować 🙂 ile by mi to nerwów zaoszczędziło 🙂

  • Odpowiedz 18 listopada, 2015

    Zaiana

    Super artykuł! I gratulacje dla Ciebie i synka!
    Gdy czytam mam wrażenia jakbyś pisała o mnie 😀 No może poza snem, ja w ciąży nie mogłam spać i męczyłam się koszmarnie. Na szczęście z małym mamy ten luksus, że od urodzenia ładnie nam spał, na początku, kretyni, wybudzałam go, teraz już wiemy że to był błąd. Mały budzi się ze 2-3 razy w nocy, bierzemy go do łóżka przy pierwszej pobudzenie i jak chce cyca to mnie po szarpie, dam mu i mogę spać dalej, prawie jak bym się nie budziła 😀
    Po za tym wszystko się zgadza, mały ma dopiero 7 mies i teraz już wiem, dzięki Tobie, że to nie mija. 😛
    Pozdrawiam, Agnieszka

  • Odpowiedz 8 grudnia, 2015

    Karolina D.

    fajny wpis, ale przy drugim dziecku człowiek dopiero sobie uzmysławia, że z jednym dzieckiem to się strasznie nudził !! 😛 – mam dwójki (3 latka, 8 miesięcy)

  • […] zew do podsumowań. Najpierw jednak wróciłam sobie do czasów gdy kończyłam 1 roczek – klik  i trochę się uśmiałam ze swojej młodszej wersji i ówczesnego punktu siedzenia. Taka jednak […]

  • Odpowiedz 28 lipca, 2016

    awa

    Zupełnie nie mam pojęcia, jak to działa, ale po narodzinach Trzeciorodnego nagle okazuje się, że znalazł się czas na wszystko! Naprawdę 🙂 także tego, jak któraś z Was nie daje rady z jednym lub dwojeczka, to polecam 😀

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj Danka Kozłowska-Rup Anuluj pisanie odpowiedzi