Matka zawsze wygląda źle

Matka zaczyna wyglądać źle jeszcze w ciąży, kiedy to zwykle nie spełnia oczekiwań postronnych co do rozmiaru jej osobistego brzucha.

„Ty na pewno w ciąży jesteś? W ogóle brzucha nie widać, zacznij dbać o siebie, bo jeszcze dziecku krzywdę zrobisz!” – padło w stronę niejednej posiadaczki brzucha niespełniającego kryteriów wymiarowych sąsiadki spod piątki, która za punkt honoru obrała sobie wpędzenie nieszczęsnej ciężarnej w paranoję pod tytułem „czy moje dziecko jest za małe?!”.

„Jesteś pewna, że to nie bliźniaki?” – pyta z kolei wielce zafrasowany wujek Edmund nie zważając zupełnie na to, że sam jest w przewlekłej, sześćdziesięcioośmiomiesięcznej, bliźniaczej ciąży spożywczej. „Może lekarz pomylił datę, bo jesteś już taaaaka duża, niemożliwie, że to dopiero 7 miesiąc” – wtóruje wujkowi kolejny światowy ekspert od jednych prawilnych wymiarów ciążowego brzucha.

Jeśli zna się jakąś ciężarną to koniecznie trzeba się też pokusić o zapytanie jej „a ile przytyłaś”, a po uzyskaniu odpowiedzi szybciochem przeszukać archiwa mózgownicy i poinformować nieszczęśnicę, że zna się kogoś kto przytył mniej (lub więcej). Nie ma w tym oczywiście nic dziwnego, ja też zawsze gdy się z kimś spotykam to rozmowę rozpoczynam od pytania o to jak bardzo przybrał na wadze po tłustym czwartku i czy stolec był. Bo niby na jakie inne tematy można z ludźmi rozmawiać? Nic ciekawszego mi do głowy nie przychodzi…

Warto też pokusić się o skomentowanie stylu prezentowanego przez ciężarną. Przy czym tu trzeba się zdecydować do którego obozu się zaliczamy – możemy bowiem reagować wzburzeniem na widok ciężarnej w luźnych spodniach i bluzie po-mężu-trzy-razy-większym i bezlitośnie wytknąć niewieście, że ciąża to nie jest powód by przestać o siebie dbać, że nie można tak chadzać po ulicach i niczym strach na wróble odstraszać inne, „zadbane” kobiety od macierzyństwa i w ogóle wziąć się w garść niewiasta powinna, wyeksponować ten brzuszek, wszak to kwintesencja kobiecości, a nie powód do wstydu, to co się chowa za luźną bluzą.

Alternatywnie możemy zapisać się do obozu, którego delikatne uczucia chowają się w najodleglejszym kąciku duszy na widok pępka za którym mniej lub bardziej majestatycznie czai się brzuch – no bo jak można się tak eksponować i jeszcze ten pępek wystający – fuj – przecież to jest obrzydliwe, przyzwoici ludzie nie muszą na to patrzeć, w końcu taki ładny dres o fasonie namiotu można dziś w każdym markecie nabyć i schować to brzuszysko coby się w oczy ludziom nie rzucało – brzuch ciążowy nie jest przecież za ciekawym widokiem i należy go maskować do krwi ostatniej kropli z żył!

Ciąża znajomej jest też jedynym w życiu momentem w którym można jej prosto z mostu powiedzieć, że wygląda szkaradnie waląc jej z uśmiechem i między oczy „znacie już płeć, bo wyglądasz na dziewczynkę?” – wszak mądrość ludowa mówi, że dziewczynka zabiera matce urodę, a nie ma nic przyjemniejszego niż powiedzenie kobiecie, która jest spuchnięta, zmęczona, obolała i zalana hormonami, że zbrzydła.

Jak już matula dziecię powije to też nie należy jej oszczędzać i niezwłocznie poinformować, że brzuszek się jej jeszcze nie wchłonął, bo wiadomo, że razem z dzieckiem kobieta rodzi mózg i w związku z tym nie dysponuje potencjałem umysłowym, pozwalającym jej na samodzielną ocenę wielkości własnego brzucha. Warto też dodać, że wygląda na zmęczoną i/lub niewyspaną, bo wszak to zdecydowanie grzeczniej niż powiedzieć jej wprost, że wygląda jak pachruść pospolity, a w kategorii świeżość wygrywa z nią nawet bezzębny król żuli miłościwie nam panujący pod osiedlową budką z piwem.

Potrzeba komentowania ciała i wyglądu matek – tych przyszłych i tych już doświadczonych w macierzyństwie jest bardzo powszechna. Zaczynasz być matką – Twój brzuch, a potem i reszta ciała stają się własnością publiczną. Każdy uzurpuje sobie prawo do wyrażenia swojej opinii o jego wielkości, dotknięcia (!), pogłaskania, porównania z innymi. Potem też nie jest lepiej – wiele osób pasjonuje się tym jak szybko wracasz do wagi sprzed ciąży, w co się ubierasz, a w co nie. Tracisz kilogramy za szybko, za wolno. Ubierasz się za elegancko, za sportowo, za młodzieżowo, za dojrzale, za nudno, za frywolnie jak na matkę. Zresztą nie ważne jak, bo i tak znajdzie się ktoś kto uzna, że źle.

Czasem mi się na te wszystkie komentarze żalicie. Problem w tym, że niektórzy ludzie tak po prostu mają – najwyraźniej wewnętrzny głos każe im nasz matczyny wygląd skomentować, bo w przeciwnym razie im żyłka pęknie – nie zmienimy tego. Dlatego, mimo że jedna z was poprosiła mnie o zaapelowanie do ludu by nie dręczył ciężarnych i świeżo upieczonych matek swoimi mało subtelnymi komentarzami na temat ich wyglądu, nie zrobię tego. Zamiast tego zaapeluję do was drogie kobiety byście wyrobiły w sobie nawyk puszczania tego wszystkiego mimo uszu. I nawet nie chodzi w tym wszystkim o was, tylko o wasze dzieci. One nas nieustannie obserwują i jeśli zauważą, że niezbyt taktowny komentarz przewlekle ciężarnego wuja Edmunda czy tam innej sąsiadki spod piątki wytrąca nas z równowagi albo peszy, to myślę, że trudniej im będzie nie przejmować się głupimi komentarzami na swój temat, których w wieku nastoletnim w czasach mediów społecznościowych przyjdzie im się jeszcze nasłuchać.

Tak już bowiem niestety mamy, że nawet jeśli w naszym kierunku padnie 10 pochwał, 6 komentarzy neutralnych i jeden niemiły to i tak do serca weźmiemy sobie najbardziej ten negatywny – myślę, że warto nauczyć dzieciaki, że sztuka polega na tym by go przyjąć i się nie zadręczać. A kto jeśli nie my ma ich nauczyć tego, że dobrego samopoczucia we własnej skórze nie można uzależniać od komentarzy postronnych?

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

42 komentarze

  • Odpowiedz 29 marca, 2017

    basiaho

    My thoughts exactly, ze tak powiem po angielsku.
    Oprócz tego można samemu nie brać udziału w tym społecznym festiwalu wymieniania uwag o wyglądzie matek i jakby co uświadamiać wujkow i sąsiadki, ze to fajne nie jest 🙂

  • Odpowiedz 29 marca, 2017

    Kasiabob

    Słowo dnia – pachruść ?

  • Odpowiedz 29 marca, 2017

    Ewelina

    Kurczę,ja naprawdę mam szczęście, bo nie mam w pamięci negatywnych komentarzy. Nie przeszkadzały mi nigdy uwagi na temat wyglądu. Większość była z resztą pozytywna. Biedne te matki, które się zadreczają opiniami postronnych…

  • Odpowiedz 29 marca, 2017

    if

    Ze dwa tygodnie przed porodem podjechałam do pracy coś załatwić (byłam na zwolnieniu). Spotkała mnie tam znajoma, taka z tych, co koniecznie musi zmierzyć człeka od stóp do głów i następnie wydać werdykt. Tak więc taksuje mnie wzrokiem, po czym z autentycznym zdziwieniem z domieszką oburzenia mów, wręcz krzyczy: Ależ ty dobrze wyglądasz!
    Tak więc nawet dobry wygląd nie jest gwarantem braku komentarza 😉

  • Odpowiedz 29 marca, 2017

    Iwona

    Tak myślę sobie, że na logikę to fajny apel. Ale ze względu na buzujące w ciężarnej a potem w już-nie-ciężarnej kobiecie hormony to dość trudny orzech do zgryzienia. No bo ona może by i chciała się nie przejmować. Ale jak, skoro pod czachą dymi. …

    • Odpowiedz 29 marca, 2017

      Kejt

      Zgadzam się. I apeluję o zamieszczenie top 10 ciętych ripost na tego typu komsie.

      • Odpowiedz 30 października, 2017

        Mexxxxico

        Ja schudnąć mogę, ale ciocia twarzy nie zmieni;)

  • Odpowiedz 29 marca, 2017

    Norencja

    Puszczanie mimo uszu to niejako przyzwolenie na takie chamskie komentarze. Akurat ja nie jestem z tych, co nadstawiają drugi policzek – mówię wprost, że takie uwagi są nie na miejscu. I do tego zachęcam inne matki, bo inaczej nic się nie zmieni i nadal ludzie będą po nas jeździć jak po łysej kobyle.

  • Odpowiedz 29 marca, 2017

    Paulina_G

    A ja pamiętam jak w pierwszej ciąży miałam małowodzie i co rusz słyszałam że mam taki malutki brzuszek i w ogóle jak się muszę cieszyć. I już naprawdę tłumaczenie każdemu dlaczego się nie cieszę było naprawdę męczące.
    Teraz sama się pilnuje i albo mówię mamą że wyglądają ślicznie albo nie mówię nic;)

  • Odpowiedz 29 marca, 2017

    Lucy

    Moja przyjaciółka na każdym spotkaniu mówi „nie obraz się ale w ciąży byłaś po prostu gruba” albo „nie obraz się ale tobie ciąża nie służyła” ;D

  • Odpowiedz 29 marca, 2017

    Dominika

    W siódmym miesiącu ciąży usłyszałam od nieznajomego pana: „Pani to w orkiestrze gra?”. Na mój zdziwiony wzrok odpowiedział: „Noo, bo bęben taki pokaźny”. On był niezwykle dumny, że taki żart mu się udał, a mnie zatkało wtedy, spłonęłam ze wstydu i szybko odeszłam… Później oczywiście plułam sobie w brodę, że mogłam coś takiego wypalić żeby mu w pięty poszło, ale wiadomka w jakim tempie mózgownica ciężarnej pracuje.

    To fakt, czasem w takich sytuacjach słów brak i można tylko puścić mimo uszu. Zwracanie uwagi? Hmm..nie wiem. Na niektórych podziała, ale ludzie jak ludzie mogą pociągnąć temat i zacząć wytyki pod adresem kondycji naszego układu nerwowego w ciąży. I tak można w nieskończoność.

    Chyba tylko luz i cięte riposty ratują nas ode złego 😉

  • Odpowiedz 29 marca, 2017

    Michalinowa matka

    Uwielbiam Cię (czytac) 🙂 oczywiście prawda cała w każdym Twym słowie. Uśmiałam się, wybudzając właśnie uśpiony powód mojego niewyjściowgo wyglądu. Moj ulubiony komentarz otrzymany po porodzie : ” Jaka ona ładna! Zupełnie do Ciebie nie podobna!” 🙂 bawi mnie do dzisiaj 😉

  • Odpowiedz 29 marca, 2017

    Ana

    Największa jazda i tak zaczyna się dopiero po porodzie, a mianowicie ciotki, teściowe, szwagierki dobra rada…”Może jej zimno? Pewnie płacze z głodu. Dlaczego nie kąpiecie codziennie? Powinna spać w swoim łóżeczku! Nie noś, nie bujaj bo przyzwyczaisz!….”
    MASAKRA

  • Odpowiedz 30 marca, 2017

    Joanna

    Co do wyglądu to mnie komentarze nigdy nie dotykały…. Ale czego nie znoszę to dotykania mojego brzucha…. I to nawet przez moją mamę własną! Nie mówiąc o obcych…. znajomej kiedyś powiedzialam wprost, że nie nie lubię jak mnie ktoś po brzuchu dotyka i czy ona lubi…. bardzo się obruszyła. W trzeciej ciąży dalej tak mam – na szczęście rodzina i znajomi już zrozumieli…. Ewentualnie mąż może brzucha dotknąć czasem(!) Jak mam fazę…No i dzieci… Ale to i tak muszę się pilnować żeby nie odskakiwać gwałtownie…

    • Odpowiedz 1 kwietnia, 2017

      Pam

      Ooo, mam podobnie. Tez w trzeciej ciazy (wlasciwie to juz powinno byc po porodzie ale lokatorce się nie spieszy). To takie urocze i dobre ze dzieci chca nawiazac kontakt z siostra w brzuchu, a ja musze sie pilnowac, tak jak piszesz, zeby nie odskakiwac jak oparzona… po chwili czulosci i tak odwracam ich uwage czyms innym bo na dluzsze seanse tulenia brzucha po prostu nie mam ochoty i juz.

      • Odpowiedz 2 kwietnia, 2017

        Joanna

        O! To nie tylko ja tak mam…? Moje małe też już powinno wyłazić ale coś jeszcze się nie spieszy…. Też dzieciaki tukan i czym prędzej proponuję czytanie, rysowanie, etc… Trochę mi nawet ich żal czasem, ale co robić….

  • Odpowiedz 30 marca, 2017

    Agnieszka

    Taaa… mój tata w szpitalu 1 dzień po narodzinach mojego syna przy moich koleżankach zapytał się mnie „żartem” czy ja już urodziłam na pewno, bo brzuch mam dalej wielki… Płakałam 3 dni.

    • Odpowiedz 16 maja, 2017

      Lena

      Oooo to to. Żart w stylu mojego teścia. Kilka dni po porodzie zapytał mnie czy nie chowam tam jeszcze jednego wnuka. Zrobiło mi niezwykle „miło” jak reszta rodziny jak na komendę spojrzała w stronę brzucha. I co zrobisz? Nic nie zrobisz.

  • Odpowiedz 30 marca, 2017

    Dorota

    A mnie się marzy, żeby dystans do swojego wyglądu oraz komentarzy bliskich i dalszych mi osób zachować na dłużej, nie tylko na okresy cudownej przecież ciąży i jeszcze piękniejszego, wczesnego macierzyństwa ?

  • Odpowiedz 30 marca, 2017

    Sylwia

    A ja bym zaapelowała do MAM głównie – nigdy nie powiedział mi nic złego żaden mężczyzna. Natomiast kobieta – prawie KAŻDA ma coś do skrytykowania od samego początku ciąży. Że pracujesz/nie pracujesz, że ćwiczysz/nie ćwiczysz, że jesz za mało/obżerasz się, potem że nie tak wyglądasz, nie tak rodziłaś, nie tak karmisz. A ugryźcie się wszystkie w … nos! Dziecko mam szczęśliwe, męża szczęśliwego i ja szczęśliwa. Moja wizja świata przewiduje mnie taką właśnie i już.

  • Odpowiedz 30 marca, 2017

    Roza

    Ja usłyszałam, że jestem zbyt chuda = jem NIC (w nawiasie –> chude mleko daję), poza tym (tu cytat) widać po mojej skórze (????!!!) że piję za mało wody i każdy trener fitness by mi to powiedział po jednym (prawda) spojrzeniu :p

  • Odpowiedz 30 marca, 2017

    Agaga

    Eh niestety większość kobiet nie jest na tyle pewna siebie, żeby puszczać mimo uszu uwagi i zazwyczaj większości zależy na opinii otoczenia ? Szkoda wielka szkoda Ja należę do osób, którym hmmm osoby mnie znające zwyczajnie obawiają się walnąć uwagę z banku legend miejskich i zabobonów, bo moja odpowiedź prędzej obnaży ciemnogrodzkie poglądy rozmówcy??? na tle argumentów naukowo potwierdzonych ? Tu warto tez cały czas poszerzać wiedzę i opierać sie na wartościowych sprawdzonych źródłach ???

  • Odpowiedz 2 kwietnia, 2017

    bemummy

    dzień po porodzie, poszłam do sali odwiedzin zobaczyć się z mężem, patrzę a tam tata mój kochany, patrzy na mnie i pyta ” ten brzuch masz większy niż po pierwszym porodzie, ale to chyba się wchłonie jakoś…” wracam do domu a tam mamusia” a Ty nadal w ciąży?”, siostra przyjechała w odwiedziny (jej droga familia wmawiała ze ma za mały brzuch w ciąży) ” a Ty w kolejnej ciąży jesteś? ” , kolega tydzień później to samo pytanie. Mama po 3miesiacach, ” ale wiesz ze juz możesz brzuszki ćwiczyć?”. Dodam ze mnie natura oszczędziła i brzuch calkiem spoko po porodzie miałam. Pamiętam to ekspresowe obkurczanie macicy, przez dobę po porodzie miałam takie skurcze, ze się zastanawiałam czy drugiego dziecka nie rodzę. Bylo mi przykro słysząc te słowa.

  • Odpowiedz 4 kwietnia, 2017

    Monika

    Ej a nie macie tak, że tylko taki a nie inny styl macierzyński jest dobry? Bo mnie się nóż w kieszeni otwiera, jak widzę matki, które naczytały się bzdur o tym, że Evian to jedyna woda, jaką można dziecku dać (bo sodu ma niby mniej niż inne). I jak widzę matki z dziećmi w wisiadłach z nogami zwieszonymi po kolana rodzicielki. I nie mówię nic ale sobie myślę okropności o tym, jakie one nieoczytane (albo oczytane inaczej), bo przecież to wszystko w internecie można znaleźć i sobie właściwą (czyli taką jak moja) opinię wyrobić.

    Każdy ma swoje zdanie na każdy temat i każdy uważa, że takie zdanie jest jedyne właściwe. O brzuchach i nabytych kilogramach może nie powinno się dyskutować, ale jeśli gawiedź tak się męczy w milczeniu jak ja się męczę na widok matek, które najwyraźniej nie są takie ogarnięte jak jej wysokość ja, to rozumiem, że muszą się wygadać!
    🙂

    • Odpowiedz 5 kwietnia, 2017

      Alicja

      Wiesz co, chyba tak nie mam. Ja generalnie dopóki dziecku nie dzieje się ewidentna krzywda (a jak widzę matkę z wisiadłem to sobie myślę, że może ona wie że to kiepskie, ale je ma i używa tylko raz na 6 miesięcy w stanach najwyższej konieczności?). Drażni mnie jedynie gdy ludzie podważają coś co udowodniła nauka i wrzucają mi w ramach kontrargumentu spiskowe filmiki z YT, ale dla mnie to zupełnie inna sprawa i po prostu początek dyskusji, ale nie, nie męczą mnie nieogarnięte matki, bom sama jedną z nich 😉

  • Odpowiedz 7 kwietnia, 2017

    Michalina

    Mnie najbardziej dziwi jak w czasie ciąży wszystkich interesuje fizjologia ciężarnej. Pytania w stylu „to pewnie ciągle siusiasz?” są na porządku dziennym. Mnie to niespecjalnie drażniło, raczej ciekawiło, ale cięta riposta „a stolec był?” jak najbardziej na miejscu ?

  • Odpowiedz 11 kwietnia, 2017

    Mynta

    Piękne podsumowanie:) niestety, niektórym wydaje się też, że mogą bezceremonialnie komentować wygląd dzieci. Pierwsze: ja – z jednodniowym dzieckiem w łóżku szpitalnym. Szwagierka (wówczas bezdzietna, więc wybaczam:P) na widok mojej najpiękniejszej na świecie córeczki: ale brzydka! Drugie, zasłyszane: Ta jej Karolinka to jest śliczna dziewczynka, ale ta jej młodsza ma chyba Downa (przyp.aut.: nie ma!).

  • Odpowiedz 11 maja, 2017

    Pani W

    U mnie najbardziej popularne:
    – A który to miesiąc?
    – Siódmy (przykładowo)
    – Oooo i taki duży ten brzuszek?
    – Tak… to bliźniaki
    – Aaaa… nie no to mały jak na bliźniaki…

  • Odpowiedz 29 czerwca, 2017

    marimosa

    Dziś nawet zaskoczył mnie mój 5 letni sąsiad. Spytał mnie:
    „A co ty masz taki gruby brzuch, masz tam dzidziusia?”

    Urocze prawda 😉

    (26tc)

  • Odpowiedz 22 lipca, 2017

    Alicja W (krainie czarów)

    Mi też było przykro gdy 3 tygodnie po porodzie ciotka (starsza zaledwie o 15 lat) powiedziała patrząc na mój brzuch: „Nooo… teraz to Ty już taka szczupła nie jesteś!”. Należę/należałam do raczej szczupłych osób, pierwsze dziecko urodziłam po 30-tce, przytyłam w ciąży 13 kg, z czego 7 kg zniknęło po samym porodzie, więc sama ze sobą może nie czuła bym się tak źle. Ale czuję się – odkąd minęło magiczne 6 tygodni połogu teściowa co chwilę nagabuje mnie, żeby ćwiczyć, robić brzuszki i ogólnie „coś ze sobą robić”. A ja marzę o przespaniu chociaż dwóch godzin… Gdy córeczka śpi to ja też padam jak kamień, przykro mi ale narazie nie w głowie mi siłownia tylko sen, nie jestem Lewandowską…!

  • Odpowiedz 25 sierpnia, 2017

    Karola

    Pierwsze słowa mojej teściowej przy pierwszych odwiedzinach po porodzie to „a ty jeszcze masz brzuch?”. 2 tyg po porodzie kazała mi brzuszki robić. To jej powiedziałam że w połogu jestem i nie muszę. Ale teraz (7tyg po) jak mi znowu coś powie to chyba uduszę. Gdyby to był obcy człowiek nie przejęła bym się tak. Ale z teściową muszę się czasem spotkać a po takich tekstach nie mam na to ochoty… Niestety nie mam ciętej riposty i nie umiem się odgryźć choć powinam.

    • Odpowiedz 28 października, 2017

      Anna

      Że teściowa tak komentowala, to można sobie jakoś wytłumaczyć (ach te wredne teściowe…); a gdy mówi Ci tak Twoja mama w 3 dobie po porodzie? mnie było bardziej niż przykro, choć w sumie mogłam się tego spodziewać po mojej mamie.
      W ogole tego ypu komentarze kobiet- matek mnie nieźle irytują, czyżby same nigdy nie rodziły i nie znały fizjologii?

  • Odpowiedz 27 października, 2017

    Agata

    Z tego typu kwiatków to raz na imprezie i u znajomych ułyszałam: jak na dwójkę dzieci to nieźle wyglądasz. Nic tylko zacząć przychodzić w zapluty dresie z dziecio-butem na nodze ;-).

  • Odpowiedz 27 października, 2017

    Xiontaxe

    Moja teściowa zadzwoniła z tydzień przed porodem z nowina :” Dzisiaj widzialam kobietę po porodzie może 3 dni i wiesz ze ona miała nadal taki duży brzuch jak ty”. A teraz wydzwania codziennie i mówi mi jaka to ja umączona jestem, mimo że mnie nie widzi. Dramat. To chyba jedyna osoba która meczy „troska”

  • Odpowiedz 27 października, 2017

    Frania

    Z serii „trafionych” powiedzen to najbardziej nakrecilo mnie powiedzenie od tescia w dniu moich urodzin (7 miesiac ciazy). Na tamtym etapie przybralam 8 kg co tesciu skomentowal „że bardzo szybko rosne, chyba az za szybko, dlatego musze siedziec przy stole rozwalona jak łania”. Z grzecznosci sie nie odezwalam, mimo ze na codzien nie mam problemow, zeby sie odgryzc. Po porodzie mnie jeszcze nie widzial (juz ponad 5 tygodni odkad ciesze sie macierzynstwem). Z niecierpliwoscia nie moge sie doczekac komentarza, bo teraz juz grzecznosci z mojej strony nie bedzie.

  • Odpowiedz 27 października, 2017

    Dorota

    w drugiej ciazy pracowałam do 9 miesiaca. Co druga kolezanka ( u mnie same koleżanki – pokój nauczycielski, gniazdo żmij 😉 uznawała za stosowne przynajmniej z raz w tygodniu rzucić uwagę w stylu: „no duży już masz ten brzuszek”, po czym zwracajac się do reszty „a nasza Edytka to do końca w ogole nie wygladała jakby w ciazy była! Tylko taka piłeczkę miała zgrabna z przodu” 🙂 Mam teraz taka awersje do piłek, że syna urodzonego z tej ciazy predzej zapiszę na grę na klawikordzie niż na piłkę nożna 🙂

  • Odpowiedz 27 października, 2017

    Lena

    Moja koleżanka na każdym spotkaniu zamiast cześć mówiła na mój widok….boże jaki brzuch i zaraz po tym …jak twoja waga???? Myslam ze nie ma nic gorszego ale po porodzie padlo pytanie ” jak twoje krocze?” W towarzystwie męskim dodam. Zatkało mnie

  • Odpowiedz 27 października, 2017

    Karolka

    Mi mama po porodzie pierwszego dziecka powiedziała, że ona takiego dużego brzucha jak ja to nawet po urodzeniu trojaczkow (w tym mnie) nie miała.
    Najbardziej jeszcze dotykaly mnie komentarze w drugiej ciąży:
    drugi synek będzie? Oj.. To szkoda..; albo: drugi chłopak będzie? Oj pewnie chcieliście córeczkę..(teść tak powiedział, którego mój mąż jest drugim synem) Zalamka po prostu..

  • Odpowiedz 27 października, 2017

    STARA MATKA

    Komentarze jakoś znosiłam, ale babuszki obcej, która mi zaczęła opowiadać jak jej córka/wnuczka/siostra straciły swoje dzieci tuż po porodzie/w 6 mc/ w 9 mc, nie zniosłam, odpaliłam „gówno mnie to obchodzi” ależ mi ulżyło :))))

  • Odpowiedz 30 października, 2017

    MatkaJakKażdaInna

    Nie ma to jak zostać poklepanym po brzuchu przez teściową, tydzień po porodzie i usłyszeć krzepiące słowa: „to teraz będziesz musiała sie jeszcze tylko tego(brzucha) pozbyć jak najprędzej”
    Zmęczenie i radość z nowonarodzonej tak przyćmiła mi umysł że stałam jak wryta, nic nie odpowiedziałam.. Czego do dziś żałuję.

  • Odpowiedz 31 grudnia, 2017

    Asia

    W punkt! Na wesoło 🙂 Choć to zależy od punktu widzenia. Mnie jedynie spotkał „wspaniały” komentarz koleżanek z pracy jak tylko powiedziałam im, że jestem w ciąży i muszę iść na zwolnienie – ” wyglądasz na dziewczynkę jak nic!” – zrobiło mi się przykro choć z drugiej strony pomyślałam, że jak okaże się synek to się zdziwią. Jestem obecnie w 7m-cu i oczekujemy córci (pewnie w pracy mają pożywkę z tego, jakie to one przewidywalne były..) no ale wcale się tym nie przejmuję, słyszę wręcz przemiłe komentarze i na tym się skupiam – a właściwie na tym, że to NAM ma być dobrze i MY mamy być zdrowe i piękne dla SIEBIE 🙂 Pozdrowienia dla Wszystkich Cudownych Mam! 🙂

  • Odpowiedz 25 czerwca, 2018

    Ania

    Smutne jest to, że niektóre z Was mają wokół siebie tak „życzliwe” osoby. Ja od dawna unikam ludzi, z którymi mi nie po drodze. W efekcie mam mało znajomych ale za to zaufanych, miłych, przy których dobrze się czuję.
    Obecnie jestem w 38tyg + 5 czuję się na szczęście dobrze, nie spuchłam, przytyłam niewiele 12-13kg przed ciążą byłam bardzo szczupła więc teraz cieszą mnie dodatkowe kilogramy. Jest lato więc chodzę w sukienkach i z dumą prezentuję brzuszek. Pilnuję żeby zawsze mieć czyste włosy, mogę się nie umalować ale tłuste kosmyki odbierają urodę nawet najładniejszym kobietom.
    Nie spotkałam się z negatywnymi, nietaktownymi komentarzami. Na szczęście, choć z natury jestem pyskata i szybko zbywam nieuprzejme osoby. Mam sąsiada, który zawsze głupio komentuje mój kolczyk w nosie, raz przemilczałam, za drugim razem nie, trzeciego razu nie było;)

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj Karola Anuluj pisanie odpowiedzi