Czy zmiana zawartości bajki może coś zmienić w zachowaniu dziecka?

Co i rusz wybucha dyskusja o bajkach dla dzieci. Tak? A jak tak to ile. Nie i dlaczego nigdy przenigdy. Tej drugiej narracji nie lubię, bo jest oderwana od rzeczywistości. Żyjemy w XXI wieku i ostatecznie i tak większość rodziców bajki puszczać będzie. I piszę to totalnie jako rodzic, któremu gdy dzieci były w wieku przedszkolnym te bajki ratowały czasem tyłek oraz ostatnie dwie klepki we łbie. I dużo lepiej mi robiła na te dwie klepki i ogarnięcie w tym czasie energii na późniejszy dobry czas z dziećmi, świadomość, że ten czas też możemy jakoś wykorzystać.

Pogadać o tym co się działo – czy to co robili bohaterowie było fajne i dlaczego, odtworzyć akcję w zabawie, znaleźć paralele do naszej codzienności.

Dlatego dziś chciałam wam opowiedzieć o bardzo ciekawym badaniu opublikowanym ongiś w Pediatrics, które całkiem legitnym czasopismem jest.

W analizie tej jednej grupie rodziców dzieci w wieku 3-5 lat zarekomendowano wprowadzenie „diety medialnej” a drugiej, kontrolnej przypomniano jedynie o zdrowych nawykach żywieniowych.

Na czym polegała „dieta medialna”? Wbrew temu co nam się kojarzy jako pierwsze nie było tu żadnej redukcji, badacze nie podjęli bowiem prób zmniejszenia ilości czasu jaki dane dziecko spędza przed ekranem, podjęli natomiast próbę zachęcenia rodziców by bardziej przyglądali się zawartości programów oglądanych przez berbecia i przez to zmniejszyli jego ekspozycję na treści nieodpowiednie np. zawierające przemoc (która wbrew pozorom jest częsta w bajkach – ten tego walnie w łeb, tamten się wkurzy itd.) i zastąpili je programami o większym przekazie edukacyjnym i/lub prospołecznym (niżej wyjaśniam co to dokładnie oznacza). Równocześnie badacze przypomnieli rodzicom o tym by angażowali się z dzieckiem we wspólne oglądanie i konsumpcje treści, bo w grupie wiekowej od 2 do 5 lat rekomendacje związane z czasem ekranowym mówią, że najlepiej by było to doświadczenie wspólne (poniżej 2 lat zaleca się unikanie ekspozycji na ekrany – więcej TU).

I co się okazało?

Ano to, że po upływie 6 i 12 miesięcy od wprowadzenia interwencji dzieci z grupy diety medialnej – mimo, że nie spędzały mniej czasu przed ekranem – wykazywały nieco lepsze kompetencje społeczne i emocjonalne oraz mniej problemów z zachowaniem. To oczywiście nie była jakaś dramatyczna zmiana typu „od zera do milionera”, była raczej niewielka acz zauważalna, ale biorąc pod uwagę, że zmodyfikowano w zasadzie wyłącznie podejście rodziców do zawartości ekranów – wydaje się to być po prostu życiowe i warte rozważenia – zaszkodzić nie powinno, a skoro może potencjalnie coś wspomóc to czemu nie wykorzystać? Co więcej u dzieciaków z grupy interwencji medialnej zauważono, też niewielką poprawę w obszarze snu. Taki bonus 😀

Może więc zamiast z uporem maniaka biczować się o ten dodatkowy odcinek bajki kiedy mamy taki dzień że padamy z nóg więc nie czarujmy się – mimo biczowania i tak zwykle ta baja statecznie poleci – lepiej przekierować swoją energię na wybranie treści o fajnej zawartości, skonsumowaniu jej z kilkulatkiem choć w mini stopniu wspólnie, i wyciągnięciu z tego czasu najwięcej jak się da.

Oczywiście nadal należy pamiętać o tym, że czas przed ekranem powinien być ograniczony (w grupie wiekowej 2-5 rekomendacje wskazują nie więcej niż 60 minut dziennie) i nie może wypierać snu, aktywności fizycznej, swobodnej zabawy, wspólnego czasu, czytania i innych dużo ważniejszych dla rozwoju dziecka aktywności. Trzeba dbać o równowagę i balans, bo przeklapienie całego dnia na kanapie nawet na oglądaniu wykładów z etyki czy fizyki dla trzyletnich geniuszy nie jest ani dobre ani fajne. Ale gdy już sięgamy po ekran – warto sięgnąć po coś co potencjalnie może modelować fajne postawy.

Co istotne w grupie w której przeprowadzono interwencje rodzice dostawali raz w miesiącu maila od badaczy w którym na podstawie tego jakie rodzina ma kanały wskazywano jakie programy dają co trzeba wraz z poradami jak to wykorzystać. I to jest coś uważam za brakujące ogniwo w temacie rodzice-dzieci-media, brakuje nam bowiem rozmów o tym jak z miliarda dostępnych opcji wybrać te fajne i jak je wykorzystać w codzienności.

Ja sama rzadko wam coś polecam, ale zamierzam to zmienić – w kolejnej części tego wpisu wrzucę wam informacje na temat fajnych bajek. Tych z badań i informacji jak szukać czegoś fajnego. A póki co zostawię was z wiedzą, że w badaniu na którym opiera się ten tekst za bajki o przekazie prospołecznym uznawano takie, które modelowały:

  • nieprzemocowe rozwiązywanie konfliktów
  • wspólne rozwiązywanie problemów
  • empatię
  • rozpoznawanie emocji
  • dobre maniery
  • pomaganie innym

Ogarnięte z was człowieki to na tej podstawie sami dacie radę wybrać coś fajnego! 😊

Do usłyszenia w części drugiej 😉

Christakis i wsp., 2013. Modifying Media Content for Preschool Children: A Randomized Controlled Trial

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

Be first to comment