Prześmieszna, wspaniała i nieoczywista – książka o medycynie dla dzieci (i rodziców!)

Wpis powstał w ramach współpracy reklamowej z wydawnictwem Insignis Media. Sponsor nie miał wpływu na treść recenzji ani na to, że absolutnie wielbię recenzowaną tu książkę, bo to zasługa autora 😀

Są takie książki, które mają status LEGENDARNY w naszym domu. Jedną z nich jest „Twoja anatomia” o której wbrew pozorom nie jest wcale ten wpis, ale jest ona ważna w tej historii. Twoją anatomię odkryliśmy bowiem rok temu i przepadliśmy. Znaczy ja, moja córka i syn. Jak im wręczyłam to podeszli trochę jak pies do jeża, to jest niczym strażak olali propozycję matki, która chciała im opchnąć opasłe tomisko do lektury. Ale matki są sprytne, a że tak się składa, że ja też jestem matką więc wiedząc, że to będzie dobre – wzięłam tomisko i zaczęłam im czytać na głos – ot tak jakoś po obiedzie jak wszyscy zalegli na kanapie.

Choć właściwszym byłoby powiedzieć – zaczęłam śmiać im się na głos.

Bo ta książka jest cudownie komiczna. Idealnie trafia w moje i moich dzieci poczucie humoru. W trzy sekundy byli więc przy moim boku żeby słuchać, a jak powiedziałam, że wysiadło mi gardło i nie dam rady dłużej czytać na głos, to była wielka bitwa o to kto bierze książkę żeby czytać samodzielnie dalej.

Ja wygrałam, bo póki co jestem największa 😀 #sesese #alejużniedługo #stopyjużjednomawiększe

Jakby nie było ostatecznie wszyscy przeczytali z zaciekawieniem wielkim, a niektórzy (znaczy dzieci) to nawet po kilka razy. Za każdym razem rechocząc okrutnie. I za każdym razem przyswajając sobie coraz to nowe informacje o tym jak działa ich ciało. Mówię wam gdyby podręczniki akademickie były tak pisane to świat byłby piękniejszy, sesja milsza, a pracownicy ochrony zdrowia mieliby zakwasy na policzkach od notorycznego cieszenia papy.

W każdym razie – moje dzieci znają Twoją anatomię na pamięć i bez kitu jakoś w sierpniu – kiedy przeżywaliśmy dość trudny czas i potrzebowali śmieszków jak powietrza – jedno do mnie przyszło spytać czy Adam Kay nie napisał aby czegoś nowego. No to ja dawaj nura w internety, i wyszło nam, że napisał, ale żodyn tego nie wydał w Polsce. Smuteczkom nie było końca, byliśmy już gotowi sprowadzać wersję anglojęzyzną, jak na psychofanów przystało, aż tu przyszła propozycja od wydawnictwa IsignisMedia w sprawie współpracy z informacją, że halo będzie nowa książka Kaya wydana także w naszym pięknym kraju i czy ja bym nie chciała porecenzować.

No chyba bym rozum postradała gdybym nie chciała – halo!!!

I tak oto jeszcze chwilę przed premierą przyszła do nas nówka sztuka Adama Kaya – Bardzo Niesamowita Medycyna. I ponownie rozegrała się bitwa kto czyta pierwszy. Myślałby kto, że książki mogą wzbudzić tyle agresji!

Nie zwiedliśmy się. Medycyna jest równie wspaniała jak Anatomia. Jest zabawna, jest naszpikowana ciekawostkami. Jest luźna, pełna dystansu, obrzydliwości (tak totalnie, totalnie, totalnie… :D) i radości ze zdobywania wiedzy i śmieszkowania z tejże. Kocham autoironię autora, kocham sposób w jaki pisze, a dzieci dodatkowo kochają rysunki. Co więcej – w trakcie lektury wzrosły ich kompetencje medialne, bo jak przeczytały np. fragment o pierdzących krowach, które wysadziły stodołę, to tak bardzo nie uwierzyły, że sprawdziły w internecie czy rzecz ta na pewno miała miejsce. No i miała.

I jest to wspaniałe. Jak cała książka.

Co ja wam będę długo smęcić – te książkę jeśli tylko macie poczucie humoru podobne do mojego (znaczy zryte – bądźmy uczciwi!), jeśli lubicie dowiadywać się nowych rzeczy rechocząc niczym wariat – warto rozważyć. Bo to jest złoto, złotko, złociutko wspaniałe. Znaczy wiadomo to dla dzieci jest. Ale wy też możecie przeczytać 😀

Słowo Alicji! I moich dzieci też. Jak spytałam co mam dodać od nich w recenzji to młoda rzekła tylko – „Napisz po prostu, że to jest cudowne. Więcej nie trzeba.”

No i jest to prawda. Wiek oceniam na 7+ do nastolatka. Pod czterdziestkę też będzie dobra. Znaczy nie wiem, koleżanka mówiła.

Jak ktoś chce poczytać fragmenty i się przekonać czy to jego typ narracji to proszę bardzo tu oto można KLIK

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

Be first to comment