Wyjątkowe książki dla przedszkolaków i wczesnoszkolaków

Ach te książki o ileż większy byłby zasób konta człowieczego gdyby nie książki właśnie. A już na książki dla dzieci, to wiele człowieków jest w stanie wydać ostatnią złotówkę, bo cacka takie teraz można dostać, że jak nie kupić? Pozostaje nam liczyć, że inwestycja w rozwój latorośli zwróci się w dwójnasób i na starość młodzież kopsnie nam nie tylko przysłowiową szklankę wody, ale i dychę na płyn do czyszczenia sztucznej szczęki 😉 Dziś mam zatem dla was zestawienie 5 radosnych, wyjątkowych i wyróżniających się na rynku książek dla raczej starszaków, czyli przedszkolaków i wczesnoszkolaków. To co? Zaczynamy?

1. Seria książek o Neli małej reporterce.

Jeśli jeszcze jakimś cudem Neli nie znacie to polecam waszej uwadze zarówno program telewizyjny (dostępne m.in. on line w vod tvp), jak i książki. Te ostatnie obfitują w fajne, wartościowe informacje, dające latorośli dużą wiedzę o otaczającym nas świecie – jego florze, faunie, geografii i różnych kulturach – podane w przystępny dla dzieciaków sposób, bo w formie opowieści o przygodach i zilustrowane pięknymi zdjęciami. Innymi słowy Nela uczy i zachęca do poznawania świata, a i rodzic czytając na dobranoc lub asystując przy czytaniu tym którzy już zaczynają robić to samodzielnie – się nie nudzi, bo dowiaduje fajnych rzeczy. U nas Nela jest na topie od co najmniej dwóch lat, czyli odkąd młoda miała plus minus 4 lata i zupełnie jej się nie nudzi, a nasza kolekcja coraz bardziej się powiększa. A i młodszy zaczyna słuchać z uwagą (bo programy ogląda z uwagą od jakiegoś czasu już).

2. Sen Alicji, czyli jak działa mózg.

Ach moi mili cóż to jest za perła. Profesor Jerzy Vetulani do spółki z Marią Mazurek i Marcinem Wierzchowskim tłumaczą dzieciakom tajniki działania ludzkiego mózgu. Ale ludzie złoci jak oni to tłumaczą! Jak pięknie, smakowicie i… zrozumiale nawet dla mojej za-dwa-miesiące-sześciolatki. Ona naprawdę wsiąknęła w tę księgę. Ba! To jest taka książka, że wy razem z dzieckiem, jak równy z równym będziecie poznawać sekrety neurobiologii, a przy tym nabierzecie ogromnego szacunku dla potencjału umysłowego waszych kilkulatków i zrozumiecie skąd się biorą emocje i (nie)umiejętność panowania nad nimi u tychże kilkulatków. Wiedza podana z humorem i lekkością, dopełniona świetnymi ilustracjami – no ludzie, czy można chcieć więcej? Dla młodego – jeszcze za trudne i nie ogarnia.

3. Na tropie angielskich słówek

Czyli czadowe połączenie tego co tygryski lubią najbardziej, czyli pełnych intrygujących szczegółów książek obrazkowych z nauką języka. Brakowało mi czegoś takiego na rynku. Każda strona to zupełnie innych typ ilustracji i sytuacji więc jest zabawa z oglądaniem, a do tego garść słówek, które dzięki fajnej formie szybko lokują się i utrwalają w dziecięcych główkach.

4. Gwiaździsta noc Vincenta i inne opowieści. Historia sztuki dla dzieci

No to jest książka z gatunku tych co bardziej oryginalnych. Ale ja jako totalny ignorant w zakresie sztuki (taki, że czasem wstyd), a przy okazji matka dziecka bardzo zafiksowanego na tworzeniu i malarstwie, a przy tym sztuką zainteresowanego – musiałam się jej przyjrzeć. Michael Bird – autor Vinceta, historyk sztuki i wykładowca akademicki, stworzył bowiem fabularyzowany przewodnik po sztuce dla dzieci. To opasłe tomisko prowadzi nas od prymitywnego malarstwa naskalnego po awangardę XXI wieku. Po drodze spotykamy wszystkich twórców którzy każdemu człekowi obili się o uszy (typu van Gogh czy Frida Kahlo), ale też takich o których w życiu nie słyszałam. Wszystkich twórców i ich dzieła poznajemy dzięki narracji autora, który tworzy – wymyśloną przez siebie historię powstania ich. Fakty i sprawdzone informacje na temat sztuki mieszają się tu zatem z fikcją i narracją, ale dzięki temu jest to przyjemna dla dzieci forma opowieści. Książka nie będzie oczywiście dla każdego dziecka, ale dla tych które wyrażają takie zainteresowania powinna być bardzo ciekawą podróżą. U nas młoda słucha z zainteresowaniem, ogląda kolejne dzieła i analizuje. Trzyletni młody zaś, cóż – on pyta kiedy będzie coś o autach 😉

5. Beki, smarki, pierdy, czyli co się dzieje w moim ciele.

Na koniec deser – też o ciele acz w porównaniu do przywołanego wcześniej Snu Alicji z trochę innej bajki. Dla niektórych dzieło obrzydliwe, dla innych niesmaczne i niegodne i budzące zdegustowanie (sama mam problem ze zdefiniowaniem tej książki), ale dla sporej grupy dzieci (w tym moich) po prostu śmieszne, że boki zrywać. Jest bowiem w życiu 90% populacji taki etap, że najśmieszniejszym żartem na świecie jest słowo kupa, a z puszczeniem bąka nie może się równać nawet najlepszy standuper świata. Staram się więc tę fazę jakoś bez zbytniej spiny za to z uśmiechem na licu przetrwać, a przy okazji zaserwować im nieco rozrywki połączonej z ciekawymi acz czasem naprawdę obrzydliwymi informacjami – to naprawdę nie jest książka dla wrażliwych estetów. Dodatkową atrakcją jest masa elementów wysuwanych, otwieranych, obracanych i wyskakujących z kartek należy więc książkę trzymać z dala od młodszego rodzeństwa.

Znacie którąś z powyższych? Co was ujęło za serce? Nela, Sen Alicji o mózgu, Vincent i jego gwieździsta noc, nauka angielskiego, a może jednak beki? 🙂

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

9 komentarzy

  • Odpowiedz 30 listopada, 2017

    Natalia

    Bardzo chcialam kupic ostatnia pozycje z listy o smarkach itd. ale nigdzie nie byla dostepna! Napisz prosze gdzie ją dostałaś:)
    W zamian kupilam pupy gęby i kuperki:)
    Pozdrawiam

    • Odpowiedz 30 listopada, 2017

      Alicja

      O rany my ją mamy już od jakiegoś czasu i wciąż jest hitowa dlatego polecam, ale nie sądziłam że będzie tak trudno dostępna!

      • Odpowiedz 30 listopada, 2017

        Natalia

        Niestety, przez internet jest niedostępna (ja przynajmniej jej nie znalazlam). Moze jeszcze sie jakis egzemplarz w jakiejś ksiegarni ostał:)

  • Odpowiedz 30 listopada, 2017

    Izasmile

    U nas sprawdza sie Nela Mamy ksiazke z zadaniami do wykonania A to labirynt A to kolorowanie Rewelacja!
    Co do aut 🙂 polecam „501 rzeczy do odnalezienia Pojazdy” Moj trzylatek ja uwielbia 😉

  • Odpowiedz 1 grudnia, 2017

    Teresa

    My kochamy Nele! A Smarki i beki wypożyczylismy ostatnio w bibliotece. Młody zachwycony, a ja trochę zniesmaczona;)

  • Odpowiedz 2 grudnia, 2017

    Jamama

    Chyba jednak Nela. Moja chrzesnica prawie-dziewiecioletnia kocha Nela, a sama zarazilam ja ta Nela ;), trzy lata temu. U mojej za-dwa-miesiące trzylatki króluje Kocia Kocia i Martynka. Nele ogląda, ale bez rewelacji, cały czas prym wiodą Domisie.
    Ja ostatnio kupiłam ” Elementarz w podskokach”, tak trochę przyszlosciowo, fajna rzecz.
    A Wydawnictwo Ezop ma fajne książki, po polsku i angielsku, coś o króliku i sowie ninji. To by sie chyba Twojej Pierworodnej podobało.

  • Odpowiedz 3 grudnia, 2017

    Karolina

    Alicjo, przeszukałam internety i nie tylko i niestety ku rozpaczy mego syna, któremu nieopatrznie opowiedziałam o tej książce, nigdzie nie mogę dostać „Beki smarki pierdy” 🙁
    Czyżby książka nie przyjęła się na polskim rynku?

    • Odpowiedz 7 grudnia, 2017

      Szczypiorek

      Książka przyjęła się aż za dobrze, bo cały nakład został wyprzedany ;( Sama kupiłam ją ze dwa lata temu dla bratanka, a później mój syn ją przyuważył za którymś razem i oszalał na jej punkcie! Niestety już była niedostępna… Alicja zrobiła mi chrapkę bo pomyślałam wznowili nakład, ech 🙁 Hej, Muza! Nie spać tam, wydawać! 😀

  • Odpowiedz 12 stycznia, 2018

    Hanna

    My mamy „Gwiaździstą noc Vincenta” i czytamy z wielką przyjemnością – mój 8-letni syn i ja (ja również dla swojej przyjemności ją podczytuję). Napisana jest prosto i pięknie. Cały czas zastanawia mnie, w czym tkwi jej wielki urok – chyba chodzi o to, że autor nie pisze o tym „co kto namalował”, ale dlaczego i jak. Pisze o tym, czego artyści się obawiali, co kochali, jaki byli ludźmi, o ich przyjaciołach, rodzinach, polityce, kłótniach i radościach. Czyli po prostu całym życiu, z którego wynikała ich sztuka.
    Kupując tę książkę, myślałam, że będzie to swego rodzaju leksykon – od czasu do czasu coś sprawdzimy. A czyta się ją jak dobrą powieść.

Leave a Reply