Zapobieganie alergiom u dzieci jest …. proste!

Alergie – plaga naszych czasów. Na szczęście moje osobiste dzieci nie są na nic uczulone. Na Wasze szczęście (i moje nieszczęście bo zaraz wykoncypujecie jak wygląda moje mieszkanie) 3 tygodnie temu pojawiły się doniesienia naukowe, wskazujące jedyną słuszną drogę, którą należy kroczyć by dziecie Wasze alergikiem nie było.

Badania te przeprowadzono na dużej grupie dzieci z kilku co ładniejszych i większych miast w USA (m.in. w moim marzeniu podróżniczym Nowym Jorku – wiem banalne). To, że dzieci były „miastowe” jest istotne bowiem punktem wyjścia do badań była zaobserwowana uprzednio znacznie mniejsza skłonność do alergii u dzieci pochodzących z terenów rolniczych.

Wiem co teraz myślicie – dzieci z terenów rolniczych nie mają alergii bo na farmie zdrowo, zielono, eko do bólu, a na śniadanie jadają tam tylko kaszę jaglaną bo dostawy nutelli tak daleko nie docierają. Otóż figa z makiem.

Dzieci z terenów rolniczych mają mniej alergii bo na farmie jest … brudno. Serio! W związku z tym postanowiono sprawdzić jakie przełożenie będzie miała obecność zwierząt, bakterii i brudu na skłonność do alergii dzieci z terenów zurbanizowanych.

W tym celu w domach dzieci objętych badaniem regularnie dokonywano pomiaru poziomu i rodzaju alergenów obecnych w ich codziennym otoczeniu. Do analiz pod kątem bakteriologicznym pobierano także próbki kurzu i brudu. Równolegle od urodzenia do trzeciego roku życia stan dzieci był monitorowany poprzez całą masę badań laboratoryjnych, testów skórnych, badań fizykalnych itd.

Wyniki? U dzieci które były narażone na kontakt z szeroką gamą bakterii i/lub alergenów (tu przede wszystkim sierść zwierząt – głównie kota i myszy, ale także ekhm … odchody karaluchów) zdecydowanie rzadziej rozwijały się alergie. Jest jedno ALE. Kontakt z mikroorganizmami i alergenami musiał nastąpić w pierwszym roku życia dziecka. Jeżeli narażenie na kontakt z bakteriami i alergenami następowało dopiero po pierwszych urodzinach – efektu ochronnego nie obserwowano! Zatem to czas ekspozycji na brudek jest dla naszego dziecka kluczowy.

Takie wyniki choć zgodne z tzw. hipotezą higieniczną to jednak zaskakują świeżo upieczonych rodziców, którzy mają głęboko zakodowane przekonanie, że noworodka/niemowlaka trzeba chronić przed kontaktem z brudem i kurzem. Stąd powszechne jest pranie i prasowanie ubranek niemowlęcych w absurdalnie wysokich temperaturach, gotowanie smoczka po choćby sekundowym kontakcie z podłogą i tym podobne praktyki.

Niemniej skoro nawet amerykańskie naukowce mówią Wam, że zbyt czysty dom nie jest optymalny dla rozwoju układu odpornościowego małego dziecka to postarajcie się czasem odpuścić to nieszczęsne prasowanie, a zaoszczędzony czas poświęćcie na własne przyjemności. Ja właśnie idę malować paznokcie. Kto ze mną? No chyba, że Drugorodny się obudzi to będę musiała zmienić plany.

Podsumowując jeżeli chcecie zmniejszyć szanse swojego dziecka na alergie i astmę w przyszłości musicie:

  • Wykrzesać z siebie odrobinę lenistwa w zakresie obowiązków domowych, bo pierwszy rok życia dziecka zdecydowanie lepiej spożytkować na nawiązywanie z nim więzi niż sprzątanie
  • Przy pierwszej okazji nabyć dziecku kota albo chociaż karaluszka małego… No dobra, można też po prostu zabrać dziecko do kogoś kto ma w domu jakiegoś sierściucha. Przy okazji sierściuchów wyniki opisanych tu badań stanowią kolejny dowód na to że pozbywanie się kota z domu tylko ze względu na ciążę nie ma żadnego uzasadnienia – zajrzyjcie do wpisu Danki!

* oczywiście bez przesady z tym zaniechaniem higieny, wszystko z umiarem, żeby czasem ktoś nie zaczął noworodka do przedszkola zabierać coby się biedak z całym przekrojem bakterii zetknął

** niestety nawet wczesny kontakt z alergenami i bakteriami nie daje stuprocentowej pewności, że dziecko nie będzie alergikiem, ale bez wątpienia zmniejsza szanse

*** na zdjęciu Drugorodny w asyście kota należącego rzecz jasna do Pierworodnej – prawdziwe koty mamy u babci 😉

Lynch SV i wsp. Effects of early-life exposure to allergens and bacteria on recurrent wheeze and atopy in urban children. J Allergy Clin Immunol. 2014: S0091-6749(14)00593-4.

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

14 komentarzy

  • Odpowiedz 27 czerwca, 2014

    Lili

    Byłoby naprawdę łatwiej, gdyby zdjęli z telewizji, radia i billboardów reklamy z „Perfekcyjnymi Paniami Domu”. Prawda jest taka, że kiedy homo sapiens ewoluował to nie było jeszcze Brefa, Domestosa i ściereczek do czyszczenia łazienki z Biedronki (papieru toaletowego też nie było), więc jakoś musieliśmy sobie poradzić z bakteriami, wirusami, grzybami i karaluchami, skoro nadal żyjemy. Z drugiej strony, dzięki higienie wykurzyliśmy parę chorób na dobre – chyba tak jest z cholerą, ale nie jestem pewna.
    Myślę, że potrzeba utrzymywania porządku byłaby na dobrym poziomie, gdyby nadmiernie nie podkręcono nam jej przez firmy produkujące środki czystości… ale to inna para kaloszy.

    • Odpowiedz 27 czerwca, 2014

      Alicja

      Otóż to. Umiar jest po prostu wskazany w wielu sferach życia. Ja nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy 3/4 soboty poświęcali na pucowanie chałupy zamiast spożytkować dzień wolny na fajniejsze aktywności.

  • Odpowiedz 30 czerwca, 2014

    Kamelia

    I moje wyrzuty sumienia z powodu braku czasu (i chęci :P) na regularne sprzątanie właśnie ulotniły się z sykiem. Dzięki! 😉
    A tak poważnie to nie byłam maniaczką sterylności, sprzątania i gotowania wszystkiego. Córka miała kontakt ze zwierzętami, piachem itd. a niestety alergię miała na wiele rzeczy. Co prawda wyrosła z tego i w tej chwili (ma rok i 8 miesięcy) została jej tylko alergia na gluten, ale ciężko powiedzieć jak to będzie w przyszłości.
    Ogólnie to mam wrażenie, że dzieci są znacznie bardziej odporne niż nam się wydaje. Myślę, że matka natura nie zostawiłaby bezbronnych niemowlaków na pastwę bakterii, wirusów i brudu. Tylko my jeszcze dokładnie nie poznaliśmy mechanizmów tym rządzących.

  • Odpowiedz 2 lipca, 2014

    huhu

    Ach, chciałabym żeby to był przepis na wszystko, ale niestety nie jest!

    Moje starsza córka była przez pierwszy rok karmiona piersią (zapobieganie alergiom – check!), w domu jest kot i miała stały kontakt z innymi zwierzętami (check!), zdrowa żywność z certyfikatami (check!), kontakt z kurzem, brudem i błotem regularnie (check!). I co? Ma stwierdzone AZS, alergiczny nieżyt nosa i astmę. Cały czas na lekach, bo tylko tak jest w stanie funkcjonować.

    Młodsza córka kończy rok i już ma pierwsze objawy astmy… Dodam, że żadne z rodziców nie jest alergikiem, miasto do 200 tys….

    Niestety KAŻDY przypadek jest inny…

    • Odpowiedz 2 lipca, 2014

      Alicja

      No właśnie niestety nie jest tak że to remedium na wszystko, a szkoda bo byłoby fantastycznie gdyby dzieciaki nie musiały cierpieć z powodu alergii. W tych badaniach wykazano, że u 17 czy 18% dzieci które miały kontakt z alergenami i bakteriami i tak rozwinęły się te czy inne formy alergii. Natomiast w grupie dzieci które takiego kontaktu nie miały częstość alergii sięgała 51% – różnica jest zatem spora, niemniej gwarancji na brak alergii brak.

      Mam nadzieję, że u Twojej młodszej córki astma mimo wszystko się nie rozwinie. Dużo zdrowia dla dziewczynek!

  • Odpowiedz 24 lipca, 2014

    Szpilka

    …bo częste mycie skraca życie:)

  • Odpowiedz 28 października, 2014

    Tedi

    Mnie czasem strach bierze jak widzę mamę dwu latka, która wyparza butelki na mleko 🙂

  • Odpowiedz 2 stycznia, 2015

    Katarzyna

    W moim domu jest kot, u rodziców pies, syn był karmiony piersią prawie rok.
    Ma alergię na sierść psa, kota i roztocza, objawiła się jak skończył dwa lata.
    Kot został, choć usłyszałam nie raz, że zabiję dziecko jak i teorię, ze alergenu nie powinnam eliminować.
    Bądź tu człowieku mądry.

  • Odpowiedz 10 marca, 2015

    Justyna

    Zgadzam się z faktem, że dzieci nie powinno trzymać się pod sterylnym kloszem. Tylko… Noworodki rodzą się ze sterylnym układem pokarmowym, który stopniowo jest kolonizowany. W jelitach naszych dzieci zachodzi prawdziwa rewolucja! Jak moje dziecko na drugi dzień po porodzie dostało kolki to położona mi powiedziała, że dziecko czuje się obecnie tak, jak my wyjeżdżamy do ciepłych krajów i dostajemy tam Klątwy Faraona. No i moje wątpliwości rodzą się w tym momencie, czy to naprawdę bezpieczne hartować takie maluchy? Łatwo jest „podać” dziecku jakąś „ciekawą” bakterię z brudnym smoczkiem… Konsekwencje antybiotykoterapii, zaburzenia homeostazy kolonizacji jelit i sama choroba wywołana ową bakterią są bardzo niebezpieczne dla naszego niemowlaczka. Kolki wystękują najczęściej do ok. 4 m-ca i jedną z ich przyczyn jest niedojrzałość ukł pokarmowego, w tym jego mikroflory… Więc czy naprawdę to jest bezpieczne narażać niemowlęta poniżej 4, czy 5-tego m-ca życia na styczność z brudem? Uważam, że dziecko powinno spędzać dużo czasu na zewnątrz i z innymi osobami (o ile te są zdrowe) oraz zwierzętami. Bawić się w piaskownicy i pływać w jeziorze. Jednak nie zamierzam podawać brudnych smoczków, czy jedzenia mojemu dziecku… Przywilejem mam jest to, że to one decydują o tym, co się dzieje z ich dziećmi i one żyją z konsekwencjami tych wyborów!

    • Odpowiedz 11 marca, 2015

      Alicja

      Jest różnica pomiędzy sterylny a brudny, a między jednym a drugim jest szerokie spektrum stanu czystości 😉

  • […] Ciekawym jest fakt, że wzrost zapotrzebowania na żelazo zbiega się w czasie z bliskimi kontaktami trzeciego stopnia dziecka z podłożem, czyli z „brudem” – no nie owijajmy w bawełnę. Co jest nawet okej. Brud obfituje w różne drogocenne pierwiastki, o których tu prawimy. Ale zawiera też super gratisy. Między innymi szczepy bakteryjne, które wyzwalają uwalnianie serotoniny a tym samym uczucie szczęścia, wzrost koncentracji, umiejętność uczenia się nowych rzeczy. Wpływają też pozytywnie na funkcje trawienne i ochronne organizmu [6]. Dodatkowo żywy kontakt z z mikroorganizmami i alergenami w pierwszym roku życia dziecka może zapobiegać alergii (tu). […]

  • […] 2. Uodporniają. Kto ma długowłose zwierzę, wie, że nie da się uniknąć sierści we wszelkich możliwych miejscach. A raczkujące dzieci kochają wszelkie możliwe miejsca smakować, dotykać, wąchać. I jakby na to nie patrzeć, jest to naturalna szczepionka. Co zresztą udowodniono naukowo, o czym więcej można poczytać np. tu. […]

  • Odpowiedz 27 kwietnia, 2016

    Jacek

    Mnie na studiach dziesięć lat temu profesor mówił :
    – że dziecko powinno lizać podłogę.
    Z pediatrii pamiętam też , że udowodniono ,że jeśli matka w ciąży miała kontakt z sierściuchami to szansa na wystąpienie astmy u dziecka jest znacznie mniejsza….

  • […] Wiele przydatnych wskazówek dotyczących zapobiegania alergiom u dzieci można znaleźć w artykule: http://mataja.pl/2014/06/zapobieganie-alergii-u-dzieci-jest-proste/. […]

Leave a Reply Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj Szpilka Anuluj pisanie odpowiedzi