Najlepsze prezenty dla świeżo upieczonej mamy (i taty)

No bo czemu u licha to zawsze musi być krem ujędrniający? Albo taki na obwisłe piersi?! Ojciec rodziny generalnie nie ma na co liczyć, a jak już ma to jest to flaszka. Żeby się znieczulił na nocne pobudki zdaje się. Zatem na fali wpisu o depresji, proponuję niezawodne prezenty, które zostaną docenione przez każdego świeżutkiego rodzica.

1. Obiad. Jedzenie jakiekolwiek w zasadzie.
Tak, tak, tak! Z takim prezentem przechodzisz dalej do kręgu ludzi niezawodnych! Z kim nie rozmawiam to marudzi, że przy noworodku nie ma czasu zjeść. O gotowaniu nie wspomnę. Są co prawda nad wyraz pracowite niewiasty, które przed jeszcze porodem przygotowują tony schabowych do zamrożenia. Ale po pierwsze to średnia przyjemność tłuc masowo kotlety w 9 miesiącu ciąży, po drugie średnia przyjemność jeść mrożonki. Nie wiem zatem dlaczego w naszym kraju zapewnianie posiłków jest tak niepopularną formą podarunku dla świeżo upieczonych rodziców. W USA jest to zdaje się standardowa forma postępowania. Są nawet specjalne strony ułatwiające rodzinie i znajomym koordynację kto, kiedy i co dostarcza na przykład tu i tu. U nas takich cudów brak, ale w dobie FB i jemu podobnych nie jest trudno skrzyknąć wszystkich i jakoś się podzielić dyżurami.

Jak to zrobić technicznie? Po prostu ugotuj coś pysznego (np. taką lasagnię – jest rewelacyjna), póki ciepłe podrzuć młodym rodzicom i zajmij się noworodkiem przez te 10 minut kiedy będą jedli, a potem się ulotnij wynosząc przy okazji śmieci. To się nazywa wsparcie! A jeśli zastanawiasz się co może jeść matka karmiąca to zajrzyj tu.

Dostarczenie prostej sałatki albo tasi pełnej owoców, czy innych wiktuałów też nie jest złym pomysłem. Pamiętam, że w początkach karmienia byłam bez przerwy głodna, a sił i chęci do wyjścia do sklepu – brak. Torba przysmaków i przekąsek byłaby więc jak znalazł…

2. Masaż
Nie da się ukryć, że po ciąży ciało jest „nieco” zmaltretowane i wymęczone. Nieprzespane noce sprawy też jakby nie ułatwiają. W związku z tym relaksacyjny masaż może być wybawieniem. Nie tylko ze względu na niewątpliwie przyjemne doznania fizyczne, ale też z uwagi na to, że powoduje wzmożone wydzielanie oksytocyny (czyli tego hormonu o którym w kółko tu piszemy – przydaje się nie tylko w trakcie porodu, ale jest też bardzo ważny dla laktacji i nawiązywania więzi z dzieckiem – jak ktoś woli bardziej romantyczne porównania hormonalne to o tym mówią – hormon miłości) równolegle zmniejszając poziom hormonów stresu [1].

Sama bym pewnie nigdy nie wpadła na pomysł wykupienia komuś masażu (bo w połogu i w początkach karmienia nie jest tak łatwo wyjść z domu bez dziecka), ale rozmawiałam jakiś czas temu z dziewczyną, którą w ramach prezentu przyjaciele wysłali do właśnie gabinetu masażu i to zaledwie 3 tygodnie po porodzie! Jej mąż był szczęściarzem bo jego też wzięli pod uwagę – wykupili im po prostu 45 minutowy seans masażu dla par i zapewnili w tym czasie opiekę nad dzieckiem (zdaje się, że to była niezawodna babcia). Ich dziecię jest już w wieku całkiem słusznym, a ona z rozrzewnieniem wspomina jak wspaniale się wtedy czuła – pod koniec masażu zresztą zasnęła 🙂
Tak wiem, masaż droga impreza, ale ściepę można zrobić.

3. Pomoc domowa
Ja miałam ogromną pomoc w trakcie połogu, a mimo to z trudem oganiałam rzeczywistość. Najgorsze było sprzątanie. Dziecko ulewające więc pranie ze dwa razy dziennie, plus mycie ulanej podłogi. Kosz na śmieci ciągle pełen pieluch (i ten specyficzny zapaszek, a wywietrzyć ciężko, bo trafiło akurat na środek zimy stulecia i -30 stopni). Doskonale pamiętam, że kilka tygodni po porodzie przyszła do mnie koleżanka. Jak każdy kulturalny człowiek zanim wyciągnęła łapencje ku niemowlęciu poszła je umyć (łapencje, nie niemowlę). Z łazienki wyszła dzierżąc na rękach stertę niemowlęcego prania, które najwyraźniej właśnie się skończyło robić, spytała gdzie je powiesić, a ja zdaje się z niezbyt elokwentną miną wyrażającą bezbrzeżne zdziwienie pokazałam jej gdzie jest suszarka. Żeby było śmieszniej jak już się zbierała do domu, to zabrała śmieci. Jestem pewna, że przyniosła wtedy ze sobą wielką torbę z prezentami dla nas i dla małej. Niestety nie pamiętam co w niej było, za to wdzięczności za to powieszone pranie i wyniesione śmieci nie zapomnę nigdy.

Wieść gminna niesie, że 99% matek w Polsce prasuje ubranka niemowlęce (nie wiem – ja wyrodna jestem i nigdy nie prasowałam), więc jak już wpadniecie na kawę to możecie sobie poprasować. Albo psa na spacer zabrać, tudzież jak macie odwagę to starsze dziecko o ile takowe w rodzinie występuje. I nie pytaj, bo każdy Ci odpowie, że nie trzeba i bla bla. Weź się do roboty po prostu.

4. Książki
Tak naprawdę to żadne, a już zwłaszcza rzeczowe prezenty nie są potrzebne, bo nie da się ukryć, że najlepszą namacalną pamiątką z porodu jest zazwyczaj dziecko. Są jednak tacy ludzie dla których prezent nierzeczowy to nie prezent. A książka jest zawsze dobrym pomysłem. Karmienie berbecia swoje trwa i zamiast gapić się wtedy w sufit można po prostu poczytać. I tak sobie myślę, że niegłupie jest sprezentowanie swojej ulubionej książki z dzieciństwa. I nie chodzi mi kolorowe książeczki dla maluchów, tylko o książki, czyli te takie z treścią. Ja przy karmieniu pochłonęłam od nowa m.in. „Dzieci z Bullerbyn”. Czytając zazdrościłam swojemu dziecku, że dzieciństwo jeszcze przed nim, a jednocześnie byłam bardzo podekscytowana tym, że już niedługo będę mogła obserwować jak mój mało interaktywny noworodek zamienia się w łobuza z Bullerbyn. Ano i dedykację wpiszcie! Nie wiem czemu nikt już tego nie robi!

5. Wsparcie
Jak dla mnie to prezent numer jeden. Świeżo upieczeni rodzice są zazwyczaj nieco zagubieni w nowej roli. Z jednej strony są bardzo entuzjastyczni, z drugiej niepewni i zestresowani. Do tego ciągle są pod obstrzałem ocen i złotych rad ciotek, pociotek, położnych środowiskowych, pediatrów. W związku z tym najlepsze co możesz dla nich zrobić to nie oceniać. Tylko wspierać. Co Ci szkodzi powiedzieć, że świetnie sobie radzą w nowej roli? I że jeśli im źle to wkrótce będzie lepiej.

Dla siebie zachowaj swoje metody wychowawcze, doświadczenia i pytania w stylu karmisz? wróciłaś już do wagi sprzed ciąży?

Tu pojawia się też problem bezdzietni kontra świeżo upieczeni rodziciele. Zdarza się, że Ci drudzy tryskają entuzjazmem i zasypują bezdzietnych opowieściami (czasem bardzo fizjologicznymi) równolegle wyświetlając na laptopie trzy-miliardy-takich-samych-fotek-bezzębnego-i-łysego-noworoda-które-zdążyli-cyknąć-w-ostatnim-tygodniu. Też byłam bezdzietna i wiem, że to ciężkostrawna sytuacja, ale zaciśnij zęby, wznieś się na wyżyny aktorstwa i choć trochę podziel ich entuzjazm. Dla Ciebie to może być średnio atrakcyjny dziwny stwór, ale dla nich to jest ósmy cud świata. I nie martw się kiedyś im przejdzie. Oby.

A z rzeczy materialnych jakie dostałam po urodzeniu Pierworodnej największą estymą darzę kartki z gratulacjami. Do obiadu z punktu pierwszego nie zapomnij zatem dołączyć kartki. SMS to nie to samo.

A Wy jaki prezent wspominacie najlepiej?

Źródła:

1. Morhenn V, Beavin LE, Zak PJ. Massage increases oxytocin and reduces adrenocorticotropin hormone in humans. Altern Ther Health Med. 2012 Nov-Dec;18(6):11-8.

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

6 komentarzy

  • Odpowiedz 29 marca, 2014

    Danka

    Wszystkie pomysły są niezwykle inspirujące. Książki z dzieciństwa z dedykacją -super pomysł. Dodałabym jeszcze tzw. prezenty grupowe tj. od koleżanek/kolegów z pracy, podwórka, naszej klasy itp. Zamiast robić zrzutę na 5 par śpioszków, zapas pieluch czy inne, można podarować rodzicom np. bony do sklepów różnorakich, w zależności od zainteresowań i potrzeb rodziców lub nowego członka rodziny. A tek generalnie, to ja się pisze na wszystkie:) Za karnet na zajęcia z trenerem personalnym czy karnet na basen też się nie obrażę:)

  • Odpowiedz 29 marca, 2014

    Magda

    Ja się nie obrażam za pieluchy 😉
    Ale żarcie jak najbardziej! Szkoda, że tak trudno na to wpaść niektórym 😉
    Za to nie cierpię dostawać świecących i grajacych zabawek, smoczków i kosmetyków.

  • Odpowiedz 4 lipca, 2014

    piwnooka

    Jak zobaczyłam tytuł, od razu pomyślałam o obiadach. Nam przez pierwsze tygodnie jedzenie dostarczali rodzice i teściowie. I też pamiętam, że byliśmy z mężem wiecznie głodni. Przy okazji jeszcze mam pytanie o to prasowanie ciuszków. Z synem faktycznie prasowałam, bo chciałam, żeby były nieskazitelnie czyste (gdzieś nawet zalecają prasowanie wewnętrznej strony), no i po praniu były bardzo wygniecione. Teraz, szykując śpioszki dla córki, wysuszyłam je w suszarce i kompletnie nie potrzebują prasowania. I nie ukrywam, że nie bardzo mi się chce zasiadać do tej stery. I co tu teraz zrobić? 🙂

  • Odpowiedz 4 lipca, 2014

    Alicja

    Piwnooka olać. W ciąży jesteś zaawansowanej, powinnaś sączyć soczek i się relaksować, a Twój mąż winien Ci stopy w tym czasie masować :). Ja nie prasowałam ciuszków ani jednego ani drugiego. Zresztą właśnie tworzę nowy wpis i też o prasowaniu będzie. Chyba mam jakiś problem z tym prasowaniem! 😀

  • Odpowiedz 1 grudnia, 2015

    leslie

    Bardzo fajne prezenty, takie troche nietypowe. Są takie osoby, dla ktorych ma się 10 pomysłow, a są takie, dla których nic nie można wymyslic. Dla tych kupuje sie cos standardowego. Jesli dal mamy to moga być kosmetyki ujędrniające, jakieś serie na rozstepy, coś ładnie pachnącego. Dla maluszka można dorzucić – zamiast ubranek – np taki zestaw ślicznych, delikatnych kocyk plus pieluszki http://www.happybabby.pl/przewijanie/pieluszki-wielorazowe/lulujo—zestaw-prezentowy-niebieskie-zaglowki,p16457

  • Odpowiedz 13 stycznia, 2016

    Ewa

    Jedzenie, sprzątanie, pranie – najlepsze! Ja nigdy nie przyznałam się, że potrzebuję pomocy. Tylko mama wiedziała żeby nie pytać tylko działać.

Leave a Reply