Odkąd Pierworodna w miarę kumata się zrobiła dość często zastanawiam się jakież to wydarzenia z dzieciństwa zamieszkają w jej pamięci na stałe. Głowię się nad tym czy zapamięta nasz weekendowy wyjazd do zagrody żubrów albo swoją niedawną imprezę urodzinową, a może w jej malej główce utkwi to, że matce bezsensu puściły nerwy gdy młodzież wylała cały sok na świeżo umytą podłogę.
Bo fakt, że moja czterolatka pewne wydarzenia z naszego życia zapamięta już na zawsze nie podlega dyskusji – z badań wynika, że nasze pierwsze mgliste wspomnienia pochodzą, średnio rzecz jasna, z okresu kiedy mieliśmy 3 lata i 6 miesięcy [1]. Ale uwaga – tutaj chodzi wyłącznie o pierwsze trwałe wspomnienia, czyli takie które będziemy mogli przywołać w wieku dorosłym. Nie oznacza to w żadnym wypadku, że wcześniej nasza pamięć nie działa. Bo działa i to zaskakująco sprawnie.
W klasycznym eksperymencie, który polegał na tym, że niemowlętom leżącym w łóżeczku przywiązywano do kostki wstążkę, której drugi koniec przymocowany był do wiszącej nad łóżeczkiem karuzeli przez co każdy ruch dziecięcej nóżki wprawiał karuzelę w ruch, stwierdzono, że już 8 tygodniowe maluchy zapamiętywały na 24-48 godzin to, że aby zabawka się kręciła trzeba mocno kopać nóżkami. Półroczniaki zapamiętywały ten fakt na dwa tygodnie.
Sporo naukowców uważa, że momentem przełomowym w którym pamięć dzieciaków przechodzi ekstremalną metamorfozę i zaczyna działać w miarę dobrze jest 9 miesiąc życia. W jednym z badań stwierdzono przykładowo, że dziewięciomiesięczne maluchy zapamiętywały schemat eksperymentu na półtora miesiąca.
Po pierwszych urodzinach pamięć progenitur działa jeszcze lepiej – wiemy, że trzynastomiesięczne maluchy potrafią zapamiętać przebieg pewnych wydarzeń nawet na 8 miesięcy. Dzieci półtoroczne-dwuletnie mogą zapamiętywać pewne fakty nawet na rok czy półtora. To zresztą możecie sprawdzić sami podpytując dziecia o wydarzenia z przeszłości – niemalże trzyletnia Pierworodna doskonale pamiętała gdzie spędziliśmy poprzednie wakacje i ze szczegółami opowiadała o hotelu.
Co oczywiste to są wszystko tylko średnie i zapewne każde z dzieci ma w czeluściach swej pamięci wydarzenie, które zapamięta na dużo dłużej niż statystyka sugeruje. Przykładowo pewien berbeć, który mając ledwie 2 lata i 3 miesiące uczestniczył w badaniu nad dziecięcą pamięcią bez problemu opowiadał o szczegółach tego badania calutkie 6 lat później! W innym zaś czteroletni chłopiec doskonale pamiętał dzień w którym stał się starszym bratem. Malec ze szczegółami opowiadał o tym jak leżał na kuchennej podłodze i płakał gdy mama pojechała do szpitala. Ba, opisał nawet wzór w jaki jego łzy ułożyły się na linoleum. Z zeznań malucha wynikało więc, że dzień w którym mama pojechała rodzić wbił mu się w pamięć bardzo mocno mimo tego, że chłopiec miał wówczas zaledwie 18 miesięcy, a od tamtych wydarzeń minęło ponad 2 i pół roku.
Co interesujące ten czterolatek wcale nie jest pamięciowym rekordzistą. Dzieciaki poniżej 10 roku życia generalnie miewają czasem całkiem niezłą pamięć do wydarzeń epizodycznych, również takich, które miały miejsce w… pierwszym roku ich życia [2]. A nawet w… pierwszym półroczu ich życia. A nawet w… pierwszym miesiącu ich życia. Serio. W jednym z badań potwierdzono 8 przypadków zapamiętania przez dzieci wydarzeń, które miały miejsce w pierwszym roku ich życia z czego 4 miały miejsce w okresie noworodkowym [3]. Zobaczcie zresztą sami w tej tabeli:
Z Mullally i Maguire, 2014
Niech mi ktoś w takim razie wyjaśni dlaczego Drugorodny (21 miesięcy) nie potrafi choćby na godzinę zapamiętać, że wysypywanie wszystkich płyt z szafki niesamowicie wkurza matkę…
Zostawmy jednak mojego syna i wróćmy do pamięci, bo skoro dzieciaki mają całkiem niezłą pamięć to dlaczego jako dorośli nie potrafimy sobie przypomnieć pierwszych kilku lat życia? Co i kiedy sprawia, że nasze wspomnienia odchodzą w niepamięć?
Póki co wszystko wskazuje na to, że momentem krytycznym, czyli tym w którym nasza pamięć zaczyna szwankować jest okres pomiędzy 7 a 10 rokiem życia. W badaniu w którym sprawdzano jak dzieci zapamiętały pewne specyficzne wydarzenia typu wycieczka do ZOO czy wesołego miasteczka, które miały miejsce w trzecim roku ich życia okazało się, że gdy maluchy miały 5-7 lat to potrafiły odtworzyć do 72% tych wydarzeń, ale już niedługo później – gdy dzieciaki miały 8-9 lat odsetek ten wynosił zaledwie 35%. Spadek spory sami przyznacie, niemniej najciekawsze w tym badaniu jest to, że naukowcy de facto na żywo obserwowali postęp i rozwój fenomenu amnezji dziecięcej [4].
Co w takim razie sprawia, że niektóre wspomnienia pozostają dla nas dostępne nawet w dorosłości? Tak naprawdę dla indywidualnych przypadków, czyli tego co zapamiętają nasze własne dzieci – nie wiemy. Wiemy natomiast, że dość dużą rolę odgrywają tu emocje. Tak, wiem, że to nie jest żadne zaskoczenie, ale statystyka jest jaka jest – chwile z którymi wiązały się silne emocje mają 2-3 razy większe szanse na to by zostać z dzieckiem na dłużej. Niemniej emocje to nie wszystko. Z badań wynika także, że ważny jest kontekst i umiejętność osadzenia siebie i innych w danej sytuacji – badania pokazują, że jeśli dziecko rozumie co się wydarzyło, czyli wie kto, co, gdzie, kiedy i dlaczego to prawdopodobieństwo, że berbeć zapamięta tę chwile znacznie wzrasta.
Dlatego, jeśli chcemy by dziecię pamiętało jakąś chwilę również w dorosłości warto często z nim o tej chwili rozmawiać – szczególnie ważne wydaje się być zadawanie w rozmowie pytań szczegółowych typu co się działo potem, kto z nami był, czy dużo się śmialiśmy i tak dalej. Bo choć wiele kwestii związanych z pamięcią ma podłoże neurobiologiczne to aspekt kulturowy i zaplecze rodzinne też jest dla pierwszych wspomnień bardzo ważne. Dzieci z rodzin i kultur w których często prowadzi się takie narracyjne rozmowy o przeszłych wydarzeniach mają zdecydowanie wcześniejsze wspomnienia z dzieciństwa.
Podpowiedź – oglądanie zdjęć i snucie opowieści to fajny pomysł na spędzenie długich wieczorów z kilkulatkiem – my bardzo lubimy, a ostatnio odkryłam, że młoda lubi również oglądać moje i Wirgiliusza foty z dzieciństwa i szkoły, duży przy tym radochy mamy, polecam – koniec podpowiedzi.
Wróćmy jednak do emocji i przyjmy się temu co wielu z was bardzo interesuje czyli chwilom, które odciskają mocne emocjonalne piętno na całej rodzinie ot choćby takich jak narodziny, śmierć, przeprowadzka czy hospitalizacja. W jednym ze starych [5], ale mimo to interesujących badań pytano studentów o wspomnienia z dzieciństwa i okazało się, że wbrew pozorom to nie śmierć członka rodziny, ale pojawienie się rodzeństwa i pobyt w szpitalu zapisują się w pamięci szczególnie mocno – uczestniczący w badaniu studenci byli w stanie przywołać te wydarzenia nawet jeśli w momencie ich zachodzenia mieli ledwie dwa lata. Śmierć kogoś bliskiego lub przeprowadzka znajdowały się w meandrach ich pamięci dopiero wówczas gdy w momencie ich występowania uczestnicy mieli mniej więcej trzy lata, czyli byli znacznie bliżej ogólnie akceptowanej granicy pierwszych wspomnień.
Przy czym gwoli ścisłości i dla ukojenia nerwów tych wszystkich, którzy właśnie czekają na drugie dziecko i drżą z obawy jakąż to traumą odcisną się jego narodziny na wychuchanej pierworodnej latorośli – to że studenci zapamiętali właśnie narodziny rodzeństwa niekoniecznie wiąże się z tym, że było to dla nich wydarzenie bardziej traumatyczne niż śmierć członka rodziny. Sądzę raczej, że wynika to z tego, że z narodzin rodzeństwa robimy zawsze wielkie wydarzenie, święto rodziny i tak dalej. W momencie w którym dziecko trafia do szpitala także mamy dużo emocji, maluch trafia w centrum uwagi całej rodziny i wszystko kondensuje się wokół tego pobytu. Natomiast w przypadku śmierci niekoniecznie wiemy co dziecku powiedzieć, przez co zazwyczaj ograniczamy się do zdawkowych komunikatów i raczej staramy się odwrócić uwagę dziecka od tego co się wydarzyło.
Pozwólcie teraz, że przejdziemy teraz do ostatniego, ale też jednego z bardziej niesamowitych badań, które polegało na tym, że roczne maluchy spotykały się z jednym z naukowców z grupy badawczej, a ich spotkanie trwało ledwie 45 minut. 28 miesięcy po tym spotkaniu trzyletnie już wtedy dzieciaki ponownie zaproszono do laboratorium i na sąsiadujących ekranach wyświetlono im dwa filmy [6]. W jednym „występował” badacz którego dziecko dwa lata wcześniej spotkało, a w drugim badacz którego dziecię nigdy nie widziało na oczy. W trakcie gdy dzieci wgapiały się w ekrany ruchy ich oczu rejestrowała specjalna aparatura. Okazało się, że dzieci chętniej i uważniej wgapiały się w ten ekran na którym występował badacz im nieznany, czyli wykazywały typową ludzką reakcję na coś nowego i nieznanego (lubimy bacznie obserwować to czego nie znamy i co jest dla nas nowością). Tym którzy mają nomen omen sklerozę przypominam, że dzieciaki spotkały badacza raz li tylko i to wtedy gdy miały rok. Intrygujące, czyż nie?
Badań nad dziecięcą pamięcią jest zresztą wiele i większość z nich stanowi fascynującą lekturę. Jednak mimo mnogości badań tak naprawdę dalej nie jesteśmy w pełni przekonani co do tego jak ta dziecięca pamięć działa i dlaczego u licha zapominamy lwią część swojego dzieciństwa. Hipotez oczywiście jest kilka – jedne mniej, drugiej bardziej przekonywujące, ale prawda jest taka, że ani mnie się nie chce pisać o hipokampach, neuronach i rozwoju mózgu, ani wam o tym czytać. Więc darujmy to sobie i skupmy się na tym, że choć niewątpliwie miło byłoby móc sobie przywołać wspomnienia z pierwszych urodzin, to z drugiej strony tak naprawdę lwia część, zwłaszcza tego wczesnego dzieciństwa nie jest warta naszych wspomnień. Bo gdyby taki powiedzmy Drugorodny miał jako 30latek przypominać sobie czym przede wszystkim stało jego dzieciństwo, to z aktualnego okresu musiałby pamiętać głównie to, że kilkanaście razy dziennie uderzał głową w stół (mimo że mamy obły i nie ma rogów!) oraz to że kilkanaście razy dziennie jego siostra robiła go w bambuko wymieniając się z nim na zabawki (czytaj zabierając mu te fajne, a dając w zamian jakiś śmieciowe resztki). Takie smutne dzieciństwo ma moje dziecko.
Jeszcze smutniejsze jest natomiast to, że podczas gdy pamięć moich dzieci rozkwita i dojrzewa, moja powoli gaśnie. Nasza pamięć działa bowiem najlepiej gdzieś pomiędzy 15 a 30 rokiem naszego życia, czyli przede wszystkim wtedy gdy odkrywamy siebie, swoją tożsamości, pragnienia, cele i inne takie tam wzniosłe rzeczy. To z tego okresu swojego życia zapamiętujemy najwięcej i dlatego starszyzna z takim sentymentem do niego wraca ględząc nieustannie o tym, że kiedyś to były czasy. Młodzież wychowana była. I muzyka do słuchania była, a nie to co teraz takie nowoczesne rzępolenie…
Też tak będziemy robić. Słowo. Wiem, to straszne.
Na pocieszenie powiem wam tylko, że znanych mi badaniach nie stwierdzono różnic pomiędzy dostępem do wspomnień z dzieciństwa pomiędzy 30- i 70-latkami. Jeśli już jako dorośli mamy jakieś wspomnienia z dzieciństwa to nie odchodzą one w mroki niepamięci mimo upływu dekad. To fajna świadomość.
Ale jeszcze fajniejsza jest ta, że wbrew powszechnemu przekonaniu pamięć dziecięca zdaje się działać całkiem sprawnie. Warto mieć to na uwadze nie tylko przy tych miłych okazjach (święta, wakacje, urodziny), ale też tych mniej miłych kiedy z zaskakującą pewnością posługujemy się argumentacją „a tam, i tak nie będzie pamiętać”.
Zdjęcie przewodnie dzięki fenomenalnej Fotosister
Artykuł jest wariacją na temat mojego artykułu, który ukazał się wcześniej w magazynie Dziecko.
Ola
Ja np. pamiętam jak mając dwa latka i chcąc pomóc mamie w praniu (mieliśmy Franię wtedy jeszcze, więc płukanie odbywało się w wannie), sięgałam po pranie do wanny i do niej wpadłam. Z butami. Pamiętam swoje buciki i ich wzór w kwiatki i pamiętam jak wpadłam do tej wanny i się w niej obróciłam i jak mama mnie wyjmowała z niej. I jak się potem śmiałam, bo śmieszne to było w sumie 🙂
cichadoro
ja też dokładnie pamiętam jak mama pojechała rodzić brata. ja miałam wtedy 2,5 roku. leżałyśmy z siostrą na podłodze, tata siedział przed nami w fotelu, a my ryczałyśmy, że nie chcemy brata tylko chcemy, żeby mama wróciła 😉
Magda
Ja pamiętam jak stałam w jakiejś dużej hali, a pod sufitem była wielka żółta suwnica, której bardzo się bałam. Pamiętam, że trzymałam wtedy mamę za rękę. Mama ustaliła, że miałam wtedy ok. 2 lata. To moje pierwsze wspomnienie 🙂
Agnieszka
Dzięki za wpis, dla mnie bardzo ważny. Kiedy miałam 3 lata i 2 miesiące zmarła moja mama i niestety w ogóle jej nie pamiętam. Moje jedyne wspomnienia z tamtego okresu to jak mi się wydaje dzień jej śmierci (zmarła w nocy we śnie), kiedy w mieszkaniu było pełno ludzi, a nam nie pozwalali wyjść z pokoju, a drugie to jaszczurka w akwarium, której nie wolno mi było ruszać. Dzisiaj sama mam w domu 3 latka i często myślę o tym, że jesteśmy jego całym światem, ale gdyby nas zabrakło, to nawet by nas nie pamiętał… Co pocieszające, kiedy miała 7 lat, mój tata pokazał mi zdjęcie „grupowe” na którym była moja mama i to w dodatku w przebraniu i bez problemu ją znalazłam. Może zatem ukochanej twarzy się jednak nie zapomina.
Agnieszka
Mnie moja czerolatka niejednokrotnie zdumiewala umieejtnoscia zapamiętywania informacji również kiedy była dużo młodsza. Dosyć szybko się zorientowałam ze nie można sobie powiedzieć „a przecież nie będzie pamiętać” pamięta wszystko! Raczej trzeba uważać bo wszystko może zostać zapamiętane i w razie czego użyte przeciwko tobie!
A propos rozmów o wydarzeniach z przeszłości, raz wieczorem przyszło mi do głowy ze zamiast czytania bajki ( oczy mi się zamykały) opowiem córce jak to było jak ja byłam w jej wieku, no i machina ruszyła teraz co wieczór jesteśmy z mężem meczeni o opowiadanie o tym jak byliśmy mali:) sympatyczna rozrywka.
Aga
Pamiętam jak mając 2-3 lata siedziałam na schodach prowadzących na strych. Co więcej – siedziałam na schodach z głową utkniętą w poręczy (między drutami ułożonymi w geometryczne wzory) ja płakałam, mama zdenerwowana usiłowała przepchnąć moją głowę na właściwą stronę a mój 4 lata starszy brat zaśmiewał się patrząc na to z dołu 🙂 Pamiętam też, mniej więcej z tego czasu, jak moja mama wyszła z domu do sklepu na drugą stronę ulicy, a ja zostałam sama i wyglądałam przez okno, bałam się jak diabli!
Kamila
Też mam wspomnienia z okresu około 2 lat – same traumatyczne. Pierwsze – mama gdzieś dostała farbki w tubkach , to były lata 80te więc nie można było farbek po prostu kupić. Wycisnela mi kropelke każdego koloru na paletę, dała pędzel i kartkę i pozwoliła mi malować. Malowanie to był stan flow. Byłam w niebie i stworzyłam dzieło życia (abstrakcję). A wtedy moja mama ni stąd ni zowąd wzięła i te farby i moje dzieło i uwaga uwaga, wyrzuciła do kosza. Pokazała mi że w akcje tworzenia zbrudzily się ściany i firanki i wszystko. Moja rozpacz była ogromna. Nigdy więcej w życiu już nie miałam poczucia takiego zadowolenia ze swojego dzieła jak wtedy. Nie rozumiałam jak mogła mi to zrobić.
Drugie – mieszkaliśmy w pokoju w akademiku i był taki kabel, którego nie można było dotykać, bo tam mógł mnie kopnąć prąd, co będzie bolało. Podjęłam świadomą decyzję poświęcenia się dla dobra nauki. Niech mnie boli, ale muszę to zobaczyć jak ten prąd kopie. Gdzie ma nogę? I czy ja go będę mogła też kopnąć (wszak nogi miałam dwie). Czekałam na okazję z zadziwiająca wytrwałością. W końcu się udało, spuscili mnie na sekundę z oka. Samo kopniecie prądem pamiętam jak uderzenie pioruna. Hospitalizacji nie pamiętam (straciłam przytomność).
Trzecia – szłam z mamą i babcią, ale nie mogłam już iść dalej (nie pamiętam dlaczego) i one mnie zaczęły straszyć że mnie zostawią. Pamiętam, że usiadłam na chodniku i strasznie płakałam z tego powodu (nie, nie przyszło mi do głowy żeby iść dalej, tylko żeby się bać. Dla mnie pozostanie na ulicy samej rownalo się z końcem świata), potem długo się bałam że mnie zostawią.
Miałam pewnie też masę miłych chwil, ale pamiętam tylko te niemiłe.
Kasia
Moje pierwsze wspomnienie jest z czasów jak miałam chyba ok 4 lat…
Pani w przedszkolu nie dała mi picia do obiadu, bo dzieci nakablowały na mnie że piłam wodę z kranu… a ja jej nie piłam, tylko myłam sobie buzię, bo wcześniej dużo biegałam i byłam zgrzana i przepocona. Ale nikt mi nie uwierzył i taką dostałam karę… a byłam wtedy wyjątkowo spragniona. Pamiętam też, że taki Błażej często pił wodę z kranu i też dostawał taką karę, ale po obiedzie i tak zawsze dostał swoje picie bo było Go szkoda… moja kara nie została anulowana i nawet mama mi nie uwierzyła, że przedszkolanki mi pić nie dały…
I tak już 30 rok pamiętam co wtedy czułam…
Aga
Pamiętam jak siedziałam na podłodze w kuchni i płakałam, miałam ok 2 latka, chowałam się za kuchenką i mówiłam do mamy, że ona nie jest „moją prawdziwą mamą” a ona zaczęła na mnie krzyczeć. Siedzi we mnie to wspomnienie i jakoś uwiera, nigdy nie miałam śmiałości zapytać mamę czy pamięta coś takiego. Ale dzieciństwo miałam raczej radosne 😉
K.
Tak, mogę się z tym wszystkim zgodzić. Moje pierwsze wspomnienie z wczesnego dzieciństwa jest niestety dla mnie przykre, miałam ok. 2 lat (co wnioskuję z tego, że pamiętam leżącego w głębokim wózku mojego brata, który jest młodszy ode mnie o 16 miesięcy) i pamiętam moją mamę, która strasznie krzyczała na jakąś kobietę na klatce schodowej, a ja się bardzo bałam. Potem się okazało, że mama krzyczała na „tę drugą”.
Anna
Bardzo ciekawy artykuł 🙂 dobrze wiedzieć, że wspomnienia, które mam zostaną ze mną 🙂 że będę pamiętać smak barierek łóżeczka i pierwszych plastikowych klocków, i WIELKI ( teraz wiem, ze mial ze 30 cm) placek truskawkowy z białą pianką i jedną świeczką czekający na mnie na taborecie i to, że mogłam go DOTKNĄĆ.
Jak mi ktoś mówi, że Lulek czegośtam nie zapamięta, to zawsze odpowiadam „jesteś pewien? Ja pamiętam”.
Heidi
A ja mam jedno wspomnienie sprzed roczku – moje dwie malutkie dłonie, biało-pomarańczowe rękawki od piżamy, kawałek dywanu, charakterystyczny wzór podłogi i kawałek kabla… Ten kabel bardzo mi się podobał, może dlatego to zapamiętałam 😀 Potem długo, długo nic, dopiero jakiś koszmar senny, gdy miałam ok. 3 lat 😉
Mamuszka
Och,jak fajnie! Pamiętam skrawki materiałów: pościeli, piżamy, ubrań mamy, moje majteczki, sweterek 🙂 i kilka „wielkich” wydarzeń 😀
Fajny artykuł, dzięki za niego!
An
Rany, nie wiem czy moje pierwsze wspomnienie to wspomnienie.. Pamiętam (albo tak mi się wydaje), że mówię do siostry ” wiesz Kasiu, Ania ma już dwaaa latka”. Moja mama często o tym wspomina i nie wiem czy sobie po prostu nie wyobrazilam tego wspomnienia. Inna sprawa, zaskakuje mnie moja chrzesnica która mając 2,5 roku widujac mnie raz na pół roku opowiadała mi gdzie ja mieszkam, że mam kota i kto ze mną mieszka. Kojarzyła kto kim dla kogo jest i potrafiła zlokalizować miejsca i ludzi. Widać, że jej rodzice bardzo dbają o to żeby dziecko nie zapominalo rodziny i sytuacji z wyjazdów do PL.
Magda
Ja przez długi czas nie wiedziałam dlaczego nie lubię mojego wujka (mojej mamy siostry męża ) od noworodka często się „zanosilam” do utraty tchu i ten wujek często brał mnie za nogi do góry i walil ręką po pupie :-/
Marta
Ja sie czasami zastanawiam czy niektore moje wspomnienia z dziecinstwa nie sa po prostu odtworzeniem zdjec z rodzinnego albumu?? Najwczesniejsze wspomnienia sa z wieku ok 3 lat. Te pozniejsze to raczej smutne wspomnienia zwiazane z metodami wychowawczymi moich rodzicow…… Dlatego tak bardzo staram sie wypelnic moje relacje z dziecmi fajnymi rzeczami – zeby mialy jakies fajne wspomnienia.
Matka Kwiatka
może odtworzone, a może po prostu pielęgnowane? 🙂 tak jak czasem zapadnie nam w pamięć nazwa łacińska muszki owocowej, tak inne rzeczy z biologii zapamiętamy przez stałe powtarzanie 😉
MISIA
Jak miałam może ze 4 latka w telewizji leciała reklama środka do mycia podłóg i mebli – PRONTO.
Hasło reklamowe tegoż specyfiku brzmiało „pronto posprząta”. Widząc mamę która krząta się po domu i sprząta oburzyłam się strasznie, że to bez sensu żeby to sama robiła, niech kupi PRONTO i pronto posprząta za nią:)
Przyszła wyrodna matka ;)
Ja pierwsze wspomnienia mam wyjątkowo dobre, obydwa o…prababci! Jedno to na pewno jej 90-te urodziny – pamiętam wielki piętrowy tort z mnóstwem świeczek i jak wszyscy się nim zachwycają. Ustalenie drugiego trochę mi zajęło, bo wydawało się bardzo abstrakcyjne – pamiętam zebranych w domu ludzi, dużo kwiatów i przygotowany „ołtarzyk”, a później jak siedzę z prababcią na stole w kuchni i wyglądamy czy rodzice nie wracają. Długo byłam pewna, że ten „ołtarzyk” i kwiaty mi się śniły, ale w końcu udało mi się dowiedzieć, że to była peregrynacja jakiegoś świętego obrazu który ludzie sobie przekazywali z domu do domu, wieczorem się wspólnie przy nim modlili a potem przekazywali sąsiadom. To wspomnienie to właśnie wspólna modlitwa w domu, wcale tak wiele osób tam nie było, ale później poszli zanieść obraz do sąsiadów a ze mną siedziała właśnie prababcia. W obydwu przypadkach miałam nie więcej niż 3 lata.
Ela
Mój mąż pamięta wyjazd nad morze jak miał niecale 2 latka. Rodzice posadzili go na pontonie i On pamięta to uczucie fal pod nim:) ja natomiast pamiętam jak zostalam sama z tata a ze tata byl majsterkowiczem to mieliśmy dużo narzędzi. Zostawił mnie sama na 1 minutę uprzedzając żebym nic nie wkładała do gniazdka bo mnie kopnie prąd. Chyba nie musze pisac co zrobiłam :)))) miałam jakies 3 lata. Kolejne wspomnienie to dom babci, zabawy w pudle z klockami i koszmar senny- ze cyfry mnie zjedzą…:))
Matka Kwiatka
Fascynujące! Wreszcie ktoś podał prawdziwe liczby, bo nikt nie chciał mi wierzyć, jak fantastyczną pamięć ma moje dziecko. Ja sama pierwsze wspomnienie mam z okresu, gdy miałam 10 miesięcy. Wydedukowałyśmy to z mamą na podstawie ustawienia mebli w pokoju 😉 sama jestem zaskoczona 🙂
Duśka
Mogę potwierdzić swoimi doświadczeniami treść artykułu. Ja pamiętam jakby to bylo wczoraj jak zmarła dziewczynka która leżała ze mną na sali w szpitalu. Nie rozmawiałam o tym nigdy z mamą bo to wydarzenie wywarło na mnie ogromną traumę z którą borykam się do dziś (mam 33 lata). Niedawno przy jakiejś okazji wygadałam się mamie a ta była w potężnym szoku że to pamiętam tak dobrze. Okazało się że miałam wtedy ledwo 10 miesięcy.
k
Przepraszam nie przeczytalam do konca ale ostatnio ogladalam program na bbc o mózgu i jak, szczegolnie dzieci sa podatne na autosugestie, i jak to swietnie nasz mozg buduje falszywe wspomnienia, niektore ze wspomnien sa oparte na opowiesciach doroslych. Byl przyklad samej pani profesor ktorej matka utopila sie w basenie gdy ta byla mloda i gdy jej ktos gdy byla starsza powiedzial ze to ona znalazla cialo. Jej mozg zaczął tworzyc wspomnienie o ta informacje jak również emocje ktore w tamtym momecie mogla odczuwac aczkolwiek nie było to prawda! Moj 2latwk potrafi opowiwdziec co sie dzieje tu i teraz ale juz pod wieczór nie bardzo pamieta co sie wydarzyło nawet jesli to wywarlo na nim duze emocje.
Joan
a ja mam wrażenie że moje dziecko bardzo mało pamięta w ogóle. czy to możliwe że jest tak wrażliwe że moje zdenerwowanie np powoduje taki wzrost kortyzolu w mózgu że się on przez to w części odpowiadającej za pamięć gorzej rozwija? czemu dziecięca pamięć może działać mniej sprawnie?
nobowiepani
Słyszałam niedawno od lekarza będącego na bieżąco z najnowszymi wynikami badań, że pamięć dzieci „czyści” się ok 6 r. ż. Ciekawe…, czy są to te same badania, o których Pani wspomina…
Simplija
Ja zawsze podziwiam moją dwulatkę, która pamięta, co gdzie się znajduje. My czegoś szukamy, wreszcie pytamy ją, a ona pamięta, że przełożyliśmy to w miejsce, o którym zapomnieliśmy. Ciekawe, czy taka krótkotrwała pamięć wpłynie na tę długotrwałą.