„Za moich czasów to…” to chyba jedno z najbardziej znienawidzonych przez nastolatków haseł. Kiedy się już jednak z okresów nasto- i dwudziestoletnich wyrośnie, to nagle opowieści o tym jak było za tamtych czasów stają się szalenie ciekawe. Dla mnie szczególnie ciekawe jest oczywiście wszystko co związane z rodzicielstwem, a tak się złożyło, że ostatnio kiedy odwiedzaliśmy moją babcię wywiązała się następująca rozmowa:
Całą drogę do domu myślałam sobie wtedy, że fajnie by było kiedyś babcię wziąć na spytki i porozmawiać o tym jak było z karmieniem w jej pokoleniu i porównać to z pokoleniem mojej mamy i moim własnym. Po miesiącach knowań w końcu udało mi się to zrobić i wyszła fajna, mam nadzieję, historia!
1945-1960
Czyli lata w których karmiła moja babcia – mama szóstki dzieci (w tym bliźniaków) z których niestety tylko czwórka dożyła dorosłości. Czasy powojenne, trudne, biedne. Z danych do których udało mi się dotrzeć wynika, że w podręcznikach pediatrii zlecano wówczas wyłączne karmienie piersią przez 4 miesiące życia i to, uwaga, tylko o ustalonych z góry i podręcznikowo godzinach – dziecięta miały pić mleko o 6, 10, 14, 18 i 22, a pierwsze karmienie zalecano 12 godzin po porodzie. Jednak podręczniki podręcznikami, a to jak wyglądała sytuacja w małej wiosce na krańcu Polski do której podręczniki raczej nie docierały, to zupełnie inna sprawa.
Zapytałam więc babcię o to jaki miała system karmienia maluchów czy zgodnie z wytycznymi podręcznikowymi karmiła o określonych godzinach i dowiedziałam się, że po prostu brała płaczące dziecko na ręce, bujała, nosiła, tuliła i jeśli po chwili przestawało kwilić to znaczyło, że chciało się tylko przytulić, jeśli nie to znaczyło że było głodne i dawało mu się mleko – łot cała filozofia, a nie tam jakieś godziny.
Zapytałam też o to jak długo znane jej kobiety karmiły – kilka tygodni, miesięcy czy lat i co nimi kierowało przy podejmowaniu decyzji dotyczących kontynuowania lub zaprzestania karmienia, a odpowiedź, cóż, powaliła mnie na łopatki:
„Ile karmiły? Nu karmiły, karmiły… tak rok, półtora, dwa. Wszystkie tak karmiły, bo mówiły, że to chroni przed następną ciążą, nu ale jakoś nie chroniło…„
Dwulatek przy piersi był zatem normalnym widokiem, bo generalnie dzieci przy piersi były normalnym widokiem – nikt się z karmieniem nie chował, nie zakrywał, nikt nie wszczynał dyskusji czy karmienie publiczne jest stosowne, ot głodne dziecko się karmiło i tyle. Na pytanie o rekordzistów w kategorii długodystansowe karmienie, babcia wspominała o tym, że kojarzy dzieci, które były karmione aż do momentu w którym szły do szkoły, ale ludzie nie robili z tego afery – mleko matki było dobrym mlekiem, było za darmo, to nikt go dziecku nie żałował.
A co gdy ktoś nie miał mleka, babciu? „A wszystkie prawie miały, ale jak która nie miała to się mleko łod krowy rozcieńczało wodą pół na pół”. Nie było też wykwalifikowanej kadry, która pomagała przezwyciężyć trudności, więc w razie ich wystąpienia kobiety były zdane na doświadczenia swoje i innych. Niestety wbrew naszemu romantycznemu wyobrażeniu o tym, że kiedyś wszystko prosto, łatwo i naturalnie przychodziło, czasem te doświadczenia nie wystarczały by przezwyciężyć trudności – jedno z dzieci mojej babci miało ogromne trudności ze ssaniem piersi, więc babcia – wtedy już doświadczona mama czwórki starszych dzieci – stawała na głowie by odciągnąć mleko i próbowała karmić malucha m.in. łyżeczką – niemniej czasem nawet bogate doświadczenia całych pokoleń są bezradne wobec braku odpowiedniej opieki medycznej i malec żył jedynie 3 miesiące.
Ze względu na wciąż pokutujący mit diety matki karmiącej byłam też ciekawa tego jak wyglądało żywienie karmicielki w tamtych czasach, niemniej zgodnie z oczekiwaniami usłyszałam: „Co się jadło? A co było dziecko – kapustę, ziemniaki, cebulę, czosnek – co było…”. Rozszerzanie diety zaczynało się mniej więcej po 6 miesiącach – babcia wspominała, że głównie z pomocą kaszki kukurydzianej podawanej z butelki. Butelki po wódce oczywiście, bo innych nie było. Z takich butelek podawało się też rumianek do picia – również młodszym niemowlętom. Natomiast rolę smoczka-uspokajacza pełnił w sytuacjach awaryjnych supełek tkaniny wypełniony cukrem, który dawało się dziecku do ssania, a ono ukojone słodyczą 100% cukru w cukrze natychmiast się uspokajało.
1970-1990
Czyli czasy w których na świat przyszły dzieci mojej mamy i w których miłościwie nam panowało niebieskie mleko w proszku, bowiem pokarm kobiecy dla dziecka w wieku powyżej 3 miesięcy uważany był wówczas za niepełnowartościowy. Zgodnie ze wspomnieniami mojej mamy i teściowej – matka mogła zobaczyć dziecko najwcześniej 12 godzin po porodzie, co jak dziś wiemy nie sprzyjało rozbujaniu laktacji, a jeśli dodać do tego otoczkę samego dobra i wygody jaka towarzyszyła niebieskiemu mleku, to nic dziwnego, że ze wspomnień moich bliskich wynika, że wtedy niewiele kobiet karmiło piersią dłużej niż kilka, kilkanaście tygodni.
Nie udało mi się niestety znaleźć wielu oficjalnych danych na ten temat – dotarłam jedynie do informacji, że w latach ‘70 tylko jedna na dziesięć kobiet karmiła piersią w szóstym miesiącu życia dziecka, natomiast statystyki z początku lat ‘90 sugerują, że aż połowa matek przestawała karmić piersią przed upływem trzeciego tygodnia życia dziecka, w ósmym tygodniu karmiło piersią około 20% mam, a w dwunastym około 15%.
Myślę, że utrzymaniu laktacji nie sprzyjały też zalecenia by nie karmić dziecka częściej niż co 3-4 godziny i w żadnym wypadku w nocy, bo dziecko ma wytrzymać, a nie być rozpieszczone. Dopiero pod koniec lat osiemdziesiątych zaczęły się pojawiać zalecenia sugerujące karmienie na żądanie zarówno w dzień, jak i w nocy, ale do dziś nie wszyscy je przyswoili i ja rodząc córkę w 2012 roku nadal słyszałam, że nie wolno karmić częściej niż co 3 godziny.
2012-2017
Czyli czasy w których karmiłam ja, a jak wynika z powyższego w tych kwestiach nie bardzo mogłam liczyć na pomoc mamy czy teściowej ze względu na to, że ich doświadczenia z karmieniem były znikome. W szkole rodzenia karmieniu piersią poświęcono całe jedne zajęcia z których dowiedziałam się m.in. tego, że mam karmić na żądanie, ale nie częściej niż co 3 godziny, że karmienie ma trwać 20 minut, bo inaczej się młodzież nie naje (moje pierwsze dziecko nigdy nie piło dłużej niż 7 minut!) i że dieta matki karmiącej istnieje, ale nie jest jakaś wielce drastyczna, bo w sumie to wolno mi jeść wszystko pod warunkiem, że będzie do kurczak (bez panierki, bez przypraw, bez soli) z ryżem. Ze słodyczy to lody można, ale tylko waniliowe ewentualnie bakaliowe – oczywiście pod warunkiem, że się wygrzebie bakalie przed konsumpcją, bo heloł – ORZECHY, a orzechów przecież przy karmieniu nie można.
Przyznacie, że zachęcające to to nie było i gdyby nie to, że widziałam, że takie poglądy na żywienie matuli karmiącej piersią ma tylko „starsza szkoła niebieskiego mleka”, a reszta świata zdążyła sobie już wiedzę zweryfikować w oparciu o najnowsze dane, to pewnie byłabym przerażona. A tak, cóż, tak jako świeżo upieczona i nieco przytłoczona nową rolą matula byłam tylko… ostrożna więc na wszelki wypadek na pierwsze obiady w domu jadałam pozbawione smaku kurę i ryż z parowara (bo delikatny żołądeczek…), trzymałam się też z dala od czekolady – zwłaszcza, że położna środowiskowa po zobaczeniu ptasiego mleczka na stole krzyknęła przerażona „chyba pani tego nie je?!”.
Na tej diecie „na wszelki wypadek” wytrwałam jakieś 10 dni, a potem poszłam po rozum do głowy i czekoladę do spożywczaka. Pytanie ile kobiet będzie się dręczyć dietą, bo weźmie słowa położnej ze szkoły rodzenia za prawdę objawioną albo mimo świadomości, że w sumie to głupoty kobita gada, posłucha na wszelki wypadek, pozostaje otwarte – zwłaszcza, że z raportu sporządzonego pod batutą marki Femaltiker „Czy Polska jest krajem przyjaznym matce karmiącej” wynika, że niezgodnie z zaleceniami towarzystw naukowych i ekspertów, aż 43% lekarzy zaleca stosowanie diety eliminacyjnej w okresie karmienia piersią.
Smutne to trochę, bo bardzo miesza w głowach tym kobietom, które karmić chcą, a wg pochodzącego z 2015 roku raportu „Karmienie Piersią w Polsce” 91,5% ciężarnych karmić piersią chce. Cele laktacyjne kobiet są, jak same kobiety, różne, ale większość, bo ponad 32% deklaruje, że chce karmić do roku, 22% ponad rok, 16,5% ponad 2 lata, prawie 16% planuje karmić 6 miesięcy, a 5% chce karmić do 3 miesięcy.
W porównaniu do tych danych, którymi dysponujemy na temat pokoleń naszych mam, wydaje się zatem, że u nas motywacja do karmienia piersią jest znacznie większa. Coraz chętniej wracamy do podejścia do karmienia jakie prezentowały nasze babcie. Jestem zatem bardzo ciekawa jak to będzie wyglądało w pokoleniach naszych dzieci i jak nasze obecne doświadczenia laktacyjne będą kształtowały podejście następnych pokoleń. Na to jednak musimy jeszcze trochę poczekać, bo mam nadzieję, że babcią szybciej niż za jakieś 18 lat mimo wszystko nie zostanę 😉 a póki co bardzo polecam wam pogadanie z waszymi mamami, babciami, a jeśli macie możliwość także prababciami o tym jak to było – to cenne i fajne rozmowy, a babcine „Ile karmiły? Nu karmiły, karmiły… tak rok, półtora, dwa. Wszystkie tak karmiły, bo mówiły, że to chroni przed następną ciążą, nu ale jakoś nie chroniło…” niezmiennie sprawia, że na mym licu pojawia się szeroki, acz nieco współczujący uśmiech. I nie odwlekajcie tych rozmów – ja bardzo chciałam porozmawiać o doświadczeniach laktacyjnych także z ukochaną babcią Wirgiliusza, ale niestety nie zdążyłam… Jeśli natomiast już zdarzyło się wam o tym rozmawiać z nestorkami waszych rodów – bardzo chętnie posłuchamy ich historii, być może zupełnie innych od tych przytaczanych w mojej rodzinie, jeśli tylko zechcecie się z nami podzielić nimi w komentarzach.
Dla zainteresowanych tym jak to wyglądało w oficjalnych danych polecam lekturę, niezwykle ciekawego i dostępnego on-line doktoratu pani Sylwii Silskiej zatytułowanego „Ewolucja poglądów na żywienie niemowląt w XIX i XX wieku” w którym to znalazłam informacje na temat oficjalnych statystyk karmienia w pokoleniu mojej babci i mamy, z kolei lektura raportów Femaltikera z roku 2015 i 2016 (klik, klik) dostarczy żądnym wiedzy informacji o tym jak karmienie piersią wygląda w Polsce dziś.
Ania
Bardzo ciekawy tekst! Ale – co interesujące – u mnie w rodzinie ułożyło się nieco inaczej 🙂 Z tego co wiem, obie moje babcie bardzo krótko karmiły piersią (szczególnie ta zajmująca się gospodarstwem – miała dużo pracy i szybciej było nakarmić dziecko butelką, szczególnie kiedy podrosło i można było jeszcze dodatkowo dosypać mu kaszy, żeby nasyciło się na dłużej), za to mama i mnie i moją siostrę karmiła stosunkowo długo, na pewno ponad rok. Ale może jesteśmy po prostu wyjątkami, tak jak i ja z systemem mieszano-butelkowym (wymuszonym, nie z wyboru) pośród kuzynek, które wszystkie jak jeden mąż minimum rok karmią piersią 🙂
Alicja
Właśnie jestem bardzo ciekawa jak było u was, bo na pewno doświadczenia mojej babci mieszkającej w małej wioseczce będą inne niż u babci mieszkającej w mieście albo w wiosce na innym końcu Polski. Szkoda, że jest mały dostęp do oficjalnych danych. Dzięki za waszą historię!
Ania
A to widzisz, ciekawa sprawa, bo u mnie jedna babcia mieszkała na wsi (no, pod miastem, ale zajmowała się gospodarstwem, więc prowadziła wiejski tryb życia), a druga w mieście (choć pochodziła ze wsi, może miało to jakiś wpływ na jej wybory), a z karmieniem piersią było podobnie. Więc pewnie jednak dużo różnych czynników składało się na to, że było tak, a nie inaczej, ale tak czy siak mam wrażenie, że nie przykładano wtedy dużej wagi do tego, czym karmiło się dziecko – najważniejsze, by było najedzone.
Emilia
Ze względu na to, że największą hejterką mojego długiego karmienia piersią (3lata kp Córkę) była moja Mama, zgłębiłam temat jej doświadczeń i doświadczeń jej Mamy (czyli mojej Babci) i okazało się: Moja Mama karmiła mnie (’85) i moją siostrę (’88) po trzy miesiące, a moja Babcia karmiła moją Mamę (’65) trzy lata. Ciekawa jestem bardzo czy moja Córa będzie karmiła piersią i jeśli tak to ile.
Basia
W mojej rodzinie bardzo ciekawie to się ułożyło, moja mama urodzonych na początku lat 80 mnie i brata karmiła krótko, z tego co wiem to przez 3 miesiące, ale już mojego drugiego brata i siostrę, urodzonych w połowie lat 90 karmiła po kilkanaście miesięcy. Na pytanie skąd ta różnica opowiadała że w latach 80 zniechęcano do karmienia piersią i namawiano do karmienia mlekiem w proszku/ sztucznym, oraz wcześniej zaczynano wprowadzać stałe pokarmy. W latach 90 nastawienie do kp się zmieniło i lekarze i pielęgniarki już do tego zachęcali, pojawiły się tez publikacje, generalnie moja mama przy kolejnych dzieciach już wiedziała że karmienie jest dobre i należy to robić jak najdłużej 🙂
ania
Moja babcia urodziła czworo dzieci. Karmiła piersią krótko. Po trzy miesiące każde. Mówiła, ze mleka nie miala mimo, ze pila herbatę z mlekiem krowim.. No ale jak miala mieć pokarm skoro w nocy nie wolno jej bylo karmic a w dzień na godziny, co trzy kazali?
KATARZYNA
A mnie w 2016 roku pielęgniarka na oddziale noworodków pouczyla, że mój tygodniowy syn płacze z bólu, bo kto to widział częściej, niż co 3 godziny karmić, przecież nie zdąży strawić i dostaje boleści.
A z karmieniem u nas było tak: moja babcia nie karmila, bo jak twierdzi, nie umiała. Mama karmila nas około roku lub dłużej. I my teraz też karmimy 🙂 ja pierwszego syna 15 mies, a drugiego na razie 9 😉
Monika
Ja nawet nie słyszałam o tych całych 3 godzinach przerwy między karmieniem, i całe szczęście. Córka w szpitalu jadła średnio tak co godzinę, a czasem jeszcze częściej. Takie karmienie trwało po 3-5 minut góra. Nawet się nie zastanawiałam czy to „zdrowe” czy „niezdrowe”, bo widziałam że tak jest jej dobrze. Ale personel szpitalny nie komentował tego w żaden sposob, chwalili tylko przyrost masy 😉
Joanna
Ciekawe. Moje babcie karmiły, bo innej opcji nie było – można było dać mleko krowie, ale ryzyko, że dziecko się pochoruje było duże, więc jak ktoś nie musiał, to karmił piersią. Jak długo – tego nie wiem, a nie mam już kogo spytać. Mama i teściowa nie karmiły – one z tych, co z butelką, co ileś godzin z zegarkiem w reku i wbrew tłumaczeniom ich matek, które uważały, że to krzywda dla dziecka i znęcanie się nad nim (och, oczami duszy widzę te dyskusje ;-)). Ja karmiłam, bo się uparłam i o ile przy pierwszym dziecku (teraz 18 lat) miałam wsparcie w szpitalu, to już przy najmłodszym (7 lat), położna dziecko bez pytania dokarmiła i ogólnie do KP zniechęcała (o zostawienie dziecka na noc musiałam się dopraszać) – choć to był ten sam szpital.
Maja
Bardzo ciekawy tekst! Moja babcia nie karmila piersią w cale. Z resztą ona w ogóle nie bardzo za dziecmi przepadała. Chociaż była położną. Moja mama nie miała rodzeństwa, bo Babcia zawsze uwazala ze jedno to juz i tak dużo. Babcia kilka tygodni po porodzie wspomina jako mordęgę. Ponoć jej mama jej zabraniała wychodzić z domu bo wyglądała jak śmierć. Moja mama wbrew gadaniu swojej mamy położnej karmiła mojego brata 3 lata a mnie 11 miesięcy (ponoć karmienie przerwałam ja, gdyż mleko mamy przestało mi smakować). Ja swoją córkę karmiłam systemem mieszanym (pierś/butla) ze względu na studia – mąż dzielnie próbował co drugi weekend zastąpić mnie przy maluchu. Chociaż staralam się odciągnąć maksymalnie dużo pokarmu to pewnie sytuacja karmienia na zmianę nie sprzyjała laktacji i gdy corka posmakowala pierwszych innych smaków, moje mleko odeszło na boczny plan az całkowicie przestała pić z piersi. Marzy mi się karmienie do przynajmniej roku. Może przy kolejnym dziecku się uda.
Asia
wiara w to, że karmienie piersią chroni przed ciążą pozostała 😛 w 2016 roku w UK (zachód, wiadomo, wysoko rozwinięty kraj) usłyszałam od mojej położnej środowiskowej, że póki karmię żadna antykoncepcja mi nie potrzebna 😛 Dodam, że to była już moja druga córka, po pierwszym dziecku dostałam tabletki bez problemu po 8 tygodniach od porodu- karmiłam 2 i pół roku 😀 a Młodą karmię już rok, ale dla moich znajomych to „dziwne, żeby tak długo karmić cycem” i nawet zdarza mi się słyszeć uwagi w stylu- to nie ma sensu, łatwiej Ci będzie jak skończysz już, duże dziecko, a nawet: jak Cię nie stać, to mogę Ci kupić trochę słoiczków- biedne dziecko sobie coś zje (tylko, że ona woli udka z kurczaka 😀 )
A co do karmienia w pokoleniu mojej mamy, to była nas czwórka i wszyscy karmieni po 6 miesięcy, a potem butla, bo „tak się wtedy po prostu robiło”, a babcie- jedna była bardzo chorowita i jej córkę karmiła siostra- przy okazji, bo mieszkały obok i miały dzieci w jednym czasie + mleko krowie, a reszta karmiła długo, bo za darmo 🙂
Alicja
Moja babcia miała troje dzieci: mój tata – najstarszy, trzy lata młodsza od niego ciocia i za kolejne trzy lata jeszcze wujek. Babcia karmiła, praktycznie nieprzerwanie, przez ok. 8-9 lat. Tata pamiętał, że jak jego siostrzyczka była maleńka, to kiedy babcia karmiła ją jedną piersią, mój trzyletni tatuś przynosił sobie stołeczek i dosysał się do drugiej piersi.
Mnie moja mama też karmiła piersią, co zawsze z dumą podkreślała. Zawsze słyszałam, że to było dość wyjątkowe, bo inne mamy karmiły butelką. Dopiero, kiedy sama byłam w ciąży i szukałam wiedzy na temat karmienia piersią okazało się, że to karmienie mnie trwało raptem trzy miesiące. Co to były za złe czasy dla karmienia piersią, skoro trzy miesięczne karmienie było tak nietypowe? Swoją drogą determinacji mojej mamy zawdzięczam życie, bo uparła się, żeby mnie tą piersią karmić, mimo cesarki w pełnej narkozie i pierwszego karmienia po ponad 24 godzinach. Gdyby nie mleko matki, to ja, zarażona w szpitalu gronkowcem, z biegunką i odparzoną do krwi pupą, miałabym dużo mniejsze szanse na wyzdrowienie.
Ewelina
Moja babcia rocznik 1919 również podobnie karmiła. I cieszę się, że obalany jest mit, jakoby nasze przodkinie karmiły wyłącznie piersią i nie dopajały, nie dawały cukru. Supelek z cukrem był bardzo popularny. A mleko krowie nie jest trujące 🙂
Szkoda też, że gdy dziś matka ma mało pokarmu albo karmienie idzie „nie tak” to się słyszy, że trzeba rzucić wszystko i przystawiać. A jak widać, czasem to nie wystarcza. Dobrze, że są mieszanki…
Ania
Jedna babcia mówiła że karmiła około pół roku, ale nie chciała zbyt dużo o tym rozmawiać. Druga mówiła że się nasłuchała w szpitalu, że ma wodę w piersiach, ale karmiła dwójkę dzieci. Za to moja mama nie mogła mnie karmić ponieważ miałam naświetlania. Nie pozwolili nawet jej mnie przytulic i leżała sama w kącie sali patrząc jak inne matki tulą i karmią swoje dzieci 🙁 moja córka też miała naświetlania ale za to (25 lat później) budzili mnie nawet w nocy na karmienia żebym do niej przyszła.
Ewelina
Aa dodam jeszcze,że babcia również mieszkała na wsi. Druga babcia (45) karmiła tylko 6 tygodni, bo tyle trwał urlop macierzyński i musiała wrócić do pracy.
Magda
Nie pytałam mojej babci od strony mamy, ale ta od strony taty karmiła go 1,5 roku! Z fabryki biegała do żłobka na karmienia. Moja mama nie karmiła bo nie mogła (wada serca, lekarz jej zabronił, i przy mnie i przy moim bracie dostała tabletki na spalenie pokarmu). W sobotę widzę się z babcią to aż z ciekawości zapytam. Ja karmię już 15 miesięcy i im głębiej w las tym piękniej
🙂
asia
moja babcia mieszkająca na wsi karmiła krótko, podawała mleko krowie (lub kozie) zagęszczone mąką i tłuszczem… wbiło mnie jak to usłyszałam od niej. moja mama tez miala gospodarstwo i tez karmiła tak do 3 miesiecy, bo nie miała czasu (dużo dzieci i pracy dookoła). potem podawala mleko krowie, często z kaszą manną (grysikiem). dodam, że ja i mój brat (nie wiem jak starsze rodzenstwo) byliśmy i w sumie jesteśmy okazami zdrowia. niemniej, walcząc o laktację i zadręczając się, po usłyszeniu tych historii (bylam zawsze niemal pewna ze i babcia i mama karmily piersią długo), odpuściłam sobie wyrzuty sumienia.
Ania
Moja babcia w latach 1960-1970 karmiła dzieci koło 9 miesięcy (na wsi), moja mama 1989-1994 karmiła nas koło roku (najpierw w małym, potem w dużym mieście) stąd ja powinnam dociągnąć do roku i 3 miesięcy;)
Aneta
Niestety nie powiem jak bylo z moimi babciami – nie dane mi bylo zapytac, ale za to wiem jak potoczyla sie historia mojej mamy. Karmila mnie piersia, ale tylko przez dwa miesiace. Potem zachrowala (zwykle przeziebienie) i lekarz kazal jej zaprzestac karmienia piersia na czas przyjmowania lekarstw, bo moze mnie nimi otruc (pieknie!). Mleko z piersi miala sciagac, zeby podtrzymac laktacje i wylewac do zlewu, bo to przeciez zatrute bylo… Mnie przerzucono na butelke z niebieska mieszanka.
Aga
Jestem dzieckiem 88 karmionym na żądanie, mama dała radę pół roku. Wyglądałam jak ludzik michelin. Mama cienko, dostała odwapnienia, jakieś plamy i wysypkę i zakończyła. Reszta mojego młodszego rodzeństwa już nie miała tyle szczęścia i byli karmieni krótko.
Aga
Ja karmiłam dzieci po ok roku, chyba wykończyły mnie nocne cogodzinne pobudki…tak dwa ludziki michelin i jeden przecinek po babci;)
Karolina
Moja babcia (dziś już po osiemdziesiątce) pierwszą córkę karmiła mlekiem krowy (twierdzi, że miała problemy z laktacją), drugą piersią. Moja mama karmiła mnie i moją siostrę piersią – mnie około roku, siostrę tylko 3 mce a potem w grę wszedł popularny w tamtych czasach Laktiker, bo chyba wmówiono jej, że maluch się nie najada. Myślę, że ma do dziś z tym problem. Druga babcia miała w sumie siedmioro dzieci, chyba w większości karmiła piersią, najmłodszego chłopca do 3 roku życia.
Mam dwójkę dzieci, syna karmiłam na początku w sposób mieszany, od 4mca życia udało mi się przejść na kp. Córkę karmię piersią już ponad rok, nie zapowiada się na szybki koniec 🙂 Nie miałam wsparcia ani od babci ani od mamy w kwestii kp. Nawet teraz moja mama wydaje się lekko zniesmaczona, że ciągle karmię. No cóż 🙂
Marta Lo - Spójrz przez okno
Od początku toczę dyskusje z moją mamą na temat karmienia dziecka. Ileż to razy słyszałam od bliskich z pokolenia mamy „On znowu je!?” „No cały dzień przy cycku!” „Herbatki mu daj!” „Na czkawkę tylko woda z cukrem”. I jakoś to karmienie piersią było przez mamę (i nie tylko) pomijane, unikane… jakby go nie było. I cóż się okazało? Otóż moja mama karmiła mnie przez całe cztery tygodnie. Urodzoną w 1982, zatem dokładnie wtedy, gdy opisywane przez Ciebie niebieskie mleczko święciło triumfy. Swoją drogą niezły mieli marketing 😉 Od tego momentu nie rozmawiam już z mamą o karmieniu. Nie jest dla mnie żadnym autorytetem, a wręcz nieświadomie deprecjonuje to co robię. Wiem, że to nie jej wina – takie były czasy. Ale oczekiwałabym, że wykształcona osoba będzie potrafiła pójść z duchem czasu i zrozumieć, że medycyna zrobiła kilka kroków naprzód.
Babć już niestety zapytać nie mogę 🙁 może uda mi się zapytać babcie małżonka 🙂
Moje Słonko ma już prawie 13 miesięcy i choć nie ukrywam, że chętnie napiłabym się już winka, lub wyjechała na weekend w góry 😉 to nie żałuję, że cały czas się karmimy. A wszyscy dokoła niech się łaskawie odstosunkują 😉
Marta Lo - Spójrz przez okno
Ach, co do babć – przypomniałam sobie, że babcia małżonka opowiadała, że jej kuzynka nie miała mleka, dlatego ona karmiła i swoje i jej dziecko. Było to pewnie pod koniec lat pięćdziesiątych. Babcia pracowała w żłobku, miała więc styczność z dziećmi na co dzień. Ale sama idea karmienia cudzego dziecka – nie wiem czy potrafiłabym się na to zdobyć.
PaulaLewi
Ja karmilam corke 2,5 roku. Syna 14 msc i nadal karmie. Moja mama karmila mnie 6 msc, brata 18msc. Moja babcia karmila mame i jej brata niecale 3 msc (1965r). Za to moja prababcia miala siedmioro dzieci i kazde karmila conajmniej 2 lata 🙂
Magdalena
U mnie znów odwrotnie babcia (pochodząca ze wsi zabitej dechami), karmiła moja mamę butelka (początek lat 70). Bo tak trzeba było, bo przecież to pełnowartościowego, zbilansowanie, a nie to co z piersi nie wiadomo co 😛 Natomiast mama już chyba tez bardziej wyedukowana, zarówno mnie jak i siostrę piersią przez ok. 1,5 roku. W sumie, w dużej mierze zawdzięczam jej to ze udało mi sie karmić piersią swojego syna przez 8 miesięcy. Cały czas mnie dopingowała, a w momentach zwątpienia konstruktywnie zbesztala, jak to tak dziecku nie dać tego co dla niego najlepsze. No i tak pomimo bardzo wielu problemów zarówno z jego wcześniakiem, ciągłymi stanami zapalnymi piersi jak i strategicznym pogodzeniem karmienia piersią z dziennym studiowaniem, udało sie i polecam nie poddawać sie 🙂
Magdalena
Sorry za literówki. iPhone za bardzo lubi mnie poprawiać!
Mariola
Bardzo ciekawy tekst! Moja prababcia ( rocznik 1925) raczej miała traumatyczne przeżycia z karmieniem, opowiadała jak nie mogła dziecka karmić bo od razu po porodzie musiała isc w pole do roboty, jak piersi ją bolały od nawału, aż rany jej sie robiły, płakała z bólu, dziecku krowie sie dawało, wychowała tak swoich synów i moją mamę, która nie była jej córką ale wnuczką bo matka umarła po porodzie. Za to dziadkowie od strony taty ile razy karmiłam przy nich mojego synka ( miał wtedy ponad rok) to słyszałam ze u nich na wsi to był kiedyś taki chłopczyk co juz biegał za mamą i krzyczał ” Maryna daj cyca!” Mówili mi to zeby mi obrzydzić karmienie bo ich zdaniem synek był juz za duży i to wstyd. O tej Marynie to słyszę do tej pory przy każdej wizycie. Za to moja mama karmiła mnie i brata około 4 miesięcy bo tez musiała jeździć rowerem kilka kilometrów w pole do pracy a my zostawiliśmy z dziadkami, w południe wracała te kilka kilometrów zeby nakarmić i z powrotem do roboty. Teraz to my mamy luksusy ?nic tylko karmić, karmić i karmić ?
Monika
Moja babcia karmiła długo moją mamę, ile dokładnie trudno powiedzieć, ale moja mama ma przebłyski pamięci tego uczucia towarzyszącemu karmieniu (zapach, ciepło mamy i słodki smak). Więc podejrzewa, że mogła być karmiona do 2-3 lat.
Moja mama wbrew zaleceniom położnych karmiła około roku i nie dopajała herbatką. Ale nie przyznawała się żeby nie dostać reprymendy od pielęgniarek środowiskowych.
Dodam tylko, że wykarmiła w ten sposób 9 dzieci. (ja najmłodsza – rocznik 85)
wyjątek stanowi mój najstarszy brat, który był karmiony jedynie 4 miesiące, ponieważ gdy mój dziadek (teść mamy) zobaczył odciągnięty pokarm w lodówce stwierdził, że to mleko jest sine i nic nie warte i ma przejść na mleko krowie. Mama młodziutka i niedoświadczona (20 lat) posłuchała dziadka.
Ja synka karmiłam 2 lata i 8 miesięcy. Obecnie karmię córkę trzeci miesiąc a jak długo to czas pokaże. Mam nadzieję na minimum 2 lata.
Hanka
Moja mama 6 dzieci karmiła piersią od 5 do 8 miesięcywg schematu godzin co 3godz. ( 6-9-12-15-18-20 po kąpaniu) wbrew powszechnemu wowczas trendowi, że „butelkę może podać każdy, babcia, ojciec, niania, a ry jesteś wolna” na porodowce (małe miasteczko na południu PL) położne chodziły z pytaniem „która dziś spala pokarm? ” spalanie przez oblozenie pieluchami tetrowymi nasaczonymi spirytusem ( takim mocnym , 70 lub nawet 90 % )piersi. Mąż miał dostarczyć ten spiryt.motywy mamy nie znam, chyba zdrowotne dla dziecka korzyści i wygoda, zawsze gotowe, ciepłe i pod reka. Mieszkaliśmy na wsi, gospodarstwo rolne, kury kaczki na mamy głowie. Babcia (mama mamy) karmiła wszytkir 5 swoich dzieci, nie wiem jak dlugo, znany tekst babci na placzace dziecko: dej mu cycka- wnioskuję z tego ze karmiła na żądanie. Ja karmię swoje 2dziecko już. 11mc i jestem z tego b dumna. Pierwszego syna karmilam 5 mc wg schematu, co nauczyła mnie mama i poddalam się po kolejnym zapaleniu piersi, zablokowalam pokarm farmakologicznie. To było 10 lat temu.Teraz przetwalam wszystkie zapalenia, zatykanie kanalikow i przewianie piersi, btw. kłopoty skończyły się po 6 mc przy rozszerzaniu diety. Mama mówi odstaw, bo wapń, bo gryzie, bo już można odpuścić.Ale mi się to bardzo podoba, cenie wygodę, zdrowotności, infekcje synek przechodzi bez leków, karmię nadal na zadanie, nie umiem tylko zmniejszyć liczby karmienia na rzecz stałych pokarmów. Idzie wszystko równolegle.
P.S. bardzo fajny artykuł, przeczytałam (karmiac po kąpieli) z zapartym tchem!
Mirela
Moja babcia mieszkała na wsi, karmiła moją mamę przez ponad pół roku, potrafiła też dokarmiać dziecko kuzynki! i nie było w tym nic dziwnego, mleczne rodzeństwo moja mama miała już w szpitalu jak babcia dokarmiła dziecko pacjentki leżącej obok. Ja lubię historię mojej prababci która wykarmiła piersią wszystkie swoje dzieci czyli całą jedenastkę!!!! Co potwierdza wątek że karmienie piersią nie chroni przed kolejną ciążą;) Ja karmię bliźniaki już 18 miesięcy, teraz już tylko na dobranoc jako nasz wieczorny rytuał.
klaldyja
Tak czytam i czytam i chyba mam rekordzistkę. Infrmacje te są z drugiej ręki – obu moich babci nie poznałam – ale jedna, mieszkająca na wsi, karmiła wszystkie dzieci ok. roku (przestawała gdy wiedziała, że jest w kolejnej ciąży, a w ciąży była 12 razy). Druga natomiast mieszkała w Katowicach (większe miasto) i karmiła mojego tatę ok 5 lat. Tata mój to na prawdę był okaz zdrowia, nigdy do lekarza, jak chorował – to za dwa, trzy dni czosnkiem i cebulą leczony stawał na nogi. Zawsze sie śmiejemy, że każda rana się na nim goi jak na psie. Wiem, że nie można temu przypisywać aż takich właściwości ale mnie to przekonało i karmię już 18 miesięcy. Powoli mam dość ale na razie motywacja do karmienia przewyższa dyskomfort i karmimy sie dalej. Moja mama od razu podawała mnie i mojej siostrze butlę, bo tak się robiło i położne przekonywały ją że ma małe piersi (!) i nie ma szans wykarmić :(. Za to jej młodsza o rok siostra karmiła piersią całą swoją trójkę (ok. roku każde) – także nie ma reguły.
Anna
Moja babcia (1957 Poznań) karmila moją mamę przez rok. Przez ten czas spala z dzieckiem bo tak było wygodniej, tymbardziej ze wrocila do pracy po 3 miesiącach. Co ciekawe dziadek przynosil jej mame do pracy na karmienie. Moja mama w 1985 z powodu choroby nie mogla karmić. Dzięki temu w nocy wstawal do mnie rowniez tata. Butelke dawali na żądanie. Za to moja teściowa 1980 i 84 namowiona przez swoja matke do butelki (bo nie wiesz ile dziecko zjadlo) trzymala sie sztywno zasad karmienia o konkretnych godzinach przez co nie spala po nocach bo chlopcy byli głodni i wyli do 6 rabo kiedy to mogli wypic mlekonpo nocnej przerwie. Wracając do mamy to w 89 karmila mojego brata przez pol roku a potem sie poddala bo byl wiszacym na cycu dzieckiem, a mama z tych co nie uznaja dzieci w lozku i spedzala wiekszosc nocy dzielnie siedzac na kanapie;) Ja łącznie karmilam corki ponad 4 lata i nikt nie mogl zrozumiec dlaczego tak długo…
An
Fajnie przeczytać te wszytkie historie! Co do mamy mojej mamy muszę podpytać bo o babci od strony ojca nic się już nie dowiem. Moja mama mnie (84) karmiła krótko 4 miesiące ale na rzadanie, mówi ze potem zaczęłam się drzeć na widok piersi i skończyła. Dopiero niedawno dotarło do mnie ze dietę rozszerzalo się wtedy butelka przecież od tego 4 miesiąca i widocznie szybko przyzwyczaiłam się do łatwego ssania i szybkiego najadania. Moja mama trochę się tym tłumaczyła ze to niby ja sama zrezygnowałam. Chyba ma wyrzuty sumienia jak widzi ze ja 2 lata już lecę z cycem. Teściowa karmiła wszystkie dzieci ok 9 miesięcy. Ciotka chyba w ogóle bo ojciec jej syna go wychowywał do 3 roku życia. Ciotka i teściowa oczami przewracają ze to moje dziecko dalej na cycku… i tak tłumacze się od ponad roku… ciekawe jak to będzie z moja córką i jej karmieniem jeśli będzie kiedys mamą.
A.
Babcia męża pierwsze dziecko (zaraz po wojnie) wykarmiła mlekiem krowim, bo nie chciał ssać piersi. Dwoje kolejnych już się udało karmić piersią, chyba długo, na pewno powyżej roku.
Moja mama karmiła mnie (76) i siostrę (82) po odpowiednio 8 i 10 miesięcy, wspierana przez swoją mamę. Oczywiście z rumiankami, koperkami i wodą z cukrem.
Ja karmiłam 21 miesięcy (o odstawieniu zdecydowała córka). O laktacji wiedziałam niewiele, nauczyłam się w trakcie. Miałyśmy problem na początku (zaburzony odruch ssania i niekompatybilność w wielkości płaskiej brodawki i buzi). Miałam przez kilka miesięcy problemy z grzybicą – po nakładkach, które w newralgicznym momencie uratowały nam karmienie (udało się przejść ze strzykawki z drenem na nakładkę, a potem na samą pierś). Później było już łatwiej, chociaż dla mnie zawsze średnio przyjemnie. Córka była ogromnym fanem mleka mamy i ku zdziwieniu wszystkich ostawiła się dość skokowo – najpierw z kilkunastu razy na dobę na dwa – trzy, a po 2 miesiącach całkiem zrezygnowała. W karmieniu wspierali mnie moi rodzice (mama dokształcała się odnośnie zaleceń w necie), teść (ten wykarmiony mlekiem krowim) i babcia męża. Od najbliższej rodziny nigdy nie usłyszałam żadnych komentarzy o diecie eliminacyjnej czy wartości pokarmu. Od dalszej rodziny i obcych słyszałam różne rzeczy, ale po walce o pokarm na początku planowałam karmić aż dziecko zrezygnuje samo, nie myślałam, że to będzie tak krótko:)
Dorota
Myślę że z kamieniem wiele wspólnego mają własne przekonania (wygoda) lub to co wyczytalo się w poradnikach i usłyszało od położnych. Jestem mama 3 dzieci. Pierwsze moje dziecko miałam okazję próbować nakarmić po 24 h. Nie miałam mleka więc chodziłam na dokarmianie ale niestety dowiedziałam się że w nocy dokarmiania nie ma więc zostala pierś w której nawet kropli nie było. 4 doby na mleku modyfikowanym co 3h i dopiero uruchomiła się moja laktacja. To spowodowało ze mała jadła ok 3-5minut co 3 godziny a w nocy o 23 i 4 rano i to było bardzo wygodne bo na żądanie jak się czasem słyszy mamy potrafią karmić kilka razy w ciągu godziny. Drugi syn też miał podobna historię z tym że on przesypial od 19 do 4 od 2 miesiąca. Ok. 8 miesiąca zaczęły sie pobudki nocne i dawałam pierś na żądanie i te żądania były coraz częstsze. Z ostatnim mam dokładnie podobne doświadczenia. Więc z własnej praktyki wiem że karmienie co 3 godziny i brak karmienia w nocy nie wpływa negatywnie na laktacje. Myślę że zbyt częste karmienie szczególnie w nocy powoduje brak stałego planu posiłków i może powodować dyskomfort co za tym idzie to niedosypianie i zmeczenie dziecka a przecież mówi się że stały plan dnia to podstawa. Dzieci uwielbiają powtarzające się schematy bo czują się bezpiecznie. U mnie na laktacje największy wpływ miało to jak szybko po porodzie mogłam przystawić dziecko do piersi.
Norencja
Dorota, to jest TWOJE doświadczenie i TWOJE dziecko, nie można tego rozciągać na całą populację. Moja córka jadła co godzinę, mój syn co dwie; jedno przez całą dobę, do drugiego roku życia, nieprzespane noce do 4 lat; drugie przez sześć miesięcy, potem zostały nam w nocy 2 karmienia, których nawet nie zauważam. Dzieci regulują się same, w różnym tempie, a przespane czy nieprzespane noce to niczyja zasługa. Za to karmienie na żądanie nie tylko buduje zaufanie między matką i dzieckiem, ale i chroni przed utratą pokarmu.
sylwik
Ciekawe, podpytam babć 😉 Z dotychczasowych rozmów moja jedna babcia dziwiła się że w wieku 4 miesięcy moje dziecko nie jadło jeszcze marcheweczki i jabłuszka 😉 Mama mnie nie karmiła, bo byłam wcześniakiem urodzonym w 7,5 miesiąca i pierwszy miesiąc życia spędziłam w inkubatorze. Mama mówiła że chciała, ale jak wyszłam ze szpitala „mleka nie było”, więc po prostu nie miała wsparcia w personelu, a doradców laktacyjnych wtedy nie było.. Cóż, jestem dzieckiem proszku z niebieskiego opakowania 😛
sylwik
Aaa, jeszcze ja – karmię 2,5-latka póki co całe jego życie, ale już bardzo mało, sporadycznie przed snem i częściej rano po obudzeniu. I karmię 5-miesięczniaka na pełen etat 😉 Czyli na żądanie. Pierwsze moje dziecko BLW, drugie też, czekamy aż usiądzie. Przecierów i zmiksowanych papek nie będzie. 😀
Pat
Cudowny tekst, bardzo pokrzepiający:) U moich babć wyglądało to niestety nieco inaczej – jedna nie karmiła wcale (położne orzekły ‚płaskie sutki’ i podały butelkę). Druga wykarmiła 4 dzieci. Pierwsza dwójka odchowana też w maleńkiej wiosce, ale zalecenia o rozszerzaniu diety po 3.miesiącu niestety do niej dotarły (koniec lat 50.). Najdłużej karmiła pierwszą córkę (rok) i karmiłaby dłużej, gdyby nie zaszła w drugą ciążę (nie można było wtedy karmić). Pozostałą trójkę karmiła po pół roku.
Hitem jest dla mnie babcia męża – rocznik ’24. Spodziewałabym się podejścia dkp, niestety – swoje dzieci karmiła po 3-4 mc (bo pózniej nie miała mleka) po czym przechodziła na mleko prosto od krowy. Była w szoku, gdy karmiłam roczniaka (‚on już na nogach a jeszcze z cycem?!’), prawie potraktowała mnie solą;) Teraz karmię prawie dwulatka, który zaczyna coraz więcej mówić i to już się babci kompletnie nie mieści w głowie;)
Karmicielka Trzylatka
Bardzo ciekawy i potrzebny tekst! Poprawilabym tylko ze 32% to nie „wiekszosc” ale „najliczbiejsza grupa”, czy cos wntym stylu 😉 Pozdrawiam i podziwiam!
Joasia
Świetny artykuł!!!!! Dziękuję za niego po stokroć!!!!! Zaczynamy dopiero swoją Drogę Mleczną i bardzo mnie denerwują ramy, w które personel medyczny próbuje wcisnąć nasze karmienie. Tyle a tyle minut, co tyle a tyle czasu, a do tego mała je krótko i zbyt mało przybiera na wadze….. koszmar bo nie mieścimy się w tabelkach więc werdykt – mam za mało pokarmu, dziecko trzeba badać (laryngolog, mocz, krew etc…..) z dietą podobnie – mogę jeść białą kajzerkę z dżemem :/ zero pełnoziarnistych bo dziecko nie toleruje błonnika:/ a jem wszystko, obecnie głównie TRUSKAWKI (o matko!!!!!)
Algo
Ja mam dostęp tylko do wiedzy mojej mamy. Ale ona nie karmiła nas wcale. Mojego brata po skomplikowanym porodzie zobaczyła w szpitalu dopiero po tygodniu. Był zatem karmiony butelką. A jak ja się urodziłam to zwyczajowo dostałam butelkę i mleko w proszku i koniec historii.
Dembudda
Moja babcia rocznik 28 karmila mojego ojca rocznik 52 jakies 5lat. Ciekawe jest to ze ogolnie wychowywala synow (byl jeszcze drugi syn ’48) baaardzo surowo twarda reka i raczej na chlodno. Jednak miala sama bardzo ciezki start w zycie,moze to nie ma znaczenia (w kontekscje rodzicielstwa bliskosci i jakze sztandarowym kp 😉 ). Moja mama rocznik 52 karmila mnie (’87) jakies 3mc i poddala sie dlatego ze przy nawale zostala zadziobana madrosciami o cienkim mleku (dlatego leci strumieniami) i tym ze sie nie najadam (bo chce piers czesciej niz co 3h). Madrosci plynely od jej mamy (pielegniarki) i poloznej regionalnej czy jak to sie mowi srodowiskowej – a zeby bylo śmiesznie — ta sama polozna odwiedzila mnie gdy urodzil sie moj synek (2013), nie mowila nic o karmieniu na czas, wspominala karmienie mojej mamy (pamieta i zna cala nasza rodzine) i zyczyla powodzenia w jak najdluzszym karmieniu…
Nie ukrywam ze jest mi troche przykro majac swiadomosc ze moja mama miala mleko, starala sie jak mogla, okladala kapusta przy zapaleniu piersi, odciagala nadmiar laktatorem recznym (jaki to cholerny wysilek), miala chec i intuicję by karmic i chciala karmic dlugo- ale panujace nowe normy i brak kontaktu z wewnetrznym glosem rozsądku niestety przerwaly mleczna droge.
S. Ja karmilam synka niespelna 3lata. 🙂 na poczatku chcialam rok… Mimo kryzysow i dramatycznego zapotrzebowania na piers w wieku 10, 13 i 18-22 mc, mimo ze czulam juz w okolicy2 urodzin cycoholika ze mam dosc – udalo sie bardzo dlugo w moim osobistym odczuciu. Wszystkie mamy (5 roznych zupelnie osob) ktore lepiej znam,roczniki 82-89 karmily dzieci 20mc, 15mc, 12mc, 6mc – jedna wcale („nie miala pokarmu” – nie miala tez absolutnie zadnego w tym stresujacym momencie wsparcia w szpitalu ani w rodzinie)
Alicja
U mnie trochę inaczej to wygląda 🙂 Babcia rodziła dzieci na początku lat 60. i karmiła butelką, powtarza też znane mity. Mama z kolei na przełomie lat 80./90. karmiła piersią na żądanie ok. 8 miesięcy. Teściowa chciała karmić piersią, ale przy problemach nie miała żadnej pomocy, więc odstawiła po 1,5 miesiąca… Za to teraz ze strony mamy i teściowej mam wsparcie w karmieniu (a to już 2 lata!), z kolei babcia chwali mleko w proszku, że od niego dzieci takie mądre, a gdy wzięłam raz Ibuprom, to była przerażona, że od tego dziecko będzie upośledzone…
Gosia
A ja juz babci nie spytam, niestety. Ale jej mlodsza sąsiadka z pokolenia moich rodziców mniej więcej mówiła ze że z powodu dużej ilości pracy na gospodarce i stresu (mieszkała z tesciowa) nie miała pokarmu i karmiła krowim mlekiem od którego dzieci miały ciągła biegunkę 🙁 Sama chwali mnie za karmienie piersią, że to najlepsze. A jej synowa dosyć szybko się poddała, chyba dla wygody glownie. Myślę że stan wiedzy o laktacji w takich małych wioseczkach i tzw prowincji jest wciąż zastraszajaco niski. (Co prawda i w renomowanych szpitalach zdarzają się kwiatki jak uspokajanie glukoza). Ale z opowieści ludu wiem również ze widok 7 latka przy cycu nie był dziwny ale to w starszym pokoleniu.
Dorota
Świetny tekst. Fajnie sobie powspominać karmienie piersią. Czasem człowiek chciałby choć na chwilę powrócić do tych czasów. Babci niestety nie mam. Twoje teksty czyta się tak lekko i fajnie 😉 Oby tak dalej 🙂
anngelica
„91,5% ciężarnych karmić piersią chce” I w zasadzie widać, że te wszystkie blogonotki ZACHĘCAJĄCE do karmienia piersią są dla ok. 10% ciężarnych.
Alicja
A może one chcą karmić, bo przeczytały te notki o zachęcaniu? 😉
anngelica
Może.
Dobrze, to ja tutaj wyrzucę to, co mi od roku czy dwóch leży na wątrobie.
Dla mnie największym problemem (w razie czego) jest jakaś pustynia jeżeli chodzi o notki o radzeniu sobie z problemami. W porównaniu z tymi zachęcającymi. I stąd ten odlot w statystykach dotyczących tego, ile kobiet pozostaje przy karmieniu piersią.
„Nadal mamy wysoki odsetek rozpoczynania karmienia po porodzie [98% jakiegokolwiek karmienia piersią], ale w 2 miesiącu m a m y [46%] o p o ł o w ę m nie j k a r mią c y c h niż w 1 9 9 7 r .” dane z 2014
http://femaltiker.pl/wp-content/uploads/2015/05/Raport_Karmienie_Piersia_w_Polsce_20151.pdf
Z sufitu się to nie bierze.
Jak dotąd, niestety, najwięcej przydatnych informacji znalazłam w jakiejś książeczce-ulotce wydanej przez producenta sztucznego mleka.
Dla mnie to jest zwyczajnie smutne.
Dobra, to teraz jak to widzę. Poradnia laktacyjna to już jest dużo za późno, to powinno być załatwione od razu po porodzie, a najlepiej przed. Opieki okołoporodowej nie przeskoczymy, bo lekarze i pielęgniarki w Polsce są zwyczajnie niedofinansowani i znęcać się nie będę. Wolałabym też nie pchać nikogo w wolontariat edukacyjny, bo za pracę należy się płaca. Crowdfunding na edukujące książeczki do rozłożenia po porodówkach? Jedyne, co mi w tej chwili przychodzi do głowy.
Alicja
Tylko jest jeden problem – notką nie rozwiążesz problemu – bo to tak jakby notką rozwiązywać problem zdrowotny dziecka – nawet błahy, ale problem – potrzebujesz wtedy dostępu do specjalisty. I tutaj nikt nie ma wątpliwości, że dostęp do specjalisty laktacyjnego powinien być, no powinien kurka być bezpłatny i powszechnie dostępny – w innych krajach to potrafią u nas leżymy i kwiczymy.
anngelica
http://forsal.pl/artykuly/796771,wydatki-na-sluzbe-zdrowia-w-panstwach-oecd-wykres-dnia.html
Tabelka (całkowite wydatki na zdrowie jako proc. PKB) – wydajemy na służbę zdrowia bardzo, ale to bardzo mało pieniędzy. I dlatego w innych krajach to potrafią. Dużo bliżej nam do Meksyku niż do UK. Lekarze wyjeżdżają, pielęgniarki wyjeżdżają i dlatego napisałam, że „są zwyczajnie niedofinansowani i znęcać się nie będę”. W ogóle nie chcę za bardzo tykać tego tematu tutaj, bo to tak naprawdę dotyczy poglądów politycznych (ja np. uważam że powinniśmy się wszyscy zrzucać na swoje problemy zdrowotne, a nie że każdy sobie rzepkę skrobie).
No nic, miłego weekendu. 😉
Gosia K.
Alicjo, świetny artykuł!
Jednej babci już niestety nie zapytam, ale wiem, że i mojego tatę (’50) i jego brata (’54) rodziła w domu i karmiła piersią. Druga babcia moją mamę rodziła w szpitalu (’52) i nie karmiła piersią, bo miała pokarmu i butelka wydawała jej sięwygodniejsza.
Moja mama mnie (’82) rodziła przez cc i pierwszy kontakt miałyśmy dopiero po kilku dniach, więc oczywiście jechałam na butli. Co ciekawe, kiedy miałam pół roku, to przestałam pić jakiekolwiek mleko. Wtedy moi osobiści rodzice mało mnie nie wyprawili na tamten świat za pomocą… polopiryny, którą lekkomyślnie podali mi przy przeziębieniu. Pochorowałam się koszmarnie i w wyniku tego zatrucia w ogóle przestałam pić jakiekolwiek mleko, czy to z proszku czy krowie. Krowiego mleka ponownie napiłam się już jako osoba dorosła, wcześniej mnie odrzucało.
Teraz czwarty miesiąc karmię córeczkę, starszego synka karmiłam 13 miesięcy (miałam dwie cesarki, kp bez najmniejszych problemów dzięki wsparciu w szpitalu).
Moja teściowa mojego męża i jego siostrę karmiła po ok. 2 miesiące. Odstawiła dzieci w obawie, że ma „zbyt chude mleko”, do takich wniosków doszła patrząc na swój odciągnięty pokarm, który, w porównaniu z mlekiem krowim, wydawał jej się „blady i wodnisty” 🙂
Co do wsparcia ze strony rodziny to nie dostałam żadnego, wręcz zachęcano mnie do szybkiego przejścia na butelkę, do dopajania dzieci wodą z cukrem, herbatkami itp, oraz oczywiście krytykowano z powodu niestosowania diety mamy karmiącej i obarczano mnie winą za kolki, przy czym jedno dziecko miało silne a drugie nic a nic a przy obojgu jadłam to samo (tzn wszystko). Na szczęście miałam i mam takie komentarze w głębokim poważaniu 😉
Karolina
Jeszcze słowo o wspomnianym przez Alicję ibuprofenie. Dosłownie kilka dni temu byłam u lekarza (infekcja wirusowa gardła) i lekarka (kobieta przed 40tką) odradzała mi stosowanie ibuprofenu, gdy przyznałam się, że karmię. Za to kazała stosować szałwię… Szczerze zaskakuje mnie poziom niewiedzy lekarzy, czy nikt nie weryfikuje raz pozyskanej wiedzy? A o obowiązku stosowania diety eliminacyjnej po porodzie usłyszałam na warszawskiej porodówce. Moim zdaniem to nie lokalizacja ma znaczenie tylko podejście personelu.
Tomasz
Bardzo ciekawe, że dotarłaś do tych informacji. Ciekawe, co następne pokolenie napisze o naszej współczesności w tym temacie 🙂
Magdalena
Ja karmiłam córkę, rocznik 2004 – 8 mcy, a synka, rocznik 2012 – 4 miesiące. Moja mama mnie 3 miesiące (1977r.). Babcie nie wiem, choć warto zapytać, bo ja nie mam rodziny na wsi, moje babcie mieszkały w mieście, obie czynne zawodowo, dlatego jestem ciekawa, jak one sobie radziły w tamtych czasach. Jedna z moich babć była pielęgniarką i bardzo długo pracowała w szpitalu zakaźnym i sprzedała mi bardzo ciekawą informację dotyczącą karmienia niemowląt mlekiem krowim. Otóż na pewno nie raz słyszałyście, że alergia pokarmowa, zwłaszcza ta na białko krowie, to dopiero od niedawna i kiedyś dzieci były karmione mlekiem krowim i nic im nie było. Babcia pracowała w latach 50/60tych w tym szpitalu i opowiadała, że przywożono do nich dzieci ze „skorupami” na głowie i ciele i to były dzieci ze wsi, karmione mlekiem krowim. Lekarze nie bardzo wiedzieli co tym dzieciom jest i w ogóle o dziwo stworzono im oddział w szpitalu ZAKAŹNYM, wiem absurd, ale tak to w tamtych czasach wyglądało.
Natalia Ciu
Moja babcia(1944) karmila krotko. Chwalila sie ze moja mame(1966) karmila lyzeczka juz po miesiacu. Mama ma jeszcze dwie siostry(1969,1973) i byly w tym samym systemie karmione.Moja mama karmila mnie i siostre(1990,1989) do ok 3misiecy przez spekane brodawki przestala ,a potem laktacja ustala. Nie miala czym odciagac i karmila nas kasza na krowim mleku;)Ja karmie juz 10 miesiecy i chce do 2lat(tak jak siostry mojego taty ; wszytko dziedzicze po jego stronie;) Druga babcia(1930) karmila ale niestety juz nie zapytam jak dlugo ;( i wykarmila 5dzieci. Dodam ze jedna i druga mieszkaly na wsi i pracowaly na roli(pomorze) Raczej nikt nie mial czasu sie zastanawiac czy jak kiedy i gdzie karmic. Wazne zeby dziecko nie bylo glodne i nieplakalo;)
Pamietam jak babcia opowiadala o wyprawie na szczepienie, jak sie dzieci ubieralo na noc i wiele,wiele innych ale to moze kiedy indziej opisze jak bedzie poruszony ten temat;)
Babcia(1944) caly czas powtarza „Ja nie moge,ale z ciebie mlecznica,dlugo karmisz,bardzo dobrze”.
Ania
Taki drobiazg w roznicach w podejsciu – rodzilam w 2015 roku w Niemczech. I moje pierwsze zyczenie poporodowe do meza to byl wielopak scisle okreslonych batonikow, oczywiscie w polewie czekoladowej, z herbatniczkiem i warstwa orzechow z rodzynkami. Pojedyncze batoniki lezaly w trakcie pobytu w szpitalu luzem na szafce szpitalnej, widziane przez wszystkie polozne i wszystkich lekarzy i nikt nawet slowem sie nie zajaknal.
A na szkole rodzenia (w innym miescie a nawet landzie, co pokazuje powszechnosc standardu) przypominano nam z rozkosznym usmiechem, ze tak, konczy sie czas ograniczen zywieniowych, jak mamy ochote to mozemy sobie zamowic u rodziny sushi jako pierwszy posilek po rozwiazaniu. I jak nam zalezy, to rowniez wypic maly toast za zdrowie malucha. Najlepiej w trakcie karmienia, zeby alkohol sie zmetabolizowal, zanim nadejdzie kolejne.
Karmilam bez wiekszych problemow i z duza przyjemnoscia dwa lata, do samoodstawienia dziecka. Jedyne czego nie jadlam to curry, bo okazalo sie, ze aromat podwojnie przetrawionego curry przekracza wytrzymalosc wechowa wszystkich.
wisznu
U nas na pomoc w laktacji nie było na kogo liczyć w rodzinie. Deklaratywnie to owszem, wszyscy chcieli pomagać, ale w praktyce, to już lepiej było jak po prostu przestali przeszkadzać.
A o podejsciu w szpitalach, to możnaby książkę napisać. Pełną sprzeczności między teorią i deklaracjami a praktyką.
wisznu
Oj, zapomniałem. Natomaist w historiach rodzinnych, to babci popytać się nie dało, bo żadna nie dożyła, ale mamy opowiadały co nieco jak to było za ich czasów.
Więc moja mówiła, że lekarze i podręczniki nakazywali(-ły) karmić co 3 godziny, czego oczywiście nie dało się dotrzymać, zwłaszcza przy ich pierwszym dziecku, bo chciał picz często a krótko. Więc płakał z głodu, aż w końcu zmęczony usnął – i wiadomo, w końcu uczucie głodu samo mija. I jak był budzony po 3 godzinach na karmienie, to oczywiście nie był głodny i jeść nie chciał. I tak w początkowym okresie marniał w oczach. dopiero jak poszła po rozum do głowy i zaczęła karmić co 1,5 godziny, to zaczęło działać. No i oczywiście po 3 miesiącach karmienie się kończyło, bo nie było czym.
(a w ramach wsparcia przy karmieniu piersią to moi rodzice np. usilnie przekonywali, że latem trzeba dawać dziecku wodę do popijania. I tak niby przypadkiem puszczali np. porady z youtube’a na cały głośnik. I tu się nacięli, bo na filmiku ekspert mówił, że jak dziecko dopija mleko modyfikowane mlekiem matki, to wody się nie podaje:D.
Oj było kilka ścięć w rodzinie. Ale i tak przegraliśmy tę wojnę…)
A teściowa mówiła, że z karmieniem miała ciężko z zastartowaniem (choć nie wspominała o jakichkolwiek przyczynach), ale było sztuczne mleko. Ale było go mało (to już teść dopowiadał). Więc, żeby moja żona się mogła najeść, to z mlekiem rozrabiane były biszkopty. No i tak się zastanawiamy we dwoje, czy to ma jakieś przełożenie na obecne kłopoty zdrowotne żony…
mamamili
Karmiłam córkę 13 m-cy. Tylko tyle, bo sama zrezygnowała. Tak na prawdę”walczyła z piersią” odkąd skończyła 3 miesiące, do dziś nie wiem dlaczego, ale dla mnie to była rzecz najważniejsza żeby karmić min. rok no i jakoś się udało. Mój teść za to twierdzi, ze doskonale pamięta jak podpijał mleko swojej młodszej siostrze w wieku ok. 4-5 lat?
Ka Pa
Ja, jako matka dwóch berbeci urodzonych w Szwecji, chciałam tylko powiedzieć, ze mnie tu ,wyśmiali’ jak zapytałam o dietę matki karmiącej 🙂 no i moze cebuli i kapusty przez pierwsze tygodnie unikałam, ale poza tym jadłam co chciałam, długo karmiłam i bobasy dobrze sie miały 🙂 także – czas obalić mity!
Mimi
A ja rodzilam w usa i jak zapytalam w szpitalu czy truskawki moge jesc to dziwnie sie na mnie spojrzala wiec juz wiecej nie pytalam. Mualam cc i karmie piersia i odciagam mleko gdy jestem w pracy. Babcia karmila piersia bo ponoc miala nie zajsc w ciaze a tu co rok to prorok. Niestety mojej mamie wmowila ze ma zle mleko i po 3 dniach wsadzili mi butle z krowim mlekiem. Przez 3 miesiace sie darlam i nie wiedzieli co mi jest. Pewnie kolki z powodu tego mleka. Takie to madre rady dawali. Druga babcia karmila piersia nie wiem jak dlugo a gdy jej powiedzialam ze moj synek placze i czesto na piersi wisi co 1.5 godz przez pierwsze miesiace to powiedziala ze mam za chude mleko :/
nela
Fajny tekst 🙂 u mnie wiem, że mama karmiła krótko, ciekawe czy dlatego, bo był kryzys laktacyjny i nie wiedziała co dalej czy serio mleko szybko w piersiach się skończyło. Ja karmię już 7 miesiąc, nie ograniczałam się ani razu, mała ma się dobrze 😉
nela
a nawiązując jeszcze… mojego męża karmili mlekiem krowim zagęszczanym budyniem… Boże…. wyglądał jak balwanek 🙁
Magda
Moja mama zaczynała karmienie w tych czasach jeszcze średnio przyjaznych karmieniu, przynajmniej moje kuzynostwo nie było kp dluzej niż 3 m-ce. A my raczej długo, 1990-1992-1995-2013 i ja oraz najmłodszy wprawdzie 9m-cy (później wg opowiadań sami odrzucilismy), ale środkowi kończyli po 3-4 latach. Z ciekawostek, od żadnego lekarza wtedy nie usłyszała, że jak karmi to nie może brać leków/antybiotyków czy, ze mleko to sama woda (jak niestety czesto jest teraz) Natomiast moja babcia w roku 1963 zmagala się z wiecznie placzacym noworodkiem, w końcu pojechała prywatnie 50km do jakiegoś super pediatry. Lekarz zbadał, zrobił wywiad no i pytanie jak karmi. Oczywiście co 3h 😉 Komentarz lekarza: „Taa… Nowoczesne kobiety, naczytaly się teraz tych modnych bzdur i potm płaczą razem z dzieckiem. Nakarmić jak dziecko głodne! I wyrzucić zegarek!”
Emi
Ja powiem tak. Mam trójkę. Najstarszy ledwo dałam radę 9 msc o też mieszane,bo nie chciał ssać i w ogóle koszmar. Młodszy pięknie i książkowo ponad rok i więcej nie chciał. Najmłodszy obecnie dużo i bez problemu. Wnioski bardzo zaskakujące.ten najstarszy czyli mieszankowy je absolutnie wszystko nawet pietruszkę i zadziwia wszystkich. Nigdy nie chorował. Młodszy (ten co kp miał) niejadek straszny i choruje ciagle. Najmłodszy zobaczymy, ale na pewno nie będę przeciągac karmienia.
Ciekawostką…moja babcia obecnie 92 lata…była karmiona mlekiem kozim, bo matka ponoć pokarmu nie miała. Ja tylko 3. Tyg byłam karmiona, bo moja mama miała gorączkę i zakazali jej karmienia. Też na zdrowie nigdy nie narzekalam. Wnioski niech każdy sam wysnuje. Pozdrawiam
ed
Sama jestem ciekawa jak było u babć, ale nie będzie mi dane zapytać. Męża jedna babcia dopajała mlekiem krowim (w proporcji 1:1) bo jej dziecko wcale nie rosło. Długa karmiła piersią dość długo. Ja za to, rocznik ’86 byłam karmiona pół roku, a mama była strasznie napiętnowana przez… moje dużo starsze siostry, bo gdzie to tak długo dawać pierś. Potem każda z nich karmiła swoje dzieciaki po 2-3 lata;)
Emilia
Zaskoczyło mnie to, co tu przeczytałam o pokoleniu mojej mamy! Dla mnie normalne było to, że mama zarówno mnie (rocznik ’87) jak i moją siostrę (rocznik ’95) karmiła piersią po 2 lata z hakiem. Różnica wieku między mną a siostrą jest na tyle duża, że byłam już całkiem świadomym dzieckiem obserwując ją i mamę podczas karmienia. Wydawało mi się to najnaturalniejszą rzeczą na świecie (jak każdemu dziecku uczącemu się od mamy). Przy okazji mama opowiadała mi o tym, jak mnie karmiła. Dlatego teraz wydaje mi się zupełnie oczywiste, że i ja będę karmić piersią (poród na dniach). Aż dziwne wydaje mi się to, że mama w swym pokoleniu należała do rzadkości.
Matula
Moja mama wspomina jak traumatycznym doświadczeniem było karmienie mnie. Co 3 godziny. „dziecko (ja) głodne płacze z cycków mleko tryska ale karmić nie wolno bo nie minęły jeszcze 3 godziny”. Zero wsparcia.
Ja (dzięki wsparciu mamy) karmi łam około roku. I przykro mi było gdy dziecko moje odmówiło współpracy bo świat był ciekawszy niż mozolnie ssanie piersi.
kasia
co powiedzieć, bardzo to jest miłe i wzruszające jak każde pokolenie wychowywane jest na mleku matki. ja też to zapoczątkowałam u siebie mimo, iż na początku były z tym problemy. na szczęście pomógł mi wtedy lactosan mama. dzięki niemu mój organizm wreszcie zaczął ze mną współpracować i wreszcie mogłam normalnie nakarmić moje dziecko. tak jest do dzisiaj i jest to wspaniałe.