Nowa odsłona kultowego Pucia – tym razem ćwiczenia z mówienia!

Pucia chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. W wielu waszych domach jest ci on postacią kultową – dla niedowiarków przypomnę zresztą screen z waszych wypowiedzi na FB:

Jeśli zatem wasze dzieci Pucia darzą afektem to mam wiadomość, która je wielce ucieszy, gdyż albowiem do księgarń trafiła kolejna, trzecia już część przygód tego onego huncwota, która to część i tym razem, jako i poprzednie wyszła spod rąk (i głów) utalentowanego duetu złożonego z dr Marty Galewskiej-Kustry – logopedy i pedagoga, która odpowiadała za część merytoryczną oraz Joanny Kłos, która odpowiadała za część artystyczną, czyli ilustracje.

Pucio i ćwiczenia z mówienia to księga przeznaczona przede wszystkim dla dwu-, trzylatków (oczywiście wszystko zależy od stopnia zaawansowania rozwoju mowy u waszego ancymona) ale w porównaniu do poprzednich części podbija stopień trudności – mamy więcej tekstu zawierającego więcej elementów dialogowych, a podpisy nie są już pojedynczymi wyrazami tylko przybierają częściej formę pełnych zdań, dzięki czemu dziatwa osłuchuje się z poprawnymi wzorcami tychże, a my mamy większe możliwości wchodzenia w interakcję z berbeciem podczas czytania. Jak zawsze na początku książki znajdziemy wskazówki od autorki na temat tego jak czytać by wspierać rozwój mowy, czego oczekiwać, a czego niekoniecznie.

Historia jest podobnie jak poprzednio przedstawiona najprościej jak się da – nie ma tam wątków pobocznych opisujących zawiłe losy babci stryja cioci kuzyna, ani jej stanu emocjonalnego po wizycie sąsiadki spod piątki. Nie, jest tak by mały knypek nadążał za biegiem wydarzeń i jak sam tytuł wskazuje – ćwiczył mówienie. W porównaniu jednak do poprzednich części książka jest jednak zdecydowanie bardziej rozbudowana treściowo, czyli jest dłuższa i dzieje się w niej znacznie więcej.

Ba! Tu jest moi mili morał skierowany do panów tatów, że mamy słuchać należy, bo mama mówiła, żeby łociec tak na tych nartach nie szalał, ale tata nie słuchał i przykozaczył popisówę co skończyło się dla niego klasycznym chichotem losu pod tytułem gdyby nóżka nie skakała to by kózki nie złamała albo jakoś tak. Ano właśnie bo cała historia osadzona jest wokół wyjazdu familii Pucia do dalszej rodziny – poznajemy więc nowych bohaterów i nowe zwierzątka, a zwierzątka jak wiadomo dla dzieci ważne są. Innymi słowy saga się rozbudowuje!

Dla starszaków podobnie jak w poprzednich częściach jest okazja do poćwiczenia czytania, bo tekst prosty, a szata graficzna bardzo przejrzysta więc starszak może swobodnie podczytywać młodszemu rodzeństwu (mi ostatnio Pierworodna tak czytała, że zasnęłam… szczęśliwie poczytała sobie to za zasługę i była z faktu uśpienia matki wielce rada i nie przyszło jej do głowy, że po prostu tak monotonnie kłapie hahah). Wszystkim fanom Pucia polecamy więc gorąco, a jeśli jeszcze go nie znacie, a macie na stanie małego człowieka, który dopiero zaczyna wypowiadać pierwsze słowa to zerknijcie do tego co pisałam o pierwszej (tu) i drugiej (tu) części, a być może i wy dołączycie do grona zagorzałych fanów Puciosława – tylko nie do mnie potem kierujcie pretensje, że młódź każe wam bez przerwy czytać!!

Pucio i ćwiczenia z mówienia

Marta Galewska-Kustra

Joanna Kłos

Wydawnictwo Nasza Księgarnia

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

4 komentarze

  • Odpowiedz 20 marca, 2018

    Iza

    Świetna informacja. Co prawda Córcia ma dopiero rok, ale już jest wielką fanką Pucia. I rzeczywiście upomina się, by cały czas czytać:) Wie Pani, co polecić. Dziękuję i pozdrawiam!

  • Odpowiedz 20 marca, 2018

    Algo

    Mój szkrab przez pierwsze dwie części tak się rozglądał, że zdań wielokrotnie złożonych to wypowiada dziennie tysiące. Ale „Tata całuję mamę” na końcu mnie rozczuliło 🙂

  • Odpowiedz 20 marca, 2018

    Ania DK

    Fantastycznie, mój dwulatek uwielbia Picia. Ja z resztą też ?

  • Odpowiedz 22 marca, 2018

    Angelika

    My jeszcze nie mamy ale już od dawna krąże koło tych książek. Moja córka to psychofanka Kici Koci,zna wszystkie na pamięć ale i tak trzy wieczorem przeczytać musze. Jestem w drugiej ciąży i ostatnio uświadomiłam sobie ze prawdopodobnie będę czytać kicie kocie jeszcze dobre parę lat. Dramat bo dla mnie to już tortura 🙂

Leave a Reply