Lęk przed matmą może mieć dla dziecka negatywne konsekwencje. Czy da się go uniknąć?

Lęk przed matmą to coś co było silnie zakorzenione w moich kolegach i koleżankach w czasach szkolnych i niestety nadal nie odeszło w mroki niepamięci. Wciąż wiele dzieciaków boi się matmy – oczywiście geneza tego lęku jest złożona i wielowymiarowa, ale niezależnie od tego, warto chyba wiedzieć do czego ów lęk może doprowadzić.

Zwłaszcza, że jak już wspomniałam lęk ten jest dość częsty. Dość powiedzieć, że w jednym z amerykańskich badań wśród uczniów klasy 1 i 2 (w wieku od mniej więcej 6 do 8 lat) zauważono, że w grupie uczniów, którzy generalnie uczą się dobrze i całkiem fajnie radzą sobie z nauką aż połowa dzieciaków czuje średni do mocnego lęku przed matmą. Wśród uczniów którzy gorzej radzą sobie z nauką ten matematyczny lęk kształtował się podobnie. Mamy więc pierwszą smutną informację – lęk przed matmą pojawia się u dzieci bardzo wcześnie – wszak takie maluchy nie zdążyły jeszcze poznać całek ani innego ustrojstwa, oni głównie dodają i odejmują, a lęk i tak im towarzyszy.

Ale choć poziom lęku był między tymi grupami porównywalny, to gdy badacze przyjrzeli się temu jak lęk ów wpływa na osiągnięcia dzieciaków związane z matmą, to okazało się, że na grupie dobrych uczniów piętno odciskane przez ów lęk było duże, zaś w grupie słabszych uczniów go w zasadzie nie zauważano.

Czemu – wszystko wskazuje na to, że sprawa związana jest z pamięcią roboczą. Czym jest pamięć robocza, pytacie? Otóż jest to taki brudnopis – mały, podręczny i niewidzialny notesik, który daje nam przestrzeń w której możemy „zapisać sobie” szereg informacji, które są nam w danej chwili potrzebne do przeprowadzenia jakiegoś procesu myślowego, ot na przykład zrobienia jakiś obliczeń w głowie. W przenośni i uproszczeniu pamięć robocza będzie więc takim notesikiem na którym nabazgramy sobie w myślach obliczenia by potem ustnie podać wynik. Im lepiej działająca pamięć robocza tym większy i bardziej czytelny nasz notesik i więcej możemy w nim zapisać, a dzięki temu też żonglować większą ilością danych naraz, po czym gdy skończymy dany proces wyrzucić zapisaną karteczkę i zapisać kolejną – mam nadzieję, że kumacie tę poetycką przenośnię :D. Wszystko to sprawia, że zwykle ci którzy mają lepiej rozwiniętą pamięć roboczą lepiej też radzą sobie z nauką, bo jest to dla nich po prostu łatwiejsze, ot choćby z tego względu, że łatwiej im zrozumieć czytany tekst. Ważna rzecz – pamięć robocza to nie jest nasz stały, niezmienny atrybut. To nie jest kolor oczu z którym się rodzimy i nic go nie zmieni. Pamięć roboczą można szkolić, szlifować i usprawniać.

Jakie jest zatem połączenie pomiędzy osiągnięciami w matematyce, lękiem przed nią i pamięcią roboczą? Czemu lęk przed matmą odciskał największe piętno na dzieciach, które generalnie nie miały problemów z nauką?

Cóż prawdopodobnie wynika to z tego, że nasze mózgi to takie komputery – mają spoko pamięć, która pozwala im przeprowadzać masę procesów jednocześnie, ale jak sprawa się rypnie i na scenę wkroczy wymagający program, to moce przerobowe idą na przetworzenie tego programu, a inne są spychane na bok i muszą „powisieć” w kolejce. Takim wymagającym programem jest lęk, który zachłannie zabiera dla siebie zasoby naszej mózgownicy, sprawiając, że pamięć robocza nie może zadziałać tak wydajnie jak zwykle. Dziecko przytłoczone lękiem nie jest więc w stanie wykorzystać swoich możliwości, a to może sprawić, że wypadnie gorzej choćby w teście czy odpowiedzi. Jeśli wypadnie gorzej, to może je to utwierdzić w przekonaniu, że ten lęk nie był bezpodstawny i efekt kuli śniegowej mamy gotowy. Do tego może dojść też problem tego, że z czasem dzieci zaczną unikać wyzwań i zadań związanych z matematyką, więc będą miały mniej okazji by ją poćwiczyć i kuleczka się toczy i powiększa.

Czemu zatem lęk przed matmą nie działał tak na dzieci o słabszej pamięci roboczej? Według badaczy może to być związane z tym, że dzieci te do radzenia sobie z prostymi problemami matematycznymi, nie sięgają tak mocno do zasobów pamięci roboczej, raczej wykorzystują mniej wyrafinowane metody liczenia np. z użyciem palców (niestety w pewnym momencie palce też nie wystarczą).

I choć jak zwykle w tego typ badaniach wyjaśnienie podłoża tego zjawiska jest nadal jedynie hipotezą, to jest hipotezą dość prawdopodobną. W konkluzji autorzy podkreślają więc, że lęk przed matmą jest obserwowany wcześnie i może wpływać na osiągnięcia ucznia, a także że szczególnie martwiące jest to, że lęk ów może odciskać najmocniejsze piętno na tych uczniach, którzy potencjalnie mogli by w matmie sporo osiągnąć. Dlatego podkreślają, że warto dalej w badaniach drążyć temat matmo-lęku i zapobiegać jego rozwojowi.

W komunikacie prasowym autorzy wspominają też, że w przypadku gdy u dziecka występuje lęk przed matmą – warto o niego zadbać i wyregulować. Wskazują, że można sięgnąć np. po technikę w której dziecko ma opisać lub w przypadku młodszych dzieci narysować swoje lęki i obawy okołomatematyczne, tak by mogły je z siebie zrzucić.

Ja ze swojej strony chciałabym dodać, że wg mnie warto też porzucić podejście, które wielu z nas wyniosło ze szkoły, czyli że matma to taki przedmiot, który umie i rozumie paru wybrańców (głównie chłopców…), a reszta to humaniści, dla których 2+2 to szczyt możliwości. Może lepiej podejść do tego jak do ćwiczeń? Wiecie na zasadzie, rozumienie matmy jest jak mięsień – jak się trochę poćwiczy to u każdego da się mięśniora zrobić – jasne, że pewne uwarunkowania sprawią, że jednym mięśnior urośnie większy, innym trochę mniejszy, że jedni będą musieli włożyć w to trochę więcej pracy, a inni mniej, ale każdy w końcu ten ciężarek podniesie (czytaj policzy równanie). To nie jest wiedza tajemna dostępna jedynie wybranym. Nie trzeba się jej bać.

Ramirez i wsp., 2012. Math Anxiety, Working Memory and Math Achievement in Early Elementary School

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

2 komentarze

  • Ciekawe spostrzeżenia. Skąd się bierze lęk przed matematyką u tak małych dzieci? Czy od dorosłych rodziców, nauczycieli, którzy tworzą negatywny klimat wokół tego przedmiotu? A może zbyt mało wagi przywiązujemy do uczenia matematyki od najmłodszych lat dziecka?

  • Odpowiedz 12 lipca, 2020

    Maria

    Bardzo ciekawy wpis. Ja mam wrażenie, że lek naszych dzieci przed matematyką bierze się czasem z naszego lęku jako rodziców. Każdy ma doświadczenia miłe czy też te niezbyt miłe i nasze obawy przenosimy nieświadomie na nasze dzieci. Ja nigdy nie lubiłam matmy i mój syn wyczuwa, że nie przepadam za pomaganiem mu w lekcjach z przedmiotów ścisłych 🙂 może najpierw my powinniśmy wyzbyć się tych negatywnych emocji 🙂

Leave a Reply