Pucio logopedyczne memo języczkowe – świetna gra dla przedszkolaków

Wpis reklamowy – sponsorem wpisu jest Wydawnictwo Nasza Księgarnia. Sponsor nie miał wpływu na treść.

Czy jest jakiś rodzic, który nie zna Pucia? Wątpić śmiem. W naszym życiu Pucio jest od lat już siedmiu, kiedy to niesamowitym zbiegiem okoliczności stałam się patronką medialną pierwszej książki – wtedy jeszcze chyba nikt nie przypuszczał jakim hitem i to, biorąc pod uwagę tłumaczenia na inne języki  – międzynarodowym hitem stanie się ten koncept. Dziś często się śmieje, że Pucio ma już swoje Universum i wszyscy rodzice czekają na spin-offa o tym jak poznali się rodzice oraz o młodości wujka Marka – wiadomo. Wujek Marek ma wiele fanek wszak.

Cieszę się z tego sukcesu ogromnie i cieszę się, że teraz to nie tylko książki, ale też dodatki. Takim nowiuteńkim dodatkiem jest gra Pucio – logopedyczne memo języczkowe. Jeśli bowiem nie wiecie to autorka Pucia – Marta Galewska-Kustra jest pedagożką i logopedką i do tego wszystkiego ma doktorat z tej bajki 😉stąd nie dziwota, że nowa gra przeznaczona dla dzieci w wieku 3+ nakierowana jest na ten obszar.

Gra moi mili ma dwa wymiary. W pierwszym to klasyczne memory – czyli uwielbiana przez większość gra, podczas której ćwiczymy pamięć i koncentracje. U nas memory przy każdym dziecku w każdej formie to był hit. A i ja do dziś pamiętam jak w dzieciństwie zazdrościłam kuzynce, która grę w memory miała i jak tylko się spotykałyśmy to naciągałam ją na granie, bo tak bardzo to lubiłam.

Ale to nie są TYLKO memory – to znacznie więcej, a drugi wymiar kryje się w tym, że do każdej pary przypisane są zabawowe ćwiczenia logopedyczne, których celem jest usprawnienie pionizacji języka – a taka pionizacja okazuje się jest niezbędna do wymowy wielu głosek w naszej rodzimej mowie. Do gry dołączona jest książeczka, która w prosty sposób objaśnia jak wykonać poszczególne ćwiczenia. Oczywiście wszystko to ma formę zabawową, atrakcyjną dla dziecka, żeby nie padło z nudów że musi coś tam memlać ozorem, tylko żeby świetnie się bawiło. Mamy więc np. ćwiczenie „babia Jola jedzie windą” w którym nasza buzia udaje windę czy „Ciocia Iga maluje” gdzie nasz język jest malarzem. Mamy Funia, Mimi, Misię, dziadka, mamę, tatę i wujka Marka rzecz jasna też i oni wszyscy mają swoje zadania dla naszych dziobków. A wszystko to po to by w przyszłości język giętki powiedział wszystko co pomyśli głowa. Wspaniale, nie?

Węszę hit wielki, bo to naprawdę fajna gra. w którą w zależności od potrzeb i możliwości w danym dniu możecie grać jak w zwykłe memory z uwielbianymi przez dzieciaki bohaterami książki albo ćwicząc język bawiąc się przy tym i śmiejąc. Dla mnie rewelacja i polecam całym swym serduszkiem, duszą i paszczą nawet, bo co się mam ograniczać jak to dobro takie hm?

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

Be first to comment