Rodzicowi w żłoby dano. Żłobek czy niania – co jest lepsze według naukowców?

Niania czy żłobek to dylemat przed którym w pewnym momencie staje wielu rodziców, czując się przy tym niczym osioł ze znanego wierszyka i nie wiedząc co wybrać.

To zrozumiałe bo podjęcie tej decyzji nie jest łatwe. Niania zazwyczaj mocno nadwyręża budżet domowy i trudno znaleźć taką której zaufamy, a jak już znajdziemy to i tak nie ufamy do końca bo trudno jest kontrolować jej poczynania. Z kolei żłobek jest tańszy, ale większość z nas ma gdzieś w głowie obraz pokoju pełnego smutnych dzieci, którymi nikt się nie zajmuje. Ten ponury obraz po raz pierwszy pojawił się w rodzicielskich głowach mniej więcej w połowie lat 80-tych ubiegłego wieku, kiedy to opublikowano artykuł sugerujący, że uczęszczanie do placówek opieki grupowej może mieć negatywne konsekwencje dla rozwoju dziecka.

Artykuł wywołał burzę, a Jay Belsky autor publikacji, został medialnie rozstrzelany, co na kilka ładnych lat złamało mu karierę.

Zastanawiacie się co takiego odkrył i opublikował Belsky? Ano wyszło mu, że dzieci, które w pierwszych latach życia przebywają w placówkach opieki grupowej (POG) wykazują w późniejszych latach życia większy poziom agresji i nieposłuszeństwa. I choć opinia publiczna nie dawała wiary jego odkryciom to jednak ziarnko niepewności zostało zasiane i to do tego stopnia, że powołano do życia projekt badawczy, który miał sprawdzić czy coś jest na rzeczy. Do projektu zwerbowano niemalże 1400 noworodków, których rozwój obserwowano i analizowano przez kilkanaście lat.

Jaki był rezultat tych obserwacji? Okazało się, że dzieci, które w pierwszych czterech latach życia uczęszczały do placówek opieki grupowej miały nieco więcej problemów natury behawioralnej, czytaj częściej miewały ataki złości, odmawiały współpracy, wdawały się w „pyskówki” i bójki albo niszczyły w złości zabawki, co więcej dzieci te w wieku nastoletnim były bardziej skłonne do podejmowania ryzykownych zachowań [1, 2]. Dodatkowo statystyki sugerują, że te ewentualne negatywne konsekwencje mogą odcisnąć większe piętno na tych, którzy do POG zaczęli uczęszczać przed ukończeniem drugiego roku życia, a już szczególnie jeśli nastąpiło to przed pierwszymi urodzinami. Wydaje się też, że duże znaczenie może mieć tutaj także ilość godzin spędzanych w placówce – im dłużej (powyżej 30 godzin tygodniowo), tym gorzej [3].

Co to oznacza w praktyce dla rodzica?

W zasadzie nic.

Serio. Wiem, że Ci z was, którzy muszą posłać dziecko do żłobka mają teraz coś na kształt palpitacji serca i gulę wyrzutów sumienia w gardle, ale trochę te wasze palpitacje przedwczesne. Prawda jest bowiem taka, że wspomniane wyżej ryzyko wystąpienia negatywnych konsekwencji behawioralnych było naprawdę niewielkie statystycznie w związku z czym wy i wasze dziecko niekoniecznie musicie te konsekwencje odczuć, ale… w żadnym wypadku nie oznacza, że sprawa jest nieistotna i nie ma żadnego znaczenia.

Czemu?

Bo nawet jeśli dla waszej rodziny konsekwencje będą niezauważalne to w skali całego społeczeństwa sprawa może już wyglądać nieco inaczej [4]. Poszybujcie myślami do czasów kiedy wasze latorośle pójdą do szkoły i zastanówcie się w której klasie umieścilibyście swoje dziecko:

  • Klasa A: 30 dzieci z których większość, czyli załóżmy 20 uczęszczało wcześniej do placówki opieki grupowej w związku z czym każde z tych 20 dzieci może mieć lekko podwyższony poziom agresji i nieposłuszeństwa.
  • Klasa B: 30 dzieci z których znakomita większość nie uczęszczała do POG w związku z czym lekko podwyższony poziom agresji i nieposłuszeństwa będzie występował li tylko u pojedynczych uczniów.

Domyślacie się która z tych klas ma większą szansę stać się ulubienicą nauczycieli, a która zyskać opinię problemowej? Wiecie którą wybierzecie dla swojego dziecka?

No właśnie…

Tak, wiem, że zapewniałam, że wasza gula wyrzutów sumienia nie powinna już rosnąć i wiem, że mimo wszystko powyższe sprawiło, że urosła. Musicie mi jednak wybaczyć te nagłe zwroty akcji – sprawa niestety nie jest tak prosta jakby się mogło wydawać. W ujęciu historycznym i ewolucyjnym żłobki/przedszkola są bowiem ogromną nowością, a badacze dopiero rozpracowują problem w związku z czym wciąż wielu rzeczy nie jesteśmy pewni.

Możecie być natomiast pewni tego, że część badaczy sugeruje, że tylko niektóre dzieci będą podatne na rozwinięcie ewentualnych negatywnych konsekwencji przebywania w placówce opieki grupowej, podczas gdy reszta pozostanie na pobyt niewzruszona. Całkiem niezłe poparcie dla tej hipotezy stanowią zresztą wyniki niedawnych badań na 600 parach bliźniąt które sugerują, że niektóre dzieci są niejako… genetycznie uwarunkowane do tego by placówki opieki grupowej odciskały na nich smutne piętno [5].

Co więcej wyniki badań nad tym czy uczęszczanie do POG generuje problemy behawioralne mogą się różnić w zależności od tego… w jakim kraju je przeprowadzono i tego jakie czynniki wzięto pod uwagę. Te przytoczone powyżej dotyczą ujednoliconych danych z USA. Natomiast gdybyśmy spojrzeli na badania przeprowadzone na ogromnej bo ponad 75000-tysięcznej grupie małych (w badaniu analizowano dzieci w wieku 18-36 miesięcy, które poszły do żłoba po ukończeniu pierwszego roku życia) Norwegów, to okaże się, że związku między problemami behawioralnymi a POG – w zasadzie nie ma [6].

Skąd taka różnica?

Jak postulują sami autorzy może to być to częściowo związane z jakością grupowej opieki w obu krajach. W Norwegii bowiem standardy żłobkowo-przedszkolne są bardzo wysokie i rygorystycznie przestrzegane, a ilość dzieci przypadających na jednego opiekuna bardzo niska.

A skoro już przy jakości jesteśmy to muszę dodać, że uczęszczanie do tych dobrych jakościowo placówek opieki grupowej może mieć dla niektórych dzieci – zwłaszcza tych które wywodzą się ze środowisk w których na czułą i stymulującą opiekę rodzicielską nie mają co liczyć – także dobre strony, niejako równoważące te ewentualne złe. Przykładowo dzieci uczęszczające do dobrych POG mogą dostać dodatkowego „kopa” wspierającego rozwój kognitywny i językowy, a także lepszą gotowość szkolną (mierzoną w standaryzowanych testach językowych i matematycznych) w wieku 4,5 lat [1, 7]. Przy czym największe korzyści dla rozwoju kognitywnego uzyskują te dzieci, które do POG poszły między drugimi a trzecimi urodzinami. Dzieci, które żłobek rozpoczęły wcześniej takich gratisów nie dostają. Ba! U nich może być nawet na odwrót.

Pamiętajcie jednak, że jak dotąd z większości badań jasno wynika, że efekty czy to negatywne czy pozytywne są raczej niewielkie, a podstawowe znaczenie dla tego jak rozwija się dziecko ma dla niego relacja z rodzicem. W tym kilkunastoletnim projekcie o którym wspomniałam wcześniej sprawdzano bowiem nie tylko rozwój dzieci i jakość i ilość opieki pozarodzicielskiej, ale też jakość opieki matczynej i relacji matka dziecko.

Zastawiacie się w jaki sposób mierzono jakość tej relacji? Najprościej na świecie, czyli poprzez obserwacje. Co jakiś czas przed parą matka-dziecko stawiano pewne zadania np. kazano im wspólnymi siłami zaplanować przejście przez labirynt albo skonstruować platformę z której na bungee miało skoczyć… jajko tak by się nie rozbić. Oczywiście zadania były odpowiednio dobrane do wieku i stopnia rozwoju dziecka, a poczynania każdej pary nagrywano a następnie oceniano pod kątem kompetencji rodzicielskich i wzajemnych interakcji. Jakość tej relacji była najlepszym i najbardziej spójnym prognostykiem rozwoju dziecka.

Co zatem jest lepsze – niania czy żłobek/przedszkole?

Nie ma prostej i jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Żłobek, żłobkowi nierówny. Niania, niani też nie. Co oczywiste najlepiej gdy dziecko – zwłaszcza taki roczny czy dwuletni maluch ma jednego, sprawdzonego i troskliwego opiekuna, ale czy niezaangażowana niania będzie lepsza od najzwyklejszego, miejskiego żłobka? Badania nad poziomem kortyzolu znanego potocznie jako „hormon stresu” mogą sugerować, że niekoniecznie [8]

Pamiętajmy też, że spora część wymienionych tu badań była przeprowadzana przekrojowo – w różnych grupach społecznych i że to co było prawdziwe dla jednej z grup nie zawsze było prawdziwe dla drugiej. Było to szczególnie widoczne w USA gdzie wyniki dla poszczególnych mniejszości etnicznych i/lub reprezentantów grup o różnym statusie socjoekonomicznym było czasem zgoła odmienne. W związku z czym póki nie dysponujemy badaniami w polskich realiach to tak naprawdę zostaje nam tylko gdybanie.

Możemy natomiast podsumować to co nauka mówi o pozarodzicielskiej opiece nad maluchem:

  1. Jak na razie nie da się przewidzieć jakie piętno żłobek/przedszkole/klub malucha/niania/dziadek/babcia odciśnie na naszym, jednym, konkretnym dziecku. Nie da się bo na ostatecznych efekt wpływa mniej więcej miliard różnych czynników, których nie da się wziąć pod uwagę w nawet najlepszych badaniach. Są różni dziadkowie, są różne nianie, są różne POG, są w tych POG różni opiekunowie i różne dzieci, są różne sytuacje rodzinne i różne relacje rodzic-dziecko. To ostatnie prowadzi nas wprost do tego, że
  2. Póki co wydaje się, że to rodzice i ich interakcja z dzieckiem ma na rozwój malucha największy wpływ – nawet jeżeli malec spędza sporo czasu z innym opiekunem. Nie oznacza to oczywiście, że opieka pozarodzicielska nie będzie miała żadnego wpływu, ale sami rozumiecie – to… skomplikowane 😉
  3. I to będzie dla was nowość – zaobserwowano też, że sporo zależy od nastawienia i przekonań matki. Jeżeli matka uważa, że powrót do pracy i pozostawienie dziecka pod opieką niani/żłobka jest w porządku to i dzieci radzą sobie w porządku. Natomiast jeżeli sytuacja ta jest dla matki wyjątkowo frustrująca to i dla dziecka wszystko zrobi się trudniejsze, co jak sądzę wynika z tego, że frustracje matki odbiją się na jej relacji z dzieckiem, a ta jak wspomniałam jest bardzo ważnym elementem.

Podsumowując – wyniki badań nad tym problem są najogólniej mówiąc różne, eksperci też nie są zgodni, a całe brzemię podjętych decyzji i stres z nimi związany i tak spada na rodziców. Co gorsza realia i tak są takie, że dość często nie mamy w zasadzie żadnego wyboru. Dlatego niezależnie od tego czy nasze dziecko zostanie z nami w domu, będzie z dziadkami, dostanie nianie, trafi do klubu malucha/żłobka/przedszkola trzeba po prostu dostosować się do sytuacji i wycisnąć z niej jak najwięcej dobrego. W następnym odcinku podpowiem wam jak wybrać dobrą placówkę i co zrobić by roztoczyć nad berbeciem jak największy parasol chroniący przed ewentualnymi złymi konsekwencjami. Stay tuned!

Zdjęcie główne: flickr

Spodobał Ci się ten wpis? Interesuje Cię rodzicielstwo oparte na dowodach naukowych? Jeżeli tak to zapisz się to naszego newslettera – zero spamu, za to informacje o nowych wpisach będziesz dostawać jako pierwszy. Polub nas także na FB – tam informujemy nie tylko o nowych wpisach, ale też wrzucamy ciekawostki naukowe i wymieniamy się doświadczeniami  (klik).

Może Cię także zainteresować:
1. Jak często chorują dzieci?
2. Czy warto uczyć dzielenia się zabawkami?

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

36 komentarzy

  • Moja Hania właśnie wróciła po 6 tygodniach banicji od żłobka, po pobycie z nianią. I po zaledwie dwóch dniach widzę, że:
    a) wychodzi ze żłobka uśmiechnięta, ba! nie chce wychodzić. To chyba dobrze świadczy o placówce.
    b) mam ogromny problem z nią po żłobku i pytanie czy odreagowuje czy powód z wpisu powyżej…

    • Odpowiedz 6 maja, 2015

      Klau

      Moja Zośka podobnie – uwielbia żłobek, ale w domu jest nieznośna..
      Zastanawiam się czy to nie jest po prostu zmęczenie – w żłobku śpi mniej niż w domu w weekend, poza tym tam dzieci mają cały czas zajęcie.
      Gdy po żłobku ubieram ją, czasem drze się w niebogłosy, ale wystarczy że opiekunka wyjdzie i coś do niej powie – cisza. Tłumaczą mi, że to normalne – dziecko testuje granice i to jak daleko może się posunąć, a najłatwiej mu testować rodzica – to przy nim czuje się bezpiecznie i jego najlepiej zna.
      Wszystko to jakaś wyższa psychologia 😉

      • Odpowiedz 6 maja, 2015

        Matka Kwiatka

        pozwole sobie tu wtrącić, że na „niegrzeczne” zachowanie (aż mam dreszcze na to określenie, ale tu sobie na nie pozwolę, choć bardzo niechetnie) pozwalamy sobie w obecności osób, wśród których czujemy się najlepiej, najbardziej komfortowo. wiele dzieci zmienia zachowanie z przedszkolnego na domowe. traktujmy to jako komplement. trudny dość, ale nadal komplement 😉

    • Odpowiedz 6 maja, 2015

      karooo

      Jaki masz problem po żłobku? Moja Malutka ma napady histerii/agresji (?), z którymi nie możemy sobie poradzić. I zastanawiam się czy to aby nie jest skutek pobytu w żłobku :'(

  • Odpowiedz 5 maja, 2015

    Anita

    Genialny wpis! Czekam na ciąg dalszy, bo z fejsa wnioskuję, że będzie?:) Podesłać Ci link do ciekawych badań złobek a więź?

  • Odpowiedz 5 maja, 2015

    piwnooka

    Pytanie odnośnie tych badanych konsekwencji uczęszczania do żłobka: czy te „problemy natury behawioralnej” wynikały tylko z faktu przebywania w większym skupisku dzieci? Czyli naśladowanie rówieśników, naturalne konflikty itp? Bo jeśli porównać żłobek do opieki niani i kontakt z dziećmi, to różnica rzeczywiście jest diametralna. Ale z drugiej strony dziecko, którym opiekuje się niania również może wynosić sporo z kontaktów na placu zabaw, czy od rodzeństwa. Swoją drogą myślę, że głównym argumentem przemawiającym przeciwko żłobkom, to choroby. Pozdrawiam!

    • Odpowiedz 5 maja, 2015

      Alicja

      Moze to o czym piszesz, a może po prostu tak jak wspomniałam genetyka predestynuje niektóre dzieci do takiej reakcji.

  • Odpowiedz 5 maja, 2015

    Margo

    Poproszę o następną część- jak uchronić Gniewcziego przed negatywnymi konsekwencjami. Zastosuje tu szantaż emocjonalny, ale jeśli chcesz nadal oglądać nasze uśmiechnięte pyski na insta to nie masz wyjścia.

    • Odpowiedz 5 maja, 2015

      Alicja

      Pisze właśnie dzioołcha. Nie sztresuj mnie 😀

  • Moja starsza córcia chodziła do żłobka miejskiego przez 2,5 roku. BYło to cudowne miejsce i do tej pory miło je wspominam. Młodsza idzie tam już niebawem i jestem przekonana, ze nadal będzie tam dobrze. Wiele zależy od placówki i podejścia pracujacych tam CIOĆ. U nas były to osoby z powołania 🙂

  • Odpowiedz 5 maja, 2015

    Matka Kwiatka

    jak zawsze świetny artykuł 🙂 podzielę się doświadczeniami własnymi i syna, prosto z Islandii. w zależności od tego, czy przedszkole jest prywatne, czy państwowe, dzieci przyjmuje się tu do placówek między 1,5 a 2 rokiem życia. ale od 6 miesiaca można oddac dziecko do niani. tylko ze to nie jest pierwsza z brzegu niania. nianie to „dobro rzadowe”, szkolone panstwowo, kontrolowane, ich uslugi sa dofinansowywane przez gminy. niania opiekuje sie dziecmo w swoim domu, ma ich góra 5, jej dom jest sprawdzony i spelnia warunki okreslone przez gminę. do tego dodam, że Islandczycy mają rodzicielstwo bliskości we krwi. ułatwiło mi to mocno oddanie syna pod opieke kogos innego 🙂 niania islandzka to godna zaufania instytucja 🙂

  • Odpowiedz 6 maja, 2015

    m_ysz_ka

    Tylko że żłobki kilkanaście lat temu były zupełnie inne niż teraz. I to w tych najważniejszych kwestiach opiekuńczych. Naprawdę wiele się zmieniło. Jak dla mnie badania dzieci, które do żłobka chodziły kilkanaście lat temu – teraz, w porównaniu do dzisiejszych żłobków i przedszkoli mają naprawdę nikłą wartość, jeśli nie żadną.

    No i ja wiem, że przykład z klasami i szkołą, to po to żeby zoobrazować statystykę, ale to takie tylko gdybanie. Równie dobrze można powiedzieć, że klasa,w której większość dzieci przejawia zwiększony poziom trudności będzie bardziej jednorodna i mądry nauczyciel sobie z nią poradzi. A klasa, w której tylko kilkoro dzieci będzie trudnych to idealne miejsce do wytworzenia się relacji ofiara-prześladowca, bo dzieci będą za bardzo się różniły. Poza tym to jest prawda powtarzana przez wszystkie panie z przedszkola – dzieci żłobkowe łatwiej przystosowują się do przedszkola, łatwiej im dopasować się do reguł i sprawiają mniej kłopotów. Dlaczego miałoby to się odwrócić w szkole?

    No i na pocieszenie dla wszystkich rodziców zżeranych żłobkowymi wyrzutami sumienia jak ja 🙂 Czy ktoś zbadał jaki wpływ na dziecko, jego zdrowie i sprawność ruchową ma opiekę przez dłuższy czas przez starszą osobę? Babcie wiadomo też są różne, ale generalnie ze sprawnością fizyczną i refleksem u nich bywa z czasem coraz gorzej. I bardzo często widzi się babcie z rodzaju „nie biegaj tak” „wolniej, bo nie nadążam”. Często widzę babcie, które wożą całkiem spore dzieci wózkiem bo nie są w stanie dojść do placu zabaw z dzieckiem na ręku/ za rękę, albo obawiają się że nie będą w stanie uchronić dziecka przed ulicą i samochodami. Nie wspominając już o tym, że nie mają sił na siłowanki z dzieckiem i w ogóle wszelkie zabawy wymagające sprawności fizycznej. Czy przebywanie wiele godzin dziennie w takim towarzystwie nie ma wpływu na dzieci? Obawiam się, że statatystycznie też może być różnie 😉

    Proszę nie odbierać tego komentarza jako jakąś straszną krytykę 🙂 Żłobek już za mną, ale ostatnio na mojej ulubionej grupie mnóstwo mam szuka wsparcia i obawiam się, że mimo starań żeby pokazać wszystko z każdej strony to jednak ten artykuł wsparcia nie niesie, ale powiększa i tak gigantyczną gulę w gardle tych rodziców. Dlatego pozwoliłam sobie na parę uwag 😉

  • Odpowiedz 6 maja, 2015

    Alicja

    Super, lubię uwagi 😉 niemniej wydaje mi się, że zrozumiałaś i odebrałaś wpis zbyt osobiście, a to trzeba na chłodno i z założeniem, że badania analizują grupę/populację, a nie Jasia Kowalskiego samego w sobie 😉

    Zacznę od tego, że my tu nie jesteśmy od zapewniania wsparcia i poklepywania po plecach, że każdy wybór jest dobry tylko dostarczania informacji na podstawie badań naukowych. Jeżeli badania pokazują, że jest tak i tak to nie będę pisać, że jest inaczej. Podobnie jest z mlekiem modyfikowanym – nie napiszę, że jest spoko i że się zmieniło na przestrzeni lat więc jest tak samo fajne jak mleko matki bo tak nie jest. Jeżeli badania pokazują, że wśród dzieci które chodzą do żłobka mogą występować, niewielkie bo niewielkie, ale jednak problemy behawioralne to nie mogę napisać, że ich nie ma. Inna sprawa, że tak jak napisałam – źródło tych problemów może być różne i nie każdego muszą one dotknąć. Przykład z klasami jest akurat wzięty z badań przeprowadzonych w początkowych klasach szkoły podstawowej więc to też nie jest gdybanie – tylko zobrazowanie badań jednego z najbardziej znanych badaczy w tej dziedzinie, który na badania nad opieką grupową poświęcił kilkadziesiąt lat życia 😉

    Co do opinii znanych Ci pań przeszkolanek, czyli ” jest prawda powtarzana przez wszystkie panie z przedszkola – dzieci żłobkowe łatwiej przystosowują się do przedszkola, łatwiej im dopasować się do reguł i sprawiają mniej kłopotów. Dlaczego miałoby to się odwrócić w szkole” to nie bardzo mogę się ustosunkować bo nie pracuję w przedszkolu, mogę jedynie oprzeć się o badania populacyjne z których wynika to co napisałam w tekście czyli że te dzieci częściej są nieco bardziej nieposłuszne. Co więcej panujące powszechnie przekonanie, że żłobki i przedszkola wspierają rozwój socjalny dzieci też nie ma odzwierciedlenia w badaniach 😉

    Resztę Twoich wątpliwości – łącznie z tymi związanymi z babciami myślę, że wystarczająco mocno wyjaśniają wszystkie 3 punkty podsumowania. Ze szczególnym naciskiem na: Jak na razie nie da się przewidzieć jakie piętno żłobek/przedszkole/klub malucha/niania/dziadek/babcia odciśnie na naszym, jednym, konkretnym dziecku. Nie da się bo na ostatecznych efekt wpływa mniej więcej miliard różnych czynników, których nie da się wziąć pod uwagę w nawet najlepszych badaniach. Są różni dziadkowie, są różne nianie, są różne POG, są w tych POG różni opiekunowie i różne dzieci, są różne sytuacje rodzinne i różne relacje rodzic-dziecko.” Także według mnie nie ma tu demonizowania żłobków.

    • Odpowiedz 7 maja, 2015

      m_ysz_ka

      Mimo wszystko będę się upierać przy tym, że badania żłobków sprzed kilkunastu lat są naprawdę teraz bez wartości. Bo dotyczą zupełnie innego podejścia do opieki – innego podejścia do przytulania i płaczu chociażby, a to przecież kluczowe.

      Dlatego jak dla mnie jedynym sensowynym podsumowanie jest: nie ma wiarygodnych badań dotyczących wpływu współczesnych polskich żłobków. Warto wybierać je z uwagą, ale nie warto przejmować się badaniami żłobków z innej kraju i kluczowe innych czasów. Czyli gdzieś tak połową wpisu 😉 I to tylko chciałam podkreślić.

      Z mlekiem modyfikowanym to jednak trochę inna historia – bo badania są współczesne i wiarygodne. A badania żłobkowe – moim zdaniem po prostu nie. I tak całkiem na marginesie mnóstwo mam dzieci żłobkowych nadal z sukcesem karmi je piersią – nie ma tutaj żadnego związku.

      • Odpowiedz 7 maja, 2015

        alicja

        Ale nikt przecież nie twierdzi że żłobek i karmienie piersią się wykluczają 😉

  • Odpowiedz 6 maja, 2015

    Klau

    Jeszcze na pocieszenie żłobkowych mam.
    Trochę obawiałam się żłobka.. i to jeszcze publiczny.. 31 pociech i 6 pań..
    Efekt mnie zaskoczył! W naszym żłobku jest świetne. Zróżnicowane i świeże posiłki (a standardy mam wysokie, bo interesuję się mocno tym, co jedzą moje dzieci i dbam o to żeby jadły zdrowo), Zośka wybiegana i zadowolona. W domu, mimo że jeszcze nie mówi, chętnie bierze zdjęcie swojej grupy, pokazuje i wymawia kilka imion dzieci ciesząc się niesamowicie. Nauczyła się jeść łyżeczką, pić z kubka, sika na nocnik, co jakiś czas reaguje na słowa, których się w żłobku nauczyła, tańczy do muzyki i co raz widzę nowe ruchy. Przynosi do domu swoje dzieła – obrazki wyklejane, malowane farbami, kolorowanki – cały czas jakaś inna technika. Wydaje mi się też, że lepiej sobie radzi w piaskownicy po żłobku. Potrafi się podzielić zabawką z innymi dziećmi albo przeciwnie – konkretnie mówi że NIE i idzie w drugi kąt się bawić.
    Ja chwalę sobie tą opiekę. Dla mnie to, że przebywa z innymi dziećmi, w grupie, jest nieocenione i najważniejsze. Uczy się życia 😉

    • Odpowiedz 6 maja, 2015

      Alicja

      Bo fajny żłobek – nie jest zły tylko fajny 😉 i tak jak napisałam wszystko zależy od masy czynników i samo to że dziecko chodzi do żłobka nie determinuje w zasadzie niczego. Fajnie, że macie u siebie taką fajną placówkę 😉

  • Kiedy zobaczyłam tytuł artykułu, lekko zbaraniałam i pomyślałam z trwogą, co tu się będzie działo! 🙂 Fajny tekst. Wnioski? W tym temacie jest tyle zmiennych, że trudno o jednoznaczną ocenę. Jakość opieki „pozarodzicielskiej” plus indywidualne predyspozycje dziecka plus rodzaj więzi z rodzicami – wszystko ma znaczenie…

    • Odpowiedz 6 maja, 2015

      Alicja

      Otóż to, dlatego nie trzeba mieć guli w gardle tylko dlatego, że dziecko chodzi do żłobka 😉 żłobki rózne, dzieci różne, dziadkowie różni, nianie różne, a zmiennych jak napisałaś tysiące 😉

  • Odpowiedz 6 maja, 2015

    wieloświaty

    „Okazało się, że dzieci, które w pierwszych czterech latach życia uczęszczały do placówek opieki grupowej miały nieco więcej problemów natury behawioralnej”.

    Szczerze? Ciekawi mnie, jakimi metodami można sprawdzić, że te konkretne problemy są generowane akurat przez fakt uczęszczania dziecka do placówki opieki zbiorowej (a nie inne czynniki).
    Wyobrażam sobie, że trudno je wyabstrahować.

    Badania badaniami (w naukach społecznych zdarza się przecież, że współistnieją obok siebie różne wyniki).

    Żeby nie zwariować trzymam się tego clue: „podstawowe znaczenie dla tego jak rozwija się dziecko ma dla niego relacja z rodzicem”:)

    • Odpowiedz 6 maja, 2015

      Alicja

      Dla mnie to, że wszystkie badania tego typu pokazują korelację, a nie wynikanie jest tak oczywiste, że nawet o tym nie wspominam w tekstach 😉

  • Odpowiedz 7 maja, 2015

    Beata

    Jako pedagog moge napisać, ze miałam nadzieje, ze właśnie tak to wyglada. Cała pedagogika opiera sie na tym, ze nie ma jednej recepty, ze 2+2 moze dać każdy wynik a jako matka niemowlaka, czuje ze umrę na miejscu, a nie oddam dziecka nigdzie i nikomu, do szkoły tez ciekawe co będe mówiła jako matka przedszkolaka

  • Odpowiedz 10 maja, 2015

    Agnieszka

    Z niecierpliwością oczekuję kolejcych postów z tej serii, gdyż jest to właśnie mój dylemat…

  • Dziękuję za wpis jeśli to możliwe powołam się na niego w pracy magisterskiej. Jako obecnie matka, kiedyś opiekunka żłobka, a wcześniej prywatna opiekunka, za trzy miesiące jak dobrze pójdzie pani magister z pedagogiki całkowicie się zgadzam z dwoma twierdzeniem do którego sprowadza się ten artykuł „każde dziecko inne” i „wszystko zależy od okoliczności/zmiennych” 🙂

  • Odpowiedz 28 maja, 2015

    Ania

    Kurcze byłabym wdzięczna za radę… Mój synek we wrześniu będzie mieć 1,5 roku – a ja będę na 2 roku doktoratu. Pierwszy rok udało mi się ograć babciami (niestety obie pracują) – ale boje się, że kolejnego się nie uda (będę musiała zapisać się na coś przedpołudniem). U mnie to jest kwestia zajęć 2/3 razy w tygodniu po 1,5 godz. I co wybrać? Niania czy żłobek? Mały niechętny do zostawania z kimkolwiek – nawet z babcią czy tatą. Krzyczy w niebogłosy jak wychodzę (później się uspokaja ale podobno co mniej więcej pół godz mu się przypomina i woła „mama”). Na rzecz żłobka (A raczej klubu malucha na godziny) przemawia to, że będę mogła go tam zaprowadzić też jak nagle coś wypadnie… Proszę o radę bo nie wiem co zrobić…

  • Odpowiedz 13 lipca, 2015

    Michau

    Hmmmm a jak w tym kontekście umieścić teorię przywiązania?

  • Odpowiedz 20 lipca, 2015

    Ana

    A kiedy będzie obiecany kolejny wpis z tego cyklu? Czekam niecierpliwie! I pozdrawiam, jesteście super i piszcie, piszcie, piszcie bo świetnie się was czyta!

  • Odpowiedz 3 marca, 2016

    Kasia

    U nas byla jako opieka babcia, jakie sa na ten temat badania? 🙂
    Ja sama w wieku przed przedszkolem bylam tez pod opieka babci i kiedys w rozmowie znajomy psycholog powiedzial mi, ze takie wychowanie powoduje, ze dzieci sa nadmiernie rozpieszczane i moge miec w zyciu doroslym problemy z podejmowaniem decyzji i inne roznorakie problemy, bo bylam wychowywana w domowych pieleszach w tzw cieplarnianych warunkach 🙂 nie zaobserwowalam tego na sobie ani na starszym synu na razie. co na to badania? 🙂

    • Odpowiedz 30 kwietnia, 2019

      Ewelek

      Cześć a czy będzie lub był wpis odnośnie posyłania dzieci do żłobka przed 1 rokiem? Chodzi mi o to jakie są plusy a jakie minusy tego rozwiązania. Miałam zaplanowany roczny urlop ale okazało się że do żłobka na którym nam zależy ( żłobek miejski) wtedy kiedy chcemy posłać naszego urwisa będzie ciężko z miejscem. Za to od września duża szansa ( młody będzie miał wtedy 7 miesięcy). Ratunku!!!;)

  • Odpowiedz 14 lipca, 2016

    Małgosia

    Dobry wieczór , a czy powstał zapowiadany tekst ; ” W następnym odcinku podpowiem wam jak wybrać dobrą placówkę i co zrobić by roztoczyć nad berbeciem jak największy parasol chroniący przed ewentualnymi złymi konsekwencjami. Stay tuned!” . Z góry dziękuję za odpowiedź.

  • Odpowiedz 7 sierpnia, 2016

    Angelika

    Też właśnie szukałam tekstu 🙂
    My już tydzień w żłobku i jest ciężej niż myślałam… Ja płaczę pod zlobkiem a młoda w środku 🙁 mam straszne wyrzutu sumienia 🙁

  • Odpowiedz 22 września, 2016

    kalina

    Moje dziecko w wieku 13mcy poszło do żłobka, grupa ma 5 dzieci (z czasem ma być ok 10, tworzy się). Wahałam się czy niania czy żłobek, ale niani zwyczajnie nie jestem wstanie zaufać, mam kiepskie doświadczenia w bliskim otoczeniu, babcia 300km dalej, do pracy wrócić muszę. Żłobek ma podgląd online dla rodziców, rodzice mają wpływ na jego funkcjonowanie, wszystko jest brane pod uwagę. Adaptacja trwała ok 2 tyg kiedy dziecko zostawało tam od 15 min i codziennie więcej.

    Problem mam absurdalny wręcz, ale „uprzejma” mamuśka mi go zafundowała. Moje dziecko nie płacze, nie awanturuje się, jest wyluzowane, macha mi na do widzenia, idzie do cioć, ja po 7h wracam. Da się spokojnie uspać, je, bawi się, tuli. Usłyszałam od jednej położnej, że widac że dziecko jest kp (ciągle jest), że noszone dużo, tulone, chustowane, że rodzice zawsze jak wychodzili się z nim żegnali, nie uciekali, ono wie że wrócą, że takie dzieci często tak mają, są spokojne. Od pierwszego dnia sielanka.
    Od jednej z „koleżanek” która opowiadała mi o swoich awanturach, płaczu, histeriach, wymykaniu się usłyszałam że może ze mną cos nie tak, bo dziecko za mną nie tęskni. W głowie mi się przewróciło, nie powiem, bo dzięki spokojowi mojego dziecka ja byłam spokojna do tej pory, a teraz mam w głowie namieszane. Jak to jest Matajo? Nie tęskni???

  • Odpowiedz 10 października, 2016

    Angela

    Eh,ja wróciłam do pracy po 2 latach i żałuję że dałam córkę do zlobka. Chodziła przez miesiąc do większej placówki,dużo „pań” codziennie inna i po miesiacu była taka sama tragedia jak pierwszego dnia… znalazlam mniejszy zlobek,8 dzieci,jedna Pani. Na początku super,po miesiącu Pani mówi że nie daje rady z moim dzieckiem i sugestia abym udała się do specjalisty i z dnia na dzień zostawia nas na lodzie 🙁 Sama już nie wiem co robić,trzeci zlobek nie wchodzi w grę,opiekunce obcej nie zaufam 🙁 Chyba zrezygnuje z pracy. Zastanawia mnie tylko czy rzeczywiście z moim dzieckiem jest coś nie tak?! Mam mętlik w głowie i czuję się jak najgorsze matka na świecie

  • Odpowiedz 12 października, 2016

    Edytka

    Wg mnie żłobek. Ja zapisałam córkę do żłobka Małe Skrzaty w Wawie.

  • Odpowiedz 6 grudnia, 2016

    einstenek

    Uważam że to całkowicie zależy od charakteru dziecka. Niektóre jeszcze nie są przygotowane do spędzania czasu w grupie

  • Odpowiedz 5 października, 2017

    Ewa

    Czy powstał zapowiedziany wpis o tym jak wybrać POG? Nie mogę znalezc.

Leave a Reply