Kiedy samo mleko mamy to za mało. Wprowadzanie posiłków uzupełniających i suplementacja witaminy D i K u niemowląt.

Tytuł roboczy tego tekstu to „późne żarcie” w przeciwieństwie do ostatniego wpisu tematycznego o „wczesnym żarciu” (klik). Posiłki uzupełniające w dziecięcym jadłospisie nagminnie pojawiają się na ich talerzach zbyt wcześnie, rzadziej zbyt późno. Częściej spotkamy miesięczne dziecko o parówkach i czipsach niż roczniaka docelowo tylko na piersi. WHO i inne znane i lubiane w dziedzinie zdrowotności wybierają frakcję arystotelesowką – złoty środek i te 6 miesięcy jako optymalny czas na włączenie nowych produktów. Po 6 miesiącu życia większość dzieci wykazuje już gotowość na „zwyczajne” jedzenie chociaż mleko kobiece pozostaje głównym źródłem składników odżywczych, ważnych mikroelementów i witamin niezbędnych dla optymalnego wzrostu i rozwoju. Głównym ale nie jedynym. Okres żywienia uzupełniającego to proces (6 -24 mc życia) rozpoczynający się z chwilą gdy samo mleko powoli przestaje być jedynym źródłem tych składników dla szybko rosnącego dziecka – co nie oznacza, jak twierdzą niektórzy, że jest bez wartości – o nienienie (tu). Nie jest dobrze jeśli ten proces rozpoczynamy za wcześnie, nie jest dobrze, kiedy odkładamy go w czasie.

1. Więcej kalorii mi trzeba

Przede wszystkim rosnące potrzeby żywieniowe dziecka to potrzeba dodatkowego jedzenia oprócz ale nie zamiast mleka. Mleko nadal pozostaje głównym elementem diety, ważnym źródłem składników odżywczych i zaspokaja około 70% dobowego zapotrzebowania kalorycznego u dzieci między 7-8 mcż, 55% do 1 roku życia i aż 40% w roku drugim. Szacowana dobowa wartość odżywcza posiłków, które należy skonsumować aby ilość kalorii się zgadzała to odpowiednio 130, 310 i 580 kcal [1] .

Te dodatkowe kalorie trzeba pobrać już z otoczenia a nie z samej mamy. I to bardzo ważne aby wybierać i robić to mądrze. Jeśli wprowadzanie pokarmów będziemy opóźniać, robić to zbyt rzadko, zastępując mleko, dając dziecku porcje bez wartości odżywczych, to może się to odbić na zdrowiu – wiadomo. W okresie żywienia uzupełniającego obserwuje się szczyt występowania zaburzeń wzrastania, niedoborów składników pokarmowych i infekcji [2].

2. Nie ochronisz mnie w ten sposób przed alergią

Jeśli chcieliście opóźniać wprowadzanie posiłków uzupełniających ze względu na obawę o rozwój alergii –  to już nieaktualne. Stroniąc od potencjalnych alergenów (w tym osławionego glutenu) nie zmniejsza się  ryzyka wystąpienia choroby niezależnie od tego czy dzieci są w grupie ryzyka czy też nie są. Chociaż jest taka sytuacja, w której ma to sens. Mianowicie wtedy, kiedy starsze z rodzeństwa ma alergię na orzeszki ziemne. Wtedy ryzyko jej wystąpienia u młodszego z paczki wzrasta aż siedmiokrotnie. Wówczas warto rozważyć nawet wykonanie testów skórnych przed wprowadzeniem np. masła orzechowego – omniomniom [3].

3. Więcej żelaza mi trzeba

Są w maminym mleku mikroelementy takie jak żelazo, cynk i miedź, których zapasy w miarę trwania laktacji maleją. Po 6 miesiącu życia dziecka ilość żelaza w mleku może być już mniejsza i powoli niewystarczająca [4]. Przecież mleko dostosowuje swój skład do potrzeb dziecka – powiecie – czy zatem żelazo jest mu zbędnym? Wręcz przeciwnie, zaczyna potrzebować go dużo więcej. Między 4 a 12 miesiącem życia gwałtownie zwiększa się ilość erytrocytów, których głównym składnikiem jest żelazo. Nie oznacza to absolutnie, że dzieci piersiowe mają mieć suplementowane żelazo (chyba, że są wskazania oczywiście). Oznacza to, że nadchodzi normalny w życiu każdego człowieka kiedy musi się wspomóc darami matki natury. Pokarmy uzupełniające (mięcho, żółtko i inne) jak sama nazwa wskazuje muszą zabezpieczyć zapotrzebowanie na ten pierwiastek i czynią to aż w 90% w tym okresie rozwoju [5]. Aby nie zamienić siekierki na kijek, to warto zapamiętać, że przyswajalność żelaza z mleka mamy jest zdecydowanie wyższa (w 50%) niż żelaza z mleka od łaciatej mućki (10%).

Ciekawym jest fakt, że wzrost zapotrzebowania na żelazo zbiega się w czasie z bliskimi kontaktami trzeciego stopnia dziecka z podłożem, czyli z „brudem” – no nie owijajmy w bawełnę. Co jest nawet okej. Brud obfituje w różne drogocenne pierwiastki, o których tu prawimy. Ale zawiera też super gratisy. Między innymi szczepy bakteryjne, które wyzwalają uwalnianie serotoniny a tym samym uczucie szczęścia, wzrost koncentracji, umiejętność uczenia się nowych rzeczy. Wpływają też pozytywnie na funkcje trawienne i ochronne organizmu [6]. Dodatkowo żywy kontakt z  mikroorganizmami i alergenami w pierwszym roku życia dziecka może zapobiegać alergii (tu).

4. Więcej witamin

Dzieci piersiowe  wymagają suplementacji witamin, których w mleku mamy brakuje. Między innymi witaminy K, która w postaci domięśniowego zastrzyku (lub doustnie) jest podawana noworodkom w ciągu pierwszych godzin po porodzie. Potem wszystkie dzieci karmione piersią powinny ją przyjmować od 2 do 12 tygodnia życia. Zwiększająca się ilość rodzicielskich ruchów nastawionych na „nie” wiąże się też z pytaniami czy witamina K jest dziecku w ogóle potrzebna. Rola witaminy K w procesach fizjologicznych jest bardzo szeroka ale podstawowym jej zadaniem jest utrzymanie krzepliwości krwi. Noworodki są szczególnie potrzebujące w tym temacie dlatego, że K słabo przełazi przez łożysko,  ilość bakterii jelitowych noworodka nie nadąża z produkcją i mleko mamy też nie zawiera witaminy K w ilościach wystarczających aby zapobiec jednej bardzo groźnej chorobie.

Brak suplementacji K zaraz po porodzie wiąże się z ryzykiem wystąpienia tzw. choroby krwotocznej czyli krwawieniom z niedoborów witaminy K (vitamin K- deficient bleeding – VKDB). Krwawienie może mieć różne nasilenie, aż do zagrażających zdrowiu i życiu oraz może się pojawić nawet do 3 m- cy po porodzie. I tu nie chodzi o takie krwawienie, jak w sytuacji gdy dziecko zostanie nieumyślnie skaleczone, będzie ofiarą wypadku itp.

VKDB może się ujawnić np. jako:

  • siniaki np. w okolicy twarzy, głowy, szyi
  • krwawienie z kikuta pępowiny,
  • krwawienie z błon śluzowych nosa, gardła, jelit – krew w stolcu, wymioty z krwią
  • przedłużająca się żółtaczka
  • krwawienie do mózgu, którego objawami mogą być np. drgawki czy senność. Połowa z dzieci, które rozwiną VKBD w końcu krwawi także do mózgu. Konsekwencje z tym związana są bardzo poważne [7].

Ilość witaminy D w mleku kobiecym także jest niewielka (około 25IU/litr). Dlatego w zaleceniach AAP z 2008 roku przeczytamy, że wszystkie dzieci karmione piersią powinny dodatkowo przyjmować 400 IU witaminy D dziennie. Takie postępowanie wystarcza do zapobiegania krzywicy niedoborowej [8].  Dzieci, podobnie jak dorośli są w stanie produkować pewne ilości witaminy D podczas spacerków w słoneczne dni. Ile witaminy D uda się im wyprodukować w ten sposób zależy od wielu czynników. Między innymi od zanieczyszczenia powietrza, warunków atmosferycznych, powierzchni skóry wolnej od bodziaków, kaftaników, śpiochów tudzież innej odzieży, pigmentacji skóry, stosowania kremów z filtrami i innych. Dodatkowo ryzyko związane z wystawianiem małego dziecka na słońce jest duże i przewyższa korzyści z polegania li tylko na naturalnej syntezie witaminy D [9].  Sprawę można odwrócić, bo przy dużym spożyciu wit D przez mamę, suplementacja u dziecka może nie być konieczna [10].

Także tego, podsumowując, mleko mamy jest wyjątkowe pod każdym względem i jego konsumpcji nie należy dzieciom dawkować ani tym bardziej ograniczać w czasie. Mleko mamy jest pełnowartościowym posiłkiem, napojem, a karmienie jest przytuleniem, miłością, bliskością, lekiem przeciwbólowym i tym czego potrzebuje akurat Twoje dziecko. Z wielu względów przychodzi moment wprowadzania posiłków uzupełniających. Fajnie aby te dwie czynności splotły się w jedną drogę. I jeszcze kwestia suplementacji witamin. Taka prosta sprawa a tak wiele dobrego. Uważam, że dostępne na różnych blogach informacje o rzekomym braku podstaw medycznych do takiego postępowania może być po prostu szkodliwe.

Wreszcie mamą synusia (lipiec 2014)!!! Położna- z wykształcenia i zamiłowania, Certyfikowany Doradca Laktacyjny - CDL Nr. rej. CNoL 482/2015/CDL, doradca noszenia ClauWi®, naukowiec, ostatnio także doktor nauk medycznych. Swoją drogą- najlepsza w pisaniu doktoratu z dzieckiem przy piersi;-) Bierze udział w eksperymencie naukowym mającym na celu dowiedzenie, że bez snu też można żyć. Kontakt: danka@mataja.pl

37 komentarzy

  • Odpowiedz 17 grudnia, 2015

    monika

    super ważny artykuł! czekam też na coś o kwasach omega (chyba, że było i przegapiłam?)

  • Dzięki za wskazanie powodów, dla których kontakt szkraba z podłożem powinien czasem występować w przyrodzie 😉

  • Odpowiedz 17 grudnia, 2015

    Inżynierka

    Koniecznie dolejcie oliwy do ognia szczepionkowego!!! Nie chciałabym, żeby moje przyszłe dziecko chodziło do klasy na przykład w POŁOWIE niezaszczepionej…

    • Odpowiedz 18 grudnia, 2015

      Emi

      A przepraszam ty się szczepisz??

      • Odpowiedz 18 grudnia, 2015

        Alicja

        Emi uprzejmie przypominam, że mataja całym sercem, rozumem i wiedzą popiera szczepienia i że nie akceptujemy komentarzy antyszczepionkowych nie mających uzasadnienia naukowego. Za natarczywe próby szerzenia propagandy antyszczepionkowej przyznajemy bana. To nie jest kwestia do dyskusji bo nie ma o czym dyskutować.

    • Odpowiedz 9 maja, 2016

      Gosiaq

      Nie chciałabyś? A to czemu? Przecież zaszczepisz dziecko, to czego się obawiasz? Że się zarazi? Hm? 😉

      • Odpowiedz 9 maja, 2016

        admin

        Gosiaq i właśnie ten komentarz w pełni pokazuje, że nie masz pojęcia o czym piszesz i jak działają szczepienia…

        • Odpowiedz 7 września, 2016

          Gosiaq

          A to czemu nie wiem ? Skoro ma zaszczepione dziecko i szczepionki są cudotworcze, to czemu się obawia niezaszczepionego ? Że się zarazi? Przecież jest zaszczepione. A jeśli się zarazi to co po szczepionce

  • Odpowiedz 17 grudnia, 2015

    ania

    A ja sie do konca nie moge zgodzic. Po pierwsze czyzby matka natura sie tak bardzo pomyliła i nie dała dziecku wit K i d ? A może celowo jej jest tyle? ..ile trzeba… po drugie uwaga wit d można przecież przedawkowac. Co jest groźne. Teraz bardzo dużo produktów zawiera witamine d ..

    • Odpowiedz 17 grudnia, 2015

      tyszka

      Tzn jakie produkty zawierają witaminę D? Pytam z ciekawości.

    • Odpowiedz 18 grudnia, 2015

      m.

      Podpinam się pod komentarz Ani. O ile mogę się zgodzić z wit D (w jedzeniu współcześnie przetworzonym nie ma jej za dużo, chyba że w tym dodawanym sztucznie, a słońce w naszej szerokości geograficznej też nie pomaga), o tyle nie do końca zgadzam się z wit. K.
      Co w takim razie z całymi pokoleniami przed nami? Oni nie myśleli o suplementacji tuż po porodzie.
      Ja jestem zdania, że trzeba trochę zaufać naturze. I jeśli K nie występuje w znacznych ilościach w mleku mamy to znaczy, że nie potrzeba jej aż tyle. A może wystarczy po prostu powstrzymać się z ekspresowym odpępnianiem i po sprawie?

      • Odpowiedz 18 grudnia, 2015

        Danka

        Na szczęście od czasów naturalnej selekcji wiele się zmieniło. Medycyna poszła do przodu, śmiertelność noworodków zdecydowanie maleje w ciągu ostatnich lat. Umieralność dzieci i nie tylko wśród tych pokoleń przed nami, o których piszesz była zatrważająca. A poza tym, nie wszytko co naturalne (niestety) jest najlepsze- gdyby tak było to życie byłoby łatwiejsze 😉

  • Odpowiedz 17 grudnia, 2015

    Ania B.

    „wczesne zaciśnięcie pępowiny nie pozwala na wysycenie krwi krążącej u noworodka czynnikami krzepnięcia, wymuszając tym samym konieczność podania dziecku witaminy K” – to cytat ze strony Fundacji Rodzić po Ludzku ( http://www.rodzicpoludzku.pl/Wiedza-o-porodzie/Odciecie-pepowiny-kiedy-i-w-jaki-sposob.html). Czy dobrze zatem rozumiem, że podanie noworodkowi tuz po porodzie witaminy K jest niezbędne tylko w przypadku wczesnego odpępnienia, przed samoistnym ustaniem tętnienia pępowiny? I czy jest jakas różnica w skuteczności wit. K podanej doustnie i domięśniowo? Gdzieś kiedyś przeczytałam (bodajże na portalu dziecisawazne , ale nie jestem pewna), że wit. K i D, jako rozpuszczalne w tłuszczach i tym samym podawane na oleju, mogą być u co wrażliwszych dzieci przyczyną bólów brzucha. Zastanawiam się więc nad tym, czy nie żądać w szpitalu jednak podania jej w formie zastrzyku, a nie – jak w przypadku starszego dziecka- doustnie… z drugiej strony to zawsze ukłucie i dodatkowy stres/bodziec dla dziecka…. Może więc , gdyby udało mi się tym razem wyegzekwować na personelu późne zaciśnięcie pępowiny, w ogóle nie zgodzić się jednak na podanie ww. witaminy….. ? Czy są jakieś wiarygodne badania, dotyczące korelacji czasu odpępnienia a ryzyka VKDB? I jak to wygląda w innych krajach – równiez podaje się obligatoryjnie ww. witaminę?

    • Odpowiedz 15 lutego, 2016

      Danka

      Nie, podanie wit K jest zalecane dla każdego noworodka. Nieważne czy było wczesne czy późne odpępnienie. To jest zabieg profilaktyczny. Donoszone noworodki dostają wit K doustnie. Zastrzyk domięśniowy dostają dzieci z grup ryzyka. Opóźnione przecięcie pępowiny wpływa na wysycenie krwi dziecka żelazem, bo jest go dużo w pępowinie. Natomiast witaminy K1 we krwi pępowinowej jest niewiele. Poza tym jest ona magazynowana głównie w wątrobie a nie we krwi. Dlatego opóźnione zaciśnięcie pępowiny, chociaż ma liczne udokumentowane korzyści nie jest jednym, wystarczającym zabiegiem do zapobiegania VKDB.

  • Odpowiedz 17 grudnia, 2015

    Sylwia.

    Do kiedy powinno się suplementować wit. D u dziecka karmionego piersią?

  • Odpowiedz 18 grudnia, 2015

    Mamuszka

    O, wow. Cenne informacje jak zawsze. Dzięki za cześć o witaminach. I o serotoniny dzięki lazeniu po brudnej podłodze 😀

  • Odpowiedz 18 grudnia, 2015

    blanka

    Nie do konca rozumiem zdanie, ze jedzenie uzupełniające nie powinno być ZAMIAST mleka mamy. To kiedy ma je dziecko jeść? Mieszkam w Szwajcarii i tu mówiono mi ze po 4 miesiącu powinnam stopniowo zastępować posiłek mleczny stałym jedzeniem. Najpierw raz dziennie, potem dwa i tak dalej. Maly je bardzo chętnie wszystkie papki, o wiele lepiej niż moje mleko, którego zawsze miał za mało i po godzinie potrafił już jeść znowu. Teraz w końcu mam przerwy 3h, jedno karmienie w nocy i nie wygląda na przekarmionego

  • Odpowiedz 18 grudnia, 2015

    Ronja

    A ja mam dwa pytania, które mnie nurtują i nie umiem znaleźć odpowiedzi.
    1. doustne podanie wit. K po porodzie – czy wpływa na wytworzenie HAMLETa? 🙂
    2. jakie są oficjalne zalecenia w Pl dotyczące rozszerzania diety dzieci karmionych sztucznie? bo jest masa kontrowersji w tym temacie.

    • Odpowiedz 18 grudnia, 2015

      Danka

      Hej,
      1. Ni mam pojęcia.
      2. To może o tym napiszę?

  • Odpowiedz 18 grudnia, 2015

    Ania

    Danusiu, czy przyjmowanie dodatkowych suplementów z wit. K w ostatnich miesiącach ciąży ma sens? Mój preparat multiwitaminowy Dla kobiet w ciąży nie zawiera wit. K, podobnie jak wapnia, a czytałam, że również jest niezwykle ważny w końcu ciąży. Staram się odżywiać zdrowo, ale zawsze istnieje obawa, że czegoś tam nie dojadam.

  • Odpowiedz 18 grudnia, 2015

    Asia

    Jeżeli w czasie karmienia piersią przyjmuję witaminy w których jest wit. D to ile musiałabym jej przyjąć żeby niesuplementować dziecka?

    • Odpowiedz 18 grudnia, 2015

      m.

      wg badania, które zostało podane w artykule wynika, że 6400 jednostek wystarczy. Ja od 4 miesięcy suplementuję 10 000 jednostek, czytałam kiedyś o badaniach, że taka dawka jest ok. I że do mleka matki przenika tylko około 10% witaminy D, więc warto suplementować, tym bardziej, jak napisała Danusia, słońce dziś niestety nie do końca daje radę 🙁 Pozdrawiam.

  • Odpowiedz 18 grudnia, 2015

    ALATHI

    Pani Danusiu dziekuje za ten artykuł. Nie wiem za to czy dawać dziecku mięso. Teraz ma 10 miesięcy i jeszcze nie jadła. Mogłaby Pani powiedzieć mi czy rezygnacja z mięsa ma sens, czy nie odbije się na zdrowiu dziecka? I jakie produkty dawać by żelaza nie było za mało? Proszę Panią o linki do rzeczowych artykułów/danych w których podane są zawartości żelaza w poszczególnych produktach. Jeszcze raz bardzo dziękuję!

    • Odpowiedz 18 grudnia, 2015

      redakcja

      Hej, w ogóle nie czuję się kompetentna aby wypowiadać się w temacie wegetarianizmu u tak małych dzieci. Mój wcinał od początku bo uwielbia. Jeśli cos znajdę kiedyś ciekawego to Ci podrzucę na mejla. Albo poproszę Ilonę (albo ty do niej napisz ilona@kontakt.pl) – ona jest żywieniowiec kliniczny w końcu 😉

  • Odpowiedz 21 grudnia, 2015

    Melodia

    Bardzo cenne uwagi – dziękuję. U nas BLW nie sprawdza się wcale. Jedzenie samodzielne w wieku 15 miesięcy polega na radosnym zrzucaniu wszystkiego na podłogę. Na szczęście jakieś zupko-papki i kaszki wcina 😉

  • Odpowiedz 5 stycznia, 2016

    Kashi

    A jak długo powinno sie suplementować witaminę D? Bo rożne opinie słyszałam na ten temat…

    • Odpowiedz 15 lutego, 2016

      awa

      Kilka dni temu, na bilansie 6latka, dowiedzialam się od pediatry, że suplementacja wit. D zalecana jest do 18r.ż. Poza miesiącami letnimi, gdy dziecko przebywa w krótkich ubrankach dużo na słońcu.

  • Odpowiedz 7 stycznia, 2016

    Ania

    A co w przypadku, jeśli 15-miesięczny dzieć dostaje nowe smaki i tekstury od 6. miesiąca i owszem, smakuje chętnie, ale zjada zwykle do 3 łyżeczek, a na zaspokojenie głodu działa tylko cycek? Choć nasz pediatra mówi, że to nic, i że zna przypadki, co to tak potrafią do 2. rż, ale może Wy macie na to inne spojrzenie?

    • Odpowiedz 7 stycznia, 2016

      danka

      Powiemy, super, że jest czym głód zaspokajać 😉

    • Odpowiedz 15 stycznia, 2016

      karmiąca

      Moja córka przez cały okres ssania piersi jadła tyllko po 3 łyżeczki posiłków uzupełniających (ku przerażeniu babć „powinna już zjadać 200 g zupki!”). Karmiłam ją 14 miesięcy. Teraz ma prawie 3 lata i jest największym „jadkiem” dziecięcym jakiego znam 🙂 Uwielbia jeść, próbować nowe smaki, a przy tym ma szybką przemianę materii i ma prawidłową masę ciała. Zaczęła jeść większe porcje posiłków uzupełniających, gdy przestały być uzupełniające, a stały się jedynymi (czyli jak skończyła pić mleko mojej produkcji).

  • Odpowiedz 20 stycznia, 2016

    aga

    Czy aby na pewno jest tak z tą witaminą K? W mleku matki jest jej mało, bo mały organizm nie jest przygotowany do wchłaniania tej witaminy, a wątroba jest nie przygotowana. Witaminę tę podaje się noworodkom od 8 lat – wcześniej nie podawano jej w ogóle. Natura tak to stworzyła, żeby małemu organizmowi zapewnić wszystko czego potrzebuje.

    • Odpowiedz 20 stycznia, 2016

      Danka

      Matka natura bywa niedoskonała w swej doskonałości…

      • Odpowiedz 20 stycznia, 2016

        aga

        Raczej bym powiedziała, że matka natura jest okrutna, ale nie niedoskonała. Do tego generalnie nie służy nam przetworzona żywność, jemy mało warzyw, mało przebywamy na powietrzu. I sztuczne witaminy nam tego nie wynagrodzą. Czy są badania świadczące, że wątroba noworodka jest w stanie tą witaminę przetwarzać i rzeczywiście ma niedobory tej witaminy (skąd normy?), czy tylko że nie ma jej w mleku matki to trzeba podać sztuczną?

  • Odpowiedz 17 lutego, 2016

    Magda

    Jedne opinie są takie, że dziecku należy zacząć wprowadzać stałe pokarmy jak skończy 6 miesięcy, a ja też słyszałam, że warto z tym poczekać aż usiądzie, bo wtedy jego organizm tak naprawdę będzie dobrze przystosowany do przyjmowania posiłków (pionizacja, koordynacja żucia i połykania), że te 6 miesięcy to taka orientacyjna liczba. I teraz tak, czekać? Ale kiedy usiądzie? Syn mojej szwagierki usiadł w 9 mscu! To spore odchylenie… Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
    Pozdrawiam
    Magda

  • Odpowiedz 18 marca, 2016

    Agnieszka

    Mój synek we wtorek skończy 6 miesięcy. Jest karmiony wyłącznie piersią, z małym epizodem mm i od kilku dni pastwie się nad nim żeby rozszerzać dietę, ale zazwyczaj daje sobie siana po trzech lyzeczkach, bo Młody po prostu dostaje histerii jak mu próbuje coś do buzi wsadzić innego niż cycek. Mi tam pasuje, ale pediatra mi każe próbować. Za tydzień jak gila nie będzie to idziemy na morfologie żeby sprawdzić żelazo. Martwię się że on nie chce jeść, zaciska buzię i nic mu nie smakuje! A nie sorry banan, sliweczka i inne słodkości a i owszem, ale warzywa bleeeeee Mam się już martwić czy cyckowac i olać to? Myślałam też o blw i Dziś dałam mu marchewkę do rączki – mina była równie wkurzona jak łyżeczka w buzi 😉

  • Odpowiedz 31 października, 2016

    Karolla

    Faktycznie sporo glosow na nie w kwestii podawania witaminy K, ja pierwszemu dziecku podawalam i teraz drugiemu rowniez zaczynam podawac, ufam swojemu pediatrze. Kupilam wlasnie preparat polaczony, witamina D i K razem wkapsulkach twist offbobik DK

  • Odpowiedz 4 maja, 2017

    Eve

    a ja dorzucę, że wit D jest problematyczna dla alergików – zazwyczaj rozpuszcza się ją w olejach pochodzenia rybnego albo orzechowego, co może powodować odpowiednie alergie. Warto na to zwrócić uwagę.

    Poza tym dołączam się do prośby o artykuł na tmat wegańskiego karmienia – o czym pamiętać, czy są badania, jakieś wartościowe źródła etc.

    I czy jest jakaś rada, kiedy problem z urozmaiconym menu ma nastolatek?

Leave a Reply