Gdy Kopciuszek spotyka Śnieżkę – podaruj dziecku piękno poezji.

Zwykle w weekendy staramy się znaleźć jakąś fajną aktywność dla dzieci – chodzimy na spacery tam gdzie w tygodniu nie mamy czasu dotrzeć, odwiedzamy miejsca, które mogą im się spodobać i zainteresować. Zazwyczaj, nie czarujmy się, są to miejsca sprofilowane pod dzieci, ale w zeszłym weekend postanowiliśmy ich zabrać do miejsca, które mnie samej w dzieciństwie kojarzyło się z nudą absolutną, czyli do muzeum, tylko takiego wiecie – prawdziwego – nie że zabawek albo innych dinozaurów. I nie, nie zabrałam ich tam po to by ich zanudzać tylko by im pokazać coś innego niż zwykle i w miarę możliwości zainteresować tym co tam co tam zobaczą.

W upalną niedzielę wylądowaliśmy zatem całą rodziną w nowej, pięknej i intrygującej architektonicznie siedzibie Muzeum Śląskiego. I ku mojemu zdumieniu – dziatwa znudzona nie była. Zdziwiona owszem, miejscami zaniepokojona – owszem (ona ze względu na nadwrażliwość słuchową na wystawie na której były głośne dźwięki, on zaś na wystawie „Odbicie”, której ona z kolei nie chciała opuszczać, bo tak była zachwycona), ale nie było tam znudzenia. Ba! Starsza już kilka razy pytała kiedy pójdziemy znowu (z pominięciem wystawy głośnej rzecz jasna). Młody entuzjazmu siostry aż tak nie podzielał – powiedział, że raz mu w zupełności wystarczy i woli jeździć autobusem 😉

Na zdjęciu część wystawy odbicie, która zachwyciła Pierworodną i wprawiła Drugorodnego w dziwny stan ducha, objawiający się przyklejeniem do matki.

Niezależnie jednak od tego wszystkiego bardzo byłam rada, że poszliśmy, bo spędziliśmy fajnie czas w zupełnie innym otoczeniu niż zwykle z dziećmi, a ja po raz kolejny przekonałam się, że fajnie czasem wyjść ze schematu i pokazać dzieciom coś zupełnie innego niż to do czego są przyzwyczajone.

Piszę o tym, bo dziś mam dla was kolejną porcję zupełnie innych książek dla dzieci – wydawnictwo Nasza Księgarnia wydało właśnie kolejne pozycje z serii poezja ilustrowana pióra Gabrieli Mistral – południowoamerykańskiej poetki i laureatki nagrody Nobla oraz pędzla Bernardity Ojedy i Carlesa Ballesterosa – młodych grafików i ilustratorów, również latynoamerykańskich. Tym razem do księgarń trafiły Kopciuszek oraz Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków, które stanowią łagodniejszą i pozbawioną mrocznych elementów część, zbierającej na całym świecie nagrody i uznawanej za prawdziwą edytorską perełkę, serii.

Łagodniejszą, bo w poetyckiej wersji Królewny Śnieżki pominięto trudny wątek zatrutego jabłka i szklanej trumny. Wierszowana powieść koncentruje się li tylko na pojawieniu się Śnieżki w domu krasnoludków i obfituje w metafory i poetyckie porównania. Dzięki temu świetnie sprawdza się do interaktywnego czytania i wypytywania starszaków o to jak to rozumieją – u nas czasem jest problem z interpretowaniem wszystkiego zbyt dosłownie, więc taka pełna przenośni lektura jest dla nas fajnym punktem wyjścia do rozmowy. Nie do końca przekonują mnie natomiast ilustracje w Śnieżce, ale nauczyłam się tego, że nigdy nie można sztuki malarskiej oceniać jednoznacznie i w końcu pojęłam zasadność powiedzenia, że nie to ładne co ładne, a co się komu podoba.

W Kopciuszku natomiast ilustracje są znacznie bliższe mojej estetyce. Jego treść zaś obfituje w piękne, nietypowe dla współczesnych bajek słowa (pamiętajmy bowiem, że Mistral stworzyła tę serię w latach dwudziestych ubiegłego wieku!), co dla mnie jest nie lada gratką, bo jak wiecie mam pewną fiksację na punkcie zabawy słowem i dziwacznych stylizacji językowych, a że szczęśliwie (a może i nie, to zależy od punktu widzenia) moje dzieci również ją mają i chłoną nowe słówka jak gąbka, to szkaradne, fiesta, rącze, misterium srebra i miedzi, korowód par roztańczonych i wiele innych radują nasze serca podczas lektury i budują słownictwo.

Co jasne nie mogę wam obiecać, że poezja ilustrowana na pewno rozpali serca waszych latorośli, bo może być jak przy naszej wizycie w muzeum – jednego zaintryguje i wciągnie, a drugiego skłoni do refleksji, że co jak co, ale nie ma jak autobus. Na pewno wiele zależy od wrażliwości i zmysłu estetycznego dziecka, bo te są jak wiadomo bardzo zróżnicowane. Mnie natomiast cieszy to, że mogę dzieciaki zaznajomić z czymś tak krańcowo odmiennym od historii śmieciarki Jarka, która pasjonuje mojego syna – co mnie zresztą nie dziwi, bo to maluch jeszcze i pewnie dopiero za jakiś czas otworzy się na inny typ lektur, a taka poezja ilustrowana będzie według mnie bardziej trafiać do dzieci w wieku 5+. Tym zaś, którzy lubią przy czytaniu dziecięcinom udawać aktora ze spalonego teatru, rzeknę jeszcze, że poezja daje mi mnóstwo dodatkowej radości, bo uwielbiam recytację, a liryka otwiera przed nami znacznie szerszy wachlarz możliwości w kwestii chociażby modulacji głosu, zmiany tempa i rytmu czytania niźli epika.

Kopciuszka i Królewnę Śnieżkę dostaniecie w dobrych księgarniach lub na stronie internetowej wydawnictwa TU i TU, a dziś z okazji Dnia Dziecka możecie też wygrać w naszym tradycyjnym bezsensownym KONKURSIE mamy bowiem dla was 3 zestawy poezji ilustrowanej w skład których wchodzi zarówno Kopciuszek, jak i Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków.

By wziąć udział w konkursie należy odgadnąć jaka jest suma cyfr występujących w godzinach narodzin moich osobistych dzieci. Dla przejrzystości podam tylko przykład i tak suma cyfr w godzinach narodzin osób urodzonych o godzinie 00:00 i 01:15 to 0+0+0+0+0+1+1+5=7, a dla ułatwienia dodam, że suma cyfr w datach urodzin moich dzieci mieści się w przedziale 10 – 99. Kombinujcie więc albo strzelajcie w dowolną liczbę z podanego przedziału 😉

Odpowiedzi wpisujcie w komentarzach pod tym wpisem na blogu lub wpisem na FB który przekierował was do tego wpisu (gdzie wam wygodniej, tylko pamiętajcie że FB czasem robi czary z komentarzami). Powodzenia! Będzie nam przy tym bardzo miło jeśli klikniecie lubię to i/lub udostępnicie wpis na FB, który was tu przekierował – o TEN.

I pamiętajcie, jedna osoba – jeden komentarz – niezależnie od tego czy na FB czy blogu. A i jeśli odpowiadacie na blogu to nie musicie przewijać przez 30 lat do okienka komentarza – wystarczy że dacie “odpowiedz” pod pierwszym komentarzem i też będzie gryfnie.

Wygrywają trzy osoby, które będą najbliższej prawidłowej odpowiedzi. Jeżeli osób, które trafią będzie więcej będzie obowiązywała zasada „kto pierwszy udzielił prawidłowej odpowiedzi ten lepszy”. Zgadujcie więc lub wpisujcie dowolną godzinę ze wspomnianego przedziału – dajcie szczęściu szansę! Powodzenia! Na wasze odpowiedzi czekamy do 07.06.17 do godziny 23.59. Pełen regulamin konkursu dostępny TU. I pamiętajcie o podaniu maila w polu e-mail przy komentowaniu na blogu – mail nie będzie widoczny dla innych, a pozwoli nam się z wami skontaktować w razie wygranej.

ZWYCIĘZCY

Dziękuję za liczny udział – prawidłowa odpowiedź to 37 – było ich sporo, niemniej jako pierwsze wstrzeliły się z odpowiedzią:

agawa (komentarze na blogu)

kot loli (komentarze na blogu)

Paulina Chlebicka (komentarze na FB)

zwyciężczyniom gratuluję i proszę o przesłanie danych do wysyłki, pozostałym dziękuję za udział i zapraszam do próbowania szczęścia w kolejnych konkursach!

Wpis powstał w ramach współpracy z wydawnictwem Nasza Księgarnia.

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

236 komentarzy

Leave a Reply