Naukowe sekrety snu i zasypiania moich dzieci

Kiedy byłam w ciąży z Drugorodnym często zastanawiałam się jak to teraz będzie. Jestem bowiem ogromną zwolenniczką dbania w rodzicielstwie także o własny komfort – dorastałam do tego co prawda dość długo, ale teraz wiem, że jeśli moje potrzeby nie są spełnione, to nie będę w stanie zadbać o potrzeby moich dzieciaków. Taka matczyna wersja z pustego i Salomon nie naleje. Jedną z takich potrzeb jest dla mnie wolny wieczór, a dobranocka jest dla mnie synonimem „dzieci idą spać i dają rodzicom trochę spokoju”. Jest mi zdecydowanie łatwiej przyjąć wstawanie wcześnie rano (bo jak dzieci idą spać wcześnie to wstają też… wcześnie) niż odpuścić ten wieczór dla mnie. Z jednym dzieckiem to było proste – młoda zasypiała po czytaniu książeczek, wtulona we mnie, zwykle koło 19.30 i spała mniej lub bardziej zwartym snem sprawiedliwego do rana.

Ale jak to zrobić z dwójką dzieci? Przecież to nierealne, myślałam, a plecy oblewał mi zimny pot, bo ja potrzebuję tych wolnych wieczorów jak powietrza. Szczęśliwie udało się – moje dzieci zasypiają synchronicznie – kiedyś we dwójkę, a teraz dołączył do nich także numer trzy. I kiedy pierwszy raz, kilkanaście dni po narodzinach Wikinga wrzuciłam na insta zdjęcie na którym cała trójka śpi, a ja się cieszę, bo jest 19.30 i wieczór przede mną – Instagram oszalał. Poczułam się jak jakaś trendsetterka pod zdjęciem, której wszyscy pytają „skąd masz sukienkę”, tyle że mnie pytali „jak to zrobiłaś?!”. Kiedy więc marka Pampers, która towarzyszy mi na blogu już od lat chyba trzech, a w prawdziwym życiu jesteśmy jej wierni od lat siedmiu, poprosiła mnie bym stworzyła dla was coś ciekawego o śnie małych ludzi, pomyślałam, że napiszę o tym, czym, w oparciu o badania rzecz jasna, kierowałam się przy „reżyserowaniu” snu moich dzieci.

Zanim jednak zaczniecie czytać muszę podkreślić jedną ważną rzecz – choć wszystkie nasze działania okołosenne stworzyłam w oparciu o to czego dowiedziałam się z badań, to fakt że sprawdziły się one na moich dzieciach albo dzieciach z badania nie oznacza z automatu że będą się sprawdzały u waszych. Czasem pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie przeskoczyć, czasem badania to jedno, a wasz gagatek to drugie – są wszak różne chronotypy, różne temperamenty, różne potrzeby, różne środowiska więc jasne, to co przeczytacie poniżej to może być jakaś wskazówka, ale nie traktujcie tego jako prawdy objawionej i jeśli u was działa co innego – trzymajcie się tego co działa. Jeśli nie działa – nie upierajcie się i nie frustrujcie, widać u was inne rozwiązanie się sprawdzi. No to co? Zaczynamy?

Po pierwsze u nas czas ma znaczenie.

Moje dzieci chodzą spać regularnie o tej samej porze. Czy zima, czy lato, czy dzień zwykły, czy weekend pilnuję by dziatwę zagonić do łóżek o plus minus powtarzalnej godzinie. To znaczy to nie jest tak, że o 19.08 myjemy zęby, a o 19.18 leżą w łóżkach i ani minuty odstępstwa, baczność, spocznij. Nie, ja po prostu pilnuję by mniej więcej w okolicach 19 poinformować ich że nadchodzi pora spania, więc trzeba się umyć, przebrać, przytulić i tak dalej. Czasem ta 19 wypadnie nam bliżej 19.30, bywa, że z powodu jakiegoś wyjazdu/wydarzenia 19 nastanie w okolicach 20 lub później, niemniej jeśli nic nie stoi na przeszkodzie staram się tej 19 trzymać – choć bez spiny i bez stresu.

Dlaczego tak robię? Pierwszymi badaniami, które zwróciły moją uwagę na tę kwestię były te, które sugerowały, że dzieci, które w wieku 3 lat miały regularne pory zasypiania, w wieku lat 7 miały mniejsze kłopoty behawioralne i lepiej radziły sobie z czytaniem, matematyką i umiejętnościami przestrzennymi. Pamiętam też, że badania te komentował jeden z psychologów klinicznych, zajmujących się snem, który powiedział, że według niego naprawdę niewiele rodziców zdaje sobie sprawę z tego, że stałe pory zasypiania są ważne – i że nie wynika to ze złej woli, tylko z niewiedzy. Pomyślałam sobie wtedy, że faktycznie dotychczas nikt mej uwagi na to nie zwracał, więc zaczęłam zwracać sama. Tym bardziej, że potem w me ręce wpadły kolejne badania, które sugerują, że dzięki stałym porom młodzież lepiej śpi, ba, korzyści ze stałych pór chodzenia spać mogą czerpać także dorośli (swoją drogą ja mam stałą porę spania odkąd pamiętam).

Od kiedy to wprowadzałam, pytacie? Od początku – tak w przypadku Drugorodnego, jak i Wikinga od dnia powrotu do domu ze szpitala, wdrażałam ich w rutynę pod tytułem „gdy do snu przygotowuje się starsze rodzeństwo, to noworód jak również”. Noworody mają bowiem zwykle to do siebie, że śpią w miarę dużo więc nie było trudno wstrzelić się w okno „przygotowujemy się do snu nocnego” i gdy na zegarze objawiała się wyczekana przez cały, długi, rodzicielski dzień 19.00 to ja młodego bach do umycia, przewijania, pielęgnowania pępka i pokrewnych czynności obowiązkowych u mikrusów, a potem karmienie w trakcie, którego młody człowiek w końcu zasypiał i gotowe. Co jasne zasypiał jedynie na kilka godzin (a czasem minut ;)) wszak to maluch tylko, a przy maluchach nic nie jest pewne, ale w ten sposób zaczynałam tworzyć bazę pod w miarę stały rytm. Dziś młody ma 5 miesięcy i od już jakiegoś czasu 19 to godzina w okolicy, której zaczyna pokazywać, że jest senny.

Czemu wybrałam 19? Generalnie wybrała ją Pierworodna, bo to była jej godzina do snu, a panowie po prostu bez stawiania oporów dali się wtłoczyć w ten schemat (co nie znaczy, że wasze dzieci też dadzą i jeśli nie dadzą to robicie coś źle – nie – po prostu macie inne dzieci niż ja), ale z danych do których udało mi się dotrzeć wynika, że u dzieci w wieku do lat 12 okolice godziny 20.00 dość często wiążą się z naturalnie występującym zwiększonym wydzielaniem melatoniny ergo z naturalnie pojawiającą się sennością. Jak jest u waszych konkretnych ancymonów – wiecie tylko wy albo ich szyszynka co wydzielanie melatoniny reguluje.

Warto jednak obserwować swoje dziecię i dobrać te godziny pod nie, a nie pod dzieci znajomych i sąsiadów – z innych analiz wynika bowiem, że całkiem sporo rodziców kładzie dzieciaki do łóżka zbyt wcześnie, zanim ich ciała zaleje odpowiednia ilość melatoniny, a dzieci, którym każe się spać zbyt wcześnie robią się znudzone, co raczej dobrym nawykom sennym nie sprzyja. Sprzyja za to frustracji rodzica, bo „zaśnij, że dziecko wreszcie” i „czemu jeszcze nie śpisz”, a to nie jest pożądane, ale do tego wrócimy w sekrecie numer 4.

Po drugie światło jest moim pilotem do dzieci.

Jednym z badań, które wywarły na mnie na tyle duże wrażenie, że zostały w mej pamięci na zawsze było badanie w którym analizowano kiedy u maluchów ustali się rytm okołodobowy. Zaciekawiła mnie bowiem wzmianka, że z grupy badanych niemowląt, badacze musieli wykluczyć w końcu jednego cudaka, który w wieku 5 miesięcy nadal nie miał ustalonego rytmu dzień-noc przez co psuł im wszystkie mądre statystyki. Kiedy badacze zaczęli się przyglądać o co też może tu chodzić, to okazało się, że było to jedyne niemowlę, które było karmione w nocy w pełni oświetlonym pokoju przez co jego rytm dzień-noc zwariował, bo dostarczano mu sprzecznych sygnałów. Byłam wtedy w pierwszej ciąży i postanowiłam, że przy nocnych karmieniach/przewijaniach będę operować po ciemku – wystarczy mi światło latarni ulicznych i faktycznie udało mi się w tym postanowieniu wytrwać. I to przy każdym dziecku.

Światło reguluje bowiem wydzielanie melatoniny – hormonu, którego potrzebujemy by zdrowo pospać, warto je więc mieć na uwadze przy małym człowieku, eksponując go na naturalne światło w ciągu dnia (jedno z badań przeprowadzone wśród małych ludzi w wieku od 6 do 12 tygodni wykazało, że te z maluchów, które lepiej spały w nocy, były eksponowane na większą ilość światła popołudniu) i dbając o zaciemnienie pomieszczenia przy układaniu do snu nocnego. Również podczas rytuałów przedsennych (kąpiel, czytanie, kołysanki, tulenie czy cokolwiek tam stosujecie) warto zwrócić szczególną uwagę na to jakie światło wam towarzyszy – silne, jasne żarówki nad łazienkowym lustrem, które świetnie sprawdzają się do pogrążania nas w rozpaczy nad stanem naszej cery i do analizy nowych zmarszczek, nie pomogą jednak organizmowi dziecka załapać, że noc się zbliża i należy nieco melatoninki wydzielić.

Warto podkreślić także to, że całkiem spora grupa matek ma w zwyczaju w trakcie nocnych karmień odpalać komórki (albo telewizory) by nie usnąć i umilić sobie jakoś ten czas. To w pełni zrozumiałe, jednak problem w tym, że być może tym samym sprawiają też, że trudniej usnąć na powrót maluchowi – w wielu badaniach wykazano, że niebieskie światło emitowane z ekranów zaburza nasz sen więc jeśli jesteście w stanie jakoś przetrwać noce bez technologii, to spróbujcie, być może to poprawi jakość snu nie tylko malucha, ale też i waszego. Tak, waszego też – w jednym z badań stwierdzono bowiem, że kobiety, które w trakcie nocnej opieki nad maluchem posiłkują się telefonami/tabletami/innymi tego typu – śpią krócej niż te, które tego nie robią.

Po trzecie nie przeszkadzam

Jedną z faz niemowlęcego snu jest tzw. faza snu aktywnego – jest to sen lekki, podczas którego niemowlę może się miotać po wyrku, machać kończynami i wydawać przez sen dużo radosnych odgłosów typu jęczenie, mruczenie, buczenie, a nawet czasem trochę pochlipywać. Dla wielu świeżo upieczonych rodziców nawet najmniejsze jękniecie to sygnał, że w te pędy należy biec do łóżeczka i ululać malucha od nowa – wszak należy działać szybko, żeby dziecina się całkiem nie rozbudziła tylko spała dalej. Sęk w tym, że być może właśnie takim działaniem sami wybudzamy dziecko, które wcale nie ma ochoty się obudzić tylko sobie coś tam mruczy w trakcie snu aktywnego. A jako że im młodsze niemowlę tym więcej czasu spędza w fazie snu aktywnego, to częściej mamy okazję by malca, który sobie stękał, ale wcale nie potrzebował naszej pomocy w przejściu do kolejnej fazy snu, wybudzić. Miejmy więc to na uwadze i po prostu spokojnie obserwujmy dziecko zamiast rzucać się od razu ze smoczkiem, piersią czy innym smyraniem po nosku.

Co więcej w niektórych badaniach spotkałam się z procedurą wyczekania, która polegała na tym, że gdy niemowlę obudziło się w nocy rodzicie odczekiwali chwilkę, trwającą minutę-dwie-trzy, z interweniowaniem. I nie, nie chodzi o to, że dziecko przez tę minutę płakało wniebogłosy, sygnalizowało, że jest zestresowane i wzywało na pomoc rodzica, a rodzice czekali z zegarkiem w ręku. Nie, czasem po prostu dzieci budzą się całkiem spokojne, trochę się powiercą, coś tam pogadają do sufitu i z powrotem zapadają w sen – takie chwilowe odczekanie daje im więc szansę na to by na powrót zasnąć i to bez wsparcia ze strony rodzica, co pokazuje im że i tak się da i nawet może być całkiem spoko ;). Jeśli więc słyszycie, że maluch trochę postękuje w nocy to może zamiast od razu zrywać się na równe nogi – posłuchajcie jeszcze chwilę, kto wie może was zaskoczy i zaśnie sam? Wikingowi memu zdarza się to całkiem często – jako że śpi z nami to mam okazję go poobserwować i wiem, że gdy się tylko wierci i coś tam mruczy to zwykle nie potrzebuje mojej pomocy by kontynuować po chwili spanie. Gdy zaś od razu uderza z wysokiego c, czyli w płacz – to bez mojej pomocy na pewno się nie obejdzie ;).

Z perspektywy czasu wiem, że to był mój błąd przy Drugorodnym, który w nocy kompletnie nie radził sobie beze mnie i to naprawdę długo, sęk w tym, że ja mu od urodzenia nie dałam na to nawet najmniejszej szansy. Byłam tak nadgorliwa, że sama mu nie pozwalałam zasnąć samodzielnie – gdy on tylko jęknął cicho albo machnął łapką, ja już byłam obok z piersią/smoczkiem żeby czuł że mama jest zawsze i w ogóle zaangażowanie poziom ekspert. I generalnie zaangażowanie jest super sprawą, pomaganie dziecku w radzeniu sobie jeśli sobie nie radzi jak również, problem w tym, że ja byłam po prostu nadgorliwa, a nie tylko zaangażowana 😉

Po czwarte w nocy i przy zasypianiu otoczenie ma znaczenie

W badaniach nad interwencjami mającymi uczynić noce znośniejszymi, podkreśla się czasem, że warto maksymalizować różnice pomiędzy dniem, a nocą. I to nie tylko te związane ze wspomnianym już światłem, ale też stymulacją audiowizualną.

Wszyscy chyba wiedzą, ale dla porządku wspomnę tylko, że dobrze jeśli przejście pomiędzy dniem, a nocą jest wyraźnie zaznaczone – swoistym i dobranym pod preferencje wasze i dziecka rytuałem przedsennym – z badań wiemy, że rytuały wpływają korzystnie na sen małych ludzi. Ale – i tu wracamy do punktu pierwszego, w którym zwracałam uwagę by mądrze dobrać porę spania dla waszego dziecka, bo jeśli ustawimy ją zbyt wcześnie to frustracja gotowa, a tego nie chcemy. Czemu? Bo po pierwsze życie bez nadmiaru frustracji jest przyjemniejsze, po drugie z badania, które objęło dzieci w wieku od 1 do 24 miesięcy, tym co najlepiej wpływało na szybkość zasypiania i jakość snu dziecka była dostępność emocjonalna matki w trakcie przygotowywania malucha do snu. A że o dostępność emocjonalną, ciepło i wrażliwość na sygnały wysyłane przez małego człowieka trudno gdy jesteśmy sfrustrowani, to warto tej frustracji zapobiegać – choć wiem doskonale, że nie zawsze się da.

Kiedy jednak już dzieciny zasną, a potem ponownie obudzą się w środku nocy, dobrze jest być szalenie nudnym i cichym rodzicem. I wbrew pozorom to nie jest takie łatwe ani oczywiste, bo rodzice często chociażby mówią do dzieci gdy te się obudzą – prosimy żeby spali („no śpij maluchu, śpij już, mamusia jest zmęczona”), pytamy z przekorą czemu nas budzą („oj kochanie czemu Ty znowu nie śpisz, co?”) i tak dalej, tymczasem pewne tropy sugerują, że o ile w dzień każde nasze słowo skierowane do malucha jest na wagę złota, bo rozwija jego mowę, o tyle w nocy to milczenie jest złotem. Dzieci bowiem kochają głos mamy i gdy go w nocy usłyszą to mogą się bardziej rozbudzić – wiecie, że są badania, które wskazują, że dzieci szybciej obudzą się na dźwięk głosu mamy niźli na dźwięk… świdrującego w uszach alarmu przeciwpożarowego? Różnice pomiędzy tym jak szybko dzieciaki reagują na jedno, a jak na drugie są naprawdę zdumiewające. Jeśli więc nie ma potrzeby, to może lepiej nie wdawać się po nocach w konwersacje z małym ludziem. Nocami trzymamy się więc tego by było ciemno, cicho, nudno, a jak jeszcze do tego będzie sucho to w ogóle ekstra (przy okazji – odkąd Wiking skończył jakieś 3 miesiące i nocami nie zdarzają się te co bardziej wonne zawartości pieluch, nie przewijam go w nocy w ogóle – Pampersy spokojnie trzymają od wieczora do rana, a to też bardzo wspiera przetrwanie nocy bez dodatkowego rozbudzania).

Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to by uświadomić sobie, że dzieci czasem śpią lepiej, a czasem gorzej i że to jest normalne. Że – zwłaszcza w wieku niemowlęcym bywają okresy kiedy dziecię śpi jak złoto, a potem nagle się „psuje” i ze spania wszystkich domowników nici. To psucie wiąże się często z osiąganiem nowych etapów rozwoju motorycznego czy emocjonalnego (ot choćby takim raczkowaniem czy lękiem separacyjnym kiedy to bez mamy ani rusz). Ale i to w końcu minie i kiedyś się jeszcze wyśpicie. A póki co w chwilach trwogi pomyślcie o tym, że w waszym domu pojawił się właśnie wybitny sukces ewolucji – kiedy nasi przodkowie nie słyszeli jeszcze o tym, że można spać w minimalistycznych domach w stylu skandynawskim, które da się zamknąć na klucz i obwarować alarmami, tylko spali po jaskiniach i innych chałupkach z byle czego – to ten kto miał czujny, przerywany sen był górą i to jego geny były górą. To on słyszał najdrobniejszy szelest, to on wychwycił, że jakiś wielki zwierz się skrada i chce się połakomić na jego osobiste ciało albo i całe plemię. Wtedy też lepiej i bezpieczniej było spać razem, w towarzystwie innych oczu i uszu, wybudzać się co jakiś czas i sprawdzać czy jesteśmy bezpieczni i nic nam nie grozi. Dzisiejsze niemowlęta wiedzą o tym doskonale 😉

Źródła

Kelly i wsp., 2013. Changes in Bedtime Schedules and Behavioral Difficulties in 7 Year Old Children
Kelly i wsp., 2012. Time for bed: associations with cognitive performance in 7-year-old children: a longitudinal population-based study
Pinilla i Birch. Help Me Make It Through the Night: Behavirol Entrainment Breast-Fed Infants’ Sleep Patterns
Adachi. i wsp. A Brief Parental Education for Shaping Sleep Habits in 4-Month-Old Infants
Burnham i wsp., Nighttime sleep-wake patterns and self-soothing from birth to one year of age: a longitudinal intervention study
St. James-Roberts. Video evidence that parenting methods predict which infants develop long night-time sleep periods by three months of age
LeBourgeois MK, Carskadon MA, Akacem LD, Simpkin CT, Wright KP Jr, Achermann P, Jenni OG. 2013. Circadian phase and its relationship to nighttime sleep in toddlers.
Wpis powstał we współpracy z marką Pampers

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

12 komentarzy

  • Odpowiedz 18 listopada, 2018

    Dominika

    O matko matajo! Moja córka ma prawie 2,5 roku i od około 2 miesięcy dreszcz mnie przeszywa na myśl o wieczorze. Mała nie chce zasnąć przed 23.00. Najgorsze jest to że rano o 7.00 pobudka do żłobka. W weekendy śpi do dziewiątej więc wiem że w tygodniu nie dosypia. Już mi ręce opadają bo nie wiem.co wymyślać przy usypianiu. Wszelkie metody, które zawsze działały teraz zupełnie zawodzą. Mam tylko nadzieję, że jak samo się zaczęło tak samo przejdzie 😉

  • Odpowiedz 19 listopada, 2018

    Agnieszka L.

    Dziękuję za ten wpis. Mój 8 miesięczniak zasypia o 20 ale budzi się często. Marzy mi się 6 h nieprzerwanego snu. Na myśl o drugim dziecku drętwieją mi ze strachu stopy. 😀 Rzeczywiście jak usypiam go z komórką to trwa to dłużej, a jak bez to krócej, a i ja mogę przysnąć. Do usypiania używam też taty, który jest niezastąpiony i jak paw dumny kroczy wieczorem po domu jak mu się to uda sprawnie.?

  • Odpowiedz 19 listopada, 2018

    Natalia

    Mam to samo przy półtoraroczniaku (no, 21 m-cy). Pójście starszego brata spać jest dla niego sygnałem do dzikiej zabawy, grania z ojcem w piłkę, czytania z mamą książeczek, oglądania Peppy etc. Nie wiem, jaki system wprowadzić, żeby wprowadzić nawyk chodzenia spać o 21:30. Może my się nim za mało zajmujemy przed kąpielą i dlatego uważa, że po położeniu starszaka wreszcie cała uwaga rodziców będzie skierowana na niego?

  • Odpowiedz 19 listopada, 2018

    an

    19:22 cała trójeczka śpi 🙂 odkąd najstarszy wstaje do szkoły o 6 musieliśmy przesunąć wieczorne rytuały i o 19 są w łóżkach i wieczór dłuższy. Chociaż zawsze pozostaje ten dylemat: w końcu się wyspać (bo najmłodszy zalicza przynajmniej 2 pobudki w nocy) czy coś zrobić… co dzień rano mówię „dziś jak zasną to ja też” ale jeszcze się nie udało…

  • Odpowiedz 19 listopada, 2018

    Aga

    Puenta w dziesiątkę!

  • Odpowiedz 20 listopada, 2018

    Helen

    Och.. myslalam ze moze cos odkrywczego, co nam pomoze, a tu tylko frustrujace matule, co klada dzieci po dobranocce. Moj syn, fatalny spacz w nocy, do 3 roku zycia ZAWSZE wysokie C, jak mamy z piersią nie ma w zasięgu, chodzil tez spac o takich porach, ze wszyscy zazdroscili (albo i nie, bo mogli wieczor spedzic poza domem, a my wio na dobranocke). Stala pora, 19h30, rytual, tak 3 lata. Czulam sie super matką i tez glosilam teorie o wolntch wieczorach dla rodzicow. Sęk w tym jednak ze moje dziecie od 1,5h roku nie robilo drzemki. W okolicy 3 roku jal zaczal noce przesypiac, zasniecie zaczelo sie rownac katordze. Zeby frustracje ograniczyc przesuwalismy rytual w czasie, a on zaśnięcie. W ciagu poltora roku jestesmy tak na 22h-22h30, a ja z tej matki-prymuski, jestem matką łajzą.
    Tak wiec wszystkie teorie do niczego, jedyną ma moja matka- tez tak mialas, NIC nie moglismy zrobic, przed 23h nie zasypialas od przedszkola.
    Pozdrawiam wszystkie sowy i matki nietrendsetterki.

  • Odpowiedz 21 listopada, 2018

    Aga

    A zdradź jeszcze, jak to zrobiłaś, że Pierworodna i Drugorodny kiedyś zasypiali przy piersi a teraz przy bajce? 🙂
    Od pół roku odstawiam córkę i zostało mi już „tylko” wieczorne karmienie 🙂 Żeby zrezygnować z karmienia przed drzemką w południe, zrezygnowałam z drzemki 😀 ale z wieczornym spaniem to może nie zadziałać… 🙂

  • Odpowiedz 21 listopada, 2018

    Michalina

    Ja zazdroszczę synchronicznego zasypiania. Zwykle o 20:30 mamy już wolne, ale nie wyobrażam sobie usypiać moich dwóch nadruchliwych chłopaków razem. Gdy mąż wybywa wieczorem to pada na mnie blady strach.

  • Odpowiedz 21 listopada, 2018

    Astrea

    Że tak tylko podpowiem sposób dla mam potrzebujących ekranu wieczorem – istnieje taki program zwany flux, który sprawdza lokalny czas zachodu słońca i na tej podstawie stopniowo zmienia kolory na ekranie, tak że od wieczora do rana niebieskie światło jest minimalizowane. Czasem to wnerwia jak się patrzy na białe tło które robi się różowe, ale ogółem się sprawdza.

    A co do oświetlenia wieczornego, mój ulubiony sposób to świeczki. Jak młodemu chce się spać to idzie w kimę od razu, a jak nie to się pogapi kwadrans na płomienie i też zasypia 🙂

  • Odpowiedz 24 listopada, 2018

    An

    U nas dziecko jest zależne od pory roku. Latem jak o 22 robi się ciemno żadna ilość kocy na oknach nie dawała rady. Oczywiście drzemka w dzień tez nie wchodziła w grę. Do 22 była polka i zbyt długie kręcenie się po wyrku. Frustracja poziom master (moja oczywiście). Zimą jest spoko 20.30 śpimy, drzemki wróciły wraz z jesienią. Wiek obecnie 3,5 roku. Uznałam ze tak widocznie ma i koniec oraz wydaje mi się to dosyć naturalne. Z tym wyczekaniem na pewno zastosuje przy drugim, przy pierwszym reagowałam na ten tychmiast…

  • Odpowiedz 29 listopada, 2018

    Naat

    Nasz maluch ma rok i 9 miesięcy i chodzi spać ok.21.30. parę miesięcy temu to była 21, potem zaczął coraz bardziej przeciągać (bunt dwulatka mu się niestety już włączył). Od kiedy przesypia noce sam w swoim łóżku (czyli jak miał rok i 2 miesiące) niezależnie od pory pójścia spać niezmiennie rano budzi się o 7, czaaaasami 7.30, jak w zegarku. Zazwyczaj w świetnym humorze. Kiedy słyszę o kładzeniu spać o 19 zastanawiam się czy mój nie chodzi spać za późno. Ale boje się zacząć go kłaść wcześniej, żeby nie zaczął wstawać o 5 rano 😛
    P.S. Drzemi codziennie bez problemów od 1 do 2 godzin.

  • Odpowiedz 28 grudnia, 2018

    Alicja

    Pięknie to wszystko opisałaś i widać, że to z głową i nauką pod rękę, a nie z „dobrymi radami ciotek” i zabobonami… ale jak to tak w praktyce? Znaczy jak sprawić aby rodzina o 19 czy innej rozsądnej godzinie była już po kolacji? Jak radzić sobie przy braku rytmu dnia rodziców. Oboje pracujemy w nieregularnych porach, wszyscy wracamy do domu raz wcześniej raz później… niejednokrotnie po 20, a tu jeszcze kolacja, kąpiel i bajka… tyle pytań…

    Pozdrawiam cieplutko, trzymaj kciuki ?

Leave a Reply