Wyjątkowy stan w jakim się znaleźliśmy w ostatnich dniach sprawił, że w wielu domach limity w kategorii oglądania bajek nieco się rozluźniły (w moim też :P), wiem też o co najmniej kilku znajomych domach gdzie bajki pojawiły się po raz pierwszy. Równocześnie dostałam kilka pytań o to jak wybrać dobry program dla dziecka.
I wiecie co? Tak sobie myślę, że z mediami to trochę jak z jedzeniem na mieście – można trafić do podłego, podrzędnego baru i można trafić do miejsca, w którym szef kuchni serwuje nie dość, że pełnowartościowy posiłek, to przy okazji ucztę dla zmysłów. Trzeba po prostu dobrze wybrać i albo zrobić wcześniej „wywiad środowiskowy” albo zwracać uwagę na sygnały, które sugerują, że tu chyba lepiej nie jeść (aka tego lepiej nie oglądać).
Bo tak jak źle wybrana restauracja może nam zafundować niestrawność, zaś dobrze wybrana miło spędzony czas. Tak samo źle wybrana bajka może sprawić, że dziecina trochę nam się pogubi, zaś dobrze – może dać nam nie tylko chwilę wytchnienia, ale też wnieść pewne wartości w życie dziecka. Wiem przy tym, że dla wielu z was cała ta kwestia połączenia dzieci i mediów jest dość stresująca i boicie się zrobić jakikolwiek krok, czując się jak na polu minowym. Dlatego poniżej chciałabym wam pokazać, że do wybierania bajki trzeba podejść jak do wybierania restauracji na rodzinny posiłek – będziecie zdziwieni jak dużo wspólnego mają oba te procesy – i mam nadzieję, że choć trochę was to odstresuje 😉
1. Fast czy slow? Czyli szybkość ma znaczenie.
Gdy zabierasz malucha do restauracji to raczej starasz się by to nie był fast food, prawda? Zapamiętaj więc, że podobnie powinno być z bajkami i programami – im mniejsze dziecko tym przedrostek fast mniej wskazany. Zwróć zatem uwagę na tempo animacji – na to czy klatki zmieniają się szybko i animacja pędzi, czy też jest raczej wolna, spokojna. Zwróć uwagę czy dynamicznie zmienia się i tło, i postacie na pierwszym planie czy może tło jest nieruchome. Jest dużo głośnych, intensywnych dźwięków, czy raczej niewiele tam wrzasków? Nuda, cisza i brak akcji są bowiem bardziej wskazane dla małych dzieci, a już zwłaszcza tych, które zaczynają przygodę z oglądaniem TV.
Czemu? Już wyjaśniam.
W jednym z badań, czterolatków podzielono na 3 grupy – pierwszą, która obejrzała 9 minut kreskówki dla dzieci o bardzo szybkim tempie, drugą, która obejrzała 9 minut spokojnej, powolnej bajki przeznaczonej dla przedszkolaków i trzecią, która dostała kredki i kartki. Następnie badacze poddali dzieciaki testom, które miały za zadanie sprawdzić jak mali ludzie radzą sobie z koncentracją, rozwiązywaniem problemów, odraczaniem gratyfikacji i takimi tam cudami. Okazało się, że czterolatki oglądające kreskówkę z szybką animacją wypadały w testach znacznie gorzej niż dzieci oglądające spokojną animacje lub rysujące.
Oczywiście na podstawie tego jednego, w dodatku niewielkiego badania nie jesteśmy w stanie orzec jak długo ta różnica się utrzymuje – w badaniu dzieci analizowano od razu po obejrzeniu bajki więc proszę tutaj nie dopisywać wniosków, że obejrzenie zbyt szybkiej w tempie bajki powoduje jakieś długotrwałe skutki. W konkluzji badacze zaznaczają jednak, że te wyniki sugerują, że oglądanie programów o szybkim tempie może wpłynąć na krótkotrwałe osłabienie wydajności funkcji wykonawczych u dziecka.
Bo to trochę jak z książeczkami – jak dziecko jest małe to też wprowadzamy mu najpierw książki ze spokojnymi, pojedynczymi ilustracjami – nie takimi typu znajdź dziesięć szczegółów w milionie innych szczegółów. I wprowadzamy te książeczki stopniowo, powolutku zwiększając ilość kolorów, obrazów i szczegółów – najpierw wielkie „wow” robi czarny motylek na białym tle, a dopiero po długim, długim czasie sięgamy po książeczki z rozbudowanymi historiami obrazkowymi. Tymczasem z bajkami czasem się zapominamy i dwulatkowi wrzucamy treści dla sześciolatków. To nie wynika ze złych intencji, tylko zwykle po prostu w mnogości treści czujemy się przytłoczeni wyborem i puszczamy to co znane nam z opowieści innych rodziców starszych już dzieci i potem trudno się z tego wycofać.
2. Sprawdź czy można tu dostać … w mordę 😉
W niektórych barach można. A w bajkach? Wydaje wam się, że nie? To źle wam się wydaje. Bajki zawierają sceny przemocy – czasem nawet częściej i w większej ilości niż programy dla dorosłych. Serio! Sprawdzili to w badaniach. Nie wierzycie? A ile razy w bajkach bohaterowie walą się radośnie po łbach z tego czy innego powodu? Albo ile razy się obgadują, namawiają na siebie i obmawiają (przemoc w relacji to też przemoc). No właśnie. I choć bardzo często w rozmowach na ten temat słyszę, że przecież to nie ma znaczenia, bo my też oglądaliśmy, a wszyscy wyrośliśmy na w miarę normalnych – to wiecie co, my zwykle oglądaliśmy je jako starsze dzieci. Nie jako dwu, trzy, czterolatkowie. I ja wiem, że to jest śmieszne i że sami lubimy takie bajki więc fajnie się z dzieckiem ogląda. Tylko zaśmiewanie się kiedy postać X wali po głowie postać Y w bajce z równoczesnym oburzaniem się kiedy dziecko walnie nas po głowie może w nim budzić pewną konfuzję, prawda?
Zresztą z przemocą w bajkach jest w ogóle kilka ważnych problemów. Po pierwsze – w treściach dla dzieci przemoc jest często usprawiedliwiana w imię „wyższego dobra”, a to wedle badaczy powinno nas martwić, bo może prowadzić dzieci do przekonania, że używanie przemocy do rozwiązania problemów jest ok – zwłaszcza gdy wydaje im się, że one mają rację. Przyznacie, że ma to sens – zwłaszcza, że o ile starszym dzieciakom być może jeszcze jakoś uda się zrozumieć o co chodzi, o tyle kilkulatek może uznać, że to w sumie spoko złoić skórę koledze w przedszkola w imię wyższego dobra i pokazania, że nie ma racji.
Po drugie wedle badaczy nierzadko jest tak, że przemoc w treściach dla dzieci uchodzi płazem – jej sprawca nie ponosi konsekwencji swoich czynów.
Po trzecie według mnie najważniejsze – przemoc w treściach dla dzieci prawie nigdy nie prowadzi do poważnych „uszkodzeń” ofiary. Zrzucasz kogoś z klifu? Spoko podniesie się. Walisz po łbie łopatą – czasem ma guza, który znika za chwilę. Kiedy więc treść pokazuje, że akty przemocy nie wiążą się z żadną konsekwencją ani dla „oprawcy” ani dla „ofiary” to cóż – jeśli pojmowanie świata przez dziecko nie jest jeszcze wystarczająco dobre, może nie zrozumieć tego z czym tak naprawdę wiąże się agresja.
Przyjrzyjcie się więc temu, jak to jest przedstawiane w programach, które oglądają wasze maluchy i przedszkolaki. I zwróćcie uwagę na kategorie wiekowe – one naprawdę mogą coś podpowiedzieć i znajdują się w opisach bajek nieprzypadkowo.
3. Sprawdź najpierw w sieci.
Portale hotelowe i kulinarne, które agregują recenzje i informacje na temat tychże przybytków każdy z nas wymieni bez zająknięcia nawet gdy wybudzi się go o 2 w nocy. A o podobnym portalu agregującym informacje o treściach dla dzieci słyszało jedynie… 3% moich odbiorców na Instagramie. A szkoda, bo jest takie jedno naprawdę fajne źródło. Common Sense Media – bo to ich mam na myśli, to niezależna organizacja non-profit, której misją jest wspomaganie rodziców w lawirowaniu w meandrach treści dla dzieci – tak by mogli wybrać te które są bezpieczne, mądre i fajne.
Znajdziecie tam nie tylko pełne opisy każdej bajki – zwykle wraz ze zwróceniem uwagi na to co może się rodzicom nie podobać w danej bajce (np. że postać lubi kupować i posiadać rzeczy, że dużo kłóci się z rodzicami albo że w bajce są momenty napięcia, które dla dzieci wrażliwych mogą być trudne itd), ale też do każdej bajki dołączona jest tabelka w której w skali od 1 do 5 oceniono potencjał edukacyjny bajki, pozytywne przesłanie, to czy postaci mogą stanowić wzór do naśladowania, czy występuje przemoc, nieodpowiedni język i tak dalej. Nie trzeba zatem nawet znać angielskiego – wystarczy zerknąć w tabelkę.
O tu widzicie – jedną z popularnych bajek wśród dzieci – mamy trochę pozytywnego przesłania i trochę wzoru do naśladowania, ale jednocześnie sporo przemocy/strasznych momentów i konsumpcjonizmu. Na tej podstawie rodzic może podjąć decyzje czy wg nie to będzie ok czy jednak niekoniecznie.
Screen z commonsensemedia.org
Każdy tytuł ma też dołączone propozycje pytań i tematów, które można omówić z dzieckiem po obejrzeniu bajki. Generalnie naprawdę fajne źródło do rozeznania.
Jeśli nie wiecie od czego zacząć w morzu tytułów – to ja polecam by zerknąć najpierw na programy z wyróżnieniem Common Sense Selection, bo to trochę jak restauracja z gwiazdką Michelin. Zgodnie z opisem „znaczek” ten oznacza, że rodzice mogą zaufać, że wyróżniony film lub program, jest nie tylko odpowiedni dla danej grupy wiekowej, ale też ma potencjał do wzbudzania rozmów w rodzinie, zapewniania rozrywkę całej rodzinie, a przekaz jaki z danej treści płynie może mieć trwały pozytywny wpływ na społeczeństwo.
Tu macie moją profesjonalną, prawda grafikę na której widzicie o jaki znaczek chodzi. W wyszukiwarce zaznaczacie też w jakim wieku jest wasze dziecko i voila dostajecie listę – zwykle dość krótką – bajek, którym możecie zaufać. Ostrzegam, że dla dzieci w wieku dwóch lat nie ma żadnych programów z wyróżnieniem – te pojawiają się dopiero od 3 lat i przykładowy Hej, Duggee! jest jednym z takich programów w tej grupie wiekowej. Pokazuję go jako przykład, bo z listy około dwudziestu bajek z wyróżnieniem dla trzylatków znam tylko 2 propozycje 😀 a Dudziak jest chyba tą mniej znaną, bo druga to Wyspa Puffinów. Musicie zresztą wiedzieć, że ja w ogóle w kategorii maluchy i przedszkolaki mam dość ograniczony zasób bajek – moi nie mogli oglądać kilku dość popularnych tytułów i wbrew obiegowej opinii nikt ich z przedszkolnego kręgu towarzyskiego za to nie wykluczał.
Hej, Duggee! lubię za spokojną animacje, fajny przekaz, łamanie schematów, otwartość i różnorodność i krótkie, zwarte odcinki. Jak nie znacie to Dudziaka w Polsce możecie obejrzeć na kanale CBeebies lub też częściowo na oficjalnym kanale Youtube (klik).
Mam nadzieję, że na podstawie tego przykładu ci z was którzy niekoniecznie radzą sobie z angielskim dobrze będą mimo wszystko mogli się w miarę samodzielnie poruszać po stronie. Samą stronę Common Sense Media warto zresztą przekopać nie tylko pod kątem konkretnych tytułów, ale też wielu ciekawych informacji na temat korzystania z mediów przez dziecko. Zapamiętajcie sobie to źródło!
4. Pamiętaj o swoich preferencjach
Jedni lubią kuchnię polską, drudzy sushi, a trzeci uznają tylko włoskie makarony. Gdy wybieramy miejsce posiłku kierujemy się upodobaniami. Gdy wybieramy bajkę dla dziecka zwróćmy uwagę i na to co dla nas ważne. Podrzuciłam wam przed chwilą cudowne źródło, z którego warto korzystać, ale pamiętajcie, że musicie i tak wszystko zweryfikować sami. Bo jest na przykład taka bajka, która choć wyróżnienia Common Sense Selection nie ma, to ma na portalu bardzo dobre oceny, jest też bardzo popularna wśród przedszkolaków i ich rodziców, ale ja po prostu nie jestem w stanie jej przejść – drażni mnie postawa bohaterów, a system wartości w niej pokazany nie jest do końca spójny z moim – więc odpuszczam i… nie puszczam tej bajki moim dzieciom. Znalazłam inne, które ich interesują i które nie kłócą się z moimi preferencjami. Bo ja np. nie lubię sushi i choć wiem, że są ludzie, którzy lubią i są niesamowite restauracje, które serwują majstersztyki kulinarne w zakresie sushi, to do nich nie chadzam – wybieram te, które są bardziej zgodne z moimi kubkami smakowymi. To jest totalnie ok, nie trzeba się uginać tylko dlatego, że inni chodzą gdzie indziej.
5. Pamiętaj o zasadach
Do niektórych restauracji i barów mogą wchodzić jedynie osoby pełnoletnie. Pamiętaj, że zgodnie z rekomendacjami pełnoletnością od której można rozpocząć przygodę z telewizją są drugie urodziny (ewentualnie 18 miesięcy jeśli rodzic chce zacząć wprowadzać wcześniej). Za jedzenie na mieście trzeba płacić – za oglądanie też – walutą dziecka jest czas i maksymalna kwota jaką może wydać dziennie to w grupie 2-5 lat jedna godzina. Na więcej go nie stać, bo jeśli wyda za dużo to braknie mu „pieniędzy” na podstawowe potrzeby – ruch, czytanie, swobodną zabawę i interakcje z rodzicem 😉 No i co ważne tak jak kiedy jesteście w restauracji prowadzicie ożywione rozmowy na temat doznań kulinarnych, tak samo zgodnie z rekomendacjami warto w trakcie, przed i po seansie porozmawiać o doznaniach medialnych dziecka.
Podsumowanie – wybór bajki jest jak wybór restauracji
1. Fast(foody)bajki nie są dla maluchów.
2. Pamiętaj, że w niektórych jadłodajniach robią bitwy na sztachety – sprawdź czy w bajce lubianej przez Twoje dziecko nie robią tego samego. Radosna bitka jest śmieszna, ale przemoc w bajkach budzi wiele wątpliwości (trzy przemawiające do wyobraźni rodzica: agresja w imię wyższego dobra, brak konsekwencji dla sprawcy i brak trwałych uszczerbków u ofiary).
3. Sprawdź recenzje w internecie – jest taki portal, który pomoże Ci znaleźć to czego szukasz. Przynajmniej wśród programów dla dzieci, bo zaginionych skarpetek z pary raczej już nie odnajdziesz 😉
4. To co lubisz też jest ważne – jeśli nie lubisz kuchni indyjskiej, nie ciągniesz tam przecież rodziny nawet jeśli to najmodniejsza knajpa w mieście – ta sama zasada dotyczy bajek. Jeśli coś Ci w danej bajce „nie gra” nie musisz jej puszczać nawet jeśli wszyscy mówią, że jest ekstra i straszą, że bez tego dziecko nie odnajdzie się w grupie rówieśniczej.
5. Przy wyjściu do restauracji obowiązują pewne zasady i dobre praktyki. Przy oglądaniu bajek też.
Mówiłam, że proste? 🙂
Jeśli spodobał Ci się ten wpis i/lub uważasz, że może być pomocny dla innych rodziców to będzie mi miło jeśli go udostępnisz, skomentujesz lub polubisz na FB – dziękuję!
Zerknij też tutaj:
Źródła:
Lillard i Peterson. The Immediate Impact of Different Types of Television on Young Children’s Executive Function
Wilson i wsp. Violence in Children’s Television Programming: Assessing the Risks
Rasmussen. Media Maze: Unconventional Wisdom for Guiding Children Through Media
Joanna
Moje dziecko zaczynało przygodę z „mediami” od fajnego kanału o nazwie Baby.tv gdzie są świetne bajki dla maluchów.
A propos bajek tak ogólnie. Mnie totalnie wkurza, jak usprawiedliwiane jest nie tylko bicie „złych” ale okradanie i oszustwa. Np. w Jasiu i magicznych fasolkach, albo Ali Baba i 40 rozbójników, gdzie okradani są źli bohaterowie, a „dobrzy” złodzieje żyją sobie długo i szczęśliwie. Czyli jak jestem biedna, to spokojnie bez wyrzutów sumienia mogę okraść bogatego ? Ale na szczęście jest taki wybór ciekawych i mądrych bajek, że te „przemocowe” można omijać szerokim łukiem
EwaRewa
Wybrać odpowiednią bajkę dla malucha w wieku 3 lat to koszmar, wiem to z własnego doświadczenia. Moja córka uwielbia świnkę pepę przy której mnie krew zalewa a w dodatku uczy się od tego georga że jak tylko coś nie tak to od razu w płacz. Jak tylko mogę ograniczam jej oglądanie tej bajki. Drugą bajkę którą lubi to psi patrol, ta jest w miarę ok. Ostatnia zaczęła też oglądać bing czy jakoś tak. Bajki odpowiednie i rekomendowane dla dzieci w jej wieku jej wcale nie interesują.