„Daj” czyli 7 strategii, które mogą pomóc ograniczyć aferki po wyłączeniu bajki.

No więc dzieci robią afery z byle czego. Źle pokrojony banan, naleśnik zwinięty nie tak jak jaśnie hrabiostwo sobie akurat życzyło, fakt, że słońce wschodzi na wschodzie, a zimą pada śnieg – no doprawdy różne rzeczy są wstanie podnerwić dzieci w wieku „lat kilka”. Zgaszenie bajeczki również możesz je wykończyć psychicznie. Choć nie – wróć – to bardziej wykańcza jednak rodzica.

W badaniu z 2016 roku (Hiniker i wsp.) 93% rodziców deklarowało, że przynajmniej od czasu do czasu ich dziecko (w wieku 1 – 5 lat) – wścieka się, jęczy lub stawia opór w momencie gdy kończy się czas przed ekranem. Gdy rodzicom uczestniczącym w badaniu dano dzienniczki by przez 2 tygodnie wypełniali je szczegółowo w odniesieniu do czasu przed ekranem to okazało się, średnio 1 na 5 przypadków kończenia bajki – dzieci odstawiały aferę.

Dlatego zebrałam wam tutaj kilka strategii, które mogą być pomocne. Mogą nie znaczy muszą. Bo dzieci to nie pralki automatyczne żeby działały na jedną instrukcję. Pamiętajcie też, że jeśli u was te afery są regularne i zakończenie bajki często kończy się krwawą jatką to warto przyjrzeć się temu jednak uważniej. Trzylatek trzylatkowi nierówny – dla niektórych bajka będzie ok, dla innych obcowanie z ekranem będzie zbyt stymulujące i może wtedy warto odciąć ekran na czas jakiś? Albo zmianę treści. Może psi patol zbyt intensywny? Może jednak coś wolniejszego i nudniejszego? Zawsze też w przypadku większych trudności skonsultować się ze specjalistą, który indywidualnie poleci sposoby radzenia sobie z trudnymi momentami.

No dobra to żem się powymądrzała, a teraz jedziemy z pomocą doraźną.

1. Daj zasady

Przygotuj dziecko na to czego może się spodziewać – jeden odcinek? Dwa? Więcej? Ustal to z góry i poinformuj je przed opaleniem TV. Jeśli masz fantazję, chęć albo potrzebę, bo samo gadanie nie działa, możesz zrobić bilety do kina (takie z papióru jakiego byle) i odbierać je lub kasować po każdym z odcinków. Możesz na kartce w kratkę zrobić pola z odcinkami na dziś i poprosić dziecko by po każdym odcinku zamalowało jedną kratkę. No co tam Ci fantazja podpowie. Możesz też pokazać na palcach, że dwa, trzy i odliczamy po każdym.

Przy aplikacjach lub treściach, które nie maja wyraźnego końca – możesz się umówić na minutnik – ustawcie go razem przed rozpoczęciem korzystania z ekranu. I ustalcie, że na dzwonek przerywacie. Jak masz minutnik w komórce to możesz spróbować ustawić ulubioną piosenkę dziecka (Koła autobusu kręcą się albo V Symfonia Bethoveena – co tam sobie wolicie, przy czym choć moje dzieci wolą zdecydowanie Koła, to złowieszczość początku V symfonii jest bardzo wyraźna w zakresie tego co zrobi matka jak nie skończysz teraz :D)

2. Daj ostrzeżenie. Albo go nie daj.

Często polecaną strategią jest stosowanie ostrzeżeń: „jeszcze 2 minuty i koniec”. Sęk w tym, że w jedynym znanym mi badaniu, które babra się tą kwestią, zauważono, że zamiast ułatwiać, często stosowanie przez rodziców takiego ostrzeżenia łączyło się jedynie z większym rozeźleniem dziecka. Nie wiemy co prawda czy związek nie jest od drugiej strony tj. rodzice którzy spodziewają się, że będzie afera częściej stosują uprzedzenia, no ale jakby nie było nie jest to jednoznaczne więc zanim wpadniecie w rutynę ostrzegania „ile jeszcze” sprawdźcie jak to działa na wasze dziecko. Bo jakby co to w analizie były także takie dzieci na które to ostrzeżenie działało dobrze. Trza sprawdzić empirycznie w waszej chacie.

3. Daj władzę i rozrywkę.

W moim domu rodzinnym w czasach sprzed internetu, za to w erze kablówki funkcjonowało powiedzenie „Kto ma pilota ten ma władzę”. Warto oddać te władzę dzieciowi. Nauczenie go jak gasić TV/konsolę samodzielnie i oddanie mu sprawczości w momencie zakończenia bajki, tak żeby mogło zgasić SAMO – może ułatwić zakończenie seansu. Więc jak się baja kończy to ogłaszamy, że teraz oto trzeba dopaść pilota i go użyć. Dajesz młody!

Może też samo pobiec wygasić minutnik na telefonie rodzicieli.

A jak i tak się będzie ociągać? Cóż, wtedy zrób wyścig – 3, 2, 1… start – kto pierwszy dopadnie pilota i zgasi telewizor? Ja czy ty? I dawaj lecisz jak pociumany po tego pilota, oczywiście dając dziecku wygrać, bo przecież nie chcesz aferki żeby przegrało, nie? 😀

4. Daj wiarę że potrafi i podziękuj z góry.

„Kochanie to już koniec czasu – bardzo dziękuję za wyłączenie telewizora.” – stanowcze acz rodem z Wersalu podziękowanie za kooperację daje fajny sygnał, że to nie są żarty, a jednocześnie daje dziecku info zwrotne, że wierzymy, że potrafi 😉

Generalnie zresztą strategia, w której zauważamy u dziecka zachowania fajne i zgodne z naszymi oczekiwaniami, zamiast zauważać i podkreślać wyłącznie „wtopy” – czasem pomaga w ogarnianiu wyzwań. Dlatego – „Dzięki że tak sprawnie zgasiłeś dziś bajeczki – piona ziomek!”

5. Daj wybór.

Po tym jak dziecko musiało się dostosować do naszych zasad – może teraz warto dać mu wybrać coś na jego zasadach? Przedstaw mu więc alternatywne propozycje zajęć i pozwól wybrać: „Ok gasimy TV i Ty zdecyduj co będziemy robić: czytać książeczkę czy układać puzzle.”

6. Daj nadzieję.

Czasem pomocne może być rzucenie kotwicy – „Wiem, że masz ochotę na więcej bajek, ale na dziś to już koniec – jutro będziesz znowu mógł coś obejrzeć. Co wybierzesz jutro – Psi Patol czy Świńsko Pepsko?”

A potem idźcie poczytać książeczkę o bohaterze jutrzejszej bajki (bo na bank taką macie :P)

Ustalenie harmonogramu i przewidywalnej rutyny czasu przed ekranem też bywa pomocne – dziecię wie, że bajki wieczorem nie będzie, bo jest tylko np. przed obiadem i nie ma że boli 😉

7. Daj czas.

Dzieci nie przychodzą na świat z umiejętnością panowania nad emocjami – musza się tego nauczyć, a ta nauka zajmuje lata. Oglądanie głupot jest przyjemne. My też przecież przewracamy oczyskami kiedy milusio scrollujemy sobie social media i idiotyczne portale, a tu nagle zza światów dobiega nas: „mamo/tato pobaw się ze mną” albo inne „zrobiłem kupę” – to dla nas jak dla nich koniec bajki i tez mamy przecież czasem ochotę się rozpłakać albo wywrzeszczeć z całych sił, że „spadówa i dajcie mi wszyscy święty spokój”. Tylko nam już łatwiej ogarnąć, że kruca bomba zamiast rzucać się na podłogę i walić w nią łapkami, trzeba spiąć zadek, odłożyć telefon i zająć się życiem 😉

8. Daj lajka – jak wlazłeś tu z fajesbuka i uznałaś/eś że spoko te wypociny 😀 Dzięki! 😀

Powodzenia! 😀

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

Be first to comment