Mapa przyszłości, czyli wybitnie niesztampowa książka dla dzieci.

Nasz dom w skrócie można scharakteryzować następująco – nie w każdym pokoju mamy lampę (serio…), ale za to w każdym mamy książki. Dzieciaki naszą słabość na szczęście odziedziczyły w związku z czym książek mają pod dostatkiem, co ma ten mały minus, że nie jest już tak łatwo zrobić na nich książkowe wrażenie. Dlatego z radością odnotowałam „wow mamo, ale dziwna książka”, które wyrwało się z gardzieli Pierworodnej dosłownie chwilę po pierwszym zetknięciu z „Mapą Przyszłości”.

Myślę zresztą, że większość dzieci zareaguje na Mapę w podobny sposób, bo mało która książka ma… ponad 3 metry. Co jasne, nie cały czas tak ma – na pierwszy rzut oka dostajemy bowiem „zwyczajną” pozycję formatu A4, ale kiedy tylko berbeć ją otworzy to od razu przekona się, że w tej książce nie ma nic zwyczajnego. Jest ona zresztą niezwykła nie tylko w formie (rozkłada się jak harmonijka, choć czytać tak normalnie, kartkując też można):

IMG_9355

ale też treści, bo treści w niej w zasadzie… brak. Tomasz Minkiewicz, czyli autor Mapy nakreślił nam bowiem jedynie początek historii, a resztę musimy dopowiedzieć sobie sami, bazując na wyjątkowo (naprawdę wyjątkowo!) odjechanych ilustracjach i niczym nieograniczonej dziecięcej wyobraźni – przy tworzeniu Mapy Przyszłości Minkiewiczowi przyświecała bowiem myśl by czytelnicy, jako sam rzecze we wstępie „wymyślali i wygłupiali się na potęgę”.

Książkę rozpoczyna coś co powinno ucieszyć każdego fana nauki, czyli eksperyment. Niefortunnie udany eksperyment. Tak właśnie – niefortunnie udany. Pani Ola nauczycielka klasy 3c kazała bowiem uczniom przygotować eksperyment i pokazać go klasie na lekcji, ale nic nie mówiła o tym, że eksperyment ma się nie udać! A jako że Albek i Brysia postanowili przygotować portal do podróżowania w czasie, który niestety zadziałał to cóż… wszyscy obecni w klasie i parę pomocy naukowych (i krzeseł) zostało wessanych w przyszłość i rozrzuconych po całej kuli ziemskiej. I tu zaczyna się nasza rola, bo uczniowie potrzebują pomocy i proszą byśmy ich i wszystkie wessane z klasy przedmioty zlokalizowali na mapie. Nooo może poza dziennikiem klasowym 😉

Tutaj też staje się jasne dlaczego książka ma specyficzną formę i jak już pewnie zauważyliście stanowi tak naprawdę jeden długaśny arkusz papieru w dodatku zadrukowany dwustronnie. Jedna strona ma orientację poziomą i zabiera nas w podróż z północy na południe naszej planety – zaczynamy od Bieguna Północnego i wędrujemy palcem po mapie przez Europę, Afrykę aż do Bieguna Południowego. Druga strona jest w orientacji pionowej i prowadzi nas od Ameryki, przez Europę aż do Azji.

IMG_9468

Jedyna w historii książka z dwiema przednimi okładkami, tu nie ma tyłu proszę państwa – zaczynamy od okładki z lewej jeśli chcemy podróżować od bieguna do bieguna i od prawej jeśli interesuje nas podróż z zachodu na wschód.

Ale pamiętajcie – to jest daleka przyszłość! Tu wszystko jest możliwie, inne, niesamowite. Dlatego na Biegunie Północnym znajduje się wielka fabryka… lodów, a po oceanach obok statków pływają… ogromne kaczuszki kąpielowe. Są monstrualne roboty grające w golfa, przywrócone do życia dinozaury, kosmici, postrzeleni naukowcy, tajemnicze konstrukcje, budowle i pojazdy, czyli pełne pomieszanie z poplątaniem, a pomiędzy tym wszystkim „zwyczajni” ludzie. Na mapie są też miejsca znane nam z teraźniejszości, które przetrwały te wszystkie lata – znajdziemy tu m.in. Big Bena, Statuę Wolności. Tadź Mahal, Shangahi Tower i Zamek Królewski w Warszawie, ale też dom muminków czy pomnik małej syrenki w Kopenhadze. Na końcu książki jest zresztą spis tych rzeczywistych miejsc do odszukania co może stanowić nie lada gratkę dla dzieci w wieku szkolnym, a z tymi młodszymi można się bawić wyszukując zdjęcia rzeczonych miejsc w internetach a potem razem ich szukać na mapie.

IMG_9480

Poznajecie co do za kontynent?

IMG_9400

Basen kulkowy wzbudzający entuzjazm Pierworodnej widzą?

bIMG_9417

bIMG_9433

Ze względu na bogactwo detali i ogromną dowolność interpretacji myślę, że książka spodoba się zarówno starszym przedszkolakom, jak i dziesięciolatkom. Pierworodna przez całą drugą połowę meczu Polska-Ukraina próbowała namierzyć na mapie „starego zasuszonego rogala”, który razem z 3c został wessany w przyszłość. Nie udało jej się co otwiera nam świetlaną drogę do obejrzenia w spokoju 1/8 finału 😉 Ale namierzanie „ofiar” portalu stworzonego przez uczniów to tylko część zabawy. Mnogość postaci, budynków i zupełnie, ale to zupełnie nieoczywistych scenek rodzajowych pozwala na puszczenie wodzy fantazji i tworzenie scenariuszy, snucie historii oraz dociekanie kto, co i dlaczego.

IMG_9374b

Ot przykładowo moje dziecię przez bez mała 15 minut potrafiło zastanawiać się o co chodzi z tym bałwanem (patrz kolejne zdjęcie). Młoda wysnuwała coraz to bardziej postrzelone hipotezy aż w końcu usatysfakcjonowana stwierdziła, że bałwan zapewne przeżarł się lodów z pobliskiej fabryki, rozchorował się i aplikują mu teraz lekarstwo, a pan ze znakiem zakaz wstępu jest gwarantem swoistej kwarantanny, bo najwyraźniej w przyszłości przeżarciem się można się zarazić. Inny dzieciak stwierdzi być może, że bałwanowi grozi roztopienie, a to dziwne coś to wielki termometr kontrolujący jego parametry mrożeniowe. Jeszcze inny wymyśli, że za pomocą tej „strzykawki” naukowcy próbują bałwana ożywić i tak dalej, i tak dalej.

IMG_9472

Bałwan to tylko maleńki wycinek całej książki w której scenek tego typu jest naprawdę mnóstwo dzięki czemu zabawy starczy na długo. Bo mapa nie tylko rozwija spostrzegawczość i wyobraźnię, ale przede wszystkim bawi. Także rodziców. Mnie bardzo ujął sposób w jaki zarysowano fabułę – dowcipny i celnie oddający realia większości klas – czytając uśmiechałam się z sentymentem. Również na ilustracjach znajdziecie wiele zabawnych, zaskakujących i zrozumiałych – myślę tylko dla dorosłych – fragmentów włączając w to smaczki typu Saruman i jego Orki (przy czym orki wyglądają jak prawdziwe filmowe orki, nie żadne uładnione i ubajkowione) żyjące sobie w spokoju w gdzieś w centralnej części Afryki. A jeśli dodać do tego fakt, że jeden z uczniów 3c ma ksywę Frodo to robi się całkiem wesoło 😉

IMG_9485

Aha i przygotujcie się, że kiedy już znajdziecie z malizną wszystkich uczniów i przedmioty z 3c to natrafiacie coś takiego – powodzenia, nam dalej kilku brakuje 🙂 :

IMG_9426

Mogłabym tak pisać długo, ale żeby nie przynudzać i nie zdradzać wam wszystkiego powiem tylko tyle, że według mnie Mapa to książka która wymyka się wszystkim definicjom – niekonwencjonalna, wciągająca niczym uczniowski portal i wyjątkowo dobrze realizująca hasło przewodnie znanej wszystkim piosenki „fantazja jest od tego żeby bawić się na całego”. Unikalna forma książki otwiera też wrota do innych zabaw – ot chociażby Pierworodna na mapie buduje sobie nowe miasta z lego, podróżuje po niej swoimi plastikowymi dinozaurami albo własnymi stopami udając że jest turystką. Książka fajnie sprawdzi się też jako podkładka do tego by porozmawiać z kilkulatkiem, że świat jest duży i szeroki i zamieszkują go naprawdę bardzo, ale to bardzo różni ludzie. I tylko trzeba na Drugorodnych uważać, bo łachudry drą Mapę na potęgę. Nasza już w kilku miejscach połatana taśmą klejącą.

IMG_9492

IMG_9500

IMG_9465

Tomasz Minkiewicz
Mapa Przyszłości
wydawnictwo Nasza Księgarnia (swoją drogą to kolejna po Przekrojach – tu i Fefe – tu wyróżniająca się pozycja od NK)
Cena okładkowa 39,90 zł, ale na stronie wydawnictwa jest za 31,90 (klik), a jak was znam to wyniuchacie gdzieś jeszcze taniej 😉

A teraz uwaga – niespodzianka! Z okazji rozpoczynających się lada chwila wakacji razem z umiejącym w książki dla dzieci wydawnictwem Nasza Księgarnia mamy dla was 5 egzemplarzy Mapy Przyszłości! By wziąć udział w naszym konkursie wystarczy:

1. Przenieść się w przeszłość i zgadnąć ile dni znałam Wirgiliusza zanim zostaliśmy parą – dla ułatwienia dodam, że liczba ta mieści się w zakresie 3000 – 3100. Odpowiedzi wpisujcie w komentarzach pod tym wpisem na blogu lub tym na FB (gdzie wam wygodniej, tylko pamiętajcie że FB czasem robi czary z komentarzami). Będzie nam przy tym bardzo miło jeśli klikniecie lubię to albo udostępnicie (wtedy będzie nam nawet milej) ten wpis (klik) na FB.

I pamiętajcie – jedna osoba = jeden komentarz 😉

Wygrywa pięć osób, które będą najbliższej prawidłowej odpowiedzi. Jeżeli osób, które trafią będzie więcej będzie obowiązywała zasada „kto pierwszy ten lepszy”. Odpalajcie zatem kalkulatory i koncypujcie ile-by-to-mogło-być albo… wpisujcie po prostu dowolną liczbę ze wspomnianego przedziału – dajcie szczęściu szansę! Powodzenia!

Na Wasze komentarze czekamy do 29.06.2016 do godziny 23.59. Wyniki podamy do 04.07.16 w tym wpisie. Prosimy o uzupełnianie pola e-mail przy dodawaniu komentarza – nie będzie on widoczny dla pozostałych czytelników, a nam ułatwi skontaktowanie się z laureatami. Jeżeli laureat nie skontaktuje się z nami i nie poda adresu do wysyłki nagrody do 07.07.16 do godziny 23.59 nagroda przechodzi na kolejna osobę. Wysyłka nagrody wyłącznie na terenie Polski. W konkursie nie mogą brać udziału członkowie rodzin ani pracownicy Organizatorów, czyli mataja.pl i Wydawnictwa Nasza Księgarnia. Uwaga! Komentarze na blogu są moderowane – jeśli komentujesz u nas pierwszy raz Twój komentarz może pojawić się z opóźnieniem. Czasem w zalewie spamu możemy przez przypadek jakiś komentarz przeoczyć – jeżeli Twój komentarz nie pojawi się w ciągu 24 godzin daj nam proszę znać.

WYNIKI KONKURSU

Dzięki wielkie za udział – jak zwykle jesteście niezawodni! 🙂 Pytaliście czy naprawdę mam to policzone – tak mam, nie zadałabym wam pytania z czapy. Byliśmy w stanie policzyć dokładną ilość dni, bo znamy się od podstawówki, a jedno z nas zmieniło w pewnym momencie szkołę i wtedy się poznaliśmy – proste 😉 Prawidłowa odpowiedź to 3090 dni – udało się wstrzelić następującym konkursowiczom:

Karolcia (komentarze na blogu)

Alathi (komentarze na blogu)

Natalia (komentarze na blogu)

Paulina Wrzosek (komentarze na FB)

Jako że nagród mamy 5 to zgodnie z regulaminem szukaliśmy osoby, która była najbliżej prawidłowej odpowiedzi, czyli podała liczbę 3089 lub 3091 zgodnie z zasadą „kto pierwszy ten lepszy” tą osobą była:

Iwona Keane (komentarze na blogu – ten wstawiony o 20.13)

Gratulacje dla zwycięzców! Podeślijcie nam dane do wysyłki na kontakt@mataja.pl – kontaktując się z nami z tego maila, którego podaliście przy odpowiedzi. Pozostałym dziękujemy za udział i zapraszamy do następnych konkursów – będą na pewno! 🙂

Autorka książki Pierwsze lata życia matki i współautorka Wspieralnika rodzicielskiego. Od niemal dekady przybliża rodzicom badania związane z tematami okołorodzicielskimi - nie po to by im doradzić, ale po to by ich ukoić. Czekoladoholiczka, która nie ma absolutnie żadnego hobby. Poza spaniem rzecz jasna. Pomysłodawczyni nurtu zabaw Montesorry, a także rodzicielstwa opartego na lenistwie. Prywatnie mama trójki dzieci.

285 komentarzy

Leave a Reply