Jakiś czas temu na Instagramie mieliśmy fajne dyskusje i ankiety na temat związków i na tej fali zebrałam dla Was, moje i innych ludziów lekcje, doświadczenia – zwał jak zwał – które nabyliśmy po latach bycia w związkach i uważamy, że są ważne dla tego by relacja trwała i była fajna. To nie są żadne bazujące na nauce kwestie, ba, to nawet nie są objawione prawdy obiektywne – wręcz przeciwnie to totalnie subiektywne spojrzenia, ale wydaje mi się, że ważne, a przynajmniej ciekawe i warte podzielenia się. No to jedziemy z lekcjami. Teraz wszystkie lekcje zdalne to idealnie nam się wpasowuje w trendy w szkolnictwie 🙂 Uwaga: dotyczy wyłącznie związków, w których obu osobom chce się starać i zależy na tym by być razem. Gdy jedna lub obie osoby są oporne to wiadomo, że jest inaczej.
1. Oczekiwanie, że ktoś nas uszczęśliwi jest bez sensu – za nasze szczęście odpowiadamy wyłącznie my sami, nie można tego przerzucać na innego człowieka.
2. Gdy zostajemy rodzicami dobrze jest uświadomić sobie jakie oczekiwania społeczne co do roli kobiety i mężczyzny w rodzinie na nas ciążą i spróbować się od nich uwolnić w celu ustalenia własnych zasad, które będą odpowiadały obojgu, a nie wynikały z zewnętrznej presji.
3. Im mniej jedno jest łajzą dla drugiego, tym drugie też mniej łajzuje. Magia.
4. Każde z nas jest sobą – jesteśmy i weszliśmy w związek jacyś, wychowywać i kształtować na swoją modłę to se można tamagotchi, tu albo stwierdzamy, że generalnie spoko egzemplarz i akceptujemy go jakim jest, nie próbując dostosowywać do swojej wizji albo stwierdzamy, że z tym pakietem i „wadą fabryczną” to nie wyjdzie i idziemy swoją drogą. Każdy jest dobry, zły i brzydki na swój sposób. Godzimy się na cały pakiet, bo każdy – nawet my – ma swoje wkurwiająco-brzydkie strony, które wchodzą w pakiet startowy. Bierzemy siebie, nie swoje wizje siebie.
5. Jeśli mamy jakieś oczekiwania w związku z naszą relacją to warto o nich mówić zamiast oczekiwania, że drugie jest jasnowidzem i się domyśli, że chcemy tego czy siamtego. W drugą stronę też działa – oczekujemy klarownych i jasnych przekazów. Domyślać się to można wyników meczu Polska-Hiszpania. Czy coś.
6. Każdy z nas ma inne sposoby na pokazanie uczuć, to jest ok, nie każdy musi to robić jak w filmach.
7. Nietraktowanie wszystkiego poważnie dużo ułatwia
8. Miłość to wybór, jestem z Tobą, bo chcę, a nie z innych powodów.
9. Nie jesteśmy jednością, jesteśmy dwojgiem ludzi i każdy z nas ma przestrzeń dla siebie – nie wszystko musi być wspólne, możemy mieć różne hobby, a nawet przyjaciół.
10. Z relacją jak z dziećmi – to nie jest ruch jednostajny, to roller coaster emocji – czasem czujesz, że kochasz do utraty tchu, czasem myślisz matko na co mi ten pajac. Druga strona ma tak samo. A mimo to jesteście razem. Bo chcecie. To jest w uj romantyczne.
11. Sięganie do początków i przypominanie sobie jak to wszystko się zaczęło zawsze sprawia, że robi się jakoś milej. Nawet jak on znowu, palant jeden, zostawił torebkę od herbaty na zlewie, a ona wacik ze smugą podkładu na umywalce.
12. Kłótnia to nie zawody – tu nie ma ani wygranych ani przegranych.
13. Jak dojdziemy do ściany, bo oboje jedziemy na rezerwie – ugryzienie się w język jest najtrudniejszym i najlepszym co można zrobić. Wywrzeszczane w złości słowa pod którymi w sumie wcale byśmy się nie podpisali, trudno cofnąć, a przecież w gruncie rzeczy to w sumie nawet kochamy, lubimy i cenimy tego młotka/młotkę, nie? I nie chcemy go zranić niemal śmiertelnie – nawet jak jest uparty osioł i nie ma racji.
14. A właśnie – to nie zawsze my mamy w związku racje. Oczywiście my znacznie częściej – wiadomo jak jest – ale ten drugi też czasem coś tam pod tą kopułą mądrego ma. Raz na 3 lata mniej więcej.
15. Urocze romantyczne pierdolety są dostępne na co dzień nielicznym – większość z nas po prostu kroczy obok siebie po drodze, która niekoniecznie jest zawsze usłana różami, gładka i baśniowa. Spod płatków róż często bowiem wyłażą kamole, badyle i korzenie, w które z impetem wbijamy odnóżem, klnąc przy tym siarczyście i skacząc na jednej noce jak pociumaniec – nie jak księżniczka/książę dystyngowanie i elegancko kroczący po czerwonym dywanie.
16. To że inni mają inaczej znaczy tyle co nic, my jesteśmy nami i mamy swoją drogę, ani lepszą ani gorszą – po prostu inną. Naszą.
17. Suma drobnych, codziennych, zwyczajnych gestów przewyższa jeden spektakularny zryw rodem z filmideł i powieścideł.
18. Można mieć skrajnie różne zainteresowania, ale jak druga strona z błyskiem w oku opowiada o czymś dla niej fascynującym, to nawet jak sobie myślimy WTF koleś przecież to nudziarstwo roku, to co jakiś czas warto się przełamać i zainteresować, zamiast przewracać oczami z wyrazem „ile ty masz lat człowieku?!” – skoro to dla niego/niej na tyle ważne, że chce się podzielić.
19. Zakładanie, że druga strona ma raczej dobre intencje, a nie chce nam zrobić na złość – pomaga.
20. W większości związków były czasy gdy nie mogliśmy bez siebie żyć i na znak nieustającego afektu puszczali sobie strzałki/sygnały/głuchacze i pisali pełne uwielbienia smsy. Z czasem smsy mają przede wszystkim formę: „odbierz dzieciaki”, „co robimy z obiadem” oraz „kup chleb”. Życie. Ale czasem dobrze między w życie wpleść coś o tym, że masz zacny tyłek milordzie (analogicznie do miliordzicy). Niech ma. Niech się cieszy.
Dodacie coś od siebie?
Czekasz na swoje pierwsze lub kolejne dziecko? Chcesz się przygotować? Może zainteresuje Cię nasz Wspieralnik rodzicielski (klik)
Michalina
Takie w sumie oczywiste, no przeciez, ale nudzisz, wiadomo!
Ale jednak kurdemol, trzeba umiec sobie o tym w odpowiednim momencie przypomniec. Dzieki dzieki, panie Grochu!
s
Jakoż żyje się po trochu :))
Beata
Jak jeździłam w podróże służbowe (a było ich swojego czasu dużo), to zawsze wysyłałam list lub kartkę z tego miejsca, pisząc po prostu, że tęsknię i fajnie jakby tu ze mną był.
Weronika
Ad. 20 Przejrzałam sobie ostatnio moją konwersację na messengerze z mym mężem. Okazało się, że od kilku miesięcy wysyłamy sobie wzajemnie tylko kody odbioru do paczkomatu xD
Agata
Uwielbiam twój przekaz – prosty, rzeczowy, lekko sarkastyczny i 99,(99)% trafny. Dzieci rosną, a ja zaglądam tu coraz rzadziej… Kiedy córki były malutkie, twoje posty zawsze dodawały mi siły, wiary i dawały supermoc dystansowania się do rodzicielskich pseudoniepowodzeń. Dziś zdystansowałam się do małżeńskich pseudoniepowodzeń 🙂 Miło było tu dziś zajrzeć.
Asia
Mojemu związkowi bardzo pomogło zdanie, bodajże ze św. Pawła: „Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce”
Kylie
Świetne! Złapałam dystans, emocje opadły. Raźniej mi, że inni też tak mają;) bo z każdej z tych zasad wybrzmiewa jak wygląda życie i żeby nie brnąć w mrzonki